tag:blogger.com,1999:blog-9648468524400360392024-03-13T19:09:36.696+01:00„Można oczy zamknąć na rzeczywistość, ale nie na wspomnienia.”Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.comBlogger35125tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-71975504870641727052017-11-14T22:50:00.000+01:002017-11-14T22:50:28.371+01:00Rozdział 1 — 'Sięgając gwiazd'<div style="text-align: center;">
Zapraszam na mojego nowego bloga: 'Sięgając gwiazd' na pierwszy rozdział! Mam cichą nadzieję, że będziecie mi towarzyszyli również tam. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<a href="http://siegajac--gwiazd.blogspot.com/2017/11/rozdzia-1.html" target="_blank">KLIK</a></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-71128855597617234112017-10-13T21:31:00.000+02:002017-10-13T21:32:52.708+02:00Nowe opowiadanie — „Sięgając gwiazd”.<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Cześć!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Od
mojego ostatniego tu posta, a dokładniej zakończenia „Niewolników własnych
wspomnień”, minęły ponad cztery miesiące. Nie sądziłam, że zniknę na tak długo,
bez publikacji swoich tekstów (oprócz tych na Katalogu Granger, gdzie jestem administratorką).
Może po prostu potrzebowałam trochę... odpocząć? Zebrać myśli, zastanowić się
nad tym, kim jestem i czego chcę. Ten czas, a w szczególności ostatni miesiąc,
były dla mnie niezbyt łaskawe; mam nadzieję, że chociaż u Was było trochę
lepiej i że jak najwięcej się uśmiechacie — to najważniejsze, pamiętajcie! Jak
słyszę codziennie w tramwajach i autobusach, którymi poruszam się po mieście: „Uśmiech
otwiera drzwi — nie tylko te w MPK!”. Jedno zdanie, a jak może poprawić humor.
:)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ze
względu na ostatnie wydarzenia zaistniała we mnie jakaś potrzeba, by przelać
swoje myśli w słowa, a więc… ostatecznie wracam! Chociaż głupio to zabrzmi, to
czuję się, jakbym przebyła jakąś długą podróż i teraz mogła się wreszcie
zatrzymać, odpocząć. Dobre uczucie, polecam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Z
czym wracam? Z opowiadaniem <a href="https://siegajac--gwiazd.blogspot.com/" target="_blank">„Sięgając gwiazd”</a>. Mam nadzieję, ze opis się Wam
spodoba i wpadniecie na bloga, by przeczytać to, co udało mi się tam wymyśleć.
Ja jestem trochę z siebie dumna — powroty są zazwyczaj dla mnie trudne, ale ten…
ten chyba mogę zaliczyć do tych udanych. Zapraszam Was do zapoznania się z
krótkim opisem, a nuż widelec zostaniecie ze mną, ponownie, na dłużej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jest
rok 1999. Voldemort zginął z rąk Harry’ego Pottera, ale niebezpieczeństwo nadal
czai się na każdym kroku — pozostali śmierciożercy jednoczą się, by zemścić się
za śmierć swego Pana. Wojna wcale się nie skończyła… wręcz przeciwnie, dopiero
się zaczęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Za czym marzysz? Za czym
tęsknisz? Za czym płaczesz?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Hermiona
dobrze wie, że do szczęśliwego zakończenia jeszcze długa droga. Razem z resztą
Zakonu Feniksa stara się strzec porządku, ale zło nadal sieje zamęt, którego
nikt nie potrafi powstrzymać. Dnie poświęca na analizowaniu strategii, a noce
na opłakiwaniu zmarłych. Nie ma czasu na pokazywanie swojej żałoby, ale mimo to
twarze poległych w bitwie o Hogwart wciąż majaczą w najgorszych koszmarach
pokazując, jak wiele zostało stracone <i>na
marne</i>. Nieoczekiwanie do Zakonu Feniksa dołącza kolejna, najmniej spodziewana
osoba. Osoba, która straciła wszystko i nie ma już nic do zaryzykowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Marzenia
— nie ma na to miejsca w świecie pełnym chaosu, pochłoniętym walką, toczącą się
każdej nocy. Hermiona odkrywa jednak, że chociaż świat dla wielu osób się
skończył, jej wciąż istnieje. I nikt nie powstrzyma jej przed sięgnięciem
samych gwiazd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jesteś wreszcie
szczęśliwa?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jesteście
chociaż trochę zaciekawieni? Mam nadzieję, że tak! Planuję kilka ciekawych
wydarzeń, trochę zwrotów akcji, złamanych serc i… samotności po śmierci najbliższych.
A przede wszystkim — bohaterowie nawet w trakcie wojny sięgną gwiazd, co ja postaram się jak najlepiej pokazać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">A
teraz… napiszcie, co tam u Was słychać, jak w życiu, w szkole/na studiach.
Bardzo, ale to bardzo, stęskniłam się za publikowaniem, dlatego zapraszam Was
do zostawiania swoich opinii i pisania, co tam ciekawego działo się u Was.
Czekam niecierpliwie i przesyłam mnóstwo buziaków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: times new roman, serif;"><a href="https://siegajac--gwiazd.blogspot.com/" target="_blank"><b>SIĘGAJĄC GWIAZD</b></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: times new roman, serif;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: right; text-indent: 21.3pt;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Trzymajcie się ciepło, do zobaczenia!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 115%; text-align: right; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">M.<o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-49558146018994553382017-07-10T14:47:00.000+02:002017-09-22T23:17:31.107+02:00„Zanim się rozstaniemy” — część 1<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><i>Paryż, 21:00</i><o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nigdy nie biegła tak szybko.
Mijała po drodze wiele osób, potrącając ich, ale nie miała nawet czasu krzyknąć
głupiego „przepraszam!”, w końcu była już tak bardzo spóźniona. Wewnątrz czuła
przerażenie. Nie wiedziała, że w jeden dzień jej życie może zmienić się o sto
osiemdziesiąt stopni — gdyby wiedziała, nigdy nie podjęłaby decyzji, na którą
ostatecznie się zdecydowała. Myśl o tym, co mogła stracić, była zbyt
przerażająca, by mogła być prawdziwa. Powoli zaczynało brakować jej tchu, a w
gardle czuła suchość; nie poddawała się jednak, wciąż kurczowo trzymając się resztek
wiary. Zbiegła po schodach, przeskakując co dwa stopnie, jakby miało jej to
pomóc w zdążeniu na czas. W międzyczasie potknęła się o leżącą na posadzce szklaną
butelkę, głośno przeklinając. Z rąk wypadł jej portfel, ale miała przecież
bilet, to było najważniejsze, więc dalej gnała przed siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Hej, zaczekaj, zgubiłaś coś!
— krzyknął ktoś z tyłu, jednak Hermiona biegła, nie zatrzymując się, mimo
nawoływań jakiegoś mężczyzny. U szczycie kolejnych schodów zobaczyła wchodzącą
na pokład stewardessę, który rozejrzała się wokół i zaczęła zamykać przejście
do samolotu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Nie, nie, nie! — mruknęła do
samej siebie, zaczynając zbiegać na dół. Ignorowała spadający z ramion płaszcz,
myśląc tylko o tym, by jeszcze chwilę na nią zaczekali. Była już tuż przy
wejściu, gdy drzwi ostatecznie się zamknęło. Stanęła w miejscu, schylając się i
próbując złapać oddech. Straciła szansę na powrót do domu na odpowiednią
godzinę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Nie… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona usiadła na ławce,
stojącej niedaleko, i oparła ręce o kolana. Rytm jej serca nadal był
przyspieszony; usiłowała uspokoić oddech, ale w tej chwili było to niesamowicie trudne. Jeszcze nigdy tak bardzo się nie spieszyła, jednak mimo to zawiodła.
Jej idealne życie kolejnego dnia miało runąć i zdawała sobie sprawę z tego, że
wina leży tylko i wyłącznie po jej stronie. Nie dała szansy <i>ich</i> miłości, zniszczyła coś, co tak
skrzętnie budowali przez ostatnie lata. Poczuła w oczach piekące łzy. Zagryzła
wargi, jakby miało to zatrzymać falę bezradności i wściekłości, jaka zaczęła
się w niej rodzić. Miała ochotę zacząć wrzeszczeć, ale ten krzyk pozostał
niemy, nie wydostał się z gardła. Była tylko ogłuszająca cisza, która
zabrała ze sobą ostatnią nadzieję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Chyba coś zgubiłaś. — Usłyszała
nad sobą głos kogoś nieznajomego. Podniosła wzrok do góry i dostrzegła mężczyznę,
który wyciągał w jej stronę dłoń z portfelem, należącym do niej. Widocznie on
też spóźnił się na swój samolot, bo podobnie jak ona trzymał w dłoniach
bilet. Wyglądał na kilka lat starszego. Hermiona odwróciła się w jego stronę i westchnęła,
poirytowana swoją nieostrożnością. Ukradli jej już torebkę, a teraz mogła
zgubić swoje ostatnie pieniądze, których, notabene, nie było
zbyt wiele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Dziękuję — odparła, posyłając
w jego stronę wymuszony uśmiech. Zdecydowanie nie miała powodów do radości. Nie
wtedy, gdy jej życie kolejnego dnia mogło się zburzyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wstała z ławki, kurczowo
ściskając w dłoni pognieciony już bilet na samolot. Na samolot, który już odleciał,
a wraz z nim szansa na kontynuowanie, w swoim mniemaniu, szczęśliwego życia. Tak naprawdę nie potrzebowała do szczęścia wiele; wystarczało jej poczucie, że jest dla kogoś najważniejszą osobą i że bez niej świat przestanie istnieć. Marzyła o miłości jak z komedii romantycznej, a tymczasem na nią przypadł słaby dramat. Nie podobało jej się takie rozdanie roli, nie tego oczekiwała, gdy mama opowiadała jej o czekającym gdzieś na nią księciu z bajki.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Stanęła w miejscu, kilka metrów od siedzącego na ławce mężczyzny, który
przyglądał się jej z pewnym zaciekawieniem. Byli jednymi z kilku osób, które
jeszcze znajdowały się na lotnisku. Większość udała się do hoteli z racji tego,
że do samego rana nie kursowały już żadne samoloty. Może w takiej sytuacji nie tylko ona straciła szansę na coś ważnego? Może ktoś przechodził przez coś jeszcze gorszego? Kiedy kilkanaście minut wcześniej w informacji dowiedziała się o złych warunkach pogodowych, nawet nie brała pod uwagę faktu, że odprawa może się przeciągnąć i może nie zdążyć na ten ostatni samolot. Była pewna swego do samego końca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona włożyła odzyskany
portfel do kieszeni płaszcza, jakby miało jej to w czymś pomóc; tak naprawdę w
portmonetce miała tylko kilka drobnych, więc równie dobrze mogłaby wyrzucić ją
do kosza. Ostatnie pieniądze wydała na bilet, próbując, jak zwykle w ostatniej
chwili, ratować jeszcze swój związek. Teraz jednak szansa na zawsze przepadła i
musiała pogodzić się z porażką. Przecież nie mogła zawsze wygrywać. Porażki
były czymś, co było pokazywało, jakie naprawdę jest życie — nie zawsze
kolorowe, ale też bezduszne, nie dające możliwości naprawienia popełnionych
błędów. Poddawanie się nie było w jej stylu, bo zawsze do końca próbowała się
ratować, chwytać ostatnich desek ratunku, ale tym razem nawet to zawiodło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zapominając o siedzącym gdzieś
za nią nieznajomym mężczyźnie, ruszyła przed siebie, nie mając nawet
konkretnego celu. Dopiero kiedy zauważyła siedzącą w informacji starszą
kobietę, obudziła się w niej nikła nadzieja, że może jeszcze nie wszystko
zostało zaprzepaszczone. Hermiona ruszyła w stronę okienka, modląc się o cud, dobrze wiedząc, że tylko to może ją uratować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Przepraszam, wie pani, czy mając
ten bilet mogłabym wylecieć z innego lotniska do Londynu? Bo dowiedziałam się,
że to lotnisko lada moment będzie zamknięte… mogłaby mi pani pomóc? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Tak, panienko, to był ostatni
samolot w tamtą stronę i niestety w tym terenie zostały odwołane wszystkie loty,
nie tylko na naszym lotnisku. Kolejny samolot dopiero nad ranem, o ile naprawdę
zmieni się pogoda, więc proszę przyjść tu jutro. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Nie, nie… Musi być jeszcze
jakiś samolot, jest dopiero dziewiąta! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Przykro mi, złe warunki
pogodowe… Chciałabym pani pomóc, ale niestety nic na to nie poradzę — odparła,
uśmiechając się lekko, jakby chciała pocieszyć Hermionę. Pokiwała wolno głową,
próbując się pogodzić z tą informacją. Przeklęła po raz kolejny tego wieczora;
to było tak do niej niepodobne! Zawsze miała nad wszystkim kontrolę, a tym
razem czuła, że wszystko wymyka się z jej rąk. Może gdyby nie zawsze otrzymywała to, czego pragnie, porażka tak bardzo by nie bolała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie mając konkretnego celu ruszyła
w stronę ogromnych drzwi, aby wyjść z budynku. Musiała gdzieś spędzić noc, a w
tak ogromnym mieście znalezienie taniego noclegu było praktycznie niemożliwe,
więc nie wiedziała, gdzie tak właściwie może się podziać. Mogłaby iść
pospacerować po mieście, ale tak proste poddawanie się nie było w jej stylu,
zawsze nawet wtedy, gdy wszystko zawiodło, próbowała szukać nowych rozwiązań. W
jej sytuacji mogło być to trochę problematyczne — nie miała torebki, w której
było większość jej rzeczy, nie zostało jej również zbyt wiele pieniędzy. Nadal
trzymała w dłoni pognieciony bilet, ale tak czy inaczej nie miała już z niego użytku.
Roześmiała się, kiedy uświadomiła sobie w jak beznadziejnym położeniu tak
naprawdę się znajduje. Mijając kosz na śmieci wyrzuciła kawałek papieru, dobrze
zdając sobie sprawę z tego, że już się jej do niczego nie przyda. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Wyszła przed budynek. Chłodne
powietrze uderzyło ją w twarz, dzięki czemu od razu się orzeźwiła. W tym
momencie żałowała, że nie miała ze sobą rękawiczek — nadszedł listopad, więc
noce były o wiele chłodniejsze niż dnie. Mimowolnie skuliła się, obejmując
ramionami, by choć trochę się ogrzać. Póki była na lotnisku zimno jej nie
przeszkadzało, ale kiedy wyszła na zewnątrz… zdecydowanie wolałaby zostać w
środku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona nagle poczuła, że ktoś
się jej przygląda. Zmarszczyła brwi i powoli spojrzała w bok, czego od razu
pożałowała. Miała ochotę jak najszybciej uciec z tego miejsca, ale patrząc na
to, że miała do wyboru tylko ciemną uliczkę, zrezygnowała. Zacisnęła wargi,
modląc się, by jej nie rozpoznał. Nie miała ochoty na wzajemne dogryzanie sobie
— ten dzień i tak był dla niej mało łaskawy, a spotkanie z nim tylko wszystko
by pogorszyło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Hermiona Granger, sama, w
Paryżu, wieczorem. — Usłyszała obok siebie kpiący, niegdyś znienawidzony głos.
Westchnęła, odwracając się w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Mogła
przypuszczać, że on nie zmarnuje okazji na przepychankę słowną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Draco Malfoy, <i>okropnie</i> miło cię znowu spotkać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Malfoya widziała ostatnio kilka
miesięcy temu, gdy minęli się na korytarzu w Ministerstwie. Niby przypadkiem
potrącili się ramionami, ale nie zwrócili na siebie większej uwagi. Mieli
wspólne wspomnienia — jednak były to tylko i wyłącznie złe wspomnienia. Podczas
nauki w Hogwarcie darzyli siebie silną nienawiścią, bez żadnego konkretnego
powodu, po prostu tak musiało być, z reguły. Wzajemne dogryzanie sobie stało
się wówczas czymś normalnym; nie potrafili inaczej funkcjonować, jeśli chodziło
o tą znajomość. Oboje nie wyobrażali sobie siebie rozmawiających jak normalni
ludzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona głośno się roześmiała,
gdy zorientowała się, kto stoi naprzeciwko niej i jak ta sytuacja wygląda z
boku. Ten dzień był prawdziwą katastrofą, a w dodatku teraz musiała spotkać
kogoś, kto był ściśle związany z gorszą stroną jej przeszłości. Po zakończeniu wojny
nienawiść, która była między nimi, przerodziła się w obojętność: on nie wchodził jej w drogę, a ona
jemu. On gdzieś wyjechał, podobno krążąc po świecie w poszukiwaniu zbiegłych
śmierciożerców, a ona została, pracując w Ministerstwie Magii i co jakiś czas
udając się za granicę w delegacje. Oboje zachowywali się tak, jakby sześć lat
nauki w Hogwarcie nigdy nie miało miejsca; jakby rzucane wyzwiska były jedynie
wyimaginowanym obrazem wyobraźni, a nie czymś, co zdarzyło się naprawdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Co Granger robi o tej porze
na lotnisku? — zapytał, opierając się o ścianę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kobieta zmarszczyła brwi, nie
wiedząc, czego powinna oczekiwać, ani jak tak właściwie odpowiedzieć na zadane
pytanie. Szukała w jego zachowaniu podstępu — przesadzała. Analizowała każdy
jego ruch, jakby zaraz miało stać się coś strasznego. Zapomniała, że nie byli
już w szkole, a tylko spotkali się przypadkowo na dworcu po kilku latach mijania
się bez słowa na korytarzach Ministerstwa. Draco Malfoy był dla niej obcą
osobą, z którą dzieliło ją tylko kilka epizodów z przeszłości i miała nadzieję,
że to spotkanie również będzie jedynie krótką, nieznaczącą rozmową. Nie mogła
przecież wiedzieć, że ta jedna noc, to jedno, przypadkowe spotkanie, zmieni w
jej życiu wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Pewnie czekam na samolot. Właśnie
odleciał ostatni do Londynu i do rana już żadne nie kursują ze względu na
warunki pogodowe — odparła spokojnie. Nie miała ochoty stać w jego obecności i
nagle ciemna uliczka przestała być tak przerażająca. Wolała cokolwiek, niż
rozmowę z <i>nim</i>. Zachowywała się
dziecinnie, bo ciągle patrzyła na ich znajomość przez pryzmat przeszłości, a od
tamtych wydarzeń minęło przecież tyle lat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona Granger pogubiła się w
swoim życiu, choć uparcie chciała przekonać samą siebie, że wcale tak nie jest. Żyła w związku, który mimo że jej nie satysfakcjonował, chciała w dalszym ciągu w nim trwać. Dzięki niemu zyskała poczucie bezpieczeństwa i zawsze wiedziała, że ma dokąd wrócić. Praca w Ministerstwie Magii okazała się przykrym obowiązkiem, wypełnianym tylko po to, by nie mieć wyrzutów sumienia. Wciąż jej czegoś brakowało, mimo że na pierwszy rzut oka miała wszystko, czego tylko można było zapragnąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Zapomniałaś, że jesteś
czarownicą i możesz się teleportować? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Malfoy, naprawdę nie muszę ci
się z niczego tłumaczyć, więc jeśli możesz, zostaw mnie w spokoju. Twoje
towarzystwo jest ostatnim, czego dzisiaj potrzebuję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Zaraz zrobi mi się przykro. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Mam udawać, że się tym
przejmuję? — zapytała, podnosząc do góry brew. Prowadzili rozmowę, jak
normalni, dorośli ludzie, jednak Hermiona czuła się niekomfortowo w jego
towarzystwie. Wolała samotność lub towarzystwo osób, którzy coś dla niej
znaczyli. Odepchnęła się od ściany budynku, zaczynając iść wzdłuż ulicy.
Panowała na niej ciemność, co trochę ją obawiało, ale przecież nie mogło stać
się nic strasznego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Draco patrzył na oddalającą się
sylwetkę kobiety. Sam nie wiedział, czemu postanowił powiedzieć coś w jej
kierunku. Równie dobrze mógł udać, że wcale jej nie zauważył, a mimo to podjął
inną decyzję. Perspektywa spędzenia samotnej nocy, w centrum, nie była dla
niego czymś zadowalającym — nie lubił być sam. A fakt, że z Hermioną
Granger miał wcześniej kontakt, popchnął go do podjęcia rozmowy. Miał jakąś
niewielką nadzieję, że ta noc nie będzie tak zła, jak podejrzewał, a
towarzystwo <i>kogokolwiek</i> mogłoby mu
jakoś w tym pomóc. W ostatnim czasie doskwierała mu samotność, brakowało mu
kogoś, kto był dla niego ważny, chociaż sam nie chciał tego przed sobą
przyznać. Udawał, że ma dobre życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Miał ochotę głośno się
roześmiać, gdy zauważył, że kobieta na widok idących naprzeciwko niej kilku,
głośno zachowujących się mężczyzn, zaczyna się cofać. Podniósł swoją torbę z
ziemi i ruszył w jej kierunku. Pomyślał, że zachowuje się jak bohater, ratujący
damę serca z opresji. W kolejnej chwili zastanowił się, co tak właściwie wyprawiał,
ale było już za późno; znajdował się już za kobietą i mógł tylko improwizować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Kochanie, miałaś na mnie
poczekać — powiedział trochę głośniej niż powinien, podkreślając słowo
„kochanie”. Hermiona podskoczyła, czując dłonie Malfoya na swojej talii. Grupka
mężczyzn zarechotała; jeden z nich puścił oczko w stronę Draco, podnosząc kciuk
do góry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Wybacz — odparła mocno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Szli w ciszy, objęci; z boku
wyglądało to tak, jakby byli naprawdę dobraną parą. W Hermiony głowie kotłowało
się milion myśli, począwszy od wściekłości na Malfoya, kończąc na… również
wściekłości na Malfoya. Przyspieszyła kroku, chcąc jak najszybciej dotrzeć do
końca uliczki, więc idący przy jej boku Draco, zrobił to samo. Nie chciała już
teraz wszczynać kłótni patrząc na to, że spotkani wcześniej mężczyźni wciąż ich obserwowali. W końcu znaleźli się na skrzyżowaniu — Hermiona wyrwała
się z uścisku Draco, patrząc na niego ze złością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Nie musiałeś mnie ratować,
poradziłabym sobie sama! — krzyknęła, mrużąc oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Nie wątpię, że poradziłabyś
sobie z trzema, dwa razy od ciebie większymi, facetami — odparł, ironicznie się
uśmiechając. — Widzę, że masz plany na tą noc? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Moimi planami jest szybkie
znalezienie transportu do Londynu. Malfoy… — zaczęła, gdy coś sobie
uświadomiła. Być może jej dawny wróg mógł być jej jedynym ratunkiem. Policzyła
w myślach do pięciu, chcąc się uspokoić. — masz różdżkę, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Uśmiech na jego twarzy nie był
czymś, czego się spodziewała. Pokiwał przecząco głową; tak bardzo chciało mu
się śmiać na widok jej zawiedzionej miny! Był to obraz, który bardzo poprawił
mu humor i zaczął się cieszyć, że ruszył za kobietą. Przynajmniej miał jakieś
zajęcie i nie stał bezczynnie pod lotniskiem, a mógł się z nią przez jakiś czas podroczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Myślisz, że gdybym miał
różdżkę, to czekałbym jak jakiś mugol na samolot, zamiast się teleportować? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona westchnęła, zaciskając
oczy. Nie mogło przecież być aż tak źle, musiało być jakieś wyjście z tej
sytuacji. Spotkanie Malfoya nie było przypadkiem, mocno w to wierzyła. <i>W końcu przypadki nie istnieją, prawda?</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">22:00<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 1.0cm;">
<i><span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Siedzieli na krawężniku, nie
odzywając się do siebie przez dłuższy czas. Każde było pochłonięte swoimi myślami,
więc nie chcieli sobie przeszkadzać. Hermiona miała około
dziesięciu godzin, by dostać się z powrotem do Londynu. Nie miała pojęcia jak
to zorganizować, bo jej jedyny środek transportu — samolot — nie zapewniał jej
dotarcia do domu na czas. Po raz kolejny tego wieczora westchnęła, zwracając na
siebie uwagę Malfoya. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Moja różdżka przez przypadek
została przełamana, więc sama wiesz, że nie nadaje się do niczego — powiedział,
jakby chcąc się usprawiedliwić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— A mi ukradli torebkę, w której
akurat wtedy chwilowo trzymałam różdżkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Opuściła głowę, czując pod
powiekami wzbierające się łzy. Nie chciała, żeby Malfoy widział ją w chwili
słabości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Słuchaj, Granger, możesz tu
siedzieć i się załamywać, ale możemy też znaleźć ci jakiś transport do domu,
skoro jest to dla ciebie takie ważne. Mam w portfelu czterdzieści funtów,
spróbujmy złapać taksówkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Malfoy, nie udawaj głupiego.
Za czterdzieści funtów nigdzie nie dojadę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— A gdybym powiedział, że
możliwe, że kilka ulic dalej mieszka mój przyjaciel…? Dalej będziesz mnie miała
za głupiego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Czemu nie powiedziałeś
wcześniej?! — krzyknęła Hermiona, zrywając się z miejsca. W jej oczach pojawiło
się coś na kształt szczęścia i ogromnej nadziei, że jeszcze nie wszystko
zaprzepaszczone. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Zanim jednak pójdziemy,
musimy zawrzeć chwilowy sojusz — powiedział mężczyzna, ignorując jej
wcześniejsze pytanie. Hermiona spojrzała na niego z powątpiewaniem, unosząc
prawą brew do góry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Jeśli to ma mi pomóc… w
porządku. Możemy zawrzeć sojusz. — Hermiona wyciągnęła w kierunku Malfoya dłoń.
Po chwili namysłu ujął ją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Czy Hermiona miała obawy? Oczywiście, że tak. Nie
do końca wiedziała, czy powinna wierzyć w dobre intencje Draco Malfoya, bo,
jakby nie patrzeć, ich wspólna przeszłość niosła za sobą wiele sprzeczności.
Kątem oka czujnie obserwowała mężczyznę, jego ruchy, próbując znaleźć w nich
coś niepokojącego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zmienił się — z charakteru
jeszcze nie wiedziała w jakim stopniu, ale w wyglądzie było widać dużą zmianę.
Gdyby nie spotykała go przypadkiem raz na jakiś czas, teraz nie poznałaby go.
Rysy jego twarzy znacznie się wyostrzyły, a na twarzy dostrzegła delikatny
zarost. Niewiele pozostało w nim z chłopca, jakim był jeszcze w Hogwarcie.
Minęło jednak kilka lat od zakończenia szkoły, więc w każdym zaszły jakieś
zmiany, u niektórych większe, u części mniejsze. Nie dało się ukryć, że wojna
odcisnęła piętno na wszystkich; na jednych mniej, na innych z kolei bardziej.
Wspomnienia poległych wciąż pulsowały w głowie. Obrazy zniszczeń pojawiały się
w najgorszych koszmarach, a krzyk torturowanych odbijał się echem w myślach. W
życiu tych, którzy przeżyli tą rzeź, już na zawsze coś się zmieniło. Zaczęto
inaczej patrzeć na swoje istnienia; czerpać trochę więcej radości ze zwykłych
rzeczy, cieszyć się z każdej minuty, spędzonych w gronie najbliższych — właśnie
tego nauczyła wojna. Uświadomiła ludziom, by cenić wszystko, co posiadają.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Potrzebujemy więc metra —
odezwał się Malfoy, wyrywając Hermionę z zamyślenia. — Nie mamy czasu iść na
pieszo, więc najszybciej będzie pojechać. Uratuje twoje życie i zostanę
bohaterem. Myślisz, że trafię na okładkę „Czarownicy”? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Jak odstawisz mnie do domu na
czas to obiecuję, że szepnę Lunie kilka słów — powiedziała Hermiona, wkładając
zmarznięte dłonie do kieszeni płaszcza. Marzyła o łyku czegoś ciepłego, ale
ważniejszy od potrzeby ocieplenia się był powrót do domu. Draco ruszył przed
siebie, nawet nie sprawdzając, czy kobieta za nim idzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Rozmawiali jak dwójka
normalnych ludzi. Jakby wcale nie dzieliło ich dziesiątki wypowiedzianych złych
słów i jakby na ten jeden wieczór stali się dla siebie nieznajomymi, którzy
dopiero co zaczynają się poznawać. Draco i Hermiona tej nocy pomyśleli, że w
złych chwilach dobrze jest mieć kogoś, do kogo można się odezwać. To prawdziwe
szczęście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Los trochę z nich kpił. Nikt
nie spodziewał się przecież, że w centrum Francji spotkają się dawni wrogowie,
którzy w tej chwili będą prowadzili <i>w
miarę</i> zwyczajną rozmowę. A jednak, znaleźli się na tym samym lotnisku, o
tej samej godzinie, gdy odleciał samolot, którym oboje mieli dostać się do
Londynu. Tak, los zdecydowanie sobie żartował i wszystko wskazywało na to, że
miał to być dopiero początek ich wspólnej przygody. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Błagam, nie mów, że zaraz
ucieknie nam metro, nie mam siły znowu biec… — mruknęła Hermiona, widząc stojący
już pojazd. Mieli do pokonania bramki i ruchome schody, a byli jeszcze tak
daleko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Zaraz ucieknie nam metro —
odparł, obserwując z satysfakcją wyraz twarzy kobiety. — Lepiej się pospiesz,
albo odjadę bez ciebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Odwrócił się i zaczął biec, nie
czekając na Hermionę. Kobieta mruknęła coś ze złością pod nosem i poszła śladem
mężczyzny — ruszyła w pościg za uciekającym czasem. Mogła jeszcze go nadrobić,
nadal była jakaś szansa, więc nie zamierzała się poddawać, chociaż wcześniej
myślała, że jest na straconej pozycji. Jej wybawieniem okazał się <i>Malfoy</i>. Pokonali schody, przeskakując co
kilka stopni. Do metra wpadli w ostatniej chwili, wtedy, gdy zamykały się
drzwi. Mężczyzna, siedzący niedaleko, uśmiechnął się na ich widok i wrócił do
czytania gazety. Granger nie widziała nic śmiesznego w tym, że zdążyli w
ostatniej chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona głośno sapała,
usiłując unormować swój oddech. Czuła w gardle suchość i marzyła o łyku wody.
Widząc jednak na końcu wagonu mężczyznę, sprawdzającego bilety, od razu ode
chciało jej się pić. Nie chciała, żeby wyglądało to nienaturalnie, więc powoli
wyprostowała się, niby przypadkiem nachylając się w stronę Malfoya, stojącego
po przeciwnej stronie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Malfoy, czy masz bilety? —
zapytała cicho Hermiona, uśmiechając się i próbując nie wzbudzać podejrzeń.
Draco przeklął, widząc zbliżającego się kontrolera. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Chodź za mną i zachowuj się naturalnie
— odparł, chwytając rękę kobiety. Oczywiście, że zapomniał o biletach. Ten plan
był zbyt doskonały, by mógł się powieść. Zaczęli iść w przeciwnym kierunku od
sprawdzającego, a każde z nich modliło się tylko, by metro za chwilę się
zatrzymało. Widocznie jednak los po raz kolejny nie był dla nich łaskawy, bo
okazało się, że kolejny przystanek jest nieco dalej niż zwykle. Fakt, że w
pojeździe było mało ludzi, nie był dla nich sprzyjający. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Przepraszam, niech państwo
poczekają, sprawdzę bilety i pójdziecie dalej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Usłyszeli za sobą męski głos.
Hermiona spojrzała się na Malfoya, zastanawiając się, czy w jakiś sposób uda mu
się uratować ich z opresji — w końcu to on tego wieczora miał być bohaterem i
liczyła na jego kreatywność. Draco pokiwał głową w stronę kontrolera, sztucznie
się uśmiechając, a później zrobił coś, na co Granger zdecydowanie nie była
przygotowana; pociągnął ją za rękę i zaczął biec w stronę końca pojazdu.
Liczył, że może starszy pan nie będzie miał tylu sił w nogach, by ruszyć za
nimi w pościg, ale zdecydowanie się przeliczył, bo już po chwili w całym metrze
rozległ się krzyk mężczyzny. Nawoływał, żeby się zatrzymali, albo inaczej
wezwie policję, ochronę… i kogo tylko mogli zechcieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dziwnym trafem, po raz pierwszy
tego dnia, uśmiechnęło się do nich szczęście — metro zaczynało zwalniać co
oznaczało, że już zaraz miał być kolejny przystanek. Hermiona, ciągnięta w
dalszym ciągu przez Malfoya, w myślach stwierdziła, iż jeśli tylko wydostaną
się z tego miejsca, udusi go gołymi rękami. Tego dnia biegała więcej, niż przez
całe swoje życie, co zdecydowanie nie było dobre dla jej psychiki, a przede
wszystkim kondycji. Co za dużo to niezdrowo — jak mawiała jej babcia. Hermiona
zgadzała się z nią w tym przypadku w stu procentach, chociaż w wielu innych
sprawach miały kompletnie różne zdania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Pojazd stanął, kiedy akurat
znajdowali się już przy ostatnim wyjściu. Wypadli z metra i nie zatrzymując
się, wciąż biegli przed siebie. Hermiona odwróciła się i zauważyła
wymachującego rękami mężczyznę, który coś krzyczał w ich stronę, jednak w tym
całym zamieszaniu nie zrozumiała ani jednego słowa. Jej serce biło trzy razy
szybciej niż normalnie, czuła, że jeszcze chwila, a przewróci się i już więcej
nie podniesie. Trzymała się na nogach tylko i wyłącznie dzięki, a nie chciała
tego przed samą sobą przyznać, Malfoyowi. Pobiegli w stronę ruchomych schodów i
w końcu, zdyszani ciągłą ucieczką, wypadli na zewnątrz. Jeszcze przez chwilę
szli szybszym krokiem, chcąc mieć pewność, że kontroler nie będzie dalej za
nimi iść, jednak gdy znajdowali się już całkiem daleko, zwolnili. Skręcili w
boczną uliczkę, dopiero zdając sobie sprawę z jednego faktu — wciąż trzymali
się za ręce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona zaczerwieniła się i
trochę zbyt gwałtownie wyrwała rękę z uścisku mężczyzny. I zrobiła coś, co
wydawało jej się w tej chwili najlepsze. Zaatakowała, wciąż zawstydzona zbyt
bliskim kontaktem. Może kiedyś łączyła ich nienawiść, ale teraz byli dla siebie
tylko nieznajomymi, którzy zaczęli poznawać się w nocy na ulicy Paryża.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Malfoy, możesz mi powiedzieć
jak to możliwe, że zapomniałeś o kupnie biletów? — zapytała Hermiona, kucając
na chodniku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jej oddech był przyspieszony, a
włosy napuszone. Podobnie wyglądał Draco, który ostatnio ze sprawnością
fizyczną nie miał zbyt wiele do czynienia. Życie w ciągłym pośpiechu,
podróżując w służbowych sprawach, nie należało do lekkich. Był zmęczony brakiem
stabilizacji, bo gdzieś w głębi siebie chciał w końcu znaleźć <i>dom.</i> Nie zwykły budynek, podobny do
miliona innych na tym świecie, ale taki, w którym rzeczywiście czułby się jak u
siebie. Brakowało mu poczucia bezpieczeństwa, co takie miejsce mogłoby mu
zapewnić. Spojrzał ze złością na Hermionę; jego policzki były delikatnie zarumienione,
kompletnie nie pasowało to do jego bladej cery. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— A wszystko wiedząca Granger
nie mogła o tym pomyśleć? — warknął w odpowiedzi, opierając się o ścianę
kamienicy. Rzucił torbę z ubraniami na chodnik, chcąc trochę odsapnąć i
ustabilizować przyspieszone w tej chwili bicie serca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— To ty postanowiłeś zgrywać
bohatera, więc myślałam, że o takich sprawach pomyślałeś!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— W takim razie nie myśl, bo
kiepsko ci to wychodzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Niech cię Merlin kopnie,
Malfoy! Naprawdę nie mam pojęcia, czemu zgodziłam się na ten cyrk. Idę stąd,
poczekam spokojnie do rana, może do tego czasu zdążę uratować swoje… —
przerwała nagle, gdy dostrzegła, że powiedziała zbyt wiele. Mężczyzna spojrzał
na nią z ciekawością, mrużąc oczy, jakby chciał odczytać jej myśli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Śmiało, idź — zachęcił ją
Draco, wskazując dłonią na ulicę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Świetnie! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Hermiona wstała z chodnika,
otrzepując spodnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Genialnie! Wreszcie będę mieć
spokój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">— Cieszę się, super! —
krzyknęła, po raz ostatni odwracając się za siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Przed nią cała noc spędzona w
samotności. „Lepsze to niż towarzystwo Malfoya” — pomyślała, próbując się
pocieszyć. A mimo wszystko na tą jedną godzinę to właśnie dzięki Malfoyowi
zapomniała o tym, co wcześniej wprawiało ją w przerażające osłupienie.
Świadomość, że kolejnego dnia to wszystko, co tak usilnie budowała przez
ostatnie lata, runie i to tylko przez nią… Przez to, że nie dała <i>im</i> szansy. W jej oczach zebrały sobie
łzy, gdy uświadomiła sobie, jak wiele straci. Spojrzała na zegarek, znajdujący
się na nadgarstku. Czekało ją jeszcze tylko siedem godzin, spędzonych w Paryżu.
Objęła się ramionami, by choć trochę się ogrzać i ruszyła ciemną ulicą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Nie mogli przecież wiedzieć, że
wystarczy jedna noc i kilka wspólnie spędzonych godzin, by coś nieodwracalnie
zmieniło się w ich życiu. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="font-family: "georgia" , serif;"></span><br /></span>
<a name='more'></a></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Czytaj
dalej…<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">_________________________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Cześć, kochani!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Minął miesiąc od publikacji
epilogu, jednak ja nie chciałam zbyt długo zwlekać z dalszym pisaniem. Na
własnej skórze przekonałam się, że im dłużej się nie pisze, tym gorzej wrócić.
Przedstawiam Wam pierwszą część… miniaturki, bardzo krótkiego opowiadania? — zatytułowanej
„Zanim się rozstaniemy”. Tekst zainspirowany filmem o tym samym tytule, który
po prostu uwielbiam, kocham. Uznałam, że skoro piszę coś na podstawie czegoś, to
lepiej zostawić ten tytuł, niż wymyślać coś nowego, chociaż kilka tytułów
wpadło mi do głowy. Ale niech zostanie już tak, jak jest. :) Akcja, jak można
zauważyć, dzieje się w Paryżu, w trakcie jednej nocy. W tej części zostały
opisane dwie godziny, w kolejnej również dwie i tak dalej, i tak dalej… Jest to
dla mnie eksperyment, sprawdzenie się, bo dawno nie pisałam czegoś w podobnym
klimacie; ostatni raz przy moim pierwszym opowiadaniu, czyli ponad trzy lata
temu („Droga do miłości”, pamięta ktoś? :D). Uznałam też, że chcę się
przekonać, jak będzie mi szło pisanie w innej narracji. Jak mi wyszło? To
zostawiam do oceny Wam. Ja strasznie się stresuję publikacją, bo nie jestem
wyjątkowo zadowolona, ale mimo wszystko mam nadzieję, że tekst się spodoba i
zostawicie komentarze! Znaczą one dla mnie bardzo dużo, nawet ten najkrótszy,
to moja motywacja, a jeśli będę świetnie zmotywowana — może nawet druga część
pojawi się szybciej? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Muszę przyznać, że na razie nie
mam za bardzo ochoty do pisania czegoś dłuższego, dlatego zdecydowałam się na
publikację pierwszej części tego tekstu. Postaram się, żebyście nie musieli
zbyt długo czekać na kolejną — do końca lipca powinnam się wyrobić, ale będę
informować Was na bieżąco w rubryce „Informacje” w lewej kolumnie. Mam
nadzieję, że wkrótce wpadnie mi do głowy jakiś fajny pomysł na nowe, dłuższe
opowiadanie; po prostu na tę chwilę nie chcę wracać z byle czym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jestem w trakcie poprawiania
NWW, więc gdyby ktoś był zainteresowany PDF-em tej historii, proszę zostawić
jakiś kontakt w komentarzu lub wysłać do mnie prywatnie wiadomość. Dziękuję za
komentarze pod epilogiem, za każdym razem niesamowicie wzruszam się przy ich
czytaniu. Taki jakiś płaczliwy ze mnie człowiek. :) Widzę po statystykach, że
dużo osób czytało od początku opowiadanie, więc zostawcie po sobie jakiś znak!
Będzie mi bardzo miło, no i na wszystko odpowiem. Chciałabym po prostu
wiedzieć, co sądzicie o tym opowiadaniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Kurczę, rozpisałam się… Już kończę!
Stęskniłam się za Wami, więc musiałam trochę pogadać. :) Piszcie co u Was
słychać, jak spędzacie wakacje, czy były czerwone paski na świadectwach, czy
sesja zdana… Po prostu się odzywajcie! Będę odpisywać, jak tylko wrócę z pracy.
<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Buziaki,
<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 1.0cm;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">M.</span><span style="font-family: georgia, serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-53581137495622747242017-06-08T00:00:00.002+02:002017-06-08T00:00:46.085+02:00Rozdział 30 (epilog)<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">„A jeśli będziesz kwiatem —<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">zakwitniesz mi w dłoni<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pragnieniem jeśli —<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">poszukam strumienia<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">jeżeli ptakiem —<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">ubłagam wszystkie czarne koty<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">A jeśli ciszą będziesz<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">I słów się wyrzeknę”*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Dwa lata później<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Nazywam się Hermiona Granger.
Moja córka chorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną i zmarła po nieudanym
przeszczepie dwa tygodnie później.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wyznanie, które przez długi
czas nie mogło mi przejść przez gardło, teraz nie sprawiało mi już tak
ogromnego problemu. Z czasem zaczęłam przyzwyczajać się do tego, czego nie da
się już zmienić. Zrozumiałam, że niektóre sprawy, takie jak śmierć, są nieodwracalne.
Można krzyczeć, błagać, targować się, oddać swoje życie — wszystko co
najcenniejsze — ale to nic nie zmieni. Wciąż stoi się w miejscu, nie mogąc
ruszyć do przodu. Po jakimś czasie jednak człowiek zaczyna uczyć się na nowo
chodzić; stawia kroki, jakby to były te pierwsze, a przecież tyle ich wcześniej
pokonał. I wydawałoby się, że nie ma nic, co mogłoby już go zatrzymać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Jak miała na imię twoja
córka, Hermiono?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Milczenie. Cisza boleśnie
raniła wszystkich, obecnych w sali. Każdy zmagał się ze swoją przeszłością i
każdy był w tym miejscu, by wreszcie z nią wygrać. Wspomnienia nie dawały
jednak o sobie zapomnieć, były przy mnie w każdym momencie życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Czasami przypominałam sobie
Sophie w najmniej oczekiwanych momentach, bo wystarczyła chwila, sekunda —
jakieś dziecko, spotkane w sklepie, miało podobne oczy; bo wydawało mi się, że
gdzieś za rogiem słyszałam jej śmiech. Zwykle w takich chwilach zaczynałam biec
za tym dźwiękiem, ale po chwili stawałam i zaczynałam dusić się bolesną prawdą,
nie mogąc złapać tchu. A prawda była taka, że nawet najsilniejsza na świecie
miłość nie mogła nikomu, nawet mojemu dziecku, przywrócić życia. Terapia była
tym, co miało zacząć pozwalać mi się godzić z tą brutalną prawdą. Wypowiedzenie
jej imienia za każdym razem było dla mnie niewytłumaczalnie trudne i sama nie
wiedziałam, czemu tak było; przecież to moja ukochana córeczka, ta, która
zawsze dawała mi szczęście, a nagle, gdy zniknęła, myślenie o niej stało się
tak ciężkie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Sophie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— To piękne imię — powiedziała
młoda kobieta prowadząca spotkanie. Miała ciepły głos, mówiła do mnie jak do
przestraszonego zwierzęcia, które może spłoszyć się gwałtowniejszym ruchem. Na
początku terapii właśnie taka byłam: przestraszona, wyczulona na każde
spojrzenie czy gest. Każde słowo wydawało mi się atakiem, dopóki nie
zrozumiałam, że w tym miejscu każdy próbuje pogodzić się z porażkami. Dopiero
wtedy zaczęłam się otwierać i mówić, a nie tylko słuchać i uciekać. — Opowiesz
nam jak wyglądała?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Serce zaczęło mocniej bić, a
dłonie pocić. Czułam na całym ciele dreszcze — wracanie do tego było
przerażająco trudne, ale było podstawą do uporania się ze wspomnieniami, z
poczuciem winy. Przełknęłam głośniej ślinę i przegryzłam wnętrze policzka.
Próbowałam ułożyć w myślach cudowne zdanie, które opisywałoby moje dziecko, ale
żadne słowa nie przychodziły mi do głowy. Wszystko wydawało się puste, bez
wyrazu, nie mające sensu, a Sophie miała sens…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Była najpiękniejsza —
odparłam, wpatrując się uparcie w swoje dłonie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dwa lata to dużo czasu, by
nauczyć się na nowo żyć. Każdy znajduje sposoby na ukojenie bólu, związanego z
utratą najbliższych osób — jedni zatracają się w pracy, inni spełniają swoje
marzenia, żeby przekonać się, że życie wciąż ma sens i może jeszcze zyskać inne
barwy niż tylko szarości. Czasem jednak, gdy człowiek traci wszystko, co było
najcenniejsze w jego życiu, nic nie może pomóc. Codzienne wstawanie rano z
łóżka wiąże się z kolejnym dniem udawania i zaczynasz zdawać sobie sprawę z
tego, że toczysz wojnę; wojnę o siebie z samym sobą. Często wygrywasz, ale
zdarzają się porażki, po których podniesienie się trwa zbyt wiele czasu. Wtedy
umyka ci to, co najważniejsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Podobno złe wydarzenia, które
spotykają nas w życiu, najpierw nas załamują, owszem, ale później tworzą
silniejszymi. Podnosimy się po porażkach, choć przecież ich nie planowaliśmy,
mocniejsi, tak jakby nic nie mogło nas już złamać. W ciągu kilku ostatnich lat
mojego życia przekonałam się jednak, że każde odejście osób, które zdążyłam
pokochać, wiązało się z coraz boleśniejszymi upadkami. Upadkami tak mocnymi, że
powstanie wymagało ode mnie zbyt wiele. Śmierć Sophie przeważyła szalę tego,
ile byłam w stanie znieść. Przyszło załamanie i rozpacz, uczucia,
nieopuszczające mnie przez lata. Po roku żałoby zaczęłam uczyć się z nimi żyć
jak z najlepszymi przyjaciółmi, którzy zawsze są tuż obok. Po prostu
akceptujesz ich obecność, aż w końcu istnienie bez nich wydaje się niemożliwe.
Staje się to tak naturalne, jak to, że serce wciąż bije w piersi i że kolejnego
dnia znowu się obudzisz, bo przecież nie ma innej możliwości. Wtedy też zacznie się
kolejny dzień toczenia walki; każdej pory dnia i nocy walczyłam w największych
bitwach, ale zdałam sobie sprawę z tego, iż najważniejszą wojnę przegrałam dwa
lata temu. Teraz małe, pojedyncze zwycięstwa, znaczyły niewiele i zapewniały
tylko krótkotrwałe szczęście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nigdy niczego nie żałowałam.
Sophie była najlepszą częścią mojego życia, pokazała mi miłość, jakiej nigdy
nie byłam w stanie doświadczyć, zostawiając za sobą tylko, albo aż, wspomnienia
— ale były to najpiękniejsze wspomnienia, które miały pozostać w mojej pamięci
już do końca życia. Moje dziecko było dla mnie światłem wśród panującej na
świecie ciemności. Po jej odejściu przez długi czas błądziłam po omacku, jednak
w końcu zorientowałam się, że tak da się żyć. Trzeba jedynie przyzwyczaić wzrok
do czerni, aż w końcu coś się dostrzega. Wreszcie uśmiech pojawia się na twarzy
częściej i zaczyna się po prostu… żyć, czerpać radość z czegoś, co już nigdy
miało nie sprawiać szczęścia. A jednak się udaje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Draco Malfoy… Draco Malfoy
przez krótki czas nadał sens mojemu życiu — i chociaż brzmi to tanio, tak
właśnie było. Nasza relacja oparta była na iluzji, pojedynczych chwilach, które
uważaliśmy za te znaczące. Ta imaginacja doprowadziła do tego, że zaczęliśmy się
od siebie uzależniać. Przez kilka miesięcy udało mi się dostrzec, że ten
mężczyzna, z którym dzieliła mnie kiedyś tak ogromna nienawiść, zmienił się.
Każdy człowiek zasługiwał przecież na drugą szansę i nigdy nie byłam
rozgoryczona tym, iż ją ode mnie dostał. Razem stawiliśmy czoła naszej
przeszłości, chcąc wreszcie pokonać ją na dobre — ale ostatecznie oboje
zostaliśmy w niej uwięzieni, osobno, z daleka od siebie. Mogliśmy próbować
wzajemnie się ratować, wydostać się z tej przeklętej pułapki, ale ilekroć
usiłowaliśmy uciec, tylekroć zostawaliśmy z powrotem schwytywani. Została nam
jedynie samotność i poczucie ogromnej straty, straty samych siebie. Ta relacja zatruwała nas od wewnątrz, choć żadne
nie chciało się z tym pogodzić. Razem nie byliśmy w stanie żyć, bo prześladowały
nas wspomnienia; ale osobno było jeszcze gorzej. Wszystko, czego kiedyś byłam
pewna, teraz okazało się jedną wielką niewiadomą. Pozostała jedynie niewiedza
związana z tym, jak wyglądałoby nasze wspólne życie, gdyby to wszystko potoczyło
się zupełnie inaczej. Gdyby Sophie wyzdrowiała albo gdybym nigdy nie
przyjechała do Denver.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie miałam wątpliwości, że
kochałam: krótko, ale intensywnie. Wolałam te kilka miesięcy życia przy jego boku,
niż wieczność z kimś, do kogo nie żywiłabym żadnego uczucia. Zrozumiałam, że
gdy się kocha, nie jest ważne, w jaki sposób się to okazuje; czy jest się przy
sobie w każdej sekundzie, czy tylko w tych najbardziej znaczących… ważne było,
by kochać i być kochanym, nawet jeśli tylko przez chwilę i nawet jeśli ta miłość
miała zostawić na sercu szramę nie do zagojenia. To, co było między mną, a
Draco Malfoyem, skończyło się szybciej, niż zdążyło na dobre zacząć. Z chwilą śmierci Sophie przekreśliłam
szansę na nasze wspólne szczęście, choć serce uparcie krzyczało, bym tego nie
robiła. Tym razem chciałam jednak po raz pierwszy zrobić coś zgodnego ze swoim
sumieniem. I zrobiłam, niszcząc fundamenty tego, co udało nam się przez tak
krótki czas zbudować. Okazało się, że mury były zbyt słabe, kruche, by
przetrwać czas najgorszego sztormu. Przeszłość musiała pozostać przeszłością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wyszłam z taksówki przed samym
cmentarzem. Minęły dwa lata — dwa długie lata pełne samotności, żalu i
rozpaczy. Lata pełne wspomnień, zarówno tych pięknych, jak i złych. Po roku
zrozumiałam, że nie powinnam pamiętać mojej Sophie tylko z okresu choroby, ale
także sprzed niej, kiedy nasze życie było tak piękne. Zatracona w szczęściu nie
zauważałam drobnych gestów, tych, które powinny znaczyć dla mnie najwięcej.
Żałowałam, że dostrzegłam to tak późno, jednak tak właśnie jest w życiu —
człowiek zaczyna widzieć najcenniejsze, gdy to traci. A ja nie chciałam już nic
więcej stracić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przed wejściem kupiłam kilka
białych róż. Sprzedawczyni kojarzyła mnie, w końcu co równy miesiąc nagle
zjawiałam się w Denver, kupując identyczne kwiaty, tą samą ilość. Pięć: tyle,
ile moja Sophie miała lat, gdy ktoś postanowił mi ją odebrać. Ten wieczór
różnił się jednak od poprzednich, ponieważ mijały równe dwa lata od nocy, w
której mój cały świat się rozpadł. Tylko dzięki Oliverowi udało mi się stanąć
na nogi i byłam mu za to wdzięczna do końca życia. Już zawsze mieliśmy być
sobie bliscy w ten dziwny sposób; już zawsze miało nam na sobie w pewnym
stopniu zależeć. Wydawałoby się, że śmierć Sophie na dobre nas rozdzieli, w
końcu straciliśmy coś, co nas łączyło, ale okazało się zupełnie inaczej.
Okazaliśmy się dla siebie wsparciem wtedy, gdy przeszłość gwałtownie
zaczynała nas nawiedzać i wtedy, kiedy wspomnienia dobrego życia przytłaczały,
pokazując, jak wiele zostało stracone. Z biegiem czasu Oliver również znalazł
swoją miłość, a poczucie winy przestało być dla niego tak męczące. Z kolejnymi
mijanymi latami uczysz się z tym żyć i obecność tych uczuć jest tak naturalna,
jak oddychanie. <i>Po prostu to robisz.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Doszłam do grobu. Z rozczuleniem
zgarnęłam śnieg z płyty, lekko się uśmiechając. Czy to możliwe, że w tym
miejscu bardziej czułam obecność mojej Sophie? Przy życiu utrzymywała mnie ta
złudna nadzieja, iż nie odeszła tak daleko, że wciąż jest przy mnie, chociaż
jej nie widzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Usiadłam na ławce. Myślami
byłam już daleko — usiłowałam przypomnieć sobie uśmiech Sophie, jej głos,
śmiech. Nie zapomniałam go tylko i wyłącznie dlatego, że miałam kilka krótkich
filmów z jej udziałem. Dzięki nim moje wspomnienia pozostawały wciąż żywe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kim byłam, jestem i zawsze już
będę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Niewolnik własnych wspomnień,
uwięziony w przeszłości, zdany tylko na siebie. Niewolnik wspomnień, które do
końca życia miały odbijać się echem w umyśle. Wspomnień, od których nie dało
się uciec… Bo im częściej starałam się zapomnieć, tym one mocniej wracały,
gwałtownie o sobie przypominając. W najmniej oczekiwanych momentach, jakby
chciały pokazać, że nigdy się ich nie pozbędę. Były one tym, co nadawało
przyszłości sens, dzięki nim kształtowała się teraźniejszość. A to, jacy
jesteśmy, jest tylko i wyłącznie zasługą przeszłości. Można w zaparte twierdzić
inaczej, ale prędzej czy później samemu się to dostrzega.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Niewolnik błędów, których nie
dało się niczym naprawić; błędów, które wlekły się za mną przez całe życie
niczym cień. Błędów, przyciskających do samej ziemi, aż brakuje tchu i sam już
nie wiesz, czy jeszcze kiedykolwiek uda ci się normalnie zaczerpnąć powietrza.
Łapczywie próbujesz go nabrać, ale im częściej to robisz, tym większe ogarnia
zmęczenie. W końcu przestajesz walczyć, bo widzisz, że ta walka przestaje mieć
sens. Z niektórymi porażkami człowiek musi żyć do samego końca, nie mogąc nic
na to poradzić. Pogodzenie się z takim stanem rzeczy jest jedyną możliwością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W gorszych chwilach często
kurczowo łapałam się wspomnień i zaczynałam nimi żyć, choć nawet nie zdawałam
sobie z tego sprawy. Wpatrując się w pustą ścianę w głowie wciąż słyszałam
śmiech Sophie, widziałam ją biegnącą w moją stronę z wyciągniętymi rączkami.
Patrzyła ufnie, jakby przekonana, że nigdy jej nie opuszczę. Po chwili jednak
wracałam na ziemię i zachłystywałam się prawdą — mojego dziecka już przy mnie
nie było. Odeszło o wiele wcześniej, niż powinno. Pozostały mi fotografie,
które utrwalały moją pamięć o nim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Czasem przychodziły złe dni i w jednej chwili
przypominałam sobie wszystko na raz — całe dotychczasowe życie przemykało mi
przed oczami: wojna o Hogwart i śmierć tylu bliskich osób, utrata rodziców, aż
w końcu Draco Malfoya i mojej Sophie. Wszystko to, co się zdarzyło,
ukształtowało mnie na taką osobą, jaką się stałam. Przeszłość była nieodłączną
częścią każdego życia i to, czy nauczymy się z nią żyć, zależy tylko od nas
samych. Można pogodzić się z niektórymi sprawami i zacząć normalnie istnieć,
ale można też wciąż, bezustannie, do niej wracać. Tylko my mamy wpływ na to, jak
będzie wyglądało nasze życie i czy rzeczywiście pozwolimy przeszłości nami
zawładnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Po dwóch latach przyszedł
spokój — prawdziwy spokój. Taki, który nie wywoływał już w sercu pustki, ale
dziwnego rodzaju szczęście. Po śmierci Sophie nie mogłam odnaleźć się w życiu
przez bardzo długi czas, jednak w końcu odkryłam drogę powrotną. Rozwiązanie
tkwiło w tym, by uświadomić sobie, jak wiele szczęścia spotkało mnie w życiu.
To, że bezpowrotnie je straciłam, było osobną kwestią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wiedziałam, że w bardzo krótkim
czasie doświadczyłam wiele złego; straciłam osoby, które kochałam całą sobą,
przez długi czas nie mogąc uporać się z ich odejściem. Te wspomnienia już
zawsze miały być przy mnie. Od niektórych rzeczy nie da się uwolnić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Hermiona? — Usłyszałam nagle
gdzieś za sobą, co kompletnie wytrąciło mnie z rozmyślania. Chciałam ten
wieczór spędzić samotnie, skupiając swoje myśli na Sophie, ale w tej chwili coś
we mnie pękło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przymknęłam oczy, rozkoszując
się tym głosem; minęło przecież tyle czasu. Przychodząc w to miejsce miałam
świadomość, że mogę <i>go</i> spotkać.
Objęłam się ramionami, gdy wiatr mocniej zawiał. Kwiaty w wazonie na grobie
poruszyły się niespokojnie, wprawione w ruch przez powiewy powietrza. Tak samo
niespokojne było w tej chwili moje serce, walące w piersi kilka razy szybciej.
Powoli odwróciłam się w kierunku, z którego dochodził dźwięk.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">I ujrzałam mężczyznę, którego
kiedyś kochałam.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif;"></span><br />
<a name='more'></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; text-indent: 14.2pt;">________________________</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; text-indent: 14.2pt;"></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: x-small;">*Wiersz autorstwa Wandy Magdaleny Lament</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Długi czas nie mogłam zebrać
się za pisanie tego podsumowania. W mojej głowie w tym momencie szaleje milion
różnych myśli i ciężko mi cokolwiek z tego ułożyć, ale chyba u każdego z nas
pojawia się taki moment, że po prostu nie wie się co powiedzieć, od czego
zacząć. U mnie ten moment nadszedł właśnie teraz, gdy zaczęłam pisać tę notkę,
ostatnią już na NWW. (Uwaga, pojawiają się pierwsze łezki w oczach, wspominałam
kiedyś, że jestem bardzo sentymentalna?)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<b><span style="font-family: "georgia" , serif;">Jeśli
ktoś nie ma ochoty czytać moich smętów, może oczywiście ominąć tą część, bo
podejrzewam, że będzie dłuższa niż zwykle. Pod koniec tej notki jest część
organizacyjna, więc można od razu przejść do niej, omijając część wspominkową i
małe podziękowania.<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Minęły trzy lata — trzy długie
lata, od kiedy opublikowałam pierwszy rozdział tego opowiadania. Trzy lata,
podczas których w moim życiu naprawdę wiele się wydarzyło. Zaczynałam pisać NWW
jeszcze w liceum, jako dumna pierwszoklasistka, a teraz kończę już pierwszy rok
studiów. Możecie myśleć, że przesadzam, ale to opowiadanie to duża część mojego
życia. Nie sądziłam, że jego zakończenie będzie dla mnie aż tak ogromnym
trudem, bo przecież od któregoś momentu już się mogłam doczekać, aż opublikuję
ostatni rozdział. Kiedy nadeszła ta chwila, chciałabym odwlec ją jak
najbardziej się da, ale decyzja zapadła i czas zrobić to, co należy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W pisanie niewolników często
uciekałam się, gdy moje prywatne sprawy szły nie tak, jak powinny. Zapominałam
o całym świecie i skupiałam się tylko na moich bohaterach. To niesamowite móc
przelać na klawiaturę to, co siedzi mi w głowie, móc się tym z Wami dzielić. W
trakcie pisania tego opowiadania założyłam Katalog Granger — moje drugie
„dziecko”, w którym często chowałam się, gdy nie miałam chęci do pisania NWW.
Miałam taki okres, że to właśnie KG dawało mi więcej satysfakcji, niż
publikowanie tutaj nowych rozdziałów, ale nadszedł czas, w którym moja miłość
do „Niewolników własnych wspomnień” znowu wróciła i, co tu dużo mówić, chyba
trochę jestem z siebie dumna. Kiedy moje chęci wróciły? Pod koniec roku 2016,
co można zauważyć w częstotliwości publikowanych postów. Od stycznia starałam
się wrzucać rozdziały co najmniej raz w miesiącu, a czasem udawało mi się
częściej. Czemu tak się stało? Bo właśnie w grudniu obiecałam sobie, że ostatni
rozdział opowiadania zostanie opublikowany 8 czerwca, w trzecie urodziny bloga.
Jestem szczęśliwa, że udało mi się dotrzymać obietnicy, którą złożyłam samej
sobie. Trochę nie wierzyłam, że uda mi się ten cel zrealizować — miałam do
napisania 7 rozdziałów w pół roku, a patrząc na to, jaka była częstotliwość
poprzednich rozdziałów (często jeden rozdział na trzy miesiące), po prostu wątpiłam. Okazało się jednak, że
wystarczyło tylko trochę więcej chęci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Czy jest mi żal, że publikuję
ostatni rozdział? Z jednej strony tak, bo pewien etap w moim życiu się kończy,
a z drugiej strony nie — jestem szczęśliwa, że udało mi się doprowadzić to
opowiadanie do końca. Zaczynając je nie do końca wiedziałam z czym tak naprawdę
się mierzę, podjęłam się trudnego tematu i ogromnie mi zależało, żeby wszystko
wyszło jak najlepiej. Wiem, że niektóre sytuacje mogłyby wyjść inaczej,
mogłabym napisać je zupełnie w inny sposób, ale zostawię to tak, jak jest.
Przez te trzy lata dzięki NWW rozwinęłam się w pisaniu, sama widzę postęp
między pierwszymi rozdziałami, a tym, który dzisiaj przychodzi mi publikować.
Mam nadzieję, że i Wy widzicie tę różnicę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zakończenie — Sophie umarła,
Hermiona wyjechała z Oliverem, zostawiając Draco. Dwa ostatnie rozdziały były dla
mnie wyjątkowo ważne, dlatego nawet nie wiecie jak było mi przykro, gdy
widziałam tyle wyświetleń, a tak mało komentarzy. Rozumiem jednak, że możecie
być niezadowoleni z takiego obrotu spraw. Chciałabym, żebyście tylko wiedzieli,
że po raz pierwszy chciałam zrobić coś tak, jak zaplanowałam od początku do
końca. Wiele razy widząc Wasze komentarze chciałam zmienić koncepcję
zakończenia, ale ostatecznie zostawiłam to tak, jak miało być w pierwotnej
wersji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Miało być o wiele więcej
rozdziałów, wątków — miał pojawić się wątek Pansy Parkinson, która pojawiła się
nagle w Denver (rozdział 3), miał być wątek Megan i jej męża (o ile dobrze
pamiętam 15 rozdział). Miało pojawić się więcej chwil Hermiona — Draco, miało
pojawić się więcej wspomnień Hermiony z przyjaciółmi, więcej sytuacji z nimi związanych, więcej rozmów. Miało. W pewnej chwili
zabrakło motywacji i chęci, by dalej to ciągnąć, a gdy już te chęci się
pojawiły, było za późno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zawsze wiedziałam jedno:
„Niewolnicy własnych wspomnień” to opowiadanie bardziej o Hermionie, o jej
trudnych wyborach, życiu, o porażkach, z jakimi przyszło jej się mierzyć.
Pairing dramione miał tu odgrywać drugorzędną rolę, to Hermiona miała być
najważniejsza. Dlatego też w tym rozdziale pojawiła się tylko jej perspektywa.
To na niej chciałam się najbardziej skupić i mam nadzieję, że to zrozumiecie.
To opowiadanie o jednej z największych strat, takiej, z którą trudno się
pogodzić. O stracie, która łamie serce i która nie pozwala normalnie żyć. NWW
to tekst o utraconych szansach, zaprzepaszczonych marzeniach i o pozbawieniu
się szczęścia. Mam nadzieję, że w pewnym stopniu udało mi się ten cel
zrealizować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wiecie, że ostatnie kilka zdań
napisałam już w styczniu? Tak jak nigdy nie planowałam rozdziałów, ten był
zaplanowany od pierwszej litery do ostatniej kropki. Hermiona ujrzała
mężczyznę, którego kochała — jak dalej potoczyło się jej życie? Czy dzięki temu
jednemu spotkaniu na cmentarzu ich ścieżki znowu się ze sobą splotły? Może
poszli na kawę, zaczęli rozmawiać, aż w końcu coś ich znowu połączyło: przyjaźń
albo ponownie coś na kształt miłości? A może Hermiona odwróciła się i odeszła
bez słowa, po raz kolejny go zostawiając? Zostawiam Was z tymi pytaniami i
pozwalam Waszej wyobraźni popłynąć. Nic teraz Was nie ogranicza. Otwarte
zakończenie było czymś, co planowałam również od stycznia. Chyba ten miesiąc
był najbardziej istotny dla NWW, dla tego zakończenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jak więc pisało mi się ten
rozdział — taki epilog? Początek był trudny (a raczej sam fakt, że czas zacząć
go pisać), nie ukrywam, ale później… zapomniałam o całym świecie i po prostu
pisałam. Nie było nic innego, tylko ja i to, co opisuję. Mam nadzieję, że się
Wam spodobał, bo naprawdę włożyłam w niego wiele serca i… jestem dumna z tego,
co napisałam. Po raz pierwszy jestem z siebie w pełni dumna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nic jednak nie osiągnęłabym bez
<b>Was</b>, moi drodzy! Wy byliście moją motywacją w gorszych chwilach. Wiem, że na
początku NWW miałam o wiele, wiele więcej czytelników, zarówno komentarze, jak
i statystki o tym świadczą, ale w trudniejszych chwilach, gdy dodawałam
rzadziej rozdziały, niektórzy zaczęli znikać i jestem świadoma tego, że to
tylko i wyłącznie moja wina. Cieszę się jednak, że są tacy, którzy dotrwali ze
mną do samego końca. To przepiękne i wzruszające, że towarzyszyliście mi i mojej Hermionie w trakcie tego opowiadania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Komu dzisiaj chcę podziękować?
Wszystkim. Najpierw tym osobom, które jakiś czas temu zniknęły, ale zawsze
były, pokazywały się w komentarzach, dawały mi znać, że są i wspierają — Neli
B., anonimowej Dajanie, Effy Riddle, Anie M., Obliviate, anonimowej Kate, Anonimowej — Tej, której imienia nie wolno wymawiać, Liannie Pie, agatte, Cathleen, Ari Tie, Potterhead Oli, Ja to Ja i wielu, wielu innym osobom, których nie wymieniłam, ale musicie wiedzieć, że zapadliście w mojej pamięci. Dziękuję osobom, które
zostawiły komentarz jednorazowo — jest Was zbyt wiele, bym mogła Was wszystkich
wymienić, ale naprawdę o Was pamiętam. Wasze komentarze motywowały mnie do
dalszego pisania, dodawania rozdziałów i niejednokrotnie do nich wracam. Naprawdę
robi mi się ciepło na sercu dzięki samej myśli, że chcieliście poświęcić chwilę
na zostawienie swojej opinii. Nawet nie wiecie jak wiele to znaczy dla autora. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dalej, chcę podziękować tym
osobom, które towarzyszyły mi przez całe opowiadanie aż do tego momentu. Tylko
dzięki Wam piszę teraz te podziękowania; zostaliście moją weną, chęcią do
pisania, kopniakiem w tyłek, kiedy po prostu nie miałam ochoty pisać.
Motywacją, gdy było mi przykro z powodu małej liczby komentarzy. Zawsze w tych
chwilach myślę o tych, którzy komentują i to właśnie dla Was publikowałam
kolejne rozdziały. Niby mówi się, że pisze się dla siebie, ale mimo to… publikujemy
dla Was. Nie oczekujemy wiele — nawet krótki komentarz już potrafi być ogromną
siłą napędowa, a wystarczy poświęcić tylko kilka minut, by go napisać. Dziękuję
więc najmocniej na świecie: <b>Ivie Nerdzie</b>
(Twoje komentarze wyjątkowo mnie wzruszały i naprawdę nie jestem pewna, czy
zasługuję na takie miłe słowa! Nie mniej — jestem Ci ogromnie wdzięczna, że
byłaś ze mną tak długi czas, jako jedna z niewielu); <b>Vivenn</b> (zawsze wiedziałam, że prędzej czy później się pojawisz ze
swoim komentarzem i zmotywujesz mnie do dalszego pisania, nawet nie wiesz, jak
Ci za to dziękuję!); <b>Serenie</b> (za to,
że przez większość czasu ze mną byłaś i wspierałaś swoimi cudownymi komentarzami);
kochanej <b>E.,</b> która ostatnio
nadrobiła wszystkie rozdziały (nadal jestem w szoku, że Ci się to udało!); <b>Ani Mazurczyk, malince, Patce37 i każdej
anonimowej osobie.</b> Dziękuję Wam, dziewczyny, bo bez Was ta historia nie
miałaby sensu. Dzięki Wam dotarłam do tego miejsca i jestem Wam za to ogromnie
wdzięczna. Dziękuję też mojej przyjaciółce —
w blogosferze znanej przez
niektórych jako <b>Salvio Hexia</b> — za
to, że była ze mną od samego początku i została do samego końca. Nawet nie
wiecie ile razy motywowała mnie do pisania (kiedyś robiłyśmy wyścigi, która
więcej napisze w krótszym czasie; kiedyś też na złość wysyłałyśmy sobie
fragmenty rozdziałów, by jedna bardziej wkurzyła drugą). Salvio zechciała też sprawdzić powyższy rozdział, za co ogromnie oczywiście jej dziękuję, bo bez niej moje przecinki żyły własnym życiem (i nie tylko przecinki). <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Weszliście na NWW ponad 122
tysięcy razy. Przez trzy lata udało mi się zgromadzić równą liczbę 100
obserwatorów. Najwięcej komentarzy, bo aż 88! (oczywiście z moimi odpowiedziami
;)) pojawiło się przy rozdziale numer 10. Bardzo dziękuję Wam za te wszystkie
liczby. Pragnę jeszcze podziękować za wszystkie nominacje: do Liebster Award
nominowaliście mnie aż jedenaście razy, a trzy do Versatile Blogger Award.
Odpowiedzi na wszystkie pytania są w zakładce „Nominacje”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<b><span style="font-family: "georgia" , serif;">Co
dalej?</span></b><span style="font-family: "georgia" , serif;"> Czy planuję zacząć
pisać coś nowego? Jeśli mam być szczera na razie tkwię w martwym punkcie i za
bardzo nie wiem co dalej. Przez trzy lata żyłam tym opowiadaniem, bohaterami,
sytuacjami. Chwilowo nie mam pomysłu na nową historię, ale możliwe, że wpadnie
mi coś nagle do głowy (na przykład podczas sprzątania — tak właśnie było z NWW.
:D). Mam nadzieję, że tak będzie, bo na pewno będę tęsknić za dodawaniem nowych
rozdziałów. Informacja o czymś nowym zapewne pojawi się na tym blogu, może w kolumnie,
a może w nowym poście. Obserwujcie uważnie! Tymczasem możecie mnie znaleźć na
<a href="http://katalog-granger.blogspot.com/" target="_blank">Katalogu Granger</a>, gdzie co chwilę dzieje się coś nowego. Zachęcam do udzielania
się tam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Publikacja dzisiaj tego epilogu
nie jest tylko związana z <i>trzecimi</i>
urodzinami bloga, ale też tym, że tego dnia obchodzę swoje <i>dwudzieste</i> urodziny. Zrobiłam sobie taki prezent i dodałam ostatni
rozdział właśnie dzisiaj. Zrobicie mi małą niespodziankę i zostawicie w
komentarzu jakikolwiek znak, że byliście ze mną w trakcie NWW, że dobrnęliście
ze mną do tej chwili? Będę Wam za to ogromnie wdzięczna. Na wszystko, nawet
jedno słowo, będę odpowiadać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<b><span style="font-family: "georgia" , serif;"> Ze spraw organizacyjnych:</span></b><span style="font-family: "georgia" , serif;"> jeśli jest ktoś, kto chciałby pomóc mi w
sprawdzaniu ostatnich, powiedzmy, 15 rozdziałów… niech się odezwie najlepiej w
komentarzu, a ja już się dalej skontaktuję. Przyznam, że chcę zrobić <b>PDF</b> „Niewolników…”, głównie dla siebie,
ale jeśli jest ktoś, kto również chciałby mieć tę historię w jednym pliku,
odezwijcie się do mnie na gg, albo zostawcie w komentarzu jakiś kontakt do
siebie (np. mail, numer gg, cokolwiek), żebym wiedziała do kogo wysyłać. Do połowy lipca postaram się z tym uporać (byłoby wcześniej, gdyby nie fakt, że zaczynam walkę z sesją), ale oczywiście z czyjąś pomocą na
pewno poszłoby mi szybciej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zmierzając do końca — dziękuję,
że byliście przez ten czas ze mną, zarówno tym osobom, które komentowały, jak i
tym, które nie były do tego skore. Widząc statystyki mam świadomość, że więcej
osób czytało, niż pojawiało się w komentarzach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Macie do mnie jakieś pytania?
Pytajcie w komentarzach, na <a href="https://ask.fm/drogadomilosci" target="_blank">ask</a>u (specjalnie aktywowany!), na gg, moim
mailu, czy gdzie tylko chcecie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dotarłam do końca. Wątpię, żeby
ktoś przeczytał to, co napisałam, bo wiem, że naprawdę okropnie się rozpisałam,
ale musiałam to wszystko z siebie wyrzucić. Tak, chyba jestem sentymentalną
osobą… Zostawcie w komentarzu cokolwiek, co świadczyłoby o tym, że czytaliście
— jest mi obojętne czy kropkę, przecinek, jedno słowo — cokolwiek. To dla mnie
bardzo dużo znaczy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dzisiaj się z Wami żegnam, ale
mam nadzieję, że wkrótce znowu się spotkamy. To co… do zobaczenia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Dziękuję za tą wspólną przygodę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">PS. Macie swój ulubiony
rozdział tego opowiadania? Jakaś sytuacja zapadła Wam w pamięć? Jeśli tak, koniecznie się tym ze mną podzielcie, będzie mi bardzo, bardzo miło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 4.8pt 0cm; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Milion
czterysta dwadzieścia osiem buziaków,</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">M.<o:p></o:p></span></div>
</div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com47tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-50218547377735478642017-05-18T21:14:00.000+02:002017-06-08T00:00:54.020+02:00Rozdział 29<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2.4pt 0cm; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><a href="http://www.tekstowo.pl/piosenka,chord_overstreet,hold_on.html" target="_blank">Kiedy usłyszałam tą piosenkę, od razu wiedziałam, że dodam ją na początek rozdziału.</a></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2.4pt 0cm; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Złożone
obietnice nigdy nie powinny zostać złamane. To najgorsze co może być — widzieć
w oczach ukochanej osoby tak niewyobrażalnie ogromną rozpacz i mieć świadomość,
że w pewien sposób jesteś za to odpowiedzialny. Jako lekarz zawsze stałem z boku,
obserwowałem żałobę rodzin moich małych pacjentów, sam nie biorąc w tym udziału;
kiedy przyszło mi być uczestnikiem tej sytuacji, ciężar popełnionych błędów
okazał się zbyt ciężkim do uniesienia bagażem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">— Tym razem nie pozwolę nikomu umrzeć. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Echo słów
wypowiedzianych prawie rok temu, teraz wróciło, dając o sobie znać. Wziąłem na
siebie odpowiedzialność za kolejne życie i znowu zawiodłem. Porażka może nie
bolałaby tak bardzo, gdyby nie to, że Sophie przestała być dla mnie pacjentką,
a zacząłem traktować ją zupełnie inaczej. Wspólne oglądanie bajek, gdy Granger
pojechała na noc do domu, a ja z nią zostawałem, stało się dla mnie
codziennością. Jej obecność, jej śmiech, jej głos — tylko to wystarczyło, by
kolejny zły dzień nagle zyskał barwy. Teraz gdy odeszła, cała radość, którą
wniosła przez osiem miesięcy do mojego życia, zabrała razem ze sobą. Miałem
wrażenie, że już nigdy nie podniosę się po tym upadku; że już zawsze w oczach
małych dzieci będę widzieć tylko Sophie i to jak wiele przepadło. Zawód, w
którym pracowałem, był narażony na takie porażki i nie można było nic na to
poradzić; pozostawało jedynie pogodzić się z przegraną. Zwykle takie choroby
przychodzą nagle, niszczą wszystko, co udało się zbudować, dając małe szanse na
przetrwanie. Tym mniejsze, gdy atakują dzieci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Siedziałem w
kuchni, pijąc kawę. Nad ranem wróciłem od Hermiony. Zobaczyliśmy się pierwszy
raz od śmierci Sophie. Odszedłem od razu, kiedy Granger zasnęła. Nie potrafiłem
patrzeć na jej rozpacz, nie potrafiłem i nie chciałem — czy jest coś gorszego,
niż świadomość, że w żaden sposób nie mogłem zmniejszyć jej cierpienia? Pozostawało
tylko patrzeć i próbować wyobrazić sobie, jak będą wyglądały kolejne dni. Jak
wiele łez zostanie wypłakanych, jak często koszmary będą nawiedzały ją w snach.
Wstałem z krzesła i wziąłem w ręce kubek po kawie. Włożyłem go do zlewu,
praktycznie mechanicznie, nie myśląc nad ruchami, które wykonuję. Ostatnie
dwie noce spędziłem na wpatrywaniu się w niebo za oknem. Pocieszająca była
tylko i wyłącznie ta jedna myśl, że <i>moja
Granger</i> ma nad sobą to samo niebo i też w nie patrzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">— Nie odchodź, proszę. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wyszeptała,
gdy wczorajszego wieczoru pojawiłem się w jej mieszkaniu. Byłem z nią kilka
godzin i marzyłem o tym, by przejąć na siebie część jej bólu. Hermiona Granger
nie miała łatwej przeszłości, a teraz otrzymała dwukrotnie cięższy balast do
uniesienia. Patrząc na nią nie byłem pewny, czy sobie z nim poradzi. Była
słaba, podatna na zranienie; nie potrafiłem zrobić nic, co by jej pomogło. Mimo
jej prośby odszedłem, uznając to za najlepsze rozwiązanie. Miała przy sobie
ukochanych przyjaciół, którzy zawsze przy niej byli — ja nie byłem, dlatego nie
zasługiwałem, by dzielić z nią smutek. W tej chwili najważniejsza była Hermiona
i po raz pierwszy nie mogłem myśleć o sobie i swoim bólu, który z każdą chwilą
ogarniał mnie coraz bardziej, tylko o niej i tym, z czym ona się mierzy. Przez
prawie rok, który spędziłem przy nich, za każdym razem, gdy Sophie mówiła coś
do Granger, ona wpatrywała się w nią jak zahipnotyzowana, wysłuchując z uwagą
każdego słowa. Taka miłość — miłość matki do dziecka — zdarza się tylko raz w
życiu. Teraz, gdy Sophie odeszła, Hermiona musiała odkryć radość w czymś innym.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tego dnia
złożyłem w szpitalu wypowiedzenie. Zamiast iść na pogrzeb Sophie, zaszyłem się
w mieszkaniu, mając wrażenie, że nie zasługuję na to, by tam być. Jedno
spojrzenie na nią mogłoby pogrążyć mnie już na zawsze. Dławiłem się poczuciem
winy, faktem, że dziecko osoby, którą pokochałem, umarło. W chwili, gdy serce
dziewczynki przestało bić, część mnie odeszła razem z nią. Wszystko to, co
dawało mi w pracy radość, stało się niczym więcej, jak tylko złudzeniem. W
końcu śmierć przychodzi po każdego prędzej czy później. Możemy starać się, by
odwlec ten moment jak najbardziej, ale tak naprawdę wszystko jest już z góry
zaplanowane i nikt nic na to nie poradzi. Nadszedł jeden z gorszych okresów w
moim życiu — powrót do wspomnień sprzed lat jeszcze nigdy nie był aż tak
intensywny. Każda osoba, która straciła przeze mnie życie, teraz stawała mi
przed oczami. Jeszcze niedawno miałem wrażenie, że potrafię z tym jakoś żyć,
ale gdy Sophie umarła — ta szansa przepadła. Zatopiłem się w swoim smutku,
będąc egoistą, myślącym tylko i wyłącznie o sobie i swoim nieszczęściu. Nie
widziałem nic innego. Zapomniałem o Hermionie i o tym z jak wielkim bólem musi
mierzyć się ona. Po raz kolejny koncentrowałem się tylko na swojej osobie, nie
myśląc o niczym innym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Minął
tydzień od czasu, gdy zrezygnowałem z pracy. Dziesięć dni od śmierci Sophie.
Sto sześćdziesiąt cztery godziny, kiedy po raz ostatni widziałem Hermionę.
Każdy dzień i każda noc wyglądały tak samo. Wystarczyło, żeby za oknem zapadła
ciemność, a w każdej minucie wracały do mnie moje grzechy, winy, które miały
ciągnąć się za mną do końca życia. To właśnie ta pora była najgorsza — tylko
wtedy człowiek jest odkryty na każde cierpienie. Później wstawało słońce i
wszystko było jakby lepsze. A może po prostu w blasku dnia każdy krył swoje cienie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Starasz się
normalnie iść na spacer, mówić „dzień dobry” mijanym ludziom, ale robisz to
automatycznie. Wewnątrz zaczynasz gnić, nie dając nic po sobie poznać. Udawanie
jest przecież takie proste.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Leżałem na
łóżku, wpatrując się w sufit. Najgorsza w tym wszystkim była przerażająca
cisza, na pozór dobra, dająca pochłonąć się myślami, ale z drugiej strony
zabójcza. Ilekroć próbowałem zacząć normalnie funkcjonować, z powrotem
zaszywałem się w pokoju, ze swoją przeszłością. Może to właśnie tylko na
samotność zasługiwałem? Zajęty użalaniem się nad sobą praktycznie nie
usłyszałem dzwonka do drzwi. W ciągu ostatniego tygodnia ktoś ciągle próbował
się do mnie dobić — i jak podejrzewałem była to Megan — ale nie chciałem z
nikim rozmawiać. Nie potrzebowałem pocieszenia i zapewnienia, że to nie moja
wina. Pragnąłem tylko być sam. Kiedy jednak do dzwonienia dzwonkiem doszło
głośne walenie w drzwi, wstałem z łóżka i wolnym krokiem ruszyłem w stronę
wejścia. Gdy przechodziłem obok lustra mimowolnie spojrzałem w odbicie, czego
od razu pożałowałem. Przekręciłem zamek i zanim zdążyłem otworzyć sam drzwi,
zrobiła to Megan. Wparowała do środka, potrącając mnie ramieniem i od razu idąc
w stronę mojego pokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Co tu
robisz? — zapytałem, idąc za nią. Wróciłem do pokoju, gdzie kobieta ścieliła
moje łóżko. — Co ty, do cholery jasnej, robisz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Koniec
tego, Draco, koniec, nie mam zamiaru pozwolić ci się stoczyć — odparła,
poprawiając poduszki. Wzięła w ręce puste butelki po whiskey, leżące na
podłodze, patrząc na mnie z dezaprobatą. — Dałam ci tydzień. Tydzień, żebyś się
otrząsnął i przestał myśleć tylko o sobie, ale skoro sam nie potrafisz tego
zrobić, muszę ci pomóc. Nie dajesz mi innego wyjścia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Usiadłem
na łóżku, patrząc, jak sprząta pokój, zbiera brudne ubrania, opakowania po
jedzeniu. Wszystko składała w jedno miejsce. Po jej wyrazie twarzy można było dostrzec, jak bardzo jest zmęczona ostatnimi dniami. Każdy odczuł ból po
śmierci Sophie. Gdy umiera dziecko trudno wrócić z powrotem do normalnego życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Nie było cię na pogrzebie Sophie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Wiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Zwolniłeś się z pracy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Wiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Co jeszcze zamierzasz zrobić, żeby do końca spaprać swoje życie? — zapytała,
nie przerywając sprzątania. Megan była w tym momencie wściekła, a gdy tak było,
nigdy nie stała w miejscu. Musiała pozbyć się zbędnych emocji i powiedzieć to,
co sobie już o wiele wcześniej zaplanowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Tego jeszcze nie wiem — odparłem. Kobieta podeszła do szafy z moimi ubraniami i
wyciągnęła z niej pierwszą lepszą bluzę i spodnie. Rzuciła we mnie odzieżą, nie
bawiąc się w delikatność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Masz być ubrany za dwie minuty. Będę czekać w kuchni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Nie widzę w tym sensu, Megan. Nigdzie nie idę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Pójdziesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Nie pójdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Boże… Przestań być takim egoistą, cholera, Malfoy! Kiedy masz zamiar się
obudzić? Gdy będzie już za późno, by to wszystko naprawić? Nadal masz czas, a
ona… Hermiona naprawdę cię potrzebuje. Nie było cię wtedy, gdy powinieneś ją
wspierać, nie widzisz w tym żadnego problemu? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Wcale mnie nie potrzebuje. Ma swoich przyjaciół i to oni są dla niej lepszym
lekarstwem w tej chwili niż ja. Jedyne co będzie we mnie widziała, to osobę,
przez którą jej córka umarła. Nikim więcej nie będę w jej oczach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Draco, nie poddawaj się — powiedziała cicho, podchodząc do mnie i kucając
naprzeciwko. — Nie daj się wciągnąć w poczucie winy, nie teraz, gdy Hermiona
jest tak załamana. Dzwonił do mnie jej przyjaciel, do ciebie zresztą też, ale
miałeś wyłączony telefon. Nie chciała, żeby zostali z nią w mieszkaniu, jest
sama, a wiesz, że w teraz to nie jest wskazane. Ktoś musi przy niej być, ale
nikogo nie wpuszcza. Martwią się o nią. Straciła Sophie, nie może stracić też
ciebie, obudź się, proszę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
To nie ma sensu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Jeśli chodzi o drugiego człowieka, to zawsze wszystko ma sens. Nie bądź
dzieckiem, pokaż, że ci zależy i że jesteś z nią w jej cierpieniu. Nie
zasługuje na to, żebyś ją teraz zostawił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jej
słowa podziałały na mnie jak kubeł zimnej wody. Zanim wstałem z łóżka jeszcze
przez chwilę analizowałem w myślach to, co powiedziała. Zaczynałem rozumieć swoje błędy
i modliłem się, by nie było za późno. Odszedłem od Hermiony Granger w momencie,
gdy najbardziej mnie potrzebowała. Zniknąłem, nie oferując jej swojego oparcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wstałem
z łóżka i zakładając w pośpiechu buty, wybiegłem z mieszkania, zostawiając
Megan samą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; tab-stops: 110.25pt right 16.0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">„Pożegnanie się ze swoim
dzieckiem nie jest trudne. Najgorsze jest nauczenie się bez niego żyć. Nikt
nigdy nie zdecydował się opisać procesu żałoby po stracie najważniejszej osoby
w swoim życiu, a jak ktoś próbował — zazwyczaj teksty te wydawały się suche,
opisane jak to wygląda z boku, a nie bezpośrednio z perspektywy osoby, która
przeżyła prywatny koniec świata. Nikt po prostu nie był gotowy, by to zrobić i
chyba nikt nigdy nie będzie. Na takie rzeczy po prostu nie jest się
przygotowanym, niezależnie od tego, czy ktoś zniknął nagle, bez pożegnania, czy
jego odejście było kwestią czasu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Jak to wygląda w
rzeczywistości? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wyobraź sobie, że wszystko, co
uważałeś kiedyś za piękne, znika. Cały świat zostaje przysłonięty ciemnymi
chmurami, dzień miesza się z nocą, słońce z księżycem. Przestajesz rozróżniać ciemność
od jasności, jakby wszystko zlało się w jedno. Nie widzisz sensu we wstawaniu z
łóżka, w normalnym życiu, choć mimo to próbujesz odnaleźć w nim radość. Starasz
się — słuchasz radia, którego kiedyś słuchałeś ze swoim małym promykiem, ale
przyłapujesz się na myśleniu, że coś jest nie tak. Wychodzisz na spacer, jednak
plac zabaw, który mijasz, przywraca zbyt piękne wspomnienia. Zaciskasz powieki;
chcesz przerwać to przedstawienie. Męczy cię już granie głównej roli, nie takim
kosztem, jaki przyszło ci zapłacić. Im częściej starasz się jednak zejść ze
sceny, tym bardziej reżyser spektaklu, którym jest twoje życie, drwi z ciebie,
dokładając na plecy kolejne ciężary. Odsuwają się od ciebie ludzie. Kiedyś
uważałeś, że będą przy tobie zawsze, a nagle, gdy robi się ciężej, ich już nie
ma. Zostajesz sam. W swojej samotności, z całym bólem, ze łzami, którymi pisane
jest od tej chwili twoje życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Już wiesz, co czułam kilka dni
po śmierci Sophie.”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Zamknęłam notatnik, zrzucając
go ze złością na podłogę. Opisanie swoich uczuć na durnych kartkach wcale nie
przyniosło upragnionej ulgi, a jedynie więcej żalu i złości. Wszyscy wokół
dawali cenne porady, jak poradzić sobie z żałobą, ale tak pięknie wyglądało to
tylko w teorii: w praktyce nic nie mogło pomóc. Przejście przez żałobę było
procesem, którego nie można było uniknąć, mimo tego, jak bardzo się pragnęło.
Zapomnienie i zatracenie się w czymś też nie było żadnym rozwiązaniem. Dzień po
pogrzebie Sophie przez głowę przemknęła mi myśl o wymazaniu wspomnień o moim
dziecku — o rzuceniu prostego <i>„Obliviate”,</i>
zaklęcia, które pomogłoby naprawić mnie, moje życie. Ta myśl nie dawała mi
spokoju przez kilka dni, ale wreszcie zdałam sobie sprawę z tego, że
zapomnienie jej równałoby się z tym, jakby nigdy nie istniała. A pamięć o Sophie musiała żyć, być wieczna. I tylko ja mogłam sprawić, że nie zostanie
zapomniana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W mieszkaniu jeszcze nigdy nie
panowała tak przerażająca cisza. Są dwa rodzaje ciszy — ta, która przynosi
spokój, ukojenie, oraz ta, w której człowiek się dusi, aż brakuje tchu, by
zaczerpnąć powietrza, tak potrzebnego do dalszego życia. Jeszcze kilka dni temu
idąc do kuchni, spotykałam tam Rona czy Harry’ego, którzy zagłuszali tą pustkę,
ale odkąd kazałam im wrócić do siebie, wszystko z powrotem stało się bezbarwne.
Nigdy tak bardzo nie potrzebowałam obecności drugiej osoby, jak w tej chwili, a
mimo to byłam sama, na własne życzenie. Z myślami co by było, gdybym wybrała
inną klinikę; gdyby lekarzem prowadzącym chorobę Sophie nie był Draco Malfoy,
tylko ktoś inny. Bóg postanowił ze mnie zadrwić — między nami opadł mur
nienawiści, zaczęło powstawać coś, co dawało mi szczęście — tylko w jednym celu
— aby po chwili wszystko zniszczyć jednym zamachem. Dostałam dobre chwile i
musiałam za nie zapłacić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Położyłam się na kanapie,
wciskając na pilocie ponownie „odtwórz”. W mieszkaniu zabrzmiał śmiech Sophie,
a na ekranie telewizora po raz kolejny pojawiła się jej mała buzia. Cisza przestawała być taka straszna, gdy
słyszałam jej głos. Uśmiechnęłam się, widząc ją. Od pożegnania minął
tydzień — siedem długich dni, siedem długich nocy, wypełnionych przerażającą bezsilnością,
której nie potrafiłam niczym zapełnić. Jedyna osoba, mogąca jakoś to naprawić,
odeszła. Teraz zmiany we mnie były zbyt trwałe, by móc je usunąć. Nie można
było mnie już naprawić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">—
…i właśnie wtedy poznałam twojego tatę — powiedziałam, uśmiechając się do
Sophie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Ale mamo, przecież nie da się latać na miotłach — odparła dziewczynka, mrużąc
oczy. Minął dzień od momentu, w którym jej stan zdrowia zaczął się pogarszać.
Nie przyjmowałam do siebie wiadomości, że coś jest nie tak i że te zmiany są
nieodwracalne. Nie chciałam dopuszczać takiej myśli do swojej głowy, uparcie
wypierałam się ich, nie pozwalając, by mnie pochłonęły. Starałam cieszyć się
tym, co miałam, nie zastanawiając się zbyt długo nad przyszłością. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Tata na pewno kiedyś ci pokaże, że się da. — Zaśmiałam się, spoglądając na
siedzącego naprzeciwko mnie Olivera. Nie słuchał naszej rozmowy, myślami był
daleko stąd i dopiero gdy chrząknęłam, zwróciłam jego uwagę. Powtórzyłam
zdanie, a mężczyzna pokiwał niezbyt entuzjastycznie głową. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Zabiorę — powiedział, pochylając się do przodu i chowając małe dłonie Sophie w
swoich. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Oliver
stracił nadzieję. Jako jedyny trzeźwo myślał i wiedział w jakim kierunku to
wszystko idzie. Prawda była taka, że żadne z nas nie było w stanie zmienić
tego, co stawało się z każdą godziną coraz bardziej nieuchronne. Spędzaliśmy w
trójkę jak najwięcej czasu, jakbyśmy chcieli nadrobić wszystkie stracone lata.
Pięć długich lat w niecałe trzy miesiące… Jedyne co w tej chwili miało
znaczenie to to, by Sophie czuła się kochana przez swoich rodziców, niezależnie
od tego, jak długo zajęło nam zrozumienie tej kwestii. Przeszłość została
odłożona na bok, chwilowo zapomniana, niechciana — bo mieliśmy na głowie
teraźniejszość. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Przykryłam
Sophie szczelniej kołdrą, gdy po raz kolejny zapadła w sen. Zasypiała na
krótko, budząc się z gorączką, coraz bardziej blada, wyczerpana. Choroba
zaczęła ją zabijać, powoli i boleśnie. Patrzenie jak zaczyna znikać było dla
mnie najgorszą karą, jaką kiedykolwiek mogłam otrzymać. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Trzymałam
ją za rączkę, marząc o kilku dniach więcej dla mojego dziecka i modląc się o
nie gorliwie do Boga. Kilkanaście godzin dłużej, niż było dla niej zaplanowane.
Moja wiara nie była jednak wystarczająco silna, bo dwa dni później przekonałam
się, że czas na targowanie się minął. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ktoś zadzwonił do drzwi. Po
kilku minutach, kiedy gość najwyraźniej nie miał zamiaru odejść, wstałam wolno
z kanapy i ruszyłam korytarzem, by sprawdzić, kto jest po drugiej stronie. Z
telewizora nadal dobiegał śmiech Sophie, niezmiennie od tygodnia. Obawiałam
się, że przez resztę mojego życia tych kilka filmików, pokazujących jak
dziewczynka uczyła się chodzić, jak szła pierwszy raz do przedszkola, albo
pomagała mi w kuchni — miały pomóc mi w dalszej egzystencji. Tylko one trzymały
mnie przy rzeczywistości. Nie spojrzałam przez wizjer, kto jest do drugiej
stronie drzwi, od razu otworzyłam, nie zwlekając dłużej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Cześć — powiedział Oliver. Na
jego widok — tak rozbitego i załamanego — w moich oczach mimowolnie zgromadziły
się łzy, jakbym w tej chwili zdała sobie sprawę z tego, że nie tylko mnie tak
ogromnie zabolała strata Sophie. Nie potrafiłam porównać bólu, który czułam, do
czegokolwiek. Nie było takiej skali cierpienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Odsunęłam się na bok,
wpuszczając mężczyznę do środka. Był ubrany w czarny płaszcz; nieogolony, z podkrążonymi
oczami, jakby każdej nocy toczył walkę o choćby kilka minut snu. Po raz ostatni
widzieliśmy się na pogrzebie, później każde z nas ruszyło w swoją stronę. Przez
te kilka miesięcy łączyła nas Sophie, ale czy kiedy odeszła, nadal mieliśmy coś
ze sobą wspólnego? Odpowiedź nasuwała się sama: tak. Nadal byliśmy rodzicami,
mimo że naszego dziecka nie było już przy nas, ale wciąż pozostawała w naszych
wspomnieniach. Oliver zmarszczył brwi, gdy usłyszał dźwięk dochodzący z salonu.
Nie zdjął butów, nie spojrzał na mnie, od razu ruszył w stronę pokoju. Zanim do
niego doszłam, musiało minąć kilka sekund. Nie spodziewałam się, że spotkanie
go ponownie będzie dla mnie tak trudne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Chcesz herbaty? — zapytałam,
stając w progu drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nie odwrócił swojego wzroku od
telewizora, pokiwał jedynie przecząco głową. Nie wiedząc jak w tej chwili się
zachować, po prostu podeszłam do niego i usiadłam obok. Sophie na filmie śmiała
się i wyjmowała z plecaka wszystkie rzeczy, pokazując co zabiera ze sobą do
przedszkola. Zacisnęłam usta, sięgając po pilot i wyłączając telewizor.
Chciałam wspominać ją sama, nie z kimś, nawet jeśli tą osobą był Oliver.
Potrzebowałam samotności, bo tylko w niej mogłam wracać myślami do czasu sprzed
choroby. Wtedy nic nie wskazywało na to, jaka okrutna okaże się przyszłość.
Cieszyłam się tym, co mam, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że już wkrótce
zostanie mi to odebrane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Jak się trzymasz? — zadał
pytanie, opuszczając głowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— A ty? — odparłam łamiącym się
głosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Sądziłam, że uda nam się
porozmawiać, ale gdy przyszedł ten moment, okazało się, iż to zbyt ciężkie.
Wstałam z kanapy i wyszłam z pokoju, idąc w stronę kuchni. Minęłam pokój
Sophie, nie mając odwagi wejść do środka. Wszystko musiało zostać tam na swoim
miejscu, nie chciałam nic ruszać. Bo jeśli to wszystko okazałoby się tylko złym
snem… Sophie musiałaby mieć gdzie wrócić. Z takimi myślami każdej nocy
zasypiałam i każdego ranka się budziłam. Bo przecież nadzieja umiera ostatnia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W oczach Olivera widziałam
Sophie. Jego ruchy przypominały mi moje dziecko. Tak samo jak ona marszczył
czoło, gdy coś było nie tak. Nie potrafiłam być z nim w jednym miejscu, bo zbyt
wiele wspomnień przywoływał mi jego widok. Wspomnień, które mogły pozostać
tylko i wyłącznie wspomnieniami, niczym więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wstawiłam wodę w czajniku, chociaż
tak naprawdę nie miałam zamiaru niczego robić do picia. Chciałam tylko na
chwilę się czymś zająć. Nie usłyszałam, kiedy dokładnie Oliver pojawił się w
kuchni; stałam przy oknie i przyglądałam bawiącym się na dworze dzieciom. Śnieg
już stopniał, ale maluchy tak czy inaczej potrafiły znaleźć sobie zajęcie.
Sophie pewnie marudziłaby, w końcu perspektywa siedzenia cały dzień w domu była
zbyt nudna, i wyciągnęłaby mnie ostatecznie na plac zabaw. Później, kiedy
byłybyśmy już w domu, zrobiłabym kakao, żebyśmy się ogrzały. Wieczorem
obejrzałybyśmy dobranockę i najprawdopodobniej zasnęły razem na kanapie. W
środku nocy przebudziłabym się, żeby zanieść Sophie do jej łóżeczka i myśląc
nad tym, jak ogromne mam szczęście. Przyglądałabym się dziewczynce,
zastanawiając się, czym sobie zasłużyłam, by otrzymać taki skarb. A teraz…
teraz nie pozostało mi już nic. Najgorsze co może być to myśl o tym, czego się
nie zrobiło, jakich słów się nie powiedziało. Obiecałam sobie, że już nigdy nie
będę z niczym zwlekać, bo przecież każda chwila była na wagę złota. I każda
chwila mogła być tą ostatnią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Wyjeżdżam, Hermiono. Wracam
do Londynu — powiedział, przerywając ciszę. Zacisnęłam powieki, czując
gromadzące się łzy. Kolejna osoba odchodziła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Kiedy? — zapytałam,
przegryzając wargę. Nie chciałam teraz się rozklejać, nie przy nim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Jutro, pojutrze… Nie mogę tu
dłużej być, zbyt wiele wspomnień, wyrzutów sumienia, po prostu nie mogę. —
Podszedł do mnie, kładąc na moich ramionach dłonie. Czułam dreszcze,
które były raczej spowodowane przerażeniem nadchodzącej samotności, niż jego
dotykiem. — Zastanów się, proszę, czy nie chcesz wrócić ze mną… Pomogę ci
stanąć na nogi w Londynie, razem sobie pomożemy. Tylko tak możemy przez to
przebrnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Oliver… Dziękuję, ale
zostaję, muszę zostać przy Sophie. — Odwróciłam się w jego stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Będę czekać do jutrzejszego
wieczora na twoją odpowiedź i jeśli wtedy też nie będziesz chciała, zostawię
cię w spokoju. Po prostu to przemyśl— odparł cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wyszedł z mieszkania,
zostawiając mnie samą, jakby nigdy go tutaj nie było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Była
noc. Siedziałam przy łóżku Sophie, usiłując nie zasnąć; teraz była moja kolej
pilnowania dziewczynki. Oliver siedział w fotelu — spał dopiero od kilku minut.
Mimo że zasłużył na odpoczynek, pragnęłam, by trwał razem ze mną. Bałam się być
sama, chociaż nie chciałam tego głośno przyznać.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Nigdy cię nie opuszczę, zawsze będę przy tobie — szepnęłam, przyglądając się
dziewczynce. — Wszystko będzie dobrze.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Zastanawiałam
się, kiedy tak naprawdę stała się całym moim światem. Będąc jeszcze w ciąży
niejednokrotnie zastanawiałam się nad oddaniem jej do adopcji; tyle par nie
mogło mieć dzieci, a ja sama nie byłam pewna, czy dam sobie radę. Kiedy jednak
zobaczyłam ją po raz pierwszy, wiedziałam już, że zrobię wszystko, by ją
chronić. Nagle wszystkie rozmyślania nad tym straciły sens, bo już byłam pewna,
że potrzebuję jej w swoim życiu. Miała być moim lekiem, moim szczęściem — to
wszystko było już takie jasne, zrozumiałe, jak nigdy wcześniej. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;"> Draco dopiero co wyszedł z sali. Poszedł po
kawę, bym mogła wytrwać tą noc. Namawiał mnie do wrócenia do domu, ale nie
miałam zamiaru nigdzie się ruszać. Zostanie przy Sophie w tej chwili było dla
mnie najważniejsze. Czułam, że jeśli odejdę, stanie się coś złego, coś, czego
nikt nie będzie mógł naprawić. Moja Sophie potrzebowała mnie. Czekałam, aż się
wybudzi i będę mogła przeczytać jej kolejną bajkę, opowiedzieć trochę więcej o
Hogwarcie. Chciałam usłyszeć jej śmiech, bo może ten dźwięk dałby mi choć trochę
siły do dalszej walki. Zaczynałam się poddawać, nawet nie zdając sobie z tego
sprawy. Docierały do mnie fakty, o których wcześniej nie chciałam myśleć. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Była
godzina druga w nocy, kiedy mój świat się rozpadł. Nagle maszyna zaczęła
wydawać jednostajne dźwięki; w kilka sekund do sali wbiegła jedna z
pielęgniarek. Zerwałam się z krzesła, chciałam krzyknąć, żeby zaczęła coś
robić, ale głos ugrzązł w gardle. Zaraz za nią pojawił się Draco, który nie
czekał — podbiegł do łóżka i zaczął wykonywać masaż serca. Coś krzyczał, zaraz po nim wbiegł do środka kolejny lekarz, zobaczyłam Megan, stojącą w progu drzwi. Tak wiele ludzi się przyglądało, a tak mało toczyło w tej chwili walkę. Serce mojej Sophie
zbuntowało się, jakby chciało nam pokazać, że nie jest już w stanie więcej
znieść. Przytrzymywana przez zszokowanego Olivera patrzyłam, jak próbują
uratować moje dziecko. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">—
Wstawaj, Sophie — szeptałam przez półtorej godziny, w ciągu których próbowali
przywrócić dziewczynce życie. Z każdą mijaną sekundą, w ciągu których nic się
nie zmieniało, załamywałam się coraz bardziej. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Po
pewnym czasie Draco spojrzał na mnie, kiwając przecząco głową. Wyrwałam się z
uścisku Olivera, klękając przy łóżku Sophie. Na jej buzi, przeraźliwie bladej,
wreszcie pojawił się spokój. Wyglądała tak, jakby spała. Miałam wrażenie, że
zaraz zerwie się z łóżka i krzyknie „Cześć, mamusiu!”, ale nic takiego nie
miało miejsca. Wciąż leżała nieruchomo i nic nie wskazywało na to, by coś mogło
się zmienić. Wzięłam w swoje dłonie jej rączki, już zimne. Patrzyłam z
niedowierzaniem, chcąc, by ktoś wreszcie wybudził mnie z tego koszmaru.
Ogarnęła mnie ciemność, coś na zawsze się we mnie zmieniło. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Mój
głośny szloch przerwał ogłuszającą ciszę.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Pod wieczór, kiedy zaczęło
robić się już ciemno, wyszłam z mieszkania. Musiałam się przewietrzyć, zacząć
myśleć co dalej — chociaż minął dopiero tydzień. Usiadłam na ławce na placu
zabaw. Wiatr mocniej zawiał, wprawiając w delikatne bujanie huśtawkę. Objęłam
się ramionami, czując dreszcze. Pewne sytuacje w naszym życiu zmieniają
wszystko. Pojawienie się Sophie na świecie dało mi niewyobrażalne szczęście;
jej odejście z powrotem zabrało mi tą radość. Zatoczyłam krąg, wróciłam do
miejsca, w którym byłam przed jej narodzinami. I nie miałam pojęcia, jak sobie
z tym poradzić. Czułam bezsilność, bo po raz pierwszy w życiu naprawdę nie
wiedziałam co dalej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif;">Musiałam
nauczyć się na nowo żyć, spróbować znaleźć nowe szczęście. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">W delikatnych podmuchach wiatru
czułam jej obecność. Próbowałam pocieszyć się myślą, że może Sophie wcale nie
odeszła tak daleko, a ciągle jest przy mnie, tylko po prostu jej nie widzę. We
wspomnieniach jej uśmiechu widziałam nadzieję na lepsze życie i wiarę w to, że
gdy kolejnego dnia się obudzę, brak jej obecności nie będzie tak bardzo bolał.
Zaczęłam toczyć walkę o każdą pojedynczą pozytywną myśl, ale już na starcie
skazywałam się na przegraną — było po prostu zbyt wcześnie. Przymknęłam oczy,
wdychając powietrze. Po raz pierwszy od jej śmierci czułam spokój. Moje serce
nadal było wypełnione pustką, ale z tym da się żyć. Po prostu wstajesz z łóżka,
robisz wszystko automatycznie i starasz się <i>jakoś</i>
funkcjonować. Nic nie mogło być takie, jak wcześniej, ale zawsze można stwarzać pozory.
W końcu tak dobrze się gra, że samemu zaczyna się wierzyć, że już wszystko w
porządku, że zaczynasz normalnie żyć. A to tylko zwykłe przedstawienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Cześć. — Usłyszałam gdzieś za
sobą. Odwróciłam się w stronę, z której dochodził dźwięk i uśmiechnęłam się, widząc
Draco, który wreszcie postanowił się pojawić. Po tygodniu wrócił, jakby
zrozumiał, co stracił. Usiadł obok mnie i położył swoją dłoń na ławce,
niebezpiecznie blisko mojej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Cześć — odparłam krótko.
Spojrzałam w dół, na nasze ręce, znajdujące się tak blisko siebie; tak niewiele
dzieliło, by je połączyć, a jednak tydzień temu stało się coś, co na dobre
przekreśliło naszą szansę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Możemy porozmawiać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Muszę wracać do domu — odpowiedziałam, wstając z ławki. Chciałam jak
najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu, jak najdalej od niego. Im dłużej
przebywałam w jego obecności, tym robiłam się słabsza, bardziej podatna na
wybaczanie. Zanim odeszłam poczułam na
swojej ręce dłoń Malfoya, przytrzymującego mnie. — Puść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Przepraszam, tak bardzo
przepraszam, że mnie nie było — powiedział, podchodząc bliżej. Wciąż trzymał
moją rękę, nie dopuszczając do siebie myśli o odejściu. — Wiem, że zachowałem
się okropnie, bo nie dałem ci wsparcia, którego tak bardzo potrzebowałaś, ale
nie skreślaj mnie, nie teraz… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Nic się nie stało, dzięki
temu zrozumiałam kilka ważnych… rzeczy — przerwałam mu, wyrywając swoją rękę z
jego mocnego uścisku. Uśmiechnęłam się, chcąc zapamiętać każdy rys jego twarzy.
Wiedziałam, że jego oczy już zawsze będą pojawiać się w moich snach, w
najgorszych koszmarach, pokazując mi, jak wiele straciłam. Draco Malfoy pokazał
mi, jak kocha się najprawdziwiej; że to nie zawsze afiszowanie się byciem
razem, a przeżywanie ze sobą pięknych chwil w samotności. Wreszcie zrozumiałam,
na czym polega miłość, dzięki niemu nauczyłam się kochać i wiedziałam, że do
końca życia będę mu za to wdzięczna. — Bądź szczęśliwy, Draco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Nie, czekaj, nie mów tak…
Kocham cię, rozumiesz? Kocham i nigdy nie przestanę. — Draco stanął naprzeciwko
mnie, biorąc w dłonie moją twarz i zmuszając mnie tym samym do spojrzenia na
niego. Był zdesperowany, patrzył na mnie przerażony, sam nie wiedząc, co
zrobić, by przekonać mnie do zmiany decyzji. Z moich oczu popłynęły pierwsze
łzy, choć tak bardzo starałam się je powstrzymać. Dopiero teraz zrozumiałam,
jak trudne jest odejście, ale też jak bardzo jest konieczne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Każde z nas musiało pójść w
swoją stronę. Ignorując rwące się serce, posłuchać po raz pierwszy rozsądku i
zrobić to, co należy, a nie to, czego się chce. Bałam się, że pewnego dnia
obudzę się i zobaczę w Malfoyu człowieka, który nie uratował mojego jedynego
dziecka; chciałam oszczędzić mu takiego cierpienia. Nie mogłam wiedzieć, co
przyniesie mi przyszłość, ale byłam pewna jednego — że wszystko najgorsze, co
mogło się stać, już się wydarzyło. Czas żałoby był czasem, w którym należało
zacząć uczyć się godzić ze stratą. Kolejne łzy nie przynosiły ulgi; rozpacz
nie mogła przywrócić Sophie życia, a złość nie cofnęła czasu. Pozostało
bezgraniczne poczcie pustki i smutek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Ja ciebie też, ale… nie ma
dla nas szansy. Zbyt wiele się wydarzyło i nie potrafię o tym zapomnieć. Nigdy
nie będę potrafiła zapomnieć. Nie chcę być szczęśliwa, gdy nie ma przy mnie
Sophie. Nie chcę i nie mogę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Możesz, właśnie, że możesz.
Ja mogę dać ci to szczęście. Dawaliśmy to sobie, pamiętasz? Pomożemy sobie
nawzajem. — Draco uparcie ścierał płynące po moich policzkach łzy. Jego dłonie
były zimne, tak samo zimne jak oczy. Przeżyłam z nim najpiękniejsze chwile,
mieliśmy wspaniałe wspomnienia, jednak na tym musieliśmy się zatrzymać. Nie był
nam pisany szczęśliwy koniec; od początku nasza znajomość była czymś
nienaturalnym, a odejście Sophie jedynie pozwoliło mi to zrozumieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Kiedyś łączyła nas nienawiść. Wystarczyło jedno spotkanie po latach, żebyśmy zakochali się w sobie. To, co było między nami, bez wątpienia było czymś wyjątkowym, co było warte zapamiętania. Nasza relacja była krucha, jak zamek z piasku, który przy mocniejszym podmuchu wiatru mógł się zawalić. Ta delikatność sprawiła, że staraliśmy cieszyć się z każdej chwili razem, z pojedynczych spotkań. Jakbyśmy od początku przeczuwali zakończenie naszej wspólnej historii. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"> — Nie, puść mnie… Chcę wrócić do domu, bez
ciebie, sama, zrozum. Po prostu zostaw mnie w spokoju, musisz to zrobić —
powiedziałam łamiącym się głosem, dławiąc się łzami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Odsunęłam się od niego, po raz
ostatni dotykając jego dłoni, chcąc zapamiętać ten dotyk już na
zawsze. Sama nie wierzyłam w to, co mówię, jednak miałam wrażenie, że to jedyne
dobre rozwiązanie. Kilka dni wcześniej zostałam pozbawiona szczęścia, a w tej
chwili pozbawiałam go siebie sama. Odsunęłam się w najgorszym momencie od mojej
jedynej nadziei. Ciągle powtarzałam sobie, że to dla Sophie, że bez niej szczęście
przy boku Malfoya nie jest możliwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Nasze życie nie było komedią romantyczną, w której główni bohaterowie wyznają sobie miłość dziesięć minut przed końcowymi napisami. Życie było o wiele bardziej skomplikowane, byliśmy zmuszeni podejmować wybory, które nie zawsze były tym, czego tak naprawdę pragnęliśmy. Podjęte decyzje, zarówno te gorsze, jak i dobre, nadawały sens naszym istnieniom. Kiedy jest się już dorosłym człowiekiem, zaczyna się to rozumieć. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Postawiłam kilka kroków, ale
gdy ponownie usłyszałam jego głos, zatrzymałam się jeszcze na chwilę, z
powrotem się odwracając. Jakiś mężczyzna, stojący pod blokiem, patrzył się na
nas, jakby nasze rozstanie było genialnym przedstawieniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Nie chcę dać ci odejść —
szepnął, kiwając głową na boki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">— Ale ja już odeszłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Wbiegłam do mieszkania i od
razu skierowałam się w stronę swojego pokoju. Wyciągnęłam spod łóżka walizkę,
ignorując spływające po policzkach łzy. Wrzuciłam do torby kilka rzeczy,
szukając w telefonie jednego z kontaktów. Myślałam, że mogę zostać w Denver,
ale to miasto przywoływało zbyt wiele złych wspomnień. Musiałam uciec,
przynajmniej na najbliższe tygodnie. Zostanie w tym miejscu wiązało się ze zbyt
ogromnym bólem, którego nie potrafiłam znieść. Utrata dwóch najważniejszych
osób w moim życiu okazała się być czymś, z czym nie dawałam sobie rady. Jeszcze
rano myślałam, że uda mi się zacząć normalnie funkcjonować, ale po rozmowie z
Draco nie miałam wątpliwości, że ucieczka jest jedynym dobrym rozwiązaniem. W
końcu nagłe znikanie wychodziło mi tak dobrze.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; text-indent: 14.2pt;">— Oliver? Zmieniłam zdanie,
wracam </span><i style="font-family: Georgia, serif; text-indent: 14.2pt;">z tobą</i><span style="font-family: "georgia" , serif; text-indent: 14.2pt;"> do Londynu.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , serif; text-indent: 14.2pt;"></span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "georgia" , serif; text-indent: 14.2pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">———————————<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Tirurururu…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Przedostatni rozdział, drodzy
państwo, już za Wami. Został ostatni, krótszy, taki w formie epilogu. W sumie
to nie wiem co napisać, bo pewnie już ostatnim rozdziałem złamałam Wam serca, a
tym jeszcze bardziej je połamałam. Jeśli powiem, że planowałam coś takiego,
wyjdę na bardzo okrutną osobę? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Ten rozdział w pewnej chwili pisało mi się
bardzo ciężko: brak motywacji, chęci, a zarazem perspektywa, że to już ten
przedostatni, który dodam, nie działały na mnie dobrze. Napisałam trzy strony,
zostawiłam to na ponad trzy tygodnie, a w tym tygodniu zebrałam się i… oto
jest. Nie wiem co o nim sądzić, poprzedni jest według mnie lepszy, ale to
już nie mnie oceniać — to pozostawiam Wam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><b>Ostatni rozdział pojawi się</b>,
jeśli nic się nie zmieni, <b>8 czerwca</b>, w trzecie urodziny bloga. Będzie krótszy,
ale z pewnością dłuższa będzie notka pod nim (pewnie popłynę ze wspominaniem, z
podziękowaniami i w ogóle wszystkim innym — jestem naprawdę <i>bardzo</i> sentymentalną osobą). Teraz, gdy
piszę te słowa, mam łezki w oczach, bo rozstanie z tym opowiadaniem będzie dla
mnie cholernie trudne. Zostawiłam w nim kawał swojego serca, uciekałam się w
pisanie NWW, gdy sprawy prywatne szły nie tak, jak powinny. Och, M., nie
rozklejaj się! Na to przyjdzie czas przy ostatnim rozdziale. :D <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Będzie mi bardzo miło, jeśli
skomentujecie ten rozdział czymkolwiek — kropką, wykrzyknikiem, jednym słowem,
albo całym zdaniem — czymkolwiek. Nawet nie wiecie jak bardzo mi na tym zależy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Piszcie co u Was słychać.
Postaram się od razu odpisywać. <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Buziaki, </span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">M.<o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-23655852172158817532017-04-15T20:25:00.002+02:002017-04-16T13:15:10.052+02:00Rozdział 28<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><a href="http://www.tekstowo.pl/piosenka,taylor_swift,safe_and_sound.html" target="_blank">Tekst tej piosenki tak bardzo pasuje mi do tego rozdziału...</a></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;"><i><br /></i></span></div>
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";"> —
Mamusiu, patrz jak wysoko się huśtam! <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Sophie
głośno się śmieje. Jesteśmy w parku na placu zabaw. Niebo jest nadzwyczaj
błękitne, a tylko w oddali widać nadciągające ciemniejsze chmury. Słońce mocno grzeje,
zachęcając do wyjścia z domu i zostawienia wszystkich problemów daleko za sobą.
Mamy już za chwilę się zbierać, ale dziewczynka tak dobrze się bawi, iż stwierdzam,
że kilka minut dłużej spędzonych w tym miejscu, nie będzie niczym złym. Siedzę
na ławce, znajdującej się praktycznie naprzeciwko huśtawki, więc mam idealny
widok na Sophie. Czytam książkę, co chwila zerkając na nią. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Tylko mocno się trzymaj! — krzyczę w odpowiedzi. Spuszczam wzrok, szukając w
torbie okularów przeciwsłonecznych i w tym też momencie do moich uszu dociera
dźwięk krzyku. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Podnoszę
oczy do góry i wszystko zaczyna dziać się w spowolnionym tempie. Sophie
puszczająca się obręczy, spadająca; krzyczy w strachu, zanim bezwiednie opada na ziemię. Nad nami na niebie gromadzą się ciemne chmury, zwiastujące burzę. Z
mojego gardła wydobywa się głośny wrzask, gdy zauważam krew przy głowie
dziecka. Jej włoski powoli zaczynają zabawiać się na czerwono. Z nieba zaczyna
padać deszcz, gdzieś w oddali grzmi.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Ale
przecież po burzy zawsze wychodzi słońce, prawda?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zerwałam się z łóżka,
próbując zaczerpnąć powietrza. Jak w amoku odrzuciłam koc na bok, podrywając się do
góry. W biegu potknęłam się o szafkę nocną, strącając z niej szklankę z wodą — nawet
nie pamiętałam kto ją w to miejsce przyniósł. W tej chwili w głowie miałam
jeden cel, bo przecież ostatnie dni nie mogły być prawdziwe, to <i>musiał</i> być tylko i wyłącznie głupi sen,
zwykłe nieporozumienie. Wpadłam do pokoju Sophie, otwierając głośno drzwi.
Dopiero kiedy stanęłam na środku pokoju, dostrzegając puste łóżko, które jak
gdyby nigdy nic było ładnie pościelone, poczułam, że po raz kolejny zaczynam
się rozpadać. Największy koszmar mojego życia wciąż trwał i nic nie zapowiadało
się na to, że mogło go zabraknąć. Jako jedyny był przy mnie, moja największa
zmora i słabość, chociaż wcale jej nie chciałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> Mój oddech dopiero w tej jednej chwili, gdy
znajdowałam się wśród jej zabawek, zaczął się uspokajać, ale tylko po to, bym
po chwili zaciągnęła się powietrzem i głośno zaszlochała, osuwając się na
podłogę. Widok pokoju Sophie, w którym nic się nie zmieniło, był zbyt bolesny.
Brakowało w nim tylko jednego, najważniejszego człowieka w moim życiu. Ta
nieobecność zmieniła wszystko. Cały mój świat gwałtownie się zatrząsnął,
powodując zmiany, których nie mogłam niczym naprawić. Oparłam się o ścianę,
chowając twarz w dłoniach. Czułam na policzkach łzy, chociaż nawet nie zdawałam
sobie sprawy z tego, że płaczę. Z każdą mijaną sekundą ból coraz bardziej
doskwierał. Życie jeszcze nigdy tak bardzo nie uwierało, jak w tej chwili, gdy
każde wspomnienie boleśnie rozrywało każdą cząstkę mojej duszy na małe kawałki.
Zabrakło osoby, która była w stanie poskładać ją na nowo dźwięcznym
śmiechem, marudzeniem w gorszy dzień. Pojedyncza, krótka chwila zaprzepaściła
wszystko; straciłam wiarę w szczęście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Merlinie, Hermiono… —
Usłyszałam przy sobie. Podniosłam zapłakane oczy do góry, dostrzegając
Harry’ego. Jeszcze rano słyszałam w pokoju głos Ginny, a teraz, już w
południe, pojawił się mój Harry. Nikogo obecność nie mogła jednak pomóc. Nikt nie
potrafił naprawić tego, co wydarzyło się przed czterdziestoma godzinami.
Samotność w tej chwili powinna być moim lekarstwem, ale ilekroć się w niej
zaszywałam… jeszcze więcej wspomnień mnie nawiedzało, jeszcze więcej myśli
krążyło po głowie. Gdy zamykałam oczy wciąż widziałam Sophie, biegnącą do mnie
z wyciągniętymi rączkami. Patrzyła z ufnością, mając przekonanie, że nigdy jej
nie opuszczę — przecież właśnie to zawsze jej obiecywałam! Nawet wtedy, gdy jej
stan był tak krytyczny, że nie było już najmniejszego promyka nadziei. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Nigdy cię nie zostawię. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Moim ciałem wstrząsnął
szloch. Poczułam, że obok mnie ktoś — Harry — siada i obejmuje trochę
niezdarnie ramieniem. Nie miałam siły go odtrącić, chociaż tak pragnęłam samotności. Zaszyć się ze swoją żałobą, nie chcieć nikogo widzieć, nawet tych najbliższych mi osób. Zasługiwałam na bycie samej, bo przecież do niczego innego nie miałam prawa. Mimo to oparłam głowę o ramię mężczyzny, nie potrafiąc już nad
sobą zapanować. Łzy płynęły po moich policzkach, było mi przeraźliwie zimno, nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Mogłabym zostać w tym pomieszczeniu do
końca życia, mając świadomość, że ubranka wciąż będą miały jej zapach, że będą
mi ją przypominać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Jej już nie ma, nie ma —
szepnęłam zdławionym głosem, uświadamiając sobie tą bolesną prawdę. Poczułam
mocniejszy uścisk; Harry pocałował mnie w czubek głowy, jakby chciał pocieszyć,
powiedzieć, że wkrótce będzie bolało mniej, a przecież nie mógł mi tego
zapewnić. Straciłam dziecko. W tych dwóch słowach, na pozór zwyczajnych, mogłam
zawrzeć całą swoją rozpacz, gniew. Nie potrafiłam wyobrazić sobie kolejnych
dni, miesięcy, lat, nie bez Sophie, która stała się… zwyczajnie stała się moim
życiem. Czy można żyć bez czegoś, co nadawało sens twojemu istnieniu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Harry nic nie odpowiedział.
Siedzieliśmy pod ścianą, razem płacząc, przytuleni. On, mając świadomość, jak
wiele straciłam i jak długo będę się podnosić po upadku; ja przez utracone
nadzieje. W jedną noc wszystkie szanse
przepadły, a przeszłość jeszcze bardziej o sobie przypominała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Wszystko będzie dobrze.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W ostatnich godzinach jej
życia ciągle powtarzałam te trzy słowa. Stały się modlitwą i jedyną nadzieją.
Moja wiara nie była jednak na tyle silna, by móc utrzymać Sophie przy życiu. Z
każdą mijaną minutą poczucie winy coraz bardziej rosło sprawiając, że w
niektórych momentach nie potrafiłam ze sobą wytrzymać. Czułam do siebie
nienawiść — jaką byłam mamą, skoro nie potrafiłam obronić własnego dziecka przed
śmiercią? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zaczynałam się uspokajać.
Ślady łez na moich policzkach i rozczochrane włosy były jedynym znakiem, że nie
jest ze mną dobrze. Harry i Ginny zamieniali się, w międzyczasie załatwiając
sprawy związane z… z pożegnaniem Sophie. Tym razem myśl o tym nie przyniosła
kolejnej fali płaczu, a zwykłą, przerażającą bezsilność. Czułam pustkę.
Straciłam sens życia, dla którego przez ostatnie pięć lat miałam siłę wstawać z
łóżka. Teraz, gdy to zniknęło, nic nie miało już znaczenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wstałam z podłogi, odsuwając
się od Harry’ego. Na drżących z wyczerpania nogach ruszyłam w stronę drzwi.
Nic nie zjadłam od czasu, gdy moja Sophie odeszła. Zasypiałam na krótko, po
chwili budząc się z mocno bijącym sercem. Bałam się, że nocne koszmary już nigdy
mnie nie opuszczą i widok jej, w białej pościeli, przeraźliwie bladej, będzie
mnie prześladował do końca życia. Zdałam sobie sprawę z tego, że wolałabym już
nie wstać z łóżka. Wszystko przestało mieć znaczenie — jak mogłoby mieć w
takiej chwili? Osoba, która nikogo nie straciła, nie miała prawa mnie osądzać.
Nikt nie mógł wiedzieć, jak ogromne przytłoczenie czułam. Harry i Ginny starali
się pocieszyć, ale prawda była taka, że żadne słowa, ani żadna obecność, nie
mogły wynagrodzić mojej straty. Już wiedziałam, jak to jest, kiedy niebo
zaczyna walić się na głowę, przyciskając do samej ziemi, aż brakuje tchu. Byłam
świadoma, co się dzieje z człowiekiem, który w jednej chwili stracił cały swój
świat. Zaczął się mój prywatny koniec świata — o wiele wcześniej niż powinien
— i nie mogłam nic na to poradzić. Jedyne czego pragnęłam, to jakiejś drogi na
skróty, ale nic takiego nie było… Przez żałobę, trwającą już do końca mojego
życia, musiałam przejść samotnie, dźwigając na swoich plecach ciężar
przeszłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zanim wyszłam z pokoju
Sophie, odwróciłam się do Harry’ego, przegryzając wargę. Patrzył na mnie
niepewnie, nie wiedząc jakiej reakcji się spodziewać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Chcę być sama —
powiedziałam cicho; te trzy słowa sprawiły mi tyle bólu. Wróciłam do swojej sypialni,
od razu kładąc się na łóżku, tyłem do drzwi. Co jakiś czas mój wzrok wędrował
za okno. Słońce mocno świeciło, chociaż nie miało prawa. Nikt ani nic nie
powinno być szczęśliwe, nie w tej chwili, ani w żadnej innej. Radość nagle
stała się dla mnie krótkotrwałą iluzją, z której, wydawało mi się, nie było
drogi ucieczki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wieczorem ktoś zadzwonił
do drzwi. Zanurzona w myślach i cierpieniu, ledwo usłyszałam ten dźwięk, ale
ktoś wyraźnie bardzo chciał wejść, bo dobijał się przez długi czas. Nie
miałam zamiaru jednak podnosić się z łóżka, bo wiedziałam, że gdzieś w
mieszkaniu jest Harry i on się wszystkim zajmie. Obiecał mi to kilkadziesiąt
godzin temu, zapewniając chwile samotności, bym mogła zaszyć się w swoim
cierpieniu. Nie chciałam niczego innego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Za oknem już dawno nastał
wieczór, słońce zniknęło za budynkami, ustępując wreszcie miejsca księżycowi.
Przez dwa dni zdążyłam się przekonać, że noc jest najgorszą możliwą porą dnia.
To właśnie wtedy budziły się w człowieku największe lęki; rozpacz
boleśnie przebijała duszę, nie dając szansy na obronę. Czułam się naga, odkryta
z powłoki bezpieczeństwa, którą dawała obecność mojej Sophie. Sama świadomość,
iż jest w pokoju obok, spokojnie śpi, była dla mnie jak ugaszenie pragnienia w
najbardziej upalne popołudnie. Teraz to wszystko odeszło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Usłyszałam pukanie do drzwi
mojego pokoju. Nadal leżąc tyłem do drzwi, nie podniosłam do góry nawet wzroku.
Przymknęłam tylko oczy, chcąc udać, że śpię. Nie miałam ochoty z nikim
rozmawiać, a ktokolwiek znajdował się po drugiej stronie, właśnie tego chciał.
Uciec od świata — tylko tego pragnęłam. Nic nie mogło mnie powstrzymać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">A jednak ktoś, mimo że niechciany
w tej chwili, wszedł do środka. Zacisnęłam mocniej oczy, mimowolnie bardziej
się kurcząc i przyciskając kolana do klatki piersiowej. Obecność innych osób
wcale nie pomagała, wręcz przeciwnie. Próby pocieszenia kończyły się falą łez i
jeszcze większym poczuciem bezradności. Poczułam, że łóżko po mojej lewej
stronie ugina się pod ciężarem kogoś. Byłam tak zobojętniała, iż nie obchodziło
mnie, kto przyszedł. Mógł to być Ron albo… Draco. Kiedy poczułam na swoich
plecach dotyk dłoni, wszystko już wiedziałam. Wolno odwróciłam się, chcąc
zobaczyć jego twarz. W ciągu tych kilku nocy, podobnie jak ja, postarzał się o
kilka lat. Pod oczami miał sińce, był blady, nieogolony — jakby stracił
nadzieję. Ta chwila była pierwszą, w której zobaczyliśmy się po tym, jak Sophie
<i>odeszła</i>. Nie potrafiłam powiedzieć
„umarła”. Przecież ona wcale nie umarła, nadal żyła w moich wspomnieniach, a
gdy tylko zapadałam w sen — wciąż ją widziałam. Śmiała się, wreszcie bez bólu,
łez… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Draco patrzył na mnie
wzrokiem pełnym rozpaczy. Podniosłam się do pozycji siedzącej, przykrywając ramiona kocem. Czułam dreszcze i miałam stan podgorączkowy, spowodowany zmęczeniem.
Cierpiałam każdą cząstką siebie, ale równe katusze przeżywał Draco Malfoy, moja
jedyna siła w tych momentach. Siła, która miała zacząć mnie podnosić, a sama brodziła
w poczuciu winy, w bezsilności. Patrzył na mnie zmęczony człowiek, nie wiedzący
co ze sobą zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie odchodź, proszę —
wyszeptałam zachrypniętym głosem. A on tylko zbliżył się do mnie, pozwalając
oprzeć głowę na swoim ramieniu. Splótł moją dłoń ze swoją, jakby chciał przejąć
część mojego bólu na siebie; a przecież już tak wiele nosił go w sobie. Obarczał
się poczuciem winy, chociaż ja nie miałam mu nic za złe. Nie przyczynił się do
tego. Nie chciałam dokładać mu kolejnych ciężarów… Nie osobie, którą kochałam.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W pokoju było ciemno; jedynie
paląca się za oknem latarnia oświetlała trochę wnętrze pomieszczenia. Tą noc
spędziłam przy Draco Malfoyu, opłakując razem z nim stratę dziecka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Nie
mogłam wiedzieć, że jedna z najgorszych nocy w moim życiu, będzie zarazem
ostatnią z moją miłością.</span></i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Mówią, że rodzina osób, które chorują, psychicznie jest lepiej przygotowana na jej odejście. W ciągu trzech
dni zrozumiałam, jak wiele kłamstwa usłyszałam o tych sprawach. Wcale nie byłam
przygotowana na śmierć mojej Sophie — miałam wrażenie, że wciąż śnię, gubię się
w koszmarach, nie mogąc się z nich wydostać. Każda śmierć jest niesprawiedliwa,
ale miałam wrażenie, iż ktokolwiek gdzieś nade mną czuwał, w tej chwili sobie
ze mnie zakpił. Otrzymałam ogromne szczęście tylko po to, by można mi było je
odebrać. Nie potrafiłam zrozumieć, w jaki sposób miałoby to uczynić mnie
silniejszą. Jeszcze nigdy nie czułam się tak podatna na zranienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Pogrzeby są wyprawiane zbyt
szybko. Trzy dni nie mogły mnie oswoić z poczuciem straty, więc wszystko, co
musiałam załatwić i podpisać, robiłam bezwiednie. Stałam się maszyną,
działającą automatycznie,
nie zastanawiającą się nad wykonywanymi ruchami. Było mi obojętne jak ceremonia
będzie wyglądać, kto na nią przyjedzie — wszystko zostawiłam na głowie
Harry’ego i Ginny w momencie śmierci dziecka. Gdzieś w głębi podziwiałam matki,
które pierwsze kilka dni po stracie pociechy były w stanie wszystko zorganizować,
a dopiero później pogrążały się w rozpaczy. Ja nie potrafiłam i nie wiedziałam,
czy kiedykolwiek będę potrafić. Kiedy umiera dziecko, mówi się o wielkiej
tragedii. Każdy żałuje, bo przecież ten mały człowiek miał przed sobą całe
życie; każdy płacze, nie zastanawiając się, jak wielki ból czuje rodzina
zmarłej osoby. Współczujące spojrzenia, czasem oczy wypełnione łzami: ten widok
zapamiętałam z twarzy obecnych ludzi w kościele. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wszystko już było gotowe,
ceremonia miała lada chwila się zacząć. Poprawiłam czarną sukienkę, wygładzając
wszystkie zagięcia. Po raz ostatni miałam zobaczyć Sophie, po raz ostatni
spojrzeć na jej twarz, dotknąć jej małych rączek. Miałam się pożegnać. Czy
można pożegnać się ze swoim światem? Wątpiłam. Nie chcąc dłużej przeciągać
momentu rozstania, wyszłam z pomieszczenia, wchodząc do środka kościoła. Przed
drzwiami czekał na mnie Harry; objął mnie lekko ramieniem, pomagając iść.
Szliśmy środkiem, więc automatycznie uwaga wszystkich osób skierowała się na
nas. Usłyszałam szepty znanych głosów. Rozejrzałam się lekko, chcąc zobaczyć
kto jest w środku i zdziwiłam się widząc tyle zapełnionych krzeseł. Widziałam
Charlotte, panią doktor z Londynu, siedzącą razem z Megan; widziałam Ruby,
szlochającą w ramię męża. Jack — mój szef z biura — razem z Emily, najlepszą
koleżanką i kilkoma innymi osobami, które miały okazję poznać Sophie. Mamy,
które poznałam na oddziale onkologicznym w szpitalu, kilka pielęgniarek.
Najbardziej zabolał mnie jednak widok mojego taty, siedzącego w ostatnim
rzędzie. Patrzył na mnie z bólem, nawet nie usiłując ukryć swoich łez. Poczułam
w gardle gulę, gdy odwróciłam od niego wzrok. Nie miał prawa tu być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Usiadłam tuż przed… <i>trumną</i>, obok Olivera. Nie chciałam na
niego nawet patrzeć, bo wiedziałam, że nie wytrzymam kolejnego spojrzenia,
przepełnionego cierpieniem. Instynktownie wzięłam go za rękę, nawet nie zastanawiając
się nad tym ruchem. Oboje straciliśmy dziecko, a fakt, iż on był przy Sophie
krócej, niczego nie zmieniał. Oliver mógł mieć jeszcze większe wyrzuty
sumienia, bo przecież zmarnował tyle czasu… Pozostało mu tylko kilka wspomnień,
dzięki którym miał jakoś funkcjonować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Kiedy zaczęła się ceremonia,
wstałam i podeszłam do Sophie. Przez godzinę trzymałam ją za rączkę, chcąc
zapamiętać ten dotyk. Chłonąć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Starałam
się nie myśleć o tym, że już nigdy więcej nie usłyszę jej śmiechu, nie zobaczę
jej oczu. Ta myśl sprawiała zbyt wiele bólu, by mogła być prawdziwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Dzisiaj wcale nie żegnamy
Sophie… — zaczął mówić ksiądz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Mówił o pięknych pięciu
latach. O walce, jaką toczyła moja Sophie i którą przegrała — chociaż według
niego nie była to porażka, a zwycięstwo w każdym tego słowa znaczeniu. Nie za
bardzo wiedziałam, w którym aspekcie ta wojna została wygrana. Mówił o
dzieciństwie, wypełnionym pięknymi wspomnieniami, pamiątkami, które zostały po
moim dziecku. Były również słowa, które kierował głównie do mnie i Olivera — o
niegasnącej nadziei i sile, jaką powinniśmy w sobie znaleźć. Po tym fragmencie
przestałam słuchać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Rozejrzałam się wokół siebie,
patrząc jak nieznajome osoby płaczą, słuchając kazania duchownego. W tym całym
tłumie szukałam jednego człowieka, ale nigdzie nie mogłam dostrzec znajomych
blond włosów. W końcu przestałam się rozglądać, bo powinnam była skupić swoje
myśli na Sophie, nie na nieobecnym Malfoyu. W tym momencie coś we mnie pękło,
jakieś resztki nadziei. Po kilku minutach poczułam na dłoni uścisk i zauważyłam
Olivera, stojącego obok mnie. Mimowolnie oparłam swoją głowę o jego ramię,
przymykając oczy. Potrzebowałam kogoś obok. Dzieliłam się z nim bólem, płacząc.
Ogarniała mnie coraz większa panika związana z tym, że to wszystko dzieje się
naprawdę — i nie ma już żadnego odwrotu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Przedostatni
dzień życia Sophie był jednym z lepszych. Mówi się, że Bóg daje choremu szansę
na pożegnanie się z bliskimi, dlatego kilka dni przed śmiercią ta osoba jakby
lepiej się czuje, lepiej uśmiecha. Nigdy jednak nie wiadomo czy to kolejny
dobry dzień, czy już ten ostatni. W przypadku Sophie nie brałam do siebie innej
opcji, niż ta pierwsza. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Stałam
przed salą, patrząc na Olivera, czytającego Sophie bajkę. Ranek zdecydowanie
nie był dla nas łaskawy — dziewczynka miała podwyższoną temperaturę i
wymiotowała — ale gdy nadeszło południe, wszystko jakby się zatrzymało. Mogłam
chociaż na chwilę odetchnąć i przestać się martwić, a zacząć cieszyć się
lepszym samopoczuciem mojego dziecka. Na moją twarz mimowolnie wkradł się
uśmiech, gdy Sophie zaśmiała się. Nie miała tyle sił, co wcześniej, ale
przecież nadal była sobą. Żadna choroba nie mogła zabić w niej dziecięcej
ufności, szczęścia z najmniejszych i najprostszych rzeczy. Dzieci potrafiły
znaleźć radość w letnim deszczu, a swoją pozytywnością zarażały wszystkich
wokół. Dorośli powinni właśnie tego się od nich uczyć. W którym momencie życia
człowiek staje się szarą wersją samego siebie? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Co tam robicie? — zapytałam, kiedy weszłam do środka. Chciałam jak najwięcej czasu
spędzić z Sophie, żeby nie przegapić już żadnej chwili, żadnego jej uśmiechu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Tata czyta mi bajkę, którą czytała mu kiedyś babcia! Ale mamo, wiesz jaką
dziwną nazwę ma ta bajka? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Jaką? — Usiadłam na krześle po drugiej stronie łóżka, poprawiając dziewczynce w
tym czasie kołdrę. Dostrzegłam okładkę książki, jaką czytał Sophie Oliver,
jednak nie chciałam odbierać jej radości w informowaniu mnie o wszystkim.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
„Czarodziej i skaczący garnek”! Prawda, że śmieszna? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Tak, zdecydowanie śmieszny tytuł. A co takiego dziwnego jest w tej bajce?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
No bo ten garnek naprawdę skakał! — powiedziała z zachwytem, przytulając
mocniej swojego misia. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Tak było — wtrącił się Oliver. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
A masz „Czarę Marę i jej gdaczący pieniek”? Dawno nie czytałam tych bajek, w
sumie to od… siedmiu lat. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Ja też, nawet dłużej, aż do teraz — odparł, podając mi książeczkę. — Sprawdź na
dwudziestej szóstej stronie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Mamo, przeczytaj, proszę, proszę, proszę! <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Właśnie, Hermiono, przeczytaj. — Uśmiechnął się, potakując. W jego oczach
widziałam prawdziwe szczęście, jakby wreszcie znalazł to, czego od tak dawna
szukał. Teraz, siedząc naprzeciwko niego, przypomniałam sobie, dlaczego te
kilka lat temu się w nim zauroczyłam. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zaczęłam
czytać, czując, że mimo wszystko jeszcze będzie dobrze. Nie było.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wszyscy ruszyli w ostatnią
podróż Sophie. Po piętnastu minutach płaczu wreszcie pozwoliłam zamknąć trumnę,
ale miałam wrażenie, że gdy ostatni raz spojrzałam na moje dziecko — umarłam. Pozostała
mi tylko rozpacz i wszechogarniająca pusta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Szłam jako pierwsza, podtrzymywana
przez Ginny. Na miejsce dotarliśmy zbyt szybko; nie zdążyłam oswoić się z
myślą, że to koniec drogi, koniec drogi Sophie. Przed głośnym płaczem broniły
mnie tylko leki uspakajające, które wzięłam przed pogrzebem. Otumaniona, ledwo
idąca — tak żegnałam swoją córkę. W rękach ciągle trzymałam misia Sophie:
Rudolfa. Miała go ze sobą praktycznie od urodzenia i nigdy się z nim nie
rozstawała. Był jej przyjacielem, dawał szczęście, mimo że nic szczególnego nie
robił. Niejednokrotnie widziałam, jak Sophie coś mu tłumaczyła, albo obrażona
na mnie mówiła co zrobiłam nie tak, jak ona chciała. Rzecz, która przypominała
mi moją córkę najbardziej, nie mogła zostać ze mną. Zrobiłam to, co podyktowało
mi serce — podeszłam do trumny i położyłam na niej, wśród pięknych, białych
kwiatów, misia. Mimowolnie spojrzałam do góry, w niebo, przeklinając w myślach
słońce. Chciałam, żeby padał deszcz, żeby niebo płakało razem ze mną. Żeby
cierpiało tak samo, jak cierpiałam ja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Ludzie powoli się
rozchodzili, aż w końcu zostałam tylko ja i Oliver, a gdzieś za nami Harry z
Ronem i Ginny. Co z tego, że każdy był i płakał, skoro teraz wszyscy wracali do
swoich spraw i najprawdopodobniej szybko o tym zapominali? Irytowała mnie
obojętność ludzi i zwrócenie ich uwagi tylko na krótką chwilę. Tego dnia
usłyszałam wiele kondolencji, ale ile z nich było powiedziane z czystej uprzejmości,
wymuszone, a ile szczerych — tego nie wiedziałam. Opuściłam wzrok na dłonie,
gdy po raz kolejny w moich oczach zgromadziły się łzy… a wydawało mi się, że
już mi ich zabrakło. Teraz, gdy minęła pierwsza faza rozpaczy po śmierci
Sophie, złożona ze zwykłego niedowierzania, nadszedł czas na fazę tęsknoty i
żalu. Czas wspominania i obwiniania się, że nie zrobiło się więcej, niż można
było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Hermiono… — Usłyszałam głos
taty, mojego taty. Uśmiechnęłam się ironicznie, odwracając się powoli w jego
stronę. — Bardzo mi przykro z powodu Sophie i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Proszę, nie chcę tego
słuchać. Daj mi spokój — powiedziałam, kiwając głową na boki. — Pozwól mi
przeżyć żałobę bez wracania do przeszłości. Zostaw mnie w spokoju i nie udawaj,
że cię to obchodzi. Teraz chcę być tylko sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie chciałem być
natarczywy, więc…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Po prostu odejdź. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Przez chwilę stał jeszcze w
miejscu, zanim odwrócił się i ruszył chodnikiem w stronę bramy. A ja usiadłam
tylko na ławce i zostałam tam do momentu, w którym Harry siłą zaciągnął mnie do
taksówki, kiedy byłam już zbyt zmarznięta, by móc tam dłużej być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W dniu pogrzebu Sophie umarło
we mnie wszystko — szczęście, nadzieja, wiara. Jedyna osoba, która mogła mnie
wesprzeć w tym dniu, zawiodła, zaszywając się w swoim smutku. W tej chwili coś
sobie uświadomiłam; że nie mogę być szczęśliwa bez mojego dziecka. Sophie była
moją jasnością w panującej na świecie ciemności, a gdy odeszła, wszystko się
zmieniło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Już nic nie miało znaczenia.</span><br />
<a name='more'></a><span style="font-family: "georgia" , "serif";"><br /> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">_____________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Cześć, cześć! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Niecałe trzy tygodnie i
pojawia się nowy rozdział — czy mogę już zostać wpisana do księgi Guinnessa? :D To
dla mnie coś naprawdę niesamowitego, bo nawet na początku pisania NWW nie
miałam takiej weny, generalnie chęci do pisania, jak teraz. Nie wiem, czy jest
to spowodowane tym, że do końca zostało tak mało, czy po prostu odkrywam swoją
miłość do pisania od nowa. Ostatnie rozdziały pisze mi się naprawdę dobrze i
cieszę się, mogąc je Wam publikować!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Dobra, w opowiadaniu naprawdę
się porobiło. Powyższy rozdział był dla mnie nie lada wyzwaniem — wiedziałam,
jak będzie wyglądać, już od trzech lat. Kilka rzeczy się zmieniło, ale zamysł
pozostał ten sam. Generalnie to, co najbardziej chciałam pokazać, to to, jak
załamuje się świat osoby, która traci kogoś bliskiego. Muszę przyznać, że w
niektórych fragmentach, które pisałam, łezki pojawiły mi się w oczach. Piszcie
jak wrażenia po przeczytaniu, bo jestem naprawdę bardzo, bardzo, ciekawa. To
ostatnie rozdziały i zależy mi na Waszej opinii.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zostały dwa rozdziały — jeden
taki normalny i drugi raczej krótszy, już w formie takiego jakby, hm, epilogu? Wiem,
że dużo osób tworzy PDF-y skończonych opowiadań, więc pytanie, czy Wy byście
chcieli, abym się czymś takim zajęła? Napiszcie w komentarzach i jeśli będzie
trochę osób chętnych, postaram się to wykombinować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Jako że już dzisiaj Wielka
Sobota, a jutro Wielkanoc — chciałabym Wam życzyć, aby te święta wielkanocne
obfitowały w wiele szczęścia, spokoju i nadziei. W refleksję nad swoim życiem,
w potrafienie odnaleźć radość w nawet najmniejszych, najprostszych rzeczach.
Abyście ten czas spędzili w gronie najbliższych i pokazywali, jak wiele dla Was
znaczą. <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Miłej nocy, moi
mili,</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">M.<o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-72669011133597630832017-03-28T16:48:00.001+02:002017-03-28T18:07:22.511+02:00Rozdział 27<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Podobno pierwsza doba po
operacji jest kluczowa, decydująca o dalszych latach życia. Podobno jej wynik
ma wpływ na przyszłość, na to, jak będzie wyglądać. Podobno. Pierwszą noc
spędziłam więc pod salą, kiedy nie mogłam już dłużej zostać w środku. Nie
oczekiwałam wiele, o nic nie prosiłam — po prostu starałam się być cierpliwa.
Cierpliwość nigdy nie była moją mocną stroną, ale wreszcie zrozumiałam, że nic
nie zyskam stresowaniem się i denerwowaniem. Tylko niepotrzebnie martwiłam
bliskie mi osoby. Chciałam zminimalizować cierpienie, bo to wydawało mi się
najrozsądniejszą opcją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Noc minęła na rozmyślaniu i ciszy.
Chciałam pobyć trochę sama ze sobą, przemyśleć kilka kwestii, zanim dzień
wstanie na dobre. Wysłałam Harry’ego do hotelu, a Malfoya do mieszkania. Oboje opierali
się, twierdząc, że nie mogę być teraz sama — w czym mieli trochę racji — ale
ostatecznie odeszli. Zostałam tylko ja i piękna, niczym niezmącona, cisza. W
każdym istnieniu przychodzi taki moment, w którym czujesz spokój, mimo
wcześniejszego przerażenia, obawy o kolejne godziny. Noc po operacji Sophie
była dla mnie nocą spokoju. Na pustym korytarzu czułam się bezpiecznie, po raz
pierwszy od dawna. Zawsze potrzebowałam obecności drugiej osoby, szczególnie w
ostatnim czasie, a tym razem… pragnęłam dać sobie radę sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Gdy wstało słońce, wychylając
się w końcu zza horyzontu, mogłam wejść na chwilę do Sophie. Wraz z rankiem
obudziła się we mnie nadzieja na lepszy dzień, chociaż nie mogłam niczego sobie
zagwarantować. Jedyne czego nauczyła mnie choroba mojego dziecka, to
nieprzewidywalności. Niepewność była jej mocną stroną, bo w każdej chwili mogło
stać się coś zupełnie niespodziewanego. Na początku leczenia zostałam
ostrzeżona, że wszystko może zmienić się diametralnie w jednej chwili i chociaż
te momenty były już za mną, wciąż się ich obawiałam. Do takich sytuacji nie
można było się przyzwyczaić. Nie potrafiłam znieść patrzenia na cierpienie
Sophie. Czułam zbyt wiele bólu, wyobrażając sobie, ile nosi go ona w sobie.
Białaczka limfoblastyczna była cichym zabójcą, ukrywającym się za pięknym
uśmiechem dziecka. Siała spustoszenie wewnątrz organizmu, nie dając nawet tego
dostrzec. Jak zauważyć chorobę, która skrywa się w miłości dziecka do matki? W
każdym śmiechu, w przytuleniu... A tak naprawdę zabija, nie dając szansy na
pożegnanie. Przez prawie rok pobytu w Denver zbyt wiele razy miałam do czynienia
z takimi przypadkami. W trakcie tej jednej nocy uświadomiłam sobie, że byłam w
stanie zrobić wszystko, byleby Sophie w końcu wyzdrowiała. Gotowa zawrzeć pakt
z diabłem, gotowa poruszyć niebo i ziemię, gotowa zabić siebie, by dziecko
mogło żyć. W czasie tych pięciu lat poznałam piękną definicję miłości i byłam
pewna, że już nigdy nie przyjdzie mi spotkać się z czymś piękniejszym. Patrzyłam
na Sophie i widziałam w jej oczach czystą, nieskalaną miłość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— A co to jest? — zapytałam,
wskazując na rysowaną przez Sophie laurkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Siedziałam na łóżku obok dziewczynki,
opierając się o ścianę. Od operacji minęły trzy doby, a ona zaczynała wracać
do siebie. Trochę więcej się uśmiechała, w jej oczach już rzadziej można było
dostrzec strach i przerażenie. Po przeszczepie potrzeba było dużo czasu na
dojście do siebie, ale najważniejsze było dla mnie to, że Sophie znowu stawała
się sobą. Ostatnie godziny upłynęły na oglądaniu i czytaniu bajek. Dzięki
silniejszym lekom ból towarzyszył już coraz rzadziej, co równało się z tym, że
miała lepszy humor. Wszystko było dobrze, wizja pięknej przyszłości już
majaczyła w moim umyśle, chociaż nie chciałam wybiegać tak do przodu. Byłam
jednak zbyt bardzo podekscytowana dochodzeniem do zdrowia Sophie, byłam
zaczarowana miłością najbliższych… Nie mogło być przecież lepiej. Tyle czasu
dążyłam do szczęścia, nie zauważając, że mam je tuż przed sobą. Wreszcie to
zrozumiałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— To jest Rudolf i ja, a tu
siedzisz ty i tata. O, a tu jest słonko — mówiła, pokazując mi wszystko palcem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— A czemu te chmury są takie
ciemne? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Bo będzie padał deszcz, no
mamo, nie wiesz? — zapytała, kręcąc głową z niedowierzaniem. Zaśmiałam się
głośniej, szeroko się uśmiechając. Widząc moją radość Sophie również
zachichotała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Czas trochę się zdrzemnąć,
Sophie — powiedziałam w końcu, wstając z łóżka i nachylając się nad dziewczynką.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Przykryłam ją szczelniej
kołdrą, zdzwiona brakiem oporu z jej strony. Pokiwała tylko głową, przekręcając
się na drugi bok. Usiadłam na krześle, opierając się wygdoniej. Nie miałam
zamiaru teraz nigdzie wychodzić, chociaż serce podpowiadało, żebym odwiedziła
Olivera. Kilka razy przechodziłam obok sali, w której leżał, ale nigdy nie
miałam na tyle odwagi, by wejść do środka. Mimo wszystko wiedziałam, co
powinnam zrobić. Ryzykował dla mojej… <i>naszej</i>
Sophie swoje życie. Przeszczep nie należał do najprostszych operacji, a
powikłania po nim niosły za sobą ogromne konsekwencje. Poświęcił swoją piękną
przyszłość dla Sophie. Kiedy powiadomiłam go o ciąży, chciał, żebym zniknęła, by
mógł kontynuować swoją kwitnącą karierę zawodnika w Quidditchu. Wydawało mi
się, że teraz chciał odpokutować tą decyzję. Ta jedna operacja przekreśliła
jego marzenia — a przecież marzenia były czymś, co nadawały życiu sens… Teraz
musiał obrać sobie nowy cel i dążyć do jego realizacji. Pozostawała mi tylko
nadzieja, że nigdy nie będzie żałował swojego postanowienia. Nie chciałam, żeby
jedyne co widział w Sophie, to utracone szanse. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wychodząc z sali, minęłam
pielęgniarkę, która miała pobrać Sophie krew do badań. Obie stwierdziłyśmy, że
bez sensu jest budzenie jej i przyjdzie za kilka godzin. Po operacji
dziewczynka była wyjątkowo zmęczona, spała większość dnia, przesypiała noce,
budząc się tylko, gdy ból się zwiększał. Byłam przy niej o każdej porze, ciągle
czuwając, głaszcząc po głowie, szeptając uspakajające słowa. Nie mogąc zasnąć,
wpatrywałam się w jej buzię, małe rączki, zastanawiając się, kiedy wszystko
zacznie być po prostu w porządku. Męczyło mnie patrzenie na jej cierpienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Sala Olivera znajdowała się
piętro niżej. Mimo że szpital ten był przeznaczony w większości dla dzieci,
znajdował się też oddział pooperacyjny dla dorosłych. W przypadku przeszczepów,
gdy jeden z rodziców był dawcą, nadal mógł być niedaleko swojej pociechy i nie
musieć się martwić, co w tym czasie się z nią dzieje. Zanim weszłam do środka,
zapukałam w drzwi. Mimo braku odzewu po drugiej stronie, nacisnęłam klamkę.
Wejście ustąpiło i od razu dostrzegłam Olivera, który rozmawiał z kimś cicho
przez telefon. Stał przy oknie, oparty o ścianę. Odwrócił się, gdy usłyszał, że
ktoś pojawił się w środku. Skinął w moją stronę głową i szybko zakończył
rozmowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Czekałem na ciebie —
powiedział niespodziewanie, łapiąc się za bok i krzywiąc z bólu. Mimowolnie
szybko podeszłam do niego, obejmując go lekko w pasie i pomagając dotrzeć do
łóżka. Usiadł, od razu się opierając. Rana widocznie nadal go bolała, co w
sumie nie było dziwne patrząc na to, że minęły dopiero trzy dni od operacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— I po co wstawałeś? Iść po
pielęgniarkę? Jeszcze tylko brakuje, żebyś rozerwał szwy — odparłam, patrząc na
niego z niepokojem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Wszystko w porządku.
Żałuję, że nie ma tutaj, jak w Mungu, maści, która przyspieszyłaby gojenie. —
Zagryzł wargę, delikatnie się prostując. — Z Sophie wszystko w porządku? Miałem
do niej pójść, ale pielęgniarka powiedziała, żebym jeszcze chociaż dzisiaj
sobie darował. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Tak, wszystko okej, już
ogląda bajki, więc wszystko wraca do normy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zaśmiałam się nerwowo, chcąc
tak jakby sama się do tego przekonać. Usiadłam na skraju łóżka, unikając wzroku
Olivera. Prawda była inna: mimo wszystko byłam okropnie zmartwiona i nie mogłam
nic na to poradzić. Byłam świadoma tego, że zanim Sophie dojdzie do siebie po
operacji, minie dużo czasu, ale jej stan nie był tym, czego oczekiwałam. Ciągle
słyszałam „musimy czekać”, ale minione siedemdziesiąt dwie godziny powinny
przynieść lepsze efekty. Sophie nie miała na tyle sił, by wstać z łóżka, a
siadała tylko z moją pomocą. Coś było nie tak, jak powinno być — dobrze to
czułam. Uznałam to przeczucie jednak za przewrażliwienie, bo przecież nic nie
miało prawa się teraz zepsuć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Cieszę się, nawet nie
wiesz, jak bardzo — powiedział. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— A ty jak się czujesz?
Oprócz tego, że już zrywasz się z łóżka i spacerujesz, chociaż powinieneś leżeć
i się nie ruszać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Naprawdę dobrze. Minie
pewnie trochę czasu, zanim dojdę w pełni do siebie, ale wszystko jest na dobrej
drodze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Między nami panowała cisza,
chociaż nie była ona już tak bardzo krępująca. W tej ciszy czułam się
bezpiecznie i odnajdywałam w niej… spokój. Każde z nas było pochłonięte swoimi
myślami i nie czuliśmy potrzeby dzielenia się nimi. Nasza relacja nie należała
do normalnych — łączyła nas tylko i wyłącznie jedna chwila zapomnienia z
przeszłości. Jedna chwila, która mimo wszystko połączyła nas w jakiś sposób w
teraźniejszości. Już zawsze mieliśmy być w ten pokręcony sposób sobie bliscy. Z
czasem przestałam widzieć w tym coś dziwnego. Spotkania stały się czymś
naturalnym. Sophie była spoiwem, które nas połączyło niezależnie od tego, czy
tego chcieliśmy czy nie. Oboje się z tym pogodziliśmy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Dobrze się składa, że
przyszłaś, bo… za kilka godzin pojawią się moi rodzice — zaczął, wpatrując się
we mnie. Odwróciłam od niego wzrok, wstając z łóżka i podchodząc do okna.
Patrzył intensywnie, jakby czekał na moją aprobatę, chociaż sam już podjął
decyzję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Czekałam, kiedy zdecydujesz
się mi o tym powiedzieć — odparłam cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Obserwowałam drzewa,
wprawione w delikatne kołysanie podmuchami wiatru. W oddali było widać wysokie
budynki, wieżowce. Jeszcze niedawno sama pracowałam w podobnym… Przeszłość
wciąż mnie nawiedzała, a o przyszłości nie chciałam myśleć, bo po prostu się
jej bałam. Mimo wszystko mając dziecko, trzeba w jakiś sposób planować kolejne
dni. Nie mogłam narazić Sophie swoją głupotą, brakiem odpowiedzialności,
szczególnie teraz, gdy była tak bardzo osłabiona i podatna na wszystkie wirusy.
Kiedy Sophie spała, szukałam pracy. Dzwoniłam, usiłowałam dowiedzieć się
czegoś, nie musząc wychodzić poza mury szpitala. Prawda była taka, że żeby
dostać pracę, musiałam iść na rozmowę kwalifikacyjną, a w tym momencie nie mogłam
sobie na to pozwolić. Sophie była najważniejsza i <i>musiałam</i> być przy niej w każdej chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie chciałem dłużej tego
ukrywać. Moi rodzice… Bardzo im zależało, już kiedy się dowiedzieli, że mają
wnuczkę, by jak najszybciej ją poznać. Chyba tak jak ja nie chcieli zmarnować
więcej czasu, niż już to zrobili, tylko i wyłącznie z mojej winy — wyznał
cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Odpocznij — szepnęłam,
odwracając się od okna i pochodząc do drzwi. — Będę czekać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Okazało się, że wcale nie
musiałam czekać tak długo, bo już pod wieczór, kiedy właściwie kończyły się
godziny odwiedzin, do szpitala przybyła dwójka ludzi w podeszłym wieku. Pojawili
się na oddziale, najpierw szukając Olivera i chcąc się dowiedzieć, jak czuje
się po zabiegu. Dla nich — czarodziejów — taka operacja była zupełną abstrakcją
i nie potrafili zrozumieć jej przebiegu. Z mijanymi minutami, w ciągu których
Oliver wszystko im tłumaczył, na ich twarzach pojawiało się coraz więcej
zrozumienia. Kiwali twierdząco głową, analizując w myślach słowa i tylko co
jakiś czas zadając pytania. W końcu Wood wyprowadził ich ze swojej sali, idąc w
kierunku tej, w której przebywała Sophie. Sama rozmawiałam z nimi zaledwie
przez chwilę; byłam jednak w takim amoku, że niewiele z tej konwersacji
zapamiętałam. „Będziemy rodziną” — powiedziała do mnie podekscytowana mama
Olivera, a ja zastanawiałam się, czy to już ten czas, w którym mogę uciec. Przez
pięć lat miałam Sophie tylko dla siebie, a w przeciągu miesiąca do naszego
życia wróciło tyle ludzi… Zmiany były dobre, ale tak intensywne odciskały
ogromne piętno na życiu nie tylko moim, ale też mojej córki. Myśl o tym, ile
przegapili, okropnie raniła. Świadomość, że sama do tego cierpienia się
przyczyniłam, była jednak dwa razy boleśniejsza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Siedziałam przy sali Sophie,
czekając aż państwo Wood wyjdą. Byłam w środku tylko przez chwilę, nie chcąc
rzucać Sophie od razu na głęboką wodę — mimo wszystko byli to dla niej obcy
ludzie, a sama obecność Olivera mogła nie być wystarczająca. Moje obawy okazały
się jednak niepotrzebne, bo już po chwili dziewczynka opowiadała z przejęciem o
swojej ulubionej bajce. Czuła się bezpiecznie widząc już nie tylko mnie, jako
mamę, ale też Olivera. Miała dwójkę rodziców, którzy kochali ją najmocniej na
świecie, a czy dla dziecka może być coś piękniejszego, niż taka miłość? Wyszłam
z sali dopiero wtedy, gdy w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Wcześniej
nawet nie wyobrażałam sobie, że ta chwila będzie dla mnie tak ważna. Widząc
pana Roberta i Hannę Woodów, przed moimi oczyma pojawiał się obraz moich
rodziców. Kilka lat temu straciłam ich bezpowrotnie, usuwając pamięć o mnie,
nadając im nową tożsamość. Pozbawiłam ich swojego zaufania do siebie i
widziałam w tym tylko swoją winę. Teraz, dostrzegając jak wiele zaprzepaściłam,
nie potrafiłam ukryć łez. Zmarnowane szanse zawsze bolą, szczególnie wtedy, gdy
człowiek dostrzega, jak wiele stracił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wojna
była czasem wylanych łez, przepłakanych nocy. Czasem, w którym złe myśli dwa
razy częściej nawiedzały głowę, a serce kołatało w piersi jeszcze
niespokojniej. Wszystkim wydarzeniom — choćby wyjściu na spacer — towarzyszył
ciągły strach. Niebezpieczeństwo mogło tak naprawdę czaić się na każdym kroku.
W każdym obudziło się przewrażliwienie, więc wszystkie podejmowane decyzje były
przed realizacją dokładnie analizowane. Z biegiem tygodni stawało się to coraz
bardziej męczące, bo nawet ukrywający się w krzakach kot potrafił przyprawić o
zatrzymanie serca. Wszyscy chcieli tylko, żeby to się skończyło. Żyliśmy z dnia
na dzień, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nikt nie myślał, co będzie
kolejnego wieczora, bo nie wiedzieliśmy, czy oby na pewno go dożyjemy.
Najgorsza była właśnie ta niepewność.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Rok
1997 był rokiem strat. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Włożyłam
ostanie dwie książki do torby i usiadłam na łóżku, rozglądając się wokół
siebie. Chciałam zapamiętać jak najwięcej szczegółów z tego miejsca, bo nie
byłam pewna, czy jeszcze kiedykolwiek tu wrócę. Wymazanie rodzicom pamięci było
najcięższą decyzją, z jaką przyszło mi się zmierzyć. Strach o ich
bezpieczeństwo był paraliżujący. Nie mogłam ryzykować kosztem ich życia,
dlatego postanowiłam to zrobić. Usunąć się z życia najważniejszych osób,
nadając im nową tożsamość. Tylko tak byłam w stanie zapewnić im bezpieczeństwo
— nie było innej możliwej drogi. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Założyłam
kurtkę i wyszłam z pokoju, nie odwracając się za siebie. Im dłużej zwlekałam,
tym trudniej było mi zrobić kolejne kroki, a nie chciałam zmieniać decyzji. Zeszłam
po schodach na dół, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że idę wolniej i
przyglądam się każdej ścianie, obrazom. Pragnęłam dla rodziców po prostu… dobrego
życia. Nie mogłam im tego zapewnić, dopóki mieli mnie, przyjaciółkę Harry’ego
Pottera, jako córkę.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Kiedy
weszłam do salonu, rodzice siedzieli na kanapie, pijąc herbatę. Tata opowiadał
mamie jakieś zabawne historie, bo słyszałam już wcześniej jej dźwięczny śmiech.
Było to dla mnie coś niezrozumiałego — być ze sobą tyle lat, a mimo wszystko wciąż,
każdego dnia, zakochiwać się w sobie od nowa. Patrząc na nich, tak
szczęśliwych, wiedziałam, że razem zawsze dadzą sobie radę, choćby wszystko
miało się zmienić. Nie potrzebowali mnie, bo w tej chwili byłam dla nich tylko
zbędnym balastem, który tylko wciąż ich obciążał. Musieli ruszyć naprzód beze
mnie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Podniosłam
różdżkę do góry, kierując ją w ich stronę. Moje dłonie drżały, a w oczach
mimowolnie zgromadziły się łzy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Obliviate — szepnęłam, a z końca różdżki wydobył się strumień niebieskiego
światła. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">To,
co działo się w kolejnych chwilach, pamiętam jak przez mgłę. Chciałam wydostać
się z domu, uciec byle dalej, byle szybciej. Wychodząc z mieszkania widziałam,
jak z każdą sekundą ze zdjęć, powieszonych na ścianie, znikam. Zostały tylko
puste tła i dobre wspomnienia, których już nigdy miałam się nie pozbyć. Dobre
chwile wciąż prześladowały mnie w snach, jakby pokazując, jak wiele straciłam.
Budziłam się, zachłystując się bolesną rzeczywistością i faktem, że nie ma przy
mnie najważniejszych osób mojego życia — tylko i wyłącznie z mojej winy. Sama
zadawałam sobie ból.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wymazanie
mnie z życia rodziców, wcześniejsza śmierć Albusa Dumbledore’a, utrata
Moody’ego: to jedne z niewielu wydarzeń, które przyczyniły się do
ukształtowania mojej przyszłości. Każda śmierć, nawet osób nieszczególnie
bliskich, miała wpływ na życie. Wspomnienia boleśnie raniły, uświadamiając, że
jestem ich niewolnikiem. Więziły mnie w przeszłości, nie dając szans na
istnienie bez nich. I nie mogłam nic zrobić, żeby się od tego uwolnić.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Nie wiem ile siedziałam przed
salą, gdy poczułam dotyk na swojej dłonie. Ocknęłam się, podnosząc wzrok do
góry i zauważając Malfoya. W ostatnich dniach spędziliśmy razem niewiele czasu,
bo on miał dużo pracy, a ja chciałam jak najwięcej czasu poświęcić Sophie.
Nieświadomie oddaliliśmy się od siebie, podczas gdy kilka miesięcy temu te
wydarzenia nas zbliżały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Powinnaś jechać do domu
chociaż na chwilę, żeby się przespać. Tutaj nie masz do tego warunków —
powiedział, siadając obok mnie i splatając nasze dłonie razem. Był ubrany w
kitel lekarski, więc widocznie miał teraz chwilę przerwy. Nachylił się nade
mną, całując mnie lekko w czoło. Kąciki jego ust uniosły się do góry,
rozpraszając smutek, który zaczął we mnie kiełkować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Draco miał swoje tajemnice.
Skrywał je pod chłodnym uśmiechem w gorszy dzień, idealnie się maskując. Wciąż
nękała go przeszłość, chociaż wydawało mi się, że zaczęliśmy oboje się z nią
godzić. Prawda była jedna — od wspomnień nie mogliśmy uciec, niezależnie od
tego, jak bardzo tego chcieliśmy i się staraliśmy. Przeszłość podążała za nami
jak cień, nie dając szansy na odejście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie, zostanę z Sophie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie, pojedziesz do domu, a
ja zostanę z nią na noc — przerwał, puszczając moją dłoń. Potarł zesztywniały
kark, ruszając głową raz w jedną, raz w drugą stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Rozumiem, że już podjąłeś
decyzję i nic do niej nie mam? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Właściwie to tak. — Pokiwał
twierdząco głową, wpatrując się przed siebie. — Słyszałem, że przyjechali… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Tak, przyjechali rodzice
Olivera, a dziadkowie Sophie. Są w środku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Wszystko w porządku? —
zapytał po chwili przerwy. Czułam na sobie jego intensywny wzrok, zupełnie
jakby sam chciał odczytać moje myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie wiem — odparłam
szczerze, lekko pochylając się do przodu. — Chyba nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Z moich oczu pierwszy raz od
czterech dni popłynęły łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Tydzień później pojawiła się
pierwsza infekcja, a wraz z nią mój świat zaczął się powoli rozpadać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Siedziałam przy łóżku Sophie,
trzymając ją za małą rączkę. Przed chwilą z sali wyszedł Malfoy — podał
dziewczynce silniejsze antybiotyki na pozbycie się temperatury. Stan jej
zdrowia nagle się pogorszył, bo miała gorączkę, co nie powinno mieć miejsca. Po
zachowaniu Draco widziałam, że czegoś się obawia, chociaż nie chciał podzielić się ze mną tymi obawami. Sophie spokojnie spała, w przeciągu ostatnich
trzech dni właśnie tak wyglądały jej dni i noce. W życiu każdej matki
przychodzą takie momenty, w których po prostu czuje się, że coś jest nie tak. Ta
chwila nadeszła jedenaście dni po przeszczepie, gdy siedziałam przy moim
dziecku i widziałam, po prostu widziałam, iż dzieje się coś niedobrego. Odcień
jej skóry przybrał jeszcze bledszy odcień. Leżała, przykryta białą pościelą, a
przy jej boku leżał Rudolf, którego tym razem nie przytulała jak zawsze. Była
podłączona do maszyny kontrolującej życie i zdałam sobie sprawę z jednego: już
widziałam ten widok. Jasna pościel, kroplówki… obraz z koszmaru wciąż majaczył
mi przed oczami i nigdy nie był tak wyraźny, jak w tej chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Czułam strach, jakiego
jeszcze nigdy nie przyszło mi doświadczyć. Pogorszenie się stanu zdrowia Sophie
wynikło niespodziewanie. Wszyscy byli w szoku, bo wyniki jej badań po operacji
były o wiele lepsze, niż na początku przypuszczano. Zaczęto więc całą procedurę
przeprowadzać od nowa z obawą, że może coś ominęli, coś im umknęło niezauważalne.
Westchnęłam, czując w oczach zbierające się łzy. Siedziałam spokojnie, chociaż
wewnątrz mnie toczyła się prawdziwa walka — walka strachu, wściekłości,
przerażenia. Przegryzłam wargę, nie chcąc się rozklejać. <i>Wszystko musiało się ułożyć, miało być w końcu dobrze…</i> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Usłyszałam dźwięk otwieranych
drzwi; gwałtownie odwróciłam się, patrząc kim jest osoba, która weszła do
środka. Sophie została przeniesiona na inny oddział, od kiedy stan jej zdrowia
się pogorszył, więc do sali mogła wchodzić tylko najbliższa rodzina i lekarze.
Zauważyłam Olivera, stojącego w drzwiach. Miał na sobie specjalne odzienie,
które było wymagane na tym piętrze. Sterylność, biel: tylko to zapamiętałam z
minionych kilkunastu godzin. Spojrzałam na Sophie i wstałam z
krzesła, widząc, że Oliver wahał się z wejściem do środka. Usiedliśmy na
korytarzu. Musiałam iść do łazienki, ale to mogło jeszcze chwilę poczekać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Siedzieliśmy w ciszy, jakby
żadne słowa nie mogły przejść przez nasze gardła. Wokół ludzie chodzili, normalnie
rozmawiali się uśmiechali, a my trwaliśmy w swoim smutku, chociaż powinniśmy
walczyć. Zupełnie jakbyśmy poddali się już na samym początku, nawet nie
przekraczając linii startu. Coś było nie tak i oboje bardzo dobrze zdawaliśmy
sobie z tego sprawę. Choroba znowu zaatakowała, ale tym razem o wiele silniej,
dając małe szanse na zwycięstwo. Zaatakowała w chwili, gdy moja Sophie była
zbyt słaba, bezbronna, by obronić się sama. Miały zrobić to za nią antybiotyki,
leki… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Stracone nadzieje zabierają
oddech, zatrzymują serce. Brak wiary był najgorszym, co mogło się w tej chwili nam
przytrafić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Jak z nią? — zapytał, gdy
cisza zdawała się ciągnąć w nieskończoność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Niezmiennie — odparłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Kolejne sceny są dla mnie
niewyraźne, pamiętam je tylko tak, jakbym była obserwatorem, a sama nie brała w
nich czynnego udziału. W nocy siedziałam przy łóżku Sophie i modliłam się do
każdego boga, jaki tylko istniał, o… sama w sumie nie wiem o co. O lepszy
dzień, nagły cud? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> Nagle, kiedy już zaczęłam zasypiać na krześle,
zaczęło dziać się coś złego. W jednej sekundzie do sali wbiegła jedna z
pielęgniarek, mająca tej nocy dyżur, a za nią znajomy lekarz. Rozmawiali ze sobą
podniesionym głosem, robiąc coś z Sophie, a mnie odsuwając na bok. Ogarnęło
mnie przerażenie, czułam, że zaczyna kręcić mi się w głowie — upadłabym, gdybym
nie poczuła rąk, obejmujących mnie i wyprowadzających z sali. W moim gardle
utworzyła się gula, nie widziałam gdzie idę, bo cały obraz zamazały mi łzy, które
wciąż spływały po moich policzkach. Zobaczyłam Draco i tylko dzięki niemu
usiadłam na krześle: mówił coś do mnie, jakby chciał uspokoić, a przecież coś
złego działo się z moim dzieckiem, więc jak mógłby ogarnąć mnie spokój? Patrzył
z troską, aż w końcu wstał i odszedł, wchodząc szybko do pokoju Sophie. Czułam
wszechogarniającą pustkę. Wpatrywałam się w drżące dłonie, przegryzając wargę
do krwi. Tylko to pozwalało mi chociaż na chwilę odejść od myślenia, co dzieje
się za drzwiami sali. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W końcu po czasie, który
wydawał się być dla mnie wiecznością, wyszła pielęgniarka, a za nią Draco.
Trzeci lekarz został w środku i nie chciałam znać powodu, dla którego on
również nie pojawił się na korytarzu. Natychmiast wstałam z miejsca; chciałam
coś powiedzieć, ale widząc wyraz twarzy Malfoya, głos zamarł w moim gardle.
Bezsilność — to widziałam w jego oczach. Wiedziałam, że do końca życia będzie
prześladował mnie wzrok jego smutnych, zmęczonych oczu, za którymi kryło się
prawdziwe dobro. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Co się stało? — zapytałam
zachrypniętym od płaczu głosem. Chciałam, żeby był przy mnie Harry. Samotność w
tej chwili była niczym więcej, jak tylko strzałem w głowę, który od razu
zabijał. Draco nie odpowiedział. Usiadł na krześle, choć ja stałam. Patrzyłam
na niego niezrozumiałym wzrokiem, chcąc, by wreszcie coś z siebie wydusił.
Cokolwiek, co dałoby mi siłę i, co najważniejsze, nadzieję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Podczas operacji Sophie
miała krwotok, ale zatamowano go, więc nie było czym się przejmować. Dopiero
teraz, dwa tygodnie po zabiegu, okazało się, że wdała się poważna infekcja,
która… — mówił, nie patrząc na mnie. Po drugim zdaniu przestałam słuchać, bo
wiedziałam, co będzie mi dane usłyszeć. Pragnęłam, żeby to, co działo się w tej
chwili, okazało się pieprzonym snem, koszmarem, z którego mogę po chwili się
obudzić. Nic takiego jednak się wydarzyło, bo życie wciąż toczyło się wokół
nas, chociaż we mnie wszystko umarło. Oparłam się o ścianę, czując, że tracę
grunt pod nogami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Cztery dni później serce
Sophie przestało bić. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif";"></span><br />
<a name='more'></a></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">________________________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Ram, pam, pam, kolejny
rozdział serwuję Wam… — to zdanie od ostatniego rozdziału chyba stanie się już
moim zwyczajem. :D <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Porobiło się. Krwotok, nie do
wyleczenia infekcja i serce Sophie przestaje bić. Jak pewnie się domyślacie —
więcej wyjaśnię w ostatnich już trzech rozdziałach, w których pojawi się dużo bolesnych wspomnień.
Zanim ktoś mnie pobije za to co zrobiłam, to na swoje usprawiedliwienie powiem
jedno: taki miałam plan. Trzy lata temu, kiedy w pewne popołudnie wymyślałam
fabułę NWW, wiedziałam, że Sophie… niespodziewanie umrze. W trakcie tego czasu miałam momenty zastanowienia, ale ostatecznie stwierdziłam, że chcę się
trzymać tego, co miałam w zamyśle od pierwszego miesiąca pisania tego
opowiadania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Jestem pełna nadziei, że
powyższy rozdział się Wam spodobał — napisałam go w sumie niesamowicie szybko,
jak na mnie. Pisało mi się lekko i przyjemnie, pozostaje tylko nadzieja, że również
tak będzie się Wam ten rozdział czytało. :) No i cóż, komentujcie, piszcie co u
Was słychać — już niedługo koniec i naprawdę chciałabym wiedzieć ile osób czyta
NWW i czy generalnie podoba się Wam to, co piszę — a nuż po zakończeniu tego
opowiadania, wrócę z innym?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Do zobaczenia… już wkrótce!</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">M.<o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-14453113941304598892017-03-02T11:59:00.000+01:002017-03-02T15:47:32.543+01:00Rozdział 26<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Całe osiedle było spowite
mrokiem. Ciemne chmury kłębiły się na niebie, przysłaniając gwiazdy i księżyc. Ta
noc zapowiadała się na długą i wyjątkowo ciężką — operacja Sophie dopiero miała
się zacząć, a mimo to mnie tam nie było. Uciekłem, bo tak było prościej. Miałem
tendencję do nagłego znikania, kiedy życie zaczynało się pieprzyć i tym razem
też tak było. Trudno było przestawić się i zacząć myśleć inaczej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Oparłem głowę o kierownicę, chcąc
spędzić w samochodzie jeszcze trochę czasu. Potrzebowałem pomyśleć, w ciszy i
spokoju, dobrze wiedząc, że w mieszkaniu jest Megan i od razu na mnie naskoczy,
chcąc się wszystkiego dowiedzieć. Po raz pierwszy w życiu naprawdę mi na kimś
zależało… i sam nie wiedziałem, kiedy dokładnie się to zaczęło. Byłem pewny
jedno: że nie chcę rezygnować, że chcę być szczęśliwy i to szczęście dawać. Zaśmiałem
się głośniej, gdy uświadomiłem sobie ironię tej całej sytuacji — byłem
śmiertelnie zakochany w Hermionie Granger. Kiedyś uważałem ją za niegodną
choćby rozmowy ze mną, a teraz… teraz nie potrafiłem wyobrazić sobie dnia bez
dotknięcia jej dłoni, krótkiej rozmowy czy ukradkowego spojrzenia. Była moim
lekiem, moją opoką i moim światem. Uzależniłem się od jej obecności, nie
potrafiąc inaczej funkcjonować. Dzięki niej odkryłem coś ważnego: że miłość
przychodzi nawet do takich ludzi jak ja. A teraz, gdy potrzebowała mnie jak
nigdy, stchórzyłem. Westchnąłem i wysiadłem w końcu z samochodu. Nie
wiedziałem, co ze sobą zrobić, więc postanowiłem wrócić do mieszkania. Idealny
pomysł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zamknąłem drzwi samochodu i
ruszyłem w kierunku bloku. Wokół było cicho i spokojnie, co było dziwne patrząc
na to, że niedawno zapadł wieczór. Wszyscy zaszyli się w swoich mieszkaniach,
jakby przeczuwając nadchodzącą złą pogodę. Nawet pogoda potrafiła dostosować
się do sytuacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wyjąłem z kieszeni płaszcza
klucze do mieszkania. Na klatce schodowej minąłem pijanego sąsiada z parteru,
siedzącego na schodach. Mruknął coś w moją stronę, ale zignorowałem go,
wchodząc na górę. Włożyłem klucz do zamka, przekręcając go. Wszedłem do środka
i od razu poczułem zapach spaghetti. Uśmiechnąłem się i zdjąłem płaszcz,
zostawiając go na wieszaku. Nie zdążyłem postawić pierwszego kroku, gdy w
drzwiach pokoju stanęła Timber, patrząc się na mnie z wyczekiwaniem. Przekrzywiła
łeb raz na jedną, raz na drugą stronę, jakby zastanawiała się, co ma zrobić. W
końcu ruszyła na mnie — i naprawdę miałem wrażenie, że biegnie w zwolnionym
tempie. Skoczyła na mnie, a ja zaśmiałem się głośno, gdy zaczęła szczekać z
radości. Od kiedy pojawiła się Granger, coraz mniej czasu poświęcałem Timber, a
przecież to ona była ze mną w najgorszych chwilach mojego życia. Zapomniałem o
najlepszym przyjacielu na rzecz kogoś innego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Co ty tu robisz, Draco? —
Usłyszałem głos Megan. Automatycznie odwróciłem się w stronę, z której
dochodził dźwięk; kobieta stała w progu kuchni, trzymając w rękach ścierkę
kuchenną. Patrzyła na mnie niepewnie, mrużąc lekko oczy. Megan mieszkała ze mną
od czasu, gdy w Denver pojawił się jej były mąż. Nie czuła się bezpiecznie w
swoim starym mieszkaniu, więc nawet się nie zastanawiałem — od razu
zaproponowałem jej, żeby przeprowadziła się do mnie. Tak było dla niej
najlepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Naprawdę miłe powitanie,
Megan — odparłem, zdejmując w końcu buty. — Też się cieszę, że cię widzę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Pytam poważnie, Draco —
powiedziała, opierając się o ścianę. Zignorowałem ją i przeszedłem obok niej,
chcąc wstawić wodę w czajniku. Potrzebowałem kawy, skoro czekała mnie
nieprzespana noc. — Ona cię potrzebuje, szczególnie teraz, dobrze o tym wiesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Wiem, do cholery, wiem, daj
mi w spokoju chwilę pomyśleć — warknąłem, zamykając głośniej, niż chciałem,
szafkę. Oparłem się o blat, czując na sobie wzrok kobiety. Nie potrzebowałem
porad, bo dobrze wiedziałem, co robić. Zamierzałem wrócić do szpitala — tam
było moje miejsce, przy Granger. Nie wiedziałem czym jest miłość, bo skąd
mogłem wiedzieć? W moim życiu niewiele
osób okazywało mi jakiekolwiek uczucia. Ale ja ten jeden jedyny raz chciałem
być lepszy, i po prostu być, wspierać, kochać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Kiedy się kogoś kocha, nie
myśli się o sobie, tylko o tej osobie, więc radzę ci zacząć to robić, bo
stracisz ją szybciej, niż ci się wydaje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Zdaję sobie z tego sprawę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— To przestań się zachowywać,
jakbyś tego nie wiedział. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— O co ci chodzi, co? Ledwo
wszedłem do mieszkania, a ty od razu rzuciłaś się na mnie z pretensjami. Wiem, gdzie jest moje miejsce, nie musisz mnie pouczać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Bo nie mogę patrzyć jak
znowu marnujesz sobie życie? Tak trudno to zrozumieć, Draco? Po raz kolejny
chcesz odtrącić kogoś, komu na tobie zależy? Widzę, że nie jesteś pewny swoich
uczuć. Nie powiedziałeś jej tego, prawda? Że ją kochasz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Dosyć, Megan — powiedziałem
ciszej, widząc, iż kobieta szykuje się do kolejnego ataku na mnie. Minąłem ją i
wszedłem do łazienki, chcąc trochę ochłonąć. Nie pierwszy raz Megan wywoływała
o to kłótnię, bo jej zdaniem wszystko było źle, nie tak, jak być powinno.
Miałem wyrzuty sumienia, że odreagowuję na niej swoją złość, ale dobrze
wiedziałem, że ona też nie jest bez winy. Nie chciała nic mówić, milczała o
swoich problemach, tłumiąc wszystko w sobie. Była moją przyjaciółką, więc nie
potrafiłem poprzeć jej zachowania. I chociaż irytowała mnie jej hipokryzja… to
Megan nadal stanowiła ważną część mojego życia. Przecież w przyjaźni właśnie o
to chodziło — o bycie przy sobie wbrew wszystkiemu, akceptowanie wad,
przeczekiwanie największych burz. Razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Dzięki niej zrozumiałem
jakimi prawami rządzi się przyjaźń — że nie tylko się mówi, ale też słucha.
Milczy, krzyczy i szepcze. Była dla mnie tak ważna, iż nie potrafiłem — i nie
chciałem — wyobrażać sobie bez niej życia. Wprowadziła w nie światło, kiedy sam
byłem ciemnością. Pokazała mi to, co w mojej osobie najlepsze, ucząc mnie od nowa
samego siebie. Przyjmowała ostre słowa w gorsze dni, znosiła ciszę, by po
chwili mówić dwa słowa: będzie dobrze. Na początku mojego pobytu w Denver, gdy
miałem jeszcze staż w szpitalu, izolowałem się od ludzi, nie chcąc mieć z nikim
bliższego kontaktu. Ograniczałem rozmowy tylko do tych koniecznych, nie wdając
się w inne relacje. Nie chciałem ranić kolejnych ludzi, a samotność wydawała mi
się najrozsądniejszą opcją, najbezpieczniejszą. Megan jednak była uparta i docierała do mnie,
pokazując mi moje najlepsze strony, o których istnieniu wcześniej nie miałem
pojęcia. Jako jedyna była przy mnie, wierząc, że jestem dobrym człowiekiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Przemyłem twarz zimną wodą,
chcąc uspokoić myśli. Zacisnąłem mocniej dłonie na brzegach umywalki i zacząłem
głęboko oddychać. W jednym Megan miała rację — nie potrafiłem ot tak
powiedzieć, że kocham. Było to dla mnie trudne nie tylko ze względu na ciężką
przeszłość; nienawidziłem rzucać tak słów, jakby nic nie znaczyły.
Potrzebowałem czasu, by upewnić się w swoich uczuciach. W swoim życiu zraniłem
już wystarczającą liczbę osób i nie chciałem tej liczby zwiększać. Spojrzałem
na swoje odbicie w lustrze i przypomniałem sobie… siebie, zagubionego, kilka
lat temu. Z jednej strony wydawało mi się, że to było tak dawno temu, ale z
drugiej, pamiętałem każdy szczegół z tamtego okresu. Każda obawa, niepewność o
życie swoje i swoich najbliższych, to wszystko wciąż odbijało się echem w moim
umyśle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Szedłem
korytarzami Hogwartu, nerwowo oglądając się za sobą. Chociaż wokół nikogo nie dostrzegłem,
miałem wrażenie, że ktoś obserwuje każdy mój ruch. Nagle postacie w obrazach
patrzyły bardziej podejrzliwie, a cienie, rzucane przez zbroje, wydawały się
jeszcze większe i bardziej mroczniejsze. Na zewnątrz była okropna pogoda, co
przestało być dla mnie dziwne, zważając uwagę na fakt, że Czarny Pan powrócił.
Słońce coraz częściej było przykrywane ciemnymi chmurami, które zwiastowały deszcz.
Hogwart jeszcze nigdy tak nie przerażał. I chociaż miałem wrażenie, że odkryłem
wszystkie sekrety zamku, on wciąż zaskakiwał mnie od nowa, zupełnie jakbym
każdego dnia uczył się go od początku. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Skręciłem
w korytarz, prowadzący na szóste piętro. Potrzebowałem chwili samotności,
ciszy. Sądziłem, że dam radę wykonać powierzone mi zadanie, ale z każdym
mijanym miesiącem było coraz ciężej. Popełniałem podstawowe błędy, gubiąc się,
nie potrafiąc odnaleźć już w tym wszystkim sensu. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Miałem
zabić. Karą dla mnie za zawód ojca w Departamencie Tajemnic było zabicie kogoś.
Inaczej on zabiłby wszystkich, na których w jakimś stopniu mi zależało…
Wszedłem do łazienki, zatrzaskując za sobą drzwi. Odkręciłem wodę i przemyłem
nią twarz, chcąc się uspokoić. Musiałem wymyślić nowy plan, taki, który tym
razem przyniesie dobry efekt. Zacisnąłem oczy, czując, że pod moimi powiekami
gromadzą się łzy. „Bądź silny, bądź silny, bądź silny…”. Ciągle zawodziłem: jak
więc miałem sobie poradzić? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Voldemort
dobrze wiedział, co robić. Spodziewał się, że nie podołam wyznaczonemu mi
zadaniu, ale ja chciałem pokazać, że dam radę i że jestem inny, niż myślał.
Początkowe uczucie dumy — w końcu sam Czarny Pan wybrał mnie do tak
odpowiedzialnego zadania — teraz przerodziło się w strach. Im szybciej zbliżał
się koniec roku szkolnego, tym ogarniała mnie większa panika. Musiałem tylko
odważyć się wysłać jedno zaklęcie, dwa głupie słowa… a tak dużą trudność mi to
sprawiało. Zacisnąłem dłonie na bokach umywalki, pochylając się nad nią.
Zaczęło robić mi się niedobrze; próbowałem uspokoić oddech, ale z każdą sekundą
gula w moim gardle rosła i zamiast łagodzić szybko bijące serce, ono wydawało
się działać na jeszcze większych obrotach. Wreszcie przyznałem przed samym
sobą: byłem przerażony. Wizja utraty mojej jedynej rodziny jeszcze nigdy nie
była tak realna, jak w tym momencie. Chwile słabości zdarzały mi się coraz
częściej i coraz więcej osób zdawało się to zauważać. Spojrzałem na siebie w
odbiciu lustra. Patrzył na mnie niepewny swojego życia chłopak, zgubiony w
labiryncie codzienności, porażek i niepokoju. Chłopak, któremu brakowało
odwagi, by uratować rodzinę. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Pod
oczami swoje stałe miejsce miały już sińce, a rysy twarzy znacznie się
wyostrzyły przez to, że nie miałem apetytu. Stawałem się cieniem samego siebie.
Nie zorientowałem się w którym momencie z moich oczu popłynęła pierwsza łza…
druga… piąta. Ciężar tego obowiązku, spoczywającego na mnie, zaczął przygniatać
mnie jeszcze bardziej. Traciłem oddech, miażdżony przez odbijające się echem w
mojej głowie słowa Czarnego Pana. Łapczywie łapałem powietrze, naiwnie sądząc,
że to coś da. Tylko odwlekałem to, co było nieuchronne. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Z
mojego gardła wydarł się szloch, nad którym nie potrafiłem już zapanować.
Zacisnąłem dłonie, chcąc opanować ich drżenie. Nagle zrobiło mi się zimniej, na
plecach pojawiły się dreszcze. Po raz pierwszy w życiu czułem się tak bezradny.
I nie miałem przy sobie nikogo, kto mógłby mi pomóc. A gdy kilka minut później
zobaczyłem w odbiciu lustra Pottera, zapłonęła we mnie wściekłość.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wyszedłem z mieszkania,
pozostawiając za sobą tylko ciszę. Już wiedziałem co musiałem zrobić. Jak
najszybciej dostałem się do szpitala, wbiegając po schodach. Nie miałem czasu
czekać na windę, a drogę do sali, w której była operowana Sophie, znałem na
pamięć. Tam też, jak podejrzewałem i właściwie byłem pewny, była Granger. Dobiegłem
na trzecie piętro, potrącając po drodze przypadkowych ludzi. W głowie miałem
tylko jeden cel, który przysłaniał wszystko inne. Nie zwracałem na nic uwagi i
zrozumiałem w tym momencie jedno — że gdy się kocha, ma się w myślach non stop
tą jedną osobę. Myśli się, co ta osoba robi w danej chwili, z kim rozmawia, czy
wszystko u niej w porządku… Chce się znać jej myśli i najskrytsze marzenia
tylko po to, by móc je spełnić. Tyle znaczyła dla mnie w obecnej chwili,
chociaż kiedyś nie znaczyła nic. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Skręciłem w boczny korytarz i
w końcu znalazłem się w miejscu, w którym powinienem był być już od dawna.
Stanąłem w miejscu, czas jakby się zatrzymał, chociaż tak naprawdę wszystko
toczyło się swoim normalnym tempem. Ona nie odwróciła się w zwolnionym tempie,
ani nie podbiegła z radością, rzucając się w moje objęcia. Nic takiego nie
miało miejsca, bo nasze życie nie było pieprzoną komedią romantyczną, tylko…
zwykłym życiem, które nie było zbyt kolorowe. Staliśmy przed decyzjami,
wyborami, mającymi wpływ na naszą przyszłość. Ona miała córkę, Olivera, a ja
nie miałem nic. Myśl o tym, że mógłbym ją stracić, była przerażająca. Poczułem
na plecach dreszcze i mimowolnie się wzdrygnąłem. Chociaż byliśmy ze sobą tak
krótko, już nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez jej głosu, śmiechu,
wzroku. Nie wiedziałem, jak potoczy się życie, ale byłem pewny jedno — że chcę
być przy nich, przy Granger i Sophie. W pewnym momencie człowiek zaczyna
inaczej myśleć o przyszłości, snuje plany, związane z osobami, na których mu
zależy… to właśnie zaczęło dziać się ze mną. A kiedyś myślałem, że to
niemożliwe, nie w moim przypadku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Hermiona stała pod ścianą,
czytając z uwagą porozwieszane dyplomy. Podszedłem do niej wolnym krokiem, otaczając
ostatecznie swoimi ramionami, kiedy byłem już za nią. I po raz pierwszy od
długiego czasu pomyślałem, że jestem ogromnym szczęściarzem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W czekaniu najgorsze było…
właściwie wszystko. Minuta wlokła się za minutą, godzina za godziną… aż w końcu
przestałam liczyć, ile czasu Sophie jest już na sali operacyjnej. Chodziłam po
korytarzu, próbując zająć czymś myśli, ale ostatecznie przynosiło to zupełnie
inny efekt. Czułam na swoich plecach wzrok Malfoya, siedzącego na jednym z
krzeseł pod ścianą. Już dwie godziny temu przestał mnie prosić, żebym też
usiadła. Byłam pewna, iż liczy który raz z kolei przechodzę cały korytarz. Nie
potrafiłam jednak siedzieć w miejscu, bo świadomość, że tak naprawdę nie wiem,
co się dzieje za drzwiami sali operacyjnej, była dla mnie przerażająca. Uczucie
bezsilności uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą, chociaż nie chciałam się do tego
przyznać. Niewiedza zawsze irytowała, szczególnie w Hogwarcie, kiedy nie mogłam
znaleźć odpowiedzi na dręczące pytania, ale w tym przypadku było zupełnie
inaczej. Nie chodziło o zaspokojenie swoich ambicji… Po prostu pragnęłam
wiedzieć, co dokładnie w każdej minucie dzieje się z moją Sophie. Naprawdę
oczekiwałam tak wiele?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Pojdę po herbatę, zaraz
wracam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Usłyszałam za sobą głos
Malfoya, a chwilę później poczułam na swojej dłoni jego dotyk. Stał naprzeciwko
mnie, choć nie zauważyłam momentu, w którym podszedł. Nie uśmiechał się, nie
zapewniał, że wszystko będzie dobrze, bo przecież nie mógł mi tego powiedzieć.
Po prostu był obok i tak było najlepiej. Pokiwałam głową, opuszczając wzrok na
swoje dłonie. Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie, więc starałam się
unikać patrzenia w jego oczy. W tej chwili byłam słaba, chociaż obiecywałam
sobie samej coś innego. Okłamywanie samej siebie wychodziło mi w końcu tak
dobrze. Byłam mistrzynią we wmawianiu sobie czegoś, co nie mogło mieć miejsca w
normalnym życiu. Żyłam iluzją, trzymając się pojedynczych, dobrych chwil. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Draco podniósł mój podbródek
do góry, jakby zauważając, że coś jest ze mną nie tak. Zresztą nawet bez
patrzenia w moje oczy dobrze wiedział, co jest powodem moich zmartwień.
Delikatnie przejechał palcami po moim policzku, patrząc mi prosto w oczy. Ten
ruch, tak nieoczekiwany i delikatny, sprawił, że na plecach pojawiły się
dreszcze. Chciał, żebym chociaż na chwilę odciągnęła swoje myśli od negatywnych
scenariuszy, które mimowolnie tworzyły się w mojej głowie. Jego obecność
sprawiała, że przestawałam się bać. Przy nim byłam gotowa stawić czoła
największym lękom…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Niedługo wrócę, nigdzie się
stąd nie ruszaj — powiedział, puszczając powoli moją dłoń. Zanim zdążyłam
cokolwiek odpowiedzieć, zniknął za zakrętem. Tak bardzo nie chciałam być w tej
chwili sama! A on mnie zostawił, samotną, z budzącymi się niepokojami. Tak
wiele osób mnie zostawiło, przeżyłam ich stratę i wiedziałam, że po kolejnym
odejściu już się nie podniosę. Nie miałam w sobie tyle siły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Miesiąc
po narodzinach Sophie był najgorszy. Płacz, krzyk, płacz, płacz… Tyle udało mi
się zapamiętać z pierwszych tygodniu po wyjściu ze szpitala. Książki, w których
opisywano tylko pozytywne aspekty macierzyństwa, były obłudą. Nic nie było tak,
jak miało być. Po raz kolejny zawiodłam się, bo przecież spodziewałam się
czegoś zupełnie innego. Moje życie miało wyglądać inaczej — a jednak nastąpił
niespodziewany zwrot akcji. Nie miałam szansy wcisnąć pauzy i cofnąć się o
kilka miesięcy wstecz, chociaż w niektórych momentach, gdy było ciężej, tak
bardzo tego pragnęłam. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Czasami
ja i Sophie miałyśmy lepsze dni — ona praktycznie nie płakała, leżała grzecznie
w łóżeczku, a ja miałam chwilę czasu dla siebie. Czasem jednak, gdy do mnie
wracały przykre wspomnienia, ona jakby wyczuwała zmianę nastroju i natychmiast
zaczynała płakać. Te dni były najgorsze ze wszystkich. Samotność przytłaczała
jeszcze bardziej, a cisza, zakłócona tylko płaczem dziecka, boleśnie raniła,
przypominając mi, że nikogo przy mnie nie ma. Byłam sama, sama musiałam sobie
ze wszystkim radzić, sama pokazać mojej Sophie świat… Wydawało mi się, że nie
jestem na to gotowa. Zostałam zbyt szybko rzucona na głęboką wodę, zaczynając od
razu tonąć. Łapałam się wszystkiego, co było w pobliżu, próbując utrzymać się
na powierzchni. Prawda była taka, że nie radziłam sobie. Mogłam się okłamywać,
wmawiać coś, czego w rzeczywistości nie miałam, ale prawda była jedna i ja ją
doskonale znałam. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Stałam
przy łóżeczku Sophie, patrząc jak śpi. Uśmiechała się, więc śniło się jej coś
dobrego. Patrzenie jak każdego dnia uczy się czegoś nowego, jak mnie poznaje,
gaworzy, wymachuje rączkami — to było coś niezwykłego. Chciałam zatrzymać te chwile,
żeby nigdy się nie kończyły, a ciągle odtwarzały, jak stara, zepsuta płyta.
Mogłabym codziennie budzić się i powtarzać ten sam dzień wiedząc, że będę mogła
patrzeć na tą małą kruszynkę. Była dla mnie wszystkim, więc pragnęłam dla niej
dobrego życia. Czy mogła rzeczywiście je mieć, mając mnie jako matkę? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Poprawiłam
kocyk, kiedy nieświadomie odkryła się rączką. Było tak wiele rodzin, które nie
mogły mieć dzieci, a ja miałam Sophie… Nawet na nią nie zasługiwałam.
Pokręciłam głową, próbując pozbyć się tych myśli, ale one ciągle do mnie
wracały, niczym bumerang. Zacisnęłam wargi i wyszłam z pokoju, zamykając za
sobą cicho drzwi. „O czym ja w ogóle myślałam?”— skarciłam się w myślach. Takie
chwile nachodziły mnie jednak coraz częściej i nie potrafiłam się już przed
nimi bronić. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Ziewnęłam,
kierując się w stronę swojego pokoju. Póki Sophie spała, chciałam położyć się
chociaż na chwilę. Na ten moment to było moim priorytetem: odpoczynek. Sophie
źle spała w nocy, zasypiając na kilkanaście minut, po chwili znowu się budząc.
Tak naprawdę nie miałam czasu spać, bo ciągle czuwałam, czy z Sophie wszystko w
porządku. Patrzyłam, czy jej klatka piersiowa się unosi, czy nie przykryła
przypadkiem kocem swojej główki. Bycie matką niosło za sobą wiele dobrych
chwil, ale czasem poczucie odpowiedzialności za tą małą istotę przytłaczało.
Tyle złych rzeczy mogło się wydarzyć, na które ja, chcąc czy nie, nie mogłam mieć
wpływu… <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Położyłam
się na łóżku, przykrywając w połowie kocem. Powieki zaczynały coraz bardziej
ciążyć i nie myślałam już o niczym konkretnym. Kiedy już zaczynałam odchodzić w
krainę snów, z powrotem zostałam brutalnie sprowadzona na ziemię. Słysząc
dzwonek do drzwi, szybko zerwałam się z łóżka, biegnąc w stronę wejścia. Nie
chciałam, żeby osoba stojąca po drugiej stronie drzwi, zadzwoniła drugi raz, bo
wtedy Sophie na pewno by się obudziła. Zignorowałam zawroty głowy, potykając
się po drodze o leżącą na podłodze torbę. Nawet nie zastanawiałam się, kto może
mnie odwiedzić, bo przecież nie miałam tu z nikim kontaktu… Spojrzałam przez
wizjer i zauważyłam moją sąsiadkę — Ruby. Kilka razy widziałam ją na klatce
schodowej, ale nigdy nie prowadziłyśmy dłuższej rozmowy. Otworzyłam drzwi i
dopiero wtedy dostrzegłam, że kobieta trzymała w dłoniach niewielkie pudełko,
zapakowane w ozdobny papier, a na ramieniu miała zawieszoną lnianą torbę, w
której coś się znajdowało. Ruby miała na sobie jasny płaszczyk, jakby dopiero
co wróciła do mieszkania z pracy. Była krótko obcięta, dzięki czemu rysy jej
twarzy były wyraźniejsze. Niska, odrobinę pulchniejsza, wyglądem przypominała
panią Weasley. Pokiwałam z rozdrażnieniem głową, zwracając na siebie uwagę
kobiety. To nie był dobry czas na wspomnienia.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Dzień dobry — powiedziała w końcu, uśmiechając się. Minęła mnie w wejściu,
przechodząc bez żadnego pytania do kuchni. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc za
bardzo o co chodzi. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Dzień dobry? — odparłam, idąc za nią. — Przepraszam, ale… <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Przyniosłam ci zupę, makaron z sosem, naleśniki… Jesteś tu sama, więc pewnie
przy małym dziecku nie masz czasu na zadbanie o siebie. Obserwowałam cię od
jakiegoś czasu, zmizerniałaś, potrzebujesz pomocy. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Dziękuję, jednak nie wiem, czy… <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Och, żaden problem — stwierdziła, wypakowując rzeczy z torby. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Otworzyła
lodówkę i zaczęła wkładać do niej pudełka z jedzeniem. Wstawiła wodę w
czajniku, a ja stałam, opierając się o futrynę i nie rozumiejąc co się dzieje. W
pewnym momencie spojrzała na mnie troskliwie; poczułam, że pod ciężarem jej
wzroku, zaczynam się rozpadać. Objęłam się ramionami, czując zimno. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Przepraszam, że tak wpadłam bez żadnej zapowiedzi. Nie chciałam cię wystraszyć.
<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Nie wystraszyła mnie pani, jestem po prostu trochę zdziwiona, nikt mnie do tej
pory nie odwiedzał. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
No cóż, trzeba było to zmienić.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Woda
w czajniku zaczęła się gotować. Wzięła z suszarki dwa kubki i wsypała po
łyżeczce kawy. Wlała wrzątek do szklanek, stawiając je po chwili na stoliku. Usiadła
na jednym z krzeseł i skinęła w moją stronę głową, jakby chciała mi przekazać,
że też mogę już zająć miejsce. Zerkałam nerwowo na kobietę, nie wiedząc, czego
się spodziewać. Napiłam się łyka gorącego napoju i już miałam coś powiedzieć,
kiedy ciszę, trwającą między nami, przerwał cichy płacz. Westchnęłam,
przepraszając Ruby i udając się w stronę pokoju Sophie. Weszłam do
pomieszczenia cicho, mając nadzieję, że Sophie jeszcze zaśnie. Kiedy nie
przestawała płakać, wzięłam ją na ręce, zaczynając delikatnie kołysać w swoich
ramionach. Dziewczynka patrzyła na mnie oczami pełnymi łez, wymachując
rączkami. Mimowolnie uśmiechnęłam się, zapominając o całym otaczającym mnie
świecie. Miłość między matką, a dzieckiem, była niewątpliwie najpiękniejszym
rodzajem miłości. Miłość ta mogła ciągnąć w dół, mogła każdego dnia powoli,
boleśnie zabijać, a mimo to… byłam w stanie się poświęcić. Dla tej jedynej
miłości. Nie wiem ile stałabym w miejscu, trzymając w rękach rozbudzoną już
Sophie, ale w końcu usłyszałam za sobą skrzypnięcie paneli. Odwróciłam się i
zauważyłam stojącą w drzwiach pokoju Ruby. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
A to Sophie — powiedziałam, kiedy kobieta podeszła do mnie, ciągle się
uśmiechając. Czy to na jej policzkach… czy to były łzy?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Mogę? — zapytała, wyciągając przed siebie ręce. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Pokiwałam
twierdząco głową, podając małą Sophie Ruby. Kobieta usiadła w fotelu, patrząc
się z czułością na dziecko. Przegryzłam wargę, czując zbierające się w moich
oczach łzy — sama dokładnie nie wiedziałam, czemu chciało mi się płakać. Może
dlatego, że po raz pierwszy nie czułam się samotna? Nie znałam dokładnego
powodu. Widziałam moje dziecko w innych ramionach, niż moje. To był piękny
widok i zdecydowanie warty zapamiętania. Od tej chwili wiedziałam, iż będą
mogła liczyć na pomoc Ruby w każdej sytuacji. Stała się moją podporą, chociaż
tego nie planowałam. Widząc jednak Sophie, dobrze wiedziałam, że czasem te
nieplanowane, spontaniczne decyzje, mogą okazać się najlepszymi rzeczami, jakie
przydarzyły się w życiu człowieka.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">W
pokoju była cisza, na zewnątrz głośny śmiech dzieci, a w mojej głowie wreszcie
spokój. Że dam radę, bo tak naprawdę nie jestem sama. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Przepraszam, że nie
przyjechałem wcześniej. Okropny ze mnie przyjaciel. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Usłyszałam tuż obok siebie.
Podniosłam wzrok do góry i uśmiechnęłam się, widząc Harry’ego. Jego włosy były
jak zwykle potargane, a policzki jeszcze zaróżowione od zimna. Spojrzał się z
czułością, siadając na krześle, tuż obok mnie. Nic nie odpowiedziałam — oparłam
się tylko o jego ramię, przymykając oczy. Jego obecność była w tym momencie dla
mnie jak najlepsze antidotum. Przy ostatniej rozmowie wspominał, że postara się
wziąć wolne w pracy i przyjechać na czas operacji Sophie, ale nie sądziłam, iż
naprawdę się pojawi. Nie wymagałam od niego tego, że będzie w takich chwilach
przy mnie, bo dzieliła nas ogromna odległość. Niby nie był to duży problem, ale
w praktyce wychodziło zupełnie inaczej. Kilometry ciążyły, zwiększał się
dystans między nami, ale fundamenty naszej przyjaźni były zbyt potężne, by to
wszystko mogło runąć w jednej chwili. Mimo błędów, które popełniłam kilka lat
temu, mimo że tyle razy odtrąciłam… on ciągle trwał, nie pozwalając mi upaść.
Harry był najlepszym przyjacielem, jakiego mogłam mieć. Nie potrzebowałam
nikogo więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— To nic. Cieszę się, że
jesteś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Mężczyzna objął mnie,
pocierając delikatnie moje ramiona, jakby wyczuł, że zmarzłam. Na końcu
korytarza zobaczyłam Malfoya, stojącego w miejscu. Patrzył się na mnie
niepewnie, trzymając w dłoniach kubek. W końcu podszedł, przełamując kolejną
barierę.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zaczęłam zasypiać. Oparta o
ramię <i>Malfoya</i>, przykryta kurtką <i>Harry’ego</i>, czułam się niezwykle
bezpiecznie. Obok mnie były jedne z dwóch ważniejszych osób z mojego życia, brakowało
tylko tej najważniejszej, która była za drzwiami sali operacyjnej. Irytujące
tykanie zegara nie było już aż tak irytujące; zapanował we mnie spokój.
Przestałam się denerwować i po prostu… czekałam. Nie mogłam nic przyspieszyć
czy dowiedzieć się czegoś szybciej, niż było to zaplanowane. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wyczulona na każdy dźwięk — gdy
usłyszałam otwieranie drzwi, automatycznie zerwałam się z krzesła, stając na
baczność. Z sali operacyjnej wyszedł lekarz, który przeprowadzał zabieg Sophie.
Na jego twarzy było widoczne zmęczenie; potarł palcami skroń, chcąc jakby się
zrelaksować. Nie zdążył się przebrać, ponieważ był ubrany jeszcze w specjalny
kitel. Gdy mnie dostrzegł, ruszył powoli w moją stronę. Patrząc na niego, zdałam
sobie sprawę z tego, jak wiele kosztuje lekarzy ten zawód — przyjmowali na
siebie ciężar swoich pacjentów, mając jeszcze osobiste zmartwienia. Draco był
jednym z nich. Wiedziałam, że chce odpokutować za przeszłość, ale nie byłam
pewna, czy ta droga była dla niego dobra. Nie chciałam jednak, żeby zmieniał
swoje życie tylko ze względu na mnie. Pragnęłam przy nim trwać, niezależnie od
tego, kim był w przeszłości i kim pozostał w teraźniejszości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Stałam w miejscu, niezdolna
do jakiegokolwiek ruchu. Najbliższe sekundy miały w jakimś stopniu zaważyć na mojej i Sophie przyszłości. Słowa miały przecież tak ogromną moc ranienia —
wystarczyło zdanie, by czyjeś życie zmieniło się w ruiny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Operacja przebiegła zgodnie
z planem. Mieliśmy problem z małym krwotokiem u Sophie, ale wszystko skończyło
się dobrze — dodał szybko, widząc moją przerażoną minę. — Na razie Sophie i pan
Wood przebywają na pooperacyjnym oddziale intensywnej terapii, więc… no dobrze,
może pani do niej wejść, ale tylko na chwilę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Dziękuję — odparłam słabo,
czując, że zaczyna brakować mi powietrza. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że
te kilka godzin czekania były dla mnie aż tak stresujące i wyczerpujące.
Przysiadłam jeszcze na chwilę na krześle, gdy poczułam zawroty głowy. Ktoś
położył dłoń na moim ramieniu, chcąc dodać mi sił. Na te kilka sekund zupełnie
się wyłączyłam, nie rejestrując tego, co dzieje się wokół mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Chcesz iść do Sophie czy…?
— zapytał Harry. Spojrzałam na niego, czując, że zaczynam już wracać do siebie.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Idę, oczywiście, że idę. —
Wstałam z krzesła i ruszyłam w kierunku drzwi, prowadzących do sali, w której
miała znajdować się Sophie. Po drodze minęłam Malfoya i lekarza, operującego
Sophie; cicho rozmawiali ze sobą, zapewne o całym przebiegu operacji. Mimo że
chciałam dowiedzieć się jakiś szczegółów, teraz ważniejsza od tego była Sophie.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">A kiedy weszłam do sali, w
której leżała moja córka, zachłysnęłam się bezsilnością. Straciłam grunt pod
nogami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">_______________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Dam, dam, dam, rozdział
kolejny serwuję wam! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Niecały miesiąc i pojawił się
kolejny rozdział — czyżbym oszalała? :D Dawno nie miałam takich akcji, więc
tak, to dla mnie coś naprawdę dziwnego. Ostatnio za każdym razem, gdy mam opublikować
rozdział, ekscytuję się jak małe dziecko, serio. A do zakończenia coraz bliżej…
W związku z tym włączyły mi się sentymenty, więc — jeśli możecie, napiszcie mi
w komentarzach, kiedy zaczęliście czytać NWW! Jestem strasznie ciekawa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Co tu napisać o tym
rozdziale, hm. To co chciałam w nim pokazać, to rozterki naszych bohaterów: Hermiony
i Draco. Mam nadzieję, że jako tako mi to wyszło i ten rozdział się Wam
spodoba. Jeśli chodzi o mnie — chyba moim faworytem nadal jest ten poprzedni. No
nic, końcową opinię zostawiam Wam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wiecie, że mam napisane już
ostatnie słowa z ostatniego rozdziału? Kurczę, czy ja oby na pewno jestem
normalna? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Piszcie co u Was słychać, jak
mija życie, jak na studiach/w szkole/w pracy, serio jestem ciekawa! U mnie na
uczelni zaczął się nowy semestr, co wiąże się z milionem prac, ćwiczeń,
referatów… Już jestem zmęczona, w dodatku chora, a dopiero mija drugi tydzień. :( No nic, piszcie, komentujcie i... do zobaczenia niedługo (mam nadzieję)! <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">PS. Podoba się nowy szablon? </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">PS2. Zaktualizowałam zakładkę <a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/p/kontakt.html" target="_blank">'O autorce'</a>, więc jeśli ktoś jest ciekawy, zapraszam do czytania. (:</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Milion
pięćset osiemdziesiąt sześć buziaków, <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">M.<o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-46079912320172699852017-02-02T23:35:00.001+01:002017-09-22T09:11:23.271+02:00Rozdział 25<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">W styczniu dni zbyt szybko się kończyły.
Niby wszystko toczyło się swoim naturalnym rytmem, ale jednak po zachodzie
słońca, kiedy było już ciemno, w szpitalu było ciszej i spokojniej. Nikt się
nigdzie nie spieszył, ciesząc się obecnymi chwilami, ciesząc się po prostu
obecnością najbliższych. Nowy Rok przyniósł wszystkim dużo uśmiechu i ta
atmosfera panowała na oddziale przez najbliższy tydzień. Później wszystko
wróciło do normy, monotonia ponownie zagościła na korytarzach, a smutek znów
był obecny na zbyt wielu twarzach. Z czasem zaczynałam już rozumieć, że w
szpitalach dominującym uczuciem jest właśnie smutek, a dzieje się tak tylko
dlatego, by na zewnątrz inni ludzie mogli być szczęśliwi. W szpitalach rodziny
gromadziły się przy łóżkach chorych, zastanawiali się co dalej, płakali,
tęskniąc za głosami, których nie było im już dane usłyszeć. Poza szpitalem
jakoś się żyło. Byle dalej, byle do przodu, byle jak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Piętnastego stycznia Sophie dostała
przepustkę na jednodniowy pobyt poza szpitalem przed operacją. Nie była nigdzie
od trzech tygodni, więc wyjście na chociażby jeden dzień, było dla niej
naprawdę ważne. Zastanawiała się, co jej zabawki robiły same w domu, kiedy
nikogo nie było i czy na pewno dały sobie radę, dużo mówiła o przedszkolu, w
którym nie była już przecież ponad pół roku — a jednak nadal pamiętała. Była
silna i dawała siłę mi, chociaż powinno być na odwrót. Po nieprzespanych
nocach, gdy Sophie płakała, bo miała kolejne koszmary, nie potrafiłam być tak
silna, jak tego chciałam. Przez czas choroby Sophie nauczyłam się jednak między innymi
tego, jak szybko podnosić się po upadku. Do wszystkiego można było się
przyzwyczaić, potrzebne było tylko trochę czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Oliver był. Z dnia na dzień coraz
bardziej razem z Sophie przywiązywali się do siebie, a ja, chociaż początkowo
czułam się odtrącona, zaczynałam dostrzegać, jak wiele Sophie dla niego znaczy.
Nie chciałam być przeszkodą w ich relacjach, więc po prostu przyglądałam się
im, chłonąc ten widok i ciesząc się nim. Mimo wszystko myśl, że moglibyśmy być
rodziną, była dla mnie abstrakcją; nie czułam nic do Olivera, a to, co zaszło
między nami ponad pięć lat temu, było już tylko wspomnieniem. Teraz
najważniejsze było dla mnie to, żeby Sophie czuła się kochana, zarówno przez
mamę, jak i tatę. Tyle czasu zmarnowaliśmy i dopiero jej choroba dała nam
obojgu do myślenia. Patrząc na nich, na Olivera, bawiącego się z Sophie na
podłodze w jej pokoju, czułam spokój. Spokój i pewność, że to nie chwilowe
zainteresowanie. Nie potrzebowałam niczego więcej. Zamknęłam drzwi pokoju i
przeszłam do kuchni. Niedawno zjedliśmy w trójkę obiad, więc teraz chciałam
wszystko posprzątać, póki miałam chwilę wolnego czasu. Wstawiłam w czajniku
wodę na kawę i zaczęłam myć naczynia. W tle cicho grało radio, a z pokoju obok
było słychać Sophie, która coś wyjaśniała Oliverowi. Uśmiechnęłam się,
myjąc ostatnie talerze i kładąc je na suszarce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Usiadłam przy stole i napiłam się łyka
kawy. Sięgnęłam po stos kopert, które leżały nieotwarte już drugi tydzień.
Nadszedł czas, żeby wszystko uporządkować. Rachunki, listy, ogłoszenia…
Najbardziej martwiły mnie rachunki, bo oszczędności, które miałam odłożone,
zaczynały maleć. Byłyśmy w Denver już siódmy miesiąc; a koszty leczenia Sophie,
utrzymania mieszkania, wcale nie malały, a rosły. Powinnam poszukać pracy, ale
takiej, którą mogłabym wykonywać w domu, nie zostawiając Sophie samej. Nie
chciałam prosić nikogo o pomoc, chociaż Harry mi to proponował. Przez pięć lat
radziłam sobie sama i chciałam również samotnie poradzić sobie i w tej sytuacji.
Odłożyłam papiery na bok, zostawiając to na później. Miałam przecież czas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Napiłam się kawy, siadając wygodniej.
Musiałam zrobić zakupy, chociaż wcale nie miałam ochoty wychodzić z domu. Chcąc
nie chcąc — wzięłam z parapetu pustą kartkę, długopis, i spisałam
najpotrzebniejsze rzeczy. Przez ostatni miesiąc tak niewiele czasu spędziłyśmy
w mieszkaniu, że brakowało nam podstawowych rzeczy. Powinnam była lepiej
przygotować się na ten jednodniowy powrót Sophie do domu. Pokręciłam głową,
dopisując do listy kolejny produkt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Telefon, leżący na stole, zawibrował.
Odblokowałam ekran: sms od Malfoya. Przeczytałam jego treść i uśmiechnęłam się,
szybko pisząc odpowiedź. Byłam tak pochłonięta myślami, że nie zauważyłam, że
od kilkunastu sekund Oliver stoi w progu kuchni, przyglądając mi się. Dopiero
kiedy odkaszlnął, podniosłam głowę do góry, nawet nie zdając sobie sprawy z
tego, iż nadal się uśmiecham. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Wszystko w porządku? — zapytałam,
odkładając telefon na bok. Oliver usiadł przy stole naprzeciwko mnie. — Chcesz
kawy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Jeśli mogłabyś… — odparł, a ja od razu
wstałam, podchodząc do kuchenki. Czułam na plecach jego wzrok. Wstawiłam wodę w
czajniku, a do kubka wsypałam łyżeczkę kawy. — Wszystko jest w porządku, Sophie
bawi się w pokoju, a ja będę musiał na chwilę wyjść, muszę coś załatwić na
mieście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Jasne, nie ma problemu, zostanę z
Sophie. Miałam iść na zakupy, ale w takim razie… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Mogę to zrobić. Nauczyłem się korzystać
z mugolskich pieniędzy, więc powinienem dać sobie radę — powiedział szybko.
Woda się zagotowała; nalałam wody do kubka i postawiłam go na stole, przed
Oliverem. Usiadłam z powrotem, zajmując swoje miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— W porządku, byłoby świetnie. Dam ci
listę zakupów, a ja w tym czasie zrobię coś do zjedzenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Oliver pokiwał głową. Napił się kawy;
między nami zapanowała cisza. Jedynym dźwiękiem była muzyka, lecąca z radia.
Takie sytuacje zdarzały się często… Miałam wrażenie, że nie wszystko zostało
wyjaśnione, pozostał żal po tylu straconych latach, które przecież mogły
wyglądać zupełnie inaczej. Niewypowiedziane słowa nadal ciążyły. Gromadziłam w
sobie wszystkie emocje, nie dając im wyjść na zewnątrz. I robiłam to tylko ze
względu na Sophie. Potrzebowała rodziców, którzy dobrze się dogadują i potrafią
dzielić się obowiązkami. Sophie potrzebowała prawdziwego domu. Dlatego
wszystkie uprzedzenia odstawiłam na bok — Oliver miał oddać Sophie nerkę i w
tym momencie przestałam myśleć o przeszłości. Miał być tą osobą, która uratuje
mojemu dziecku życie, bo sama nie mogłam tego zrobić. Nagle mężczyzna wstał,
dopijając końcówkę kawy. Włożył kubek do zlewu, od razu go myjąc, czym zyskał moje zaskoczenie. Kiedy skończył, podniosłam się też ja, odprowadzając go
do przedpokoju. Przekazałam mu listę zakupów, gdy miał już założoną kurtkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— W każdym razie niedługo powinienem
wrócić… Muszę wymeldować się z hotelu, bo skończyła mi się rezerwacja i
poszukać gdzieś indziej — powiedział, wyciągając z kieszeni płaszcza
rękawiczki. — Jeszcze w szpitalu badania kontrolne przed operacją… Pod wieczór
jeszcze trochę posiedzę z Sophie, jeśli ci to nie przeszkadza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Nie, nie… I słuchaj, nie musisz szukać
hotelu, jest jeszcze u nas jedno wolne łóżko, więc zawsze możesz zatrzymać się
u nas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Naprawdę? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Tak. Bez sensu, żebyś przejeżdżał połowę
miasta, skoro możesz zostać i spać tutaj. I… doceniam to, co robisz dla Sophie,
że tak się starasz i chcesz oddać jej swoją nerkę, bo wiem, że kosztuje cię to
dużo wyrzeczeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Hermiono, to moja córka. Bez względu na
to, że dopiero niedawno to pojąłem, jest dla mnie bardzo ważna. Nic ani nikt
nie da mi takiego szczęścia, jakie daje mi ona. Żałuję tylko, że straciłem tyle
czasu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Sophie jest naprawdę tobą zachwycona, a
w dodatku… — zaczęłam mówić, ale przerwałam, kiedy usłyszałam za sobą dźwięk
otwieranych drzwi. Odwróciłam się do tyłu i zauważyłam stojącą w progu Sophie.
W rękach trzymała misia, patrząc na nas z dezorientacją. Choroba ją wykańczała,
każdy to widział. Była blada i o wiele chudsza niż na początku choroby. Ten
widok łamał mi serce, dając jednocześnie motywację do dalszej walki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Gdzie idziesz? — zapytała, patrząc na
Olivera. — Mieliśmy się bawić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Oliver ukucnął przed dziewczynką i
uśmiechnął się. Teraz gdy byli tak blisko siebie, widziałam drobne
podobieństwa, z których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy. Byłam szczęśliwa,
bo Sophie była szczęśliwa; zdałam sobie sprawę z tego, że mogłabym nie mieć
nic, a widzieć tylko uśmiech na twarzy mojego dziecka — i to zupełnie by mi
wystarczyło do życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Muszę wyjść coś załatwić, ale niedługo
wrócę, obiecuję. Teraz trochę odpoczniesz z mamą, a jak przyjadę z powrotem,
będziemy się bawić znowu, dobrze? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Sophie przeanalizowała słowa, które
powiedział i pokiwała twierdząco głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Pa, tato! — powiedziała szybko i z
powrotem schowała się w pokoju, zostawiając nas samych, lekko zszokowanych. Po
raz pierwszy powiedziała do niego „tato”. Niby to tylko jedno słowo, a tak
mocno w nas uderzyło. Oparłam się o ścianę i lekko uśmiechnęłam. Spojrzałam na
Olivera, który jeszcze przez chwilę wpatrywał się w zamknięte już drzwi od
pokoju Sophie. Po kilku sekundach wstał, pożegnał się i wyszedł. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wieczór nadszedł szybko. Słońce schowało
się za horyzontem, ustępując swojego miejsca księżycowi. Siedziałam przy łóżku
Sophie; na szafce nocnej paliła się mała lampka, oświetlając trochę pokój.
Patrzyłam, jak jej klatka piersiowa równomiernie podnosi się i opuszcza. Leżała
na boku, przytulając Rudolfa. W najbliższych dniach czekała ją poważna
operacja, więc martwiłam się bardziej niż zwykle. Czarne scenariusze same
tworzyły się w mojej głowie, bo przecież tyle rzeczy mogło pójść źle…
Pozostawała więc tylko nadzieja i wiara w to, że wszystko się uda. Musiało być
dobrze, prawda? Kiedy w coś się bardzo mocno wierzy, wkrótce staje się to
rzeczywistością; tym razem również musiało tak być. Zagubiona we własnych
myślach, w sytuacji z Sophie, Oliverem i Malfoyem, nie potrafiłam odnaleźć
siebie. Robiłam wszystko, co należało robić, a nie to, co było dobre dla <i>mnie</i>. Jednak miłość do jedynego dziecka
wygrywała nad wszystkim — ta miłość zabrała mi zdolność rozsądnego myślenia.
Kiedyś wydawało mi się, że najsilniejszą miłością mogłam darzyć rodziców,
przyjaciół i na nikogo więcej nie mam już w sercu miejsca. Myliłam się, bo
Sophie zabrała wszystko, pokochałam ją całą sobą, przestając zwracać na inne osoby,
rzeczy uwagę. Kochałam, prawdziwie, po raz pierwszy, zrozumiałam, co to znaczy
kochać. <i>I już nigdy miałam nie przestać.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Kochałam jeszcze jedną osobę. Draco
Malfoy był niezaprzeczalnie największym błędem mojego życia, chociaż nigdy nie
chciałam tego przed samą sobą przyznać. Dzięki niemu poczułam, że mimo choroby
Sophie mam szansę być szczęśliwa, <i>mamy</i>
szansę na dobre życie i nie powinniśmy się tego bać. Chociaż rozum uparcie
krzyczał „daj spokój, masz chore dziecko!”, serce podpowiadało, żebym nie
rezygnowała. Po raz kolejny zrobiłam w życiu coś wbrew sobie, o czym dawna ja
nawet by nie pomyślała. Popełniałam błędy, nie myśląc o konsekwencjach, bo w
końcu byłam szczęśliwa, a czy to nie o to chodziło w życiu? Dążenie do
realizacji swoich marzeń, przy boku osoby, którą się kochało. Taką definicję
szczęścia znałam, więc gdy wreszcie mnie to spotkało — nie chciałam dłużej
czekać. Wiedziałam, że jeśli zbyt długo bym zwlekała, to uczucie mogłoby mi
przemknąć niezauważone przed samym nosem… a ja chciałam tylko mieć kogoś, komu
mogłabym bezgranicznie ufać. Nie oczekiwałam wiele. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nagle usłyszałam pukanie do drzwi; ten
dźwięk wyrwał mnie z zamyślenia. Wstałam z fotela i zanim wyszłam z pokoju,
poprawiłam Sophie kołdrę. Przykryłam ją dokładniej i zgasiłam lampkę. Nawet nie
zastanawiałam się, kto może być po drugiej stronie drzwi, bo dokładnie do
wiedziałam — Draco. Do powrotu Olivera zostało jeszcze trochę czasu, a nie było
mowy o odwiedzinach sąsiadki, chcącej wpaść na herbatkę. W Denver z nikim nie
miałam kontaktu. Otworzyłam drzwi i nie myliłam się; naprzeciwko mnie stał
Malfoy. Potrzebowałam jego obecności, przy nim mogłam się otworzyć i być po
prostu sobą, często tą smutną i rozczarowaną, gdy nie wszystko szło tak, jak
bym tego chciała. Chociaż byliśmy ze sobą od niedawna, miałam wrażenie, że znam
go doskonale. Znałam jego przeszłość, a niedawno podzieliliśmy się swoimi wspomnieniami,
których oboje byliśmy… niewolnikami. Przeszłość wciąż więziła nas w swojej
otchłani.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Stęskniłem się — powiedział, mijając
mnie w drzwiach. Zamknęłam za nim wejście, przekręcając klucz w zamku. Zdjął
płaszcz i powiesił go w szafie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Widzieliśmy się… wczoraj?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Zabraniasz mi tęsknić? — zapytał,
stając naprzeciwko mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nic nie odpowiedziałam, po prostu oparłam
głowę o jego klatkę piersiową, unikając przenikającego wzroku mężczyzny. Objął
mnie swoimi ramionami i chociaż nie odwzajemniłam tego gestu, tak było dobrze. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Malfoy
często, kiedy byliśmy razem, odcinał się od rzeczywistości i błądził myślami
gdzieś w przeszłości. Miał trudne życie i chociaż niewiele mi o tym mówił, nie
chciałam nic z niego wyciągać siłą. Ufałam, że kiedy przyjdzie odpowiednia
chwila, sam mi o wszystkim opowie. Stojąc w przedpokoju, razem, przytuleni, nie
bałam się kolejnych dni. Miałam kogoś, komu mogłam powierzyć swoje wątpliwości,
pozbywając się tym samym ogromnego ciężaru z serca. Duszenie w sobie emocji
było najgorszym, co można było dla siebie zrobić, chociaż tak często o tym zapominałam. Więc po prostu trwaliśmy przy
sobie, dzieląc się swoimi troskami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Oszalałem z miłości, Granger. Już wiem, o co w tym wszystkim chodzi — powiedział nagle cicho, a ja zadrżałam. Moje
serce zabiło szybciej i już nie pamiętałam jak się nazywam i co robię w
miejscu, w którym jestem. Związek z Malfoyem wciąż dostarczał mi nowych wrażeń,
jakbyśmy każdego dnia na nowo odkrywali siebie. To było w tym wszystkim
najpiękniejsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— W takim razie musisz podzielić się tą
wiedzą ze mną, bo ja jeszcze tego nie rozgryzłam — odparłam równie cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Draco podniósł mój podbródek do góry,
żebym na niego spojrzała. Bałam się jego wzroku, bo wiedziałam, że gdy spojrzę
w te oczy, utonę. Przy nim brakowało mi tchu, przy nim mój cały świat płonął,
przy nim wszystko wyglądało inaczej. Pocałował mnie w kącik ust, delikatnie,
jakby nie chciał mnie wystraszyć. I tym razem to ja przyciągnęłam go do siebie;
pociągnęłam go za koszulkę i pocałowałam, jak nigdy dotąd. Drżałam, czując jego
dłonie na mojej talii, na biodrach, plecach. Miałam dreszcze, gdy składał na
mojej szyi pocałunki i gładził palcami każdy kawałek ciała. Zrezygnowałam z
myślenia, skupiłam się tylko na Malfoyu i na tym, co ze mną robił. Nie
zorientowałam się, w którym momencie Draco przycisnął mnie do ściany; na chwilę
otworzyłam oczy, czując na sobie jego wzrok. Patrzył się na mnie z pożądaniem,
głęboko oddychając. Wpatrywał się intensywnie w moje oczy; był tak blisko, że
widziałam na jego twarzy każdą niedoskonałość. Jego oczy wydawały się być
jeszcze intensywniejszego koloru niż zwykle. I pocałował mnie znowu, a ja
tylko westchnęłam, czując, że nie mogę już się utrzymać na nogach. Gdyby nie
jego ręce, ciągle błądzące po zakamarkach mojego ciała, upadłabym. Przeniosłam
swoje dłonie na jego kark, mierzwiąc włosy, chcąc być jeszcze bliżej. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nasze oddechy były przyspieszone,
ciężej się oddychało, a w głowie była tylko jedna myśl: <i>„więcej, więcej, więcej”</i>. Przekraczaliśmy granice, poznając się na
nowo. Zaszłoby to o wiele dalej, gdybym w końcu nie położyła wyrwanych dłoni z
uścisku na klatce piersiowej Malfoya i nie odsunęła go lekko od siebie.
Przyszło mi to z trudem, ale nie chciałam podejmować pochopnych decyzji pod
wpływem chwili. Nasze serca biły szybko, szybciej niż zwykle. W jednym rytmie,
mimo lat niechęci, setek kłótni, dziesiątek przezwisk i jednej chwili, która
sprawiła, że nienawiść między nami została bezpowrotnie zburzona. Wiedziałam
jedno — pokochałam Ślizgona i byłam pewna, że ta miłość nie jest chwilowa. </span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><i>Już zawsze w snach miały mnie prześladować jego oczy…<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Ależ mam ochotę znowu cię pocałować —
mruknął, a ja się zaśmiałam. Wpatrywaliśmy się w siebie, pochłonięci ciszą.
Malfoy jedną dłonią dotykał moich nagich pleców, a drugą położył na moim
biodrze. Miałam wrażenie, że specjalnie mnie rozprasza i nabija się z moich reakcji
na ten dotyk: kąciki jego ust były lekko uniesione. Razem byliśmy szczęśliwi.
Wreszcie szczęśliwi. — Sophie już śpi? — zapytał w końcu, wzdychając z
rezygnacją. Dotknął mojego policzka, przyglądając mi się z uwagą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Tak, kiedy Oliver wyszedł, od razu ją
położyłam, dałam wszystkie leki i zasnęła. Ten dzień był dla niej naprawdę
męczący. — Spojrzałam na mężczyznę i lekko się uśmiechnęłam. Wzięłam jego dłoń,
splatając nasze palce razem, i pociągnęłam go za sobą do salonu. — Oliver
zatrzyma się tutaj jakiś czas. Chce się widywać z Sophie, a bez sensu, żeby
przejeżdżał codziennie przez centrum. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Zaczynam mu zazdrościć — mruknął,
siadając na kanapie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zajęłam miejsce obok niego, a on objął
mnie ramieniem. Oparłam swoją głowę o jego klatkę piersiową, a nogi położyłam
na jego nogach. Spojrzał się na mnie ostrzegawczo, starając być groźny, ale nie
wyszło mu to; w końcu na jego twarzy pojawił się uśmiech. W pokoju paliła się
tylko niewielka lampka, co sprawiło, że ta chwila wydawała się być jeszcze
bardziej <i>nasza</i>, prywatna. Najlepsze
chwile, które spędzałam z Malfoyem, to nie te, gdy wychodziliśmy na kolację czy
skupialiśmy się na sobie; nie, najpiękniej było wtedy, kiedy po prostu byliśmy
razem, przytuleni, w ciszy, wsłuchując się w swoje oddechy. Draco pokazał mi, jak kocha się najprawdziwiej, nie afiszując się związkiem, a przeżywając go w
osobności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Ale to z tobą teraz tu siedzę, to jest
chyba najważniejsze, hm? — zapytałam, spoglądając na niego. Pokręcił twierdząco
głową, obejmując mnie mocniej i całując lekko w czoło. Wziął moją dłoń, gładząc
jej wierzch kciukiem. Patrząc na niego, nie miałam wątpliwości: Draco Malfoy
mnie kochał. Prosto i cicho. Bo tak było najpiękniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">W jego oczach krył się smutek. Patrzył na
mnie z troską, chociaż sam miał osobiste zmartwienia. Przyjmował na siebie
ciężar moich problemów, odsuwając na bok swoje. Tak wiele mi dawał, nie
oczekując niczego w zamian. Uczucie, które teraz między nami było, zaczęło się
tlić już ponad pół roku temu, gdy po raz pierwszy pojawiłam się z Sophie z
Denver. Przypadkowe gesty, ruchy, rozmowy — wszystko to prowadziło nas do
momentu, w którym trwaliśmy w obecnej chwili. Mimo tylu sprzeczności, różnic
charakteru, potrafiliśmy ze sobą być. I nie było w tym żadnej filozofii. Trzeba
było jedynie umieć odnaleźć się nawzajem w codziennym zabieganiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Oliver
wrócił, a w pokoju Sophie nadal było cicho, więc nadal spała. Spojrzałam na
Malfoya i wstałam z kanapy, kierując się w stronę drzwi wyjściowych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Oliver zrobił zakupy i przywiózł ze sobą
małą torbę podróżną ze swoimi ubraniami.
Postanowiłam, że ulokuję go w swoim pokoju, a sama będę spać na kanapie.
Noce, gdy Sophie była w domu, zazwyczaj i tak spędzałam snując się po
mieszkaniu i pilnując, czy wszystko jest w porządku. Często wchodziłam do jej
pokoju i po prostu patrzyłam jak śpi, jak oddycha... Nie mogłam nic na to
poradzić, ale rozmawiając z matkami innych chorych dzieci, wiedziałam, że nie
tylko ja tak mam. Inne kobiety ze strachu przed utratą swoich pociech robiły
dokładnie to samo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Chcesz coś do picia? Herbata, kawa? —
zapytałam Olivera, gdy przyszedł ze mną do kuchni, pomóc rozpakować zakupy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">— Szklanka wody wystarczy, dziękuję —
odparł, uśmiechając się w moją stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Nalałam do kubka wody, stawiając go na
stole. Dokończyłam rozkładanie wszystkich produktów i poprosiłam Olivera, by
poszedł za mną do salonu, gdzie był Malfoy. Marzyłam o tym, żeby Sophie
obudziła się jak najszybciej, bo przebywanie w trójkę, w jednym pomieszczeniu,
było niesamowicie krępujące dla każdego z nas; a przecież byliśmy już dorośli i
takie rzeczy powinny być całkowicie normalne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Usiadłam obok Draco, a Oliver zajął
miejsce na fotelu. Tykanie zegara, wiszącego na ścianie, stawało się z każdą
sekundą coraz bardziej irytujące. Zaczynałam dostrzegać pozytywy płynące z
posiadania telewizora — przynajmniej ten dźwięk zapełniłby niezręczną ciszę.
Nie mieliśmy wspólnych tematów, na które mogliśmy wspólnie dyskutować, bo
dzieliła nas ogromna przepaść. Każde z nas miało do siebie o coś żal. Nagle
usłyszałam dźwięk, dochodzący z kuchni; czajnik zaczął gwizdać, co znaczyło, że
woda, którą wstawiłam, zaczęła się gotować. Wstałam z kanapy i ignorując wzrok
obu mężczyzn, wyszłam z salonu, zostawiając ich samych. Kiedyś musieli chociaż
się do siebie odezwać… A gdy ja byłam w pokoju, nic na to nie wskazywało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zrobiłam trzy herbaty i postawiłam je na
stole. Z salonu dobiegały przyciszone dźwięki rozmowy Malfoya i Olivera.
Oparłam się o blat, próbując chociaż trochę podsłuchać o czym rozmawiają. Ich
tematy ograniczały się do… w sumie nawet nie wiedziałam czego. Sophie, quidditch…
Na szczęście długo nie musiałam nad tym myśleć — z pokoju Sophie dobiegły
jakieś dźwięki. Nie czekając dłużej i całkowicie zapominając o herbacie,
przeszłam do pomieszczenia. Otworzyłam cicho drzwi, nie chcąc, żeby Sophie się
przestraszyła. Weszłam do środka i podeszłam do łóżka, zapalając małą lampkę.
Dziewczynka siedziała na łóżku i wpatrywała się we mnie przerażonymi oczami,
jakby dopiero wyrwała się z koszmaru. Przysiadłam na brzegu, biorąc na kolana
dziewczynkę. Objęłam ją ramionami, chcąc jej pokazać, że jestem z nią i nic jej
nie grozi. Była jeszcze zaspana, więc nie do końca wiedziała co się dzieje.
Tuliłam ją więc, szepcząc uspakajające słowa, które były przeznaczone chyba nie
dla Sophie, a bardziej dla mnie. Wizja tego, co mogę w najbliższych dniach
stracić, była dla mnie zbyt przerażająca, by umieć nad nią zapanować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Do pokoju wszedł Oliver. Uklęknął na
podłodze, pokazując swoją słabość — łzy. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Tik, tak, tik, tak… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Tykanie zegara, wiszącego na ścianie,
znajdującej się naprzeciwko mnie, coraz bardziej irytowało. Minęło dopiero
kilkanaście minut, a ja już nie mogłam wytrzymać. Myśl, że pozostało jeszcze co
najmniej kilka godzin czekania, była okropna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Zaczęła się operacja, która miała
uratować mojemu dziecku życie. Przeszczep, droga do lepszego życia Sophie, bez
choroby, niszczącej wszystko naokoło. Nasza szansa powrotu do normalności…
Chociaż dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że nic nie będzie już takie jak
dawniej. Oliver chciał uczestniczyć w życiu Sophie, miałam przy swoim boku
osobę, którą kochałam, a moi przyjaciele znowu byli blisko mnie. Już nie byłam
samotna, już mogłam chociaż trochę odpuścić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Byłam przy Sophie, gdy była usypiana,
trzymałam jej małą rączkę, modląc się do Boga, żeby wszystko poszło dobrze.
Zbyt wiele rzeczy mogło się spieprzyć — ale ja nie miałam na to siły. Po prostu
miało być dobrze, nie przyjmowałam do siebie nic innego. <i>Oliver…</i> Wiedziałam, iż będę mu wdzięczna całe życie za to, co
zrobił. Mimo że Sophie i on mieli tak mało czasu na dokładniejsze poznanie się,
pokochał ją całym sobą. Nie wahał się, kiedy poinformowano mnie, że nie mogę
być dawcą. Chciał oddać część siebie, kosztem swoich marzeń, planów, ambicji…
Musiał zamknąć w kilka tygodni wszystkie sprawy, bo po operacji potrzebował
dużo czasu, by do siebie dojść. Dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że
przeszczep był równoznaczny z końcem kariery w Quidditchu, a jednak nadal był
pewny swego. To wiele dla mnie znaczyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">—
Słuchaj… Po operacji moi rodzice chcieliby poznać Sophie. Dużo im o niej
opowiadałem, pokazywałem zdjęcia. Mają prawo poznać swoją wnuczkę, wiesz o tym?
— zapytał Oliver dzień przed operacją. Staliśmy na korytarzu, przed salą, w
której znajdowała się nasza córka. Nie byłam przygotowana na taką rozmowę, nie
teraz, gdy jedyne o czym myślałam, to czekający przeszczep. Usiadłam na
krześle, opuszczając głowę i zakrywając twarz dłońmi. Ta sytuacja była dla mnie
trudna — powrót do poprzedniego życia wiązał się z wieloma trudnościami, na
które nie byłam jeszcze przygotowana. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">—
Przecież nie zabronię twoim rodzicom poznania Sophie, nie jestem bez uczuć — powiedziałam
z ukrywanym żalem. — Ale nie uważasz, że dla Sophie to też ciężkie przeżycia?
Poznała Harry’ego, Ginny, Rona, ciebie... Nie mogę rzucać jej wszystkich na
raz, musisz to zrozumieć. Obiecuję, że pozna swoich dziadków, ale nie obiecuję,
że zgodzę się na to od razu po operacji. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">—
Wiem, w porządku. Chciałem być tylko z tobą szczery i powiedzieć ci, a nie sprowadzać
ich bez twojej wiedzy — przerwał, zastanawiając się dłuższą chwilę nad czymś. —
Myślałaś o powrocie do Londynu, kiedy Sophie już wyzdrowieje, kiedy będzie z
nią wszystko w porządku? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">—
Nie zastanawiałam się nad tym — powiedziałam wolno, uważając na słowa. Oliver
dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że jestem w związku z Malfoyem, który tu, w
Denver, miał już stałą pracę. I mimo że tęskniłam za swoim starym domem, mimo
że odzyskałam straconych przyjaciół, w Denver było mi dobrze. Nie chciałam tego
zmieniać.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">—
Poczekam. Poczekam. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wzdrygnęłam się na wspomnienie tej
rozmowy. Oliver dużo ode mnie oczekiwał, a ja nie wiedziałam, jak mam już reagować.
Nie chciałam go ranić, patrząc na to, że dopiero co odzyskał córkę po tylu
zmarnowanych latach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Wstałam z krzesła i zaczęłam krążyć po
korytarzu. Musiałam się czymś zająć, bo siedzenie bezczynnie w niczym mi nie
pomagało. Pragnęłam wiedzieć co się teraz dzieje na sali operacyjnej, czy
wszystko idzie zgodnie z planem… Chciałam wiedzieć cokolwiek, co by chociaż
trochę mnie uspokoiło. Stanęłam przy ścianie, zaczynając czytać porozwieszane
na niej dyplomy i odznaczenia. Nagle poczułam, jak znajome dłonie oplatają moją
talię, a na mojej szyi zostaje złożony pocałunek. Uśmiechnęłam się lekko,
wtulając się w klatkę piersiową mężczyzny i biorąc w swoje ręce jego dłonie. Oparł
podbródek na mojej głowie; przymknęłam oczy, ciesząc się bliskością Draco. Po
jakimś czasie odwróciłam się w jego stronę, patrząc na niego smutnym wzrokiem.
Martwiłam się, a on dobrze to wiedział, dlatego przyszedł, by ze mną tu być. O to przecież chodziło w związku —
żeby się wspierać, pocieszać i po prostu być obok, kiedy jest źle. Nie zawsze
mówić, ale potrafić też milczeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Splótł nasze palce razem, opierając swoje
czoło o moje. Już wiedziałam, że choćbym miała pokonać kolejne przeszkody,
związane nie tylko z chorobą Sophie, ale też innymi sprawami, zrobię to. Czemu
byłam tego pewna? Bo miałam przy sobie kogoś, kogo kochałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">_____________________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Dzień dobry! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Witam Was tego pięknego, zimowego
(przynajmniej u mnie) ranka… Tak jak obiecałam — wracam z kolejnym rozdziałem
teraz, już na początku lutego. I jestem naprawdę dumna z tego, co napisałam w
tym rozdziale, co jest dość… niecodzienne. Zwykle jestem sceptycznie nastawiona
do moich tekstów, a ostatnio znowu czuję radość z pisania. I bardzo się z tego
powodu cieszę. Mam nadzieję, że Wam również podoba się ten rozdział, bo
naprawdę się starałam! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Smutno mi było, kiedy pod poprzednim
rozdziałem zauważyłam tak niewiele komentarzy, ale do niczego Was przecież nie
zmuszę. Chciałabym tylko wiedzieć, czy podoba Wam się to, co piszę, nic więcej.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Sesja już za mną — przedwczoraj minął
dokładnie tydzień, kiedy to pisałam ostatni egzamin. Styczeń był dla mnie
obfity, jeśli chodzi o naukę, ale dałam radę i zdałam wszystko w pierwszym
terminie. A u Was jak to wygląda? Opowiadajcie koniecznie co u Was słychać, kto
może się cieszyć feriami, kto już po, no i generalnie… jak Wam mija życie. :)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Za nami dwadzieścia pięć rozdziałów,
dwieście dwadzieścia pięć stron, a przed nami tylko pięć rozdziałów. Im bliżej końca, tym bardziej
panikuję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Do kolejnego rozdziału! Mam zamiar zacząć
go za kilka dni pisać, więc może nawet pojawi się szybciej, niż ten?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">PS. Polećcie mi jakieś fajne komedie, bo już nie mam co oglądać. :)</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">PS2. Jak się Wam podoba nowy szablon? </span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "times new roman" , serif;">Buziaki, M.</span><span style="font-family: "georgia" , serif;"><o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-47063853811910087662017-01-07T21:44:00.001+01:002017-01-07T21:44:57.361+01:00Rozdział 24<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Noc to czas na analizy.
Analizy tego, co było i tego, co mogłoby być — wymyślanie dialogów, sytuacji,
które tak naprawdę nigdy się zdarzą. Niebo tego wieczoru było czyste, a morze
znacznie się uspokoiło. Stałam przy oknie i wpatrywałam się w widok, znajdujący
się za szybą. Dopiero niedawno wróciliśmy do pensjonatu po długim spacerze. Nadal czując na plecach dreszcze, narzuciłam na plecy koc, chcąc
choć trochę się ogrzać. Zastanawiałam się co u Sophie, czy wszystko u niej w
porządku… Zostawienie jej samej, z Oliverem, miało pewne plusy, które zaczęłam
dopiero niedawno dostrzegać. Ich więź z każdą chwilą stawała się coraz trwalsza
i chociaż czasem czułam się odtrącona, wiedziałam, że tak właśnie musi być. Przez
kilka lat miałam Sophie tylko dla siebie, teraz inne osoby musiały się nią
nacieszyć. Odeszłam od okna i usiadłam na skraju łóżka, biorąc w dłonie kubek z
ciepłą herbatą. Napiłam się łyka, od razu czując się lepiej. Ten wyjazd, mimo
że kosztował mnie wiele nerwów, był dobrym rozwiązaniem. Odpocząć od świata —
to właśnie tego w tej chwili najbardziej potrzebowałam. Przez wiele lat byłam
sama, męczyłam się ze swoimi problemami, nikomu ich nie wyjawiając. Żyłam z
dnia na dzień, myśląc tylko o dziecku, a zapominając o sobie. I chociaż za nic w
świecie nie zamieniłabym się z kimś na inne, być może łatwiejsze życie, byłam zmęczona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Chciałam spać. Bez myślenia o
problemach i o tym, co czeka mnie w kolejnych dniach. Chociaż raz tak po prostu
przestać myśleć. Położyłam się na łóżku, odkładając wcześniej kubek z herbatą
na stolik. Przymknęłam oczy i pewnie bym zasnęła, gdybym po chwili nie usłyszała
cichego pukania. Niechętnie uniosłam powieki ku górze i zauważyłam Malfoya —
nikogo innego się nie spodziewałam. Stał w drzwiach, a w rękach trzymał swój
płaszcz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Planujesz gdzieś wyjść? —
zapytałam, nie podnosząc się z łóżka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Planujemy gdzieś wyjść, tak
— odparł, wchodząc do środka. Już zdążył się przebrać: założył ciemną koszulę i czarne spodnie, jakby już
wcześniej dokładnie miał wszystko zaplanowane, patrząc na to, że dopiero
wróciliśmy. Uśmiechnęłam się, gdy mężczyzna powiesił swój płaszcz na oparciu
krzesła. Nie przestawał mnie zaskakiwać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Dobrze wiedzieć —
mruknęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej. Malfoy w tym czasie wyjął z
szafy moją kurtkę, patrząc na mnie wyczekująco. — Powiesz mi gdzie idziemy, czy
mam już zacząć zgadywać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— I tak ci nie powiem. Ubierz
się ładnie, to wystarczy. — Zaśmiał się. Wcześniej nie zauważyłam, żeby
kiedykolwiek przy mnie głośno się śmiał. Ten wyjazd dał naszej dwójce to, czego
potrzebowaliśmy już od długiego czasu: siebie. Przez te wszystkie lata, kiedy
miałam przy sobie tylko Sophie, zastanawiałam się, czy kiedykolwiek będę miała
szansę być z kimś szczęśliwa. Chciałam poznać kogoś, kto będzie dla Sophie jak
ojciec, ale nikogo nie potrafiłam obdarzyć zaufaniem. Teraz, kiedy kilka
miesięcy temu spotkałam Malfoya, wszystko się zmieniło… i nie potrafiłam już
myśleć o tym, że nie mogę być szczęśliwa. Mogłam, a szczęście dawał mi właśnie
Draco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Bardzo ładnie? — Wstałam z
łóżka i podeszłam do mojej torby. Wyjęłam z niej czarną sukienkę z długim rękawem
— jedyną, którą postanowiłam wziąć — po czym wyszłam do łazienki szybko się
przebrać. Malfoy coś powiedział, ale przez zamknięte drzwi nie usłyszałam
odpowiedzi. Stanęłam naprzeciwko lustra i spojrzałam na swoje odbicie… Na mojej
twarzy widniał uśmiech. Taki szczery, prawdziwy, gdy po raz pierwszy niczego
nie ukrywałam. Włosy, które miałam związane w kucyk, rozpuściłam i kilka razy
przeczesałam grzebieniem. Przygładziłam je dłońmi, które wcześniej zmoczyłam wodą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— No i bardzo ładnie —
powiedział Malfoy, kiedy wyszłam z łazienki. Pomógł mi założyć płaszcz i
wyszliśmy z pokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Jechaliśmy ponad godzinę. Nie
miałam pojęcia, gdzie tak naprawdę jesteśmy, bo Malfoy nie chciał mi nic
powiedzieć, a po drodze nie mijaliśmy nic tak charakterystycznego, żebym mogła
się zorientować w terenie. W końcu wjechaliśmy do małego miasteczka —
najprawdopodobniej była to miejscowość, znajdująca się najbliżej naszego
pensjonatu. Ulica, którą się poruszaliśmy, była wąska. Po jej bokach znajdowały się
małe sklepiki i kamienice. Latarnie były przyozdobione świątecznymi
światełkami. W oddali zauważyłam wieżę kościoła. Mimo że było już późno, na
ulicy nie brakowało spacerujących mieszkańców miasta. Jutro miał być sylwester,
a za chwilę miał się zacząć nowy rok… Ten czas tak strasznie szybko leciał,
miałam wrażenie, że ucieka mi przez palce i nie zauważam zbyt wielu ważnych
rzeczy. Skupiłam się z powrotem na przechodniach: każdy się spieszył, chcąc
zdążyć przed zamknięciem supermarketów. W dzisiejszym świecie wszyscy byli
zabiegani, nie zatrzymując się nawet na chwilę. Ciągły bieg, chęć bycia lepszym
od innych, przysłaniały naprawdę istotne sprawy. Czym było cieszenie się z
nowego roku, jeśli nie było się z osobami, które były najważniejsze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zatrzymaliśmy się przed małą
restauracją. Wysiedliśmy z samochodu, a ja stałam i patrzyłam jak zaczarowana
na budynek. Przy drzwiach były rozwieszone świecące, jasne lampki, w oknach
postawione małe choinki, przystrojone bombkami i błyszczącymi gwiazdkami.
Zdałam sobie sprawę z tego, że rzeczywiście kilka dni temu były święta — przez
pogorszenie się stanu Sophie zupełnie o tym zapomniałam. Nie potrafiłam cieszyć
się tym okresem, gdy życie mojej córki stało pod wielkim znakiem zapytania. A
jednak teraz znajdowałam się daleko od niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Wchodzimy? — Usłyszałam
głos Mafloya blisko mnie. Spojrzałam na mężczyznę i pokiwałam twierdząco głową.
Pewnie wziął moją dłoń, splatając nasze palce razem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Weszliśmy do środka. Kilka
stolików było zajętych, ale większość stała pustych. Na pierwszy rzut oka można
było sądzić, że miejsce to jest małe, dopiero po chwili dostrzegłam przejście
do drugiej sali, nieco większej. Malfoy pomógł mi zdjąć płaszcz i powiesił go
na wieszaku, stojącym przy wejściu. Restauracja była niezwykle przytulna, ale
spodziewałam się tego już po tym, jak wyglądała na zewnątrz. Na dwóch ze ścian
zrobiono imitację cegieł ze specjalnej tapety, a na niej były powieszone różnej
wielkości czarno białe zdjęcia. W równej odległości na ścianach również były rozwieszone
małe, białe lampy; takiego samego koloru były też krzesła i stoliki. Dwie
kolejne ściany były szare, ozdobione tylko wymalowanymi ornamentami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Przeszliśmy do stolika.
Zachwycona tym miejscem, nadal rozglądałam się wokół siebie, a Malfoy był moim
zachowaniem wyraźnie rozbawiony. Draco odsunął mi krzesło; podziękowałam mu
skinieniem głowy, lekko się uśmiechając. W całym pomieszczeniu panował lekki
półmrok, co dawało każdemu poczucie prywatności. Na stolikach były postawione czerwone świeczniki; palące się świeczki oświetlały chociaż trochę miejsce, przy którym siedzieli goście. Zamiast obrusów były tylko czerwone,
materiałowe, podkładki, a na nich była rozstawiona biała zastawa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Czy to randka? — zapytałam,
kiedy Malfoy już zajął swoje miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Można tak powiedzieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie zapytałeś, czy w ogóle
chcę z tobą iść na randkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Przecież odpowiedź i tak
byłaby oczywista. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Podniosłam brew do góry, słysząc
te słowa. Malfoy oparł łokcie na stoliku i nachylił się w moją stronę. Poczułam
zapach jego wody kolońskiej; dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów.
Żałowałam, że poznaliśmy się w takich okolicznościach, że nie spotkaliśmy się
wcześniej, w innym, lepszym życiu. Zacisnęłam usta i oparłam się wygodnie,
oddalając się od twarzy Draco i ucinając kontakt wzrokowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Dobry wieczór, witam w
naszej restauracji… czy mogę już podać państwu menu? — Usłyszałam obok siebie.
Spojrzałam w górę i zauważyłam stojącą obok naszego stolika młodą kobietę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Tak, poprosimy — odparł
Malfoy; kelnerka zostawiła przede mną kartę i odeszła w stronę małego baru. W
tle leciała delikatna muzyka z gramofonu, stojącego na ladzie. — Wino? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Chcesz mnie upić? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Możliwe — odpowiedział, a
ja parsknęłam śmiechem. — Co wybierasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Zaskocz mnie, <i>Malfoy</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Z przyjemnością, <i>Granger</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Skąd znasz to miejsce, ten
pensjonat? — zapytałam, gdy czekaliśmy na jedzenie. Mężczyzna spojrzał na mnie,
odchylając się lekko do tyłu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Właściciel pensjonatu to…
stary znajomy mojej matki. Kiedy chciała, żebym zaczął wszystko od nowa, to z
nim się skontaktowała, a on mi pomógł ułożyć sobie życie. Trochę to trwało, ale
opłacało się, bo dzięki temu jestem teraz tu, z tobą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nigdy nie rozmawialiśmy o
naszych… poprzednich życiach — powiedziałam cicho, patrząc uważnie na blondyna.
Napiłam się wina wiedząc, że ta rozmowa może być trudna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie rozmawialiśmy. Chyba
nadszedł czas to nadrobić. Od czego zaczynamy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Szkoła — zaczęłam, a Malfoy
przewrócił oczami. — No co? Chcę wiedzieć, czemu tak strasznie mnie nie
lubiłeś, zresztą z wzajemnością. Byłeś naprawdę strasznym dupkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Przyjaźniłaś się z
Potterem, czy to nie wystarczający powód? Poza tym ciągle się wymądrzałaś i to
mnie irytowało. Zawsze wszystko wiedziałaś, o cokolwiek by nie zapytali. Kto
normalny zna odpowiedź na każde pytanie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Sugerujesz, że byłam
nienormalna? To miłe — powiedziałam, odkładając kieliszek z winem na stolik. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Poza tym, hej, Gryffindor i
Slytherin, musieliśmy się nie lubić, taka tradycja. — Wzruszył bezradnie
ramionami. Nie zaczynaliśmy rozmowy o moim pochodzeniu: o tym, że pochodziłam z
mugolskiej rodziny i niejednokrotnie słyszałam z jego ust padające wyzwiska.
Stąpaliśmy po bezpiecznym gruncie, omijając to, co niepewne. — Nie wróciłaś na
siódmy rok nauki, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie. Chciałam wrócić, ale
pojawiła się Sophie, z czym wiązało się to, że… opuściłam miasto, zaszywając
się w mugolskiej dzielnicy. Nie chciałam, żeby ktokolwiek mnie znalazł. A ty,
co zrobiłeś po wojnie? Gdzie byłeś, z kim?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Wyjechałem. Dość szybko, bo
kilka miesięcy po upadku Voldemorta. Samotnie, to wydawało mi się najlepszym
rozwiązaniem. Zacząłem nowe życie, jako zupełnie inny człowiek i wszystko w
sumie było w porządku, a później pojawiłaś się ty i Sophie, i moje życie znowu
się zmieniło, tym razem na lepsze. — Uśmiechnęłam się, słysząc te słowa. — Nie
do końca wiedziałem, jak to wszystko się rozwinie. Kiedy zobaczyłem cię tego
jednego dnia na szpitalnym korytarzu, nie miałem pojęcia, jak zareagować.
Zawsze starałem się oddzielać życie zawodowe od prywatnego, ale ty wywróciłaś
wszystko do góry nogami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— To ten moment, w którym
powinnam przeprosić? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie, to ten moment, w
którym powinienem ci podziękować, bo… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Proszę, oto państwa dania.
Życzą sobie państwo coś jeszcze? — Nagle jakby znikąd pojawiła się kelnerka z
naszymi zamówieniami. Wiedziałam, że byliśmy tak w siebie zapatrzeni, że
zwracaliśmy uwagi na to, co dzieje się wokół nas. Draco pokiwał przecząco
głową, a kobieta odeszła w stronę baru. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Zainteresowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Książki, filmy. Zawsze
lubiłam jeździć na łyżwach, rodzice mnie zabierali, kiedy byłam młodsza i
wracałam do domu na święta z Hogwartu. Ulubione jedzenie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Zupy Megan. Ewentualnie
pizza z lokalnej pizzerii, ale zupy Megan wygrywają wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Jestem pewna, że gdybyś
zjadł moją zupę, zmieniłbyś zdanie. Nawet Sophie ją je, a to jest naprawdę duży
sukces. — Zaśmiałam się, zakładając pasmo włosów za ucho. Skończyliśmy jeść
deser i teraz czekaliśmy na kawę. Było już późno, robiłam się coraz bardziej
senna, a dla nas noc nadal trwała, tak jakby nigdy miała się nie skończyć.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, cieszyliśmy się ze swojej obecności. Myślałam
tylko o nim, siedzącym naprzeciwko mnie, patrzącym na mnie z troską, czułością…
naprawdę go kochałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie jestem pewien, czy
miałbym czas na zmienienie zdania, jeśli ta zupa byłaby ostatnim zjedzonym przeze mnie daniem… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Kwestionujesz moje
umiejętności kulinarne? Kiedy u nas byłeś, wydawało mi się, że trzymałeś się
całkiem nieźle i wcale nie wyglądałeś na
umierającego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie chciałem ci po prostu
zrobić przykrości. Dalej, muzyka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Klasyczna. Zasypiam przy
dźwiękach pianina, a później ciężko mnie dobudzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">W restauracji było już coraz
mniej osób. Kilka par, rozmawiających ze sobą przyciszonym głosem, a w sali
obok większe przyjęcie. Kelnerka chodziła między stolikami sprawdzając, czy
nikomu niczego nie brakuje. Na parapetach zostały już zapalone białe lampki, oświecające
małe choinki, stojące przy oknach. Nagle Draco wstał i odszedł w kierunku baru,
nic mi wcześniej nie mówiąc. Powiedział coś do drugiej z kobiet, które się tam
znajdowały i po chwili znowu do mnie wrócił, tyle że już nie usiadł. Stanął
naprzeciwko mnie i wyciągnął dłoń, chwytając moją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Co ty wyprawiasz? —
zapytałam, siadając bokiem, żebym lepiej go widziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Zapraszam cię do tańca,
Granger — odparł i pociągnął mnie za sobą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— W sumie to nawet się nie
zapytałeś, czy chcę z tobą zatańczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Musisz być taką marudą? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Już się nie odzywam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">W tym też momencie muzyka
stała się głośniejsza i spokojne dźwięki było już słychać w całej restauracji. Zaśmiałam
się głośno, gdy wyszliśmy na środek sali. Uwaga wszystkich obecnych zwróciła
się na nas; na twarzach innych gości pojawiły się uśmiechy i obok nas, pojawiły
się też dwie inne pary. Mrok, który panował w restauracji, teraz w niczym nie
przeszkadzał, bo właśnie tak było idealnie. Mafloy przyciągnął mnie blisko
siebie, kładąc swoje dłonie na mojej talii. Swoje przeniosłam na jego kark, sprawiając,
że byliśmy jeszcze bliżej siebie. Na całym ciele miałam ciarki — ta chwila była
tak idealna, iż miałam wrażenie, że to wszystko, co się dzieje, nie dzieje się
naprawdę. Ale jednak byliśmy razem, tańcząc przy dźwiękach pianina, przytuleni.
Czułam przyspieszone bicie jego serca, jego niepewność i obawy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— A więc za co chciałeś mi
podziękować? — zapytałam cicho, zdobywając się na odwagę. Poprzednim razem
rozmowę przerwała nam kelnerka, przynosząc nasze dania i nie zdążyłam się
niczego dowiedzieć. W ten piękny grudniowy wieczór, gdy na zewnątrz lekko padał
śnieg, po prostu nie mogło być lepiej. Nigdy nie podejrzewałam, że znajdę
miłość, ale okazało się, że to miłość znalazła mnie. Nie musiałam szukać, bo
sama przyszła, w najbardziej nieoczekiwanym momencie mojego życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Za to, że jesteś. Ty i
Sophie — odpowiedział, lekko odsuwając mnie od siebie, by na mnie spojrzeć.
Nadal trwaliśmy blisko siebie, wpatrzeni w siebie. Tym właśnie była miłość, po
wielu latach szukania wreszcie znalazłam jej definicję. Z powrotem przytuliłam
się do Malfoya mocniej; po chwili poczułam, jak całuje mnie lekko w czubek
głowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Myślałaś o tym, co będzie
za dziesięć lat? Co będziesz robił?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Chcę dalej robić to, co
robię. Ratować ludzkie życia, być z tobą i Sophie. To mi najzupełniej w świecie
wystarczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Na ten dzień oboje
zapomnieliśmy, że Sophie została w Denver, nadal chora… Odłączyłam się od
świata, chociaż to było tak nieodpowiedzialne. Od jutra wszystko miało wrócić
na swoje właściwe tory; ja miałam być mamą, Malfoy lekarzem. Na ten wieczór
oboje staliśmy się dawną wersją samych siebie — tą roześmianą, cieszącą się z
życia i z tego, że po prostu mamy siebie. Poczułam, że Malfoy obejmuje mnie
mocniej, a w moich oczach nagle zgromadziły się łzy. Myśl o tym, że od
kolejnego dnia ponownie zacznę walkę o życie córki, w tym momencie mnie
sparaliżowała. Uciekłam od problemów, od Olivera, wyjeżdżając z Malfoyem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— A ty? Jakie masz marzenia? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Chcę tylko żeby Sophie
wyzdrowiała. Byłabym gotowa zrobić <i>wszystko</i>,
byle była zdrowa. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zajechaliśmy pod pensjonat
przed pierwszą w nocy. W ciągu drogi rozmawialiśmy, ciągle na siebie zerkając. Nie
było między nami żadnej ciszy, niezręczności. Tej nocy otworzyliśmy się na
siebie, ufając sobie nawzajem. Niczego nie ukrywaliśmy, nie było żadnych
tajemnic… tylko my. W oknach domku było ciemno, najwyraźniej właściciel już
dawno spał. Cicho weszliśmy do środka, od razu kierując się w stronę schodów,
prowadzących na pierwsze piętro. Doszliśmy do swoich pokoi, trzymając się za
ręce. Czułam się jak zakochana nastolatka i tak się zachowywałam. Śmialiśmy
się, próbując być jak najciszej, chociaż tak naprawdę wychodziło zupełnie na odwrót. Oparłam się o drzwi, rozsuwając swój płaszcz. Mimo że na dobrze było
zimno i wiał mocny wiatr, w domu było niesamowicie ciepło; a może to wino,
wypite w restauracji, jeszcze na mnie działało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— To był dobry wieczór — powiedział
Draco, stojąc naprzeciwko mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Zdecydowanie dobry —
szepnęłam, uśmiechając się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Malfoy zbliżył się do mnie i
oparł ręce na drzwiach, po obu stronach mojej głowy. Patrzył się na mnie
intensywnie, jakby chciał się dowiedzieć o czym myślę. Nagle jego usta znalazły
się tak blisko moich, że nie zdążyłam nic powiedzieć: po prostu mnie pocałował.
Zamknęłam oczy, chcąc tylko cieszyć się tą chwilą. Swoje dłonie przeniosłam na
jego kark, odsuwając się od drzwi. W tym momencie przestałam myśleć
racjonalnie, a serce zdecydowanie wygrało z rozumem. Dopiero kiedy na swoich
plecach poczułam jego dłonie, oderwałam się od niego, ciężko oddychając. Dotknęłam
jego lekko zaróżowionych policzków — jeszcze były zimne. Przesunęłam palcami po
linii żuchwy, nadal czując dłonie Draco, znajdujące się na mojej talii. Czułam
przyspieszone bicie serca, a ręce jeszcze lekko drżały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Dobranoc — szepnęłam,
stając na palcach i całując go krótko w kącik ust. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Puściłam jego dłonie i
odwróciłam się, wchodząc do swojego pokoju. Dopiero tam zorientowałam się, że wstrzymywałam
oddech. Opierając się o drzwi, zsunęłam się na podłogę. Otuliłam się szczelniej
płaszczem, bo nagle zrobiło mi się zimniej. Nie mogłam wiedzieć, że w tym czasie,
po drugiej stronie drzwi, Draco zrobił to samo. Razem, a jednak osobno…
dzielił nas tylko kawałek drewna, którego nie chciałam już dzisiaj pokonywać.
W końcu wstałam z podłogi, a kurtkę zdjęłam i położyłam na krześle. Zdjęłam
buty, idąc w stronę łóżka i nie mając zamiaru rozbierać się z niczego innego:
nie miałam już na to siły. Położyłam się więc w sukience w poprzek łóżka, przykrywając
się tylko kocem. Patrzyłam przez okno na gwiazdy, które tej nocy błyszczały
wyjątkowo intensywnie. Myślałam, że kilkadziesiąt kilometrów stąd moja Sophie
już śpi, mając nad sobą to samo niebo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Tej nocy nie chciałam być
sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Wyszłam z pokoju tak samo
szybko, jak do niego weszłam. W sukience, na boso, otulona kocem, stanęłam
przed drzwiami. Miałam zapukać, ale pomyślałam, że może on już śpi, a przecież
nie chciałam go obudzić. Wychodząc z pokoju sama nie do końca wiedziałam, co
chcę zrobić i teraz, stojąc w przedpokoju, zorientowałam się, jak głupio może
to wyglądać. Nie chciałam się jednak cofać, więc po prostu nacisnęłam klamkę;
drzwi się otworzyły. W pokoju było ciemno, spojrzałam jednak w bok i zauważyłam
świecące się światło w łazience. Usiadłam na łóżku i miałam zamiar czekać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Po kilku minutach Malfoy
wyszedł z łazienki; nie zdążył się jeszcze przebrać. Miał na sobie tę samą
koszulę, jedynie odpiął dwa górne guziki. Miał mokre włosy. W dłoniach trzymał
ręcznik, którym najprawdopodobniej przed chwilą wycierał włosy. Draco patrzył
na mnie z dezorientacją, stojąc w miejscu. Przekrzywił głowę na bok, mrużąc
oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Co tu robisz? Czemu nie
śpisz? — zapytał, nie spuszczając ze mnie wzroku. Nie zapalił światła i byłam
mu za to wdzięczna. Nie chciałam, żeby zobaczył ślady łez na moich policzkach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Nie chciałam tej nocy być
sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Ja też — odparł krótko. —
Chodźmy spać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Łóżko było jednoosobowe, więc
zanim oboje się na nim wygodnie położyliśmy, minęło dużo czasu. W końcu
zdecydowaliśmy położyć się naprzeciwko siebie, co było najlepszym rozwiązaniem.
Przykryliśmy się kocem i mimo że było już późno, żadne z nas nie było senne. Więc
leżeliśmy, wpatrując się w siebie, nic nie mówiąc. Cisza była w tej chwili
najlepsza. Nasze dłonie były splecione — Malfoy gładził kciukiem wierzch mojej dłoni.
Na zewnątrz szalał wiatr, było mroźnie, a w pokoju był tylko spokój. W końcu
zasnęłam, usypiana dotykiem mężczyzny, którego kochałam. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Ranek nadszedł zdecydowanie
zbyt szybko. Nadszedł czas na powrót do rzeczywistości, w której było zbyt
wiele smutku. Miniona noc była jedną z najlepszych w moim życiu; nad ranem
oboje się obudziliśmy i dalej rozmawialiśmy, tym razem o gorszych przeżyciach.
O wspomnieniach z okresu wojny, którymi z nikim się nie dzieliliśmy. Noc
odkryła nasze sekrety, dzięki czemu czułam się o wiele lżej. Miałam wrażenie,
że ktoś zdjął z mojego serca ogromny ciężar. Nigdy nie myślałam, że będę w stanie otworzyć się właśnie przed Malfoyem. Oboje nie mieliśmy łatwej przeszłości,
co nas tak zbliżyło. Oboje byliśmy niewolnikami własnych wspomnień, własnych błędów
i pomyłek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Zapakowaliśmy nasze rzeczy do
bagażnika i poszliśmy na ostatni spacer nad morze. Tym razem ubrałam się jeszcze cieplej, przygotowana na mocny wiatr. Stojąc nad brzegiem i patrząc na wzburzone
morze, czułam spokój. Przymknęłam oczy, wdychając świeże powietrze. Zanim
odjechaliśmy, pożegnaliśmy się z właścicielem pensjonatu, chociaż nadal
dokładnie nie wiedziałam, kim ten mężczyzna był dla Malfoya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Droga minęła szybko. Ciągle
wpatrywałam się w widoki, jakie mijaliśmy, nie chcąc niczego przegapić. Dopóki
Draco nie zwrócił mi uwagi, ciągle stukałam palcami o okno. Denerwowałam się
powrotem, denerwowałam się obecnością Olivera i nadchodzącą operacją Sophie.
Przez noc, która już minęła, zdążyłam o tych kilku sprawach zapomnieć. Teraz
stresowałam się wszystkim dwa razy bardziej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Od razu podjechaliśmy pod
szpital. Wciąż pamiętałam ostatni koszmar i to, co w nim się wydarzyło. Nie
było mnie przy Sophie tylko jeden dzień, a miałam wrażenie, że minęło o wiele
więcej czasu. Etap obwiniania się miałam już za sobą, teraz chciałam po prostu
przy niej być i na nią patrzeć. Wyszliśmy z samochodu razem, idąc w stronę
wejścia. Nie zabrałam ze sobą żadnej torby, tylko narzuciłam na siebie kurtkę
dobrze wiedząc, że i tak zaraz z powrotem ją zdejmę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Przez szpitalne korytarze
szłam szybciej, aż w końcu doszłam do znajomej mi sali. Spojrzałam Malfoya,
który został trochę z tyłu, jakby chciał dać mi i Sophie trochę prywatności.
Kiwnął w moją stronę głową, uśmiechając się. Usiadł na krześle, a ja odwróciłam
się i podeszłam do drzwi. Weszłam do środka i moje serce na jedną chwilę
stanęło. Łóżko było puste, pościel potargana, a krzesło znajdowało się pod
oknem. Otworzyłam lekko usta; przez moją głowę przemknęło milion złych myśli.
Wszystko wyglądało tak samo jak w śnie. Odwróciłam się, wychodząc z pokoju i
rozglądając się z przerażeniem na boki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Gdzie ona jest? — zapytałam
głośniej, widząc stojącą obok Malfoya Megan; mój głos drżał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Mama! — Usłyszałam za sobą.
Na końcu korytarza zauważyłam Olivera, który niósł na rękach Sophie. W moich
oczach zgromadziły się łzy, łzy szczęścia, że słyszę głos mojej córki, że ją
widzę i znowu mogę z nią być. Nie zdawałam sobie wcześniej sprawy z tego, jak
bardzo za nią tęsknię, nawet jeśli nie ma mnie przy niej tak krótki czas.
Zaczęłam iść w ich stronę; kiedy w połowie korytarza się spotkaliśmy, wzięłam
Sophie na ręce, mocno ją przytulając. Usiadłam na krześle, ciągle trzymając ją
w objęciach. Nie zauważyłam, że z moich oczu spłynęło kilka łez. Szybko
wytarłam je końcem rękawa, byleby nikt ich nie dostrzegł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">— Już jestem i nigdzie się
nie wybieram. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">________________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Cześć, kochani! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nie było mnie dość długo — bo
prawie półtora miesiąca. Miałam trochę na głowie, ale już wracam i obiecuję
więcej na tak długi czas nie znikać. Wiecie jak idealnie pisało mi się ten rozdział?
Wystarczyło, że wczoraj stało się coś, dzięki czemu byłam taka szczęśliwa
(okazało się, że nie muszę pisać strasznie trudnego kolokwium, które miałam
mieć w tym tygodniu! Serio, dzięki temu stałam się szczęśliwym człowiekiem :D),
że… usiadłam i zaczęłam pisać. Pisałam ciągle, pisałam, pisałam, w nocy, na telefonie, w drodze do rodziny — ciągle. I skończyłam. Jestem tak szczęśliwa,
że nawet sobie nie wyobrażacie. Agh, dość o mnie – co u Was, moi kochani?
Szybko opowiadajcie, stęskniłam się trochę za Wami! Jak Wam minęły święta,
sylwester? Co słychać w tym nowym roku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Mam nadzieję, że rozdział Wam
się spodoba. Chciałam, żeby jedyne, co w nim było, to Hermiona i Draco, nic
więcej, więc dlatego jest krótszy niż zwykle… I jeśli mam być szczera, to naprawdę jestem z tego rozdziału
zadowolona. Piszcie w komentarzach co o nim sądzicie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Pojawia się dużo pytań, kiedy
koniec opowiadania. Już niedługo. Zostało około 5-6 rozdziałów, a ostatni
rozdział planuję opublikować 8 czerwca, w trzecią rocznicę powstania tego też
bloga. Mam nadzieję, że to mi wyjdzie, bo teraz planuję porządnie wziąć się za
pisanie! Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Kolejny rozdział pojawi się
najprawdopodobniej na początku lutego. Wcześniej nie, bo czeka mnie sesja, więc
mam naprawdę dużo nauki. Możecie mnie pospieszać, zawsze dzięki temu dostaję
kopa do pisania. :)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Nie było mnie tu wcześniej,
więc piszę dopiero teraz — Szczęśliwego Nowego Roku, kochani! Oby był lepszy od
poprzedniego. <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">Do
zobaczenia, <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: right; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia","serif";">M.<o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-89017650058019468282016-11-17T12:54:00.001+01:002016-11-18T22:48:48.150+01:00Rozdział 23<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Niektóre sytuacje, które spotykają nas
w życiu, zmieniają wszystko. Czasem jest to poznanie jakiejś osoby, czasem
przeprowadzka do innego miasta — a czasem tylko uświadomienie sobie pewnych
kwestii, których wcześniej nie chciano do siebie dopuścić. Od początku choroby
Sophie nie dopuszczałam myśli, że Sophie może umrzeć, bo wydawało mi się to
abstrakcją. W chwili, w której Oliver postanowił oddać jej nerkę, zrozumiałam
jak wiele ryzykowałam. Patrząc na moje zachowanie z perspektywy czasu, zauważyłam,
które decyzje były złe, które rzeczy były kompletnymi błędami… Może po prostu
nie chciałam myśleć o tym, że śmierć znowu patrzy mi prosto oczy, ale tym razem
przez moją córkę. I to właśnie było w tym wszystkim najgorsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Spałam, a raczej próbowałam spać. Po
ostatnim tygodniu, pełnym wrażeń, niespodziewanych i raczej złych informacji,
byłam okropnie zmęczona. Przestałam dbać o własny wygląd, siedząc non stop przy
łóżku Sophie. Dopiero kiedy nagle zaczęła brać mnie choroba, otrzeźwiałam i
wróciłam odpocząć w domu. Mój organizm był wykończony. Wiadomość, że nie mogę
oddać Sophie swojej nerki, załamała mnie na tyle, że przez kilka dni nie mogłam
tej całej sytuacji zrozumieć i nie do końca w to wierzyłam. Zamiast wziąć się w
garść, pogrążałam się w smutku jeszcze bardziej. Załamywanie się — to właśnie w
tym byłam w ostatnim czasie najlepsza. Sophie, związek z Draco, przyjazd
Olivera: nic mi nie wychodziło. Proponowali mi wsparcie ze strony psychologów,
terapeutów, ale ja tego wcale nie potrzebowałam, a przynajmniej tak mi się
wydawało. Przecież wszystko miało być lepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Otworzyłam oczy. Leżałam na łóżku na
wznak, więc widziałam jedynie sufit. W pokoju było ciemno, ale była to jedynie
zasługa czarnych rolet. Dobrze wiedziałam, że na zewnątrz nastał już ranek,
jednak na razie wolałam leżeć w ciemności. Ten mały, ciasny pokój, gwarantował
mi chociaż na chwilę poczucie bezpieczeństwa; nie chciałam z niego w ogóle
wychodzić. W końcu jednak potrzeba skorzystania z łazienki przeważyła — wstałam
z łóżka i wyszłam z pokoju. Niemal natychmiast poczułam na ciele chłód. Wyjęłam
z szafy sweter, narzucając go po chwili na ramiona. Zanim weszłam do łazienki,
wstawiłam wodę w czajniku i naszykowałam leki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Chodziłam po mieszkaniu, próbując
doprowadzić się do porządku. Włosy związałam w kitkę, posprzątałam sypialnię,
dzięki czemu na chwilę odpędziłam od siebie ponure myśli. Moje przygnębienie
tłumaczyłam sobie brzydką pogodą na dworze: na niebie zgromadziły się ciemne
chmury, zasłaniając słońce. Stojąc w kuchni przy oknie, przy okazji włączyłam
radio, stojące na parapecie. W mieszkaniu, w którym dotąd gościła tylko cisza,
wreszcie dało się słyszeć co innego. Prezenter akurat życzył wszystkim miłego
dnia i puścił kolejną piosenkę. Dzień dopiero się zaczynał, a ja uświadomiłam
sobie, że następnego wieczora miał być już sylwester, a więc czekał mnie nowy
rok. Lekko się uśmiechnęłam — kolejny rok musiał być lepszy. Ten przyniósł mi
już tyle zmian… za dużo się działo i trochę się pogubiłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Napiłam się łyka kawy, nie odchodząc od
okna. Za chwilę musiałam jechać do szpitala — zajmowaliśmy się z Oliverem
Sophie na zmianę. Z jednej strony się z tego cieszyłam; byłam świadkiem tego,
jak między Sophie a Woodem tworzy się coraz mocniejsza więź, zaczęłam zauważać
podobieństwa w ich zachowaniu. Widziałam już, że Sophie uśmiecha się tak samo
jak <i>on</i> i tak samo marszczy brwi,
kiedy coś jej nie odpowiada. Wreszcie było dobrze, bo moje dziecko miało mamę i
tatę, pełną rodzinę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Odwróciłam się od okna, kiedy
usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Nawet nie zdążyłam się dokładnie zastanowić
kto to może być; automatycznie ruszyłam w stronę wyjścia i przekręciłam klucz w
zamku, otwierając drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Czemu właśnie dzisiaj miałam
przeczucie, że przyjedziesz? — zapytałam, podnosząc brew do góry. Stanęłam w przejściu,
nie przepuszczając mężczyzny do środka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— A co, przyśniłem ci się? — Draco
przeszedł obok mnie, trącając mnie ramieniem. Przewróciłam tylko oczami i zamknęłam
za nim wejście. On w tym czasie zdjął płaszcz, buty, i przeszedł do kuchni.
Miał ze sobą papierową torbę, która była pełna jedzenia: widziałam warzywa,
pieczywo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— W koszmarach? Zawsze — mruknęłam,
idąc za nim. Postawił na stoliku torbę i zaczął wyjmować z niej wszystkie
produkty. — Mogę się dowiedzieć co w ogóle robisz? Wpadasz do mojego mieszkania,
nic nie mówisz… Chciałabym wiedzieć o co chodzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Na razie próbuję rozpakować torbę z
jedzeniem, bo jak podejrzewam, twoja lodówka jest pusta. Ja zrobię coś do
zjedzenia, a ty w tym czasie się spakujesz, ładnie ubierzesz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Czekaj, stop. O czym ty mówisz? —
Stanęłam przed mężczyzną, chcąc, żeby wreszcie mi wszystko wytłumaczył. Mówił
chaotycznie, więc trudno było mi cokolwiek z jego słów zrozumieć. Podniósł na
mnie swój wzrok i westchnął, jakby nie rozumiał mojego zdenerwowania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Mówię o tym, że zabieram cię na jeden
dzień z dala od tego wszystkiego — powiedział, a ja na chwilę przestałam
oddychać, wstrzymując oddech. Perspektywa wyjazdu, odcięcia się od świata na
choćby chwilę, była naprawdę piękna, ale rzeczywistość zaraz wróciła z podwójną
mocą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Ja mam chorą córkę, Malfoy. Nie mogę
jej zostawić i sobie wyjechać. Potrzebuje mnie — odparłam dziwnie spokojnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Wood bez zająknięcia zgodził się z
Sophie zostać dzień dłużej. Ile razy byłaś gdzieś bez Sophie? Jesteś z nią całe
dnie i noce, od pięciu lat, potrzebujesz odetchnąć, szczególnie teraz. — Draco
wziął moje dłonie, patrząc mi w oczy. Miałam słabość do jego wzroku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Tylko jeden dzień? — zapytałam, po
dłuższym zastanowieniu i przeanalizowaniu wszystkiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Tylko jeden. Jutro wracamy, obiecuję.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Pełna obaw, pokiwałam twierdząco głową.
Przybliżyłam się niepewnie do Draco i przytuliłam się do niego. Przez pierwszą
sekundę nie odwzajemnił uścisku, ale chwilę później objął mnie swoimi
ramionami. Przy nim czułam się bezpiecznie, a w jego ramionach zapominałam o
problemach. Nie wyobrażałam sobie bez niego życia, chociaż patrząc na naszą
wspólną przeszłość — kiedyś trudno byłoby mi wyobrazić sobie życie z nim. Pozwoliłam
jednak tym złym wspomnieniom odejść, ciesząc się tym, co miałam w tej chwili. Mimo
że między nami były podobne momenty, ta wydawała mi się być jedną z tych
najważniejszych. Byliśmy tak blisko siebie, że słyszałam bicie jego serca.
Oparł swoją głowę na mojej, a ja przymknęłam oczy, chcąc, żeby ta chwila trwała
jak najdłużej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">~<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Spakowanie się nie zajęło mi dużo czasu
— pamiętając o obietnicy Malfoya, wzięłam tylko kilka najważniejszych rzeczy.
Po kilkunastu minutach mała walizka stała już w przedpokoju, a ja jadłam
śniadanie, zrobione przez Draco. Siedzieliśmy przy stoliku, a w tle grało
radio. Każde z nas było pochłonięte swoimi myślami; przyłapywałam Malfoya na
tym, że od czasu do czasu na mnie zerkał. Przeżuwałam wolno kolejne kęsy
jedzenia, jakbym chciała przedłużyć moment wyjechania z domu. Wiedziałam, że
Draco nie odpuści i tak czy inaczej, wyjadę. Sophie była w dobrych rękach,
chociaż miałam wrażenie, że tylko ja mogę ją ochronić. Chyba każda matka tak
ma. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Przed południem wyszliśmy z mieszkania.
Zanim wsiadłam do samochodu, wróciłam sprawdzić, czy oby na pewno zamknęłam
dobrze drzwi.</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Nie miałam pojęcia, gdzie Malfoy chce mnie zabrać, a on sam nie
był też chętny powiedzieć mi czegoś więcej. Wyjechaliśmy na główną drogę,
chociaż ostatecznie zawróciliśmy jeszcze na chwilę do szpitala — nie potrafiłam
zostawić Sophie bez pożegnania. Draco był cierpliwy, bo bez słowa zatrzymał się i wykręcił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">W małym pokoju, przy łóżku Sophie,
siedział Oliver. Dziewczynka spała na boku, a przy jej głowie leżał miś Rudolf.
Była tak samo blada, a jej rączki tak samo zimne. Sophie, którą była jeszcze
przed połową roku, już nie było. Była wspomnieniem siebie sprzed choroby,
przynajmniej wtedy, kiedy spała. A jednak gdy otwierała oczka i zaczynała o
czymś dyskutować z wielkim entuzjazmem, można by mieć wrażenie, że nic
szczególnego się nie zmieniło; że to nadal była mała Sophie, wiedząca wszystko
najlepiej. Podeszłam cicho do łóżka, na którym spała i przysunęłam sobie
krzesło. Nie chciałam, żeby się teraz obudziła, bo gdyby to się stało,
prawdopodobnie nigdzie bym nie pojechała. W końcu po kilku minutach z powrotem
się podniosłam, nachylając się nad dziewczynką. Pocałowałam ją w czółko i
wyszłam z sali. Za mną wyszedł też Oliver. Nie widząc nigdzie Draco, usiadłam
na jednym z krzeseł, a Wood usiadł tuż obok mnie. Nie lubiłam tych sytuacji, w
których byliśmy sami, czułam się przytłoczona jego obecnością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Poradzisz sobie? — zapytałam, przerywając
milczenie. Na moich oczach między tą dwójką — Oliverem i Sophie — rozwijała się
miłość, miłość rodzicielska. Oliver potrafił z nią rozmawiać, znosił jej
humorki i był po prostu dobrym tatą. Nie mogłam mieć do niego żadnych
pretensji, bo naprawdę się starał. Zastanawiałam się, co by było, gdyby pięć
lat temu w tamtej kawiarni powiedział co innego: i jak wyglądałoby nasze życie.
Może stworzyłabym z nim rodzinę, a w końcu udałoby mi się go pokochać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Tak, chyba tak — odparł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— W razie czego…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Tak, będę dzwonił, Hermiono. Naprawdę
nie masz się czego bać, wszystko będzie w porządku. Świetnie damy sobie z
Sophie radę. Odpocznij. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Dzięki — powiedziałam cicho,
uśmiechając się w jego stronę. Na końcu korytarza zauważyłam wreszcie Malfoya,
więc od razu wstałam z krzesła. Kiedy do nas doszedł, stanął przy mnie i wziął
moją dłoń, splatając nasze palce. Ten ruch zupełnie mnie zaskoczył, bo
staraliśmy się nie okazywać sobie uczuć przy innych osobach. Zrozumiałam, że
Draco zrobił to przy Oliverze, bo chciał mu pokazać, że jestem <i>jego</i>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Możemy iść? — zapytał Draco, patrząc
na mnie. Pokiwałam twierdząco głową, a zanim zniknęłam za zakrętem, kiwnęłam
głową na pożegnanie Oliverowi. Wychodząc ze szpitala, czułam się okropnie. Źle
mi było z myślą, że zostawiam Sophie samą; bo przecież nawet gdy nie było mnie
przy niej, zawsze byłam gdzieś niedaleko. Teraz miałam jechać gdzieś dalej i
gdyby coś się stało… Chyba nigdy nie wybaczyłabym sobie tej decyzji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Wsiadłam do samochodu i od razu
zapięłam pasy. Wygodnie się oparłam i spojrzałam na Malfoya. Zdjął już swój
płaszcz, kładąc go na siedzeniach z tyłu. W tym samym momencie nasze spojrzenia
się spotkały — Draco lekko się uśmiechnął i przekręcił kluczyk w stacyjce,
odpalając samochód. Wyjechał z parkingu, a ja ostatni raz zerknęłam na szpital.
Zacisnęłam wargi i pomyślałam, że nic nie może się stać, że wszystko będzie
dobrze. To przecież tylko jeden dzień. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Zdrzemnij się. Jak będziemy na
miejscu, to cię obudzę — powiedział, podwijając rękawy swojej koszuli. Od kiedy
zaczął leczyć Sophie, ciągle się zastanawiałam, czy na jego ramieniu nadal
widnieje mroczny znak. Nie chciałam go o to pytać, bo ten etap życia, zarówno
on, jak i ja, zostawiliśmy za sobą. Uznałam, że gdy będzie chciał mi coś
powiedzieć, to to zrobi. Tak chyba było najlepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Chyba sobie żartujesz. Jeszcze mnie
gdzieś wywieziesz i jak sama wrócę — burknęłam, włączając radio. Ogrzewanie
zaczynało działać, bo zrobiło mi się ciepło. Zdjęłam kurtkę i położyłam ją na
swoich kolanach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Jak chcesz — odparł Malfoy,
wzruszając ramionami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Ostatecznie już po kilku minutach
stałam się senna, a w końcu zasnęłam. Kolejna nieprzespana noc dała mi się we
znaki. Wolna piosenka, która właśnie była grana w radiu, działała na mnie
kojąco. I wszystko było w porządku, ale tylko do czasu, kiedy zaczęły się sny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Byłam sama. Znajdowałam się w ciasnym pomieszczeniu, w
którym było zupełnie ciemno. Nie było drzwi, okien, tylko ciemność, w której
byłam ja. W moim gardle zebrała się gula, czułam coraz bardziej ogarniający
mnie strach. Postawiłam krok do przodu, ale ostatecznie wcale nie ruszyłam się
z miejsca. Zaczęłam rozglądać się w panice wokół siebie z nadzieją, że zauważę
światło. Osunęłam się z przerażeniem na podłogę. Czułam zimne kafelki, więc po
chwili na moim ciele pojawiły się dreszcze. Objęłam się ramionami, dając sobie
choć trochę ciepła. Nic nie słyszałam, tylko bicie swojego serca. Byłam sama.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Nagle sceneria się zmieniła. Stałam na skraju Zakazanego
Lasu — zauważyłam Hogwart, a raczej jego szczątki. Hogwart nie był już zamkiem,
był jego ruiną. Trawa pożółkła, zupełnie jakby w tym miejscu wyginęło życie. Po
raz kolejny poczułam przerażenie; podobny widok widziałam jedynie po wojnie o
Hogwart, ale wtedy nie wyglądało to tak strasznie. Odwróciłam się za siebie,
kiedy usłyszałam pohukiwanie sów. Nie wiedząc co robić, zaczęłam iść w stronę
zamku. Miałam nadzieję, że kogoś znajdę, ta samotność i cisza zaczynały mnie
przerażać. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Dotarłam na błonia. Czując mocny powiew wiatru, nałożyłam
kaptur bluzy na głowę i ruszyłam dalej. Nadal nikogo nie było widać, więc
uznałam, że spróbuję dostać się do zamku, musiał tam ktoś być. Szłam między kamieniami, usiłując się nie
potknąć. Nagle usłyszałam dźwięk, dochodzący zza ścian, aż w końcu krzyk,
wrzask. Musiałam sprawdzić co to. Przeszłam przez środek placu i pchnęłam
ogromne drzwi, które prowadziły do źródła odgłosów, ale… wewnątrz nic nie było.
Zdezorientowana zaczęłam się cofać; ogarniał mnie strach, bo nie
wiedziałam co się dzieje i czemu jestem akurat w tym miejscu. Nic nie było
logiczne, niczego nie rozumiałam. Kierowana dziwnym przeczuciem zaczęłam wracać
do lasu. Nad Hogwartem zgromadziły się ciemne chmury. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Byłam w połowie drogi, kiedy ponownie usłyszałam krzyk.
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Ginny, Ginny Weasley. Szła w moją stronę.
Początkowo czułam ulgę, ale kiedy dokładnie przyjrzałam się dziewczynie, coś mi
nie pasowało. Była rozczochrana, szeptała coś sama do siebie. Jej ubrania były
postrzępione, a twarz ubrudzona kurzem i błotem. Zaczęłam się cofać, przerażona
tym widokiem. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Ginny, to ty? — zapytałam, ale z moich ust nie wydobył się
żaden dźwięk. Zrobiłam więc to, co potrafiłam robić najlepiej: zaczęłam
uciekać. Przestałam kontrolować swoje zachowanie i miałam wrażenie, że ktoś mną
steruje. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Wbiegłam do lasu, a dziewczyna ciągle, niczym cień, szła za
mną. Biegłam przez dłuższy czas, co chwila się potykając. Byłam cała podrapana
przez gałęzie, a moja kostka zaczynała boleśnie pulsować. Zatrzymałam się przy
jednym z drzew i oparłam się o nie. Przymknęłam na chwilę oczy, usiłując
uspokoić oddech. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Zawiodłaś… — Usłyszałam. Zaczęłam nerwowo rozglądać się
wokół siebie, ale nie mogłam zlokalizować miejsca, z którego pochodził dźwięk. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Znowu nie dałaś rady… <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Zrozumiałam, że głosy dochodzą z mojej głowy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Poddałaś się… <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Upadłam na ziemię.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Przestań już walczyć…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Przestałam. <o:p></o:p></span></i><br />
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;"><br /></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Otworzyłam gwałtownie oczy i kilka chwil zajęło mi
zrozumienie, że znajduję się na szpitalnym korytarzu. Odetchnęłam z ulgą, to
był tylko zły sen… Spojrzałam na swoje dłonie i zauważyłam, że mam na sobie
czarne spodnie — chociaż tak bardzo nie lubiłam tego koloru. Korytarz był
zupełnie pusty, nikogo nie było widać. Wstałam z krzesła, a mój oddech nadal
był przyspieszony. Stałam przy sali, w której leżała Sophie. Nawet nie
zastanawiałam się gdzie jest Draco czy Oliver, zamiast tego otworzyłam drzwi
pokoju, wchodząc do środka. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Pościel na łóżku była potargana, a dziewczynki nigdzie nie
było. Zmarszczyłam brwi, myśląc już tylko o tym, gdzie jest moje dziecko.
Odwróciłam się z zamiarem ponownego wyjścia, ale drzwi były zamknięte od
zewnątrz, nie mogłam ich otworzyć. Moje ręce zaczęły z powrotem drżeć. Nagle
usłyszałam dźwięk — jednostajne pikanie. Szybko obejrzałam się za siebie i
zauważyłam stojący obok łóżka monitor, wskazujący puls, ogólne funkcje życiowe.
Wcześniej go tam nie było, mogłam przysiąc… Zorientowałam się, że dźwięk
pochodzi z maszyny, że w miejscu, w którym jest monitorowane bicie serca, teraz
jest tylko prosta linia... Usiadłam na krześle, wpatrując się z przerażeniem w
ekran. Zupełnie niespodziewanie poczułam na swoim ramieniu dotyk; odwróciłam
się do tyłu i dostrzegłam Megan. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Skąd… <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Bardzo mi przykro z powodu twojej straty…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Koszmar nadal trwał.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Gwałtownie zaczerpnęłam powietrza, otwierając
szeroko oczy. Przez pierwszą chwilę nie mogłam zacząć normalnie oddychać i
dopiero po kilku sekundach wszystko wróciło do normy, a ja zorientowałam się, że nie
jestem ani w Hogwarcie, ani w szpitalu, tylko w samochodzie, razem z Malfoyem.
Zaczynałam się uspokajać, chociaż przed oczami nadal miałam obraz monitora i
prostą kreskę… Przegryzłam wargę tak mocno, aż poczułam w ustach smak krwi.
Moje dłonie jeszcze się trzęsły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Mam się zatrzymać? — Usłyszałam głos
Malfoya i zauważyłam, że przygląda mi się z troską. Pokiwałam twierdząco głową;
nie marzyłam o niczym innym jak o wydostaniu się z samochodu. Draco zjechał na
pobocze. Otwierając drzwi samochodu zauważyłam, że byłam przykryta kocem; teraz
zostawiłam go na siedzeniu. Kurtka została gdzieś w środku, ale nie miałam
nawet głowy jej zabrać. Byłam zbyt roztrzęsiona po koszmarze. Wszystko wydawało
się takie realne… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Wszystko w porządku? — zapytał
mężczyzna; zorientowałam się, że wyszedł z samochodu i szedł w moją stronę.
Stanął w końcu naprzeciwko mnie. — Zmarzniesz — stwierdził i nie czekając na
odpowiedź, wyjął z samochodu koc i okrył nim moje ramiona. — Cała się
trzęsiesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— To tylko zły sen — powiedziałam
cicho. — Ja naprawdę nie wiem, czy to był dobry pomysł, to niebezpieczne,
Sophie jest…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Wiem. Wiem. Obiecuję, że wrócimy
szybko. Pozwól mi się sobą zająć — mruknął, dotykając mojego policzka. Oparłam
głowę o jego klatkę piersiową, a on mnie objął i staliśmy tak przez jakiś czas,
dopóki nie odsunęłam się od niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— W takim razie jedźmy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Na pewno? — zapytał, patrząc na mnie
niepewnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Tak, ten jeden dzień… muszę odpocząć.
Nic się nie stanie przez ten czas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Wsiedliśmy z powrotem do samochodu i
ruszyliśmy. Tym razem nie zasnęłam, przerażona jeszcze ostatnimi koszmarami.
Wpatrywałam się w widoki za oknem, czując od czasu do czasu na sobie wzrok
Malfoya. Nie potrafiłam wyrzucić ze swojej głowy obrazu pustego łóżka,
współczującego wzroku Megan. Oderwałam się od tych myśli dopiero wtedy, gdy
samochód, po jakimś czasie jechania, zatrzymał się pod niewielkim pensjonatem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Jesteśmy na miejscu — oznajmił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Wysiadłam z samochodu i widok, który
ujrzałam, zaparł mi dech w piersiach. Wcześniej nie mogłam nic zobaczyć, bo
zajechaliśmy z zupełnie drugiej strony, więc ten widok był dla mnie zupełnym
zaskoczeniem. Z tego miejsca widziałam plażę, ogromną plażę, i morze… Kiedy
byłam młodsza, marzyłam o zobaczeniu zachodu słońca nad morzem. Ostatecznie
moje marzenia się nie spełniły, do tego momentu. Wpatrywałam się zafascynowana
w spokojne fale. Słońce mocno świeciło mi w oczy, ale w tej chwili zupełnie mi
to nie przeszkadzało. Zapomniałam o złych snach, patrzyłam się tylko na ten
piękny widok, próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów z tego miejsca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Podoba ci się? — Usłyszałam głos
Malfoya. Stał obok mnie, chociaż nie zauważyłam, kiedy się pojawił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Jest pięknie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— W takim razie na razie chodźmy się
zameldować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Pokiwałam twierdząco głową i ruszyłam
za mężczyzną. Zanim weszliśmy do środka, zabraliśmy z bagażnika nasze torby. Pensjonat
był niewielkim budynkiem i na pierwszy rzut oka wcale pensjonatu nie przypominał.
Wyglądał jak zwykły, dwupiętrowy dom, z pięknym gankiem. Gdzieniegdzie leżały jeszcze
resztki śniegu. Weszliśmy do środka; od razu poczułam ciepło. Wnętrze było
urządzone przytulnie, a zarazem minimalistycznie. W przedpokoju, mającym pełnić
funkcję recepcji, stała mała kanapa i szklany stolik. Nikogo w środku nie
zastaliśmy. Patrzyłam się niepewnie na Malfoya, zastanawiając się, czy oby na pewno wie co
robi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Zaczekaj tu chwilę — powiedział i
przeszedł do kolejnego pokoju. Chcąc czy nie, zostałam, pilnując naszych toreb.
Usiadłam na kanapie i czekałam. Tykanie zegara, powieszonego nad drzwiami,
zaczynało być coraz bardziej irytujące. Po kilku minutach zdjęłam kurtkę,
czując już, że moje dłonie zaczynają się pocić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Dzień dobry, już jestem, przepraszam,
nie sądziłem, że będę mieć gości. — Usłyszałam nagle i szybko wstałam ze
swojego miejsca. W drzwiach stał mężczyzna, mógł mieć około sześćdziesięciu
lat. Ubrany w kolorową koszulę w kratę i dżinsy, wyglądał młodziej, niż można by
przypuszczać. Uśmiechał się w moją stronę, a ja tylko zastanawiałam się, jak
Malfoy znalazł to miejsce. Było cudowne i przypominało <i>dom</i>. Zawsze chciałam mieć na świecie taki kąt, w którym czułabym
się bezpiecznie, w którym mogłabym się schować przed światem… Od razu
wiedziałam, że ten pensjonat właśnie tym będzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">~<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Jak będziesz coś potrzebowała, będę w
pokoju obok — powiedział Malfoy, kładąc moją torbę na łóżku. Żałowałam, że nie
mam okna od strony morza; widziałam tylko inne domy, które były zresztą
zamknięte, a okna pozabijane deskami. Na czas zimy dużo pensjonatów było
zamykanych, właściciele wracali do swoich mieszkań w miastach, a później
wracali znowu w sezonie letnim. Pokoik był mały, jednoosobowy. Pojedyncze łóżko
stało pod ścianą, obok niego mała nocna szafka, a na niej mała lampka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Jasne — odparłam, podchodząc do okna.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Idę się rozpakować i przyjdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">W odpowiedzi pokiwałam twierdząco
głową. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i odwróciłam się, siadając na łóżku.
Rozpakowałam szybko swoją torbę, bo ja już miałam plan, co chcę robić. Chciałam
iść i posłuchać szumu fal, tylko tyle. Wyjęłam swój telefon i położyłam go na
szafce, w widocznym miejscu, żebym go później nie zapomniała. Musiałam mieć go
blisko siebie, w razie gdyby coś działo się z Sophie. I po raz pierwszy tego
dnia pomyślałam, że to może dobrze, że wyjechałam na tę jedną noc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Wyszłam na korytarz i zeszłam na dół.
Ubrałam się ciepło, nie zapominając o czapce, ani szaliku, w końcu nie mogłam
się przeziębić. Nie powiedziałam Malfoyowi, że wychodzę, bo wiedziałam, że
najpierw będzie chciał zrobić mnóstwo innych rzeczy — a spacer nad morze
zostawi na sam koniec. Postanowiłam więc zrobić to samotnie. Tym razem w
korytarzu spotkałam mężczyznę; spojrzał na mnie i uśmiechnął się, życząc miłego
wyjścia. Podziękowałam skinieniem głowy, po czym otworzyłam drzwi, wychodząc na
zewnątrz. Od razu się skuliłam, gdy poczułam na swojej twarzy zimne powietrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Piasek był mokry, więc nie miałam
problemu z chodzeniem po nim i nie myślałam o tym, że może mi wpaść on do
butów. Stanęłam w miejscu i głęboko odetchnęłam. Wiało naprawdę mocno i mimo że
byłam grubo ubrana, czułam zimno. Nie chciałam jednak od razu wracać,
potrzebowałam chwilę postać i po prostu pobyć sama ze sobą. Ostatnimi czasy
lubiłam samotność. Nagle poczułam przygnębienie… Najpierw zostawienie Sophie
samej, później złych snów, nie mających ze sobą żadnego związku — ciągle miałam
przed oczami każdy z tych obrazów. Podobno sny szybko się zapomina, a ja na własnej
skórze przekonałam się, że wcale nie musi to być prawda. Przypominając sobie
obraz pustego łóżka, współczującego wzroku Megan… zrobiło mi się jeszcze
zimniej, a w moich oczach, mimowolnie, zgromadziły się łzy. Zaczęłabym może
nawet płakać, gdybym nie usłyszała głosu Malfoya. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;"> —
Ładny widok, prawda? — zapytał, stając obok mnie. Nie spojrzałam na niego w
obawie, że zobaczy czające się w moich oczach łzy. Pojawił się w dobrym
momencie, zanim zaczęłam snuć złe scenariusze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Najpiękniejszy — powiedziałam. —
Wiesz, następnym razem musisz zabrać tu mnie i Sophie, tylko może latem, kiedy
będzie cieplej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Tak zrobię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Cisza, która zapadła między nami, była po
prostu dobra. Czasem w życiu spotyka się takie osoby, przy których milczenie
nie jest żadną przeszkodą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;"> — Wiesz co, Malfoy… — zaczęłam zdecydowanie,
czując w sobie przypływ odwagi. Odwróciłam się w jego stronę i patrząc prosto w
oczy, nie spuszczając wzroku na nawet chwilę, zaczęłam mówić. Wiedziałam, że ta
okazja może się nigdy więcej nie powtórzyć, że może nasze drogi kiedyś na
zawsze się rozejdą, a ja będę żałować, że nie powiedziałam tych słów. Miałam
tylko jedno życie i musiałam zrobić wszystko, bym jak najlepiej je przeżyła. — Na
początku jak dowiedziałam się, że będziesz leczył Sophie, miałam ochotę uciec
jak najdalej, ale zostałam, ze względu na zdrowie Sophie. Tak cholernie się
różnimy, zawsze się różniliśmy, a jednak coś się między nami stało i teraz…
teraz, gdybym mogła te ponad pół roku temu, zmienić decyzję, nie zmieniłabym
jej. Nadal wybrałabym ciebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Wiem, Granger. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">— Nie przerywaj mi, układałam tę mowę
od kilkunastu dni. Po prostu chcę ci powiedzieć, że nawet jeśli jesteś
największym błędem mojego życia, nawet jeśli będziesz miał mnie zranić, to
zakochałam się w tobie i nic nie mogę na to poradzić. Zresztą nawet nie wiem, czy
chcę coś na to poradzić, bo… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">Nie dokończyłam, bo poczułam na swoich
ustach, jego usta. Pocałował mnie, tak delikatnie i subtelnie, że nie do końca
wiedziałam, czy to naprawdę miało miejsce. Ta chwila była piękna i należała z
pewnością do tych lepszych wspomnień, których nigdy nie chciałam utracić.
Staliśmy na brzegu morza, wtuleni w siebie, słuchając bicia swoich serc. Wszystko
było dobrze, bo wreszcie miałam przy sobie kogoś, kogo kochałam i komu ufałam. Nie
było żadnych problemów, tylko cisza i spokojne morze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">I tak było dobrze.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif"; line-height: 150%;">____________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif;">Piszcie co u Was słychać. Jak znosicie te listopadowe wieczory? Poza tym... już niedługo święta! W moim oknie już pojawiły się ozdoby, a co! ;)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; text-indent: 14.2pt;">I cóż... </span><span style="text-indent: 14.2pt;"><span style="font-family: "georgia" , serif;">Niedługo znowu wracam. W weekend nadrobię zaległości na Waszych blogach.</span></span><br />
<span style="text-indent: 14.2pt;"><span style="font-family: "georgia" , serif;"> PS. „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” — znowu poczułam się jak małe dziecko, polecam każdemu, kto uwielbia tę cząstkę magii. </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="text-indent: 14.2pt;"><span style="font-family: "georgia" , serif;">M.</span></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-76050936692861297712016-09-30T15:40:00.000+02:002016-09-30T22:56:15.200+02:00Rozdział 22<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Widok szczęśliwego dziecka z
ojcem zawsze powinien być dla matki czymś wyjątkowym, wartym zapamiętania.
Budując swoje szczęście z drugą osobą w którymś momencie myśli się o rodzinie,
o przyszłości, jaka może kogoś czekać. Kiedy pojawiają się dzieci, a wraz z
nimi ogromna radość, naturalną koleją rzeczy jest zbieranie zdjęć,
kolekcjonowanie albumów i podtrzymywanie tych pięknych wspomnień. Nieprzespane
noce, kolki, ale też pierwsze słowa, kroki… te wszystkie chwile są warte
zapamiętania. W moim przypadku los zaśmiał mi się w twarz, wyszydzając
wszystko, w co do pewnej chwili wierzyłam. Na zdjęciach nie było trzech osób —
mamy, taty i dziecka — ale dwie. Zabrakło wspólnych świąt i czasu spędzonego
przy ubieraniu choinki, lepieniu bałwana. W życiu Sophie była do pewnego
momentu tylko mama i to mama była najważniejszą częścią jej świata. Kiedy
pojawił się drugi rodzic wszystko się zmieniło i sama nie wiedziałam, czy to
dobrze czy źle. Zeszłam na drugi plan, bo pojawił się ktoś równie ważny jak ja.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Stałam na korytarzu, patrząc
przez szybę na Olivera i Sophie. Dziewczynka wyglądała lepiej, niż dzisiejszej
nocy, dlatego patrzenie na nią nie sprawiało mi tak ogromnego bólu. Było już po
godzinie drugiej, a w szpitalu znowu było głośniej, co jak najbardziej mi
odpowiadało. Samotność w takich chwilach nie była dobrym rozwiązaniem —
człowiekowi przychodziły do głowy różne myśli, a większa ich część wcale nie
była pozytywna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Kiedy Sophie się obudziła, byłam
przy niej. Oliver czekał na korytarzu na znak ode mnie, chociaż nic mu nie
obiecywałam. Rozmowa z nim była dla mnie cholernie trudna; wiedziałam tylko, że
muszę się przełamać, dla dobra Sophie. Rozmawiałam więc z nim, aż lekarz, który
tej nocy zajmował się dziewczynką, przyszedł oznajmić, że Sophie zaraz się
wybudzi. Oliver mówił wiele rzeczy — że szukał, że chciał, że mu przykro, bo
zmarnował tyle czasu przez jedną głupotę. A ja wcale nie wiedziałam, czy
powinnam mu wierzyć i czy naprawdę chcę słuchać jego wyjaśnień. Nie potrafiłam
zapomnieć jego słów, wypowiedzianych kilka lat temu. Wracały do mnie, odbijając
się echem w myślach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Sophie była mądrym dzieckiem.
Kiedy po kilku godzinach przedstawiłam jej Olivera, początkowo nie była do
niego zbyt dobrze nastawiona. Siedziałam z nimi, nie zostawiając ich samych
nawet na chwilę. Przypatrywałam się Sophie, próbując nacieszyć się jej
widokiem. Odganiałam od siebie myśli, że jest z nią naprawdę źle, a ta poprawa
jest tylko chwilowa… Przez ten moment było wszystko w porządku. Przeszkadzało
mi tylko to, że musiałam się tą chwilą z kimś dzielić — a tą osobą był Oliver. W
końcu postanowiłam zostawić ich samych; w małej sali, słuchając ich rozmów,
czułam się jak intruz, nieproszony gość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Przypatrywałam się więc ich
dwójce przez szybę. Dziwnie było mi ze świadomością, że Sophie na tą jedną
chwilę mnie nie potrzebuje. Poczułam się odrzucona, ale szybko odgoniłam od
siebie tą myśl; musiała mieć w końcu oboje rodziców. Czas, w którym tylko ja
jej wystarczałam, już minął. Widziałam jak Sophie pokazuje Woodowi swojego
misia i, mimo złego stanu zdrowia, zawzięcie o czymś opowiada. Miałam wrażenie,
że między nimi stwarza się pewnego rodzaju więź — Oliver patrzył na Sophie i
uważnie jej słuchał, tylko co jakiś czas o coś pytając. Przypatrywał się jej
jakby z niedowierzaniem, lekko się uśmiechając. Dopiero wtedy zdałam sobie
sprawę z tego, jak bardzo wszystko się nagle pokomplikowało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Kiedy w pierwszej chwili
zobaczyłam Wooda na korytarzu, moje serce na chwilę stanęło. Mimowolnie
wstrzymałam oddech; poznałam go od razu i nie miałam wątpliwości, że to
naprawdę on. Minęło tylko sześć lat — a on tak bardzo się zmienił. Był ode mnie
kilka lat starszy, ale dopiero teraz dostrzegłam między nami tą różnicę. Oliver
był dobrze zbudowany i było widać, że gra w Quidditcha dobrze mu służy. Może
byłam okrutna, ale miałam nadzieję, iż patrząc na Sophie zrozumie, jak wiele
stracił. Nie chciałam przecież wiele: pragnęłam tylko, żeby okazał się
odpowiedzialny i wziął odpowiedzialność za swoje czyny. Widocznie bardzo się
myliłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Zamierzałaś mi powiedzieć?
— Nagle usłyszałam chłodny głos Malfoya i momentalnie się wzdrygnęłam.
Spojrzałam w bok i zauważyłam stojącego obok mnie mężczyznę. Byłam tak bardzo
zapatrzona w Olivera i Sophie, że na chwilę zupełnie się wyłączyłam i nie
zorientowałam się, kiedy przyszedł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Słuchaj, nie wiedziałam, że
tak szybko przyjedzie. To był dla mnie szok — odparłam, odwracając się w jego
stronę. — Ale nie mogę go odesłać z powrotem, jest ojcem Sophie, nawet jeśli
zdał sobie z tego sprawę trochę za późno. Jest jej teraz, szczególnie teraz,
bardzo potrzebny. Wiesz jak wygląda sytuacja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Jeszcze wczoraj o tym
rozmawialiśmy, mówiłaś, że to zamknięty rozdział… Zmieniłaś… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie, nie zmieniłam, do
cholery, zdania. Nic mnie już z nim nie łączy, dlatego mógłbyś przestać się
czepiać mnie o takie rzeczy. Nie prosiłam go, żeby tu przyjeżdżał, to była jego
decyzja, a ja nie zamierzam jej negować — powiedziałam, zaciskając dłonie w
pięści. Zacisnęłam wargi, jakbym chciała powstrzymać się od powiedzenia kolejnych
słów. To już brnęło za daleko, nie chciałam, żeby przybycie Olivera tak bardzo
nas poróżniło, bo przecież to nie o to chodziło. Minęłam Malfoya i usiadłam na
krześle. Czułam na sobie jego wzrok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie łączy cię z nim nic
oprócz dziecka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Oliver mnie zranił i nie
wyobrażam sobie, że coś między nami mogłoby zajść, rozumiesz? To prawda, łączy
nas Sophie, ale nie mogę być egoistką i myśleć tylko o tym, czego <i>ja</i> chcę i czego <i>ja</i> potrzebuję. Jesteś lekarzem, chyba powinieneś to zrozumieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Ale ja rozumiem, Granger,
tylko nie rozumiem, czemu nie zdecydowałaś mi się powiedzieć od razu, kiedy uznałaś,
że to dobra chwila, żeby on przyjechał. Bałaś się jak zareaguję, co powiem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Bałam się właśnie takiej
rozmowy i chciałam jej uniknąć — powiedziałam, podnosząc wzrok na Draco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Pod jego oczami pojawiły się
sińce, będące efektem nieprzespanej nocy. Patrzył się na mnie, starając się
zrozumieć. Przez chwilę milczał, nic nie odpowiedział. I chyba właśnie wtedy
zrozumiałam kim stał się dla mnie Draco Malfoy. Stał się dla mnie ostoją; była
to pierwsza osoba, przy której tak się czułam, więc było to dla mnie coś
nowego. Długo nie dopuszczałam do siebie tej myśli, ale w momencie tej rozmowy
spadła ona na mnie tak niespodziewanie, że od razu wszystko stało się jasne. <i>Kochałam go.</i> Nie wiedziałam, w którym
momencie to się zaczęło, że zaczęliśmy się do siebie zbliżać, ale tak było i
już dawno przestałam się przed tym bronić. Zdałam sobie z tego sprawę właśnie
tej nocy, kiedy był przy mnie, nawet wtedy, gdy go odrzucałam. Zakochałam się w
osobie, która przez tyle lat była moim wrogiem, a teraz… teraz między nami nie
było nienawiści. Wszystko było w porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— O czym myślisz? — zapytał,
ucinając poprzedni temat. Byłam mu za to wdzięczna, bo nie miałam siły ani tym
bardziej ochoty kłócić się o takie rzeczy. Pewne sprawy uważałam za
definitywnie zakończone — to, co łączyło mnie kiedyś z Oliverem, właśnie tym
było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— O nas — powiedziałam
szczerze, czym chyba go zaskoczyłam. — O tym jak wiele się między nami zmieniło
i naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Boję się, że zaraz obudzę się z tego snu i okaże
się, że wszystko jest jak dawniej, kiedy chodziliśmy jeszcze do Hogwartu.
Jestem zła, że nie spotkaliśmy się w innych, tylko takich, okolicznościach.
Wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie możesz wiedzieć, czy w
takim razie w ogóle kiedykolwiek byśmy się spotkali i czy bylibyśmy tymi samymi
ludźmi. Chyba tak po prostu miało być, Granger. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Najwidoczniej tak —
odparłam cicho. Kochać go: to było trudne zadanie. Nasze charaktery, tak różne,
niejednokrotnie doprowadzały do kłótni. Przeszłość wciąż deptała nam po
piętach, nie dając spokojnie zacząć żyć — przypominanie sobie wyzwisk skierowanych
do mnie z jego ust, spojrzenia pełne pogardy… To nie byłe dobre wspomnienia,
ale z pewnością dzięki nim czegoś się nauczyłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Te dwa
słowa — z pozoru proste — naprawdę nie chciały przejść przez gardło. Coś mnie
blokowało; może była to niepewność uczuć, a może strach przed nieznanym. Człowiek
zawsze się czegoś boi, a wyjawianie swoich uczuć z pewnością należało do moich
słabości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Pójdę
zobaczyć co z twoimi wynikami, przebiorę się, bo dzisiaj mam dyżur… Niedługo
wrócę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wstał z
krzesła i, nawet nie czekając na moją odpowiedź, odszedł w drugą stronę. Nie
obejrzał się za siebie, a ja poczułam ukłucie żalu. Nie wiem czego się
spodziewałam; że odwróci się, spojrzy się na mnie, albo zawróci z powrotem,
żeby przy mnie być? Nie mogłam oczekiwać od niego takiego poświęcenia, bo już i
tak zbyt wiele dla mnie zrobił. Draco był dobrym człowiekiem z niezbyt dobrą
przeszłością, ale to właśnie przeszłość ukształtowała go na człowieka, jakim
był teraz. Patrzyłam na jego oddalającą się z każdym krokiem postać do czasu,
kiedy zniknął za zakrętem. Najbliższe sekundy spędziłam na dokładnym
analizowaniu moich słów, czy przypadkiem nie powiedziałam czegoś
nieodpowiedniego. Zauważyłam, że nasze ostatnie rozmowy w moim mniemaniu
właśnie na tym polegają — na analizach wypowiedzianych słów — a przecież chyba wcale
nie powinno tak być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Oparłam
głowę o ścianę. Mogłam jeszcze przez chwilę posiedzieć samotnie na korytarzu,
więc chciałam to wykorzystać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";"> Po krótkiej chwili usłyszałam trzask
zamykanych drzwi. Podniosłam wzrok do góry i zauważyłam Olivera. Na jego twarzy
dostrzegłam delikatny zarost, który dodawał do jego wyglądu kilka lat. Spojrzał
na mnie i bez słowa usiadł na krześle tuż obok mnie. Przyglądając się mu,
przypomniałam sobie to, co kiedyś mi się w nim podobało. Imponował mi swoim
charakterem, dążeniem uparcie do swoich celów… Ale teraz niektóre cechy
wydawały mi się być wadą, a nie zaletą, jak uważałam jeszcze kilka lat temu. Oliver
przez długi czas nic nie mówił. Wpatrywał się tępo przed siebie, lekko
pochylony do przodu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Zasnęła?
— zapytałam, przerywając tą ogłuszającą ciszę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Dziwnie
było mi siedzieć obok niego, jak gdyby kilka lat temu między nami nic się nie
wydarzyło. Wszystkie słowa, jakie przychodziły mi do głowy, wydawały się głupie
i niestosowne, więc nie powiedziałam nic więcej, czekałam na jego odpowiedź. Mieliśmy córkę, a
nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać — i to było tak okropnie przytłaczające.
Zawsze chciałam stworzyć dla Sophie idealny dom, wraz z idealną rodziną.
Marzyłam o znalezieniu kogoś, kto będzie dla mojej córki ojcem, kto spełni tą
funkcję i pomoże jej stawiać kolejne kroki w życiu. Tymczasem życie naszykowało
dla mnie niespodziankę; musiałam stać się dwojgiem rodziców i dwa razy mocniej
starać się, żeby Sophie niczego nie brakowało. Przypomniałam sobie moją pracę —
pracę jako sekretarka Jacka w kancelarii prawniczej. Musiałam całkowicie
zmienić dotychczasowe życie, w dodatku w tak krótkim czasie, ale myśl o
dziecku, które nosiłam pod swoim sercem, dawała mi siłę. Chyba właśnie dlatego
dałam sobie radę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Tak —
powiedział nagle Oliver. Dopiero po chwili dłuższego zastanowienia przypomniałam
sobie, o co wcześniej zapytałam. — Słuchaj, chciałem… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Naprawdę
myślisz, że zjawisz się po kilku latach i będziemy rozmawiać jak starzy
znajomi, jakby nic się nie wydarzyło? — zaatakowałam, przerywając mu i nie
pozwalając dokończyć. Wstałam z krzesła i przeszłam kilka kroków. Byłam
odwrócona, więc nie widziałam jego reakcji na moje słowa. Na odpowiedź nie
musiałam długo czekać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Naprawdę
was szukałem, chciałem poznać moją córkę, a ty zapadłaś się pod ziemię, nigdzie
nie mogłem cię znaleźć. Wiem, że źle zrobiłem, ale chcę wrócić do życia Sophie.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Jak
możesz wrócić do jej życia, skoro nigdy w nim nie byłeś? — zapytałam cicho,
odwracając się w jego stronę. Patrząc na niego, nie byłam pewna, czy jestem w
stanie mu wybaczyć. Niemożliwym było naprawić lata nieobecności w jeden dzień. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Daj mi
szansę. Co mam zrobić, żebyś chociaż na chwilę zmieniła do mnie nastawienie?
Żałuję tych kilku straconych lat, ale przecież nie cofnę czasu, sama dobrze
wiesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Oliver,
ale czego ty właściwie ode mnie oczekujesz? Pozwolenia na pobyt tutaj,
pokiwania głową? A więc dobrze, nie zabronię ci się widywać z Sophie, ale skoro
pojawiłeś się w jej życiu, masz teraz być obecny, rozumiesz? Za dużo już
przeszła, żebyś teraz mógł się pojawiać i znikać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Odwróciłam
się w jego stronę, zaciskając wargi. Oliver spojrzał na mnie, kiedy poczuł na
sobie mój wzrok, i pokiwał głową. Unikając jego spojrzenia, zerknęłam w bok i
zauważyłam przypatrującą nam się z recepcji pielęgniarkę: Megan. Przyglądała mi
się z troską, zastanawiając się pewnie kim jest mężczyzna, z którym rozmawiam.
Uśmiechnęłam się lekko w jej stronę, jakbym chciała jej przekazać, że wszystko
w porządku. Z pewnością usłyszała podniesiony ton mojego głosu, chociaż nie
miałam zamiaru się tak denerwować. Ostatnim czego potrzebowałam, były kłótnie z
<i>nim</i>. Dlatego wzięłam głęboki oddech i
przypomniałam sobie to, czym zawsze się kierowałam — że każdy zasługuje na
drugą szansę, mimo popełnionych w przeszłości błędów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Z mojego
żołądka wydobyło się ciche burknięcie. Brak posiłku od poprzedniego wieczoru
wreszcie zaczął dawać się we znaki. Mimowolnie ziewnęłam, nawet się od tego nie
powstrzymując. Ta noc bez wątpliwości należała do tych trudniejszych, a ja
dawno nie czułam tak ogromnej potrzeby snu. Od pewnego czasu Sophie nie była na
żadnych kilkudniowych wizytach w szpitalu, jakby wszystko zaczynało się
poprawiać, wracać do normy. Teraz wiedziałam, że to była tylko cisza przed
czymś większym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Chcę być
w jej życiu. Naprawdę chcę. Ona jest niesamowita, z takim przejęciem o
wszystkim mi opowiadała, a ja tylko słuchałem, bo nawet nie chciałem jej
przerywać — powiedział. Kątem oka zauważyłam, że na jego twarzy pojawił się
lekki uśmiech. — Mogę coś zrobić? Chciałbym jakoś działać, pomóc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">To
stwierdzenie kompletnie zbiło mnie z tropu. Spojrzałam na niego ze
zdezorientowaniem. To był ich pierwszy dzień, dopiero co się poznali, a on już
chciał coś robić. Mimo że nie chciałam sama przed sobą tego przyznać, cieszyłam
się. Sophie potrzebowała ojca i potrzebowała w końcu całej rodziny w komplecie.
To ona była teraz najważniejsza, dlatego wszystkie uprzedzenia, jakie miałam do
Wooda, odstawiłam na bok. Myślałam tylko o Sophie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Sophie
potrzebuje przeszczepu nerki. Dzisiaj w nocy miałam robione badania, czy mogę
być dawcą, niedługo powinny być wyniki, więc… chyba na razie pozostało tylko
czekać — powiedziałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— A jaką
rolę w tym wszystkim odgrywa Malfoy? — Tego pytania kompletnie się nie
spodziewałam. Byłam zupełnie zaskoczona i w pierwszej chwili nie wiedziałam jak
zareagować, co odpowiedzieć. Zdecydowałam się więc na najprostszą odpowiedź. Oliver
nie musiał znać żadnych szczegółów tego, co było między mną, a Draco, chociaż
pewnie zaczął się czegoś domyślać. Kiedy zauważył mnie tej nocy po raz pierwszy,
Malfoy trzymał mnie za dłoń; nietrudno było się domyślić reszty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Jest
lekarzem Sophie — odpowiedziałam spokojnie. Oliver nic nie odparł, tylko
pokiwał w zamyśleniu głową. — Idę coś zjeść, więc gdybyś mnie szukał, będę w
kawiarni — mówiąc te słowa, wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę
recepcji. Przy wejściu do szpitala znajdowała się mała restauracja, do której
miałam zamiar się udać. Odchodząc, czułam na sobie wzrok Wooda. I chociaż
mówiłam sobie wcześniej, że on i ja to zakończony rozdział, to dopiero teraz
poczułam, że daję naszym wspólnym wspomnieniom odejść. Nie było już <i>nas</i>: dwójki młodych osób, które kilka
lat temu spotkały się na balu i spędziły razem noc. Teraz byłam ja i on,
osobno. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W kawiarni
było pusto. Zajęłam swój ulubiony stolik pod oknem, a po kilku minutach
przyszła kelnerka, przynosząc moje zamówienie: talerz naleśników i czarną kawę.
Jedzenie nie wyglądało zbyt apetycznie, ale dobrze wiedząc, że od długiego
czasu nie miałam nic w ustach, wzięłam widelec do rąk i zaczęłam jeść. Każdy
kęs długo przeżuwałam, próbując zmusić się do zjedzenia chociaż połowy.
Ostatecznie po kilku minutach usiłowania wmuszenia w siebie obiadu, odsunęłam
talerz na drugi koniec stolika. Napiłam się łyka kawy i od razu poczułam się
lepiej. Zrobiło mi się cieplej i chociaż kawa na pusty żołądek nigdy nie była
dobrym pomysłem, piłam dalej. W ciszy patrzyłam na parking, obserwując
wjeżdżające i wyjeżdzające samochody. Dzień był wyjątkowo pochmurny i na chwilę
obecną nie zapowiadało się, żeby cokolwiek mogło się zmienić. Resztki śniegu
leżały na dachach aut. Pragnęłam jeszcze przez chwilę posiedzieć sama, w ciszy,
pijąc kawę i rozmyślając. Sophie pewnie spała, a ja nie chciałam siedzieć z
Oliverem. Jego obecność mnie przytłaczała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Mogę się
dosiąść? — Usłyszałam głos, głos Megan. Podniosłam wzrok do góry i napotkałam
jej spojrzenie. W odpowiedzi pokiwałam tylko twierdząco głową i z powrotem
wróciłam do picia kawy. Niemal natychmiast podeszła do nas kelnerka, zbierając
zamówienie od kobiety i zabierając przy okazji talerz z naleśnikami. Chyba była
już przyzwyczajona do tego, że ludzie, którzy przychodzą tu, zazwyczaj nie mają
apetytu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Dawno cię
nie widziałam — powiedziałam w końcu, przerywając tą niezręczną chwilę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Musiałam
wziąć sobie trochę wolnego — wyznała. — Miałam trochę problemów, ale na
szczęście to już przeszłość i mogę ruszyć dalej. Byłam zobaczyć co u Sophie,
ale ten mężczyzna ciągle przy niej siedzi, a ona śpi, więc nie chciałam im
przeszkadzać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Zacisnęłam
wargi, nie wiedząc co odpowiedzieć. Wybierając między głupim tłumaczeniem, a
ciszą — wybrałam drugą opcję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie chcę
wyjść na wścibską, ale ten mężczyzna… to ojciec Sophie, prawda? — zapytała,
patrząc na mnie niepewnie. Megan była jedną z najmilszych i najżyczliwszych
osób, jakie spotkałam w tym miejscu. Znałam ją od samego początku pobytu tutaj
i czułam, że mogę jej ufać. Są osoby, które się zobaczy — i po prostu się wie,
że te osoby są dobre. Takim człowiekiem była Megan.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Tak, to
ojciec Sophie. Nie mogłam mu przecież zabronić kontaktu z nią, sama nie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Dobrze
zrobiłaś — przerwała mi kobieta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Położyła
swoją dłoń na mojej i spojrzała się na mnie z troską. Megan była dla mnie jak
matka, której w ostatnich latach tak bardzo mi brakowało. Kiedy zaszłam w
ciążę, padło wiele przykrych słów, przez które tak diametralnie zmieniłam swoje
życie. Teraz, po pewnym czasie, żałowałam wielu rzeczy, ale najbardziej nie
potrafiłam sobie wybaczyć utraty kontaktu z rodzicami. Dla każdego człowieka
rodzice powinni być osobami, którym można się wyżalić, opowiedzieć o swoich
problemach. I kiedy Megan trzymała moją dłoń, poczułam się strasznie smutna.
Potrzebowałam usłyszeć pocieszający głos taty, jednak jedyne co mi pozostało, to
ich wspomnienie. Wątpiłam w to, że kiedykolwiek uda mi się odnowić z nimi
kontakt. W moich oczach zebrały się łzy; szybko opuściłam głowę, nie chcąc,
żeby Megan je zauważyła. Nie chciałam, żeby się o mnie martwiła. Miała
wystarczająco swoich problemów, bym mogła obciążać ją jeszcze dodatkowo moimi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Wszystko
będzie dobrze — powiedziała, jakby czytając mi w myślach. Czasami te proste i
trochę naiwne słowa potrafiły podnieść człowieka na duchu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Wiem. —
Pokiwałam głową, lekko się uśmiechając. — Muszę wracać do Sophie. Dzięki za
rozmowę, Megan. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Już
uciekasz? Tak mało zjadłaś… Potrzebujesz dużo siły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Zjem
później, obiecuję — odparłam, wstając od stolika. Wyszukałam w kieszeni spodni pieniądze
i zostawiłam je na stoliku. Zanim wyszłam z kawiarni, odwróciłam się za siebie
i pomachałam Megan na pożegnanie. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Do łazienki
wpadłam w ostatniej chwili. Otworzyłam drzwi do toalety i po chwili wszystko,
co niedawno zjadłam, zwymiotowałam. Gorzka kawa w takich chwilach nie była
dobrym rozwiązaniem i zrozumiałam to trochę za późno. Usiadłam na podłodze,
opierając głowę o ścianę. Oddychałam głęboko, próbując się uspokoić. Dopóki nie
wyszłam z kawiarni, wszystko było w porządku. Później pomyślałam o Sophie, o
tym co ją czeka i poczułam mdłości… tak bardzo się o nią bałam, że normalne
funkcjonowanie zaczynało być dla mnie coraz trudniejsze. Przymknęłam na chwilę
oczy. Posadzka była zimna; czułam na plecach lekkie dreszcze. Nie chciałam się
bać, ale w takich chwilach trudno było mi wierzyć w słowa „wszystko będzie
dobrze”. Objęłam się ramionami. Do oczu napłynęły mi łzy, ale chyba byłam
dzielna, bo żadna nie wydobyła się na zewnątrz. Urwałam kawałek papieru i
przetarłam nim oczy. Straciłam rachubę czasu — sama nie wiedziałam ile czasu
byłam już w łazience. Miałam zamiar już wstawać, kiedy usłyszałam, że ktoś
wchodzi do środka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Jesteś
tutaj? — Głos Malfoya rozniósł się po drugiej stronie drzwi. Na początku wcale
nie miałam zamiaru odpowiadać, jednak rozsądek kazał mi otworzyć kabinę i się
pokazać. Nie wstając z podłogi, dosięgnęłam klamki i ją nacisnęłam. — Jesteś —
powiedział, stojąc ciągle w tym samym miejscu, kiedy drzwi otworzyły się na
oścież. Odwrócił się za siebie, jakby chciał się upewnić, że nikogo za nim nie
ma, i wszedł do środka. Mimo że było tak niewiele miejsca, zamknął za sobą
drzwi i po chwili usiadł naprzeciwko mnie. Wpatrywał się we mnie intensywnym
wzrokiem, a ja uciekałam przed jego spojrzeniem, patrząc na swoje dłonie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie
jesteś u Sophie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Jak
widać, nie jestem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W ustach
nadal czułam nieprzyjemny smak; marzyłam w tej chwili o napiciu się herbaty
albo rumianku. Nie wiedziałam po co Draco tak naprawdę mnie szukał; ale nie
chciałam o tym myśleć. Jeszcze przez ten jeden moment pragnęłam trzymać się nadziei,
że wszystko jest dobrze. Malfoy przyglądał mi się, jakby próbował zrozumieć
czemu tu jestem i dlaczego nie ma mnie przy córce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— A ty
czemu tu jesteś? Szukałeś mnie? — zapytałam w końcu, odważając się spojrzeć na
mężczyznę. Ta sytuacja była dziwna: siedzieliśmy na podłodze w małej toalecie,
naprzeciwko siebie. I chociaż byliśmy tak blisko, myślami oboje przebywaliśmy
gdzieś daleko. Draco miał na sobie biały kitel. Był nieprawdopodobnie blady i
wyglądał tak, jakby był chory. Jego oczy — miał tak cholernie piękne oczy —
lekko błyszczały, kiedy na mnie patrzył. Wiedziałam, że czuje do mnie to samo,
co ja do niego, jednak zarówno on, jak i ja, byliśmy dobrzy w ukrywaniu swoich
uczuć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Tak,
szukałem — odparł po kilku sekundach. — Spotkałem Megan w kawiarni i
powiedziała, że miałaś wrócić do Sophie, ale w jej sali spotkałem tylko Wooda.
Ostatnio lubisz zaszywać się w łazience, więc pomyślałem, że możesz tu być. I
jesteś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Co się
działo z Megan w ostatnich tygodniach? Dawno jej nie widziałam — powiedziałam,
chcąc zboczyć z tematu Olivera. Kłótnia była ostatnią rzeczą, której teraz
potrzebowałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Miała
problemy z byłym mężem. Wyjechała na trochę do siostry, dobrze jej to zrobiło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Pokiwałam
ze zrozumieniem głową, nie chcąc się już się o nic więcej dopytywać. Mimo że w
mojej głowie krążyło w tej chwili milion pytań, ceniłam prywatność Megan i
zamierzałam to uszanować. Wiedziałam jak to jest, kiedy ludzie szepczą za
plecami, pokazują palcami; nie życzyłam takiego traktowania nawet najgorszemu
wrogowi. <b><o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Więc po
co mnie szukałeś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Pielęgniarka powiedziała, że za chwilę przyjdzie do ciebie z wynikami, więc
dobrze by było, jakbyś była tam na miejscu — wyjaśnił krótko, wstając z
podłogi. Otworzył drzwi toalety, robiąc mi przy tym miejsce, żebym i ja mogła
się podnieść. Podał mi swoją dłoń, a ja ją lekko ujęłam, stając na nogach. Z
powrotem poczułam mdłości, ale zacisnęłam usta, odetchnęłam kilka razy głębiej
i wszystko przeszło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Czemu nie
powiedziałeś mi od razu? Nie siedziałabym tu, tylko poszła dowiedzieć się jakiś
szczegółów. — Puściłam jego dłoń i nachyliłam się nad umywalką. Odkręciłam
wodę, po czym przemyłam twarz zimną wodą. Potrzebowałam takiego orzeźwienia;
zaczęłam myśleć jaśniej i, przede wszystkim, rozsądniej. Wytarłam twarz
papierowym ręcznikiem. W odbiciu lustra zauważyłam Malfoya, opierającego się o
ścianę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Bo to bez
różnicy, czy czekałabyś tu czy pod salą. Zauważyłem, że gorzej się czujesz,
więc nie chciałem ci mówić, bo od razu chciałabyś iść. Nawet jeśli mogłabyś się
po drodze przewrócić, miałabyś to w nosie. Czasami powinnaś myśleć trochę o
sobie, wiesz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Mając
chore dziecko, wszystko schodzi na drugi plan, powinieneś to dobrze wiedzieć. Własne
samopoczucie, swoje potrzeby… takie rzeczy nie są już ważne. — Odwróciłam się w
jego stronę. — Chodźmy, może już przyszła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Draco
kiwnął głową. Wyszliśmy z łazienki, idąc w stronę sali dwieście trzynaście. Droga
ta wydawała mi się być o wiele dłuższa, niż kiedykolwiek. Czas się niesamowicie
dłużył, ale zauważyłam, że tak już jest w takich chwilach. Dzisiaj był pierwszy
dzień świąt, Boże Narodzenie, jednak na szpitalnych korytarzach było więcej
osób, niż poprzedniego dnia, w Wigilię. Pojedyncze osoby wychodziły z
poszczególnych sali — jedyni bardziej szczęśliwi, drudzy mniej. Spędzanie świąt
w szpitalu było okropnym przeżyciem. Pocieszało mnie jedynie to, że byłam tu z
Sophie. Ona potrzebowała mnie, a ja potrzebowałam jej; nie potrafiłam wyobrazić
sobie życia bez niej. Ciężko było mi myśleć, jak wyglądałby mój świat, gdyby
nie ona. Moja codzienność była wypełniona jej śmiechem, wspólnymi zabawami. Bez
niej przecież nic nie miałoby sensu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W końcu
doszliśmy do miejsca. Nie czekałam: od razu weszłam do środka. Przy łóżku
Sophie siedział Oliver. Ciągle się w nią wpatrywał i nie zauważył momentu, w
którym pojawiłam się w sali. Dopiero kiedy znalazłam się po drugiej stronie
łóżka, przeniósł swój wzrok na mnie. Kiwnął głową i wstał z krzesła. Zanim
wyszedł, obejrzał się za siebie, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Może odnalazł dopiero swoje szczęście i tego dnia zdał sobie z tego sprawę? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Spojrzałam
na Sophie. Dziewczynka spała na boku. Na końcu łóżka leżał jej ulubiony miś,
przywieziony dzisiejszej nocy z domu. Kiedy maskotka znajdowała się gdzieś
blisko niej, wydawała się spokojniejsza. Wzięłam do swoich rąk jej małą dłoń.
Była zimna, dlatego po chwili poprawiłam kołdrę, lepiej przykrywając nią
Sophie. Pod oczami miała sińce, a twarz była bledsza niż zwykle. Nie pamiętam
ile dokładnie czasu tam siedziałam, ale w pewnym momencie z moich oczu spłynęło
kilka pojedynczych łez. Zacisnęłam mocno powieki, powstrzymując się od dalszego
płaczu. To w niczym mi nie pomagało, mogłam jedynie poczuć chwilową ulgę, ale
rzeczywistość zaraz wracała z podwójną siłą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Ktoś wszedł
do sali — spojrzałam do góry i zauważyłam Malfoya. Kiwnął głową, dając mi znak,
żebym wyszła na zewnątrz. Zerknęłam ostatni raz na Sophie, po czym ruszyłam do
drzwi wyjściowych. Na korytarzu, pod ścianą, siedział Oliver, a niedaleko niego
stał lekarz, który przyjął Sophie tej nocy. Trzymał w dłoniach plik papierów,
przeglądając je. Byłam pod wrażeniem tego, jak szybko potrafili zorganizować
zespół, by wszystko dokładnie zbadać. Takich lekarzy nie spotykało się często,
dlatego tym bardziej się cieszyłam, że Sophie trafiła właśnie tutaj, a nie
nigdzie indziej. Odgłos moich kroków było słychać na całym korytarzu; lekarz od
razu się na mnie spojrzał. W jego wzroku dostrzegłam coś niepokojącego i poczułam,
że to nie zwiastuje niczego dobrego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— A więc?
Wszystko wyszło w porządku? Mogę oddać Sophie nerkę? — zapytałam od razu,
podchodząc bliżej lekarza. Mężczyzna zdjął okulary, chowając je do kieszeni
fartucha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Wyniki nie
wyszły zbyt dobrze, twój organizm jest bardzo osłabiony… taki poważny zabieg w
tej chwili byłby dla ciebie bardzo niebezpieczny, a przecież to nie o to
chodzi. Sophie ma mało czasu, a regeneracja twojego organizmu nie zajdzie ot
tak, potrzebujesz do tego kilka tygodni — mówił spokojnie. — Nie przeprowadzimy
przeszczepu z twoimi wynikami. Wpisaliśmy Sophie do rejestru, ze względu na
stan jej zdrowia nie powinna długo czekać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Kiedy to
wszystko mówił, usiadłam na krześle. Z każdym wymawianym przez niego słowem
moja nadzieja coraz bardziej obumierała. Nie płakałam, nie krzyczałam,
milczałam. Czułam, jakby wszystkie pozytywne uczucia nagle mnie opuściły; jakby
świat stracił wszystkie kolory i chyba rzeczywiście tak było. Lekarz coś do
mnie mówił, ale już go nie słuchałam. Wpatrywałam się przed siebie, analizując
od nowa wszystkie słowa mężczyzny. <i>Nie
przeprowadzimy… niebezpieczny… nie powinna… <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Ja to
zrobię. Oddam Sophie nerkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">_____________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Hej,
kochani! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Kolejny
rozdział — już dwudziesty drugi — mam przyjemność opublikować. Szczególnie mi
zależało, żebym opublikowała ten rozdział jeszcze we wrześniu i nawet nie
wiecie jak bardzo się cieszę, że mi się to udało! Dwa rozdziały w jednym
miesiącu to dla mnie nie lada wyczyn, bo w sumie nie pamiętam, kiedy ostatni
raz takie coś mi się zdarzyło; chyba przy poprzednim opowiadaniu. :) Pomocą w
pisaniu był na pewno brak internetu przez kilka dni, bo kiedy nie miałam co
robić, chcąc czy nie chcąc, w końcu otwierałam worda i dopisywałam coś do
rozdziału. Jeśli chodzi o ten rozdział, muszę Wam powiedzieć, że jestem z niego
nawet zadowolona! Wszystko wyszło mi tak, jak zaplanowałam. Chciałam, żeby ten
rozdział był trochę spokojniejszy, ze względu na to, co w nim opisuję. Mam
nadzieję, że sprostałam Waszym wymaganiom. Przy okazji pozdrawiam anonimową
Kate, która już przy poprzednim rozdziale przejrzała mnie na wylot. ;) <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Co u Was
słychać, kochani? Jak po miesiącu uczęszczania do szkoły? Nauczyciele bardzo
gnębią? Piszcie, co ciekawego się u Was dzieje. Ja już we wtorek zaczynam
zajęcia i nawet nie wiecie jak bardzo się tym stresuję! Mam nadzieję, że studia
nie są takie straszne, jak mi się wydaje. Na razie przyzwyczajam się do nowego
miasta — jeżdżenia tramwajami, autobusami i tego całego zgiełku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">To chyba
tyle. Za każdym razem, kiedy zaczynam pisać notkę pod rozdziałem, obiecuję
sobie, że tym razem aż tak się nie rozpiszę, ale zawsze wychodzi zupełnie na
odwrót. :( No cóż, piszcie, komentujcie (bo komentarze to dla mnie paliwo do
pisania) i… trzymajcie się! Do zobaczenia wkrótce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">(Głosowanie
na Dramione Award Poland wciąż trwa — NWW bierze udział w kategorii dramione dorosłość —
jeśli ktoś ma ochotę zagłosować: <a href="http://dramione-pl.blogspot.com/2016/08/dramione-awards-poland-gosowanie_26.html" target="_blank">link</a>!)<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif";"><b>Dziękuję za 100 tysięcy wyświetleń.</b></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; tab-stops: 361.5pt; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">M.<o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-78821385755014106242016-09-04T22:15:00.000+02:002016-09-05T20:28:03.162+02:00Rozdział 21<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Pierwsza godzina czekania minęła szybko.
Chodzenie z jednego końca korytarza do drugiego okazało się być bardzo
zajmujące, więc robiłam to bez przerwy. To było cholernie niesprawiedliwe —
spędzać noc wigilijną w szpitalnych ścianach. Ostatnio takich sytuacji, w
których Sophie nagle lądowała w szpitalu, było coraz więcej. Tym, co tym razem tak
przeraziło było to, że nigdy nie miała podobnych dolegliwości. Przeczytałam
mnóstwo książek o białaczce, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć żadnych
szczegółów. Niewiedza była strasznie denerwująca, a poczucie bezsilności…
jeszcze gorsze. Pomyślałam, że mogłabym dla zdrowia Sophie zrobić wszystko, ale
co mi jeszcze pozostało, skoro już tak wiele dla niej poświęciłam? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Przystanęłam w miejscu i w końcu usiadłam
na krześle, opierając głowę o ścianę. W szpitalu było niewiele osób — większość
dzieciaków dostała przepustkę na ten jeden dzień, więc nie było słychać żadnych
śmiechów, głośnych rozmów. Było nieznośnie cicho. Kilka krzeseł obok siedział
Draco. Od kiedy wyszliśmy z mieszkania nie zamieniłam z nim ani słowa, a on
również nie zdawał się być chętny do rozmowy. Każde z nas było pochłonięte
swoimi myślami. Gdzieś z tyłu głowy zaczęła dręczyć mnie myśl, że to przeze
mnie Sophie znowu wylądowała w szpitalu, przez moją nieuwagę i brak ostrożności.
Wyjazd do Hogwartu może i był dobrze spędzonym czasem, ale niósł ze sobą kilka
zagrożeń, których zdawałam się wtedy nie widzieć. Patrząc na to z perspektywy
czasu… byłam wtedy naprawdę naiwna myśląc, że nic się nie stanie. Zbliżenie na
błoniach Hogwartu między mną, a Malfoyem, było kolejnym głupim posunięciem — bo
przez to przestałam myśleć logicznie i widziałam wszystko w różowych barwach. A
przecież to było życie, moja Sophie była poważnie chora i powinnam była stanowczo
patrzeć na świat. Zawsze byłam rozważna i wszystko dokładnie analizowałam, a w
ostatnich dniach, jakkolwiek głupio by to brzmiało, zgubiłam rozum. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Spojrzałam na Draco. Był lekko pochylony,
wpatrywał się w ścianę. Na jego widok gdzieś w środku mnie poczułam ciepło.
Żałowałam, że nie poznaliśmy lepszych wersji siebie w innym, lepszym czasie. Może
gdybyśmy spotkali się w normalnych okolicznościach wszystko ułożyłoby się
inaczej… a teraz, nawet jeśli już oboje dobrze wiedzieliśmy co do siebie
czujemy, nie mogliśmy tego ciągnąć. Dobrze wiedziałam, że nie ma dla nas
przyszłości, nie w tym świecie. Coś mnie ukłuło, bo kilka ostatnich dni było
najlepszymi w ostatnich latach — ale ta sielanka nie mogła trwać wiecznie.
Zapomniałam, że mam chore dziecko, a to było z mojej strony najbardziej
nieodpowiedzialną rzeczą, którą mogłam zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Wstałam z krzesła. Nie mogłam już dłużej
siedzieć w jednym miejscu, dlatego skierowałam swoje kroki w stronę łazienki.
Lekarz dyżurujący tej nocy powiedział, że mamy czekać, że dopiero wszystko się
okaże za kilka godzin; te kilka godzin stawało się dla mnie z każdą mijaną
sekundą coraz większą wiecznością. Przed oczami ciągle miałam widok Sophie,
leżącej bezwładnie na podłodze, i nie mogłam się go pozbyć. Ilekroć próbowałam
myśleć o czymś innym, ten obraz powracał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Skręciłam na końcu korytarza i wreszcie
zauważyłam drzwi od łazienki. Weszłam do środka, stając na środku
pomieszczenia. Moje ramiona jakby opadły, oparłam się o ścianę i tak przez
chwilę trwałam. Przypomniałam sobie radość Sophie wieczorem, jej śmiech, uśmiechniętą
buzię… Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w tym kierunku i,
tak jak podejrzewałam, zauważyłam Draco. Stał tam, ubrany elegancko, i ten
obraz zupełnie nie pasował do obecnych okoliczności.
Patrzył na mnie zatroskany, a ja nie wiedziałam jak mam na jego obecność w tym
momencie zareagować. Między nami panowała cisza. Mężczyzna zrobił w moją stronę krok, potem
następny i jeszcze kolejny. W końcu stanął naprzeciwko mnie i, patrząc mi w oczy,
zbliżył się, przytulając mnie. Nagle poczułam się taka mała i bezbronna,
trwając w jego ramionach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Nie powinnam była… dzisiaj… —
powiedziałam cicho, przymykając oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Cicho — mruknął Malfoy, gładząc moje
włosy. Wcześniejsze myśli jakoś na tą jedną chwilę odpłynęły; miałam wrażenie,
że to jego ramiona są dla mnie schronieniem przed całym złem świata. Po jakimś
czasie odsunął mnie od siebie na niewielką odległość. — Wszystko będzie dobrze,
Sophie jest w dobrych rękach — powiedział, jakby chciał pocieszyć nie tylko
mnie, ale też siebie. Nie byłam głupia; Malfoy był lekarzem i na pewno
podejrzewał co jest Sophie, tylko nie chciał mnie jeszcze uświadamiać. Chyba
byłam mu nawet za to wdzięczna, bo pragnęłam być jak najdłużej dobrych myśli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Cofnęłam się krok w tył i odwróciłam się
od mężczyzny tyłem. Objęłam się ramionami, kiedy poczułam na skórze dreszcze.
Płaszcz i szalik wisiały gdzieś na krześle na korytarzu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— To wszystko przeze mnie. Byłam
nieuważna, nie zauważyłam, że Sophie gorzej się czuje, że coś jest z nią nie
tak, że…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Przestań, twoje obwinianie się w niczym
nie pomoże, tylko pogorszy sprawę. Na razie trzeba czekać na końcowe wyniki
badań, rozumiesz? — przerwał ostro, nie siląc się na miły ton.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Właśnie, że nie, Malfoy! To wszystko
przez to, że pojechałeś z nami do Hogwartu, gdyby cię tam nie było, nic między
nami by się nie wydarzyło, a ja zachowywałabym się jak normalna matka, mająca
chore dziecko. Przez to wszystko straciłam głowę, przez<i> ciebie </i>straciłam głowę — mówiłam, nie przerywając nawet na chwilę.
Tą mowę układałam już w głowie od kiedy znaleźliśmy się w szpitalu. Później,
analizując wypowiedziane przeze mnie słowa, żałowałam, że nie powiedziałam
czegoś więcej, co pokazałoby, że wcale nie chciałam tego mówić. Moje
niezdecydowanie zaczynało irytować nawet mnie, bo sama nie wiedziałam czego tak
naprawdę pragnę. Z jednej strony chciałam, żeby przy mnie był, a z drugiej…
chciałam, żeby był tylko lekarzem mojej córki i nasze kontakty ograniczały się
tylko do tego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Więc nagle przestałaś już do mnie czuć
coś więcej, wracamy do początków naszej znajomości? — powiedział ze złością.
Nie musiałam się odwracać w jego stronę, by wiedzieć, że jest zdenerwowany.
Bolało mnie to, że reaguje tak w akurat tej chwili, kiedy nie potrzebowałam
jego złości, a zrozumienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Może po prostu zrozumiałam, że nie ma
dla nas wspólnej przyszłości, że to, co jest między nami, nie ma prawa istnieć?
— szepnęłam bardziej do siebie, niż do niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Cholera, Granger, czy ty musisz być taka
trudna w komunikacji? Nie wiem co sobie ubzdurałaś, ale to nie przez ciebie
Sophie wylądowała w szpitalu. W jej chorobie… trzeba być przygotowanym na każdą
ewentualność i dobrze to wiedziałaś, kiedy było zaczynane leczenie. To nie jest
twoja wina — powtórzył łagodniej, a po wcześniejszej złości jakby nie było już
śladu. — Nie wiem czemu nie chcesz dać <i>nam</i>
szansy, ale ja nie poddam się od tak, nie należę do osób, które łatwo
rezygnują. Rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Poczułam na mojej ręce jego dłoń; powoli
odwrócił mnie w swoją stronę. Na początku nie chciałam na niego patrzeć, bo pod
moimi powiekami zaczęły gromadzić się łzy. Kilka razy szybciej mrugnęłam, chcąc
się ich pozbyć, ale efekt był marny. Ostatecznie, kiedy podniosłam wzrok na
twarz Malfoya, z oczu popłynęły pierwsze łzy, ale ostatecznie wcale się ich nie
wstydziłam, nie w tym momencie. Miałam gdzieś to, że byłam Gryfonką, która
powinna zawsze się trzymać, zawsze być silna — w niektórych sytuacjach człowiek
po prostu zapomina o tym, co wypada, a robi to, co czuje. Ja miałam ochotę tylko
płakać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Pokiwałam w odpowiedzi głową i starłam łzy
z policzków. Nagle ktoś otworzył drzwi; oboje odwróciliśmy się w tym kierunku. Do
łazienki weszła jedna z pielęgniarek. Była zaskoczona naszą obecnością, a
szczególnie obecnością Malfoya, który — mimo wszystko — stał w łazience
damskiej. Kobieta obdarzyła nas nieprzychylnym spojrzeniem i weszła do jednej z
toalet. Była pewnie zła nie tylko na nas, ale też na to, że musi tą noc spędzić
na dyżurze, w szpitalu, zamiast ze swoją rodziną przy wigilijnym stole. Bo
przecież święta to okres, w którym nie powinno spędzać się czasu w szpitalnych
ścianach. Po chwili Draco z powrotem zatrzymał wzrok na mojej na twarzy. Lekko
się uśmiechnął, dodając mi siły na kolejne godziny czekania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Chodźmy, nie chcę się bardziej narażać
tej pielęgniarce, i tak nie darzy mnie od pewnego czasu sympatią — mruknął,
biorąc mnie za dłoń. Wyszliśmy z łazienki razem, trzymając się za ręce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Kolejna godzina oczekiwania upłynęła
szybciej, niż te poprzednie. Tym razem nie odrzuciłam obecności Draco. Przez
cały ten czas zastanawiałam się, co się dzieje z Sophie, czy wszystko będzie w
porządku — ale coś wewnątrz mnie kazało mi sądzić, że tym razem wizyta w
szpitalu nie jest skutkiem odwodnienia czy zwykłego zasłabnięcia. W ciągu
poprzednich wizyt w szpitalu zawsze się bałam, to jasne, jednak teraz…? Teraz
byłam przerażona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Siedzieliśmy na szpitalnych krzesłach. Mój
kręgosłup zaczął drętwieć, więc od czasu do czasu wstawałam i chodziłam od
jednej ściany do drugiej. W ciągu kilkunastu minut zdążyłam zapytać zarówno
pielęgniarek, jak i przechodzących lekarzy, czy już wiadomo co z dziewczynką,
która kilka godzin temu trafiła na oddział. Odpowiedź zawsze była ta sama:
„Badania trwają”, „Proszę uzbroić się w cierpliwość”. Tylko że ja nie chciałam
w nic się uzbrajać, pragnęłam tylko wiedzieć. Draco też nie ukrywał swojego
zdenerwowania — nie pozwolili mu wejść do środka, mimo że był lekarzem Sophie.
Ze względu na cholerne przepisy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Dochodziła północ. Moja głowa już jakiś czas temu opadła na ramię Draco,
chociaż sen wcale nie przychodził. Czuwałam, czekając na kogoś, kto
powiedziałby mi coś dobrego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">W końcu po jakimś czasie usłyszałam dźwięk
otwieranych drzwi. Szybko odwróciłam głowę w tym kierunku i natychmiast
podniosłam się z krzesła. Moja torebka spadła na podłogę, ale nawet nie
zwróciłam na to uwagi. Podeszłam bliżej lekarza — i zauważyłam zmęczony wyraz
jego twarzy. Malfoy często też tak wyglądał. Nigdy nie zwracałam uwagi na to,
jak wyczerpująca może być praca jako lekarz, nie tylko w aspektach fizycznych,
ale głównie psychicznych. Nie próbowałam sobie wyobrazić, jak wiele razy musieli
oglądać sceny, w których rozpadało się czyjeś życie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Co z nią? — zapytałam, nie chcąc czekać
nawet sekundy dłużej. Mężczyzna spojrzał się na mnie i wyraz jego twarzy stał
się cieplejszy, jakby już mimowolnie chciał mnie już pocieszyć. Wskazał ręką na
krzesło, dając mi znak, żebym usiadła. Zajęłam miejsce; zapomniałam na chwilę o
towarzystwie Malfoya, a przypomniałam sobie o nim dopiero wtedy, kiedy poczułam
na swojej dłoni lekki uścisk. Spojrzałam na niego z wdzięcznością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Hermiono, mogę się tak do ciebie
zwracać? — zapytał lekarz, patrząc na mnie wyczekująco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Zupełnie nie rozumiałam czemu się o to
pyta i czemu przedłuża chwilę wyznania prawdy. Niecierpliwie pokiwałam
twierdząco głową. Bałam się odpowiedzi, tak cholernie się bałam jego słów, bo
sam sposób w jaki do mnie mówił sprawił, że czułam, co powie. Mimo to strach
nadal przy mnie trwał, nie opuszczając mnie nawet na krok. Czułam na karku
nieprzyjemne dreszcze i sama nie wiedziałam, czy to z nadmiaru emocji czy
zimna. Mężczyzna zdjął swoje okulary i przetarł szkła skrawkiem rękawa fartucha
lekarskiego. Gdzieś na drugim końcu korytarza zadzwonił telefon, przerywając
ciszę i potęgując oczekiwanie. Zaczęłam bawić się bransoletką, którą niedawno
zdjęłam z ręki. I nagle, ciągle czekając jak tylko coś powie, poczułam się
bardzo samotna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Kiedy Sophie zaczynała chemioterapię,
zostałaś poinformowana o jej skutkach. Te skutki dzielą się na ostre, wczesne,
opóźnione i odległe. Zaczynając leczenie nie możemy przewiedzieć przyszłości
pacjentów, więc działamy ostrożnie. Z Sophie wszystkie procedury leczenia
zostały przeprowadzone poprawnie, lekarz prowadzący zlecił dodatkowe badania,
wszystko szło w dobrym kierunku, rokowania były naprawdę dobre. Ale tak jak
powiedziałem, z czasem mogą pojawić się opóźnione skutki chemioterapii. Teraz
ujawnił się jeden z nich… nerki Sophie powoli przestają funkcjonować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Te kilka słów zawisło w powietrzu. Poczułam
falę ciepła i zrobiło mi się słabo. W głowie zaczęło się kręcić, chociaż dzielnie
się trzymałam, siedząc w miejscu. Milion pytań nasunęło mi się do głowy,
chociaż czytałam o niewydolności nerek i dużo rzeczy wiedziałam — ale teraz już
kompletnie niczego nie byłam pewna. Spojrzałam niepewnie na Draco, siedzącego
obok mnie, oczami pełnymi przerażenia. Zdawał się tego nie zauważyć, bo był
pochylony i wpatrywał się w ścianę, jakby chwilowo chciał uniknąć kontaktu ze
mną. Przeniosłam swój wzrok z powrotem na lekarza, wpatrującego się we mnie z
troską. Pewnie patrzył się tak na każdego, komu przekazywał takie informacje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Ale… teraz? Czemu teraz, przecież
wcześniej nic na to nie wskazywało — powiedziałam cicho, kręcąc z niedowierzaniem
głową. Byłam w szoku i trudno było mi wydobyć z siebie sensowne słowa. Jej
nerki przestają funkcjonować… Wiedziałam co to oznacza, tylko nie chciałam,
żeby to była prawda. Zapragnęłam, by wiedza o chorobie, którą zdobyłam dzięki
książkom, okazała się nieprawdziwa. Że to tylko kolejny mały incydent i można
szybko się go pozbyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Białaczka, na którą choruje Sophie,
znana jest z tego, że jest złośliwa. Takie zmiany pojawiają się więc nagle. Tak
też jest w przypadku Sophie — powiedział. Przetwarzałam w głowie słowa lekarza,
próbując zrozumieć ich sens. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Jak będzie leczona, co zamierzacie
zrobić? — zwróciłam się zarówno do lekarza, jak i Malfoya. Spojrzał się na mnie
i zacisnął wargi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— W jej przypadku hemodializy nie są
dobrym rozwiązaniem… Sophie potrzebuje nowej nerki i to możliwie jak
najszybciej. Potrzebujemy twojej zgody, czy możemy wpisać Sophie do rejestru. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Sophie potrzebuje nerki.</span></i><span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;"> Moje małe dziecko potrzebuje nowej nerki,
żeby móc dalej żyć. Ta myśl wprawiła mnie w otępienie; nigdy nie pomyślałabym,
że będzie mi dane móc na własnej skórze przeżyć taki szok. W ten jeden,
świąteczny wieczór, straciłam wszystko — nadzieję, pewność siebie i poczucie,
że wszystko się ułoży.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— A gdybym ja mogła oddać Sophie nerkę? —
zapytałam nagle. Te słowa same wypłynęły z moich ust, bo to wydawało mi się
rzeczą całkiem naturalną: móc dać coś od siebie, by własne dziecko mogło dalej
żyć. Nie widziałam w tym nic strasznego, wręcz przeciwnie. Jeśli to była jedyna
opcja, żeby Sophie wróciła do zdrowia, nie zastanawiałam się nad
konsekwencjami, chciałam od razu działać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Jeśli wszystkie badania wyjdą dobrze,
nie widzę żadnych przeciwwskazań. Sprawdzimy zgodność, załatwimy wszystkie
dokumenty… — zaczął lekarz, wstając z krzesła. — Wyślę do ciebie kogoś, kto
pobierze ci krew i zorganizuje szybko resztę badań. Na razie… jeśli chcesz,
możesz wejść zobaczyć córkę — dokończył. Założył z powrotem na nos okulary i,
zerkając na mnie po raz ostatni, odszedł w przeciwną stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Z podłogi podniosłam torebkę, która
wcześniej mi spadła. Zanim weszłam do Sophie do sali, chciałam jeszcze przez
chwilę pobyć sam na sam z własnymi myślami. Na początku choroby trudno było mi
przyjąć do wiadomości fakt, że Sophie jest poważnie chora i czeka ją długie
leczenie. Teraz? Teraz przyszło mi myśleć, czy kolejnego dnia moja córka się
obudzi, bo choroba już tak ją pogrążyła. Z tych dwóch stanów wolałam pierwszy,
jakkolwiek beznadziejnie to brzmiało. Siedziałam w ciszy, przypominając sobie
każde słowo, które skierował do mnie lekarz. Okropnie było być z tą wiadomością
samą, nie móc nic z tym zrobić. Mogłam jedynie się modlić, żeby wszystko
wreszcie zaczęło się układać. Wstałam z krzesła. Spojrzałam na Malfoya; był
zamyślony. Nie miałam mu niczego za złe, bo niczego nie zaniedbał, wykonał
swoje wszystkie obowiązki, obwiniać mogłam się jedynie ja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Oddać
nerkę Sophie? — zapytał nagle, wytrącając mnie z zamyślenia. Wstał ze swojego
siedzenia, stając naprzeciwko mnie. — Do końca życia będziesz musiała na siebie
uważać, będziesz ograniczona...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Draco, to moja córka. Zrobię dla niej
wszystko — przerwałam mu, lekko się uśmiechając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Martwił się już nie tylko o Sophie, ale
też o mnie. Potrzebowałam tylko wparcia i niczego więcej od niego nie
oczekiwałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Nie spodziewałam się, że w jeden dzień
wszystko może aż tak się zmienić. Sophie w złym stanie, potrzeba przeszczepu…
ten wieczór był po prostu złym snem, z którego chciałam jak najszybciej się wybudzić.
Ale uszczypnięcie w ramię niczego nie zmieniło, wszystko nadal było takie samo
— stałam na korytarzu, próbując przekonać siebie samą do wejścia do sali. Życie
nie było już proste, jakie zawsze mi obiecywano; przede mną pojawiły się trudne
wybory i musiałam zacząć decydować co będzie najlepsze, nie tylko dla mnie, ale
też dla mojej córki. Ostatni raz spojrzałam na Malfoya i odwróciłam się w
stronę drzwi. Chciałam wejść tam sama, spędzić chwilę z Sophie sam na sam,
nawet jeśli była nieprzytomna. Dlatego kiedy nacisnęłam klamkę drzwi, weszłam
do środka samotnie, zostawiając mężczyznę na korytarzu. </span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Sala była jasna i niewielkich rozmiarów.
Kiedy postawiłam w pokoju pierwszy krok zauważyłam siedzącą przy małym biurku
pielęgniarkę. Układała coś w teczkach i na początku nie zwróciła na mnie uwagi.
Dopiero po chwili zorientowała się, że jestem w środku. Spojrzała się na mnie,
po czym uśmiechnęła się lekko w moją stronę. Nie zważając na kobietę podeszłam
bliżej łóżka, na którym leżała Sophie. Wokół niego stały dziwne maszyny, część
rurek była podłączona do małego ciałka dziewczynki. Zobaczyłam ją, tak małą,
bezbronną i nagle zakręciło mi się w głowie. W ostatniej chwili złapałam się za
oparcie krzesła, ledwo trzymając się na nogach. Pielęgniarka zauważyła, że coś
się ze mną dzieje, bo zaraz do mnie podeszła. Posadziła mnie na krześle, coś
powiedziała i wyszła, zostawiając mnie samą. Oparłam się, próbując unormować
swój oddech, uspokoić się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Sophie leżała na łóżku, przykryta do
połowy białą kołdrą. Jej usta były sine, a twarz nienaturalnie blada. W moich
oczach zgromadziły się łzy. Dopiero kiedy mrugnęłam, wydostały się na zewnątrz.
Kilka kropel skapnęło na podłogę. Już wiedziałam, co czuje człowiek, kiedy jego
świat zaczyna runąć. Już wiedziałam jak to jest przeżyć koniec świata — bo mój
koniec świata zaczął się z chwilą, gdy tej nocy zobaczyłam Sophie, wyglądającą
na bardziej chorą, niż kiedykolwiek. Do sali ktoś wszedł. Nie podniosłam
wzroku, żeby zobaczyć kim jest ta osoba, bo zupełnie mnie to nie obchodziło.
Chciałam tylko siedzieć przy Sophie i jej pilnować. Nagle poczułam na swoim
ramieniu dotyk. Niechętnie spojrzałam w bok. Draco ukucnął naprzeciwko mnie, a
tuż za nim stała pielęgniarka, która zajmowała się opieką Sophie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Może wyjdziesz na chwilę i zaraz tu
wrócisz? Susan powiedziała mi, że zasłabłaś. Złapiesz świeżego powietrza i z
powrotem tu wrócisz, obiecuję — zaczął cicho. Zerknęłam na Sophie i choć
dopiero co tu weszłam, potrzebowałam wyjścia na zewnątrz. Pokiwałam twierdząco
głową, a Draco pomógł mi wstać. Objął mnie ramieniem, chociaż uważałam to za
całkowicie niepotrzebny ruch — i wyszliśmy na korytarz. Stamtąd, nie zwracając
na nikogo uwagi, od razu ruszyliśmy ku wyjściu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Na dworze było zimno. Malfoy wrócił do
środka po mój płaszcz, a ja siedziałam na ławce, trzymając w dłoniach kubek z
ciepłą herbatą. Przymknęłam oczy, głęboko oddychając. Czułam się dziwnie słabo,
w głowie nadal się kręciło. Nastała już noc, ale nie wiedziałam która jest
dokładnie godzina. Straciłam rachubę czasu w momencie, w którym przyjechało
pogotowie, zabierając Sophie. Postawiłam kubek obok mnie, na ławce, i wzięłam w
dłonie swoją torebkę. Zaczęłam szukać w niej telefonu, a gdy wreszcie go
znalazłam, odłożyłam torbę z powrotem na bok. Wyszukałam kontakt „Harry” i
nacisnęłam zieloną słuchawkę. Harry nie używał telefonu, ale chciał mieć ze mną
kontakt — więc specjalnie dla mnie założył numer. Byłam mu za to ogromnie
wdzięczna, bo czasem rozmowa z nim dawała mi siłę na kolejne dni. Minął
pierwszy sygnał, a za nim kolejny i jeszcze kolejny. Zaczęłam się zastanawiać
jaka jest różnica czasu między Londynem, a Denver, kiedy w końcu usłyszałam
zaspany głos mężczyzny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Hermiono? — Usłyszałam i nagle zachciało
mi się płakać. Przegryzłam wargę, powstrzymując się od łez. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Obudziłam cię? — zapytałam głupio,
dobrze wiedząc jaka będzie odpowiedź. Harry powiedział coś cicho do kogoś i
chyba wstał z łóżka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— I tak miałem niedługo wstawać, więc nic
nie szkodzi. Dzisiaj spełniłaś rolę mojego budzika — odparł, a ja zaśmiałam się
nerwowo, przełykając łzy. Przez chwilę nie odzywałam się, więc między nami
panowała cisza. — Coś się stało, prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Pokiwałam głową, chociaż wiedziałam, że on
tego nie zobaczy. Trudno było mi wypowiedzieć jakiekolwiek słowo, bo w moim
gardle zebrała się gula. Nie wiedziałam od czego zacząć, bo tak wiele miałam mu
do powiedzenia. Chciałam, żeby był tu ze mną, przytulił i powiedział, że
wszystko się ułoży. Potrzebowałam obecności moich przyjaciół do dalszego życia,
a tymczasem pozostała mi tylko rozmowa przez telefon. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Sophie trafiła do szpitala, okazało się,
że jej nerki przestają funkcjonować i… i potrzebuje przeszczepu — powiedziałam
szybko, nie zdając sobie sprawy, że wstrzymuję oddech. Harry na początku nic
nie odparł. Przez długi czas po drugiej stronie panowała cisza, a ja mogłam
sobie tylko wyobrażać, jak zareagował na tą wiadomość. W tym samym czasie
zauważyłam, że Malfoy wrócił. Trzymał w rękach mój płaszcz. Widząc mnie z
telefonem bez słowa usiadł obok mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Chcesz, żebym do ciebie pojechał? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Nie wiem… Nie, chyba dam radę sama. Nie
wiem co mam o tym myśleć, Harry. Niedługo mają mi zrobić badania, czy mogę
oddać jej swoją nerkę. Boję się tego wszystkiego, boję się jutra — powiedziałam
cicho. Malfoy narzucił płaszcz na moje ramiona i wziął moją dłoń w swoją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Rano będę u ciebie, wszystko będzie
dobrze, rozumiesz? Damy radę, razem damy radę. Coś wymyślimy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Nie, są święta, zostań w domu. — Wstałam
z ławki, puszczając dłoń Malfoya. Odeszłam kawałek, patrząc pod swoje nogi.
Przetarłam twarz dłonią. — Ja po prostu nie wiem, już niczego nie wiem. Sophie
wygląda na taką chorą… Nie widziałam jej jeszcze w takim stanie, co jeszcze
bardziej mnie przeraża. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Jesteś pewna, że nie chcesz naszego
wsparcia? — zapytał. Jego głos był zmartwiony; od tak niedawna znowu byliśmy
razem, a ja już odrzucałam pomoc, mimo że przecież jej potrzebowałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Zostań ze wszystkimi, tak będzie
najlepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Hermiono… — zaczął Harry, kiedy znowu
między nami zaczęła doskwierać cisza. — A co z Woodem? — To pytanie ugodziło
mnie i zatrzymałam się w miejscu, wstrzymując oddech. Pokręciłam przecząco
głową. — Nie powinien wiedzieć, że jego córka, Sophie, jest chora? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Harry, nie bądź śmieszny. Przez sześć
lat miał nas w nosie, chciał mi dać pieniądze, bylebym zniknęła z jego życia.
Nie potrzebuję znowu jego osoby w moim świecie, po prostu nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Nie myśl tylko o sobie. Pomyśl o Sophie,
o tym, że może poznać swojego ojca, należy jej się to, szczególnie teraz. Nie
chcę robić niczego wbrew tobie, ale… znam osoby, które mają z nim kontakt. Może
to dobra chwila, żeby się z nim skontaktować? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Na początku nic nie odpowiedziałam.
Analizowałam słowa Harry’ego zastanawiając się, czy mówi to poważnie. Osoba
Olivera często gościła w moich myślach — przyłapywałam na przyglądaniu się
Sophie i szukaniu podobieństw do jej ojca. Miała jego oczy i podobny kształt
nosa. Była moim największym szczęściem i nie wiedziałam, czy potrafiłabym się
nim z kimś podzielić. Zastanawiałam się jak wyglądałoby nasze życie, gdyby
tamtego dnia Oliver inaczej zareagował na wieść o ciąży… ale nie do końca
potrafiłam wyobrazić sobie jak by to wszystko wyglądało. Minęło tak wiele
czasu. Harry miał rację: Sophie powinna poznać swojego ojca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Dobrze — powiedziałam spokojnie,
przełykając głośno ślinę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Naprawdę? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Tak, masz rację. Jeśli mógłbyś to
załatwić, jeśli chciałby za tydzień, dwa, przyjechać, poznać swoją córkę… Nie
mogę mieć nic przeciwko temu, nie mogę być taką egoistką. Przez kilka lat
miałam Sophie tylko dla siebie, teraz nadszedł czas, żeby ktoś inny mógł się
nią nacieszyć. — Ostatnie słowa wyszeptałam. Dopiero teraz przypomniałam sobie
rozmowę z Draco o ojcu Sophie. Jeszcze tego wieczora wydawało mi się, że
niemożliwością jest to, żeby wrócił. Teraz ta perspektywa stała się bardziej
realna, niż kiedykolwiek było to możliwe. Po raz kolejny tej nocy opanował mnie
strach przed następnym dniem.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: center; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Po powrocie do środka szpitala od razu
wróciłam do sali, w której leżała Sophie. Siedziałam z nią, trzymając jej
malutką rączkę i ani razu nie puszczając. Było mi niewygodnie, bo ciągle byłam ubrana
w sukienkę, dlatego ostatecznie Draco wrócił do domu po wygodniejsze ubrania.
Ja nie miałam zamiaru zostawiać Sophie samej. Chciałam być przy niej, kiedy się
obudzi i będzie wystraszona — taka była moja rola. Pielęgniarka, pilnująca
dziewczynki, nie opuszczała sali nawet na chwilę, ale nie odczuwałam jej
obecności. Siedziała przy biurku, zajmując się swoimi sprawami i czuwając,
gdyby coś zaczęło się dziać. Mój organizm był coraz bardziej zmęczony i
zaczynałam odczuwać upływający czas. Od siedzenia w jednej pozycji zesztywniał
kark, a oczy dziwnie piekły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Po jakimś czasie do pokoju wszedł Malfoy.
Kazał mi się iść przebrać do łazienki, a on zajął miejsce przy Sophie.
Próbowałam wyobrazić sobie bawiącego się Olivera z dziewczynką i ten widok
wydawał mi się naprawdę dziwny, a zarazem… chciałam to widzieć. Dla każdej
matki widok dziecka z ojcem powinien być wzruszający, mimo popełnionych w przeszłości
błędów, kilku niepotrzebnie wypowiedzianych słów. Na razie nie mówiłam Malfoyowi,
że być może Oliver pojawi się w naszym życiu. Nie chciałam burzyć tego, co dopiero niedawno
zaczęliśmy budować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Po powrocie do sali, prawie od razu z niej
wyszłam. Można już było zrobić mi wszystkie badania, więc nawet się nie
zastanawiając, od razu się zgodziłam. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na Sophie,
westchnęłam i poszłam za pielęgniarką. Kobieta coś do mnie mówiła, a ja mechanicznie
wykonywałam każde jej prośby. Swoje myśli skupiłam tylko na Sophie, a każde
wkłucie igły ignorowałam. Bolało, to było jasne — ale bardziej bolała myśl o
stracie Sophie i to motywowało mnie za każdym razem. Nie wiedziałam ile spędziłam
tam czasu, bo kiedy wyszłam za oknem ciągle panowała noc. Byłam otępiała po
znieczuleniach i pobraniach krwi, dlatego po wyjściu od razu oparłam się o
ścianę. Czułam zawroty głowy, jednak to podobno było naturalne, straciłam
trochę krwi, więc osłabienie było normą. Na korytarzu nikogo nie było —
trzymając się ściany doszłam do krzesła, od razu na nim siadając. Przymknęłam
oczy i oparłam głowę o ścianę. Na tą jedną chwilę świat przestał wirować i od
razu poczułam się lepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Wszystko w porządku? — Usłyszałam głos
Draco niedaleko mnie. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że siedzi obok mnie.
Uśmiechnęłam się lekko na jego widok i pomyślałam, jak to dobrze mieć go przy
sobie. Wspierał mnie, trzymał za rękę i był lekarzem mojej córki. Był dla mnie
ważny i nie potrafiłam dłużej tego przed sobą ukrywać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Nie zauważyłam kiedy przyszedłeś — odparłam,
ignorując jego pytanie. Od kiedy Sophie zachorowała nic nie było w porządku. —
Wiesz która godzina?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">— Dochodzi piąta. Jeszcze chwila i zacznie
robić się jasno. Chodź, zejdziesz na dół, zjesz coś w kawiarni, żeby nabrać sił
— zdecydował za mnie, wstając z krzesła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Podał mi swoją dłoń i pomógł się podnieść.
Znowu poczułam zawroty, ale tym razem był przy mnie Malfoy. Wyczuł, że gorzej
się poczułam; objął mnie mocniej w talii, pomagając iść. Zaczęliśmy schodzić i
dopiero w połowie drogi zaczęłam się zastanawiać czemu w sumie nie zjechaliśmy
windą. Znowu wróciłam myślami do Sophie, leżącej gdzieś na dole. Uspakajała
mnie tylko myśl, że ciągle ktoś z nią był i była bezpieczna. Musiałam wrócić
jeszcze tego dnia do domu; chciałam żeby kiedy Sophie się obudzi, miała przy
sobie swojego przyjaciela — misia — Rudolfa. Od czasu, gdy skończyła dwa latka,
nie rozstawała się z pluszakiem i wszędzie z nim chodziła. Pilnowała go, był oczkiem
w jej głowie. Zgubiła go zaledwie raz, zostawiając przez przypadek w
przedszkolu. Od tamtego momentu już nigdy go nie zostawiła. Tak bardzo byłam
pochłonięta tymi myślami, że nie zauważyłam stojącego przy recepcji mężczyzny.
Dopiero kiedy usłyszałam cichy głos Malfoya, wróciłam na ziemię. W momencie, w
którym spojrzałam na nieznajomego, on zwrócił swój wzrok na mnie w tej samej
chwili. Wspomnienia wróciły jak za pstryknięciem palców, zobaczyłam <i>tą</i> znajomą twarz i przypomniałam sobie jak
to wtedy było. Puściłam dłoń Draco i przeszłam kilka kroków, stając w
niedalekiej odległości od mężczyzny. Przypatrywałam się jego twarzy, sylwetce,
a on patrzył się na mnie. Otworzył usta, ale ostatecznie nic nie powiedział.
Oddychałam niespokojnie i miałam wrażenie, że bicie mojego serca słychać na
całym korytarzu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Oliver Wood wrócił do naszego życia,
chociaż tak naprawdę nigdy w nim nie był. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">_______________________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Cześć, cześć! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Obiecałam rozdział na początku września —
i oto jest! Jestem z siebie bardzo dumna, że udało mi się dotrzymać obietnicy.
Powyższy rozdział jest jednym z tych, które naprawdę dobrze mi się pisało! Mam
nadzieję, że to widać i będzie się Wam dobrze go czytać. Trochę się porobiło,
nie? Jestem ciekawa, czy spodziewaliście się takiego obrotu spraw. Piszcie co
sądzicie, jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, ale też trochę się ich boję!
Ale cóż — do odważnych świat należy, więc piszcie koniecznie! Przy okazji prosiłabym
Was o oddanie głosu w ankiecie obok:
osoby, które są ze mną od trochę dłuższego czasu wiedzą, że co dziesięć
rozdziałów robię ankietę, ile osób czyta moje opowiadanie, bo wiem, że wszyscy
nie komentują. :)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Przy okazji, jeśli już o ankietach mowa…
Jest mi niezmiernie miło Was poinformować, że NWW zostało zgłoszone do konkursu
<b>Dramione Awards</b>! Moje opowiadanie zostało zgłoszone w kategorii opowiadania
trwające: dorosłość. Nawet nie wiecie jak mnie to podbudowało! Będzie mi miło,
gdyby osoba, która zgłosiła „Niewolników…” odezwała się w komentarzach, bo
baaardzo chciałabym podziękować jej osobiście. :) Jeśli ktoś chciałby
zagłosować w ankiecie, wybierając swoich ulubieńców w poszczególnych
kategoriach: <a href="http://dramione-pl.blogspot.com/2016/08/dramione-awards-poland-gosowanie_26.html" target="_blank">klik! </a><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Opowiadajcie, kochani, kto wrócił do
szkoły pierwszego września, a kto ma jeszcze wakacje? Ja na szczęście należę do
tego drugiego grona. <3 Piszcie co czeka Was w tym roku szkolnym — ktoś ma
maturę, testy gimnazjalne? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">No dobrze… To kiedy chcielibyście zobaczyć
kolejny rozdział? :) Póki mam wakacje bardzo chciałabym to wykorzystać. Musicie
też wiedzieć, że dużymi krokami zbliżamy się do końca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Ach, ależ się rozpisałam! Mam nadzieję, że
ktoś dotarł do końca. Zostawcie po sobie jakiś ślad, co? :)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Na razie kończę; zostawiajcie w
komentarzach linki do swoich blogów, a ja postaram się do Was wejść, przeczytać
i zostawić po sobie komentarz. Życzę Wam miłego tygodnia! <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">Milion
buziaków,</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 4.8pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .4gd; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; line-height: 150%;">M.<o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-43006848897997734832016-08-15T00:01:00.000+02:002016-08-21T21:56:00.942+02:00Rozdział 20<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Powrót do Denver okazał się być powrotem do
szarej rzeczywistości, ubarwionej jedynie przez ostatnie wydarzenia. Pobyt w
Hogwarcie zdawał się wpłynąć na wszystkich pozytywnie — a może tylko ja inaczej
patrzyłam na świat? Każda mijana osoba uśmiechała się do mnie z życzliwością,
jakiej od dawna nie zaznałam. Było to dość dziwne, bo jeszcze przed wyjazdem
mogłabym przysiąc, że każdy, kogo mijam, jest smętny i ponury. Wcześniej ludzie
patrzyli na mnie i Sophie z litością, a teraz… teraz nagle coś się zmieniło, na
lepsze. Zbliżenie między mną a Draco, dało nam szansę bycia szczęśliwym — i
właśnie tak wyglądały dni po powrocie do Denver. Wyjechaliśmy stąd osobno,
wróciliśmy razem, rzucając sobie co rusz spojrzenia i ukradkiem dotykając
swoich dłoń. Sophie zdawała się nie zauważać tych gestów, tak bardzo była pochłonięta
wpatrywaniem się w widoki i wspominaniem wydarzeń z Hogwartu. Patrząc na nią
zastanawiałam się jak to możliwe, że jest chora i czeka nas dalsza walka… a
przecież wszystko miało być już dobrze.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Dzień przed
świętami Bożego Narodzenia był wypełniony przygotowaniami do tego szczególnego
dla wszystkich momentu. Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy przyjechałam do
Denver, bałam się jak spędzimy wigilię. Zawsze byłyśmy w tym okresie same, ale
z dala od domu, wśród obcych ludzi, można było odnieść wrażenie, że jest się
jeszcze bardziej samotnym. Święta zawsze były dla mnie ważne — spędzone w
gronie rodziny były najlepszym czasem w roku. Dlatego kiedy w tym roku miałam
je spędzić przy boku dodatkowej, trzeciej osoby, byłam podekscytowana, ale
zarazem przerażona. Bałam się, że powiem coś złego i nasza relacja, tak krucha
i niepewna, nie przetrwa.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Dwudziesty
czwarty grudzień był dla każdego bez wyjątku dniem zabieganym, spędzonym na
kupowaniu prezentów, ubieraniu choinki i szykowaniu kolacji wigilijnej. Nie
inaczej było w naszym mieszkaniu: od rana biegałam po domu, usiłując dopiąć
wszystko na ostatni guzik. Sophie spała jeszcze w swoim pokoju; poprzednie dni
były dla niej męczące ze względu na ostatnią chemioterapię. Chodziłam po
mieszkaniu jak najciszej chcąc, żeby się wyspała. Ta noc nie należała do
najlepszych, ale tych jednych z gorszych. Po chemioterapii Sophie wydawała się
jeszcze bladsza, niż zwykle i jeszcze mniej rozmowna — martwił mnie jej stan,
jednak mimo to ciągle miałam nadzieję na lepsze dni. Przeszłam do kuchni,
zastanawiając się czego jeszcze potrzebuję ze sklepu na ten wieczór. Musiałam
wyciągnąć Sophie z domu, w końcu za oknem był już śnieg, a my nie miałyśmy
okazji się nim nacieszyć. Zerknęłam na duży zegar, wiszący w kuchni i
zmarszczyłam brwi. Było już dość późno, więc byłam zdziwiona, że dziewczynka
jeszcze nie wstała; ale wytłumaczyłam to sobie ciężką, nieprzespaną nocą. Na
myśl o tym od razu ziewnęłam, przecierając po chwili oczy. Musiałam napić się
kawy, by móc dalej działać. Miałam na głowie tyle rzeczy!; a zostało mi
przecież tak mało czasu do wieczora. Wstałam szybko z krzesła i włączyłam wodę
w czajniku. Otworzyłam szafkę, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zacisnęłam
wargi zastanawiając się, kto mógłby mnie o tej porze odwiedzić — w końcu nie
miałam zbyt wielu znajomych, moje kontakty ograniczały się jedynie do tych
szpitalnych. Moje myśli od razu powędrowały w stronę Draco, ale on miał dyżur,
nawet nie mógł się wyrwać… Przeszłam do przedpokoju i otworzyłam drzwi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Co ty tu
robisz? — zapytałam zdziwiona, podnosząc do góry brew. W wejściu stał Malfoy;
na jego płaszczu było widać jeszcze nieroztopione śnieżynki śniegu. Policzki
mężczyzny były lekko zarumienione, więc na dworze musiało być naprawdę zimno.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Liczyłem na
trochę milsze powitanie — powiedział, przechodząc obok mnie. Otrzepał swoje
ramiona ze śniegu. — Sophie jeszcze śpi?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Tak,
miałyśmy kiepską noc — odparłam. — Wejdziesz?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Nie wiem,
czy wiesz, ale już jestem w środku. — Wzruszył ramionami. Zmrużyłam oczy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Jakiś ty
dzisiaj śmieszny. Bardziej chodziło mi o to, czy zdejmiesz płaszcz, wejdziesz
się czegoś napić…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— A ty
dzisiaj jesteś naprawdę spostrzegawcza. — Zdjął płaszcz i powiesił go na
wieszaku. — Z chęcią napiję się z tobą herbaty, będzie mi bardzo miło —
powiedział, stając naprzeciwko mnie. Znowu byliśmy blisko, ale teraz nie
staliśmy na błoniach Hogwartu, tylko tu, w domu. Wziął moją dłoń w swoją; jego
była zimna, co było całkiem normalne, na zewnątrz padał śnieg, zima rozszalała
się na dobre. Draco uśmiechnął się lekko i wziął w ręce kosmyk moich włosów.
Przypadkiem dotknął zimną dłonią mojej twarzy i poczułam nieprzyjemne dreszcze.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Mieliśmy
porozmawiać — szepnęłam, praktycznie zapominając o oddychaniu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Obietnica
dana tamtego wieczora nadal ciążyła mi gdzieś w myślach. Blondyn pokiwał
twierdząco głową i schylił się, składając pocałunek na moim czole. Przymknęłam
oczy, rozkoszując się tą piękną chwilą. Ten pocałunek wydawał mi się być
kolejną obietnicą; kolejną obietnicą nie mającą pokrycia. Był jakby
przypieczętowaniem tego dnia, chociaż dopiero się zaczął. Poczułam na swoich
plecach wzrok… Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam stojącą w drzwiach swojego
pokoju Sophie. W rękach ściskała swojego misia, Rudolfa, i patrzyła się na nas
z niezrozumieniem. Draco, jakby czytając w moich myślach, powoli mnie puścił,
nie wykonując żadnych nerwowych ruchów. Dziewczynka nadal była zaspana i nie za
bardzo wiedziała co się dzieje.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Sophie, co
powiesz, żebyśmy poszli w dwójkę kupić choinkę? — odezwał się nagle Malfoy,
zanim zdołałam cokolwiek powiedzieć, jakby chciał oderwać uwagę dziewczynki od
naszej dwójki. Spojrzałam na mężczyznę, a ten wzruszył ramionami. Był ubrany
tak, jakby dopiero co wyszedł z pracy — miał na sobie szarą koszulę i ciemne
spodnie, a właśnie tak zwykle chodził ubrany w szpitalu. Brakowało tylko kitla
lekarskiego. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Podeszłam do Sophie, kucając przy niej i lekko
się uśmiechając. Dziewczynka pokiwała głową na znak, że tak, że chce jechać.
Już od samego rana była małomówna, dlatego miałam nadzieję, że wypad z Draco
chociaż trochę poprawi jej nastrój. Święta zawsze były dla niej pięknym
wydarzeniem, w końcu pojawiał się Mikołaj, zostawiając pod choinką prezenty, a
nad tegoroczną Wigilią wisiały ciemne chmury. Pozostawało mieć nadzieję — w
końcu to nadzieja umiera ostatnia. Ubrałam Sophie, dałam jej leki i zobaczyłam,
jak odjeżdża z Draco spod bloku. Zanim wsiadła do samochodu pomachała mi
rączką, ciągle się uśmiechając. Wybieranie choinki, w dodatku z Malfoyem,
było dla niej kolejnym szczęśliwym wydarzeniem. Od czasu kiedy zachorowała
postawiłam sobie za cel, aby sprawiać jej jak najwięcej radości, więc patrzenie
na takie rzeczy, było w gruncie rzeczy i dla mnie ogromnym szczęściem. Będąc
matką nie potrzeba wiele, rzeczy materialne przestają mieć swoją wartość —
uśmiech dziecka jest najpiękniejszą zapłatą za wszystkie przeszkody. Zanim
Draco wyszedł odciągnął mnie na bok, z daleka od wzroku Sophie i kazał się
wreszcie wyspać. Jego troska w stosunku do mnie była nawet urocza, chociaż
trudno było mi się do niej przyzwyczaić.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Gdy tylko
Malfoy i Sophie wyszli, przeszłam do kuchni. Wstawiłam w czajniku wodę,
próbując rozkoszować się tą chwilą samotności. Wbrew pozorom — samotność wcale
nie była zła. Każdy czasem potrzebuje chwili sam na sam z samym sobą. Ciągłe
przebywanie w obecności ludzi bywa męczące, więc w tamtym momencie samotność
była moją dobrą przyjaciółką. Zaparzyłam kawę i usiadłam przy stoliku. Nawet
nie miałam wcześniej czasu, by zjeść śniadanie, ale teraz… teraz nawet nie
miałam do tego ochoty. Potrzebowałam tylko ciszy. Kiedy jeszcze mieszkałam w
Londynie, Sophie była przy mnie ciągle, gdy tylko nie byłam w pracy, a ona w
przedszkolu. Wtedy często miałam po prostu dość; marudzenie Sophie i jej płacz
często mnie samą doprowadzał do łez. Macierzyństwo niosło ze sobą wiele trudu,
nieprzespanych nocy, jednak…. widok uśmiechniętej buzi mojej córki wynagradzał
każdą złą chwilę. Nie potrafiłam wyobrazić sobie życia bez niej — a jeszcze
kilka lat temu nie umiałam odnaleźć się w roli mamy. Po pojawieniu się Sophie
na świecie zaczęłam inaczej patrzeć na świat; wreszcie zrozumiałam, że wszystko
jest po coś i nic nie dzieje się bez przyczyny.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Napiłam się
łyka kawy, od razu się krzywiąc, gdy poczułam jej gorzki smak. Odsunęłam kubek
na drugi koniec stolika i ziewnęłam. Wstałam z krzesła i niczego nie
sprzątając, przeszłam do swojego pokoju. Założyłam wygodne dresy i przewiewną
bluzkę. Położyłam się na łóżku, przykrywając się kołdrą. Dzisiejsza noc była
ciężka; spędziłam ją, siedząc na podłodze, przy łóżku Sophie. Spała
niespokojnie, jak to zwykle miała po chemioterapii. Wolałam czuwać tuż przy
niej, niż leżeć w swoim łóżku. Teraz byłam w domu sama, a cisza zaczynała mnie
przytłaczać. Nawet za oknem nie było nic słychać, jakby wszyscy siedzieli w
swoich domach, chowając się przed całym światem — a przecież dzisiaj była
Wigilia i każdy powinien cieszyć się tym dniem ze swoimi najbliższymi.
Przekręciłam się na bok tak, że miałam widok na okno i to, co działo się po
drugiej stronie szyby. Śnieg delikatnie prószył od samego rana. Cały ten widok
był dla mnie wyjątkowo wzruszający, bo święta były w moim życiu szczególnie
ważne. Będąc jeszcze małą dziewczynką zawsze z niecierpliwością czekałam na te
dni, a teraz, będąc osobą dorosłą, te wspomnienia nadal były we mnie, ciągle
żywe. Na szczególną pamięć zasługiwało wspomnienie pierwszych świąt po Bitwie o
Hogwart. Przy wigilijnym stole usiadło mniej osób, niż w poprzednich latach —
wojna zebrała ogromne żniwo, zabierając ze sobą tyle dobrych ludzi. Trudno było
żyć z tą świadomością, ale każdy musiał sobie sam z tym poradzić, nie było
innego wyjścia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Pierwsze
święta po Bitwie o Hogwart były wyjątkowo smutne. W domu Weasleyów zwykle było
tłoczno i, przede wszystkim, śmiech roznosił się po całym pomieszczeniu,
poprawiając wszystkim dookoła humor. Tym razem było inaczej. Cisza przytłaczała
każdego, ale nikt nie miał zamiaru jej przerywać, bo to wydawało się być
odpowiednie. Przeżywanie żałoby w samotności — tego wszyscy się uczyli przez
kilka ostatnich tygodni.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>W wigilijny
poranek w Norze nie było słychać głośnych rozmów, a w radiu nie grano
świątecznych kolęd. Coś zmieniło się bezpowrotnie, dobrze to wiedziałam, tylko
w tamtym czasie nie umiałam sobie jeszcze z tym radzić. Siedziałam na łóżku,
wyglądając przez okno. Ginny jeszcze spała, cała przykryta kołdrą — było
jedynie widać jej włosy. Na jej twarzy można było codziennie dostrzec
zmęczenie, miała problemy ze snem. Tamtej nocy długo nie mogłyśmy zasnąć, więc
leżałyśmy w ciszy, nie zamieniając ze sobą żadnego słowa. Bo żadne słowa nie
mogły wypełnić pustki, pozostałej po śmierci przyjaciół.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Ginny
westchnęła, przekręcając się na drugi bok, a ja wstrzymałam oddech, bojąc się,
że ją obudzę. Chciałam żeby jak najdłużej spała i w końcu odpoczęła. Czasem
wieczorem słyszałam jak tłumi płacz, przyciskając twarz do poduszki; nie
chciała mnie obudzić, chociaż ja i tak wszystko słyszałam. Zaśnięcie nie było
łatwe, a mnie czasami dopadało przerażenie, którego nikomu nie wyjawiłam — co
jeśli zasnę i już się nie obudzę? Przyłapywałam się na tym, że liczyłam swoje
oddechy, słuchałam bicia serca… i pomyślałam, że tak nie powinno być, przecież
życie po pokonaniu Voldemorta miało być prostsze. A wcale nie zapowiadało się
na lepszą zmianę.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Podniosłam
się z łóżka, które cicho skrzypnęło. Wolnym krokiem podeszłam do okna, odsłaniając
lekko zasłony. Resztki śniegu leżały na trawie. Mimo że dzień dopiero co się
zaczął, na niebie nie było widać słońca — schowało się za chmurami i nic nie
wskazywało na go, że coś się zmieni. Przed domem stała duża choinka,
przyozdobiona kolorowymi bombkami, a dach Nory w nocy świecił się dzięki
kolorowym lampkom. Razem z Ginny pragnęłyśmy, żeby te święta nie różniły się
tak bardzo od tych poprzednich. Każdy z nas potrzebował chwili oddechu od
smutku i rozgoryczenia niesprawiedliwością świata. Bo świat był cholernie
niesprawiedliwy; może niektórzy potrafili się z tym pogodzić, ale dla mnie była
to abstrakcja. Na pozór wszystko było w porządku, można by pomyśleć, że tak
naprawdę kilka miesięcy temu nic się nie wydarzyło… Wystarczyło chwilę
porozmawiać, spojrzeć na rozstawione zdjęcia na kominku w Norze i wszystko
stawało się jasne.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Już
wstałaś? — Usłyszałam zaspany głos Ginny. Odwróciłam się w kierunku tego
dźwięku i odeszłam od okna. Ginny siedziała na łóżku, jej włosy były
rozczochrane, a pod oczami można było zauważyć duże cienie. Mimo że przespała
praktycznie całą noc, nadal było po niej widać ogromne zmęczenie.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Tak, jakiś
czas temu się obudziłam — odparłam, siadając na łóżku przyjaciółki. — Spałaś
całą noc?</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Znowu
miałam koszmar — powiedziała, ignorując moje pytanie. Zapatrzyła się w
przeciwległą ścianę, zawieszając wzrok na plakacie jej ulubionego zespołu.
Śmierć jej brata, Freda, była dla niej trudnym przeżyciem. Mimo upłynięcia
czasu ból nie znikał, a wręcz się nasilał; brak obecności członka rodziny w
tych ważniejszych wydarzeniach był często zbyt bolesny. Sny nie pozwalały
zapomnieć, a przecież czasem zapomnienie było jedną z lepszych rzeczy, jaka
mogła się przydarzyć. — Chciałabym, żeby te wspomnienia już po prostu odeszły —
szepnęła bardziej do siebie, niż do mnie. Ginny Weasley była niewolnikiem
własnych wspomnień, tak jak wiele innych osób, które przeżyły wojnę. Te
wspomnienia są śladem, już na zawsze zostają gdzieś w umyśle i przypominają o
sobie w najbardziej nieodpowiednich momentach.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Niedługo
wszystko wróci do normy. — Uśmiechnęłam się lekko i wzięłam w swoje dłonie jej
ręce. Wypowiedziane przeze mnie zdanie miało być pocieszeniem nie tylko dla
przyjaciółki, ale też dla mnie samej. Często powtarzane słowa, nawet jeśli są
kłamstwem… w końcu stają się wymuszoną przez nas samych prawdą. Obietnica
skierowana do Ginny właśnie tym była.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Zeszłyśmy do
kuchni, pomóc w przygotowaniach do wigilijnej kolacji. W pomieszczeniu nie było
zbyt wiele osób — pani Weasley krzątająca się od jednej szafki do piekarnika.
Przy stole siedział George, grzebiąc łyżką w misce z owsianką. Prawie go nie
zauważyłam, tak cicho się zachowywał. Po śmierci Freda stał się milczący,
unikający kontaktu z innymi ludźmi. Stracił brata, swojego najlepszego
przyjaciela; i nawet nie chciałam sobie wyobrażać, jak w tym momencie się czuł.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Wieczór
nadszedł szybko. Na stole można było znaleźć wszystko — sama nie wiedziałam jak
udało nam się przyrządzić tak szybko wszystkie potrawy. W rogu pokoju stała
ogromna choinka, przyozdobiona bombkami i błyszczącymi łańcuchami. Dzisiaj po
południu wszyscy z rodziny Weasleyów ubierali drzewko, śmiejąc się i
rozmawiając, zupełnie jakby nic się nie wydarzyło. Goście powoli zaczynali się
zjeżdżać, co chwilę słyszałam dzwonek oznajmiający, że przybyła kolejna osoba.
Siedząc przy stole i obserwując witających się ze sobą przyjaciół, poczułam
bolesne ukłucie. Tak wielu osób nie było, tak wielu osób miałam już nigdy nie
zobaczyć. A przecież były święta, w święta wszystko powinno być idealne.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Hermiono,
chodź do nas! — Usłyszałam za sobą znajomy głos.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Przy oknie
stali Ron i Harry, rozmawiali ze sobą, wyglądając przez okno, jakby na kogoś
czekali. Ja też na niektórych czekałam; ale te osoby nie mogły już wrócić i
nadszedł czas, by się z tym pogodzić. Ruszyłam w stronę moich przyjaciół i
zaczęłam z nimi rozmawiać. Patrząc na ich szczęśliwe twarze, ja też byłam
szczęśliwa. Wszyscy czekali z niecierpliwością na pierwszą gwiazdkę, by móc
zasiąść do stołu. Tych świąt bał się każdy, bo miały wyglądać zupełnie inaczej…
ale w końcu świąteczny czar udzielił się każdemu — i nawet na twarzy George’a
pojawił się uśmiech. Ten widok, tak rzadki od ostatnich miesięcy, był wyjątkowy
i chciałam zapamiętać tą chwilę. Rok temu święta spędziłam samotnie, jedynie w
towarzystwie Harry’ego, z daleka od rodziny, dlatego teraz chciałam się cieszyć
tym czasem, spędzonym w gronie najważniejszych dla mnie osób.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>A kiedy
pierwsza gwiazda zalśniła na niebie, nikt nie miał wątpliwości, że to pierwszy
dobry dzień od zakończenia wojny.</span></i><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;">Przekręciłam się na drugi bok, poprawiając poduszkę, na której
leżałam. Nie zdążyłam przykryć się kocem, kiedy poczułam jak moje powieki
zaczynają coraz bardziej ciążyć, aż w końcu nadszedł upragniony sen.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Obudził mnie
ruch gdzieś nade mną. Ktoś dotknął mnie delikatnie, niby przypadkiem, w
odsłonięte ramię. Na moim ciele pojawiły się dreszcze; leniwie otworzyłam oczy,
chcąc zobaczyć kto jest sprawcą mojej pobudki. Nade mną stał Draco, trzymając w
rękach koc. Zaczął mnie nim przykrywać, nie zdając sobie sprawy z tego, że
wcale już nie śpię. Dopiero po chwili zorientował się, że się mu przyglądam —
kąciki jego ust uniosły się do góry, jakby ucieszył się na mój widok.
Przebywanie z nim tak blisko już mnie nie krępowało, to, że dotykał swoją
dłonią mojej ręki, również było całkiem naturalne.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Nie
chciałem cię obudzić, przepraszam — wyznał, siadając na brzegu łóżka.
Podniosłam się do pozycji siedzącej tak, że dzieliła nas niewielka odległość.
Jeszcze nie do końca rozbudzona patrzyłam na mężczyznę zastanawiając się, czy
to przypadkiem nie sen. Jeszcze kiedyś przybywanie z Malfoyem w jednym
pomieszczeniu, blisko siebie, było nie do pomyślenia, przynajmniej dla mnie,
teraz nie widziałam w tym nic dziwnego. — Wybraliśmy choinkę, kupiliśmy bombki,
światełka.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— A gdzie
jest Sophie? — zapytałam, unosząc swoją dłoń i kładąc ją na swoim karku. Na
mojej twarzy pojawił się grymas, gdy usiłowałam rozmasować zesztywniałe
mięśnie. Nie miałam pojęcia ile czasu spałam, ile czasu nie było Draco i Sophie
w domu; a miałam jeszcze tyle do zrobienia!<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Zasnęła,
kiedy wracaliśmy do domu. Śpi w swoim pokoju — powiedział, a ja odetchnęłam z
ulgą. Opadłam z powrotem na poduszki, opierając się o ścianę. — Granger, wiem,
że nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale czasem myślę… kto jest ojcem Sophie? <o:p></o:p>— zapytał
ot tak, jakby pytał o najbardziej normalną rzecz na świecie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Między nami
zapadło długie milczenie. Nagle moje paznokcie wydawały mi się nader
interesujące. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, bałam się tego, co w nich
zobaczę. W oczach, które jeszcze dzisiejszego ranka wpatrywały się we mnie z
troską i czułością, teraz mogłam zobaczyć coś zupełnie odwrotnego.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Czemu
właśnie teraz o to pytasz? — zapytałam wreszcie, zaciskając wargi. Nie
spodziewałam się, że padnie takie pytanie, nigdy nie rozmawialiśmy na ten
temat, nawet wtedy, gdy staliśmy się sobie bliżsi. Nie wiedziałam jak moja
odpowiedź wpłynie na relację, którą przecież od tak dawna budowaliśmy.
Odrzuciłam koc na bok i wstałam z łóżka, przechodząc do okna. Oparłam się o
ścianę i wpatrywałam się w widok, rozciągający się za szybą. Nie chciałam teraz
patrzeć na Malfoya, nie w tej chwili.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Po prostu
chciałbym wiedzieć — odparł niby obojętnie. Usłyszałam skrzypnięcie łóżka;
wstał z niego i stanął niedaleko mnie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Ale
dlaczego akurat teraz, czemu dzisiaj, a nie w inny dzień, czemu tak bardzo
potrzebujesz tej informacji...? — powiedziałam prawie szeptem. Były święta,
Wigilia, w ten dzień nie powinno się podejmować takich tematów. Byłam na niego
zła, bo nie potrafił zrozumieć, że nie chcę o tym rozmawiać. To, jak Oliver
potraktował mnie, gdy poinformowałam go o ciąży, kazało mi wymazać sobie jego
osobę z pamięci. Nie chciałam dla Sophie takiego ojca.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Bo chcę, do
cholery, wiedzieć czy nadal w jakiś sposób o nim myślisz… Chcę wiedzieć, czy
coś jeszcze dla ciebie znaczy, czy to takie trudne do zrozumienia? — Podniósł
głos, podchodząc jeszcze bliżej mnie. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam
na niego, kręcąc z niedowierzaniem głową. — Po raz pierwszy w życiu zależy mi
na kimś bardziej, niż na kimkolwiek innym, rozumiesz? Sophie ma ojca i chcę
wiedzieć, czy to już zamknięty rozdział między tobą, a nim.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Westchnęłam
opuszczając wzrok na podłogę i przymykając oczy. Oparłam się o ścianę i przez
chwilę tak staliśmy. W całym mieszkaniu było cicho i miałam wrażenie, że Draco
słyszy moje głośne bicie serca. Po kilkunastu sekundach w końcu zrobił krok w
moją stronę, a później kolejny i jeszcze kolejny, aż w końcu znalazł się tuż
przy mnie. Spojrzałam na niego, a on, jakby automatycznie, pocałował mnie w
czoło i przytulił do siebie. Na początku nie odwzajemniłam uścisku, nadal byłam
w szoku po przebytej rozmowie i potrzebowałam dojść do siebie. Dopiero później
objęłam mężczyznę ramionami. Staliśmy, przytuleni do siebie, chłonąc każdą
sekundę tej chwili. Czułam jak jego serce szybko bije; wiedziałam, że nie tylko
dla mnie ta sytuacja była stresująca.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Oliver.
Oliver Wood jest ojcem Sophie — powiedziałam cicho. Poczułam jak Draco
zdrętwiał, chociaż nie odsunął mnie od siebie. — To zamknięty rozdział w moim
życiu i nie chcę do tego wracać. Zaczęłam coś nowego i nie chcę tego zepsuć,
rozumiesz?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Nie
otrzymałam odpowiedzi, więc niepewnie odchyliłam się do tyłu, chcąc zobaczyć
wyraz jego twarzy. Spojrzałam na mężczyznę, znajdującego się tak blisko mnie i
pomyślałam, że to będzie mimo wszystko dobry dzień — lekko się uśmiechał i
patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem. I zrobił coś, czego zupełnie się nie
spodziewałam: pocałował mnie, tak krótko i słodko, a potem oparł swoje czoło o
moje, ciągle mnie obejmując. Czy już w tamtej chwili go pokochałam? Sama nie
wiem, kiedy to uczucie mną zawładnęło, ale zrozumiałam to o wiele później, niż
powinnam.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>~<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>W rogu małego
pokoju stała niewielka choinka. Srebrne bombki zdobiły jej gałązki, a złota
gwiazda lśniła na czubku drzewka. Na komodzie stało radio, z którego wydobywały
się delikatne, świąteczne dźwięki kolęd. Za oknem zrobiło już się ciemno, ale
przez chmury zarówno gwiazdy, jak i księżyc, były niewidoczne. Na stole
przyniesionym z kuchni ustawione były miski z sałatkami i innymi wigilijnymi
potrawami, które udało mi się jeszcze po południu przygotować. W łazience
spędziłam zaledwie piętnaście minut — ale i tak było to więcej czasu, niż
miałam zwykle. Zazwyczaj znajdywałam jedynie czas na uczesanie się i przemycie
twarzy, resztę chwil poświęcałam Sophie, a w szczególności przestałam o siebie
dbać, gdy zachorowała. Po prostu są rzeczy ważne i ważniejsze; Sophie zawsze
była tą najistotniejszą częścią mojego życia. W takich sytuacjach wygląd,
jedzenie… stają się drugorzędną wartością.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Poprawiłam
swoje włosy, wpinając w koka ostatnią wsuwkę. Sophie siedziała za mną na
pralce, wybierając chustkę, którą mogłaby założyć na tą kolację. Miała na sobie
różową sukienkę i jasne rajstopki. Wyglądała jak każda inna dziewczynka i tylko
nienaturalnie blada cera i brak włosów wskazywały na to, że coś jest nie tak.
Miałam na sobie czarną sukienkę do kolan, kupioną w pośpiechu, w ostatniej
chwili. Nie miałam w szafie takich ubrań, tym bardziej nie tutaj, w Denver. Nie
wiedziałam, że będę w tym mieście tak długo — już pół roku — a nic nie
wskazywało na to, że coś miałoby się zmienić.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Mamusiu,
wyglądasz już jak księżniczka — stwierdziła Sophie, kiedy zapytałam się jej, co
sądzi na temat mojego ubioru. Nie potrzebowałam już nic więcej wiedzieć, bo
taki komplement z ust swojego dziecka, był najpiękniejszym prezentem, jaki
mogłam tego dnia otrzymać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Wyszłyśmy z
łazienki, kierując się w stronę pokoju. W pomieszczeniu czekał już Draco. Stał
przy oknie i wyglądał przez nie, obserwując co się dzieje na osiedlu. Na
zewnątrz jednak nie wydarzyło się nic specjalnego — większość rodzin, która
tutaj mieszkała, wyjechała na obrzeża miasta do najbliższych. W niewielu oknach
było zapalone światło, ale nie przeszkadzało mi to.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Na szybach
przykleiliśmy własnoręcznie zrobione gwiazdki, chcąc nadać domu jak najlepszą,
świąteczną atmosferę. Oprócz tego w całym mieszkaniu unosił się zapach
ciasteczek korzennych. Wszystko było przygotowane i myślałam, że nic złego nie
ma prawa się stać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Zanim
usiedliśmy do stołu, spojrzeliśmy przez okno w niebo, szukając pierwszej
gwiazdki. Pogoda nadal była taka sama jak wcześniej, gwiazdy zostały
przysłonięte przez chmury i nic nie wskazywało na to, że coś się zmieni.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Mamo,
patrz, pierwsza gwiazdka! — krzyknęła Sophie, pokazując palcem w niebo.
Podążyłam wzrokiem w to miejsce i zauważyłam świecący, czerwony punkcik,
migający i oddalający się z każdą sekundą. Samolot, lecący gdzieś, rzeczywiście
wyglądał na pierwszy rzut oka jak gwiazda.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Sophie, to
jest…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>—
Rzeczywiście bardzo ładna gwiazda — przerwał mi Draco, stojący obok mnie.
Rzucił mi wymowne spojrzenie i zerknął na Sophie, zapatrzoną w niebo. Jej
szeroko otwarte oczy wskazywały na to, że jest naprawdę zachwycona. Cicho się
zaśmiałam, patrząc na mężczyznę. Pokiwałam z uznaniem głową i zdałam sobie
sprawę z tego, że gdyby pozwolił mi dokończyć, najprawdopodobniej spędzilibyśmy
jeszcze więcej czasu przy parapecie, wypatrując gwiazd.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>—
Najpiękniejsza — szepnęłam.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>~<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Stół został
już sprzątnięty, talerze suszyły się na suszarce. Zgasiliśmy lampę, a na
komodzie rozłożyliśmy małe świeczki. Sophie bawiła się przy choince, a my
siedzieliśmy na niewielkiej kanapie. Wybiła godzina dziewiąta; Sophie często
już o tej porze spała, ale dzisiejszego wieczora postanowiłam przymknąć na to
oko. Oparłam swoją głowę o ramię Draco i ziewnęłam. Ten dzień był długi i
męczący, ale warto było poświęcić trochę czasu na wszystkie przygotowania.
Palce Malfoya delikatnie gładziły moją dłoń i miałam wrażenie, że jeszcze
chwila, a zasnę i obudzę się dopiero rano. Byłam naprawdę szczęśliwa, bo miałam
wszystko, o czymś kiedyś marzyłam. Miałam córkę, która każdego dnia dawała mi
powody do dumy i szczęścia, miałam osobę, której na mnie zależało i przyjaciół,
których odzyskałam po tylu latach. Byłam szczęściarą, bo miałam wszystko, co
chciałby mieć każdy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Sophie wstała
z podłogi i pobiegła do swojego pokoju, nawet na nas nie patrząc. Zabrała ze
sobą zabawki, więc pewnie miała zamiar jeszcze się bawić, chociaż widziałam po
jej ruchach, że była już zmęczona. Na zewnątrz prószył śnieg; jeszcze w tym
roku nie miałyśmy okazji ulepić bałwana czy porzucać się śnieżkami, jednak
patrząc na wątłe zdrowie Sophie, nawet nie miałam na to ochoty. Ostrożność w
walce z chorobą była dla mnie w tym momencie najważniejsza.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Westchnęłam i
potarłam swoje ramiona, chcąc choć trochę się rozgrzać. Pod choinką nie było
już żadnych prezentów — dzisiaj tylko Sophie została nimi obdarowana. W ciągu
tych kilku lat, wychowując Sophie, zauważyłam, że dzieci są kapryśne i szybko
się nudzą. Bajki, lalki, kolorowanki; to wszystko po kilkunastu minutach
przestawało być interesujące. Ledwo pamiętałam czas, w którym dziewczynka była
jeszcze niemowlęciem. Chciałam wrócić do tamtych miesięcy, ale pozostały mi
tylko wspomnienia i kilka albumów ze zdjęciami. Sophie, kiedy była jeszcze
malutka, zawsze widziała tylko mnie i nie potrafiłam wyobrazić sobie chwili,
gdy to się zmieni. Zawsze byłam dla niej najważniejsza, a z biegiem czasu i to
się zmieniało.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>Pomyślałam o
prezencie, który miałam dla Draco, leżącym pod łóżkiem. Teraz był czas, który
mogliśmy spędzić razem, w ciszy, słuchając delikatnych dźwięków pianina. Nie
musieliśmy się niczym przejmować, nigdzie się spieszyć. Po prostu siedzieliśmy
razem na kanapie, każde z nas pochłonięte swoimi myślami. Kieliszki z winem
stały na stoliku, wypite do połowy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Mam coś dla
ciebie — powiedziałam w końcu, przegryzając wargę. Przechyliłam głowę i
spojrzałam na Draco.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p>— Ja też mam
coś dla ciebie — odparł, puszczając moją dłoń i wstając z kanapy. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;">Wyszedł do przedpokoju, a ja, idąc za jego przykładem, przeszłam
do swojego pokoju. Schyliłam się, wyciągając spod łóżka małą paczuszkę,
zapakowaną w ozdobny, świąteczny papier. Miałam nadzieję, że Malfoyowi spodoba
się mój prezent; mimo że stosunkowo niedawno wydarzyło się między nami coś
więcej, pragnęłam dać mu coś, co będzie mu mnie przypominało. Nie wiedziałam co
przyniesie przyszłość, ale teraz nie chciałam o tym myśleć. Cieszenie się
chwilą — tego się nauczyłam, od kiedy Sophie zachorowała.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;">Wróciłam do salonu, trzymając w rękach prezent. Draco już
siedział na kanapie. Najpierw nic nie zauważyłam, dopiero po chwili dostrzegłam
w jego dłoniach małe pudełeczko. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy co
może się tam znajdować, przyprawiła mnie o dreszcze, ale od razu to odrzuciłam.
Usiadłam blisko Malfoya i zaczęłam się denerwować; od dawna nie miałam kontaktu
z jakimkolwiek mężczyzną i ta bliskość trochę mnie krępowała. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;">— Nie wiedziałam co ci się spodoba, więc... — zaczęłam mówić,
ale nagle przerwałam, gdy usłyszałam dziwny dźwięk, dochodzący z pokoju Sophie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;">Spojrzałam na Draco i zerwałam się z kanapy, biegnąc w tamtym
kierunku. Stanęłam w drzwiach i momentalnie oparłam się o ścianę, czując
zawroty. Zaraz obok mnie stanął Malfoy, który, w przeciwieństwie do mnie,
podbiegł do Sophie, od razu się nią zajmując. Na różowej sukience była plama
krwi. Moje serce na chwilę się zatrzymało i nie wiedziałam już co się dzieje.
Nie docierały do mnie słowa, które mówił do mnie Malfoy; dopiero kiedy zaczął
mną potrząsać, wyszłam z otępienia. Sophie była nieprzytomna. Nie kontrolując
swoich ruchów opadłam na kolana, dochodząc jakimś cudem do dziewczynki.
Dotknęłam jej małej twarzyczki, ubrudzonej krwią, i poczułam, że do moich oczu
napływają łzy. W tym samym czasie Draco gdzieś dzwonił, trudno było mi
otrząsnąć się na tyle, bym zrozumiała wymawiane przez niego słowa. Całą tą
sytuację pamiętam jak przez mgłę. Ciągle szeptałam imię mojej córki, głaszcząc
ją po głowie. Z moich oczu skapywały łzy; łzy złości, smutku i bezsilności. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;">Po pewnym czasie, który wydawał mi się ciągnąć w nieskończoność,
usłyszałam szczęk otwieranych drzwi. Ktoś podciągnął mnie do góry, stawiając na
nogi. Kilku ratowników weszło do pokoju i zajęło się Sophie, a ja stałam pod
ścianą, patrząc na całą sytuację przerażonymi oczami. W końcu delikatnie
podnieśli Sophie, kładąc ją na noszach. Draco z jednym z ratowników rozmawiał,
coś im wyjaśniając. Jego mina była całkowicie obojętna, co strasznie mnie
zdenerwowało; jak mógł być w takiej sytuacji spokojny, wyłączony z
jakichkolwiek emocji? <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;">— Granger, chodź, jedziemy — powiedział mężczyzna, biorąc
mnie za dłoń. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p><span style="line-height: 150%;">W innej sytuacji pomyślałabym, jak to dobrze mieć go przy sobie,
trzymając za rękę, ale w tej chwili było mi to zupełnie obojętne. Próbowałam
być silna, nie panikować, jednak nie potrafiłam. W głowie ciągle widziałam
obraz Sophie, leżącej na podłodze, ubrudzonej jej własną krwią. Malfoy
pociągnął mnie w stronę korytarza. Założył na mnie płaszcz, a szyję owinął
szalikiem. Wsiedliśmy do jakiegoś samochodu, a blondyn nieprzerwanie trzymał
moją dłoń, okazując mi wsparcie. Nie umiałam nawet na niego spojrzeć; wpatrywałam
się w szybę okna, a na moich policzkach pozostały zaschnięte ślady po łzach. Ze
stresu zaczął mnie boleć brzuch, jednak miałam to gdzieś — chciałam tylko
się dowiedzieć co jest Sophie, czemu wymiotowała krwią, co to wszystko
oznacza... Nie znałam odpowiedzi na te pytania, co tak bardzo mnie irytowało.
Nie mogłam znaleźć rozwiązania w przeczytanej książce, bo to działo się teraz,
w tym momencie, na moich oczach. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jedyne co mi pozostało, to czekać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 115%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
<o:p></o:p>
</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%;">
<br /></div>
</div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 150%;">___________________<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 150%;">Cześć, moi drodzy. <o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 150%;">Pod ostatnim rozdziałem powiedziałam, że kolejny rozdział pojawi
się szybciej; niestety wyszło inaczej i dopiero dzisiaj mogę opublikować
kolejną część opowiadania. Nie jest mi z tym uczuciem zbyt dobrze, ale nie wiem, czy mogę coś na to poradzić... Myślę, że zdajecie sobie trochę z tego sprawę,
że <i>odrobinę </i>straciłam serce do NWW. Piszę to opowiadanie już od ponad dwóch
lat, pewne rzeczy, które wtedy mi się podobały, teraz już niekoniecznie mnie
przekonują. Ale obiecuję Wam, że skończę to opowiadanie, może w wersji
skróconej, może nie — ale skończę. Piszcie koniecznie w komentarzach, jak
spodobał Wam się ten rozdział! (Ja strasznie bałam się wcisnąć przycisk 'Opublikuj', ale jakoś dałam radę!) Kiedy chcielibyście kolejny? Co powiecie na
początek września? <o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; mso-para-margin-bottom: .2gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: .2gd; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 150%;">Muszę przyznać, że minione już dwa miesiące były dla mnie...
trochę męczące. Pracowałam, wybierałam kierunek studiów, a między tym
szaleństwem szukałam mieszkania. Koniec końców: matura zdana, studia wybrane,
mieszkanie znalezione. :) Tyle u mnie. Tymczasem, proszę, opowiadajcie co u Was
słychać, jak Wam mijają wakacje, co robicie? Ja dzisiaj wyjeżdżam do
przyjaciółki na kilka dni; i bardzo się z tego powodu cieszę!</span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 2.4pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.4pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><span style="line-height: 150%;">Piszcie w komentarzach co u Was, jak wrócę do domu, od razu
zabiorę się za odpowiadanie. Jeśli macie do mnie jakieś pytania — również
śmiało je zadawajcie, na wszystko postaram się odpowiedzieć. Do następnego!</span><span style="line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 2.4pt 0cm; text-align: right; text-indent: 21.3pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif; line-height: 150%;">Przesyłam Wam milion buziaków!<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div style="line-height: 150%; margin: 2.4pt 0cm; text-align: right; text-indent: 21.3pt;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">M.</span><span style="font-family: georgia, serif; font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
</div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-47806788357630850942016-06-08T23:56:00.000+02:002016-07-07T11:16:35.524+02:00Rozdział 19<div class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.25pt;">
<div style="line-height: 115%; margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 21.25pt;">
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Noc upłynęła na rozmowach — wspominaniu przeszłości i mówieniu o
teraźniejszości. O przyszłości żadne z nas nie chciało mówić, nadal czułam w
powietrzu napiętą atmosferę, mimo że udawaliśmy, iż wcale tak nie jest. Nie
dało się jednak naprawić wszystkiego w jedną noc; potrzebowali czasu, dobrze to
wiedziałam. Nie chciałam nic przyspieszać i udawać, że pięć lat, które nas
dzieliło, nie miało miejsca. Jedyne, czego pragnęłam, to usłyszeć w ich głosie
prawdziwą szczerość. Spoglądając na ich sylwetki, nie mogłam się nadziwić jak
bardzo się zmienili i jak bardzo żałuję wyboru sprzed lat; nie było mnie przy
najważniejszych momentach życia moich przyjaciół. Myśląc o tym, zastanawiałam
się, czy oby na pewno powinnam tu być, ale patrząc na ich uśmiechnięte twarze,
wszystkie wątpliwości znikały. Harry i Ginny zaczęli planować ślub, co nie było
dla mnie szczególnym zdziwieniem — z czasów po wojnie pamiętałam, jak bardzo
byli w siebie zapatrzeni. Stanowili parę wręcz idealną, tak przynajmniej mi się
wydawało. Ich dłonie były ciągle splecione. Zazdrościłam im tej miłości i
zastanawiałam się, czy ja jeszcze kiedyś znajdę drugą osobę, która będzie mnie
tak kochała, wbrew wszystkiemu. Z mojej twarzy również nie znikał uśmiech; tak
bardzo cieszyłam się ich szczęściem! Patrząc na nich, decyzja o tym spotkaniu
była dla mnie tą jedyną, właściwą. Miałam ochotę mocno sobą potrząsnąć i
zapytać się samej siebie, czemu do tego spotkania nie doszło wcześniej, czemu
straciłam tyle czasu na ciągłym ukrywaniu się... przed czymś, czego nie
powinnam była się bać. Nie mogłam jednak cofnąć czasu, nawet jeśli bardzo bym
chciała. Dlatego jedyne, co mi pozostało, to nierozpamiętywanie błędów z
przeszłości, a cieszenie się z obecności tej trójki, z tego, że są przy mnie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nad ranem wróciłam do pokoju. Zmęczona, ale szczęśliwa, od razu
skierowałam się w stronę łóżka. Sophie spała, przykryta kołdrą. I nie byłoby w
tym widoku nic dziwnego, gdyby nie to, że obok łóżka, na siedząco, spał Malfoy.
Był to obraz tak rozczulający, że w moich oczach zgromadziły się łzy. Nie
rozumiałam, dlaczego tak bardzo się poświęca dla Sophie, nawet dla mnie. To
wszystko było nielogiczne; przysiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach.
Chciałam tylko zrozumieć całą sytuację i, w moim mniemaniu, wcale nie pragnęłam
aż tak wiele.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ranek nadszedł zbyt szybko. Na twarzy czułam ciepło; promienie
słońca, przedostające się przez okno, padały na moją twarz i zapewniły
nieprzyjemną pobudkę. Zmarszczyłam czoło i przewróciłam się na drugi bok, chcąc
jeszcze przez chwilę skorzystać ze snu. Coś mi się jednak nie zgadzało — często
byłam budzona przez Sophie, która była moim osobistym budzikiem, a tym razem
tak się nie stało. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na
miejsce, w którym wcześniej spała Sophie, a teraz już jej nie było. Od razu
zerwałam się z łóżka i nerwowo rozejrzałam po pokoju, czując przyspieszone
bicie serca. Milion myśli przebiegło naraz w mojej głowie, ale wszystko z
powrotem się zatrzymało, kiedy zauważyłam na poduszce małą karteczkę zgiętą na
pół. Pełna obaw sięgnęłam po nią, tworząc w myślach milion czarnych
scenariuszy. Mimo że wydawały mi się one niemożliwe, strach nadal pozostawał
moim towarzyszem. Po przeczytaniu tych kilku słów znacznie się uspokoiłam.
Niepokój, który jeszcze przed chwilą czułam, teraz zamienił się w złość na
Malfoya, na to, że mnie nie obudził, a dopisek, znajdujący się na karteczce,
wcale nie tłumaczył jego zachowania — tak przynajmniej usiłowałam sobie wmówić.
A tak naprawdę zrobiło mi się dziwnie miło, bo od długiego czasu nikt nie
okazał mi takiej troski.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przed moimi oczami pojawiły się czarne plamki, kiedy zbyt szybko
wstałam z łóżka. Chwilę odczekałam, aż wszystko wróciło do normy. Wpadłam do
łazienki, by choć trochę przygotować się do dzisiejszego dnia. Wiedziałam, że
będzie dla mnie pełen wrażeń, że będzie po prostu dobry, czego ostatnio tak
bardzo potrzebowałam. Przemyłam twarz zimną wodą, od razu czując się bardziej
rozbudzona. Spojrzałam w lustro i to, co zauważyłam w odbiciu, wydało mi się
bardzo smutne. Od dawna nie miałam czasu, żeby o siebie zadbać, a od połowy
roku nie zwracałam uwagi na swój wygląd, bo Sophie zawsze była na pierwszym
miejscu, co było dla mnie całkiem normalne. Zignorowałam jednak te myśli, chcąc
jak najszybciej wyjść z pokoju, dołączyć do Sophie i sprawdzić, czy
wszystko z nią w porządku.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przebrałam się w czyste ubrania, włosy związałam w kucyk, a w
torebkę włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy. Kątem oka spojrzałam na widok
rozciągający się za oknem — pogoda zapowiadała się naprawdę piękna i miałam
wrażenie, że nic nie może popsuć tego dnia. Bałam się tego, co przyniesie popołudnie;
czekał mnie cały dzień spędzony razem z Malfoyem. Ostatnie wspólne wyjście
Sophie wspominała przez długi czas i miałam cichą nadzieję, że będzie tak też
tym razem. Małe rzeczy potrafią sprawić wiele radości — a radości chciałam dać
Sophie jak najwięcej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przed samym wyjściem z pokoju wzięłam swój płaszcz. Nie miałam
zamiaru wracać po raz kolejny do pokoju po śniadaniu. Czekał nas długi dzień,
dzień pełen wrażeń i przede wszystkim dzień, w którym miałam przypomnieć sobie
to, kim byłam jeszcze kilka lat temu. Atmosfera panująca w zamku sprawiała, że
chciałam wrócić do używania magii, ale sama nie wiedziałam, czy jest to w ogóle
możliwe. Idąc korytarzami Hogwartu, kierowałam się w stronę Wielkiej Sali.
Przez siedem lat uczyłam się w tej szkole; ucieczka od przeszłości była
niemożliwa. Zupełnie nie wiedziałam, co się ze mną stało te kilka lat temu, nie
pamiętałam przyczyny, przez którą zdecydowałam się na wyjazd. Z perspektywy
czasu zauważyłam, jaka byłam nieodpowiedzialna, podejmując tę decyzję.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wreszcie dotarłam na miejsce. I pomyślałam, że powrót do tego
świata był dobrym rozwiązaniem, jednym z najlepszych, które podjęłam. Pchnęłam
drzwi, które skrzypnęły, jakby w proteście, i weszłam do środka. Od razu
zauważyłam niewielki stół, przy którym siedziało kilka osób. W tym gronie
zauważyłam Draco, siedzącego tuż przy Sophie. Nie dostrzegłam jednak trójki
moich przyjaciół; ich miejsca pozostawały puste. Zmarszczyłam brwi i podeszłam na
środek sali. Całe pomieszczenie było pięknie przystrojone, tak jak zawsze w
święta Bożego Narodzenia w tym miejscu. W sali stało kilka ogromnych choinek;
jedne mieniły się kolorowymi bombkami, na innych jarzyły się małe świeczki. Na
ścianach wisiały gałązki jemioły, przyozdobione łańcuchami i srebrnymi
dzwoneczkami. Cały ten widok sprawiał, że wspomnienia wracały ze zdwojoną siłą;
każde święta spędzone w gronie moich przyjaciół były dla mnie niezwykle ważne i
marzyłam o tym, by to powtórzyć. Ponowna wizyta w Hogwarcie była namiastką
świąt sprzed lat.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zobacz, mama! — Usłyszałam krzyk Sophie i od razu zwróciłam swój
wzrok w jej stronę. Uśmiechała się do mnie i machała rączką. Draco również
odwrócił się i lekko się uśmiechnął, jakby cieszył się na mój widok; i może
rzeczywiście tak było. — Mamo, widziałaś te wielkie choinki? A te latające
świeczki?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Widziałam, widziałam — odpowiedziałam, siadając z drugiej strony
Sophie. Stół, jak zwykle, zachwycał różnorodnością potraw i ich ilością.
Skrzaty co roku serwowały coraz to lepsze jedzenie i tym razem nie było
inaczej. — Sophie, najadłaś się już?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, już dużo zjadłam. Mogę tam iść? Tam jest wujek Harry! —
zapytała, uśmiechając się w moją stronę. Bez słowa poprawiłam na jej główce
różową chustkę, dobrze widząc, że Malfoy zawiązał ją kiepsko. Nie potrafiłam
opisać szczęścia, które malowało się na jej małej twarzy; wiedziałam, że
wszystko jest w porządku. Spotkałam się z przyjaciółmi, miałam przy sobie
Sophie, wróciłam do miejsca, za którym tak bardzo tęskniłam, a do tego, czego
nawet nie chciałam przed samą sobą przyznać, był Draco — i pomyślałam, że jest
naprawdę dobrze.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Idź — powiedziałam z uśmiechem, nawet się nad tym nie
zastanawiając. Sophie zeszła z ławki i pobiegła w stronę Harry’ego, stojącego
przy wejściu do Wielkiej Sali. Malfoy, jak gdyby nigdy nic, przesunął się w
moją stronę i kontynuował jedzenie. Nałożyłam na swój talerz jedną z potraw i
zaczęłam jeść.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Wyspałaś się? — zapytał nagle, odwracając się w moją stronę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, jasne — odparłam zupełnie zaskoczona. — Dzięki, że
zaopiekowałeś się wczoraj Sophie, a dzisiaj zabrałeś ją, żebym mogła dłużej
pospać… To naprawdę miłe.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie dziękuj, kiedyś ty zrobisz coś dla mnie i wszystko się
wyrówna — wyjaśnił, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> — Dzięki, Malfoy. Wiedziałam, że masz w tym swój interes,
nie mogło być inaczej — mruknęłam, zaczynając jeść. Rozejrzałam się po całej
sali i zauważyłam jak niewiele osób zostało w tym roku na święta w Hogwarcie.
Trzy osoby siedziały na końcu stołu i spoglądały na nas z podejrzliwością. Nie
było to jednak specjalnie dziwne patrząc na to, że byliśmy dorośli i nie
pasowaliśmy już do tego miejsca. — Nie widziałeś Rona i Ginny? Mieli przyjść na
śniadanie...<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger, widziałaś, która jest godzina? O ile dobrze widziałem,
wyszli stąd około dwóch godzin temu, ale pewnie nadal są w zamku, więc nic
straconego. — Spojrzałam na zegarek, znajdujący się na moim nadgarstku.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Cholera, czemu nie obudziłeś mnie wcześniej? — zapytałam z
wyrzutem, kiedy on zaczął wstawać z krzesła. — Ten dzień miał być długi, a już
straciłam część na spanie, to bez sensu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie przeżywaj, zdążycie wszystko zobaczyć. Sophie jest wyspana,
wzięła wszystkie leki, więc będzie dobrze. Naprawdę zawsze tak wszystko…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie kończ, Malfoy — powiedziałam, mrużąc oczy. Draco stał przede
mną i patrzył na mnie z ciekawością, przekrzywiając głowę na lewą stronę. —
Pójdziesz dzisiaj z nami? Tak na wszelki wypadek, no i Sophie byłaby naprawdę
szczęśliwa… Chyba że masz inne plany na ten dzień.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— W sumie zamierzałem odespać dzisiejszą noc, ale dla Sophie mogę
zrobić wyjątek. — Z powrotem usiadł na ławce, jednak jego wzrok był utkwiony w
ścianie. — Nigdy nie podejrzewałem, że mogę tu jeszcze wrócić, a tu proszę, w
dodatku w twoim towarzystwie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ej, nie musiałeś się zgadzać — powiedziałam z udawanym wyrzutem.
Wcale nie miałam mu za złe żadnych słów, wiedziałam, że mówi tak specjalnie i
nie ma do mnie pretensji. Nasze relacje już od kilku tygodni ulegały
polepszeniu i czasem oboje pozwalaliśmy sobie na wzajemne
dogryzanie. — Ale racja, ja też nawet nie myślałam o powrocie tutaj.
Prawie nic się nie zmieniło od tego momentu, kiedy byłam tu po raz ostatni…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> — Pokazałem Sophie trochę Hogwartu. Byliśmy w Skrzydle
Szpitalnym, w wieży Gryffindoru; chciałem pokazać jej gdzie mieszkałaś, a skoro
mamy dzisiaj wieczorem odjeżdżać pomyślałem, że może nie być już dzisiaj czasu
— mówił cicho, jakby chciał, żeby naszej rozmowy nikt nie słyszał. Nasze dłonie
były niebezpiecznie blisko.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To dobrze — wyszeptałam, chcąc, by ta chwila trwała jak
najdłużej. Była magiczna, a ja miałam wrażenie, że w tym pomieszczeniu jesteśmy
tylko my.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zachowywałam się egoistycznie, bo na tę jedną chwilę zapomniałam o
Sophie, śmiejącej się z Harry’ego gdzieś z drugiej strony sali, zapomniałam o
Ronie i Ginny, którzy być może czekali na mnie na zewnątrz. Byłam tylko ja i
Draco, i nasze dłonie, znajdujące się w tak niewielkiej odległości. Pomyślałam,
że dzieli nas tylko kilka centymetrów; odległość niewielka, a stanowiąca tak
ogromny problem. Skierowałam swój wzrok na nasze ręce i po chwili Malfoy też to
zrobił. I zrobił ten krok, którego ja tak bardzo się obawiałam — położył swoją
dłoń na wierzchu mojej. Wstrzymałam oddech, a krew jakby odpłynęła z mojej
twarzy. Między nami było już kilka takich sytuacji, ale ta była wyjątkowa. Moje
serce biło tak głośno, że nie miałam żadnych wątpliwości, iż słychać ten dźwięk
w całej sali. Jego dłoń była przyjemnie chłodna, moja odwrotnie. Nie miałam
pojęcia, ile minęło czasu i nie było to dla mnie ważne. Każda mijana minuta
była sekundą, a sekunda zaledwie mgnieniem, chwilą.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mamo, idziemy już? — Usłyszałam Sophie i piękny moment minął,
pozostając już jedynie wspomnieniem. Draco spojrzał na mnie, lekko się
uśmiechając. Zabrał swoją dłoń, pozostawiając po swoim dotyku tylko zimne
powietrze. Sophie podbiegła; niedaleko za nią szedł Harry.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, możemy już iść — powiedziałam, uśmiechając się w stronę
dziewczynki.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kiedy wstawałam z ławki, spojrzałam na swój talerz i niezjedzoną
jajecznicę. Pomyślałam tylko, że zjem coś później w Hogsmeade i już
kierowaliśmy się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Sophie szła przed nami sama,
wszystko podziwiając, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów tego
miejsca. Miałam nadzieję, że i ona wkrótce dostanie list z Hogwartu; nie mogłam
się tego doczekać. Po mojej jednej stronie szedł Draco, a po drugiej Harry.
Było to dość dziwne — kilka lat temu byliśmy wrogami, a teraz
wszystko odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Przy samym wyjściu Malfoy
został z tyłu, jakby wiedział, że na zewnątrz czekają inne osoby. I
rzeczywiście tak było. Kiedy tylko znaleźliśmy się na korytarzu, dostrzegłam
opartą o ścianę Ginny, która rozmawiała cicho z Ronem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Wreszcie! — krzyknęła Ginny, podchodząc bliżej nas. Sophie,
idąca z przodu, cofnęła się w stronę Draco i łapiąc go za rękę, schowała się za
nim. Była zawstydzona; często tak reagowała, widząc nowe osoby. Zwykle chowała
się za mną, ale widząc, że wyszłam do przodu, tym razem zrezygnowała. Widok
Sophie, mającej tak dobry kontakt z Draco, był dla mnie, matki, wzruszający.
Chyba nie ma niczego lepszego na świecie, niż widok szczęśliwego dziecka — a to
dawał mojej córce Malfoy. Nie wiedziałam jak, dlaczego on i dlaczego teraz, jednak
to nie było już ważne.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Przepraszam, wstałam trochę za późno… — mruknęłam, przytulając
Ginny. Ron stał z włożonymi dłońmi w kieszenie spodni, lekko się uśmiechając.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ginny też miałaby problem ze wstaniem, gdybym jej nie pomógł,
prawda, Ginny? — powiedział Ron, a jego siostra odwróciła się w stronę
chłopaka, mrużąc oczy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zapamiętam, Ron, i jeszcze ci się odpłacę, zobaczysz. —
Uśmiechnęła się złośliwie. — Czy to Sophie? — zapytała, podchodząc bliżej
dziewczynki i Malfoya. Odwróciłam się w ich stronę zastanawiając się, co zrobi
Sophie, jak zareaguje.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Sophie, to twoja ciocia, Ginny. Może przywitasz się z nimi? —
Draco przykucnął, nadal nie puszczając dłoni mojej córki. Chciał dodać jej
odwagi i zdałam sobie sprawę z tego, jaką jestem szczęściarą, że to właśnie on
jest jej lekarzem. Nie mogłam lepiej trafić, dobrze to wiedziałam.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ginny również ukucnęła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Zawsze miała dobry kontakt z dziećmi, więc nie byłam zdziwiona, kiedy Sophie
wyciągnęła w jej stronę rączkę. A ja… stałam z boku, niedaleko Rona i
Harry’ego, obserwując całe wydarzenie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> — Cześć — powiedziała w końcu Sophie, przełamując swoją
nieśmiałość.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zaskoczyła mnie tym i poczułam dumę; nigdy nie podejrzewałam, że
dziecko może dawać tyle powodów do radości, do samego uśmiechu. Właśnie to było
dla mnie w macierzyństwie najpiękniejsze. Kolejny powód do zdziwienia? Zaraz po
Ginny, do Sophie i Malfoya podszedł Ron, witając się z dziewczynką. Przez
chwilę cicho rozmawiali między sobą, w czwórkę. Poczułam, że Harry obejmuje
mnie ramieniem. I ta chwila była zdecydowanie jedną z piękniejszych w moim
całym życiu. Czułam bezgraniczne szczęście i zastanawiałam się tylko, czy
kiedykolwiek zostanie mi ono jeszcze odebrane. Marzyłam o tym, by wszystko się
ułożyło, żeby Sophie wyzdrowiała, bo to właśnie to było moim priorytetem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Idziecie z nami do Hogsmeade? — zapytałam pozostałych, kiedy
Draco rzucił mi wymowne spojrzenie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— My niestety nie możemy, mama chciała, żebyśmy pomogli w
przygotowaniach do świąt. Hermiono, wiesz, że zawsze możesz przyjechać do Nory
na Boże Narodzenie, wszyscy naprawdę by się ucieszyli — powiedział Ron wstając
i zatrzymując się naprzeciwko mnie. — Fajnie by było spędzić święta znowu w
swoim gronie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Może za rok, co, Ron? Muszę wrócić z Sophie do Denver, tym
bardziej teraz, w trakcie trwania leczenia — mówiłam. Założyłam kosmyk włosów
za ucho i uśmiechnęłam się przepraszająco. Przytuliłam mężczyznę i poczułam jak
mnie mocno obejmuje. Nigdy o nim nie zapomniałam, a teraz, stojąc w jego
ramionach poczułam, jak dobrze znowu tu być z moimi przyjaciółmi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jest dla ciebie i Sophie dobry? — zapytał cicho, a kiedy
rzuciłam mu nic nierozumiejące spojrzenie, dodał: — Malfoy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jest tylko lekarzem Sophie i tyle, Ron, nic mnie z nim nie
łączy. — Kąciki moich ust uniosły się lekko do góry, jakbym usiłowała uwierzyć
w prawdziwość tych słów. — Ale tak, jest dobrym lekarzem dla Sophie,
nie znalazłabym nikogo lepszego. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale to prawda.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ron pokiwał twierdząco głową i odwzajemnił uśmiech. I wszystko było
tak samo dobrze jak kilka lat temu. Sophie podbiegła do mnie, przytulając się
do moich nóg. Wszyscy zaśmiali się na ten widok. Ukucnęłam i wzięłam
dziewczynkę na ręce; od razu poczułam, jak mocno się do mnie przytula. Wczoraj
i dzisiejszego ranka, po raz pierwszy od pięciu lat, mnie przy niej nie było.
Było to dla mnie dziwne i dopiero kiedy oplotła mnie swoimi małymi rączkami,
zrozumiałam, jak bardzo się za nią stęskniłam.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— A ty, Harry, idziesz z nami?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mam do załatwienia kilka spraw tutaj, więc raczej zostanę…
Odprowadzimy was do bramy — odparł, a ja pokiwałam ze zrozumieniem głową.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chodźmy, macie dużo do zobaczenia! — krzyknęła Ginny, klaszcząc
w dłonie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wszyscy, w szóstkę, ruszyliśmy korytarzem w stronę wyjścia.
Żałowałam, że nie miałam szansy spotkać żadnego z nauczycieli, ale miałam
nadzieję, iż jeszcze kiedyś ich spotkam. Sophie już szła z przodu, pytając Ginny
o różne rzeczy związane z Hogwartem; polubiła ją, z czego tak bardzo się
cieszyłam. Ja zostałam trochę z tyłu, razem z Draco. Kiedy w końcu dotarliśmy
do bramy, założyłam Sophie kurtkę, a na główkę założyłam czapkę, chowając
chustkę do torebki. Mimo że na dworze nie było śniegu, mróz zagościł już na
dobre. Gdy przyszedł czas pożegnania, nie było łatwo walczyć z łzami, cisnącymi
się do oczu. Musiało minąć tyle czasu, żebym ponownie spotkała trójkę
przyjaciół — a miałam tylko dzień, żeby się nimi nacieszyć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy — powiedziała Ginny,
przytulając mnie po raz ostatni. Czekał na nich powóz, który miał ich zawieźć
na peron. My postanowiliśmy iść do Hogsmeade na pieszo, była zbyt piękna
pogoda, by ją zmarnować. W odpowiedzi na słowa Ginny pokiwałam głową,
uśmiechając się. Nie chciałam, żeby zapamiętali mnie płaczącą, niemogącą znieść
pożegnania, a silną, z uniesionymi kącikami ust.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ron i Ginny wsiedli do powozu, machając nam na pożegnanie. Harry
ruszył korytarzem, a my wyszliśmy na zewnątrz. Marzyłam o ciepłej herbacie w
którejś z kawiarek, znajdującej się w wiosce. Sophie szła przed nami, a ja i
Draco znajdowaliśmy się niedaleko niej. Dziewczynka rozglądała się wokół
siebie. Jej widok, radosnej i uśmiechniętej, był dla ogromnym szczęściem. W
ostatnich tygodniach przekonywałam ją do jedzenia, próbowałam ją zabawiać,
byleby się uśmiechała, a i tak przychodziło to z trudem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Widoki, które mieliśmy okazję podziwiać, były naprawdę wyjątkowe.
Usiłowałam zapamiętać jak najwięcej, bo nie wiedziałam, kiedy będę miała okazję
tu wrócić. Między mną a Malfoyem panowała cisza. Tego ranka wydarzyło się
więcej, niż zwykle i nie wiedziałam jak w związku z tym mam się zachowywać. W
oddali zauważyłam pierwsze domki. Sophie podbiegła do mnie, chcąc, żebym wzięła
ją na ręce. Czekałam na ten moment; już i tak bardzo długo szła, więc nie było
dziwnym, że jest zmęczona. W końcu dotarliśmy na miejsce. Zarówno ja, jak i
Malfoy stanęliśmy w miejscu, wpatrując się przed siebie. Miałam wrażenie, że
czas tutaj się zatrzymał — wszystko było takie, jakie zapamiętałam, nic się nie
zmieniło.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chodź — powiedział Draco, kiedy przez dłuższy czas nie ruszałam
się z miejsca.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— No przecież idę — burknęłam w odpowiedzi.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Sophie w końcu zechciała z powrotem iść o własnych nogach;
postawiłam ją na ziemi i złapałam za rączkę. Na ulicy kręciło się zbyt wiele
ludzi i nie chciałam, żeby się zgubiła. Po chwili z powrotem szliśmy główną
ulicą, rozglądając się wokół. W wiosce panowała piękna, świąteczna atmosfera.
Każdy, kogo mijaliśmy, witał się z nami i życzył miłego dnia. Już zapomniałam
jak uprzejmi potrafią być w tym miejscu ludzie. Wszyscy biegali ze sklepu do sklepu,
robiąc świąteczne zakupy, jakby na ostatnią chwilę — mimo że do świąt zostało
jeszcze kilka dni.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mamo, a wejdziemy do tamtego domku? — zapytała Sophie, ciągnąc
mnie za płaszcz, żebym zwróciła na nią uwagę. Dziewczynka pokazywała palcem na
Pub pod Trzema Miotłami. W tak zimny dzień jedyne, o czym w tym momencie
myślałam, to wypicie czegoś ciepłego, dlatego pokiwałam twierdząco głową.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Sophie, mówiłam ci, żebyś nie pokazywała na nic ani na nikogo
palcem. Ale tak, wejdziemy tam, napijemy się czegoś ciepłego i ruszymy na
dalsze zwiedzanie, co ty na to? — Sophie przytaknęła na moje słowa.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Malfoy, idziesz z nami czy masz jakieś inne plany? — spytałam,
chociaż tak naprawdę bardzo chciałam, by poszedł z nami. Nie wiedziałam
dokładnie, czemu, po prostu czułam się w jego towarzystwie pewniej,
bezpieczniej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jasne, że tak, w końcu to wycieczka Sophie i ona nam planuje
dzień — odparł. Sophie zaśmiała się i drugą ręką złapała za dłoń Draco.
Pociągnęła nas w stronę budynku, a ja tylko spojrzałam się na mężczyznę,
idącego obok mnie i wzruszyłam ramionami.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kiedy weszliśmy do środka, ciepłe powietrze od razu uderzyło mnie
w twarz. Zważając na to, że było przed południem, w pubie nie było wiele osób.
Zdjęłam kurtkę Sophie, a na główce zawiązałam chustkę, zamiast czapki.
Odwiesiłam nasze ubrania na wieszak i zajęliśmy stolik stojący przy oknie.
Dzięki temu mieliśmy widok na to, co działo się na ulicy. Sophie zajęła miejsce
najbliżej parapetu i ciągle obserwowała chodzących po drugiej stronie ściany
ludzi. Usiedliśmy przy stoliku, czekając, aż madame Rosmerta przyjdzie przyjąć
zamówienie. To miejsce również nie zmieniło się od tego momentu, gdy byłam tu
ostatni raz. Zastanawiałam się czy ktoś zwróci na naszą dwójkę uwagę, w końcu
Hermiona Granger i Draco Malfoy w jednym miejscu; osoby, które zniknęły kilka
lat temu osobno, teraz wróciły razem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Co podać? — Nagle, nawet nie zauważyłam, kiedy pojawiła się przy
nas kobieta, zajmująca się obsługą w pubie. Madame Rosmerta patrzyła się na nas
z ciekawością, jakby skądś nas kojarzyła, ale nie wiedziała dokładnie skąd.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dla mnie będzie woda goździkowa, dla Sophie herbata z cytryną, a
ty… — powiedziałam szybko; chciałam tylko żeby kobieta jak najszybciej odeszła.
Spojrzałam na Malfoya dając mu znaki, by dopowiedział resztę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Herbata z cytryną będzie idealna — dokończył, uśmiechając się do
Rosmerty. Uniosłam do góry brew, nawet nie usiłując zastanawiać się, w co gra
Malfoy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dwa razy herbata z cytryną, raz woda goździkowa, już się robi —
powiedziała, odchodząc od naszego stolika i kierując się w stronę innych
klientów.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Westchnęłam głośniej i spojrzałam na Sophie. Nie wiedziałam, czy
powrót do tego miejsca jest dobry, nie wiedziałam, czy Sophie tego potrzebuje,
ale chciałam jej zapewnić choć minimalną rozrywkę. Leczenie w Denver jest
monotonne, wszystko wygląda tak samo, Sophie codziennie widzi te same twarze,
dlatego z czasem pojawia się obojętność w wykonywaniu zwykłych czynności. Dla
mnie, mamy, ten widok był bolesny. Teraz siedzieliśmy, czekając na herbaty,
razem z lekarzem Sophie. Osoba, która nas zna, pomyślałaby, jaki ten widok jest
ironiczny, jednak… najważniejsze było to, że Sophie była szczęśliwa.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ale ci ludzie są dziwnie ubrani — mruknęła w zamyśleniu, nadal
nie przestając wpatrywać się za okno.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Spojrzałam na Malfoya i oboje zaczęliśmy się śmiać, ale
dziewczynka nie zwracała na to uwagi. W końcu Rosmerta przyniosła nasze napoje;
woda goździkowa była idealna. Sophie wyznała, że herbata, którą w tym miejscu
piła, nigdy nie będzie tak samo dobra jak moja — takie słowa zawsze podnosiły
mnie na duchu. Po niecałej godzinie, spędzonej na wspólnym rozmawianiu i
śmianiu się, wyszliśmy z gospody, kierując się tym razem w stronę Miodowego
Królestwa. Od zawsze wszyscy uczniowie Hogwartu przychodzili tu, by zaopatrywać
się w słodycze, więc i ja chciałam pokazać Sophie to szczególne miejsce.
Weszliśmy do środka. Dzwonek, zawieszony przy drzwiach, oznajmił nasze
przybycie. Tak jak zwykle w rok szkolny miejsce to było zatłoczone uczniami,
tym razem znajdowały się tu jedynie pojedyncze osoby, chcące zapewne dorzucić
trochę słodyczy do prezentów dla najbliższych. Rozglądałam się po całym
sklepie, zupełnie tak, jakbym była tu pierwszy raz. Sophie stała w miejscu i
przyglądała się wszystkiemu z uwagą. Każda półka była wypełniona przeróżnymi
słodyczami — od czekoladowych kociołków i lukrecjowe pałeczki po miętowe
ropuchy i słonowodne ciągutki. Po prawej stronie znajdowała się lada, a za nią
stała właścicielka cukierni.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> — Mamo, chodźmy tam! — krzyknęła Sophie, ciągnąc mnie za
rękę w stronę jednej z półek.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Malfoy stał niedaleko, przyglądając się słodyczom. Już wcześniej
ustaliliśmy, że wychodzimy stąd z pełnymi torbami, więc pewnie zastanawiał się,
co ze sobą zabrać. Chciałam mieć coś ze sobą z tego miejsca, gdy wrócę do
Denver. Wybór słodyczy okazał się o wiele trudniejszy, niż początkowo
przypuszczałam. Spędziliśmy w sklepie dużo czasu i nie obyło się bez śmiania
się i głośnych, może nawet zbyt głośnych rozmów. Ostatecznie wszyscy wyszli ze
sklepu zadowoleni i obładowani zakupami. Właścicielka prawdopodobnie odetchnęła
z ulgą, kiedy wreszcie w jej miejscu nastał spokój i cisza. Uśmiech na twarzy
Sophie nie malał, a wręcz przeciwnie, z każdym odwiedzonym sklepem coraz
bardziej się powiększał. Wiedziałam, że wpływ na jej szczęście ma też Malfoy —
nadal uwielbiała spędzać czas w jego towarzystwie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger, idę po pióro do sklepu Scrivenshafta, idziecie ze mną
czy zostajecie? — zapytał nagle Draco. Nastało już po południe, a w zimie
ciemno robiło się naprawdę wcześnie. Czekał nas jeszcze powrót do Hogwartu po
rzeczy, a później odjazd pociągiem do domu. Chciałam pokazać Sophie jeszcze
dużo miejsc, ale wiedziałam, że nie mamy już czasu.<br />
„<i>Jeszcze tu wrócimy</i>” —
pomyślałam, stając w miejscu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie, pójdziemy jeszcze zobaczyć sklep Zonka, może tam coś
jeszcze kupimy — odparłam. Policzki Sophie były zarumienione od zimna i byłam
pewna, że to już jest ten moment, w którym musimy wracać. Dawno nie była tak
długo na dworze i nie chciałam, żeby się przez to rozchorowała. Było to
ostatnie, czego w tej chwili potrzebowałam. — Spotkajmy się tutaj za
kilkanaście minut.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Draco w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową, zgadzając się.
Odszedł w kierunku sklepu, a my w dalszym ciągu stałyśmy w miejscu. Malfoy
odwrócił się przy wejściu do budynku, jakby sprawdzając, czy jesteśmy; lekko
się uśmiechnął i zniknął za drzwiami. Ja i Sophie ruszyłyśmy w końcu, ale w
przeciwną stronę, kierując się do naszego celu. Sklep Zonka był miejscem dość
nietypowym, co nie zmieniało faktu, że większość uczniów Hogwartu uwielbiała to
miejsce i byli tu stałymi klientami. W czasie wojny budynek był zamknięty,
jednak najwyraźniej właściciele wrócili, chcąc dalej prowadzić interes.
Przypomniało mi się jak Fred i George robili kawały każdemu, kto tylko im się
nawinął. Ta myśl wprawiła mnie w smutek, bo przypomniała mi się wojna i ogromne
żniwo, które zebrała. Weszłyśmy do sklepu, żeby chociażby chwilę tam pobyć.
Pomieszczenie to było dość duże — wszystko miało w nim swoje miejsce. Sophie
podbiegła do jednej z szaf, obserwując wynalazki. Wszystko dokładnie
obeszłyśmy, nic nie omijając.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Draco czekał na nas w ustalonym miejscu. Czarny płaszcz, który
miał na sobie, kontrastował z jego jasną cerą. Stał odwrócony, a ja pomyślałam,
że chciałabym dać nam szansę; dobrze wiedziałam, iż nie tylko ja coś do niego
czuję. Byłam już dorosła i mogłam sama przed sobą to przyznać.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem Sophie nie chciała iść sama
i wykorzystała w tym celu Malfoya, który sam się zaoferował. Zachodzące słońce
mocno świeciło sprawiając, że musiałam mrużyć oczy, by cokolwiek widzieć.
Gdzieś w oddali zauważyłam Wrzeszczącą Chatę — miałam z nią związanych tyle
wspomnień! I wiedziałam już, że niezależnie od tego, co się w przyszłości
wydarzy, muszę tu jeszcze wrócić. Wreszcie doszliśmy do zamku. Za rogiem
zauważyłam kotkę Norris, brakowało tylko jej właściciela; chociaż pewnie gdzieś
niedaleko spacerował. Korytarze o tej porze były już puste, kilkoro uczniów,
którzy zostali na święta w Hogwarcie, albo już siedzieli w swoich dormitoriach,
albo nadal przebywali w Hogsmeade. Kiedy wróciliśmy do naszego pokoju, Sophie
już spała. Draco położył ją na łóżku, a ja zajęłam się zdjęciem jej ubrań.
Przykryłam dziewczynkę kocem i pocałowałam w czoło — ten dzień należał z
pewnością do udanych, ale też tych męczących. Chciałam żeby jeszcze odpoczęła
przed podróżą, ponieważ jeszcze dzisiejszego wieczora czekał nas powrót do
domu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nasze rzeczy spakowałam szybko, nie miałyśmy ich wiele, bo jedynie
kilka podręcznych rzeczy i trochę ubrań. Spojrzałam na zegar, wiszący nad łóżkiem
— do odjazdu pociągu mieliśmy jeszcze trochę czasu. Mimo że dopiero co
wróciliśmy, chciałam jeszcze chwilę się przejść, przemyśleć kilka spraw na
świeżym powietrzu. Założyłam z powrotem na siebie płaszcz i zanim zamknęłam za
sobą drzwi, sprawdziłam jeszcze, czy z Sophie wszystko w porządku. Przeszłam do
pokoju Malfoya i zapukałam w drzwi, a kiedy usłyszałam głośne „Proszę”,
otworzyłam je i weszłam do środka. Draco, podobnie jak ja przed chwilą, pakował
się.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chciałam zapytać, czy możesz mieć oko na Sophie… Chcę jeszcze
się przejść, pozbierać myśli — powiedziałam, przegryzając środek policzka.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Blondyn pokiwał twierdząco głową, a ja w odpowiedzi się lekko
uśmiechnęłam. Nie wiem, czego dokładnie oczekiwałam — tego, że mnie zatrzyma,
będzie chciał porozmawiać? Na oczekiwaniach się skończyło, ponieważ kilka
sekund później kierowałam się już w stronę wyjścia. Męczyło mnie nasze
zachowanie, chciałam tylko wiedzieć, na czym stoję.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Gdy tylko wyszłam na zewnątrz, zimne powietrze od razu uderzyło
mnie w twarz. Na dworze było o wiele chłodniej, niż wcześniej; poprawiłam
szalik i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku jeziora. Oddychałam głęboko i
równo, usiłując uspokoić oddech. Niedaleko zauważyłam chatkę Hagrida, jednak
światła były zgaszone. Podejrzewałam, że wyjechał na święta, może do Nory, może
gdzieś indziej, sama nie wiedziałam, tak długo nie miałam z nim kontaktu.
Drzewa Zakazanego Lasu lekko się bujały, wprawione w ruch przez wiatr. Objęłam
się ramionami i stanęłam niedaleko jeziora. Noc jeszcze nie nadeszła, dopiero
zbliżała się pora wieczorowa. Niebo, jak prawie zawsze w tym miejscu, było
bezchmurne. Gdyby było ciepło, zabrałabym ze sobą koc i przeleżała tu całą noc…
Pociągnęłam nosem, pocierając swoje dłonie. Rzadko kiedy miałam takie chwile,
które były całkowicie przeznaczone dla mnie — dlatego tym bardziej cieszyłam
się z tego momentu. Zamknęłam na chwilę oczy, ale zaraz z powrotem je
otworzyłam, gdy usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się gwałtownie do tyłu i
zauważyłam Malfoya, idącego przez błonia. Zmarszczyłam brwi, ponieważ nie
miałam pojęcia, co tu robi i czemu zostawił Sophie samą. Otworzyłam usta i po
chwili ponownie je zamknęłam; nawet nie wiedziałam jak mam zareagować.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Przyszedł Potter, powiedział, że przez chwilę popilnuje Sophie —
powiedział, widząc mój wzrok.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Czemu tu przyszedłeś? — zapytałam po kilku sekundach, odwracając
się w stronę jeziora. Malfoy stał tuż przy mnie, czułam dotyk jego ręki na
swojej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Też musiałem się przewietrzyć — wyjaśnił, ucinając temat. —
Wiesz, dzisiejszy dzień był naprawdę fajny. Cieszę się, że mogłem go z wami
spędzić. Takie powroty… uważałem je za niebezpiecznie, że nie warto do nich
wracać, ale chyba zmieniłem zdanie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mi też się dzisiaj podobało — wyszeptałam. — Sophie była
naprawdę wszystkim zachwycona, ja zresztą też.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Między nami zapadła cisza. Oboje byliśmy pochłonięci przez swoje
myśli. Wpatrywałam się w taflę jeziora; ten widok był dla mnie tak
hipnotyzujący, że nie mogłam oderwać od niego swojego wzroku. Malfoy również
musiał być zajęty swoimi sprawami. Nie wiem jak długo tam staliśmy, kiedy nagle
poczułam na swojej dłoni dotyk. Jego palce oplotły moje, jakby w geście
tęsknoty, jakby wydarzenia, które miały miejsce między nami, teraz złączyły się
w jedno, tworząc punkt kulminacyjny. Dłoń Draco, w przeciwieństwie do mojej,
była ciepła, w końcu niedawno wyszedł z zamku. Moje serce zabiło dwa razy
szybciej, na plecach poczułam dreszcze i sama już nie wiedziałam, czy to z
powodu zimna, czy dotyku Draco. Spojrzałam na nasze złączone dłonie, po czym
przeniosłam swój wzrok na Malfoya. Odwróciłam się wolno w jego kierunku i on,
automatycznie, zrobił to samo. Mimo że na dworze było już ciemno, widziałam
jego niebieskie oczy, przeszywające mnie na wylot. Między nami nie było już
żadnych barier, a ja nie myślałam o niczym innym, jak o oczach, które patrzyły
na mnie z dziwną troską. Kolejny krok zrobiłam ja — przybliżyłam się do
mężczyzny, a swoją drugą dłoń przeniosłam na jego ramię. Czułam intensywny
zapach jego perfum, widziałam z bliska popękane usta i pomyślałam, że nie chcę
tego psuć, nie chcę zatrzymywać. Zbyt daleko zaszło uczucie między nami, teraz
było już za późno. Dłoń Draco zatrzymała się na moich plecach, a mnie przeszły
kolejne dreszcze. Dzieliły nas tylko milimetry, tak niewiele, a tak trudno było
ten odcinek pokonać. Przegryzłam wargę i wtedy to się stało — poczułam jego
usta na swoich. Nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego; w pobliżu nie wybuchły
fajerwerki, nikt nie zaczął nam bić brawa. Byliśmy tylko my i miałam wrażenie,
że jesteśmy zamknięci w swoim świecie i prócz nas nie ma nikogo innego. Malfoy
całował mnie tak, jakby jutro miało nie nadejść, jakby miało to być pożegnanie,
co było niemożliwe: był przecież lekarzem mojej córki, musiał przy nas być.
Swoją dłoń przeniosłam na jego kark, chcąc być jeszcze bliżej, chociaż tak
naprawdę chyba nie dało się być bliżej. Uniosłam się odrobinę na palcach, a on,
próbując zmniejszyć dystans między nami, bardziej się schylił. W końcu zabrakło
powietrza — oderwaliśmy się od siebie, wpatrując się w swoje oczy. Chciałam coś
powiedzieć, tylko sama nie wiedziałam, jakie słowa będą w tym momencie
odpowiednie. W zamian za to opuściłam swój wzrok, nie mogąc już dłużej patrzeć
w jego oczy. Poczułam jak Malfoy przytula mnie do siebie; przymknęłam powieki i
zrobiłam to samo, odwzajemniając uścisk.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Porozmawiamy — obiecał, szeptając do mojego ucha. Ciepłe
powietrze przyjemnie mnie załaskotało i lekko się uśmiechnęłam. Kiwnęłam głową,
zgadzając się, ale w tej chwili… nie potrzebowaliśmy niczego innego, niż ciszy.
Ciszy i swojej obecności. Poczułam, że odnalazłam wreszcie coś, co dawno temu
zgubiłam — moje szczęście nie miało granic.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 130%; margin: 3pt 0cm; text-indent: 21.25pt;">
<span style="line-height: 130%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I tego wieczora wreszcie spadł śnieg.</span></span></div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.25pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">___________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.25pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Halo, halo, czy ktoś jeszcze pamięta starą
M.? Tak, to ja, wróciłam z nowym rozdziałem, nowymi chęciami do pisania i nową
weną! Nawet nie wiecie jak się za tym stęskniłam – za publikowaniem rozdziałów,
za czekaniem na Wasze komentarze, czy jakieś wyświetlenia. Ostatnie tygodnie
były, hm, dość trudne, cały maj miałam zajęty maturami, ale wreszcie jestem!
Ustne zdane całkiem dobrze, pisemne mam nadzieję, że też (ale nic nie mówię,
żeby nie zapeszyć!!), no i co jeszcze… Mam już wakacje! Więc od teraz, mam
nadzieję, rozdziały NWW będą pojawiać się o wiele częściej i, przede wszystkim, szybciej. Na początku pisania
tego rozdziału, miałam problem, nie potrafiłam za bardzo się wciągnąć w
pisanie, ale z czasem… jakoś tak samo poszło. :)) Mam ogromną nadzieję, że ten
rozdział Wam się spodobał. Piszcie, proszę, proszę, bardzo ładnie proszę, co o
nim sądzicie. Myśl, że ktoś jeszcze czyta moje opowiadanie, jest bardzo
motywująca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.25pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie wiem czy wiecie, ale równo dwa lata
temu opublikowałam pierwszy rozdział tego oto opowiadania. Tak, dzisiaj blog
obchodzi swoje drugie urodziny, a ja obchodzę, również dzisiejszego dnia, dziewiętnaste! To strasznie
miła myśl, że pisanie stanowi taką część mojego życia. Nawet nie wiecie jak się
spieszyłam, tylko żeby opublikować rozdział jeszcze 8 czerwca. ;)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.25pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Jeśli macie do mnie jakieś pytania,
dotyczące mnie samej, matury czy opowiadania, piszcie, proszę, bez krępowania w
komentarzach. Naprawdę na to czekam! Przy okazji, korzystając z tego, że mogę
się już cieszyć wolną chwilą, zostawiajcie w komentarzach linki do swoich
blogów. Obiecuję, że wejdę, przeczytam i skomentuję. :) Ostatnio nie miałam głowy do czytania opowiadań, ale teraz mam zamiar wszystko nadrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.25pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kurczę, to chyba tyle. Ale się rozpisałam,
aż sama nie mogę uwierzyć! Strasznie się za Wami stęskniłam, to chyba
dlatego dostałam takiego motorka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.25pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Do kolejnego rozdziału! Piszcie co u Was,
jestem bardzo ciekawa!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.25pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">PS. Rozdział niesprawdzony. :< Jeśli
dojrzycie jakieś błędy, poinformujcie mnie, bo na pewno wkradły się literówki
itd. :)<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 13.8pt; margin-bottom: 5.0pt; text-align: right; text-indent: 21.25pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><i>M.</i></span><span style="font-family: "georgia" , serif;"><o:p></o:p></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com43tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-88026017191106588292016-03-19T18:35:00.000+01:002016-05-06T16:24:05.920+02:00Rozdział 18<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Od razu uprzedzam, że rozdział jest
bardzo długi, bo ma prawie 11 stron. <o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dla wszystkich, którzy czekali.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dni mijały;
czas wcale nie zatrzymał się w miejscu, wszystko biegło swoim naturalnym
rytmem. Każdy dzień zdawał się być dłuższy od poprzedniego, a noce, podczas
których chęć snu odchodziła, stawały się zwykłą męczarnią. Podobno noc jest
najlepszą porą na wymyślanie różnych scenariuszy, szczególnie tych
szczęśliwych… Przekonałam się jednak, że w moim przypadku jest dokładnie w
drugą stronę. Mimo że starałam się myśleć jedynie o samych pozytywnych
stronach, zarówno leczenia Sophie jak i przyjazdu Harry’ego, ciągle w mojej
głowie pojawiały się wątpliwości. Stawało się to już dla mnie męczące, marzyłam
tylko o chwili wytchnienia, która pozwoliłaby mi wyłączyć myśli, choćby na
kilka sekund. Wiedziałam jednak, że nie mogę sobie na to pozwolić — moim
obowiązkiem było zajmowanie się Sophie. Dziewczynka potrzebowała mnie w tych
chwilach najbardziej, a ja starałam się jej dać jak najwięcej tylko mogłam.
Byłam mamą, a mamy robią dla swoich pociech wszystko, co tylko możliwe. Dlatego
byłam przy niej, kiedy dostaliśmy informację o powrocie do leczenia i byłam,
gdy w jej oczach na widok kroplówek pojawiał się strach. Byłam i wydawało mi
się, że zawsze już będę, niezależnie od tego co przyniesie mi los. Chwile
słabości zdarzały się częściej; gdy mijałam w szpitalu na oddziale dziecięcym
zapłakanych ludzi, zastanawiałam się, czemu śmierć zbiera tak ogromne żniwo,
czemu jest taka okrutna… Nie dostałam odpowiedzi, cisza okrutnie odbijała się o
moje uszy, a ja mogłam się jedynie modlić, by Bóg nie chciał odebrać mi Sophie.
Już i tak zbyt wiele wycierpiała — na więcej bólu po prostu nie zasługiwała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nadszedł
grudzień. Mimo prognoz, że wkrótce spadnie pierwszy śnieg, po białym puchu nie
było śladu. Sophie zależało jeszcze bardziej niż zwykle, aby go zobaczyć;
codziennie rano, kiedy miała siłę, by wstać z łóżka, podbiegała do okna i
sprawdzała, czy coś się pojawiło. Patrząc na jej oczekiwanie, sama zaczęłam,
mimowolnie, wyglądać przez okno i wpatrywać się w chmury. Wraz z nadejściem
grudnia, Harry wrócił do swojego domu, zostawiając mnie samą. Przy pożegnaniu
nie brakowało łez, zarówno moich, jak i Sophie, która zdążyła się przyzwyczaić
do mężczyzny. Ale nie miałyśmy wyjścia; pozostał nam jedynie powrót do starego
życia, kiedy radziłyśmy sobie same. Obiecał, że niedługo wróci, miał na głowie
dużo swoich spraw, dlatego nawet nie prosiłam go o pozostanie — straciłam to
prawo, gdy opuściłam moich przyjaciół kilka lat temu. Święta zbliżały się
wielkimi krokami, a ja ciągle nie wiedziałam jak powinnyśmy je spędzić. W mojej
głowie pojawił się pewien plan, ale nie byłam do końca pewna, czy będzie dobry,
a przede wszystkim bezpieczny dla Sophie. Odkąd wróciłyśmy do leczenia, jej
organizm był jeszcze bardziej podatny na osłabienie, co wiązało się z tym, że
szybciej łapała infekcje. Robiłam wszystko, co tylko radził mi Malfoy,
odłożyłam prywatne sprawy na bok, mimo że nasza kłótnia nadal nawiedzała mnie w
nocy. Analizowanie poszczególnych zdań, zachowania Draco, to na to przeznaczałam
nocne przemyślenia. Sophie jeszcze bardziej przyzwyczaiła się do Malfoya;
trudno było go unikać, a z czasem stało się to niemożliwe. W końcu
zaakceptowałam ten fakt, chociaż i tak rozmawiałam z nim tylko na tematy
związane z leczeniem, na nic innego nie miałam więcej odwagi. Czułam się w jego
towarzystwie onieśmielona — i było to dla mnie naprawdę zabawne.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kolejne dni
grudnia nieustannie płynęły, każdy dzień przypominał poprzedni, a następne były
z góry zaplanowane. Porcja leków, wizyta w szpitalu, powrót, w którym często
towarzyszył nam Malfoy, odpoczynek, aż w końcu sen. Monotonia stała się dziwnie
bezpieczna, była dobra, tak mi się przynajmniej wydawało. Nie potrzebowałam
niczego innego, niż poczucia bezpieczeństwa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ranek
rozpoczął się nadzwyczaj spokojnie. Przez zasłony przedostawały się promienie
słoneczne, oświetlając część pokoju. Budzik, który zaczął nieznośnie dzwonić,
został szybko wyłączony. Zasnęłam dopiero nad ranem, dlatego perspektywa
dłuższego pospania była dla mnie naprawdę kusząca… Wiedziałam jednak, że to ta
godzina, kiedy musiałam już wstać. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna,
odsłaniając zasłony. Śniegu w dalszym ciągu nie było, jedynie słońce i czyste
niebo. Westchnęłam z irytacją, odwracając się od okna i kierując się w stronę
dużej szafy. Szybko przebrałam się w pierwsze lepsze ubrania, nawet nie
zwracając zbytnio uwagi na to, co zakładam. Gdybym była dawną Hermioną Granger,
najpierw udałabym się powolnym krokiem do łazienki wziąć prysznic, a potem
wypiła gorzką herbatę, przeglądając gazetę. Teraz jednak, nawet nie
przejrzawszy się w lustrze, od razu ruszyłam w stronę kuchni, by naszykować
śniadanie z dawką leków dla Sophie. O sobie już nie myślałam. Z biegiem lat w
ludziach zmieniają się priorytety. Przeszłam do pokoju Sophie. Otworzyłam cicho
drzwi, byleby nie zaskrzypiały, chociaż wiedziałam, że w ostatnim czasie jej
sen był twardy i trzeba wiele, by ją obudzić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Sophie,
skarbie, wstawaj — szepnęłam, pochylając się nad dziewczynką i przysiadając na
brzegu jej łóżka. Musiałam powtórzyć kilka razy, aż w końcu usłyszałam
ziewnięcie i poczułam jak Sophie odwraca się w moją stronę, od razu chowając
się w całości pod kołdrą. Każdego dnia musiałam walczyć o to, by wstała z
łóżka, bo nic już jej nie interesowało. Zabawki nagle stały się zbyt nudne, a
bajki nie zasługiwały na większą uwagę. — Wstawaj, wystygnie śniadanie —
powiedziałam, wstając. Sophie wysunęła czubek głowy zza kołdry i z ogromną
niechęcią zaczęła się podnosić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pomogłam się
jej ubrać, założyłam na głowę kolorową chustkę, którą sama wybrała i razem
ruszyłyśmy w stronę kuchni. Tego dnia dziewczynka była jeszcze bardziej
milcząca, dlatego w mojej głowie zapaliła się ostrzegawcza lampka. Nie
podbiegła, jak miała zawsze w zwyczaju, do okna, jakby straciła nadzieję, iż
może jeszcze spaść śnieg. Posadziłam ją na krześle i sama usiadłam tuż obok
niej. Obserwowałam jak bawi się łyżką, unikając jedzenia. Od kiedy wróciliśmy
do leczenia chemioterapią, jej apetyt spadł jeszcze bardziej; każdy posiłek,
prędzej czy później, kończył się płaczem. Próby tłumaczenia, że musi jeść, by
była silna, nic nie dawały, a mi czasem brakowało już sił.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mamo, a
kiedy są święta? — zapytała nagle Sophie, wytrącając mnie z zamyślenia. Wstałam
od stołu i włożyłam do zlewu brudne naczynia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Za równe
dziesięć dni. Czemu pytasz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak się
tylko zastanawiam — odparła, wzruszając ramionami. Niepewnie spojrzała na mnie,
po czym odsunęła miskę z owsianką. Po chwili już jej nie było w kuchni.
Westchnęłam, biorąc w dłonie naczynie i wylewając resztę jego zawartości do
zlewu. Był postęp, ponieważ zjadła większą połowę. Małymi krokami i dojdziemy
do zwycięstwa, w tym przypadku było to zjedzenie całości zupy mlecznej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przyszykowanie
się do wyjścia z małym dzieckiem, które od rana ma kiepski humor i nie ma
zamiaru się ubrać, jest naprawdę trudne. Zawsze podziwiałam kobiety mające
siłę, by wychować piątkę małych dzieci, kiedy ja sama miałam problemy z Sophie.
Miała swoje humorki; na szczęście zwykle dochodziłyśmy do kompromisu. Zanim
wyszłyśmy z domu, było już południe. Dotarcie do szpitala zwykle nie zajmowało
nam dużo czasu; nasze mieszkanie było położone niedaleko. W ostatnich
tygodniach Sophie straciła siły, częściej nosiłam ją na rękach, niż chodziła
sama. Ruby, nasza sąsiadka z Londynu, przysłała wózek, którym jeszcze rok temu
na co dzień woziłam dziewczynkę. Teraz była większa, ale musiałyśmy do
tego wrócić. Miałam wrażenie, iż Sophie zamiast rosnąć, maleje w moich oczach.
Najgorsze było to, że nie miałam na to żadnego wpływu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wysiadłyśmy
z samochodu; taksówkarz otworzył przede mną drzwi, a ja wysiadłam na zewnątrz.
Sophie wyciągnęła w moją stronę ręce — jej oczka były zaszklone od łez. W
takich chwilach, kiedy dziecko jest smutne, matka nawet się nie zastanawia, ból
pleców nagle przestaje dokuczać. Ważne jest tylko szczęście dziecka. Poprawiłam
spadającą torbę z ramienia i ruszyłam do przodu. Zanim otworzyłam drzwi
budynku, taksówkarz życzył nam jeszcze miłego dnia. Sophie ciągle przytulała
się do mnie, jakbym była jej największym skarbem, a ja oddawałam równie mocno
uścisk. Nie wiedziałam czemu tamtego dnia była w tak kiepskim
humorze — zdawałam sobie sprawę z tego, że skutkiem
chemioterapii są zmienne nastroje; nie wiedziałam jednak, że obserwowanie tych
skutków będzie dla mnie tak bolesne.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> W szpitalu
panował większy ruch niż zwykle. Pielęgniarki biegały, nawet nie zwracając na
mnie uwagi, zupełnie jakbym była przezroczysta. Podczas każdej wizyty tutaj
spotykało mnie z ich strony wiele dobrego, zawsze mogłam liczyć na pomoc, a
tamtego dnia coś było nie tak. Sophie przytuliła się do mnie jeszcze mocniej;
poprawiłam na jej główce różową chustkę, ponieważ lekko się zsunęła. Ruszyłam w
stronę windy, chcąc jechać na nasze piętro. Zbiegowisko ludzi, którzy się tam
znajdowali, nieco mnie przeraziło. Nic nie dostrzegłam, cała scena była
zasłonięta przez tłum. Nawet nie próbowałam podchodzić bliżej, stanęłam z boku
korytarza. Moje ręce powoli zaczynały drętwieć, poczułam jak Sophie zsuwa się z
moich rąk, mimo że nadal kurczowo się mnie trzymała. Ukucnęłam na podłodze,
sadzając Sophie na kolanach. Musiałam chwilę odpocząć. Spojrzałam na zegarek,
znajdujący się na moim nadgarstku — do wizyty miałam niecałe piętnaście minut,
musiałam w końcu przedostać się na odpowiednie piętro. Z powrotem podniosłam
się do góry, tym razem z określonym celem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Przepraszam — zwróciłam się do jednej z kobiet, stojących niedaleko mnie.
Spojrzała, lustrując wzrokiem moją sylwetkę. — wie pani, co tutaj się dzieje?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ktoś
zamknął się w windzie, nawet nie wiadomo jak, podobno było słychać jakieś
krzyki, tak ludzie gadają… Dyrekcja szpitala zablokowała wszystkie inne windy.
Aż dziwne, że weszła pani do szpitala, mój mąż jest zmuszony czekać przed
budynkiem, bo nie chcą nikogo wypuścić — odparła z niechęcią. — Jeśli chce się
pani dostać na piętro wyżej, jedyne wyjście to schody, o ile panią tam
wpuszczą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dobrze,
dziękuję — powiedziałam, kiwając w podziękowaniu głową.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odeszłam
kilka kroków dalej, zastanawiając się, co powinnam zrobić. Sophie zaczynała mi
coraz bardziej ciążyć, a nie miałam wyjścia, musiałam dostać się na górę, by
przeprowadzili kontrolne badania… Odgarnęłam dłonią włosy z twarzy i ruszyłam w
stronę schodów. Po drodze minęłam kilku lekarzy, nawet funkcjonariusza policji,
jednak nikt nie zwrócił na mnie uwagi, co było dziwne, patrząc na to, że
przechodziłam tuż obok zablokowanej windy. Zaczęłam wchodzić po schodach;
piętro, na którym była leczona Sophie, okazało się być naprawdę wysoko. W
pewnym momencie chciałam zrezygnować, zawrócić, wyjść z tego budynku, bo cała
ta sytuacja była co najmniej dziwna i zaczynałam mieć pewne obawy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger?
Co ty tu, do cholery, robisz? — Usłyszałam znajomy głos, głos Malfoya. Uniosłam
głowę, spoglądając na mężczyznę stojącego na szczycie schodów. Wyglądał tak jak
zwykle, jednak dzisiejszego dnia coś mnie w jego wyglądzie zdziwiło. Nie miałam
siły, by odpowiedzieć. Wchodzenie na piętro, niosąc przy okazji na rękach
pięcioletnie dziecko, było dla mnie nie lada wysiłkiem. Stanęłam w miejscu,
chcąc złapać oddech. Mężczyzna w tym czasie zszedł ze schodów i stanął w
niedalekiej odległości ode mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jak to, co
robię? Miałam przyjść z Sophie na badania, więc przyszłam — powiedziałam,
kucając i zdejmując Sophie kurtkę. Dziewczynka przekrzywiła głowę i patrzyła
raz na mnie, raz na Malfoya.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger,
wysłałem ci dzisiaj rano wiadomość, że odwołujemy badania ze względu na małą
awarię w szpitalu… — powiedział, mrużąc oczy. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć,
ponieważ od razu dodał: — Skoro jesteście i tak już nie wyjdziecie, chodźcie na
górę. Sophie, idziesz? — zwrócił się do mojej córki, a ja ze zdziwieniem
zmarszczyłam brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dziewczynka
w odpowiedzi pokiwała twierdząco głową i zaczęła samodzielnie wchodzić po
schodach. Zanim otrząsnęłam się z szoku, byli już na górze. Dopiero wtedy
ruszyłam, trochę wolniej, nadal czując przyspieszone bicie serca. Malfoy
prowadził nas do jego prywatnego gabinetu. Zdałam sobie sprawę z tego, że w
ostatnim czasie coraz więcej spędzałyśmy tam czasu. Odtrąciłam jednak na chwilę
tą myśl, skupiając się na drodze. W końcu doszliśmy do gabinetu Malfoya; Sophie
ani razu nie odwróciła się, by sprawdzić, czy aby na pewno za nią idę. Była
zapatrzona w Draco jak w obrazek, a odkąd wyjechał Harry, jej sympatia do
mężczyzny jeszcze bardziej wzrosła. Ale był w końcu lekarzem, musiał wywierać
na dzieciach dobre wrażenie. Zanim weszliśmy do środka pokoju, Draco zawołał
pielęgniarkę; miała zabrać Sophie na małe pobranie krwi. Dziewczynka już od
pewnego czasu stała się bardziej ufna jakby zauważyła, że tutaj nic jej nie
grozi. Zły humor, jaki jeszcze miała tego dnia, przed wejściem do szpitala,
teraz nagle zniknął. Nie wiedziałam, czy działa tak na nią obecność Malfoya,
ale ostatecznie chyba właśnie tak było.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Obejrzałam
się za siebie — Sophie machała mi rączką, a drugą trzymała się pielęgniarki.
Sama przez ten czas, który spędziłyśmy w szpitalu, znacznie się zmieniłam;
dawna Hermiona nie puściłaby swojej córki samej na badanie. Byłam
przewrażliwiona na jej punkcie, dobrze to wiedziałam, jednak miałam wrażenie,
że właśnie takie są matki: dbające o swoje dzieci, zapominające o własnych
sprawach, dla których liczy się tylko szczęście malucha. Weszłam do środka,
przepuszczona w drzwiach przez Draco. Jeszcze niedawno bliski kontakt z nim był
dla mnie krępujący, jednak oboje się do tego przyzwyczailiśmy. Zajęłam miejsce
na krześle, naprzeciwko niego, jak zawsze, co było już naszą<span class="apple-converted-space"> </span>„tradycją”.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza, mężczyzna chodził po gabinecie, coś
robił, jakby usiłował przeciągnąć moment rozmowy. Na dzisiejszy dzień
postawiłam sobie cel i dążyłam do jego realizacji, musiałam jedynie zebrać w
sobie odwagę...<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Malfoy —
zaczęłam hardo, zaskakując tonem głosu samą siebie. Odwróciłam się w stronę
mężczyzny, podnosząc wyżej podbródek. Draco stanął w miejscu i spojrzał na mnie
niezrozumiałym wzrokiem. Trzymał w dłoniach kilka książek. — Chcę zabrać Sophie
na małą… wycieczkę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Malfoy
podniósł brew do góry, słysząc moje słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chcę ją
zabrać do pewnego miejsca, które wiele dla mnie znaczy, więc dlatego jest to
dla mnie takie ważne. Jeśli naprawdę są przeciwwskazania i nie powinna, to
zrozumiem, tylko mi powiedz — powiedziałam szybko, prawie nie łapiąc oddechu.
Bałam spojrzeć się na niego, bałam się tego, co zaraz powie, dlatego uparcie
wpatrywałam się w swoje dłonie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jeśli
będzie miała w czasie drogi, jak i na miejscu, wykwalifikowanego lekarza onkologa,
nie widzę żadnych przeciwwskazań. Gorzej, jeśli tak nie będzie, wtedy… no cóż,
nie masz wyjścia, musisz zrezygnować.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie miałam
ochoty patrzeć mu w tym momencie w oczy. Moje plany, które tak misternie
układałam od dłuższego czasu, w jednej chwili legły w gruzach. Tam, gdzie
planowałam zabrać Sophie, nie było mowy o profesjonalnej opiece lekarskiej.
Mogłam się tego spodziewać, marzenia zbyt mnie pochłonęły, sprawiły, że
zapomniałam o całym świecie, a przede wszystkim o stanie zdrowia Sophie.
Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie, chcąc się pocieszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chyba, że
załatwiłabyś lekarza, który pojechałby z tobą — powiedział nagle całkiem
obojętnym głosem. Gwałtownie uniosłam głowę; patrzyłam na mężczyznę w szoku,
analizując jego słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chyba nie
chcesz mi powiedzieć, że…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Uspokój
się, Granger — warknął. Jego głos niczym nie różnił się od tego sprzed
kilkunastu lat: nadal oschły, zimny. — I tak miałem wziąć urlop, więc…
powiedzmy, że mogę jechać tam, gdzie wy, co nie znaczy, że będę spędzał z tobą
czas, po prostu będę blisko w razie potrzeby.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pod koniec
wypowiadania słów jego głos stał się cieplejszy. Nasze spojrzenia się spotkały,
ale nie stało się nic nadzwyczajnego, nie wybuchły fajerwerki, w brzuchu nie
zaczęły latać motyle. Była to normalna sytuacja, podobna do miliona innych,
jakie między nami miały miejsce. Przypadkowe muśnięcia dłoni, dłużej zatrzymane
spojrzenia, to było już codziennością. Zaczynałam czuć już od długiego czasu
więcej niż powinnam, ale nie miałam siły się przed tym bronić, poddałam się na
starcie. Pozostawało mi jedynie czekać na to, co przyniesie przyszłość.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ale co ty
z tego będziesz miał…? — zapytałam, kiwając z niezrozumieniem głową.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— A muszę
coś mieć? Jestem lekarzem twojej córki, znam jej stan zdrowia i wiem, co jest
dla niej najlepsze. Nie ma żadnego innego powodu, Granger, nie szukaj go, bo
nic nie znajdziesz — odparł. Zacisnęłam wargi i zmarszczyłam czoło. — Przestań
myśleć, chociaż raz nie działaj rozumem. Nie zauważyłaś, że za dużo
analizujesz, starasz się przemyśleć wszystkie za i przeciw?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Malfoy…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Po prostu
zatrzymaj myślenie, Granger. Za trzy dni bądź gotowa, powiedz tylko, gdzie mam
być i tyle. Nie ma w tym żadnej filozofii, rozumiesz? — Mówiąc te słowa, wstał
ze swojego fotela i przeszedł na moją stronę. Nachylił się nade mną, a ja
odruchowo cofnęłam głowę. Dzieliły nas centymetry; przyglądał się mojej twarzy,
chłonąc każdy szczegół. Czułam jego oddech, jego zapach, a myśli kotłowały się
w mojej głowie. Miałam ochotę go odepchnąć, ale z drugiej strony wcale tego nie
chciałam. Jego oczy z bliska wyglądały na jeszcze bardziej niebieskie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Co ty, do
cholery, Malfoy, robisz? — zapytałam, zapominając o oddychaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Sprawdzam,
czy umiesz nie myśleć — powiedział, patrząc mi bezustannie w oczy. — I
stwierdzam, że nie, nie umiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Odsunął się
ode mnie, odwracając tyłem. Przeszedł kilka kroków, stając tuż przy oknie.
Nadal czułam jego oddech na swojej twarzy. Nawet nie miałam chwili, by
pomyśleć, co tak naprawdę przed chwilą się wydarzyło i dlaczego to tak na mnie
zadziałało. W pewnych momentach czułam się jak zadurzona nastolatka, jakbym
przeżywała pierwsze uczucie… Zganiłam się w myślach za takie rozumowanie. Coraz
rzadziej przypominałam Hermionę Granger sprzed kilku lat, coraz częściej nie
poznawałam samej siebie. Nie wiedziałam, co się dzieje w głowie Malfoya i nawet
nie chciałam wiedzieć, o czym w tamtej chwili myślał. Nie rozumiałam jego
zachowania; raz udawał, że między nami wszystko w porządku, a raz zachowywał
się jak naburmuszony chłopak.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Gdzie
chcesz zabrać Sophie?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pytanie
zawisło w przestrzeni między nami. Oczekiwał odpowiedzi, a ja miałam mu jej
udzielić. Poczułam w gardle gulę; nie wiedziałam jak zareaguje, czy się nie
wycofa, ale nie miałam już wyjścia. On jeszcze mógł wszystko odwołać i właśnie
tego bałam się najbardziej. Paraliżujący strach sprawił, że ledwo otworzyłam
usta, z których i tak nie wydobył się żaden dźwięk. Dopiero gdy odchrząknęłam,
wszystko wróciło do normy. Wtedy mój głos stał się nagle mocniejszy, jakby
powróciła siła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Hogwart.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dostanie się
do Londynu nie było szczególnie trudne, trudniejsze okazało się przedostanie
się stamtąd do Hogwartu. Kiedyś powrót do tego miejsca wydawał mi się
niemożliwy, a tamtego dnia nagle okazał się realny. W innych okolicznościach
nawet nie zastanawiałbym się nad odmową, po prostu bym to zrobił, bo sam pomysł
wydawał mi się… zły. Powiedziałbym „nie”, bo byłem przekonany, że to nie
skończy się dobrze. Wracanie do starych miejsc, z którymi wiązało się zbyt
wiele wspomnień, było zbyt ryzykowne. Nie czułem się sobą, stojąc na dworcu
Kings Cross i czekając na Granger i jej córkę. Już sama myśl o tym sprawiała,
iż miałem ochotę się roześmiać – bo jak to brzmiało? Draco Malfoy czekał na
swojego odwiecznego wroga, by wybrać się z nim w podróż do starych miejsc…
Prychnąłem, chowając dłonie w kieszenie płaszcza. Tamtego dnia było chłodniej
niż zwykle, wreszcie można było poczuć zimę, mimo braku śniegu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Gdzieś za
sobą usłyszałem dziecięcy śmiech — rzadko go słyszałem ze względu na to, że
częściej widziałem smutne buzie, niż te roześmiane. Przez jedną sekundę w mojej
głowie przeleciała krótka myśl, co ja tu robię, ale już po chwili odpowiedź
nasunęła się sama, tak jak za każdym razem… Byłem lekarzem i przysięgałem
troszczyć się o swoich pacjentów, w każdym miejscu, w jakim przyszło im
przebywać. Zawód lekarza nie kończył się w szpitalu, poza nim również musiałem
dbać, aby małym dzieciom było jak najlepiej. Odwróciłem się w stronę dźwięku i
zobaczyłem zmierzającą w moją stronę Granger, trzymającą za rączkę Sophie.
Wyglądała piękniej niż zwykle: zarumienione od zimna policzki jedynie dodawały
jej uroku. Nawet nie zastanawiałem się, kiedy zacząłem myśleć o niej w takich
kategoriach; tak było i już. To przyszło z czasem i przestałem widzieć w tym
coś dziwnego. Od jej pojawienia się w Denver minęło pięć miesięcy; pięć
miesięcy, w trakcie których zmieniła moje życie, nawet jeśli nie było to w jej
zamiarze. Nie wstydziłem się przed samym sobą, że ma na mnie taki wpływ… Tylko
było to dla mnie coś nowego, coś, z czym nie miałem nigdy przedtem do
czynienia. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Draco,
Draco! — krzyknęła głośno Sophie, szeroko się uśmiechając. Puściła kobietę,
podbiegając w moją stronę. Ukucnąłem i czekałem aż dziewczynka podbiegnie. —
Jedziesz z nami? — zapytała, marszcząc czoło.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak jest —
odpowiedziałem. W tym czasie podeszła do nas Granger, stając z boku. Przypatrywała
się naszej dwójce, chociaż udawała, że wcale tak nie jest. — Wiesz gdzie
jedziemy?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak! Mama
mi wszystko powiedziała w domu, a wiesz, że nawet widziałam ciocię Ruby?
Odwiedziłyśmy ją i dała mi ciastko na drogę! Bardzo się za nią stęskniłam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To bardzo
miłe z jej strony. — Zwróciłem swój wzrok na Granger. Szukała czegoś w torebce,
jakby unikając mojego wzroku. Kilka kosmyków wypadło ze spiętych włosów. Miała
na sobie beżowy płaszczyk. Ciągle podziwiałem ją za odwagę; była jedną z
odważniejszych osób, jakie było dane mi poznać, chociaż nie przyznałbym tego
głośno.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Na peronie,
mimo popołudniowej pory, nie było wielu ludzi. Taki obrót sprawy zdecydowanie
mnie cieszył, ponieważ ostatnie, czego chciałem, było zauważenie mnie przez
kogokolwiek z magicznego świata.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Idziemy?
Za dziesięć minut odjeżdża pociąg, musimy się pospieszyć — odezwała się nagle
Granger. Podniosłem się z posadzki, stając tuż obok niej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Sophie,
jechałaś kiedyś pociągiem? — zapytałem, biorąc od kobiety małą, podręczną
walizkę. Podziękowała mi skinieniem głowy. Schyliła się do dziewczynki, biorąc
ją na ręce. Czekało nas przedostanie się na peron, z którego odjeżdżał pociąg
do Hogwartu. Moje dłonie zaczęły się pocić, na karku poczułem dreszcz
niecierpliwości; bo, mimo że wcale nie miałem ochoty jechać, wiedziałem, że
powrót tam nie będzie aż tak straszny.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie
jechałam, ale będzie super.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Idziemy?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Damy
przodem — odparłem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Granger
uśmiechnęła się, bardziej sama do siebie niż do mnie, i ruszyła. Nawet nie
zwróciłem dokładnie uwagi na to, kiedy przeszła przez barierkę, oddzielającą
peron dziewiąty i peron dziesiąty. Wziąłem głębszy oddech i zrobiłem to samo,
co ona. Poczułem się tak jak kilkanaście lat temu, gdy pierwszy raz miałem
jechać do Hogwartu. Tym razem miałem spędzić tam jedynie dwa dni, ale nadal
było to dla mnie emocjonujące przeżycie. W końcu znalazłem się po drugiej
stronie. Od razu zobaczyłem Hermionę, która tłumaczyła coś Sophie, pokazując na
pociąg, czekający już na pasażerów. Nie było ich wielu, szczególnie patrząc na porę
roku; o ile dobrze pamiętałem, w tym czasie uczniowie wracali do swoich domów
na święta. Nawet nie zastanawiałem się jak w tym roku przyjdzie mi je spędzać,
ale nie zajmowałem tym dłużej moich myśli, miałem na głowie ważniejsze sprawy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Chodźmy. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Weszliśmy do
pociągu. Zajęliśmy najbliższy przedział, który był wolny, a było ich całkiem
dużo. Położyłem torby na półce, by nie przeszkadzały, a w międzyczasie Granger
usadziła dziewczynkę na siedzeniu. Sophie od razu zaczęła się bawić swoimi
zabawkami, nie zwracając na nic innego uwagi. Nie było widać po niej większych
oznak zmęczenia, wręcz przeciwnie — tryskała radością, a to było najważniejsze.
W leczeniu dzieci chorych na raka to pozytywne nastawienie było często
zbawienne.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger… —
zacząłem, siadając naprzeciwko. Kobieta spojrzała się na mnie. Zajęła miejsce
obok Sophie, chociaż ona wcale nie zwracała na nią większej uwagi. —
Powiedziałaś Sophie, gdzie tak naprawdę jedziemy?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">—
Oczywiście, że tak. Co prawda zanim jej wszystko dokładnie wytłumaczyłam, pokazałam,
minęło trochę czasu, ale w końcu doszłyśmy do porozumienia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Myślisz,
że to dobry pomysł zabierać ją do Hogwartu?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— A czemu
nie? — zapytała, marszcząc czoło. — Spędziłam tam większą część mojego życia i
chciałabym, aby Sophie to zobaczyła. Zresztą magia też jest w niej, nawet jeśli
jeszcze nie wykazała żadnych zdolności magicznych… chcę tylko, żeby zobaczyła
jak to wygląda. Jest mała, nawet nie wiem, czy to zrozumie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Racja. —
Pokiwałem głową. W przedziale zapadła cisza, ale tak było dobrze. Nie potrzebowaliśmy
żadnych słów, bo w tym momencie byłyby one zbędne. Czasem cisza jest ważniejsza
od słów, czynów… największa cisza potrafi bardziej zbliżyć do siebie ludzi, niż
wypowiadane zdania, niemające żadnych wartości.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Pociąg, wraz
z wybiciem godziny czwartej, ruszył. Obserwowanie krajobrazów za oknem z czasem
stało się żmudne i nawet nie zauważyłem, kiedy moje powieki stały się ciężkie.
W końcu zasnąłem. Całe zmęczenie skumulowało się we mnie — teraz wyszło ono na
wierzch. Dźwięk, wydawany przez pociąg, zamiast przeszkadzać, był dla mnie
uspakajający. Odciąłem się od świata na te kilka godzin, dając sobie chwilę
odpoczynku. Właśnie tego potrzebowałem; ostatnie dni były w pracy wyjątkowo
trudne i wzięcie kilku dni wolnego graniczyło z cudem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Obudziło mnie
szturchnięcie. Zdekoncentrowany otworzyłem oczy i zobaczyłem stojącą nade mną
Hermionę. Pierwsza myśl, jaka przeszła przez moją głowę? Nieumalowana, z
rozczochranymi włosami, wyglądała najpiękniej na świecie. Zbyt długo czasu z
nią spędziłem, by myśleć inaczej. Pół roku, podczas którego leczyłem Sophie,
zmieniło moje życie bardziej, niż przez wszystkie poprzednie lata. Granger coś
powiedziała, ale nie byłem jeszcze do końca rozbudzony, więc nie jest niczym
dziwnym, iż nic nie zrozumiałem. Pokręciłem jedynie głową.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dojeżdżamy
— powiedziała cicho Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Spojrzałem
na nią i już zrozumiałem, dlaczego mówiła do mnie szeptem. Sophie spała na
siedzeniach, przykryta kocem. Było dobrze widać, że kobieta wyjątkowo dbała o
swoje dziecko i wcale nie byłem tym zdziwiony. Nie potrafiłem zliczyć, ile razy
miałem do czynienia z takimi sytuacjami. To w takich chwilach przekonywałem
się, że bezwarunkowa miłość naprawdę istnieje. Wyjrzałem przez okno i od razu
rozpoznałem to miejsce. Coś w środku mnie zaczęło się cieszyć, ponieważ tu
wróciłem, do miejsca, z którym wiązałem tak wiele wspomnień… Wspomnień zarówno
dobrych, jak i złych, ale każde tak samo warte zapamiętania. Niektóre dały mi
nauczkę na przyszłość, były lekcją, dzięki innym uśmiechałem się na samą myśl o
nich. Przypomniałem sobie Pansy — jej śmiech, jej pozytywność, jaką zawsze
emanowała — i zrozumiałem, że nie zasłużyła na takie potraktowanie z mojej
strony. Była zbyt dobra; zawsze potrafiła zauważyć w ludziach ich dobre cechy,
nawet jeśli nie było ich wiele.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wstałem z
siedzenia i założyłem płaszcz. Zdjąłem nasze torby, a w tym samym czasie
Hermiona zaczęła się ubierać. W końcu pociąg ostatecznie się zatrzymał. Byliśmy
na stacji w Hogsmeade.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger,
trzeba już wychodzić — powiedziałem, kiedy byłem już ubrany. Kobieta skinęła
głową, nie odwracając się w moją stronę. Stała nieruchomo, zastanawiając się
nad czymś. W końcu nachyliła się nad Sophie i zaczęła ją powoli ubierać.
Dziewczynka ciągle spała, co stanowiło pewien problem, nad którym, jak mi się
wydawało, rozmyślała Hermiona. — Może ja ją wezmę?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">To pytanie
wytrąciło ją z zamyślenia. Zszokowana odwróciła się w moją stronę. Przez chwilę
panowała między nami cisza, dopiero po kilku sekundach udało jej się odzyskać
zdolność mówienia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jeśli
możesz — wydukała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Stanąłem
obok kobiety i, długo się nie zastanawiając, nachyliłem się nad dziewczynką,
biorąc ją na ręce. Od razu poczułem jak drobne rączki oplatają moją szyję,
mocno się przytulając. W tej sytuacji czułem się dziwnie, ale usiłowałem o tym
nie myśleć; najważniejsze było bezpieczeństwo Sophie. Każdy pacjent był dla
mnie ważny, ale Sophie w ostatnim czasie była najważniejsza ze wszystkich. Sam
nie wiedziałem, czemu tak się dzieje, ale nie przeszkadzało mi to; nauczyłem
się takie sprawy przyjmować i akceptować. Właśnie tego nauczył mnie zawód
lekarza.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wyszliśmy z
przedziału, aż w końcu znaleźliśmy się na zewnątrz. Kobieta przykryła
dziewczynkę kocem, by nie zmarzła. Miejsce, w którym się znajdowaliśmy, nadal
było takie, jakim je zapamiętałem. Na stacji nie było zbyt wiele ludzi, czym
byłem naprawdę uradowany… Nie chciałem by ktokolwiek mnie tutaj rozpoznał. W
Hogwarcie nie miałem zbyt wielkiego wyboru, ale tu wolałem pozostać
nierozpoznany. Powtarzałem sobie, że to tylko jeden dzień, a po nim z powrotem
wrócę do swojego życia, ale część mnie nawet w to nie wierzyła. Nigdy nie
myślałem o powrocie do domu, prawdziwego domu, a jednak od pewnego czasu
myślałem nad tym, co by było, gdybym miał wrócić. Jakie miałbym życie, czym bym
się zajmował… Te myśli pojawiały się coraz częściej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jest
Harry! — krzyknęła nagle Granger. Sophie, śpiąca na moich rękach, delikatnie
się poruszyła, przytulając się jeszcze mocniej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger,
na Merlina, ciszej — powiedziałem, mrużąc oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Hermiona
zacisnęła usta i mruknęła ciche „przepraszam”. Spojrzałem w stronę, którą
wskazywała kobieta. Rzeczywiście kilka metrów od nas stał Potter stojący tuż
obok dorożki. W ręku trzymał różdżkę, oświetlając drogę wokół siebie. Moja
własna różdżka była schowana w walizce; poczułem coś na kształt
niecierpliwości, ponieważ dobrze wiedziałem, że ją użyję. Stęskniłem się za
magią, za życiem, które dzięki niej było prostsze i zacząłem myśleć o powrocie.
Granger podbiegła do swojego przyjaciela, od razu go przytulając. Coś zaczęło
się we mnie buntować, nie podobało mi się to, iż mężczyzna ma ją w swoich
objęciach, ale nie mogłem z tym nic zrobić. Wkurzało mnie, że tak często
przyjeżdżał do Denver, tak często zostawał u niej w domu na noc… Niby nic nas
nie łączyło, ale pojawiała się we mnie złość, kiedy tylko widziałem ich razem.
Było to dla mnie nowością, nie jest więc niczym dziwnym, że zatrzymywałem swoją
irytację w sobie, nic nie mówiąc. W końcu Granger była tylko matką mojej
pacjentki…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Pociąg
przyjechał wcześniej, miałem nosa, żeby pojawić się przed czasem — powiedział
Potter, trzymając Hermionę za ramiona.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Ty zawsze
miałeś i masz nosa — odparła, lekko się uśmiechając. — Przyjechali Ron, Ginny?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, czekają
w zamku. Nie mogli się doczekać, aż przyjedziesz, aż poznają Sophie... Czekali
na ten moment tyle lat… więc chyba wyobrażasz sobie ich reakcję.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Sama
ciągle o tym myślę i nawet nie próbuję myśleć o tym, jak ja zareaguję. Niestety
podróż była dla Sophie męcząca i, no cóż, zasnęła. — Spojrzała na dziewczynkę,
a później na mnie. Uśmiechnęła się lekko, jakby chciała podziękować za to, że z
nimi przyjechałem. Nie wiedziałem tylko, czy zrobiłem to tylko dla Sophie, czy
też dla Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chodźmy,
robi się coraz chłodniej, nie ma co czekać. W dorożce jest cieplej, ugrzejecie
się.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Droga do
Hogwartu minęła szybko, zbyt szybko. Nie byłem przygotowany na powrót do tego
miejsca. Zaraz kiedy wsiadłem do dorożki, przekazałem Sophie w ręce Hermiony i
w moich ramionach pozostał jedynie dziwny chłód. Rozmawiałem przyciszonym
głosem z kobietą, a Harry, siedzący naprzeciwko nas, przyglądał się nam z dozą
ciekawości. Kiedyś był moim wrogiem, teraz stał się całkowicie obojętny,
podobnie jak każda inna osoba, z którą wiązał się Hogwart. Ale jadąc dorożką z
Potterem i Hermioną, wiedząc, że w zamku czekają pozostałe osoby, czułem się
jak intruz. Zawsze podążałem własnymi ścieżkami, nie patrząc na innych, a teraz
musiałem się podporządkować. W pewnym momencie zacząłem żałować tego, że tu
przyjechałem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Weszliśmy do
zamku przez główną bramę. Trzymałam Sophie na rękach, ponieważ ciągle spała, a
ja nie miałam serca jej budzić. Wydawało mi się, że ta podróż była bardziej dla
mnie, niż dla niej. Chciałam, żeby poznała w końcu magię. Żałowałam jedynie
jednego — tego, iż tak późno zdecydowałam się na ten krok. Sophie zasługiwała
na poznanie prawdy, nawet jeśli nie była do końca pewna, co to znaczy. Przez
wyjazdem starałam się jej wszystko jak najlepiej wytłumaczyć, mówiłam co, jak i
kiedy. Zastanawiałam się, kiedy magia da o sobie znać, ale wydawało mi się to
jedynie kwestią czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Draco
trzymał się z tyłu. Nie było to dziwne, zważając na okoliczności, w jakich
przybyliśmy do Hogwartu. Od momentu spotkania się na stacji Kings Cross ciągle
zastanawiałam się, czy aby na pewno podjęłam dobrą decyzję. Wątpliwości
całkowicie się rozwiały, gdy zauważyłam Sophie śpiącą na jego rękach; i nagle
wszystko stało się tak oczywiste. Po raz pierwszy od narodzin córki, zobaczyłam
ją śpiącą w ramionach innej osoby, niż ja i ten widok był dla mnie — matki —
rozczulający. Obecność Malfoya w tej chwili była dla mnie bardzo cenna, sama
nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Szliśmy
korytarzem, kierując się w stronę gościnnej komnaty, znajdującej się na drugim
piętrze. Ciągle, idąc do przodu, przypominałam sobie poszczególne miejsca; tak
naprawdę nigdy tych wspomnień nie straciłam, zawsze miałam je w swoim sercu.
Rozglądałam się po pomieszczeniach, próbując zapamiętać jak najwięcej
szczegółów. Spojrzałam na Draco, który szedł tuż obok mnie, on również sprawiał
wrażenie zafascynowanego powrotem do tego miejsca. Widocznie nie tylko dla mnie
było to tak ważne. W końcu doszliśmy. Harry zatrzymał się przy drzwiach i
otworzył je przede mną, przepuszczając mnie do środka. Ręką pokazał mi, który
pokój jest mój, a ja od razu ruszyłam w jego kierunku, by położyć Sophie.
Podróż była dla niej wyjątkowo męcząca i zasługiwała na chwilę odpoczynku,
szczególnie zważając na to, że kolejny dzień miał być dla niej pełen wrażeń.
Początkowo nie zwróciłam uwagi na wystrój komnaty, jaka została dla nas
przyszykowana. Całe pomieszczenie składało się z niewielkiego przedsionka i
dwóch pokoi; jeden należał do mnie i Sophie, drugi, jak podejrzewałam, do
Malfoya. Zostawiłam swoje rzeczy w pokoju, nie przyglądając się zbytnio
umeblowaniu. Nie był dużych rozmiarów, ale zawierał wszystko, co powinno w nim
być — większe łóżko, komoda i biurko. W końcu, zerkając po raz ostatni na
śpiącą dziewczynkę, wyszłam z komnaty, zamykając za sobą cicho drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Gdzie
Draco? — zapytałam Harry’ego, kiedy nigdzie go nie dostrzegłam.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Jest w
swoim pokoju, powiedział, że gdy będziesz czegoś… — mówił, ale ja już pukałam
do drzwi Malfoya. Weszłam, kiedy usłyszałam ciche „proszę”.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Malfoy,
jesteś?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zadajesz
głupie pytania, Granger. Chyba ktoś musiał cię tu wpuścić — odparł. Stał przy
oknie, z rękami włożonymi w kieszenie, tyłem do mnie. Jego walizka leżała na
łóżku, nierozpakowana. Pokój swoim wyglądem niczym nie różnił się od mojego i
Sophie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Malfoy…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Granger —
przerwał, odwracając się powoli w moją stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Chciałam
ci tylko podziękować… że tu z nami przyjechałeś. To dla mnie wiele znaczy i… —
mówiłam. W tym samym czasie Draco zaczął iść w moją stronę. Stawiał kolejne
kroki pewnie, a ja zaczęłam się cofać w stronę ściany. W końcu poczułam na
plecach chłód. Zatrzymałam się w miejscu, patrząc na mężczyznę i na to, co
robi. Wpatrywał się we mnie, jakbym była dla niego kimś szczególnie ważnym.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Co ty
robisz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Malfoy
stanął naprzeciwko mnie. Powtórzyła się sytuacja sprzed kilku dni; znowu czułam
jego zapach, widziałam z bliska oczy… I pomyślałam, że jeszcze nigdy nie czułam
się tak dobrze, jak w tym momencie, stojąc tuż obok niego, tak blisko. Dzieliły
nas centymetry i chociaż byliśmy bliżej, niż kiedykolwiek, miałam wrażenie, iż
myślami jest na innej planecie. Odchrząknęłam, odwracając swój wzrok. Bałam się
tego, co mogło się między nami wydarzyć, już i tak za daleko brnęliśmy. Ten
wyjazd miał wyglądać zupełnie inaczej. Draco miał tylko być blisko w razie
potrzeby. Nie mogłam od niego wymagać tego, że będzie z nami spacerował, wracał
do starych miejsc. Przez ostatnie pół roku spędzał z nami więcej czasu, niż
ktokolwiek inny. Był, kiedy Sophie źle znosiła leczenie chemioterapią, pomagał,
miał z nią kontakt… nie zachowywał się tylko jak lekarz, ale jak ktoś więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Nie
dziękuj, Granger. Idź przywitać się z przyjaciółmi, ja przypilnuję Sophie… W
końcu po to tu jestem — powiedział. Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, ale
ostatecznie jedynie pokiwałam głową i skierowałam się w stronę drzwi. — Baw się
dobrze, Hermiono.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dziękuję,
Draco — odparłam, ostatni raz się odwracając. Wiedziałam, że to zachodzi za
daleko, jednak mimo to nie miałam zamiaru nic z tym robić. Wyszłam z pokoju,
zamykając za sobą drzwi. Sophie była bezpieczna w rękach Malfoya, mogłam mu w
tej kwestii zaufać. Miałam obawy — bo która matka, wychodząca po raz pierwszy
bez swojego dziecka, nie miałaby ich?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mówi się, że
pożegnania są wyjątkowo trudne. Osobiście jestem zdania, iż powroty są o wiele
gorsze. W odchodzeniu dobra jest jedna rzecz — można być egoistą, postawić na
swoim, odchodząc, zniknąć bez żadnego śladu… Jedynie życie ze świadomością
pozostawienia za sobą tak wielu rzeczy, rozpoczęcie wszystkiego na nowo: tylko
to może boleć. Idąc opustoszałym korytarzem Hogwartu, mijając znajome obrazy, w
mojej głowie przewijało się milion myśli. Pierwszą z nich była wdzięczność do
Harry’ego za zorganizowanie pobytu w tym miejscu. Wiedziałam, że bez niego nic
bym nie zdziałała, ponieważ to on rozmawiał z dyrektorką szkoły, a moją byłą
nauczycielką — profesor McGonagall — o tym pobycie. Nie wierzyłam w sukces,
przygotowywałam się na odmowę, a kiedy Harry zadzwonił oznajmić mi dobrą
wiadomość moje szczęście nie znało granic. Przyjazd do Hogwartu wiązał się
również z innymi sprawami, między innymi ze spotkaniem Rona i Ginny. Nie miałam
szansy zobaczyć ich wcześniej, dopiero ta chwila nam na to pozwoliła. Dlatego
podążając za Harrym, do Pokoju Życzeń, czułam podekscytowanie, jak i strach.
Nie wiedziałam jak zareagują i nie wiedziałam jak zareaguję ja. Przez całą
drogę zastanawiałam się, czy się zmienili, jak teraz wyglądają, czy są oby na
pewno szczęśliwi… i pomyślałam, że może nie zasłużyłam na tę wiedzę. Nie miałam
już jednak wyjścia, musiałam iść... I zdałam sobie sprawę z tego, jak cholernie
trudne są powroty.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wreszcie
doszliśmy do Pokoju Życzeń. Poczułam, że moje dłonie zaczynają się pocić, a
stres coraz bardziej ogarnia moje ciało. Harry przeszedł trzy razy przy
ścianie, intensywnie myśląc o miejscu, w którym mieliśmy się znaleźć. Nagle
zaczęły pojawiać się drzwi, ich zarys z każdą sekundą stawał się coraz wyraźniejszy.
Mężczyzna spojrzał na mnie i lekko uśmiechnął, jakby chciał dodać odwagi,
widząc niepewność w mojej postawie. Wyciągnął w moją stronę dłoń, którą, po
chwili wahania, ujęłam. Nacisnął klamkę, aż w końcu drzwi ustąpiły, otwierając
się na oścież.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Hermiona —
szepnął znajomy mi głos, o którym myślałam, że już nigdy go nie usłyszę.
Uniosłam spojrzenie i napotkałam wzrok Ginny i Rona, oboje byli wzruszeni.
Widząc tę dwójkę, w moich oczach pojawiły się łzy. Smutek, który kumulował się
we mnie przez ostatnie lata, z powodu braku obecności tych osób w moim życiu,
teraz wyszedł na wierzch, zupełnie nieproszony.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Po raz
pierwszy od długiego czasu było po prostu dobrze.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">____________________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Cześć!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Muszę przyznać, że
odzwyczaiłam się od pisania takich notek odautorskich… Bardzo dawno tego nie
robiłam, bo ponad dwa miesiące. W trakcie nich bardzo dużo się wydarzyło –
studniówka, matury próbne, w dodatku na początku ferii spotkała mnie tragedia,
po której trudno było mi się podnieść… ale jestem! Wracam z nowym rozdziałem.
Pewnie jak zdążyliście zauważyć wyszedł mi baaardzo długi, ale chciałam zamknąć
w nim poszczególne sytuacje i na szczęście mi się udało. Sama nie wiem co o nim
sądzić, więc, proszę, napiszcie co o nim myślicie w komentarzach. I koniecznie
napiszcie mi co u was słychać! Jestem bardzo ciekawa i, co tu dużo mówić,
stęskniłam się za Wami. :) Pod ostatnim rozdziałem nie odpowiadałam na komentarze,
głównie z braku czasu, ale pod tym mam zamiar, jak praktycznie zawsze,
odpowiedzieć. Dlatego jeśli macie jakieś pytania, wątpliwości czy po prostu
chcecie ze mną pogadać – piszcie, pytajcie! :)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie mam pojęcia kiedy
pojawi się nowy rozdział, ale obawiam się, że będzie to niestety już po maturze…
teraz muszę się skupić na niej maksymalnie, dać z siebie dwieście procent,
przyłożyć się, żeby wypaść jak najlepiej. Ale po maturze… obiecuję, że już nie
będzie między rozdziałami takich przerw.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Do zobaczenia! Trzymajcie
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">PS. Jak podoba się szablon? ;)</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Milion
buziaków,<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: right; text-indent: 14.2pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">M.</span><span style="font-family: georgia, serif;"><o:p></o:p></span></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com42tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-85931710772044661562015-12-31T14:33:00.001+01:002016-03-03T16:06:00.240+01:00Rozdział 17<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Sophie, nie wygłupiaj się, tylko jedz —
powiedziałam ostrzegawczym tonem, kiedy dziewczynka po raz kolejny zaczęła się
ode mnie odsuwać, patrząc z obrzydzeniem na miskę kaszki. Mogłam powiedzieć, że
coś zaczynało iść ku lepszemu; Sophie zaczęła wydziwiać, co tak naprawdę mnie
cieszyło, wracała do dobrego stanu. Podświadomie wiedziałam, że teraz może być
tylko lepiej i los już niczym mnie nie zaskoczy. Uśmiechnęłam się z
pobłażaniem, gdy moja córka zasłoniła buzię dłońmi, wsuwając się bardziej pod
kołdrę. Zakryła się Rudolfem i nic nie mówiąc czekała, aż sama zrezygnuję i dam
jej spokój, jeśli chodzi o jedzenie. Jednak po ostatnim wydarzeniu byłam pod
tym względem surowa i nie zamierzałam rezygnować. Harry przypatrywał się nam z
uśmiechem, obserwując rozgrywającą się przed jego oczami scenę. Tydzień temu,
kiedy wszystko stało pod znakiem zapytania, ujrzał mnie po raz pierwszy od
wielu lat, załamaną i przemęczoną. Od kilku dni zaczął poznawać inną stronę
nowej mnie; wersję Hermiony Granger jako osoby już silniejszej, w której nie
było miejsca na jakiekolwiek załamania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Ale to jest niedobre — odparła Sophie,
wychylając czubek głowy zza kołdry. Westchnęłam, zerkając na Harry’ego. Miał
dobry wpływ na Sophie, dzięki niemu, od kiedy się wybudziła, często się
uśmiechała, a na jej małej twarzy nie było już miejsca na smutek. Potrafił ją
rozbawić swoimi kiepskimi żartami i nawet jeśli przez jego przyjazd coś
nieodwracalnie się zmieniło… byłam niewyobrażalnie szczęśliwa. Kilka lat temu moją
definicją szczęścia stało się szczęście Sophie i nadal tak było; byłam pewna,
że tak będzie już na zawsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Sophie, nawet nie spróbowałaś… bardzo
proszę, zjesz sama albo Harry zje za ciebie, wybieraj. — Dziewczynka spojrzała
to na miskę, to na mężczyznę, stojącego przy oknie. Harry pokręcił z
przekonaniem głową, próbując wpłynąć w jakiś sposób na jej decyzję. W końcu, po
kilku sekundach, które jak mi się zdawało, trwały całą wieczność, wzięła miskę
w rączki i zaczęła jeść sama, krzywiąc się przy tym. Odwróciłam się lekko do
Harry’ego, kiwając w jego stronę nieznacznie głową. W pokoju panowała cisza,
jedynie dźwięk bajki, puszczonej w telewizji, zagłuszał nieznośną pustkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Muszę wyjść, Harry, zostaniesz z Sophie?
— zapytałam, wstając z krzesła. Musiałam porozmawiać z Malfoyem, i to jak
najszybciej. Unikał mnie od kilku dni i rozmawiał zaledwie chwilę, przekazując
tylko te ważniejsze informacje. Przyjaciel pokiwał twierdząco głową, zajmując
moje miejsce. Od razu zaczął rozmawiać z Sophie, pokazując coś w małej
książeczce, którą jej ostatnio przyniósł. Wyszłam z sali, rzucając ostatnie
spojrzenie na tą dwójkę i uśmiechnęłam się; miałam przy sobie dwie
najważniejsze osoby w moim życiu i wydawało mi się, że nigdy nie będę już
szczęśliwsza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Znalezienie Malfoya w szpitalu nie było
trudnym zadaniem patrząc na to, że przez ostatnie pobytu z Sophie w szpitalu
dobrze znałam już jego rozkład pracy. I nie było to ani odrobinę dziwne; po
prostu miałam dobrą pamięć, przynajmniej tak starałam to sobie tłumaczyć. Przez
jedną chwilę zastanawiałam się gdzie powinnam go szukać, jednak problem
rozwiązał się sam — mężczyzna stał na środku korytarza, usilnie się w coś
wpatrując. Nie zastanawiałam się czy mu przerwę w czymś istotnym, po prostu
ruszyłam w jego kierunku. Musiał być naprawdę bardzo zamyślony, ponieważ
zauważył mnie dopiero wtedy, kiedy głośniej chrząknęłam, usiłując zwrócić jego
uwagę. Spojrzał na mnie, chwilowo zaskoczony, marszcząc brwi. Pod jego oczami
pojawiły się cienie, jakby miał problemy ze snem, zupełnie tak samo, jak było
to ze mną. Niby nie mieliśmy ze sobą nic wspólnego, a jednak to, co nas w
pierwszym dniu połączyło, nadal nie mogło puścić. Dziwny posmak pojawiający się
w ustach, dłonie, które zaczynały się pocić, a nie powinny… to było
zdecydowanie dziwne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Co z Sophie, co z dalszym leczeniem? —
zapytałam prosto, nie bawiąc się w żadne powitania. Nie potrzebowałam tego,
Malfoy również. Zarówno ja, jak i on, zaczynaliśmy wyleczać się z tego, co
jeszcze niedawno zaczęło się między nami dziać. Nawet jeśli nic na dobre się
nie zaczęło i skończyło się szybciej, niż mogłabym przypuszczać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Chodźmy do gabinetu, tam będzie
spokojniej — odparł, chwytając mnie za łokieć i ciągnąc w stronę pokoju,
zupełnie jakbym nie znała sama drogi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Puszczaj — syknęłam w odpowiedzi,
wyrywając się. Spojrzałam na mężczyznę wściekłym wzrokiem i poszłam przodem,
nie czekając na niego. Zaczynał działać mi na nerwy, uważał się za nie wiadomo
kogo, mimo że tak naprawdę nie był nikim szczególnym. Zaczęła kiełkować we mnie
chęć wykrzyczenia mu prosto w twarz co o nim myślę, jednak musiałam zatrzymać
to w sobie; był lekarzem mojej córki, nie mogłam pozwolić sobie na takie
sytuacje. Kiedy już zaczęłam go akceptować, wszystko musiało od nowa runąć, bez
żadnej konkretnej przyczyny. Otworzyłam drzwi gabinetu, wchodząc do środka. Za
mną wszedł Malfoy, zamykając za sobą cicho drzwi. Nie odwróciłam się, stałam
przy oknie, wpatrując się w widoki na zewnątrz. Już niedługo w Denver miała
zawitać zima, aż w końcu święta Bożego Narodzenia. Ten czas był dla mnie
szczególnie ważny, a kiedy urodziła się Sophie — stał się jeszcze bardziej
wyjątkowy, niż był.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Mamo, mamo, dzisiaj Wigilia, wstawaj, nie śpij! — Usłyszałam tuż obok ucha
głośny krzyk mojej córki. Moje powieki leniwie uniosły się do góry, jednak
wcale nie śpieszyłam się, żeby wstać; w ostatnich dniach byłam zbyt zmęczona,
by teraz podrywać się z łóżka. Dobrze wiedziałam, że w wigilijny poranek
zostanę z entuzjazmem obudzona, jak co roku — była to już pewnego rodzaju
tradycja. Do pokoju, przez rolety, przeciskały się promienie słoneczne, jakby
sama pogoda zachęcała do podniesienia się i zaczęcia działać. Poprzedniej nocy
spadł śnieg, pierwszy raz od dawna; lepszej Wigilii nie mogłyśmy sobie, bo
razem z Sophie, wyobrazić.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Sophie, kładź się do łóżka, jest jeszcze wcześnie… — mruknęłam, zakrywając
głowę poduszką. Poczułam, że dziewczynka biega wokół łóżka, aż w końcu wdrapała
się na mnie i zaczęła łaskotać. Mimo że wcale nie czułam łaskotek, zaczęłam
głośno się śmiać, a mała blondynka razem ze mną. — Dobra, dobra, poddaję się! —
krzyknęłam, odsuwając od siebie Sophie, która nadal chichotała. Obie ciężko
oddychałyśmy po tej nierównej walce. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Wygrałam! — wykrzyczała, zeskakując z łóżka i biegnąc, najprawdopodobniej, do
swojego pokoju. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Opadłam
na poduszki, wpatrując się w sufit. W głowie układałam dokładny plan na dzisiejszy
dzień, ponieważ miałam naprawdę wiele do zrobienia, a przy Sophie wcale nie było
tak łatwo. Dziewczynka miała trzy latka, coraz więcej rozumiała, stawała się
coraz bardziej samodzielna, chociaż ciągle potrzebowała mojej pomocy. Mimo że
Wigilię spędzałyśmy samotnie, nadal na mojej głowie było przygotowanie kolacji
i wspólne ubieranie choinki, pieczenie pierników, a później ich ozdabianie. Te
małe, na pozór zwykłe czynności, sprawiały, że życie było radośniejsze i
niczego już w nim nie brakowało. Wszystko było na swoim miejscu. Wstałam z
łóżka, od razu nasuwając na nogi ciepłe kapcie. Podeszłam do okna i odsłoniłam
żaluzje, wpuszczając do wnętrza jeszcze więcej światła. Mimowolnie przymknęłam
oczy, rozkoszując się tą piękną chwilą. Za oknem było całkowicie biało, śnieg
zakrył każdą wolną powierzchnię ziemi. Mimo wczesnej pory dzieci już biegały po
dworze, rzucając się śniegowymi kulkami, lepiąc bałwany, tarzając się w białym
puchu. Czułam, że te święta będą dla nas dobre. Poczułam na ramionach chłód; z
szafy wyjęłam ciepłą bluzę i założyłam ją na siebie. Wychodząc z pokoju,
włączyłam radio, stojące na komodzie i od razu je pogłośniłam — w całym domu
rozbrzmiały świąteczne melodie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Jak
najszybciej ruszyłam w stronę pokoju Sophie, by sprawdzić co robi. Oparłam się
o framugę drzwi i wpatrywałam się w dziewczynkę, jak zahipnotyzowana. Stała na
stołku, który musiała sobie przynieść z kuchni, i patrzyła się na widok, jaki rozciągał
się za oknem. Uśmiechała się do siebie, coś mamrocząc pod nosem. Była w swoim
własnym świecie fantazji i było mi żal jej przerywać, jednak nie miałam wyboru,
musiałyśmy naprawdę się spieszyć, miałyśmy mało czasu. Czekał nas cały dzień
świątecznych przygotowań, które wymagały czasu i, przede wszystkim, naszego
wspólnego zaangażowania. Od kiedy urodziła się Sophie, starałam się jak najwięcej
robić razem z nią, by jak najwięcej się uczyła. Chciałam być dla niej dobrą
mamą.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Nie jesteś ciekawa, czy pan Matthew przyniósł nam już choinkę? Wczoraj
powiedział, że wybierze nam najpiękniejsze drzewko, jakie tylko znajdzie —
odezwałam się w końcu, przerywając ciszę. Sophie, która nie dostrzegła mojego
przybycia, wystraszona, zachwiała się na
stołku, o mało nie spadając. Podbiegłam do niej w ostatniej chwili, łapiąc w
swoje ręce. — Mam cię — powiedziałam, przytulając dziewczynkę do siebie. Była
taka mała i krucha, iż miałam wrażenie, że silniejszy podmuch wiatru może ją
porwać. W środku była jednak niezwykle odważna i dzielna, co pokazywała mi już
wiele razy. Patrząc na inne, rozpieszczone dzieci, które znałam z placu zabaw,
byłam z mojej córki dumna. Wiele razy dawała mi powód do płaczu, ze szczęścia.
Każdego kolejnego dnia mojego życia coraz bardziej się przekonywałam, jak
ogromne spotkało mnie szczęście, że miałam przy sobie Sophie. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Tak, chodźmy zobaczyć! — Postawiłam dziewczynkę na podłodze i wzięłam za rączkę.
Wyjrzałyśmy na klatkę, a przy naszych drzwiach stała już piękna, ale jednak nie
za dużych rozmiarów, choinka. — Mamusiu, jaka piękna! Idziemy już ją ubrać? — zapytała,
patrząc z zachwytem na drzewko. Nie mogłam jej w takim momencie odmówić,
zignorowałam burczenie, jakie dochodziło z mojego brzucha. Była wpatrzona w
choinkę, jak w największy lizak świata, jej oczka świeciły się z radością i
oczekiwaniem. Sama uśmiechnęłam się na ten widok.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Tak, chodźmy ubrać naszą choinkę. Sophie, idź do pokoju, a ja ją wezmę —
powiedziałam, biorąc w ręce drzewko. Igły kłuły mnie w ramiona, ale ruszyłam w
stronę pomieszczenia, nogą zamykając drzwi. Po kilku sekundach mały świerk stał
w naszym salonie, zajmując dość dużo miejsca. Sophie stała na kanapie i
uśmiechała się od ucha do ucha; po wczorajszym wypadku i długim płaczu nie było
już śladu, oprócz tego, który pozostał na policzku dziewczynki — niewielkie
zadrapanie, ledwo widoczne. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
A gdzie są bombki? — spytała, nie mogąc się już doczekać. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Nie
odpowiedziałam na zadane pytanie, w zamian za to szybko wyszłam do przedpokoju
i stanęłam przez szafą. Otworzyłam drzwiczki i po chwili wyjęłam z dna dwa
pudełka, pełne ozdób choinkowych. Kiedy wróciłam do pokoju, Sophie nadal
znajdowała się tam, gdzie ją zostawiłam. Położyłam oba opakowania na podłodze i
usiadłam na kolanach, rozkładając bombki, gwiazdki światełka. Dziewczynka
biegała po domu, owinięta w kolorowe łańcuchy, trzymając w rączkach swojego
misia. Jej dźwięczny śmiech roznosił się po całym domu. Muzyka, płynąca z radia,
nadawała odpowiedni klimat. Wszystko było dobrze, nie mogło być lepiej. Nie
przejmowałam się tym, że już kolejnego dnia musiałam pojawić się w pracy,
najważniejsze było dla mnie tu i teraz, najważniejszy był czas, który spędzałam
z moją córką i który był tak cenny. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Sophie, ubierasz ze mną choinkę czy sama mam to zrobić? — zapytałam głośniej
chcąc, aby dziewczynka mnie usłyszała. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Już
po chwili było słychać tupanie nóżek w pokoju obok i nie minęło dużo czasu,
kiedy stała obok mnie. Nie pytając się już mnie o zgodę, wybrała jedną z bombek
i zawiesiła na gałązce. Nie zwracała uwagi na to, że ozdoby po chwili się
zsuwały, a ja musiałam wszystko po niej poprawiać; była szczęśliwa, że może mi
pomóc, a ja nie miałam zamiaru wyprowadzić jej z tego rozumienia. Kiedy wszystkie
bombki były już zawieszone, łańcuchy i światełka również miały swoje miejsce,
wstałam z kolan, trzymając za rączkę Sophie i, przez krótki czas, podziwiałyśmy
nasze wspólne dzieło. Aby dopełnić świąteczny klimat, zawiesiłam również i na
karniszu świąteczne światełka. Wiedziałam, że wieczorem będzie nas czekał
piękny widok i sama nie mogłam się tego doczekać. Od dziecka byłam zakochana w
świętach; a najbardziej lubiłam w nich to, że spędzałam je w wyjątkowym — bo
rodzinnym — gronie. Teraz moją jedyną rodziną była Sophie, ale było w tym coś
specjalnego, ponieważ jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">—
Idziemy jeść śniadanie — oznajmiłam, ciągnąc Sophie w stronę kuchni.
Dziewczynka posłusznie poszła ze mną, jeszcze odwracając się za siebie,
rzucając ostatnie spojrzenie na drzewko. Ten wigilijny wieczór spędziłyśmy
razem, najpierw piekąc pierniki, potem wspólnie oglądając bajki. Było dobrze
tak, jak było. I niczego więcej już nie potrzebowałam.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Zawiesiłaś się? — Usłyszałam głos Malfoya
gdzieś niedaleko za mną. Powoli odwróciłam się w jego stronę, przyglądając się
jego sylwetce. Na ramiona miał niedbale zarzucony kitel lekarski; gdyby go nie
było, nawet nie podejrzewałabym, że może być z zawodu lekarzem. Draco stał
naprzeciwko mnie, mając włożone ręce w kieszenie. Byłam poirytowana jego
postawą, zachowywał się tak, jak przed laty — rozwydrzony dzieciak, mający
wszystko pod ręką, któremu wszystko zawsze musi się udawać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie — odparłam krótko, nie mając ochoty
na jakiekolwiek kłótnie. — Malfoy, możesz mi wyjaśnić, o co, do cholery, ci
chodzi? Zachowujesz się jak urażone dziecko, jakbym zabrała ci twoją ulubioną
zabawkę. A więc, w czym jest problem? Mam szukać dla Sophie innego lekarza,
skoro nie potrafisz odłożyć naszych prywatnych spraw na bok? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie wiesz o co chodzi, Granger? Mam ci
to tłumaczyć? A przyjazd Pottera tutaj niczego ci nie rozjaśnia? Przez jego
przyjazd do Denver ludzie z magicznego świata mogą się dowiedzieć o mnie, że
ja, Draco Malfoy, ułożyłem sobie życie w mugolskiej części kraju. Myślisz, że
nie zauważyłem gazety w twoim domu? Niezbyt dobrze ją ukryłaś, chociaż… chociaż
może nawet nie miałaś czego. Rozumiem, że dla ciebie powrót do tamtego życia
może jest możliwy i może się tego nie boisz, ale ja się boję i nie mogę
pozwolić, żeby ktokolwiek stamtąd do mnie dotarł. Zapomniałaś, że byłaś po
wojnie więcej niż znana? Wiesz jaka zacznie się wojna w prasie, kiedy ludzie
wszystkiego się dowiedzą? Myśl, Granger, to naprawdę nie boli, chociaż ostatnio
coraz bardziej w to wątpię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Ale z ciebie tchórz, Malfoy. Naprawdę
aż tak się boisz, że za Harrym przyleciało stado hien, gotowych się na ciebie
rzucić i zbić fortunę na artykułach o tobie? Nie pochlebiaj sobie, minęło pięć lat,
nie masz pojęcia co się w tym czasie działo. Równie dobrze ludzie mogli o tobie
zapomnieć. To nie moja wina, że ktoś przez przypadek mnie zauważył, równie dobrze
mogło to spotkać ciebie, nie oszukuj się, dobrze to wiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">—Potrafię zadbać o swoją prywatność, nie
to, co niektóre osoby, więc nie, mnie to by nie spotkało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— A myślisz, że ja nie potrafię o nią
zadbać? Uważasz, że kiedy dowiedziałam się o chorobie Sophie, zastanawiałam się
czy ktoś za mną łazi, robiąc mi zdjęcia? Nie, naprawdę o tym nie myślałam! Czasem
są ważniejsze sprawy, Malfoy, czas to zrozumieć. Jeszcze chcesz coś powiedzieć
czy możemy porozmawiać wreszcie o mojej córce? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie, Granger. Przez twój cholerny
przyjazd wszystko się zmieniło, rozumiesz? Wszystko zepsułaś, wszystko co
budowałem przez te lata, teraz, przez ciebie, runęło. Nawet nie potrafię cię
nienawidzić tak, jak było to kilkanaście lat temu — powiedział z wściekłością,
nawet nie próbując użyć delikatniejszego tonu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Draco spojrzał na mnie; oddychał szybko, a
jego dłonie zwinięte były w pięści. Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, w
bojowej postawie. Zacisnęłam mocno usta, zastanawiając się jakie słowa będą w
tej chwili odpowiednie; ale tak naprawdę nic nie było w tej chwili dobre.
Odetchnęłam, chcąc choć trochę uspokoić oddech. Miałam wrażenie, że serce zaraz
wyskoczy z mojej piersi. Ta kłótnia powinna odbyć się już dawno temu, oboje
trzymaliśmy w sobie wszystkie wyrzuty, jakie do siebie mieliśmy, aż w końcu
nastąpiła eksplozja. Nie mogłam jedynie przewidzieć, że stanie się to akurat
tego dnia, nie mogłam przewidzieć jakie słowa padną w tej kłótni i czy będziemy
jej, koniec końców, żałować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Ja też cię nie nienawidzę, Malfoy. Nie
wiem czemu tak jest, ale widocznie musimy się z tym pogodzić i żyć dalej. Ty
masz swoją pracę, ja muszę zająć się Sophie — najlepiej będzie jeśli każde z
nas zajmie się swoimi sprawami i odejdzie w swoją stronę — powiedziałam cichym
głosem, ciągle trzymając uniesioną głowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">W pokoju panowała dziwna atmosfera. Przez
długi moment żadne z nas się nie odzywało, i ja i Malfoy przetwarzaliśmy w
myślach całą rozmowę, analizując poszczególne zdania. Cisza nie była ciążąca, w
tej chwili była dla nas zbawienna. Musiałam się uspokoić, czułam się zmęczona
całą tą sytuacją i wydawało mi się, że z Draco jest podobnie. Naprawdę nie
chciałam sama przed sobą tego przyznać, ale już od dawna między nami zaczęło
się dziać coś poważniejszego, jednak żadne z nas nie miało na to wpływu.
Mogliśmy jedynie obserwować nasze zachowania… Nie byłam z siebie dumna, miałam
ochotę głośno się roześmiać i najlepiej sprawić, abyśmy zapomnieli o tym
momencie. Wszystko jednak ciągle się odgrywało, wszystko stało pod znakiem
zapytania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Racja — powiedział Malfoy, przerywając
wpatrywanie się w siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Przeszedł kilka kroków i usiadł za
biurkiem, szukając czegoś w szufladzie. Po chwili wyjął szarą teczkę. Otworzył
ją, po czym zaczął rozkładać papiery na biurku. Na jego twarz wstąpiło
zamyślenie; zmarszczył brwi i czytał poszczególne kartki. Nie wiedząc co ze
sobą zrobić, usiadłam z drugiej strony biurka. Mężczyzna nawet nie drgnął,
zignorował moje zachowanie i dalej zajmował się swoimi sprawami. — Wyniki
Sophie… trochę się ustabilizowały — powiedział, a ja z radością poderwałam
głowę do góry. Czekałam aż zacznie dalej mówić, jednak zamarł, jakby
zastanawiał się co mi przekazać. Moje dłonie zaczęły się pocić, a oddech stał
się szybszy niż zwykle. Stresowałam się tym, co za chwile mężczyzna powie, ale
starałam się być dobrej myśli. Wiedziałam, że przy leczeniu najważniejsza jest
nadzieja i to jej trzeba się zawsze kurczowo trzymać. Już niejednokrotnie, a
szczególnie podczas wojny, przekonałam się, iż nadzieja może zdziałać cuda i dalej
mocno w to wierzyłam. Nadzieja często była jedynym ratunkiem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Więc wracamy do chemioterapii? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie, Granger, wyniki nie są na tyle
dobre, żeby powrócić do poprzedniego leczenia, ale jest jakaś poprawa. Na razie
Sophie wróci do domu, ale co dwa dni będzie przychodziła do was pielęgniarka
pobrać krew; teraz trzeba kontrolować jej wyniki. Zabierz ją do domu, już dość
czasu spędziła w szpitalu, niech odpocznie w domu. I, Granger… Zacznij spełniać
jej marzenia, by niczego nie przegapiła, tylko bądź przy tym ostrożna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Głos zamarł mi w gardle, nie potrafiłam
wydobyć z siebie żadnego słowa. Malfoy powiedział te słowa nie takim tonem,
jakim powinien był to zrobić. Z jego ust w ogóle nie powinno wypłynąć to
zdanie, nie chciałam tego słuchać, uważałam to za brednie. Odpędziłam jednak
złe myśli na bok, łapiąc się nadziei, często tak zgubnej. I na ten jeden moment
o tym zapomniałam, dając się nabrać fikcji. Zacisnęłam usta; mimowolnie
poprawiłam włosy, zagarniając za ucho wystającego, denerwującego loczka. Sytuację
Sophie, od tygodnia, starałam się widzieć w samych pozytywach, więc
poprawiające się wyniki badań uznałam za pewien przełom — w końcu po każdej
burzy, większej czy mniejszej, bez znaczenia, wychodzi słońce. Od tej chwili
wszystko powinno nabierać barw, być lepsze… <i>Powinno.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Zawsze jestem ostrożna, Malfoy. Coś
jeszcze czy mogę już wrócić do córki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Pielęgniarka zaniesie wam niedługo
wypis, możesz zacząć szykować Sophie do wyjścia. Za tydzień widzimy się na
kontroli — powiedział, odkładając długopis i wstając z fotela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Idąc za jego śladem, również wstałam. Od
razu odwróciłam się w stronę wyjścia, po czym ruszyłam wolnym krokiem w tym
kierunku. Draco był tuż za mną; otworzył drzwi, jak prawdziwy gentelman i
przepuścił mnie pierwszą, wychodząc zaraz za mną z gabinetu. Nie zauważyłam
momentu, w którym zdjął z siebie kitel. W dłoniach trzymał kluczyki od
samochodu, więc planował wyjście. Był dopiero ranek; możliwe, że miał nocny
dyżur, chociaż nic po nim nie było widać. Potrząsnęłam lekko głową, denerwując
się na samą siebie za takie analizowanie. Malfoy musiał to zauważyć, ponieważ
na jego mężczyzny przez chwilę pojawiła się dezorientacja. Zwracając wzrok w
moją stronę, spojrzał na mnie i kiwnął na pożegnanie głową. Odwzajemniłam ten
gest, chcąc być kulturalna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Dziękuję, Malfoy — powiedziałam, kiedy
blondyn już ruszył wzdłuż korytarza, w tylko sobie znanym kierunku. Na jedną,
krótką chwilę, zatrzymał się w miejscu i odwrócił lekko głowę, jakby chciał
sprawdzić czy to z moich ust wypłynęły te słowa. Nic jednak nie powiedział, w
żaden sposób nie zareagował. Nie uśmiechnął się drwiąco, nie zmarszczył brwi.
Po prostu odszedł. Przez krótki moment stałam jeszcze w miejscu, wpatrując w
oddalającą się sylwetkę mężczyzny. W końcu, gdy zniknął za rogiem, ruszyłam w
przeciwnym kierunku, wracając do sali, w której leżała Sophie. Mimo że miała
przecież przed sobą całe życie, postanowiłam zacząć działać, zabierać ją w
miejsca, w których byłam i opowiedzieć jej w końcu o… <i>magii</i>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Wychodząc przed szpital, od razu mocniej
zaczerpnąłem świeżego powietrza; od ciągłego siedzenia w jednym miejscu w moich
skroniach zaczął pulsować nieprzyjemny ból, który teraz zaczął stopniowo
słabnąć. Jeszcze przez krótką chwilę stałem w miejscu, aż w końcu wolnym
krokiem ruszyłem w stronę samochodu. Nie musiałem nigdzie się spieszyć,
kolejnego dnia miałem wolne od pracy, więc po raz pierwszy od dawna, mogłem
sobie pozwolić na chwilę spokoju. Wsiadłem do samochodu i wyjechałem z
parkingu, kierując się w stronę swojego osiedla. Nie spieszyłem się, nie widziałem
takiej konieczność. Jadąc, skupiłem się tylko i wyłącznie na drodze, nie
rozglądając się wokół. Moja uwaga była już i tak dostatecznie rozproszona przez
kłótnię, jaka miała miejsce tego dnia Trzymałem mocno zaciśnięte dłonie na
kierownicy, wspominając każde wypowiedziane słowo. Nie obawiałem się tego, że
powiedziałem zbyt wiele, ponieważ wcale tak nie uważałem; mówiłem to, co
powinienem już powiedzieć dawno temu. Zajechałem pod blok, parkując. Prawie
wszystkie miejsca parkingowe były wolne, ale było to normalne patrząc na porę
dnia — w końcu niedawno nastał ranek. Wysiadłem z samochodu, zamykając za sobą
drzwi. Ruszyłem w stronę klatki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Draco, dopiero z dyżuru? — Usłyszałem
głos mojej sąsiadki. Spojrzałem w stronę, z której dochodził ów głos; kobieta
szła spokojnym krokiem chodnikiem, trzymając w obu dłoniach siatkę z zakupami.
Nawet się nie zastanawiając podszedłem do kobiety i, mimo jej sprzeciwów,
zabrałem reklamówki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Żadne dopiero, to mój normalny czas
pracy, pani Marge. I, o dziwo, było dzisiaj całkiem spokojnie — odparłem,
przepuszczając sąsiadkę w drzwiach. Mieszkała na parterze, więc już wkrótce
staliśmy pod jej mieszkaniem. Wniosłem zakupy do środka domu, stawiając je w
przedpokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Och, no to tyle dobrze,
że było spokojnie. Nie chcesz napić się ze mną herbatki? Mąż przywiózł taką
pyszną, z samego centrum Londynu — powiedziała, ciepło uśmiechając się. Wciąż
byłem pod zdziwieniem z jakim dobrem zostałem tutaj przyjęty; mimo tego, że
pojawiłem się tak naprawdę znikąd. Marge była jedną z tych osób, które przyszły
do mnie z kawałkiem ciasta i ciepłą herbatą. Nie wiedziałem czy zasłużyłem
sobie na to, by spotkać tak dobrych ludzi. Świat nie przestawał mnie
zaskakiwać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie, dziękuję za zaproszenie, jednak na
razie muszę odpocząć po nocy. Ale niebawem do pani wpadnę, razem z Timber, bo
dawno pani nie widziała — odpowiedziałem. — Miłego dnia!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Wzajemnie, Draco, wzajemnie! —
krzyknęła jeszcze, kiedy ja już kierowałem się w stronę swojego mieszkania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Włożyłem dłoń do kieszeni, szukając tam
kluczy; przez moment zamarłem, nie mogąc ich znaleźć, jednak po chwili
usłyszałem ich dźwięczenie — odetchnąłem z ulgą. Stanąłem przed wejściowymi
drzwiami. Do zamka włożyłem klucz, przekręcając go w prawą stronę. Mimo że zamek
naprawdę cicho zazgrzytał, nie minęło kilka sekund, a już było słychać w całym
domu szczekanie Timber. Im bardziej chciałem tego uniknąć, tym ona głośniej i
dłużej szczekała. Nie zdążyłem wejść do przedpokoju, a ona skoczyła na mnie z
radością, zaczynając lizać. Głośno się zaśmiałem, a Timber, słysząc mój śmiech,
znowu zaczęła szczekać. Kiedy w końcu się uspokoiła, wszedłem do domu. W
mieszkaniu było dziwnie cicho, zupełnie tak jak wtedy, gdy mieszkałem jeszcze
sam. Teraz jednak towarzyszyła mi Megan, a cisza jak była, tak nadal trwała.
Zdjąłem kurtkę, wieszając ją w szafie i zaglądając kątem oka do salonu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Megan? — odezwałem się głośno,
ignorując na ten moment Timber. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Odpowiedziała mi głucha cisza.
Przeszedłem wszystkie pokoje, jednak kobiety nigdzie nie było. Gdzieś w mojej
głowie pojawił się strach, jednak starałem się myśleć pozytywnie, nie
panikować. Gdy coś się działo, zawsze do mnie dzwoniła, więc nie miałem się czym
przejmować. Byłem jej przyjacielem, mogła na mnie liczyć w każdej chwili… a ona
dobrze o tym wiedziała. Usiadłem więc w kuchni, zaparzając sobie wcześniej
kawę, by nie zmorzył mnie sen. Nie spałem przez całą noc, a teraz czekałem;
czekałem, aż Megan wróci do domu. Co jakiś czas Timber trącała mnie nosem w
kolano, gdy widziała, że moja głowa zaczyna powoli opadać. Robiła się coraz
cięższa i z każdą kolejną sekundą, która mijała, miałem wrażenie, że zaraz
spadnę z krzesła i zasnę na podłodze. W tej chwili wyjątkowo potrzebowałem snu,
jednak nie mogłem, wolałem siedzieć i być pewnym, iż niczego nie przegapię. Po
trzech godzinach wpatrywania się tępo w kuchenny blat, usłyszałem dźwięk cicho
otwieranych drzwi. Podniosłem głowę do góry, mrużąc oczy. Wstałem z krzesła,
cicho przeklinając pod nosem — całe moje ciało było zdrętwiałe od ciągłego
siedzenia w jednym miejscu. Postawiłem pierwszy krok, a za nimi kolejne; Timber
szła tuż za mną, wyczuwając moją niepewność. Chciała mnie obronić w razie
potrzeby, już nie raz tak się zachowywała. Nie miałem pojęcia czy do domu
wchodziła Megan czy ktoś inny, pozostawało mi to jedynie sprawdzić. Wyjrzałem
do przedpokoju i odetchnąłem z ulgą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Megan, do cholery, gdzieś ty się
podziewała? — zapytałem nieco podniesionym głosem. Kobieta spojrzała na mnie z
dekoncentracją, zdejmując buty, a po chwili rozsuwając swój płaszcz. Oparłem
się o ścianę czując, że jeśli tego nie zrobię, mogę się przewrócić. Dawka
kofeiny nijak mi pomogła, największym lekiem w tej chwili byłby dla mnie sen.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Jak to gdzie? Mówiłam ci wczoraj, że
muszę zrobić wreszcie jakieś zakupy, bo w twojej lodówce jest, jak zwykle,
pusto. Wystarczy, że nie odwiedzam cię kilka dni, a już zapominasz o jedzeniu,
zachowujesz się niemądrze, Draco — zbeształa mnie kobieta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Minęła mnie, wchodząc do kuchni. Po
ostatnim załamaniu nie było już widać ani śladu. Wróciła dawna, pewna siebie,
Megan, nie bojąca się wyjścia z domu. Czasem przyłapywałem ją na tym, iż kilka
razy sprawdzała, czy drzwi i okna są oby na pewno dobrze zamknięte, jednak te
sytuacje zdarzały się już coraz rzadziej. Zaczynała znowu żyć, a strach został
zastąpiony przez radość. Cieszyłem się z takiego obrotu spraw, bo nie
potrzebowałem niczego innego niż widoku Megan uśmiechającej się do ludzi. Kobieta
zaczęła rozpakowywać zakupy, a ja jej w tym pomagałem; część z produktów
chowałem do szafek, a część do lodówki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Poza tym, Draco, jest coś takiego jak
telefon. — Demonstracyjnie wyjęła go z kieszeni swetra i pomachała mi nim przed
nosem. — Mogłeś zadzwonić, jeśli już aż tak się o mnie martwiłeś, choć naprawdę
nie wiem czemu. Jadłeś coś po przyjściu? Dlaczego, tak w ogóle, jeszcze nie
śpisz, skoro dzisiaj miałeś nocny dyżur? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— No tak, mogłem zadzwonić, zupełnie o
tym zapomniałem… — Westchnąłem, odchodząc od blatu i siadając przy stole. Napiłem
się łyk czarnej, gorzkiej i zimnej już kawy; skrzywiłem się, czując ten smak.
Zupełnie nie wiedziałem co ludzie w tej cieczy widzą, wcale nie była dobra, jej
jedynym pozytywem było to, iż stawiała na nogi, nic więcej. — Czekałem na
ciebie, nie wiedziałem gdzie jesteś, więc postanowiłem, że poczekam aż wrócisz.
Nie śmiej się ze mnie, Megan, martwiłem się po ostatnich akcjach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Draco, Draco… — Spojrzała na mnie z
politowaniem, kręcąc z niedowierzaniem głową. — Czekaj jeszcze, zrobię ci coś
do jedzenia i dopiero pójdziesz spać. Nie położysz się z pustym żołądkiem, nie
kiedy ja tu jestem — zadecydowała, krzątając się ciągle po pomieszczeniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Nawet nie próbowałem protestować,
ponieważ dobrze wiedziałem, że to i tak nic nie zmieni; jeśli Megan coś
chciała, musiało tak być, już się tego nauczyłem. Kobieta wyjmowała z lodówki
kolejne produkty, coś mieszała, sam dokładnie nie wiedziałem. Po kilku minutach
postawiła przede mną talerz z omletem. Gdy poczułem zapach wiśniowych powideł, spojrzałem
z uśmiechem na Megan. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Zapamiętałaś — powiedziałem, biorąc do
ręki sztućce i zaczynając jeść. Dopiero w momencie pierwszego kęsa, zdałem
sobie sprawę z tego, jak bardzo byłem głodny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Oczywiście, że pamiętałam, tego nie da się
zapomnieć. Zrobiłeś aferę w restauracji, Draco, zawsze będę się już z ciebie
śmiała — odparła, zajmując miejsce na krześle, obok mnie. W swoje dłonie wzięła
kubek z kawą, którą przed chwilą przygotowała i popijała, rozkoszując się jej
smakiem. — Działo się dzisiaj coś na dyżurze? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie, nic ciekawego. Dałem wypis małej
Sophie. Przy okazji wymieniłem kilka mocniejszych słów z Granger. Więc, jak
widzisz, było całkiem nudno i nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Kłótnia z Hermioną nie jest niczym
nadzwyczajnym? — krzyknęła Megan, wstając z krzesła i wymachując rękoma.
Westchnąłem z irytacją, ponieważ dobrze wiedziałem, iż zaraz zostanie
wygłoszony wykład na temat mojego zachowania. Ta kobieta zachowywała się coraz
częściej jak moja matka. — Draco, dobrze wiesz, że zawsze staję za tobą murem,
bronię cię, jeśli trzeba, ale teraz przesadziłeś. Nie uważasz, że Hermiona i
tak ma wiele na głowie, a ty i tak w dalszym ciągu dokładasz jej kolejnych
zmartwień w postaci kłótni? Zachowujesz się jak dziecko, doprawdy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie wyglądała na zmartwioną, kiedy
wykrzykiwała…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nie przerywaj mi! — warknęła groźnym
tonem, grożąc mi palcem. Gdyby ta kłótnia byłaby normalna, roześmiałbym się,
nie potrafiąc utrzymać powagi, jednak teraz kobieta wyglądała zbyt groźnie; nie
śmiałem jej przerywać. — Widać jak na dłoni, że coś was łączy, albo dopiero
zaczyna, ale oczywiście musisz być najmądrzejszy i zacząć psuć! Chociaż raz,
Draco, przestań się bronić. Zbyt dużo myślisz, analizujesz, starasz się nie
tracić rozumu, ale czasem trzeba ten rozum stracić, niech ci to wejdzie to
głowy! Nie strać okazji, Draco, bo kolejnej nie będzie i ty dobrze o tym wiesz.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Nawet nie wiesz o co…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Mówiłam, żebyś nie przerywał! —
krzyknęła, ale po chwili umilkła. Spojrzała się na mnie mrużąc oczy i głośno
wzdychając. — Skomplikowany z ciebie człowiek. Idź spać, może jak się wyśpisz,
zaczniesz normalnie myśleć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Nic nie odpowiedziałem. Wstałem leniwie z
krzesła, wkładając brudny talerz do zlewu. Zerknąłem na Megan; intensywnie nad
czymś myślała. Nie przerywałem jej, ruszyłem w stronę swojej sypialni, marząc o
położeniu się w swoim łóżku. Timber została w kuchni, pilnując kobiety —
ostatnio ciągle z nią przebywała, strzegła jej jak oka w głowie i spała przy
jej łóżku. Nawet się nie przebrałem, nie miałem na to siły. Położyłem się i już
po chwili sen wstąpił na moje powieki. Zapomniałem o przykryciu się kołdrą, o
niczym nie myślałem; zamknąłem oczy i zasnąłem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">— Malfoy, wstawaj… — szepnął znany głos…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">________________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">Ależ
się za Wami stęskniłam,</span></i><span style="font-family: "georgia" , "serif";">
nawet sobie tego nie wyobrażacie! Jestem bardzo podekscytowana faktem, że mogę
teraz publikować kolejny rozdział NWW, ale jednocześnie trochę się boję, że się
Wam nie spodoba. Do tego rozdziału jestem nastawiona naprawdę sceptycznie…
Pierwsze dwie strony pisało mi się naprawdę ciężko! Odzwyczaiłam się od
pisania, więc było dla mnie całkiem normalne, że zapomniałam jak łączyć zdania.
;) Potem, na szczęście, miłość do pisania wróciła i… proszę, oto jest. Mimo że nie jestem zbytnio z tego rozdziału zadowolona, bo wydaje mi się taki... pusty (?), jestem z siebie dumna. Zaczęłam
pisać we wtorek, dzisiaj publikuję. Mam ogromną nadzieję, że jednak Wam się spodoba.
Skomentujcie, proszę? Chcę wiedzieć ile jeszcze osób przy mnie, mimo tych
długich przerw, zostało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Przepraszam, że musicie tyle czekać na
kolejne rozdziały. Jest mi z tego powodu głupio, jednak nie jestem w stanie nic
na to poradzić. Przede mną matura, więc praktycznie non stop siedzę przy
książkach, nie mówiąc już o chwili dla siebie, której po prostu nie mam. Ależ
ja marudzę. I się rozpisałam! Ale naprawdę się za Wami, kurczę, stęskniłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Dzisiaj Sylwester! Do mnie zaraz
zjeżdżają koleżanki, szykuje się niewielka imprezka. A wy z kim i jak powitacie
Nowy Rok? Teraz bardziej oficjalnie — chciałabym Wam złożyć życzenia, moi
kochani. Życzę Wam, aby ten nowy rok, 2016, był lepszy od tego, który odchodzi.
Życzę Wam samych szczęśliwych chwil, jak najwięcej sukcesów, a jak najmniej
porażek, jak najwięcej uśmiechu na twarzy! Bo uśmiech zawsze jest piękny. Życzę
Wam jak najmniej łez, a jeśli już — to tylko tych łez ze szczęścia. Spełnienia
marzeń, realizacji swoich celów. Miłości, przyjaźni. Szczęścia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">Trzymajcie się, kochani. Do zobaczenia
(raczej) w połowie lutego. Opowiadajcie co u Was, proszę? :)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">(Trzymajcie za mnie kciuki od 7 stycznia –
mam próbne matury. :( )</span><br />
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">PS. Rozdział niesprawdzony, więc niewielkie błędy na pewno znajdziecie.:)</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<span style="font-family: "georgia" , "serif";">M.<o:p></o:p></span></div>
</div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-53732648639952995112015-11-09T18:54:00.000+01:002017-07-03T18:09:04.245+02:00Rozdział 16<div class="WordSection1">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Kap, kap, kap… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Deszcz padający za oknem obijał
się o parapet, wydając ciche dźwięki. Niebo zostało zasnute przez ciemne
chmury, zupełnie tak, jakby pogoda dostosowała się do obecnej sytuacji. Słońce
schowało się gdzieś za horyzontem, ustępując miejsca księżycowi, jednak miałam
wrażenie, że promienie słoneczne już nigdy się nie pojawią; mrok zasłonił cały
mój świat. Żadna gwiazda nie świeciła, wszystkie się skryły — gdybym mogła,
zachowałabym się tak samo. Schowałabym się w najciemniejszym zakątku
świata, objęła ramionami, dając sobie choć minimalne poczucie bezpieczeństwa
i siedziałabym tam, dopóki wszystko samo się nie naprawiło, jak w prawdziwej
bajce. Bajki jednak nie istniały, były fikcją, a to, co działo się teraz,
było aż nazbyt realne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Sophie leżała na szpitalnym
łóżku, nienaturalnie blada. Kroplówka, do jakiej była podłączona, dostarczała
potrzebnych jej składników. Było źle, a ja pomyślałam, że pragnienie
zniknięcia z tego świata jeszcze nigdy nie było tak kuszące. Łzy już nie
płynęły, zabrakło ich niedługo po tym, gdy weszłam do tej sali. Albo mi się
wydawało i nie potrafiłam już więcej płakać, jakby organizm sam się przed
tym bronił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Stałam przy oknie, opierając
się o parapet. Od dwóch godzin chodziłam po pokoju, musiałam w jakiś
sposób rozładować napięcie, które zaczęło mnie dobijać. Chciałam wykrzyczeć
wszystko, co leżało mi na sercu, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk.
Cisza nadal była ciszą, tak straszną i ciążącą mi. Harry siedział na
krześle, prawie przysypiając. Był zmęczony, widziałam to po jego postawie,
jednak nie chciał mnie zostawić, za co byłam mu ogromnie wdzięczna. W tej
trudnej chwili był ze mną, kiedy potrzebowałam jego obecności tak, jak każdy
potrzebuje zaczerpnąć kolejnego oddechu, by
po prostu żyć. Pociągnęłam nosem,
przemieszczając się z powrotem na drugi koniec sali. Intensywnie
myślałam, w mojej głowie przewijało się milion myśli naraz, a ja nie
wiedziałam już na czym powinnam się najbardziej skupić. Przetarłam oczy dłońmi,
przegryzając wargę. Wiedziałam, że muszę wyjść, potrzebowałam choć odrobiny
świeżego powietrza… Przede mną była długa noc i jeszcze dłuższe czekanie.
Zerknęłam na Harry’ego — zdawałam sobie sprawę, że mam mu wiele do
wytłumaczenia i w końcu ten czas, prędzej czy później, nadejdzie. Teraz
jednak chciałam odwlec tę sprawę jak najbardziej się dało, musiałam odpowiednio
przygotować się do takiej rozmowy, a teraz przygotowanie do niej nie miało
sensu; moje myśli tak czy inaczej byłyby skupione tylko i wyłącznie na
Sophie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Harry, nie musisz… —
zaczęłam, stając niedaleko mężczyzny. Usłyszawszy mój głos, uniósł głowę. Jego
oczy były zmęczone, zasnute delikatną mgiełką, jakbym dopiero co wybudziła go
ze snu. Przez chwilę przypatrywał mi się nieprzytomnym wzrokiem, sprawiając
wrażenie zamyślonego; może zastanawiał się, czy to wszystko nie jest fikcją,
a obecne zdarzenia zwykłym snem? — Nie musisz ze mną zostawać, dużo przez
te wszystkie lata się zmieniło i, wybacz, ale chyba po prostu nie zasługuję na
twoją przyjaźń — wyszeptałam przez zaciśnięte wargi. Wcale nie chciałam tego
mówić, ale minęło zbyt dużo czasu, by wszystko pozostało takie samo, jak przed
laty. Straciłam jego zaufanie, dobrze to wiedziałam, w końcu zniknęłam bez
żadnego słowa, nie zdobywając się na jakiekolwiek wytłumaczenie. Nie byłam
warta jego czasu, tak przynajmniej uważałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Nie pleć bzdur, dopiero co
cię odnalazłem, a ty chcesz znowu zniknąć? Przepraszam, Hermiono, ale nie
mogę po raz kolejny na to pozwolić. Owszem, dużo się zmieniło, ale przyjaźń
pozostała, zbyt wiele razem przeszliśmy — powiedział; nawet nie miałam odwagi,
aby mu przerwać. W zamian wpatrywałam się uparcie w swoje dłonie. Bałam
się, że Harry zobaczy w moich oczach czające się łzy. Nie oczekiwałam, iż
ze mną zostanie, nie mogłam tego od niego żądać, jednak mimo wszystko nie
odszedł. — Idź, Hermiono, się przewietrzyć. Dobrze ci to zrobi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Nie musiał powtarzać mi dwukrotnie.
Kiwnęłam głową na znak, że dobrze, wyjdę, bo jest mi to rzeczywiście potrzebne.
Ostatni raz spojrzałam na Sophie i wyszłam z sali jak najciszej, zamykając
za sobą drzwi. W pierwszej chwili nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
Pragnienie wyjścia z pomieszczenia było przed momentem tak ogromne,
a teraz jedyne czego chciałam, to wrócić tam z powrotem. Westchnęłam
i ruszyłam w stronę wyjścia. Byłam pewna, iż świeże powietrze
przyniesie mi teraz ulgę. Nawet nie wiedziałam, która jest godzina, chociaż
miałam wrażenie, że spędziłam tutaj już całą wieczność. W drzwiach wyjściowych
minęłam mężczyznę, jednak zupełnie nie zwróciłam na niego uwagi, mimo trącenia
go ramieniem. Niemal biegiem wypadłam na zewnątrz. Zimne powietrze uderzyło
mnie w twarz; dłonie jakby mechanicznie zaczęły się trząść. Czułam strach,
bo po raz pierwszy bałam się tak bardzo, że chciałam od tego wszystkiego uciec.
Stałam na środku chodnika, bez żadnego ciepłego odzienia; dreszcze pojawiły się
na skórze, a ciało zaczęło drżeć. Przymknęłam oczy na jedną krótką chwilę
— otworzyłam je, kiedy usłyszałam podjeżdżający gdzieś niedaleko mnie samochód.
Skupiłam więc wzrok na nim, próbując oderwać myśli od bolesnej rzeczywistości.
Od razu rozpoznałam auto, a moje przypuszczenia okazały się słuszne, kiedy
z pojazdu wysiadł Malfoy. Początkowo mnie nie zauważył, dopiero gdy
ruszył w stronę szpitala, na jego twarzy przez sekundę można było dostrzec
zdziwienie. Zdziwienie, które wraz z kolejną sekundą, przerodziło się
w zwykłą obojętność, tak często widzianą na jego twarzy. W końcu
przeszedł obok mnie, jakby zupełnie mnie nie zauważył lub zignorował, nie mając
ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Z odrobiną żalu zacisnęłam wargi obiecując
sobie, że więcej takie sytuacje, jak ta dzisiejsza, nie będą miały miejsca.
Chłodna obojętność — to jedyne co powinno być między nami – i nic więcej.
Fakt, że leczył moją córkę, już i tak był dostatecznie dziwny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Nagle usłyszałam gdzieś
niedaleko za mną jego głos. Cichy, ale zarazem zimny, porażający
i niepozwalający ruszyć się z miejsca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Granger, musimy chwilowo
przerwać chemioterapię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Wypowiedziane słowa zawisły
w przestrzeni między nami. Cisza swoim dźwiękiem boleśnie raniła każdą
cząstkę duszy, zabierając zdolność oddychania. Wszystko straciło sens
w jedną sekundę, wszystko zostało bezpowrotnie zburzone. Wolno odwróciłam
się w stronę mężczyzny, rzucając w jego stronę nieme pytanie: „Co?”.
Analizowałam wypowiedziane przez niego zdanie, ale nie potrafiłam znaleźć
w nim sensu. Wydawało mi się sztuczne i nieprawdziwe. Przerwać…
chemioterapię… przerwać chemioterapię… chemioterapię <span style="letter-spacing: 3.0pt;">przerwa</span>ć… Pokiwałam przecząco głową, próbując wywrzeć na nim
zmianę decyzji, jednak on stał niewzruszony, z rękami wsuniętymi
w kieszenie spodni. Jego postawa tak bardzo mnie denerwowała; był
zdecydowanie zbyt spokojny, opanowany, jak na sytuację, w której się
znalazłam. Nie oczekiwałam żadnego współczucia, miał zachować się jak lekarz,
miał nie być już więcej nieczułym dupkiem… Nie chciałam przecież wiele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Słucham? — Cichy dźwięk
wydobył się z mojego gardła; tak cichy, że miałam wrażenie, iż tylko ja
go słyszę. Koszmar trwał nadal, przedstawienie jeszcze się nie skończyło,
aktorzy dopiero co weszli na scenę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Przez długi czas Malfoy nic nie
odpowiadał. Zastanawiałam się, czy oby na pewno mnie usłyszał. Przestąpiłam
z nogi na nogi, przegryzłam wnętrze policzka i jeszcze raz, z
większą mocą, powtórzyłam pytanie. Teraz nie miałam żadnych wątpliwości,
pozostało mi czekać na odpowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Jej wyniki znacznie się
pogorszyły. W laboratorium musieli popełnić jakiś błąd, bo to niemożliwe,
by wszystko nagle spadło. Gdy wszystko wróci do normy, wrócimy do leczenia, ale
na razie… Trzeba przeczekać, Granger. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Miałeś… miałeś jej pomóc,
a teraz ona leży tam, a przecież jeszcze kilka godzin temu się śmiała
i normalnie bawiła. Wszystko szło dobrze, nie wierzę, że nagle to runęło,
nie wierzę i nigdy nie uwierzę. Masz wejść do środka i jej pomóc, nie
wiem jak, ale masz coś zrobić — powiedziałam nadzwyczaj spokojnie, chociaż sama
już nie wierzyłam w to, co mówię. Jeszcze chwilę stałam w miejscu,
a nasze oczy toczyły zażartą walkę, żadne nie chciało przegrać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">W końcu opuściłam wzrok,
jednak nie czułam się przegrana, miałam wrażenie, że coś zyskałam przez tę
krótką wymianę zdań. Satysfakcję, krótkotrwałą ulgę…? Nie potrafiłam dokładnie
określić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Minęłam Malfoya i weszłam
z powrotem do wnętrza szpitala. Wcześniejsza chęć zaczerpnięcia świeżego
powietrza odeszła i chciałam znowu znaleźć się w małej salce, przy
mojej kruszynce. Jej szczęście było dla mnie najważniejsze — to, co czułam
w tym momencie nie było dla mnie ważne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Było zimno, tak bardzo zimno,
że miałam wrażenie, iż chłód zamraża każdą cząstkę mnie, która jeszcze
pozostała. Czułam się w środku pusta, może dlatego, że zatrzymałam
w sobie kolejną falę łez, nie chcąc, by ktokolwiek je zobaczył. Zanim mogłam
wrócić do pokoju, musiałam się uspokoić i wrócić silniejsza, taka przecież
zawsze byłam. Odważna Gryfonka, dzielnie stawiająca czoło Voldemortowi,
niebojąca się niczego; tego ludzie wymagali, taką stworzyli Hermionę Granger,
a ja musiałam się dopasować do tego wzorca. Tak wypadało i tak się
zachowywałam. Jednak kiedy gra toczy się o coś więcej, kiedy na scenę
wchodzi niebezpieczeństwo, czyhające na własne dziecko, wszystko się zmienia i człowiek
nie potrafi zachowywać się tak, jak wcześniej. Gdzieś w środku samego
siebie wszystko się buntuje, skręca, nie pozwala prawidłowo funkcjonować.
Wszystko jest inne, a świat, jaki widzimy, nagle przyjmuje szare barwy.
I wcale nie jest taki piękny, jak kilkanaście lat temu obiecała babcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Weszłam do szpitalnej łazienki,
trzaskając drzwiami. Zapach tego miejsca nie był szczególnie przyjemny, wręcz
odrzucający, bo miałam świadomość gdzie jestem. Stanęłam tuż przy ścianie,
opierając o nią głowę. Przez dłuższy czas wpatrywałam się w swoje
odbicie; odbicie mnie, której już nie poznawałam. Przez jeden wieczór wszystko
tak gwałtownie się zmieniło — kobieta, którą byłam tego wieczora, gdy przyszedł
do nas Malfoy, bezpowrotnie odeszła. Wróciła za to zagubiona dziewczyna, jakby tak
naprawdę nigdy nie zniknęła. Moja malutka córeczka, moja Sophie, moja, moja,
moja… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Odepchnęłam się od ściany,
podchodząc do umywalki. Oparłam dłonie o lustro. Tak bardzo chciałam
w tym jednym momencie wyżyć się na… czymkolwiek, potrzebowałam dać ujścia
emocjom, które tłamsiły mnie od środka. Ostatecznie zrezygnowałam i
w zamian za to zacisnęłam zęby i odepchnęłam się do tyłu. Mrok
nastąpił nie tylko na zewnątrz, ale też w środku mnie. Teraz pozostawało
mi jedynie czekanie, aż słońce z powrotem wróci, a wraz z nim
— nadzieja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Świt nastał szybciej, niż
początkowo się spodziewałam. Nic tak bardzo mnie nie cieszyło, jak promienie
słońca przedostające się przez okna i padające na moją twarz. Po
dzisiejszej nocy byłam wyjątkowo zmęczona; spanie na krześle nie było zbyt
przyjemne, przynajmniej dla mojego kręgosłupa. W środku nocy przyszły
pielęgniarki i, nie uznając słów sprzeciwu, niemal siłą wyciągnęły mnie z
sali, w której przebywała Sophie. Nie mogłam jednak wrócić do domu, nie
chciałam tam być sama, w ciszy, okropnej i przerażającej, kiedy moje
dziecko leżało tutaj. Nie byłabym dobrą matką, gdybym tak postąpiła.
W mojej głowie ciągle huczał głos Malfoya, mówiącego, że trzeba przerwać
chemioterapię. Wydawało mi się to tak nieprawdopodobne, jakby wczorajszy
wieczór wcale nie miał miejsca, a był jedynie dziwnym wybrykiem mojej
wyobraźni. Przecież to było niemożliwe... Za nami były dopiero dwie
chemioterapie, a już coś złego zaczynało się dziać. Sama nie byłam pewna,
czy stać mnie na tak ciężką walkę i czy jej podołam. Zaczynało brakować mi
sił, zarówno psychicznie, jak i fizycznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Miałaś jechać do domu,
Hermiono, a nie spać na korytarzu. — Usłyszałam głos Harry’ego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Leniwie uniosłam powieki ku
górze; mężczyzna stał nade mną, trzymając w dłoniach dwa kubki z
kawą. Podał mi jeden z nich, siadając po chwili na krześle obok.
Zbliżyłam kubek z ciemną cieczą, a do moich nozdrzy dotarł jej
przyjemny zapach. Już sama woń nieco mnie ożywiła, a gdy przez moje gardło
przepłynął pierwszy łyk, poczułam się jak nowo narodzona. Nie byłam do końca
pewna, czy dała mi to kawa czy obecność mojego najlepszego przyjaciela, tu,
przy mnie, kiedy moje życie zaczynało powoli się burzyć. Spojrzałam na
Harry’ego i dostrzegłam, że oczekuje odpowiedzi, patrząc na mnie
niecierpliwie. Blizna na jego czole już nie była tak widoczna, jedynie z
bliska można było ją dostrzec, a i tak trzeba było się mocno wysilić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Chyba nie myślisz, że
zostawiłabym Sophie samą? Nigdy w życiu, Harry — powiedziałam zupełnie
spokojnym głosem. Mój wzrok z powrotem powędrował na kubek trzymany
w dłoniach. Harry zostawił mnie w nocy, a raczej to ja go
zostawiłam, każąc iść do hotelu, mimo że wcale tego nie chciałam. Potrzebowałam
jego obecności, ale troska o niego była ważniejsza i to ostatecznie
wygrało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Zawsze byłaś i już chyba
zawsze będziesz uparta… Jak już coś postanowisz to będziesz do tego dążyć,
choćbyś miała nie wiadomo co zrobić. — Pokiwałam głową, zgadzając się z
nim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Zapadła między nami cisza; ja
bałam się mówić, a on obawiał się, że powie za dużo. Swój wzrok wbiłam
w kubek z kawą. Moje myśli błądziły wokół Sophie, szczerej rozmowy <br />
z Harrym, którą i tak prędzej czy później musiałam odbyć,
i wokół… Malfoya, co już mnie przerażało. Wbrew siebie zastanawiałam się
gdzie jest i czy w końcu się pojawi, czy będzie chciał nadal leczyć moją
córkę. Podarowałam mu zaufanie, bez którego nic by nie wyszło — teraz oboje
musieliśmy się postarać, by nie dopuścić do jego utraty. Przerwanie
chemioterapii, o czym mówił Draco poprzedniego wieczoru, przeraziło mnie.
Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że Draco Malfoy jest lekarzem,
który ma uratować życie mojej córki, w końcu po to oni są, mają ratować
życie ludziom… I delikatny płomień nadziei na powrót zatlił się
w moim sercu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Chodź, zjesz śniadanie,
a potem z powrotem tu wrócisz — powiedział Harry, wstając z
krzesła i wyciągając w moją stronę swoją dłoń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Spojrzałam na niego nieco
zaskoczona; myślałam, że jednak coś przez te kilka lat nieodwracalnie się
zmieniło i nie będzie już w naszej znajomości takiej zażyłości, jaka
była we wcześniejszych latach. Niepewna, ujęłam dłoń przyjaciela i razem
ruszyliśmy w stronę kawiarenki. To był ten czas, w którym musiałam
zacząć rozmowę, wyjaśnić, czemu zachowałam się tak, jak się zachowałam. Nie
potrafiłam do końca ułożyć słów w głowie, a co dopiero wszystko
opowiedzieć. Czekało mnie trudne zadanie, jednak, jak na prawdziwą Gryfonkę
przystało, zamierzałam podjąć ryzyko, niezależnie od konsekwencji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Weszliśmy do baru; jedna
z kelnerek, którą nawet kojarzyłam z wyglądu, uśmiechnęła się
ciepło w moją stronę. Nawet nie próbowałam sobie wyobrazić jak wiele razy
musiała oglądać cierpienie innych ludzi — w końcu to tutaj, często na jej
oczach, rozgrywały się największe dramaty. Harry szedł pierwszy, a ja
posłusznie podążałam za nim. Mimo że kawiarenka została dopiero co otwarta,
część stolików była już zajęta. Od wczesnych godzin rodziny przesiadywały,
czekając na… cokolwiek, jakieś informacje, które w pewnym stopniu
podbudują i pokażą jakieś dobre rozwiązania. Szliśmy między stolikami,
szukając wolnego miejsca. Większość miejsc była zajęta przez pojedyncze osoby,
dlatego tak ciężko było coś znaleźć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Błądziłam wzrokiem po całej
kawiarence, aż w końcu napotkałam inne spojrzenie… spojrzenie Malfoya. Od
poprzedniej nocy, kiedy wyznał mi, że trzeba przerwać chemioterapię, nigdzie go
nie widziałam, zniknął. Teraz siedział przy stoliku, rozmawiając z jakąś
kobietą. Kontakt wzrokowy po chwili się urwał, on wrócił jak gdyby nigdy nic do
dalszej konwersacji, a ja nadal w myślach słyszałam jego słowa.
Wiedziałam, że wczorajszego wieczora, gdy przyszedł do nas, do mnie i Sophie,
na kolację, zbyt wiele się wydarzyło między mną a nim. Dotyk rąk, cisza,
która była między nami i kilka niepotrzebnych słów…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Harry odsunął przede mną
krzesło i poczekał, aż zajmę swoje miejsce. Sam nie usiadł,
a podszedł do baru i zamówił coś do jedzenia, nawet nie pytając mnie
o zdanie. Nie chciałam nic jeść, jedyne czego pragnęłam, to wrócić do
Sophie i być przy niej, dopóki się nie obudzi. Minęło kilka minut, gdy
wrócił Harry, niosąc talerze ze śniadaniem. Postawił przede mną naleśniki
i filiżankę z herbatą. Spojrzałam na danie krytycznym wzrokiem, po
czym cicho westchnęłam. Ciężko było mi cokolwiek przełknąć, ale widząc wzrok
Harry’ego, bez żadnego protestu wzięłam do rąk sztućce i powoli zaczęłam
jeść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Hermiono, wytłumaczysz mi
w końcu co się stało? — zapytał nagle Harry. Przestałam jeść, chociaż
wzrok nadal miałam wbity w talerz. Myśli galopowały w mojej głowie,
słowa były rozproszone i trudno było mi je ułożyć w całość.
Otworzyłam usta, ale po chwili z powrotem je zamknęłam. Jak wytłumaczyć
całą sytuację, zniknięcie z ich życia? Jak znaleźć odpowiednie słowa,
kiedy nic nie przychodziło na myśl?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Nie wiem, od czego zacząć —
powiedziałam cicho, unosząc wzrok, napotykając zielone, troskliwe oczy
Harry’ego. Patrzył na mnie ze zrozumieniem, ale i niecierpliwością.
Wiedziałam, że mnie nie pospiesza, dał mi dużo czasu, abym wszystko przemyślała
i byłam mu za to wdzięczna. Gdzieś we mnie pojawiła się chęć głośnego
zapłakania. — Zaszłam w ciążę, chciałam oszczędzić wszystkim kłopotu, więc
postanowiłam zniknąć z waszego życia. Nie ma w tym żadnej wielkiej
filozofii, Harry. Nie chciałam być dla nikogo ciężarem, uznałam, że lepszą
opcją będzie oddalenie się od wszystkich i zaczęcie życia od nowa, bez
całego ciężaru, który musiałam za sobą wlec… To nie była dla mnie łatwa
decyzja, wręcz przeciwnie, kilkanaście razy myślałam o tym, czy nie
zrezygnować i wrócić do was, ale miałam nadzieję, że ułożyliście sobie
życie na nowo, beze mnie — mówiłam, zapominając o oddychaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Myślałaś, że ja, Ron czy
nawet Ginny, jesteśmy w stanie żyć bez naszej najlepszej przyjaciółki?
Tyle poświęciłaś dla nas przez te wszystkie lata i wydawało ci się, że
możemy ułożyć sobie życie bez ciebie? Hermiono… — Westchnął Harry, zdejmując
swoje okulary i przecierając szkła rogiem koszulki. Wyraz jego twarzy
wyrażał ogromną dekoncentrację. — Zupełnie nie rozumiem, czemu nie wierzyłaś
w naszą przyjaźń, szczególnie patrząc na to, ile razem w Hogwarcie
przeszliśmy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Nastała między nami cisza.
Wstydziłam się tego, że tak bardzo wystawiłam na próbę zaufanie, jakie
budowaliśmy przez te wszystkie lata, a ja przez jedną chwilę wszystko
zburzyłam. Nie mówiłam nic, bo zwyczajnie nie wiedziałam co powiedzieć. Pragnęłam
uciec; ale po raz kolejny wykazałabym się tchórzostwem. Teraz nie miałam już
żadnego wyjścia, było po wszystkim. Mogłam jedynie brnąć w to dalej. Kątem
oka dostrzegłam, że Draco wychodzi z pomieszczenia w towarzystwie
nieznajomej mi kobiety. Zamyślenie trwało jedynie krótki moment, ponieważ po
chwili z powrotem wróciłam na ziemię, do Harry’ego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Co zamierzasz dalej zrobić? —
zapytał, przerywając milczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Na razie… Na razie, tak
przynajmniej powiedział Malfoy, trzeba przerwać chemioterapię, unormować
wszystkie wyniki badań i będzie można zacząć ją od nowa. A kiedy
Sophie wyzdrowieje i wszystko będzie układało się coraz lepiej, wrócimy do
Londynu i będziemy dalej razem żyły… tak jak przedtem. Nic nadzwyczajnego,
czeka nas proste, ale jednak dobre życie. Wszystko przecież się ułoży —
szepnęłam bardziej do siebie, niż do mojego przyjaciela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Pokiwał ze zrozumieniem głową
i napił się trochę swojej kawy, od razu się krzywiąc. Zaśmiałam się cicho
na ten widok; odkąd sięgałam pamięcią, Harry nigdy nie lubił kawy i pił ją
tylko w przymusowych momentach, kiedy nie był już zdolny prawidłowo
funkcjonować. Mężczyzna spojrzał na mnie, po czym również się uśmiechnął,
i przez ten moment wszystko było dobrze, niczego mi nie brakowało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Nie ma innego wyjścia. Ale…
jesteś pewna, że Malfoy, ten Malfoy, który uprzykrzał nam życie przez lata
nauki w Hogwarcie, będzie dla małej dobrym… lekarzem? A poza tym nie
lepiej znaleźć jakąś dobrą klinikę, gdzieś bliżej domu, to nie byłoby prostsze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Mój dom jest tam, gdzie jest
Sophie, Harry, nie wyobrażam sobie być w tej chwili gdzie indziej. Nie bez
powodu to właśnie to miejsce zostało mi polecone i jeśli to Malfoy miał
leczyć moją córkę... Może coś w tym jest i dzieje się tak nie bez
przyczyny? Na razie najważniejsze jest dla mnie to, żeby Sophie wyzdrowiała,
wybudziła się, a chemioterapia zadziałała, to moje aktualne cele. Nie wiem
co będzie potem, ale dam radę, choćby nie wiem co musiała zrobić. —
Uśmiechnęłam się delikatnie, a jednocześnie pewnie. Nie było teraz miejsca
na smutek, pozostała determinacja i wola walki. — Jedź do hotelu, Harry,
nie musisz tu ze mną być, jesteś na pewno zmęczony. Odpocznij. Ja w tym
czasie muszę się wszystkiego dowiedzieć, no i może wreszcie pozwolą mi
wejść do Sophie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Mężczyzna w odpowiedzi
kiwnął twierdząco głową na znak, że dobrze, mogę iść, a on zrobi tak, jak
powiedziałam. Skierowałam się w stronę wyjścia, omijając stoliki. Zanim
wyszłam, zapłaciłam za swoje i Harry’ego śniadanie — wiedziałam, iż będzie
zły, ale chciałam już w choć minimalnym stopniu zacząć się mu odwdzięczać
za to, że przy mnie był. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Gdy znalazłam się już na
korytarzu, od razu ruszyłam w kierunku sali, w której leżała Sophie.
Miałam ogromną nadzieję, że mała będzie już siedziała, nawet marudząc
o niedobrym śniadaniu, lub o braku misia, którego przy sobie nie
miała. Już w pierwszej sekundzie, gdy zaczęłam dochodzić do owego pokoju,
coś mi nie pasowało. Zbyt wiele osób tam się znajdowało, dlatego od razu
zaczęły mnie nachodzić obawy. Przerażenie zdecydowanie wzrosło, kiedy zauważyłam
Malfoya rozmawiającego z innym lekarzem. Usiłując zachować zimną krew,
zrobiłam kilka kroków do przodu, znajdując się tym samym tuż przy obu
mężczyznach. Draco dopiero po chwili zdołał mnie dostrzec. Niezbyt delikatnie
złapał mnie za ramię i pociągnął w drugą stronę, jakby chcąc
odciągnąć od tego miejsca, na co ja zupełnie nie miałam ochoty. Wyszarpnęłam
się i spojrzałam na blondyna, mrużąc oczy. Nie wiedziałam, jakie myśli krążą po jego głowie, ale
w mojej panował istny huragan. Nie potrafiłam myśleć o Draco Malfoyu
w kategorii wroga i to przerażało mnie najbardziej. Wbrew własnym
przekonaniom, z moich ust wypłynęło zdanie, którego jeszcze nigdy tak
bardzo w późniejszych chwilach nie żałowałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Zapomnij o wczorajszym
wieczorze… I ty, i ja, dobrze wiemy, że takie chwile nie powinny się
zdarzać; ty jesteś lekarzem, a ja matką twojej pacjentki, i na tym
etapie powinniśmy pozostać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Niczego nie było, więc tak
naprawdę nie mam, o czym zapominać, Granger — powiedział cichym, zimnym
głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">— Cieszę się, że się rozumiemy,
ogromna ulga — odparłam, nie stroniąc się od sarkazmu. — A teraz chcę
wejść do mojej córki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Malfoy nie odpowiedział,
a jedynie przesunął się w bok, robiąc mi miejsce. Robił to z
ledwo widocznym ociągnięciem, przez co w mojej głowie zapaliła się
ostrzegawcza lampka, zaczęłam się martwić. Zrobiłam dwa kroki do przodu
i pchnęłam drzwi. Moje serce stanęło. Na jedną, krótką sekundę
nieświadomie wstrzymałam oddech, nie wiedząc, co się tak właściwie dzieje.
Łóżko, na którym wcześniej leżała Sophie, teraz było puste. Najgorsze koszmary
stały się realne.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;"><a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/09/rozdzia-15.html" target="_blank">Poprzedni </a>| <a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/12/rozdzia-17.html" target="_blank">Następny</a></span></div>
</div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com48tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-23473684404270947682015-09-19T22:33:00.003+02:002015-09-19T22:33:45.718+02:00Blog miesiąca!<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Cześć, kochani! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Niestety nie jest to kolejny rozdział, ale postaram się zacząć go wkrótce pisać! Miałam zacząć już w piątek, ale okazało się, że zepsułam ładowarkę do laptopa (kolejną) i musiałam czekać aż wrócę do domu, a potem zdarzyło się kilka rzeczy na raz... i tak, jak rozdział był nie zaczęty, tak nadal w wordzie, w pliku pod nazwą "rozdział 16" jest pusto. Mam nadzieję, że niedługo ulegnie to zmianie, trzymajcie kciuki, żeby naszła mnie wena, trochę inna niż ta związana z zadaniami z matematyki lub chemii. A jak u Was, kochani? Przeżyliście pierwsze tygodnie szkoły, nauczyciele dali Wam trochę luzu czy od razu ostra praca, jak jest to u mnie? :) Opowiadajcie, jestem strasznie ciekawa! </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przyszłam jednak z inną sprawą, otóż... pewna miła duszyczka zgłosiła mojego bloga do konkursu na blog miesiąca na<b><i> <a href="http://katalog-granger.blogspot.com/" target="_blank">Katalogu Granger</a></i></b> (na którym jestem co prawda administratorką, ale na czas konkursu postanowiłam się odsunąć od wszystkich obowiązków, zaniechując wchodzenia na bloggera katalogu, aby nikt nie posądził mnie o nic)... Jest mi niezmiernie miło, że moja praca została na tyle doceniona! To dla mnie ogromne wyróżnienie, naprawdę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Gdyby ktoś chciał zagłosować na mojego bloga, lub nawet innego! - bo nie jest dla mnie ważne czy wygram czy nie, ponieważ sam fakt, że zostałam zgłoszona, zupełnie mi wystarcza, link do głosowania jest tutaj:<b> <a href="https://docs.google.com/forms/d/1veCJdwDP1ejjkoIsa25jpzh-4Q2syt4xVeZFqCGpoK4/alreadyresponded?usp=send_form" target="_blank">KLIK</a></b>. Przy okazji gorąco zapraszam Was na Katalog Granger - dużo się dzieje, fajne konkursy, rozmowy na chacie... Nic tylko korzystać! :D</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przy okazji osoby, które nie czytały rozdziału 15 - zapraszam! Jest zawarte w nim coś, na co od długiego czasu wiele osób czekało; nie, między Draco a Hermioną nie doszło do żadnego zbliżenia. :P Jest to związane ze wspomnieniami... A zresztą, sami się przekonacie. Zapraszam do komentowania i tak dalej i tak dalej, wiecie co mnie motywuje (tak, chodzi o komentarze). :D</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">No cóż, chyba to tyle. Wracam do matematyki, chemii i niemieckiego (ratujcie :(( ). </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Do </span><span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">zobaczenia!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">M.</span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-79385302921277250572015-09-06T09:26:00.000+02:002017-07-03T14:45:15.791+02:00Rozdział 15<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Minuty mijały, a pogotowie nadal nie
przyjeżdżało. Moje dłonie ciągle drżały, nie potrafiłam się uspokoić, chociaż
powinnam była zachować trzeźwość umysłu. To była taka druga sytuacja, w której
przerażenie wygrywało — za pierwszym razem także spanikowałam. Strach o życie
mojego dziecka był zbyt wielki, przejmował nade mną kontrolę, a ja nie
potrafiłam jej odzyskać. Malfoy coś do mnie mówił, jakieś słowa, coś chyba
nawet krzyknął, ale ja nie umiałam tego rozróżnić, zupełnie tak, jakbym na tę
jedną chwilę utraciła zdolność logicznego myślenia. Nie zastanawiałam się, co
do mnie mówił, w tym momencie nie obchodziło mnie nic więcej, oprócz cichego
szeptania do mojej małej kruszynki. Jej każdy oddech był dla mnie powodem do
życia, do uśmiechu i tak zwyczajnie nie potrafiłam wyobrazić sobie życia bez
niej. Była dla mnie więcej niż całym światem, nie widziałam poza nią nikogo
ważniejszego, bo nikt do tej pory nie wniósł tyle radości do mojego całego
życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie wiedziałam dokładnie, ile minęło
czasu, nawet nie pamiętałam co w tym czasie robił Malfoy, który raz przy mnie
był, a raz gdzieś znikał… Cieszyłam się gdzieś głęboko w środku z jego
obecności, co uświadomiłam sobie dopiero później; całe moje myśli skupione były
tylko i wyłącznie na mojej Sophie. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego w
momencie omdlenia i upadku nie było mnie przy niej. Jaką byłam matką, skoro
nawet nie potrafiłam jej dobrze przypilnować? Po chemioterapii była osłabiona,
powinnam to dobrze wiedzieć i nie pozwalać jej, aby tak mało jadła. Byłam na
siebie wściekła, rozgoryczona i mało brakowało, by z oczu poleciały pierwsze
łzy. Nagle poczułam, że ktoś podciąga mnie do góry, potrząsając gwałtownie
ramionami. Spojrzałam nieprzytomnym wzrokiem na mężczyznę, a w moich oczach czaił
się strach. Gdybym była do tego zdolna, z mojego gardła wyrwałby się krzyk, ale
w dalszym ciągu pozostawał on niemy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Granger, jedziemy do szpitala. — Głos
Malfoya docierał do mnie z daleka, zupełnie tak, jakby między nami istniała
jakaś bariera, a on stał po drugiej stronie. Automatycznie kiwnęłam głową,
nawet nie myśląc, żeby zaprotestować. To wszystko działo się tak szybko, byłam
przerażona. Walka z Voldemortem, niszczenie horkruksów, to wszystko wydawało
się niczym w porównaniu z tym, co działo się teraz. Moje serce biło w
nienaturalnym rytmie, a oczy, szeroko otwarte, zdradzały przerażenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Opanuj się, Granger, do jasnej cholery —
warknął Malfoy, nawet nie siląc się na uprzejmy ton. Jego ręce trzymały mnie
mocno, jakby w dalszym ciągu myślał, iż mogę prędzej czy później upaść. Dzięki
niemu wzięłam kilka mocniejszych wdechów i to dzięki niemu w mojej głowie znowu
zapanował spokój. Zaczęłam logicznie myśleć, strach przemienił się w
determinację i wolę walki, mimo że nadal był we mnie niepokój. Oddech uspokajał
się z mijanymi sekundami , a dłonie przestały, jak na zawołanie, drżeć. —
Spokojnie… — dodał ciszej, wpatrując się intensywnie w moje oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nadal mnie trzymał, chociaż tak naprawdę
wcale tego nie chciałam. Na jego twarzy malowała się stanowczość, wiedział, co
robić, a ja postanowiłam mu zaufać. Był lekarzem Sophie, chciał dla niej jak
najlepiej, dobrze to wiedziałam. W końcu mnie puścił, od razu kucając na
podłodze i biorąc na ręce moją córkę. Wiedziałam już, co powinnam robić, tak po
prostu. Wszystko wydało mi się nagle oczywiste. Szybko podbiegłam do łóżka
Sophie i zgarnęłam z niego koc, nie bawiąc się w żadną dokładność. Podałam go
Malfoyowi, nic przy tym nie mówiąc. Nawet nie zwróciłam uwagi, że nasze dłonie
zetknęły się, w tym momencie to nie było ważne. Mężczyzna okrył dziewczynkę
kocem, a ja w międzyczasie już biegłam do drzwi, aby je szybko otworzyć. W
ciele buzowała adrenalina, w myślach powtarzałam wciąż jedną i tę samą myśl:
„szybciej, błagam, szybciej…”. Czas jednak był okrutny, każda sekunda zdawała
się być minutą, a minuta godziną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Draco ruszył szybkim krokiem za mną,
działaliśmy wspólnie, idealni zgrani. Kiedy ja zamykałam drzwi, on już biegł z
Sophie na dół, by jak najszybciej dotrzeć do samochodu, do szpitala. Minęłam
zdziwionego sąsiada, ale nie zwróciłam na niego uwagi, po prostu przebiegłam
tuż obok niego; nie pamiętam, czy przypadkiem nie potrąciłam go ramieniem. Nie
obchodziło mnie to, nie teraz. Schody pokonywałam co dwa stopnie bez obawy, że
mogę się potknąć. Starałam się oddychać miarowo, ponieważ nie mogłam sobie
pozwolić na panikę. Bałam się chociażby pomyśleć co byłoby, gdyby nie było przy
mnie Malfoya. Musiałam zacząć panować nad swoim strachem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wybiegłam z klatki, zatrzymując się na
chwilę w miejscu i rozglądając się. Szybko dostrzegłam Malfoya, ponieważ stać
kilka metrów dalej, otwierając drzwi samochodu. W jego ramionach Sophie
wyglądała na tak małą, tak bezbronną, że serce ścisnęło mi się z rozpaczy.
Pokręciłam jednak z rozdrażnieniem głową, próbując wyrzucić z głowy te myśli.
Później nadejdzie czas na myślenie. Draco, jakby czując mój wzrok na sobie,
spojrzał na mnie przez ramię, upewniając się, iż jestem tuż za nim. Rozumiejąc
się bez słów, niemal od razu wpadłam do samochodu, na tylne siedzenia.
Mężczyzna podał mi delikatnie Sophie, układając jej główkę na moich kolanach.
Jej ciałko, tak małe, wydawało mi się jeszcze mniejsze niż zwykle. Poprawiłam
czapeczkę na jej główce, ponieważ zsunęła się, zapewne kiedy Malfoy jeszcze
biegł. Nie zauważyłam nawet, kiedy blondyn odpalił samochód i z głośnym piskiem
odjechał spod bloku. Wydawało mi się, że zanim ruszyliśmy, usłyszałam swoje
imię, krzyczane przez kogoś, jednak nie miałam głowy, aby o tym myśleć. To nie
było ważne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Malfoy jechał bardzo szybko, płynnie
zmieniając biegi i co rusz dodając gazu. Bałam się spojrzeć na licznik i na to,
na jakiej cyfrze akurat teraz będzie się znajdywała wskazówka. Po raz kolejny
przeklęłam samą siebie w myślach za brak posiadania prawa jazdy. W tym też
momencie obiecałam sobie, że gdy sytuacja z Sophie choć minimalnie się
unormuje, pójdę na kurs. Bo jeśli ciągle miałabym być samotna, potrzebowałam
odrobiny niezależności, jaką mógłby dać mi samochód. Nie musiałabym zmieniać
swoich planów, kiedy taksówkarz akurat nie mógłby podjechać pod dom. Tak, prawo
jazdy było drugą rzeczą, którą pragnęłam zrobić po powrocie do zdrowia Sophie.
Pierwszą było zadbanie, aby dziewczynce niczego nie brakowało i nigdy nie czuła
się samotna. Moja obecność, dobrze to wiedziałam, była dla niej ważna i
chciałam, by było tak już do końca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Nie wysyłajcie karetki, już jedziemy…
Tak, za trzy minuty będziemy, więc bądźcie gotowi. Nie, nie mam pojęcia,
badania miała robione dzisiaj, ale nie wskazywały, że coś takiego może się
zdarzyć. Tak, Megan, jestem pewny, dla pewności jeszcze raz wszystko zrobimy,
jeśli coś pomylili w laboratorium osobiście dopilnuję, żeby… Nie, nie będę
miły, nawet na to nie licz — mówił Malfoy głosem nieznoszącym sprzeciwu. Był
poważny, maksymalnie skupiony na jeździe, jedynie dłonie, zaciśnięte na
kierownicy, zdradzały zdenerwowanie. Ze mną wcale nie było lepiej, ponieważ
ciągle bawiłam się bransoletką, założoną specjalnie na dzisiejszą kolację.
Wmawiałam sobie, że to wszystko dla Sophie, jednak część mnie nawet w to nie
wierzyła…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Obserwowałam powolnie unoszącą się klatkę piersiową
dziecka, pilnowałam, żeby przypadkiem nie zsunęła się z moich kolan. Trzymałam
ją delikatnie, zastanawiając się, kiedy minęło to pięć lat. Zdawało mi się, że
je ominęłam, gdyby nie to, iż pamiętałam jej pierwszy krok, pierwszy ząbek i
pierwszy, dźwięczny śmiech. Każda sytuacja była przeze mnie fotografowana, bo
nie chciałam niczego ominąć. Te wspomnienia nigdy nie mogły ulecieć z mojej pamięci.
Byłam przerażona myślą, że kiedyś mogę zapomnieć tych, tak ważnych dla mnie,
wydarzeń. Wzięłam głębszy oddech, wyrywając się z zamyślenia. Poczułam, że
samochód zwalnia; spojrzałam przed okno i zauważyłam budynek kliniki. Malfoy
nie bawił się w parkowanie, nie było na to czasu; podjechał pod wejście i
natychmiast wyszedł z samochodu. Otworzył drzwi od mojej strony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Ostrożnie — powiedziałam, kiedy odbierał
ode mnie Sophie. Wyszłam z samochodu zaraz za nim; nawet nie zamknął samochodu,
jakby w tej chwili nie liczyło się nic więcej oprócz jak najszybszego dotarcia
do środka — zresztą, tak też było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przed szpitalem czekał już lekarz, który
zapewne właśnie dzisiejszego wieczora, wraz z dwoma pielęgniarkami, odbywał
dyżur. Odebrał od Malfoya moją córkę i zniknął za drzwiami. Przerażona
spojrzałam na blondyna, a paraliżujący strach sprawił, że nie potrafiłam ruszyć
się z miejsca. Dopiero kiedy Draco złapał moją dłoń i pociągnął za sobą do
środka, nie mówiąc przy tym nic, ponownie otrzeźwiałam. Spojrzałam na nasze
złączone dłonie i wciągnęłam mocniej powietrze. On zdawał się jednak tego nie
widzieć albo zupełnie nie zwracał na to uwagi. Zamyślenie trwało jednak
sekundę, Sophie była dla mnie ważniejsza od relacji, jaka zaczęła się tworzyć
między mną a nim. Dopiero później, kiedy przyszła chwila spokoju, mogłam
spokojnie przeanalizować każdą sytuację, każdą rozmowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ruszyliśmy wzdłuż korytarza, nie zważając
na nic. Malfoy wiedział gdzie iść, ja za to nie miałam pojęcia, dlatego
całkowicie mu zaufałam. W końcu stanęliśmy przed drzwiami; Draco spojrzał na
mnie i puścił moją dłoń, pozostawiając po sobie dziwną pustkę, której nie
potrafiłam wytłumaczyć. Było mi ciężko, potrzeba mi było wsparcia, rozmowy, nie
wiedziałam, co się dzieje. Złapałam się za włosy i odeszłam kilka kroków;
potrzebowałam powietrza, przestrzeni… Miałam ochotę krzyczeć, naprawdę tego
pragnęłam!, ale z mojego gardła nie wydobył się chociażby najmniejszy dźwięk,
żaden odgłos protestu. Cisza, jaka panowała na korytarzu, zaczęła mnie
przytłaczać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Malfoy patrzył na mnie, czułam na sobie
jego palący wzrok, jednak nie potrafiłam się do niego odwrócić. Bałam się, że
zobaczy w moich oczach wręcz zwierzęcy strach, a tego nie chciałam. Nie
chciałam odkrywać przed nim swoich słabości, sama nie wiedziałam czemu. Oparłam
się o ścianę, przymykając oczy. Pojawiły się w nich łzy, dlatego zacisnęłam
usta, jakby to miało w czymś pomóc. Mimowolnie obsunęłam się po ścianie,
siadając tym samym na podłodze. Na swoim ciele poczułam chłód; nie zdążyłam
nawet wziąć z domu cieplejszego nakrycia. Objęłam się ramionami, naiwnie
sądząc, że to coś da. Nie pozostawało mi nic innego, oprócz czekania. Na
korytarzu, mimo późnej pory, przewijało się trochę ludzi. Każdy szedł we własną
stronę, pochłonięty myślami. Może na którymś piętrze, w którejś sali, ktoś
walczył o życie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Poczułam, że tuż obok mnie, na podłodze,
siada Malfoy. Spojrzałam na niego, zdekoncentrowana. Mógł jechać do domu, nie
miał przecież dyżuru, a mimo to ciągle przy mnie trwał. Musiał zauważyć, że
trzęsę się z zimna, ponieważ bez żadnego słowa podał mi swoją kurtkę. Nie
znalazłam się w takiej sytuacji od dawien dawna, dlatego ponownie poczułam
dziwne skrępowanie. Jakby wbrew sobie podziękowałam skinięciem głowy i okryłam
się kurtką. Do moich nozdrzy napłynął przyjemny zapach męskich perfum. Materiał
był jeszcze ciepły, więc po chwili było mi już lepiej. Siedzieliśmy razem na
zimnych kafelkach, mimo że rząd krzeseł, stojących pod ścianą, był wolny,
jednak tak było dobrze. Czułam się dziwnie wypruta z emocji; było mi wszystko
jedno, chciałam tylko, żeby z Sophie było wszystko w porządku. Naprawdę nie
oczekiwałam, w moim mniemaniu, wiele.
Nie potrzebowałam niczego innego w moim życiu oprócz Sophie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Nie mogę tam wejść, to wbrew przepisom…
James powiedział, że gdy będzie wszystko jasne, wpuszczą cię tam, na razie
przeprowadzają badania, organizm Sophie musi się zregenerować — mówił Malfoy,
tyle że ja naprawdę nie miałam ochoty tego słuchać. Chciałam być w tej sali i
trzymać za rękę moją kruszynkę, czekając aż się wybudzi. Bo musiała się
obudzić, nie przyjmowałam do siebie innej wiadomości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Dobrze — odparłam tylko, na powrót
zatracając się w ciszy. Ta cisza była dobra, działała na mnie uspokajająco. Nie
wiem, ile minęło czasu, kiedy poczułam, że mężczyzna, siedzący dotąd obok mnie,
nagle się podnosi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Pójdę po herbatę, pewnie zmarzłaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Spojrzałam w jego stronę i właśnie wtedy
popełniłam największy błąd, jaki kiedykolwiek mogłam zrobić. Popatrzyłam w
oczy, w jego cholerne oczy. Przerażały mnie moje uczucia, nigdy czegoś takiego
nie czułam i była to dla mnie nowość; po prostu nie wiedziałam, co mam myśleć.
Z jednej strony było mi zimno, z drugiej ciepło wręcz rozpalało do czerwoności
każdą komórkę mojego ciała. Zachowywałam się jak nastolatka, co zaczynało mnie
śmieszyć, w końcu moja córka leżała w szpitalu, a ja myślami błądziłam nie tam,
gdzie powinnam. Dlatego jak najszybciej spuściłam swój wzrok, uprzednio kiwając
głową, na znak, że dobrze, że może iść, bo rzeczywiście nadal było mi zimno.
Jeszcze chwilę stał w miejscu, jakby się nad czymś zastanawiał i dopiero po
kilku sekundach odszedł; echo jego kroków roznosiło się po całym korytarzu; a może
tylko ja już to słyszałam?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie zauważyłam nawet, że od długiego czasu
zaciskałam dłonie w pięści. I jedyne co mi pozostawało, to po prostu czekać,
patrzeć na zegar i na to, jak wskazówki wolno przesuwają się, minuta za minutą.
Czekać, aż ktoś wyjdzie z sali i powiadomi mnie, co się dzieje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po kilku minutach wrócił Malfoy, z dwoma
plastikowymi kubkami, znad których unosiła się para. Postawił je na krzesłach,
a następnie zwrócił się w moją stronę. W końcu po jakimś czasie podał mi dłoń,
abym podniosła się z podłogi. Przez chwilę wahałam się, jednak uznałam, że nie
będę zachowywała się dziecinnie, byliśmy przecież dorośli i taki dotyk nie
powinien być dla mnie czymś strasznym. Przyjęłam wyciągniętą dłoń i wstałam
przy pomocy mężczyzny. Jego dłonie były ciepłe, przyjemne w dotyku. Puściłam
jednak jego rękę szybciej niż powinnam; została zastąpiona przez zwykłe, zimne powietrze.
Usiedliśmy obok siebie na krzesłach. Malfoy podał mi kubek z herbatą i już
kiedy wzięłam pierwszy łyk, ciepło zaczęło rozchodzić się po całym moim ciele,
a na ten jeden moment problemy po prostu nie istniały. Nie istniały do pewnego
momentu. Do chwili, gdy wszystko wywróciło się do góry nogami, zmieniło się
niespodziewanie, niszcząc wszystko, co do tej pory tak starannie budowałam…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Hermiono! — krzyknął znajomy mi głos, a
ja… zaniemówiłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał
dźwięk; w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy, a usta rozszerzyły się w
zdziwieniu. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wstrzymałam oddech. Czułam się
jak widz, obserwujący całe zdarzenie z boku, ale to działo się naprawdę.
Wyobrażałam sobie to spotkanie od ponad pięciu lat, na różne sposoby,
wymyślałam scenariusze, jednak żaden z nich nie zakładał spotkania w szpitalu.
Plastikowy kubek wypadł z moich dłoni, rozlewając całą jego zawartość na
podłogę. Nie przejmowałam się tym. Automatycznie wstałam z miejsca, a moja dłoń
powędrowała do czoła; potarłam rozgrzane skronie, zastanawiając się, co
powinnam zrobić. Malfoy, siedzący tuż obok mnie, podniósł się do góry, stając
za mną. A w odległości kilku metrów stał
mój najlepszy i najukochańszy przyjaciel, którego pozostawienie w
Londynie, bez żadnego pożegnania, było dla mnie najgorszym czynem, jaki
kiedykolwiek mogłam popełnić. Głos zamarł mi w gardle, chciałam coś powiedzieć,
wyjaśnić, lecz nie wiedziałam jakie słowa będą właściwe. Bo wszystko, co w tej
chwili mogłam powiedzieć, w dalszym ciągu wydawało mi się puste, bez wyrazu, nic
nie było na tyle odpowiednie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Harry stał w miejscu, przypatrując mi się
z dozą czułości, może nawet radości. Nie wiedziałam, co myślał, mogłam jedynie snuć
podejrzenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez te pięć lat, podczas których nie
widziałam go ani razu, znacznie zmężniał, wydoroślał. Rysy twarzy wyostrzyły
się, jego postawa zdradzała pewność siebie… Jedynie okulary ciągle były te
same, jakby w ogóle ich nie zmieniał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Harry postawił krok w moją stronę, ale
resztę odległości, w jakiej staliśmy, pokonałam ja, biegnąc w jego stronę. Był
to z mojej strony ruch prawie desperacki, jednak nie mogłam dużej stać w
miejscu i czekać. Zbyt długo czekałam. Mężczyzna rozłożył ramiona, a ja wpadłam
na niego z impetem, nie myśląc o niczym innym, tylko o jego obecności. W pewnej
chwili wystraszyłam się, że być może to sen, ale jeśli rzeczywiście tak było…
mogłabym jeszcze dłużej śnić ze względu na obecność Harry’ego. Potrzebowałam
tego bardziej, niż pragnący pragnie wody na suchej pustyni. Jego obecność
wzmocniła mnie, poczułam się silniejsza, chociaż to wszystko po chwili ponownie
odeszło, gdy uświadomiłam sobie, jak wiele muszę wytłumaczyć. Harry odwzajemnił
mój uścisk, chowając swoją twarz w moje włosy. Wydychane przez niego powietrze
delikatnie łaskotało mnie w szyję, ale dzięki temu byłam już pewna, że to
wszystko dzieje się naprawdę. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy, które przez cały
wieczór tak dobrze starałam się ukrywać. Teraz jednak tama puściła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Przepraszam, Harry, chciałam was
powiadomić, ale… — powiedziałam cicho; tak cicho, że miałam wątpliwości, czy
mężczyzna usłyszał moje słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Wiem, Hermiono, wiem — odparł szeptem,
przenosząc swoje dłonie na moje włosy i delikatnie je gładząc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W jego ramionach czułam się bezpiecznie,
tak jak przed laty, kiedy szukaliśmy razem horkruksów, wspierając siebie
nawzajem. I cieszyłam się, że przybył do Denver akurat teraz, ponieważ to
właśnie w tym okresie potrzebowałam wsparcia; byłam wręcz pewna, iż Harry mi je
da. Odsunęłam się od mężczyzny, spoglądając w jego zielone oczy. Przypatrywał
mi się z uwagą, jakby oceniał jak bardzo zmieniłam się w przeciągu tych pięciu
lat, podczas których mnie nie widział. Przegryzłam wargę i po chwili poczułam w
ustach metaliczny smak krwi. Nie wiedziałam co powiedzieć, dlatego zanim
cokolwiek zaczęłam mówić, wyprzedził mnie Harry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Co tutaj robisz, Hermiono? — zapytał
ciepłym głosem, cicho, zupełnie jakby zwracał się do spłoszonego zwierzęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na
Malfoya, nadal stojącego w tym samym miejscu, w bojowej postawie, co wyglądało
dość śmiesznie. Może i zaczęłabym się śmiać, gdyby nie powód dla którego
znaleźliśmy się tu — Sophie, moja mała Sophie. Spuściłam wzrok, a oczy mimowolnie
powędrowały w miejsce, gdzie rozlałam moją herbatę. Wciągnęłam powietrze i
zacisnęłam usta, stawiając kilka kroków do przodu. Wzięłam do rąk moją torebkę,
zgarniętą z domu przy wybieganiu, i zaczęłam szukać w niej chusteczek lub
jakiegoś papieru, dzięki czemu mogłabym wytrzeć plamę. Moje ręce drżały,
dlatego znalezienie czegokolwiek było dla mnie trudniejsze, niż na początku
można by przypuszczać. Nagle poczułam, że torebka zostaje mi odebrana — to
Malfoy najwidoczniej zauważył co się ze mną działo. Znalazł chusteczki o wiele
szybciej, niż gdybym ja to zrobiła i zaczął wycierać mokrą podłogę. Po chwili
przypatrywania mu się, pomogłam, wyciągając i dla siebie papier. Ciągle
pamiętałam o Harrym, który przypatrywał nam się z niezrozumieniem. W końcu,
kiedy skończyliśmy, a po rozlanej herbacie nie było już śladu, odwróciłam się w
kierunku Pottera.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Moja córka straciła przytomność. Ma
białaczkę, a Malfoy jest jej lekarzem — powiedziałam zgodnie z prawdą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez twarz Harry’ego przewijały się różne
emocje — dobrze to widziałam — nigdy nie potrafił przeanalizować słów w sobie,
nie wyciągając emocji na zewnątrz. Najpierw był szok, jego oczy rozszerzyły się
w niedowierzaniu, później dekoncentracja, a na końcu troska, jakby uświadomił
sobie, co przeżywam. Już od czasów Hogwartu zawsze zauważał, kiedy byłam
smutna, nawet wściekła i starał się na to coś zaradzić, rozbawiając mnie wcale
nieśmiesznymi żartami. Z Ronem było podobnie, jednak teraz go tu nie było i nie
miałam o to ani grama żalu; nie mogłam wymagać od nich tego, że będą mnie
szukać, bo to ja zniknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Malfoy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─
Potter ─ odezwał się Draco i skinął głową Harry’emu w geście powitania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zapanowała niezręczna cisza, staliśmy w
trójkę na korytarzu, każde pochłonięte własnymi myślami. Kiedy chciałam już coś
powiedzieć, by przerwać to straszne milczenie, usłyszeliśmy szczęk otwieranych
drzwi. Odwróciłam się w kierunku, z którego pochodził dźwięk, a serce jakby
głośniej zabiło. Z sali, do której zabrano moją córkę, wyszedł lekarz. Z jego
mimiki nie sposób było nic odczytać, przyzwyczaił się do ukrywania swoich
emocji, bo właśnie tego wymagała ta praca. Patrzyłam na niego z oczekiwaniem,
czekając aż coś powie; cokolwiek, co zapali we mnie choć trochę nadziei.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Pani jest matką dziewczynki? ─ zapytał,
a ja potwierdziłam skinięciem głowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Doszłam do mężczyzny, czekając, aż powie więcej.
On jednak wciąż nie mówił, przecierał swoje czoło dłonią. Zastanawiałam się,
ile razy dziennie musi przekazywać ludziom informacje, nie tylko smutne, ale też
dobre, ich bliskim. Poczułam jak obok mnie staje Malfoy. Harry trzymał się z
tyłu, jakby nie za bardzo rozumiejąc, co się właśnie dzieje. Lekarz spojrzał na
Draco i od razu zaczął mówić; Malfoy musiał być tu naprawdę szanowany, skoro
działała sama jego obecność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─
Może pani wejść do córki ─ powiedział; nie musiał dwukrotnie powtarzać,
od razu skierowałam się w stronę sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zanim jednak to zrobiłam, odwróciłam się w
stronę Harry’ego i uśmiechnęłam się w jego stronę. Skinęłam głową na znak, żeby
ruszył za mną, tak też zrobił. Jedynie Malfoy został na swoim miejscu, jakby
nie chciał nam przeszkadzać. Dzisiejszego dnia coś między nami nieodwracalnie
się zmieniło i wcale się tego nie bałam. Nie wiedziałam, co przyniesie mi
przyszłość, jakie wydarzenia jeszcze mnie spotkają, ale byłam gotowa stawić im
czoła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Harry stanął tuż za mną, a lekarz, który
przeprowadzał badania, odsunął się na bok, byśmy mogli wejść do środka.
Mężczyzna podszedł do Malfoya i zaczął z nim cicho rozmawiać, na co nie
zwróciłam już jednak uwagi, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy córce.
Pchnęłam drzwi, po czym weszłam do środka, od razu rozglądając się po sali.
Moją uwagę niemal natychmiast przyciągnęło szpitalne łóżko, na którym leżała
Sophie. Była taka mała, w porównaniu do wszystkiego, co znajdowało się w tym
pokoju. Jej oczka były zamknięte, a klatka piersiowa powoli unosiła się w
równych odstępach czasu. Pielęgniarka krzątała się po pomieszczeniu,
przeglądając dokumentację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wolnym krokiem podeszłam do łóżka, jakby
próbując odciągnąć tę chwilę jak najdłużej się dało. Nie wiedziałam jak
zareagował Harry na widok mojego dziecka, na chwilę zapomniałam o tym, a w sali
w moim wyobrażeniu byłam tylko ja i Sophie. Przysiadłam na brzegu krzesła,
biorąc w swoje dłonie małą rączkę dziewczynki. Jej nadgarstki były po
chemioterapii jeszcze chudsze niż przedtem. Leczenie zaczynało ją wyniszczać, a
ja mogłam się tylko temu przypatrywać, nie mogąc nic zaradzić. W moich oczach
pojawiły się łzy bezsilności, widząc podłączone kroplówki, jakieś rurki… byłam
zbyt przerażona, by zwrócić na to uwagę. Poczułam, że staje za mną Harry, który
po chwili położył swoją dłoń na moim ramieniu, a ja poczułam się tak, jakbym
oddała część swojego ciężaru właśnie jemu. I był przy mnie, nic nie mówiąc,
leczył mnie swoją obecnością i jeszcze nigdy nie byłam mu tak wdzięczna za samo
bycie, jak wtedy, kiedy obok wszystko się waliło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przez jakiś jeszcze stałem w miejscu,
przypatrując się drzwiom, za którymi dopiero co zniknęła Granger z… Potterem.
Powstrzymałem w sobie chęć ruszenia za nimi, bo naprawdę chciałem zobaczyć jak wygląda
mała. Włożyłem dłonie w kieszenie i ruszyłem wzdłuż korytarza, w stronę naszej
szpitalnej kawiarenki. Tego dnia działo się dużo, towarzyszyło mi mnóstwo
emocji, które dopiero teraz, powoli, zaczynały opadać. Mogłem jechać do domu,
przecież dokładnie tak zachowałby się dawny ja, ale coś, wewnątrz mnie, kazało
mi zostać, nawet jeśli miałbym siedzieć przez całą noc w barze. Jakby umysł
próbował mi wmówić, że gdy stąd odejdę, stanie się coś strasznego, więc… po
prostu zostałem. Pchnąłem drzwi prowadzące do kawiarni; w środku nie było wiele
ludzi, nastał wieczór, więc nie było czym się dziwić ─ na większości oddziałów
godziny odwiedzin już dawno się skończyły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wszedłem do środka, rozglądając się po
całym pomieszczeniu, Lucy podniosła głowę i promiennie uśmiechnęła się w moją
stronę. Kąciki moich ust również uniosły się, formując się w lekki uśmiech.
Uprzejmie przywitałem się z kobietą, zamawiając kawę, czarną, niesłodzoną — idealną,
w momencie, kiedy miałem przed sobą długą noc. Ruszyłem w stronę stolika pod
oknem, który zawsze zajmowałem, gdy tylko tu przychodziłem. Nie byłem w zbytnim
szoku, zauważając siedzącą Megan, w końcu dobrze wiedziała, iż jechałem wraz z
Granger tutaj, do kliniki. Nic nie mówiąc, usiadłem naprzeciwko niej. Spojrzała
na mnie z ciekawością, jakby usiłowała odczytać moje myśli. Starałem się nie
zwracać uwagi na jej pytający wzrok. W tym momencie bardziej interesująca
wydawała mi się świeczka, znad której unosił się niewielki płomyk. Usłyszałem
jak Megan głośno wzdycha, eksponując swoje niezadowolenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Draco, jesteś uparty jak mój świętej
pamięci wujek Joseph! Nawet bardziej, a jeśli bym cię nie znała, mogłabym
podejrzewać, że jesteś z nim spokrewniony albo, co gorsza, jesteś jego synem.
Oczywiście nie powiesz mi, co się wydarzyło u pani Hermiony w domu, prawda?
─ mówiła, robiąc zaciętą minę, jakby
wcale nie chciała rezygnować. Westchnąłem, opierając się o oparcie i wyglądając
przez okno. Nie potrafiłem ułożyć słów, krążących po mojej głowie, w logiczną
całość. Potrzebowałem w końcu się komuś zwierzyć, trzymałem wszystko wewnątrz
siebie, nawet nie wiedząc, jak wielką robię sobie krzywdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─
To nie jest takie proste, Megan. Nie rozumiesz, nienawidziłem jej przez
te wszystkie lata, trudno się przestawić na cokolwiek innego, szczególnie w
tych okolicznościach, kiedy leczę jej córkę. Nasze relacje się zmieniły, ale… mięczak
ze mnie, nie słuchaj tego. Niepotrzebnie tutaj przychodziłem, zostawiłem Timber
samą w domu, nie była od rana na spacerze… ─ powiedziałem na końcu speszony… S
p e s z o n y. Jakkolwiek kretyńsko to brzmi, właśnie tak się czułem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wstałem z krzesła, zostawiając Megan samą,
bez żadnego słowa, zachowując się jak zwykły tchórz. Nie zwracałem uwagi na
nawoływania Lucy, iż kawa jest gotowa, po prostu szedłem przed siebie.
Założyłem na siebie kurtkę, kierując się w stronę wyjścia. Gdy zakładałem na
siebie nakrycie, poczułem zapach Granger, co było dziwne, zważając na fakt, że
miała ową kurtkę na sobie tylko przez kilka minut. Pokręciłem głową, zwracając
na siebie uwagę przechodzącego tuż obok lekarza, którego znałem tylko z
widzenia. Ominąłem go jednak z obojętnością, nie zaszczycając go żadnym
spojrzeniem. Nie wiedziałem, co się ze mną działo i, przede wszystkim, kiedy to
wszystko się zaczęło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wyszedłem ze szpitala, kierując się w
stronę samochodu. Z kieszeni wyjąłem kluczyki, otwierając go. Już po kilku
sekundach jechałem szybko, przez jakiś czas nie zdejmując nogi z gazu. W mojej
głowie szalały myśli — myślałem o kilkunastu rzeczach na raz, przez co byłem
kompletnie zdezorientowany. Przybycie Pottera do Denver… Jego przyjazd tutaj
musiał coś za sobą nieść, byłem tego pewny. Nic nie dzieje się bez przyczyny,
dlatego kwestią czasu było to, kiedy następna osoba z przeszłości pojawi się w
tym miejscu. Nie chciałem tego, ułożyłem sobie życie od nowa, bez niczyjej
pomocy, a teraz nagle wszystko zaczęło się walić. Złośliwy głosik, gdzieś
wewnątrz mnie, szeptał mi, że to wszystko przez Granger, bo przecież gdyby nie
przyjechała do Denver, nic by się nie zmieniło, ale nie potrafiłem tak myśleć;
nawet nie chciałem. Powolnymi krokami wnosiła do mojego życia choć trochę
kolorów, razem ze swoją córką, a ja nie miałem ochoty tego przerywać.
Zacisnąłem pięści na kierownicy, próbując skupić się na jeździe, jednak było to
trudne, szczególnie w tej chwili. Widok Pottera, wchodzącego z Granger razem do
sali, w której leżała mała Sophie… W
szkole zawsze zazdrościłem im tej przyjaźni, którą mieli, chociaż nigdy tego
nie okazywałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Szedłem
szybkim krokiem głównym korytarzem Hogwartu. Mimo że miałem przeraźliwie zimne
dłonie, były one całe spocone. W środku siebie drżałem z przerażenia, koniec
roku nadchodził zbyt szybko, chociaż nie chciałem do siebie dopuścić tej myśli.
Wciąż miałem przed oczami list, jaki dzisiaj przyniosły mi sowy; list od ojca,
w którym kazał wreszcie zacząć robić coś konkretnego, bym znalazł się choć
trochę bliżej celu. Nic nie przychodziło mi jednak do głowy, wszystkie pomysły
wykorzystałem i czułem się zwyczajnie bezradny. Pewność siebie ─ cecha każdego
Ślizgona ─ już dawno ze mnie uleciała. Moje ruchy były niepewne, co sprawiało
także, że niedokładnie wykonywałem swoje zadania, narażając się na
zdemaskowanie. Nie zmieniało to faktu, iż każda próba okazywała się
nieskuteczna, coraz bardziej brnąłem w całe zamieszanie, ale nic nie
przybliżało mnie do zakończenia. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Na
początku misji czułem dumę, w końcu wybrał mnie sam Voldemort!; teraz byłem
pełen obaw, że nie dam rady zabić takiego człowieka, jakim był Dumbledore. Mimo
swoich lat był mądrym człowiekiem. Nagle stanąłem, zatrzymując się w miejscu.
Przetarłem drżącymi dłońmi zmęczone oczy. Koszmary nawiedzały mnie co noc, nie
dając prawidłowo funkcjonować. Musiałem w końcu coś wymyślić, nie miałem innego
wyjścia, inaczej mógłbym ponieść karę i stracić rodziców, moją jedyną rodzinę. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Pchnąłem
drzwi prowadzące do Wielkiej Sali, od razu kierując się w stronę stołu
Slytherinu. Czułem na sobie spojrzenia wielu osób, jednak nie zwracałem na to
uwagi. Nie obchodziły mnie opinie innych ludzi, nie przejmowałem się, czy ktoś
szepcze coś na mój temat za moimi plecami. Ludzie byli fałszywi, od zawsze i na
zawsze, więc byłem już przyzwyczajony. Niewzruszony usiadłem przy stole
Ślizgonów, z dala od ciekawskich spojrzeń moich znajomych z domu. Jedynie kilka
osób, których rodziny należały do śmierciożerców, wiedziało o moim zadaniu.
Niejednokrotnie spotykałem się z pytaniami jak mi idzie; a co kogo to
obchodziło? Prychnąłem pod nosem. To było moje zadanie, tylko moje.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Nałożyłem
sobie na talerz trochę sałatki i zacząłem powoli jeść. W Wielkiej Sali panował
gwar, nie sposób było rozmawiać bez wzajemnego przekrzykiwania się, nie mówiąc
o spokojnym rozmyślaniu. Siedziałem obok młodszych Ślizgonów; dobrze
wiedziałem, że mnie cenią, a nawet w pewnym stopniu boją się. Ta myśl sprawiała
mi satysfakcję, czułem się ważny, a przecież właśnie o to chodziło. Jedząc w
ciszy swój obiad, zupełnie nie zwracałem uwagi na otoczenie. Zamknąłem się w świecie,
do którego dostęp miałem tylko ja. Gdy już kończyłem jeść, usłyszałem głośne
westchnięcie, aż w końcu poczułem, że miejsce obok mnie jest zajmowane.
Wystarczyło, bym po zapachu intensywnych perfum poznał, że to Pansy. Dziewczyna
przyszła ze swoim talerzem i jak gdyby nigdy nic zaczęła jeść. Patrzyłem na nią
zdziwiony, czekając aż wyjaśni, co tu robi, nie chciałem przecież jej
obecności, odszedłem z dala od nich nie po to, by dziewczyna zaraz za mną
przyłaziła.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─
Pansy, szukasz szczęścia? Tutaj na pewno go nie znajdziesz ─ powiedziałem,
przerywając jedzenie i odkładając sztućce. Nagle straciłem apetyt, a pełne misy
jedzenia wydawały mi się obrzydliwe. Nalałem do swojego pucharu soku dyniowego,
delektując się przez chwilę napojem. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─
Moje szczęście aktualnie leży na talerzu, więc, jak widzisz, już je znalazłam ─
odparła, przerywając na chwilę jedzenie. Serwetką wytarła kąciki ust; w końcu
musiała wyglądać perfekcyjnie, tak była nauczona. ─ Draco… Strasznie
zmarniałeś, naprawdę się o ciebie martwię, zresztą nie tylko ja. Zabini też,
chociaż jest uparty jak ty i nigdy się do tego nie przyzna. Możemy ci jakoś…<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─
Daj mi spokój. Rozumiesz, czy mam przeliterować jeszcze raz? Chodzisz za
mną, jesteś po prostu męcząca! Ciągle pytasz, co mi jest, a co cię to tak
naprawdę obchodzi? Po prostu się ode mnie odczep, nie chcę niczego więcej. Nie
chcę, żebyś się do mnie odzywała, żebyś przychodziła. Będę najszczęśliwszy na
świecie, jeśli znikniesz z mojego życia, rozumiesz?<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Przez
chwilę panowała cisza. Nawet gwar w całej Sali jakby ucichł, a może jedynie mi
się zdawało. Pansy patrzyła w moje oczy, nawet nie próbując przegrać tej
potyczki. Kiedy się złościła, zaciskała nerwowo zęby, tak też było tym razem.
Byłem usatysfakcjonowany, że doprowadziłem ją do takiego stanu. Uśmiechnąłem
się, przekręcając głowę w prawą stronę. Chciałem coś powiedzieć, jednak
powstrzymałem się; już i tak dostarczyłem Ślizgonom dużo rozrywki na dzisiejszy
dzień. Zacząłem powoli wstawać z ławki. Zabrałem z półmiska dwa zielone jabłka.
Nadal miałem do naprawienia szafkę zniknięć w Pokoju Życzeń. Rozejrzałem się
jeszcze, szukając Goyla i Crabbe’a, ale nigdzie ich nie dostrzegłem, więc
stwierdziłem, że musieli zjeść już wcześniej. Westchnąłem z irytacją; były z
nimi same problemy. Podniosłem się i już kierowałem się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali, kiedy usłyszałem za sobą głos
Pansy.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─
Po moim trupie, ty zarozumiały kretynie! ─ krzyknęła na cały głos.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Zatrzymałem
się w miejscu, jednak nie odwróciłem się. W moich oczach ciągle błyszczała
chłodna obojętność. Nie odpowiedziałem, cisza była jedyną odpowiedzią, jaką
miałem dziewczynie do przekazania. Bez żadnego słowa ruszyłem w dalszą drogę.
Chciałem wrócić do swojego pokoju, położyć się na łóżku i spokojnie wszystko
przemyśleć. Musiało istnieć jakiejś rozwiązanie, a ja zamierzałem to odkryć.
Wychodząc z pomieszczenia, coś kazało mi się odwrócić, sprawdzić, czy Pansy
nadal stoi w tym samym miejscu ─ powstrzymałem się. Ta informacja nie była mi
potrzebna do życia, miałem na głowie ważniejsze sprawy, niż przejmująca się
wszystkim Parkinson.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Szedłem
przed siebie wolnym krokiem, całkowicie pewny, że nikt mi nie przeszkodzi; w
końcu większość uczniów była w tym momencie na uczcie. Nagle usłyszałem głośny
śmiech dochodzący z końca korytarza. Zmrużyłem oczy, rozpoznając głos. Czekała
mnie dobra zabawa, więc uśmiechnąłem się; właśnie tego mi brakowało ─ kłótni z
Gryfonami, jeszcze w dodatku t y m i Gryfonami… Włożyłem kieszenie w dłonie i
dalej szedłem, czekając aż trójka rówieśników wyjdzie naprzeciw mnie. W końcu pojawili
się: Potter, Granger i Weasley. Na ich twarzach nadal czaił się uśmiech, jednak
zniknął on jak za dotknięciem różdżki, kiedy zobaczyli mnie. Granger stała
między Gryfonami, zupełnie tak, jakby jej bronili, chociaż potrafiła więcej niż
tych dwóch razem wziętych. Z naszych ust nie padły żadne słowa, cała trójka
czujnie mnie obserwowała, ani na chwilę nie odwracając wzroku. Trzymali się
blisko siebie; chcieli chronić siebie nawzajem, niezależnie od ceny, jaką
przyszłoby im zapłacić. Taka przyjaźń była wyjątkowa, jednak nie rozczulałem
się nad tym zbyt długo, były ważniejsze sprawy od przyjaźni. W tym momencie
zrozumiałem, jaką cenę trzeba ponieść za posiadanie bliskiej osoby. Wojna,
która nadchodziła wielkimi krokami, a wręcz wisiała w powietrzu, wymagała
poświęceń… Dlatego nie chciałem przywiązywać się do ludzi, by potem ich nie
stracić. Przypomniałem sobie wyraz twarzy Pansy, kiedy zaatakowałem słowami.
Biedna, naiwna Pansy. Jeszcze nie wiedziała, jak wiele byłem w stanie dla niej
zrobić.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Ominąłem
zszokowaną trójkę Gryfonów, nawet na nich nie spoglądając. To był jeszcze ten
moment, kiedy głęboko wierzyłem, że mi się uda, że któraś próba wreszcie się
powiedzie… Każdego kolejnego dnia coraz bardziej wątpiłem, ponieważ ludzie
zaczęli się ode mnie odwracać; wszyscy oprócz n i e j. I dopiero po wojnie
zrozumiałem jedną, najważniejszą rzecz ─ uratowała mnie, osobę zupełnie nie
zasługującą na jej, chociażby najmniejsze, spojrzenie… Uratowała mnie swoją
wiarą, a ja nigdy nie powiedziałem jej, jak bardzo byłem za to wdzięczny.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gwałtownie nacisnąłem pedał hamulca,
zjeżdżając na pobocze. Oparłem głowę o kierownicę, głęboko oddychając. Nadaremnie
próbowałem uspokoić przyspieszone bicie serca. Te wspomnienia ciągle były żywe;
żałowałem każdego wypowiedzianego słowa w stronę Pansy… a najbardziej nie
potrafiłem sobie wybaczyć, iż nigdy jej nie przeprosiłem, tak prawdziwie.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wycofałem samochodem, wracając do
szpitala.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/08/rozdzia-14.html" target="_blank">Poprzedni </a>| <a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/11/rozdzia-16.html" target="_blank">Następny</a></span></div>
</div>
</div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com47tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-24875460489943551052015-08-20T13:47:00.000+02:002017-07-03T13:26:53.389+02:00Rozdział 14<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Każdy dzień biegł zaskakująco
szybko, a wyjście do wesołego miasteczka zaczynało być już jedynie
wspomnieniem, które z mijanymi godzinami zaczynało blaknąć. Sophie nadal je
przywoływała, wspominając dobrze każdą chwilę spędzoną zarówno ze mną, jak i Malfoyem. Gdyby kiedyś ktoś powiedziałby
mi, że spędzę miłe popołudnie z Draco Malfoyem, zaśmiałabym mu się w twarz bez
żadnych wyrzutów sumienia, a teraz…
teraz miałabym pewne wątpliwości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Dni wyglądały praktycznie tak
samo. Wpadałam w dziwną monotonię, z której nie było żadnego wyjścia. Ranek
rozpoczynał się od porcji kolorowych tabletek i wszelkiego rodzaju witamin;
wieczór kończył się tak samo. W zachowaniu Sophie dostrzegałam drobne zmiany,
niepokojące mnie. Na jej małej twarzyczce coraz rzadziej pojawiał się uśmiech,
a śmiech, który wcześniej był codziennością, teraz pojawiał się jedynie w
specjalnych okolicznościach. Za nami była dopiero pierwsza chemioterapia, a jej
skutki już mnie przerażały. Depresja była jedną z nich. Kiedy dowiedziałam się,
że Sophie ma białaczkę, wydawało się nieprawdopodobnym, by mogła przestać się
śmiać i uśmiechem zarażać innych ludzi… Teraz bałam się tego, co przyniesie
kolejne leczenie, bo wiedziałam już, jak nieprzewidywalna potrafi być ta
choroba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Siedziałam na korytarzu w
szpitalu, czekając, aż druga chemioterapia się skończy. Straciłam rachubę czasu
od momentu, kiedy pielęgniarka poleciła mi wyjście z sali, w końcu i tak
siedziałam tam bezczynnie, trwając przy córce. Nie byłam tam potrzebna, Sophie
miała potrzebną opiekę, a patrzenie jak krople chemii powoli wpływają do jej
małego ciałka było dla mnie zbyt bolesne. Byłam cholerną egoistką, dobrze o tym
wiedziałam, a mimo to właśnie w tym momencie wolałam zajmować krzesło na
korytarzu. Największym jednak dla mnie pocieszeniem było to, że przy tej
chemioterapii Sophie jak na razie nie wymiotowała, nie męczyła się przy tym
tak, jak było poprzednim razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Za każdym razem, kiedy
wchodziłam do tego szpitala, wmawiałam sobie, że chemioterapia nie jest
trucizną, a narzędziem w walce o życie mojej córki*; to pomagało, zwłaszcza
teraz, gdy wszystkie włoski na główce Sophie wypadły. Zrobiłam dokładnie to, co
polecił mi Malfoy, zastosowałam się do jego słów. Dziewczynka, choć długo
musiałam ją przekonywać, w końcu zrozumiała. Była mądra na swój wiek, to samo
stwierdził psycholog, z którym długo rozmawiałyśmy. Takie wsparcie ze strony
kliniki, proponującej porady psychologiczne, było rozsądne. Sophie potrzebowała
wsparcia, ale ja także, mimo że próbowałam sobie wmawiać, iż jest inaczej.
Mężczyzna, który przeprowadzał z nami rozmowę, dał mi kilka rad; spisałam je nawet
na kartce, jak zawsze miałam w zwyczaju. Każdego dnia miałam dawać Sophie
powody do uśmiechu, wymyślać dla niej różne atrakcje, które miały wywołać na
jej ustach uśmiech i choć na chwilę sprawić, by zapomniała o chorobie i złym
samopoczuciu. W mojej głowie był już ułożony plan, musiałam go teraz tylko
zrealizować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie myśl tyle, Granger, to ci
nie służy. ─ Usłyszałam gdzieś blisko siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Poczułam, że mężczyzna, który
wypowiedział te słowa, zajął miejsce tuż obok mnie. Nawet nie miałam siły, by
unieść wzrok i na niego spojrzeć, dlatego w dalszym ciągu wpatrywałam się w
swoje dłonie, nie zmieniając punktu obserwacji. Nie miałam ochoty dzisiejszego
dnia z nim rozmawiać ani się droczyć, co w ostatnich dniach mieliśmy w
zwyczaju. Nasza znajomość zbyt szybko przeskoczyła kilka etapów, które, jak mi
się wydawało, ominęliśmy. Mieliśmy przecież pozostawać przy relacjach lekarz — pacjent…
ta cała sytuacja coraz bardziej mnie przerażała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Malfoy, nie denerwuj mnie,
nie dzisiaj… ─ powiedziałam, kątem oka zerkając na blondyna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Mężczyzna patrzył na stojącą
niedaleko Megan, rozmawiającą z jednym z lekarzy. Przez jedną krótką chwilę
zastanowiłam się, czy może coś ich łączy… Potem w duchu zaśmiałam się; w końcu
Megan mogłaby być jego matką, najprawdopodobniej nie łączyło ich nic więcej niż
przyjaźń. Zirytowana na samą siebie za takie myślenie, westchnęłam cicho,
jednak nie na tyle cicho, by Malfoy tego nie usłyszał. Spojrzał się na mnie z
dezorientacją, a na jego ustach pojawił się ironiczny uśmiech. Nadal z trudem
przychodziło mi wyobrażenie sobie jego jako lekarza, jednak przez ostatnie dni
nabrałam pewności, że Draco znajduje się na dobrym miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Ciebie, Granger? Gdzieżbym
śmiał… ─ powiedział, jednak po chwili znacznie spoważniał, jakby pomyślał o
czymś ważnym. ─ Niedługo skończy się chemia, jak wszystko będzie dobrze,
będziesz mogła zabrać Sophie do domu. Potem wszystko będzie wyglądało tak, jak
po pierwszej chemioterapii; co kilka dni badania kontrolne, nowa porcja leków
na odporność… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Kolejne leki? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Tak ─ odparł bez chwili
zastanowienia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Pokiwałam ze zrozumieniem głową,
mimo że miałam ochotę zrobić coś zupełnie innego. Chciałam zaprotestować, nie
pozwolić, by Sophie musiała brać następną porcję lekarstw, ale dobrze
wiedziałam, że tak musi być i nie ma innego wyjścia. Wstałam z krzesła z
zamiarem powrotu do sali, w której leżała Sophie, nie mogłam dłużej przebywać w
<i>jego</i> towarzystwie. Zdecydowanie
działo się ze mną coś złego. Zatrzymał mnie jednak ponownie głos Malfoya. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Sophie dobrze przyjęła tę
chemię, nawet nie wymiotowała w porównaniu z wcześniejszą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ To dobrze, nie wiesz, jak się
cieszę, że nie musi się męczyć ─ powiedziałam, nawet nie odwracając się do
mężczyzny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Usłyszałam, że wstaje z krzesła
i staje niedaleko mnie. Zastanawiał się, co powinien mi odpowiedzieć, każda
nasza rozmowa tak wyglądała. Dokładnie przemyślane i wyważone słowa, jak w
teatrze, gdzie aktorzy grający na scenie nie mogą się pomylić, bo stanie się
coś okropnego. Coś równie okropnego jak pomyślenie o naszej dwójce jako osobach
tak samo samotnych i tak samo szukających tego <i>czegoś</i>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Przy leczeniu mojego
poprzedniego pacjenta było podobnie, był czas kiedy przyjmował chemioterapię
bez problemu, a później zaczęły się komplikacje… Po prostu, Granger, musisz być
przygotowana na każdą możliwość, bo taka jest ta choroba ─ nieprzewidywalna,
atakuje w niespodziewanych momentach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Przełknęłam głośniej ślinę,
która zgromadziła się w moim gardle. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, iż
wstrzymałam oddech, a oczy mimowolnie zacisnęłam, nie chcąc tego słuchać.
Przecież wszystko musiało być dobrze, nie było innego wyjścia. Chemioterapia
musiała pomóc, w końcu właśnie po to jest to leczenie, ma pomagać ratować życie
ludziom. A jeśli chemioterapia nie mogła pomóc, były przecież inne sposoby
leczenia, jak chociażby przeszczep szpiku… Musiało się udać, nie przyjmowałam
do siebie innej wiadomości. A Malfoy miał uratować moją córkę, był dobrym
lekarzem i wiedziałam, że może to zrobić. Kilka razy głęboko odetchnęłam i
powoli uniosłam powieki do góry. Nie odpowiedziałam mężczyźnie; dobrze
wiedział, co o tym myślę. Postawiłam pierwszy krok, a za nimi jeszcze następne,
aż w końcu zniknęłam za białymi drzwiami. Nie mogłam wiedzieć, że Malfoy stał
ciągle w tym samym miejscu, patrząc się na zamknięte już drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Po wejściu do sali jak zwykle
uderzyła we mnie sterylność, jaka panowała w tym pomieszczeniu. Podeszłam do
fotela, na którym na wpół leżała, na wpół siedziała Sophie. Jej oczka były
zamknięte, spała. Była zmęczona, jednak nie byłam tym zdziwiona — w końcu
chemia już się kończyła, nadszedł już wieczór, a co za tym idzie, czas wyjścia
do domu. Usiadłam na krześle tuż obok dziewczynki, uprzednio zdejmując z
siedzenia Rudolfa. Czekałam aż Sophie się przebudzi, jak podejdzie do mnie
pielęgniarka i oznajmi skończenie chemii. Bałam się, że dziewczynka powie
„boli”, a ja nie będę mogła nic z tym zrobić, oprócz zwykłego przytulenia i
zapewnienia, że wkrótce wszystko będzie dobrze. Już dzisiejszego ranka musiałam
ją przekonywać, by dała założyć sobie wenflon, w końcu ból trwa tylko chwilę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Zaśmiałam się z samej siebie.
Bałam się każdego dnia, każdej nocy nawiedzały mnie złe przeczucia, mimo próby
wyeliminowania ich. Przymknęłam powieki na dosłownie chwilę, ale gdy otworzyłam
je z powrotem, Sophie już na mnie patrzyła. Jej zielone oczy wydawały się być
większe niż zazwyczaj, a może tylko mi się wydawało. Wstałam z krzesła i
usiadłam na brzegu fotela, przytulając do siebie dziewczynkę. Dopiero się
obudziła, nie wiedziała jeszcze do końca, co się dzieje, więc delikatnie oddała
uścisk. Po kilku minutach oderwała się ode mnie i uśmiechnęła. Uśmiech na
twarzy swojego dziecka, kiedy towarzyszy mu ból, jest największym darem, jaki
mogłam otrzymać tego dnia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Mamusiu, długo jeszcze tu
będziemy? ─ zapytała dziewczynka, biorąc w swoje ręce Rudolfa i przytulając go
do siebie. Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy usłyszałam za swoimi plecami
męski głos, a Sophie roześmiała się na widok swojego gościa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Jeszcze kilka minut i
będziesz mogła wrócić do domu ─ powiedział Malfoy, a ja natychmiast odwróciłam
się w stronę, z której dobiegał jego głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Stał przy drzwiach, niedaleko
nas, opierając się o futrynę z założonymi rękami. Mogłam podejrzewać, że skoro
został na korytarzu, to jako lekarz prowadzący chorobę Sophie, wejdzie do
środka. Nie miałam mu jednak tego za złe, wywołał na twarzy mojej córki
uśmiech, to było dla mnie najważniejsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Stacy, chemioterapia się
skończyła, możesz wyjąć wenflon ─ zwrócił się do pielęgniarki, zajmującej się
papierkową robotą. Kobieta kiwnęła głową i podeszła do nas. Po kilku minutach
było już po wszystkim, a my mogłyśmy już wyjść ze szpitala. Kolejnego dnia
czekał nas powrót na badania, ale tego dnia obie odetchnęłyśmy już z ulgą.
Najpierw pomogłam Sophie się ubrać, po czym dziewczynka zeszła powoli z fotela,
przy mojej pomocy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Co będziemy robić dzisiaj,
mamo? ─ zapytała Sophie, patrząc na mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Dzisiaj, jak wrócimy do domu,
od razu idziemy spać, jest już późno, obie musimy odpocząć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ A jutro co będziemy robić? ─
dopytywała się w dalszym ciągu, nie dając za wygraną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Jutro będziemy oglądać bajki
i wieczorem coś razem ugotujemy, co ty na to?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ To super ─ odparła już z
mniejszym zachwytem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Wyszłyśmy z sali, uprzednio
żegnając się z pielęgniarką. Na korytarzu czekał na nas wózek; wsadziłam na
niego Sophie i ruszyłam powoli w stronę windy. Sophie dziwnie zamilkła, co wydawało
mi się nieco podejrzane i zaczęłam się martwić. Nie potrafiłam wymazać z
pamięci uśmiechu dziewczynki, kiedy zobaczyła w sali Malfoya… I wtedy
zatrzymałam się w miejscu, odwróciłam w drugą stronę i palnęłam największe
głupstwo, jakie kiedykolwiek mogłam zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Malfoy, co robisz jutro
wieczorem? ─ zapytałam szybko, dobrze wiedząc, że mężczyzna wyszedł z
pomieszczenia zaraz za nami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Draco stał na środku korytarza
z dłońmi włożonymi w kieszenie i przyglądał mi się z podejrzliwością. Poczułam,
że na moje policzki wstępują rumieńce zażenowania. Tłumaczyłam sobie, że robię
to przecież dla mojej córki, dla jej uśmiechu, jednak gdzieś w głębi mnie nadal
tliła się niepewność. Usłyszałam jak Sophie z radością pisnęła i jakby nabrała
sił, ponieważ usłyszałam, jak odwraca się w naszą stronę. I staliśmy na
korytarzu, a ludzie przechodzący obok mijali nas, nie zwracając większej uwagi
na naszą trójkę. Czekałam, aż mężczyzna odpowie cokolwiek, rzuci kąśliwą uwagę,
jednak on jedynie stał i patrzył się na mnie. W końcu, kiedy wydawało mi się,
że minęła cała wieczność, odezwał się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Granger, czy ty mi składasz
jakieś niemoralne propozycje? ─ Przekręciłam oczami i westchnęłam w geście
irytacji. Mogłam się spodziewać takiej odpowiedzi, w końcu to nadal ten sam
Malfoy, który swoimi uwagami potrafił w Hogwarcie uprzykrzyć życie wszystkim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie, po prostu pytam, jak
normalny człowiek, co robisz jutro wieczorem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ A co, jeśli odpowiem, że nie
mam większych planów? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Wtedy zapytałabym, czy nie chciałbyś
przygotować z Sophie i… z Sophie i ze mną kolacji, Sophie byłaby bardzo
szczęśliwa i przyczyniłbyś się do uśmiechu dziecka… ─ powiedziałam na jednym
wdechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ A gdybym odpowiedział, że
ewentualnie mogę skorzystać z tej propozycji? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Sophie i powiedzmy, że ja
też, byłaby bardzo szczęśliwa, a może nawet dostałbyś z tej okazji laurkę,
jeśli zachowywałbyś się odpowiednio. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Sugerujesz, że czasami
potrafię zachowywać się nieodpowiednio?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie, ja nic nie sugeruję,
tylko… ─ mówiłam, marszcząc brwi. Ta rozmowa była naprawdę niedorzeczna i mało
brakowało, żebym w końcu zaczęła chichotać. Sophie przyglądała nam się z
ciekawością, czekając na dalszy ciąg rozmowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Doktorze Malfoy, przepraszam
za przerwanie rozmowy, ale jest pan pilnie proszony na konferencję, zaczęła się
już jakiś czas temu i ordynator… ─ przerwała naszą rozmowę Megan, która nagle
pojawiła się praktycznie znikąd. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Potrząsnęłam w rozdrażnieniu
głową i zrobiłam mały krok w tył, jakby wycofując się z rozmowy. Malfoy kiwnął
w odpowiedzi głową, po czym przeniósł z powrotem swój wzrok na mnie i Sophie.
Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech, sama już nie wiedziałam, czy był on
prawdziwy czy wymuszony. Jeśli tylko mogłabym, cofnęłabym się w czasie, by nie
dopuścić w ogóle do zapytania mężczyzny o wolny wieczór.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Ale ja nic nie gotuję, chyba
że naleśniki ─ powiedział, zanim odwrócił się i pozostawiwszy mnie samą z burzą
myśli, odszedł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Wpatrywałam się jeszcze przez
jakiś czas w jego oddalającą się sylwetkę, dopóki nie zniknął za zakrętem. Przez
kilka kolejnych sekund stałam w miejscu, pogrążona we własnych myślach. Nie
rozumiałam tego, co przed chwilą się stało, chociaż tak naprawdę to ja byłam
sprawczynią całej sytuacji. Malfoy zgodził się przyjść na kolację. Nie
potrafiłam pojąć, co działo się ze mną w ostatnich dniach. Moje zachowania
często były czysto spontaniczne, a przecież zwykle wszystko musiałam kilka razy
przemyśleć, dobrze przeanalizować; nie poznawałam już samej siebie. Do czego
byłam jeszcze zdolna w walce o życie mojego dziecka? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Odwróciłam się w stronę Sophie,
patrzącej na mnie z wyczekiwaniem; na jej drobnej buzi można było wyczytać
radość. Nigdy nie podejrzewałabym, że Malfoy może być powodem do szczęścia dla
mojej córki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Pięć
dni po porodzie wyszłam ze szpitala. Pierwsze trzy dni były dobre. Kolejny
tydzień już nie. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Następny
dzień z rzędu musiałam wnosić wózek po schodach, nawet nie licząc na pomoc ze
strony sąsiadów. Byłam na tym osiedlu nowa, wszyscy zastanawiali się, co w tym
miejscu robi młoda dziewczyna z maleńkim dzieckiem, zupełnie sama. Przyglądali
się z ukrycia, naiwnie sądząc, że nie widzę rzucanych mi wrogich spojrzeń. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Cicho
syknęłam, czując rwący ból w dolnej partii pleców, jednak miałam do pokonania
jeszcze kilka schodków, musiałam dać radę. Mała dopiero przed chwilą zasnęła,
nie chciałam jej obudzić, zwłaszcza że kilka ostatnich dni było dla nas
prawdziwym wyzwaniem. Nie spodziewałam się, że bycie matką będzie tak trudnym
zadaniem i będzie kosztowało mnie wiele wyrzeczeń. Może wszystko byłoby
prostsze, gdyby ktoś był przy mnie i wspierał, jednak byłam sama i sama
musiałam sobie radzić. Kolejne nieprzespane noce, płacz ze zwykłej bezsilności;
to była codzienność, w której zaczynałam się gubić. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Wreszcie
weszłam na swoje piętro, po kilku minutach walki z ciężkim wózkiem. Odsapnęłam,
zupełnie wykończona i spojrzałam na śpiącą córeczkę w gondoli. Teraz była taka
spokojna, na jej małych ustach malował się niewielki, zupełnie nieświadomy
uśmiech. Zastanawiałam się, ile ten stan będzie trwał. Pchnęłam wózek do przodu
i ruszyłam wzdłuż korytarza, w kierunku swojego mieszkania. Wyszukałam w
torebce klucz, a następnie przekręciłam go w drzwiach, otwierając je przy tym.
Cicho wjechałam wózkiem do środka, próbując nie zbudzić mojej kruszynki. Nawet
nie zamknęłam za sobą drzwi, od razu ruszyłam do jej pokoiku, aby tam mogła
spokojnie spać. Skradałam się jak na paluszkach, byle tylko jej nie obudzić.
Teraz była wrażliwa na każdy dźwięk, a przez pierwsze dni po porodzie mogłam
robić przy niej dosłownie wszystko. W aktualnych dniach włączenie pralki, a co
dopiero odkurzacza, graniczyło z cudem. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Pokoik
był mały, jednak mieściły się w nim najważniejsze dla dziecka rzeczy. Łóżeczko,
komoda i bujany fotel, z którego i tak nie korzystałam. Niczego więcej do tej
pory nie potrzebowałam, dopiero w późniejszych latach pokoik był stopniowo
uzupełniany, w końcu potrzeby Sophie z biegiem lat zmieniały się. Dzięki
ścianom, w kolorze bladego różu, od razu było wiadome, że jest to pokój dla
dziewczynki. Największą dla mnie obawą było wychowanie Sophie na dobrego i
mądrego człowieka, radzącego sobie w każdej chwili, niezależnie od tego, co się
działo. Obawiałam się, iż nie podołam temu zadaniu.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Wyszłam
z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. Dopiero w tej chwili odetchnęłam, mała
nadal spała, chociaż byłam pewna, że i tak ten stan nie potrwa długo. Teraz
miałam jednak kilka chwil dla siebie; zamknęłam dobrze drzwi wejściowe i
zdjęłam buty. Od razu ruszyłam w stronę kuchni, w moim brzuchu głośno burczało,
więc musiałam coś natychmiast zjeść. Otworzyłam lodówkę, po czym cicho jęknęłam
─ przez ostatnie dni, w ciągu których Sophie praktycznie ciągle płakała przez
nieustające kolki, kompletnie zapomniałam o uzupełnieniu jedzenia. W jednej z
półek dostrzegłam mleko, więc postawiłam na zwykłą owsiankę, w końcu płatki
owsiane miały swoje stałe miejsce w moim mieszkaniu. Wyjęłam z szafki niewielki
garnek i wstawiłam mleko. Przy okazji musiałam naszykować mleko dla Sophii,
ponieważ byłam pewna, że gdy się obudzi, będzie już głodna. Wstawiłam dla
siebie wodę na herbatę, a z szafki wyciągnęłam kubek. Kiedy zauważyłam
bulgoczące już mleko i chciałam je szybko wyłączyć, przez przypadek strąciłam
szklane naczynie. W całym mieszkaniu rozległ się głośny trzask tłuczonego
szkła, a ja zacisnęłam mocno powieki, nawet nie ruszając się z miejsca. Po
kilku sekundach dało się już słyszeć dziecięcy płacz. Westchnęłam cicho i
ruszyłam w stronę pokoju, które kilka minut temu opuściłam. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">─
Ciii… ─ mówiłam, bujając wózek i próbując uspokoić płaczące niemowlę. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Płacz
jednak nie cichł, a wręcz wydawało mi się, iż rósł na sile. Od kilku dni takie
sytuacje zdarzały się bez przerwy. Miałam wrażenie, że Bóg właśnie w tych
momentach otwarcie śmieje mi się w twarz, jakby chciał pokazać, że nie nadaję
się do roli matki. W końcu skapitulowałam i wzięłam dziewczynkę na ręce. Nie
chciałam jej rozpieszczać już od początku, ale teraz nie miałam innego wyjścia.
Bałam się już co myślą o mnie sąsiedzi, ponieważ miałam wrażenie, że płacz
małej jest słychać na całym osiedlu. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Chodziłam
od ściany do ściany, od pokoju do kuchni, salonu i z powrotem... Nie wiedziałam,
co jej było, ciągle płakała, a ja nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić. Nie
miałam dużego doświadczenia jeśli chodziło o opiekę nad niemowlętami, gdy byłam
mniejsza, przyglądałam się jedynie jak rodzina opiekuje się swoimi pociechami. Trzymałam
maleństwo już w każdej pozycji, klepałam delikatnie po brzuszku, naiwnie
sądząc, że to kolka, nuciłam cichą melodię, zagłuszaną i tak przez płacz
kruszynki. W końcu się poddałam; usiadłam na swoim łóżku, przytulając do siebie
dziewczynkę. W moich oczach już od dawna lśniły łzy i tylko czekałam na
odpowiednią chwilę, by dać ujście emocjom.</span></i><span style="font-family: "Georgia",serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">─
Co ja mam zrobić, Sophie? Pomóż mi jakoś, daj wskazówkę, tylko już nie płacz ─
powiedziałam łamiącym się głosem, głaszcząc główkę córki. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Nie
spodziewałam się, że to coś da, jednak kiedy płacz umilkł i został zastąpiony
przez miarowe oddychanie, odetchnęłam z ogromną ulgą. Uśmiechnęłam się do
dziewczynki, wycierając przy okazji skrawkiem bluzy spływające z policzków łzy.
Mała wpatrywała się we mnie swoimi dużymi oczami, nadal pełnymi łez. Płakałyśmy
obie i może właśnie to doprowadziło do uspokojenia. Dokładnie w tym
momencie zdałam sobie sprawę z tego, iż
dam sobie radę bez względu na wszystko. Najważniejsza istotka, którą trzymałam
w rękach, była dla mnie całym światem, dobrze to wiedziałam. Nie potrafiłabym
zamienić życia, jakie miałam, na inne, nie mogłam zrezygnować. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Mamo, jedziemy już? ─
powiedziała cichym głosem Sophie, odwracając moją uwagę od myśli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Tamten czas, mimo że był dla
mnie trudny, należał do jednych z najlepszych w moim życiu. Każdego dnia
uczyłam moją córkę życia, przekazywałam odpowiednie wartości i starałam się
spełniać w roli matki jak najlepiej. Dlatego kiwnęłam twierdząco głową,
wypierając z siebie dawne wspomnienia oraz myśli o Malfoyu. Musiałam zacząć żyć
teraźniejszością, ponieważ dopóki nie stąpałam twardo po ziemi i nie myślałam
rozsądnie, nie poznawałam samej siebie — idealnym przykładem było zaproszenie
Draco Malfoya na kolację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Z konferencji, w której brałem
udział, wyszedłem wściekły. Nie miałem pojęcia po co im tam byłem, skoro i tak
nie pozwalali mi dojść do słowa, wyrazić swojego zdania na temat nowego
leczenia. Nie zgadzałem się z nim, było zbyt ryzykowne dla naszych pacjentów,
ponieważ jego skutki nie były do końca znane
─ nikt nie powinien tak ryzykować, nikt nie powinien igrać z ludzkim
życiem, kosztem innych osób. W mojej głowie już od dawna pojawiała się co jakiś
czas myśl, aby zmienić pracę na inną, lżejszą; pracę, która nie wymagałaby ode
mnie tak dużego poświęcenia. Miałem jednak wrażenie, że powinienem zostać i
jestem to winny nie tylko samemu sobie, ale też innym ludziom, ofiarom Bitwy o
Hogwart. To było bardziej zawiłe niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić ─ sam
często nie rozumiałem samego siebie i trudno było mi zrozumieć niektóre
zachowania. Takim nieprzemyślanym przykładem było przyjęcie propozycji kolacji.
Gdzie podziała się granica lekarz – pacjent, której nigdy nie przekraczałem i
dokładnie o to dbałem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Zachowywałem się żałośnie: stwierdziłem
w duchu, nawet nie próbując się usprawiedliwiać. Nie usiłowałem być przy
Granger wredny, niemiły, jak przed laty; wydawałem się być zupełnie innym
człowiekiem i nie potrafiłem znaleźć na to wytłumaczenia. Przy dzieciach ze
szpitala było normalne, że musiałem trzymać swoje emocje na wodzy, zachowywać
powagę, co nie było szczególnie trudne, jednak przy niej… przy niej też
chciałem pokazywać lepszą wersję siebie. Nie chciałem być tym Draco, którego
ona pamiętała, pragnąłem być kimś innym w jej oczach. Sam nie wiedziałem, czemu
mi na tym zależało. Nigdy nie znalazłem się w podobnej sytuacji; oprócz jednego
związku z Astorią Greengrass, który otworzył mi oczy na kilka spraw i dzięki
któremu pojąłem, czym jest prawdziwe uczucie. Kochałem ją, dobrze to
wiedziałem, tyle że nie potrafiłem do końca tego pokazać. Byłem skomplikowanym
człowiekiem z równie skomplikowaną przeszłością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Wszedłem do swojego gabinetu,
siadając po chwili za biurkiem. Zostały mi jeszcze dwie godziny do końca
dyżuru. Miałem nadzieję, że ten czas minie mi jak najszybciej, ponieważ nie
miałem ochoty dłużej siedzieć dzisiejszego dnia w klinice. Nadal byłem
zirytowany sytuacją, jaka niedawno miała miejsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Otworzyłem teczkę jednego z
moich pacjentów i przejrzałem od początku całą dokumentację. Sprawa była już
zamknięta, jednak nadal do niej wracałem. Nie potrafiłem dać sobie z nią
spokoju, przeglądałem wszystkie badania po chemioterapii, nawet te robione w
jej trakcie; coś ciągle mi nie pasowało. Henry nie powinien umrzeć, a ja miałem
wrażenie, że zmarł przeze mnie, że któreś leki zadziałały nie tak jak powinny.
Jako lekarz prowadzący jego chorobę powinienem wszystko zauważyć, a tymczasem
Henry... nie żył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Kontynuowałem przeglądanie
kolejnych papierów, robiąc od razu w nich porządek. Od długiego czasu nie
wracałem do poprzednich spraw; często nie potrafiłem, patrząc na końcowe
rezultaty. Zdarzały się jednak i takie przypadki, w których to choroba
przegrywała, dając maluchom szansę na normalne życie. To było dla mnie pewnego
rodzaju dowodem, iż może naprawdę nadaję się do tej pracy i znajduję się na
odpowiednim stanowisku w odpowiednim czasie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Draco, czemu mi nic nie
powiedziałeś? ─ Głos Megan przywołał mnie do rzeczywistości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Podniosłem wzrok na kobietę,
która wpatrywała się we mnie przymrużonymi oczami. Po ostatnich przejściach,
jakie zostały jej zafundowane, nie było już śladu. Jej mąż nie dawał już
żadnych znaków, ale obawiałem się, że to cisza tylko przed burzą. Nie
wiedziałem, co planuje, nawet nie mogłem tego przewidzieć </span>—<span style="font-family: "Georgia",serif;"> jedyne co mogłem zrobić, to trwanie przy Megan
i zapewnienie jej poczucia bezpieczeństwa. Megan nadal przebywała w moim
mieszkaniu, sam ją w pewnym stopniu do tego przekonałem. Teraz stała w
drzwiach, z założonymi na biodrach rękoma, czekając aż odpowiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ A o co ci dokładnie chodzi? ─
zapytałem, wracając z powrotem do pracy. Usłyszałem dźwięk zamykanych
drzwi i szurnięcie odsuwanego krzesła. Po kilku chwilach pielęgniarka siedziała
naprzeciwko mnie, wpatrując się we mnie z wyczekiwaniem. Przewróciłem oczami,
przerywając układanie dokumentów. Wstałem ze swojego fotela i podszedłem do
okna, otwierając je. W gabinecie było nadzwyczaj ciepło, potrzebowałem powiewu
świeżego powietrza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Dobrze wiesz, o co chodzi,
Draco, nie udawaj niewinnego. Hermiona, mama Sophie, zapytała, czy masz wolny
wieczór! Co prawda pod pretekstem uszczęśliwienia dziecka, jednak nie zmienia
to faktu, że coś zaczyna się dziać... Nie rób takiej miny, dobrze wiesz, że
jest przerażająca. Ale wracając do tematu: sam się przekonasz i jeszcze
wspomnisz moje słowa, zobaczysz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Jeśli coś się dzieje, to
chyba z tobą, Megan. Nie sądzisz, że czas zainwestować w aparat słuchowy i
lepsze okulary? Jak zwykle coś ci się przesłyszało i jeszcze w dodatku
przewidziało. Starzejesz się, kobieto, czas się pogodzić z tym... Auć, to
bolało! ─ krzyknąłem, rozmasowując czubek głowy, w który zostałem trafiony
przez temperówkę. ─ A jakbyś uderzyła mnie w oko?! ─ zapytałem
głośniej niż początkowo planowałem. Z niewielką złością odrzuciłem temperówkę
na biurko, zostawiając zemstę na inną okazję. Stanąłem od Megan w niewielkiej
odległości, nie chcąc zostać jeszcze czymś rzuconym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie uderzyłabym cię w oko...
Przecież widzę, gdzie celuję! A mój wzrok i słuch ma się bardzo dobrze, jest idealny,
więc możesz się już odczepić. Teraz spokojnym krokiem odejdę, ale wrócę i znowu
będę cię męczyć swoim gderaniem, to będzie twoja kara za ten aparat słuchowy i
okulary. Nie przystoi, Draco, wypominać kobiecie wieku, już wiesz do czego
możesz doprowadzić przez tak nieumyślne słowa ─ powiedziała z niewielkimi
przerwami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Była tak zajęta swoją
wypowiedzią, że nie miałem serca, aby jej przerywać. Kiedy skończyła
zaczerpnęła powietrza, jakby zmęczona ciągłym mówieniem. Wstała z krzesła i
ruszyła w stronę wyjściowych drzwi. Odwróciła się dopiero, gdy miała już zamknąć
za sobą drzwi, spojrzała przenikliwym wzrokiem w moje oczy i odeszła. Mimo że
była osobą ciekawską, szanowała moją prywatność; wiedziała, że gdybym chciał,
powiedziałbym jej wszystko, co chciałaby usłyszeć. To byłoby jednak zbyt
proste. Bo życie ze mną nie było łatwe, o czym Megan niejednokrotnie już się
przekonała, a jednak nadal <i>była.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Kolejny dzień minął mi
szybciej, niż mógłbym się spodziewać. Z każdą godziną przybliżałem się coraz
bardziej do wyjścia na zaplanowaną kolację. Ciągle męczyły mnie wyrzuty
sumienia, że zostawiam Megan samą, jednak ona sama zabroniła mi zostać i
rozkazała iść. W końcu skapitulowałem, dobrze wiedząc, że i tak jestem na
straconej pozycji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Wychodząc ze szpitala, czułem
się dziwnie. Po raz drugi, od kiedy mieszkam w tym mieście, wychodziłem gdzieś
po pracy i nie była to restauracja. Za pierwszym razem byłem w wesołym
miasteczku, razem z Granger i małą Sophie. Teraz również miałem spędzić z nimi
wolny czas. Była to dla mnie nowość, bo od kiedy Granger przyjechała do Denver,
moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Byłem zdezorientowany, sam
nie wiedziałem, co o tym sądzić ─ cieszyć się czy wręcz przeciwnie, widząc, jak
zmienia się moje życie, dotąd idealnie poukładane? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Wyszedłem z samochodu,
zamykając drzwi na kluczyk. Kamienica, przed którą stałem, nie była duża, a z
zewnątrz nie zachwycała swoim wyglądem. W środku prezentowała się zaś zupełnie
inaczej, była odnowiona. Wszedłem do klatki, zaczynając wchodzić po schodach.
Po drodze minąłem starszego pana, wychodzącego na spacer ze swoim psem.
Mężczyzna zlustrował mnie dokładnie wzrokiem, najwyraźniej zastanawiając się do
kogo przyszedłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif;">Trzydzieści
jeden, trzydzieści dwa, trzydzieści trzy i… jest, trzydzieści cztery</span></i><span style="font-family: "Georgia",serif;"> ─ odliczałem w myślach numery mieszkań.
Dotarłem na miejsce, stałem przed drzwiami domu, do którego zostałem
zaproszony, ale teraz, w tym jednym momencie, chciałem się wycofać. Gdybym
jednak zrezygnował, wyszedłbym na tchórza, martwiącego się jedynie o siebie.
Musiałem przekroczyć tę granicę, aby udowodnić samemu sobie kilka ważnych dla
mnie spraw. Dlatego nie zawahałem się więcej, gdy zapukałem do drzwi. W
mieszkaniu nagle rozległ się radosny pisk, po czym usłyszałem karcący głos
Granger „Sophie, nie krzycz, bo gość się przestraszy” ─ już w tym momencie
mogłem sobie wyobrazić, że na twarzy kobiety pojawił się uśmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Minęło zaledwie kilka sekund,
kiedy usłyszałem szczęk otwieranych drzwi, a zza nich wychyliła się mała postać
Sophie. Dziewczynka miała założoną na główkę różową czapeczkę; Granger
wiedziała już co robić. Nie zdążyłem się nawet przywitać, gdy drzwi otworzyły
się na oścież, a w nich pojawiła się postać… Granger. Sophie musiała naprawdę
wziąć na poważnie nasze spotkanie, ponieważ sama miała na sobie różową, jak jej
czapka, sukienkę, a Hermiona… choć nie chciałem tego przed sobą przyznać,
wyglądała pięknie, inaczej niż zwykle. W niczym nie przypominała siebie ubranej
w rozciągnięte swetry, niedbale spiętych włosach, gdy właśnie tak zazwyczaj
pojawiała się w szpitalu. Nie było to dziwne, dla każdej matki, mającej chore
dziecko, wygląd był mało ważny. Teraz jednak byłem w kompletnym szoku. Z moich
ust nie wypłynęło żadne powitanie ─ po prostu patrzyłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Malfoy, zaciąłeś się? ─
zapytała Granger, przekrzywiając głowę na bok i przypatrując mi się z uwagą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Chodź, pokażę ci moje
zabawki! ─ krzyknęła nagle Sophie, nie dając mi dokończyć. Złapała moją dłoń i
pociągnęła mnie do środka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Granger zaśmiała się głośno,
widząc moje zdezorientowanie i przesunęła się na bok, robiąc mi miejsce.
Zostałem wprowadzony przez dziewczynkę do jej małego pokoju. Jak na fakt, że
wprowadziły się do tego mieszkania niedawno, pokój był już kompletnie
urządzony. Było w nim wszystko, czego małe dziewczynki mogą potrzebować ─
zabawki, kuchenka dziecięca, stolik, a przy nim dwa krzesełka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Musisz usiąść na podłodze ─
powiedziała Sophie poważnym głosem, jakby ta sprawa była najważniejszą na
świecie; i może rzeczywiście tak było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Zrobiłem to, co powiedziała,
nawet nie próbując odmówić. Sophie pokazywała mi każdą zabawkę z osobna i
wszystko o niej mówiła – jak się nazywa, przedstawiała mi całą rodzinę danego
misia lub lalki, a ja z uwagą wszystkiego wysłuchiwałem, pytając się od czasu do
czasu o jakieś rzeczy. W tych momentach na jej twarzy pojawiało się zamyślenie,
aż w końcu odpowiadała, tłumacząc mi wszystko od początku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ W ogóle nie znasz się na
misiach ─ podsumowała w końcu, kiedy szliśmy w kierunku kuchni. Granger już nas
zawołała, mieliśmy pomóc jej z deserem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Kolacja była już w piekarniku,
więc lada moment mieliśmy zacząć jeść. Sophie pobiegła przede mną, a ja powoli
ruszyłem w tym samym kierunku, co ona. Wszedłem do kuchni; Granger miała na
sobie fartuch kuchenny, co wyglądało dość śmiesznie ─ starannie spięte włosy,
poważna sukienka, a do tego fartuch. Ten widok był jednak nadzwyczaj normalny.
Wspólny widok Granger z córką mieszających razem ciasto na ciasteczka, był tak
realistyczny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Malfoy, dla ciebie
naszykowałam śmietanę do ubicia ─ powiedziała kobieta, uśmiechając się wrednie,
jakby rzucała mi wyzwanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Dzięki wielkie, Granger, ale
za szkody, jakie wyrządzę, nie odpowiadam ─ odparłem, mrużąc oczy. Podwinąłem
rękawy koszuli i zabrałem się za przygotowywanie śmietany. Czułem na sobie jej
wzrok, jednak ja nie poddawałem się; ciągle mieszałem białą substancję, chcąc
uzyskać odpowiednią konsystencję. Po paru chwilach śmietana zaczęła przypominać
swoją postać. Granger zerknęła mi przez ramię, trzymając na rękach Sophie, i
zagwizdała z uznaniem. Odwróciłem się w jej stronę, rzucając wyzywające
spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ No i co, Granger, myślałaś,
że sobie nie poradzę? ─ zapytałem; byłem naprawdę z siebie dumny. Do moich
sukcesów w gotowaniu, oprócz naleśników, mogłem także dodać ubicie śmietany. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Zawsze wierzyłam w twoje
umiejętności, Malfoy. Jeśli sprawi ci to radość, powiem, że jestem w minimalnym
stopniu dumna, ale tylko minimalnym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Ja jestem bardzo dumna ─
powiedziała Sophie, głośno klaszcząc. Podziękowałem skinięciem głowy, cicho się
śmiejąc. W tym też momencie, przerywając niezręczną chwilę, piekarnik zapikał,
oznajmiając, że kolacja jest już gotowa. ─ Draco, usiądziesz obok mnie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Jasne ─ odparłem, nie wahając
się. Pomogłem wejść dziewczynce na krzesło i od razu przysunąłem ją bliżej
stołu. Sam zająłem miejsce tuż obok niej. Granger w tym momencie nakładała
kolację na talerze. Co kilka sekund zatrzymywałem swój wzrok na kobiecie;
przyglądałem się jej stanowczym ruchom i zdecydowaniu, jakie prezentowała.
Jedynie w szpitalu wydawała się całkowicie zagubiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;"> ─ Kolację podano ─ oznajmiła, stawiając przede
mną i przed Sophie talerze. Sama nie usiadła jeszcze do stołu, tylko wstawiła
ciasteczka do piekarnika, aby były już gotowe, kiedy skończymy jeść. Zerknąłem
na zegar, wiszący na ścianie; czas leciał jak szalony, dochodziła już godzina
siódma, chociaż wydawało mi się, że dopiero niedawno przyszedłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Zaczęliśmy jeść. Jedynym
odgłosem, innym od uderzania sztućców o talerze, była cicha muzyka, płynąca z
radia. Stół został pięknie naszykowany. Było widać, że Granger postarała się,
aby Sophie tego wieczora była najszczęśliwszym dzieckiem w Denver. I chyba jej
się to udało, ponieważ dziewczynka uśmiechała się ciągle, patrząc raz na mnie,
a raz na swoją mamę. Żadne z nas nie odważyło się przerwać ciszy. Cisza nie
krępowała nas, czułem się w niej dobrze; czasami jest ona lepsza od
jakichkolwiek słów. Nagle Sophie zeszła z krzesła i wybiegła z kuchni.
Spojrzałem na Granger, a ona na mnie, najwyraźniej nie rozumiejąc, co się
właściwie przed chwilą wydarzyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Sophie, prawie nic nie
zjadłaś, proszę tutaj wrócić! ─ powiedziała głośniej Granger, przestając jeść.
Nasłuchiwała co dzieje się w pokoju obok. Zaczęła wstawać, kiedy zza ściany
wyjrzała dziewczynka, trzymając pod ręką swojego misia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie mogę już, mamusiu ─
odparła i z powrotem zniknęła, zapewne chowając się w swoim pokoju. Hermiona
westchnęła. Było po niej widać, że jest zmęczona, chociaż nie tak bardzo, jak
wcześniej, kiedy przyjechała z Sophie do Denver. Już bardziej zwracała uwagę na
swoje zdrowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie mam już do niej siły, od
wczorajszego dnia praktycznie nic nie chce jeść… Co ja mam robić? Mam biegać za
nią po całym domu z talerzem czy na razie odpuścić, aż sama zacznie chcieć
jeść? Czytałam, że nie można zmuszać dzieci do jedzenia po chemioterapii, jeśli
nie mają apetytu, ale przecież musi coś jeść, bo opadnie z sił… ─ mówiła na
jednym wydechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Masz rację, jednak nie możesz
jej tak pozwalać przejmować nad sobą kontrolę. Jesteś jej matką i tak się
zachowuj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Tak, wiem… Dzisiaj już jej
odpuszczę, może później sama zgłodnieje i będzie chciała coś zjeść. Jest
strasznie uparta, nie mogę jej nic przetłumaczyć, bo i tak stawia na swoim. Nie
wiem po kim to odziedziczyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ To oczywiste, że po tobie. W
niektórych chwilach jesteś tak samo uparta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nieprawda, Malfoy ─ odparła,
wstając z krzesła i zbierając puste już talerze po kolacji. Włożyła je do
zlewu. Zanim ponownie usiadła, sprawdziła w jakim stanie są ciasteczka; czy są
już gotowe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Właśnie, że prawda. W
Hogwarcie zawsze stawiałaś na swoim, a jak ci się nie udawało, i tak wymyślałaś
coś razem z Potterem i Weasleyem. Nie lubisz porażek, ale chyba nikt, kogo
znam, jej nie akceptuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie mów tyle, Malfoy ─ powiedziała
─ od twojego paplania naprawdę można dostać migreny. Napijesz się wina? Mam
czerwone półwytrawne, słodkie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Jestem samochodem, więc muszę
niestety z przykrością odmówić. Chciałaś mnie upić, co, Granger?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Jasne, to było moim
priorytetem od kiedy wszedłeś do mieszkania i zacząłeś się bawić z Sophie.
Swoją drogą, jest tobą zachwycona, zupełnie nie wiem czemu. Co masz takiego, że
przyciągasz do siebie dzieci? Sophie po ostatnim wyjściu do wesołego miasteczka
ciągle o tobie mówiła, a patyk od waty cukrowej, którą jej kupiłeś, nadal leży
na szafce i co zabawniejsze, nie pozwala mi go wyrzucić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Jesteś zazdrosna o swoją
córkę? Spokojnie, nie ukradnę ci jej, jest w ciebie zbyt zapatrzona, żeby mi
się to udało. Kocha cię ponad wszystkie misie i lalki, jesteś dla niej
najważniejsza na świecie ─ mówiłem. Piekarnik, po raz drugi dzisiejszego dnia,
nieznośnie zapikał. Granger zaczęła już wstawać z krzesła, jednak uprzedziłem
ją. ─ Czekaj, ja to zrobię. ─ Na swoją dłoń założyłem kuchenną rękawicę, by się
nie oparzyć, po czym wyciągnąłem blachę z gotowymi ciasteczkami. Unosiła się
jeszcze nad nimi gorąca para. Postawiłem tacę na blacie; zapomniałem jedynie,
że tylko jedną dłoń pozostawiłem bez żadnego ochronienia; kiedy chciałem
przesunąć blachę, by nie spadła, poparzyłem się. Zakląłem pod nosem, zwracając
na siebie uwagę Granger. Hermiona zaczęła się śmiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Szybko pod wodę! Żeby nie
zrobiły się bąble ─ powiedziała, wstając od stołu i dochodząc do mnie. Złapała
moją dłoń i pociągnęła w stronę zlewu, aby schłodzić ranę zimną wodą. ─ Jesteś
ciamajdą, Malfoy ─ oznajmiła, nadal przy mnie stojąc. ─ Boli?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Nie, już mniej… Role się
odwróciły, co nie, Granger? Niedawno to ja opatrywałem ci rękę. ─ Na jej
policzki wstąpiły rumieńce, co próbowała ukryć, schylając głowę w dół. Ja
jednak zdążyłem to zauważyć. Była taka niska, a jednak wielka, bo odwagą
przewyższała wiele ludzi. Oczywiście nigdy nie przyznałbym tego głośno, wolałem
pozostawić te myśli dla siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Czekaj, pójdę po maść na
oparzenia. ─ Tak jak powiedziała, tak też zrobiła. Szybko jednak wróciła z
powrotem, ponieważ już po chwili stała przy mnie i delikatnie nakładała lek na
niewielką ranę. Między nami panowała cisza, działo się coś dziwnego, czego
żadne z nas nie chciało przerywać. Szybko staliśmy się sobie bliscy, za szybko,
jednak nie chcieliśmy tego przerywać; przynajmniej tak myślałem. ─ No, i
gotowe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Dziękuję ─ odparłem cicho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">Jej dłoń nadal znajdowała się
na mojej. Była ciepła, miła w dotyku. Moje serce biło szybciej niż powinno,
jednak nie przejmowałem się tym, ponieważ wszystko było w porządku. Było w
porządku do czasu, kiedy usłyszeliśmy huk dochodzący z pokoju obok. Granger
spojrzała na mnie wielkimi oczami i pobiegła pierwsza, a ja zaraz za nią. Gdy
dobiegłem do pokoju, Hermiona klęczała na podłodze, przy Sophie. Widziałem
trzęsące się ręce kobiety. Odwróciła się w moją stronę zupełnie bezradna,
jednak ja już byłem przy nich. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;">─ Dzwoń na pogotowie, Granger,
szybko!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif;"><a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/07/rozdzia-13.html" target="_blank">Poprzedni </a>| <a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/09/rozdzia-15.html" target="_blank">Następny</a></span></div>
</div>
</div>
</div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com69tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-58566527803296226122015-07-01T11:49:00.001+02:002017-07-03T11:33:58.689+02:00Rozdział 13<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Megan przeniosła się do mnie jeszcze tego
samego dnia, w którym dowiedziałem się o sprawie z mężem, poszukującego jej.
Nie mogłem pozwolić kobiecie się poddać, zbyt wiele razy broniła mnie przed
upadkiem, abym ja w tym momencie mógł ją zignorować. Na moim koncie było zbyt
wiele zmarnowanych szans; tej nie zamierzałem zaprzepaścić. Miałem zbyt wiele
do stracenia. Przyjaźń z Megan otworzyła mi oczy na wiele spraw, dzięki
niej <i>zmieniłem się</i>, jakkolwiek to głupio brzmi. To ona była przy
mnie, wspierając, nie mówiąc niczego szczególnego ─ jej obecność była dla mnie
niczym najcenniejszy skarb, którego nie potrafiłem wypuścić z rąk. Nie
potrafiłem i nie chciałem; w końcu te najważniejsze dla nas rzeczy trzymamy
blisko siebie, nie chcąc ich zgubić. Czasami obawiałem się, że w codziennym,
szpitalnym zgiełku zapomnę o niej, zatracając się w wirze pracy… Cieszyłem się,
że na to nie pozwoliła, chociaż tak często dawałem jej do tego powody.
Niewyjaśnione ataki złości, kłótnie wywoływane o byle bzdury. Nie zasługiwałem
na miano przyjaciela, zbyt wiele razy zawiodłem, bym mógł się tak nazywać. Ale
ona, Megan, ciągle była, przy każdej porażce, przy każdym zwycięstwie… To
dlatego tamtego wieczora siedziałem przy jej łóżku, nie mrużąc na nawet na
sekundę oczu. Pilnowałem jej jak matka swego chorego dziecka, nie odstępując
nawet na krok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę jestem
szczęśliwym człowiekiem i nie potrzebuję wiele. Ale każdy człowiek, którego
poznałem, w którymś momencie chce założyć rodzinę, być dla kogoś wzorem do
naśladowania… Prychnąłem głośniej, zwracając na siebie uwagę Timber. Suczka przekrzywiła
łeb w prawą stronę, przyglądając mi się z ciekawością. Myślałem mało
realistycznie, po raz kolejny. To nie było do mnie podobne, to nie byłem ja.
Wstałem z krzesła, a Timber podążyła za mną swoim wzorkiem, dokładnie
obserwując moje ruchy. Musiałem dostarczyć sobie dawkę kofeiny, jeśli chciałem
trwać całą noc przy Megan. Kobieta była wykończona, nie spała od kilku dni,
więc moim obowiązkiem było zadbanie o nią. Czułem się do tego zobowiązany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ruszyłem powoli do kuchni, wkładając
dłonie do kieszeni spodni. Usłyszałem jak Timber cicho za mną drepta;
najwyraźniej i ona potrzebowała w końcu coś zjeść. Wszedłem do pomieszczenia i
od razu podszedłem do lodówki. Wyciągnąłem puszkę z karmą dla suczki, a dla
siebie talerz z naleśnikami, zrobionymi jeszcze z samego rana. Nigdy nie
podejrzewałbym, że będę sam dla siebie gotował; zwykle robiły to za mnie
skrzaty, teraz musiałem radzić sobie sam. Nie potrzebowałem wiele, zwykłe
naleśniki lub omlety w pełni mnie satysfakcjonowały. Moją dietę wzbogacała
jedynie Megan, przynosząc mi słoiki z jedzeniem co kilka dni ─ kolejny powód
dla którego od razu zapałałem do niej sympatią ─ swoim zachowaniem bardzo
często przypominała mi moją matkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z zamyślenia wyrwało mnie pikanie
mikrofalówki oznajmiającej, iż moje danie było już gotowe do zjedzenia. Ciągle
nie potrafiłem do końca zrozumieć jak rozwinęła się technika w przeciągu kilku
lat. Przepaść między życiem czarodziei a mugoli była ogromna i nie do
pokonania. Położyłem talerz z jedzeniem na stole; Timber upomniała się o swoje,
ponieważ cicho szczeknęła, za co zmroziłem ją wzrokiem. Włożyłem karmę do jej
pojemniczka, co przyjęła z radością, machając ogonem. Usiadłem przy stole.
Wolno i w ciszy przeżuwałem każdy kęs, popijając kawą i nasłuchując, czy w
pokoju obok nic się nie dzieje. W ciszy cicho tykał zegar; jego wskazówki
wskazywały godzinę pierwszą. Na zewnątrz nie było słychać żadnych dźwięków.
Mieszkańcy spali już w swoich łóżkach, w końcu następnego dnia trzeba było
wcześnie wstać do pracy. Każdy był już zmęczony tym tygodniem i z niecierpliwością,
łącznie ze mną, wyczekiwał weekendu, podczas którego zbierało się energię i
motywację do dalszego działania na kolejne dni w pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>─ Draco, musisz w końcu wyjść do ludzi,
nie możesz siedzieć w domu, zamknięty na cztery spusty… To cię zniszczy. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Usłyszałem znajomy mi głos. Nie przerwałem
jednak wpatrywania się w życie, toczące się bez przerwy za oknem. Przeniosłem
się wraz z matką do niewielkiej kamienicy, z dala od wścibskich spojrzeń ludzi,
nie potrafiących zająć się swoimi sprawami. Ze swojego pokoju miałem idealny
widok na ulicę, każdego dnia wpatrywałem się w jeden punkt i nie potrafiłem od
niego oderwać oczu. Wiedziałem już o jakiej porze jaki mieszkaniec tej
dzielnicy przechodzi chodnikiem, wiedziałem jacy są ci ludzie; ich chód zdradzał
więcej, niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Dobrze dostrzegałem jak
niektórzy nadal nerwowo oglądali się co chwilę za siebie; mimo że Voldemort
upadł, ciągle pozostawał strach o siebie i swoich najbliższych. Podejrzewałem, że
to uczucie będzie już towarzyszyło każdemu człowiekowi, który brał udział w
wojnie, do końca życia.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Nie, Pansy, ja nic nie muszę ─ odparłem
spokojnie, nawet nie odwracając swojego wzroku od szyby. ─ Nie musisz tu
przychodzić, nie potrzebuję twojej pomocy… Radzę sobie doskonale sam.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Właśnie widzę jak sobie radzisz! ─
krzyknęła. ─ Od miesiąca użalasz się, nie poznaję cię, Malfoy! Nie jesteś już
sobą, powinieneś walczyć, a ty tak po prostu się poddałeś, nie wiedząc co ze
sobą zrobić. Myślisz, że najlepszym wyjściem jest gapienie się w jeden punkt za
oknem? Mylisz się, Draco, robisz z siebie wielkiego męczennika, a prawda jest
taka, że ludzie mają gorzej. Niektórzy, do cholery, stracili w tej wojnie
wszystko, co było im bliskie! Kiedy w końcu przejrzysz na oczy, kiedy?! Co musi
się stać, kogo musisz stracić, żebyś się otrząsnął?</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Nie mam nikogo bliskiego, kogo mógłbym
stracić. To moje życie, Pansy, więc jeśli mogłabyś, nie wtrącaj się w nie swoje
sprawy, a robisz to nagminnie. Nic nie zdziałasz, codziennie przychodząc i próbując
rozmawiać. To już staje się nudne. Nie możesz zrozumieć, że ja nie potrzebuję i
nie chcę twojej pomocy? ─ odpowiedziałem, odwracając się w stronę dziewczyny.
Stała wyprostowana, szybko oddychając. Jej dłonie były zaciśnięte w pięści,
jakby hamowała swoją wściekłość, skierowaną w moją stronę. Nie zmieniła się
wiele, może wydoroślała, stała się poważniejsza, a jej najważniejszymi
wartościami nie była sława, a rodzina i przyjaciele. Co się stało ze Ślizgonami
ze szkoły, siejącymi postrach wśród młodszych? Kim się staliśmy?</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>─ Nie, nie zrozumiem tego. Odtrąciłeś
każdego, ale ja nie zamierzam się poddać, choćbyś miał się zapierać rękami i
nogami, będę przy tobie, rozumiesz? ─ powiedziała cicho, podchodząc blisko
mnie. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Czułem jej ciepły oddech na mojej twarzy,
widziałem zdenerwowanie, które rosło z każdym kolejnym wypowiadanym słowem.
Pansy stała się dla mnie kimś więcej niż tylko koleżanką z roku w Hogwarcie.
Widziała, co działo się ze mną przez ten czas, jak niepewny byłem w swoich
czynach; dobrze wiedziała jaką otrzymałem misję od Czarnego Pana i nie
zamierzała mi w tym przeszkadzać. Była świadoma, iż jeśli nie zrobię tego, co
powinienem, zostanę ukarany ─ tak wyglądała współpraca z Voldemortem.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Już za późno ─ odparłem, a na mojej
twarzy pojawił się delikatny uśmiech. ─ Zbyt wiele ludzi wystawiłem na śmierć,
żebym teraz mógł z tym normalnie żyć. Każdej nocy śni mi się walka, widzę
ludzi, którzy umierają… To dla mnie męka, rozumiesz? ─ mówiłem, stawiając kroki
przed siebie, tym samym sprawiając, że Pansy również zaczęła się cofać, aż w
końcu stanęła pod ścianą. ─ Nie chcę takiego życia, to bez sensu.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Jesteś cholernym egoistą, Malfoy. Zawsze
byłeś, szkoda, że wcześniej tego nie zauważyłam, a dopiero teraz przejrzałam na
oczy. Ty boisz się żyć, boisz się, że ludzie będą cię osądzać, że wszyscy się
od ciebie odwrócą i zostaniesz sam… Boisz się samotności, prawda?</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ To nie twój interes, Pansy. Wynoś się z
mojego domu, nie chcę cię widzieć. Albo nie… wiesz co, najlepiej będzie jak ja
wyjdę. Nie rób sobie problemu, możesz nawet zostać na herbatce u mojej matki.
Do zobaczenia, Pansy ─ powiedziałem, robiąc krok w tył. Szybko zgarnąłem bluzę
z łóżka i założyłem ją na siebie, nawet nie patrząc na dziewczynę. Ciągle stała
w tym samym miejscu, niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Jej oczy były
szeroko otwarte, jakby moje słowa zraniły każdy kawałek jej ciała, paraliżując
wszystkie mięśnie. Wyszedłem z domu, nie oglądając się za siebie. Nie
zauważyłem zdziwionego spojrzenia matki. Nie mogłem wiedzieć, iż to właśnie w
tym momencie podjęła za mnie decyzję wyjazdu do innego miejsca, by zacząć żyć
od nowa.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>Teleportowałem się na obrzeża miasta,
niedaleko jeziora, nad które chodziłem z mamą, kiedy byłem jeszcze małym
chłopcem, nie znającym dobrze życia. Długo myślałem nad tym, co powiedziała mi
Pansy; dokładnie analizowałem każde jej słowo, a w głowie ciągle widziałem obraz
jej zszokowanej twarzy. W pewnym momencie pomyślałem, że tak może będzie
lepiej, w końcu przestanie robić sobie nadzieję, iż cokolwiek może zdziałać i
nie będzie codziennie robić mi wizyt. A nadzieja matką głupich… Pansy nie była
głupia, może jedynie ślepo wierzyła w dobro, które podobno nadal gdzieś się we
mnie tliło. Ja już w to nie wierzyłem. Przestałem, kiedy skierowałem pierwsze
śmiercionośne zaklęcie w stronę niewinnej dziewczyny.</i></span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Potrząsnąłem z rozdrażnieniem głową…
Słodka, naiwna, ale zawsze wierząca we mnie Pansy. Tęskniłem za jej głosem, zapachem,
tęskniłem za jej obecnością, która kilka lat temu tak mi przeszkadzała, a teraz
oddałbym wszystko, by móc z nią porozmawiać. To spotkanie było naszym ostatnim
spotkaniem. I ja nie chciałem widzieć jej, i ona mnie. Czuła żal, jednak o
dziwo było mi z tym dobrze. Nie mogła marnować swojego życia na ciągłe próby
przemówienia mi do rozsądku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Spojrzałem na Timber, leżącą na podłodze
tuż przy moich nogach. Zasnęła. Nie chcąc jej zbudzić, cicho wstałem od stołu,
biorąc w dłonie talerz po naleśnikach. Włożyłem go do zlewu, odkładając umycie
go na kolejny dzień. Odwróciłem się z zamiarem wyjścia z kuchni, jednak jakie
było moje zdziwienie, kiedy zauważyłem stojącą na baczność Timber. Cicho
zaśmiałem się, a suczka, jakby widząc moje szczęście, pomerdała wesoło ogonem.
Zamyślenie przerwało głośny dźwięk smsa, dochodzący z mojego telefonu leżącego
na stole. Sięgnąłem po urządzenie, odruchowo od razu go odblokowując. Uśmiech
mimowolnie wkradł się na moje usta, sam nie wiem czemu. Odłożyłem telefon na
blat, ówcześnie wyciszając go. Wyszliśmy z kuchni, kierując się w stronę
sypialni, gdzie ciągle spała Megan. Byłem pewny, że będzie spała do samego
rana, ponieważ w tajemnicy przed nią, wsypałem do jej herbaty środek nasenny.
Nie zmieniało to jednak faktu, iż zamierzałem czuwać, a Timber, czy tego chciałem
czy nie, była ze mną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">„Spróbuj zawieść moją córkę, a spotkasz
się z moim gniewem, Malfoy. Jutro o 17 czekam przed szpitalem, nie spóźnij się.
Nie pytaj, skąd wzięłam Twój numer, mam swoje sposoby. Tym razem było to
sprawdzenie numeru w książce telefonicznej. Do zobaczenia, H.”</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nacisnęłam „wyślij” zupełnie z siebie
zadowolona i odłożyłam telefon na szafkę nocną, wstając z łóżka. Kątem oka
spojrzałam na Sophie, która już od dawna spała; potrzebowała tego jak
najwięcej, kolejny dzień miał być dla niej dniem pełnym wrażeń, więc
musiała mieć więcej sił niż zwykle. Próbowałam sobie wyobrazić to spotkanie,
spotkanie moje i Sophie z Malfoyem, ale każdy scenariusz, jaki tworzyłam w moim
umyśle, wydawał mi się śmieszny, mało realistyczny. W końcu dawni wrogowie…
pójdą razem do wesołego miasteczka. Wiedziałam, że pomiędzy mną a <i>nim</i> coś
nieodwracalnie się zmieniło, jednak nie chciałam o tym myśleć. Jedyne czego
pragnęłam to zdrowia dla Sophie, a jeśli ceną tego miałaby być poprawa
stosunków z Malfoyem, nie miałam innego wyjścia. Stanęłam na rozdrożu dróg,
doskonale wiedząc, w którą ścieżkę mam się skierować; gdybym wybrała źle,
wszystko mogłoby się rozpaść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wyszłam z pokoju, gasząc przy tym światło.
Nie zamykałam drzwi, wolałam od razu usłyszeć, gdyby coś miało się dziać. Przez
ostatnie dni mój słuch i wzrok znacznie się wyostrzyły. Nie wiedziałam, co było
tego przyczyną ─ pewnie matczyny instynkt, który zyskałam, będąc już w ciąży, a
który teraz zwiększył się jeszcze bardziej. Kilka lat temu, po tym momencie, gdy
dowiedziałam się, iż noszę pod sercem maleńką istotę, a następnie że jej życie
jest zagrożone, przeżyłam największy strach, jaki kiedykolwiek mogłam przejść.
Walka w bitwie o Hogwart wydawała mi się przy tym tak błaha… chodziło w końcu o
moje maleńkie, nienarodzone jeszcze dziecko. Nie mogłam pozwolić na to, by je
stracić. Nie, kiedy straciłam wszystko, co posiadałam, dla niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przeszłam wolnym krokiem do kuchni. Panele
skrzypiały pod moimi stopami, jednak starałam się nie zwracać na to uwagi;
Sophie miała twardy sen, już od małego uczyłam ją, aby spała nawet wtedy, gdy w
mieszkaniu grała muzyka lub była włączona pralka. Weszłam do kuchni: było to bardzo
małe pomieszczenie, ale mi jak najbardziej wystarczało. Już pierwszego dnia,
gdy przyjechałyśmy do Denver, zaczęłam szukać mieszkania, które mogłabym
wynająć. Zajmowanie przez cały czas pokoju w hotelu nie było dobrym pomysłem,
tym bardziej, że narażałam Sophie na jeszcze więcej zarazków. W końcu udało mi
się znaleźć dom, odpowiadający moim wymaganiom. Nie zastanawiałam się długo, od
razu wpłaciłam kwotę za wynajem za rok z góry. Nie wiedziałam co przyniesie mi
przyszłość ─ mogłam jedynie podejrzewać, że nie będzie łatwo. Czekały nas
trudne chwile, dobrze zdawałam sobie z tego sprawę, nawet nie próbowałam się
okłamywać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Podeszłam do kuchennego blatu i starłam
ściereczką wszystkie zabrudzenia, jakie pozostały po wspólnym robieniu kolacji.
Mimo że apetyt Sophie znacznie zmalał, przygotowywanie posiłków nadal ją
cieszyło, chociaż z ich jedzeniem było już o wiele trudniej. Westchnęłam
ciężko, przymykając na chwilę oczy. Ból w skroniach nieprzyjemnie pulsował;
oznaka kolejnej nieprzespanej nocy dała o sobie znać. Wydawało mi się, że nie
potrzebuję snu, że mogę funkcjonować dobrze bez tego, ale okłamywałam samą
siebie. Dobrze pamiętałam co powiedział mi kiedyś w szpitalu Malfoy… <i>„Wyśpij
się i odżywiaj zdrowo, a zapewniam cię, że będziesz tryskała siłami.” </i>Cholerny
Malfoy, wiedzący wszystko, jak zwykle, najlepiej. Miałam ochotę powiedzieć mu
wszystko, co cisnęło mi się na usta od naszego pierwszego spotkania w
Hogwarcie, ale coś, gdzieś głęboko we mnie, powstrzymywało mnie od tego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przekręciłam oczami, powstrzymując się od
głośnego krzyknięcia. W końcu ruszyłam się z miejsca i podeszłam do jednej z
szafek kuchennych. Otworzyłam jej drzwiczki i wyjęłam pudełko z lekami.
Zaopatrzyłam się w nie od razu po przyjeździe ─ wolałam być gotowa na każdą
chwilę. Znalazłam paczkę paracetamolu i wzięłam jedną tabletkę, popijając ją
wodą. Z momentem połknięcia pigułki, znacznie się uspokoiłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zanim wróciłam do swojego pokoju, weszłam
po drodze do łazienki. Chciałam się przebrać i po prostu położyć się spać, na
chwilę zapomnieć. Zdjęłam z siebie ubrania, wrzucając je od razu do pralki;
musiałam wyeliminować bakterie, które pozostały na odzieży, dlatego nie nosiłam
nic dłużej, niż jeden dzień. Zdawałam sobie sprawę ze swojego przewrażliwienia
na punkcie czystości, ale nie mogłam na to nic poradzić ─ byłam matką, która
martwiła się o swoje chore dziecko i wydawało mi się to normalne. Rozpuściłam włosy,
związane wcześniej w kucyka, co przyniosło mi ulgę. Przeczesałam je szczotką,
pozbywając się niechcianych kołtunów. Uniosłam wzrok do góry, przyglądając się
odbiciu kobiety, jaką się stałam. Nie dostrzegłam tej zmiany, kiedy z młodej
dziewczyny, walczącej w bitwie o Hogwart, stałam się kobietą, próbującą ratować
swoje dziecko. Pod oczami pojawiły się ślady zmęczenia, a na usta już rzadziej
wkradał się uśmiech, często zastępowało go przerażenie i strach. Jedyne, a przy
tym najważniejsze, co motywowało mnie do dalszej walki, była moja Sophie. I
zamierzałam walczyć do samego końca ─ nie bez powodu byłam Gryfonką i nazywałam
się Hermiona Granger ─ to o czymś świadczyło. Na moich ustach pojawił się
uśmiech; szczery i prawdziwy. Wychodząc z łazienki, zgasiłam za sobą światło i
jeszcze raz sprawdziłam, czy dobrze zamknęłam drzwi. W Denver nie czułam się
tak pewnie jak w Londynie, a leżąca na parapecie gazeta ciągle mi przypominała,
że za każdym rogiem może czaić się coś niebezpiecznego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>Znajdowałam się na ciemnej uliczce,
oświetlonej jedynie przez światło pobliskiej latarni. Księżyc został zakryty granatowymi
chmurami, z których lada moment mógł zacząć padać śnieg. Było przeraźliwie
zimno; moje dłonie zaczynały sinieć, dlatego schowałam je do kieszeni
płaszcza. Nie wiedziałam, dlaczego znajdowałam się akurat w tym miejscu.
Pierwszym, już bezwarunkowym odruchem, było rozejrzenie się wokół siebie i
zlokalizowanie Sophie. Nigdzie jej jednak nie dostrzegłam. Nie dostrzegłam
nikogo — byłam sama. Na początku nad moim ciałem zapanował strach o córkę,
serce zaczęło dwa razy szybciej bić. Zaczęłam iść wzdłuż ulicy, nerwowo
rozglądając się wokół siebie, szukając jakiejkolwiek wskazówki, która
naprowadziłaby mnie na jakiś trop. Próbowałam myśleć rozsądnie; zachowanie
zdrowego rozsądku jest w takich chwilach najważniejsze. Stanęłam w miejscu, po
czym kilka razy zaczerpnęłam świeżego powietrza. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Przetarłam dłońmi oczy, głęboko się
zastanawiając, jak w ogóle w tym miejscu się znalazłam. Machnęłam ręką, bo w
tej chwili nie było to ważne, najważniejsze było dla mnie to, by znaleźć Sophie
i wydostać się z tego miejsca. Bo Sophie musiała być ze mną, nigdy jej nigdzie
nie zostawiałam samej, chyba że chodziła do przedszkola — tę wersję od razu
odrzuciłam; był środek nocy. Przystanęłam w miejscu, jednak po chwili coś z
powrotem przykuło moją uwagę ─ na końcu ulicy dostrzegłam tabliczkę, na której,
jak przypuszczałam, znajdowała się nazwa ulicy. Zaczęłam iść w jej kierunku, by
jak najszybciej dowiedzieć się, gdzie jestem. Miałam dziwne wrażenie, że
poruszam się dwa razy wolniej niż normalnie, a szyld oddala się ode mnie,
zamiast przybliżać. W końcu, gdy wydawało mi się, że minęła cała wieczność,
dotarłam do końca ulicy. Napis na tablicy był rozmazany, ale udało mi się
odczytać nazwę: Abbey Road… Nigdy nie byłam w tym miejscu, chociaż nazwa
wydawała mi się znajoma. Czułam się całkowicie bezradna i zagubiona, pragnęłam
usiąść gdzieś w kącie i czekać aż wszystko rozwiąże się samo. To nie był jednak
dobry pomysł ─ musiałam iść.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>Zaczęłam nawoływać imię Sophie, naiwnie
sądząc, że to coś da. Za każdym razem odpowiadała mi głucha, przeraźliwa cisza.
Nie wiedząc czemu, zwróciłam w końcu uwagę na domy, między którymi
przechodziłam. Wcześniej skupiałam się jedynie na drodze i nie patrzyłam na to,
co znajdowało się wokół mnie. W każdym z mieszkań paliło się światło, ale nie
słyszałam żadnych odgłosów. Nawet wiatr, który przez cały czas mi towarzyszył,
teraz ucichł. Gdzieś w środku mnie coś kazało mi skręcić w lewo. Zobaczyłam
duży, zadbany dom. Furtka złowieszczo skrzypiała, jakby mnie ostrzegała, żebym
nie wchodziła na podwórko. Zrobiłam jej jednak na przekór, ponieważ po kilku
sekundach stałam na trawniku i przyglądałam się domowi. Intuicja nakazywała mi
podejść do okna i zajrzeć do środka, co było dla mnie dziwne, ale postanowiłam
tak też zrobić. Musiałam zobaczyć, kto jest w środku, może udałoby mi się
sprowadzić jakąś pomoc w poszukiwaniach córki. Podeszłam do okna i…
zamarłam. Na samym środku w, jak podejrzewałam, salonie, stała ogromna, pięknie
przyozdobiona choinka. Wokół niej biegały dzieci, radośnie pokrzykując. To
jednak nie spowodowało u mnie szoku, a fakt, że jest tam Sophie… w towarzystwie
swojego ojca, bawiącego się z nią jej ulubionym misiem. Oliver coś powiedział,
nie byłam w stanie dosłyszeć co, ale wszyscy zaczęli schodzić się do jednego
pokoju i zasiadali przy stole. Była Wigilia. A mnie nie było przy Sophie. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Nagle zauważyłam Harry’ego, Ginny i Rona
witającego się z Woodem. Widziałam ludzi, których dobrze pamiętałam z Hogwartu,
ale nie było dla mnie tam miejsca. Szybko oddaliłam się od okna, jednak tylko
po to, by stanąć pod drzwiami wejściowymi i zacząć dzwonić. Przez długi czas
nikt nie otwierał; chciałam wejść sama do środka, bez żadnego uprzedzenia. Mimo
że myśli szalały w mojej głowie i nie potrafiłam ich okiełznać, starałam się
być spokojna. Zaraz wszystko miało się wytłumaczyć, to musiało być jakieś
nieporozumienie. Oliver Wood nigdy nie interesował się Sophie, niczego nie
rozumiałam. W końcu po kilku minutach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
Uniosłam oczy do góry, napotykając wzrok Olivera. Na jego twarzy pojawiło się
zaskoczenie wymieszane z pogardą.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Co tu robisz, Granger? ─ zapytał sucho,
nawet nie zapraszając mnie do środka. Stał w progu, wpatrując się we mnie
niecierpliwym wzrokiem. Przełknęłam głośniej ślinę; sama nie wiedziałam czemu,
ale zabrakło mi odwagi, by odebrać własną córkę z jego rąk.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Przyszłam po Sophie. Nie masz prawa mi
jej zabrać, od urodzenia nie zainteresowałeś się jej losem, zajmowałam się nią
tylko i wyłącznie ja. Przyprowadź ją, na pewno jest zdezorientowana i nie wie
co się dzieje, nikogo tu nie zna, nawet ciebie! Jesteś dla niej obcą osobą…</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Granger, co ty w ogóle mówisz? Oddałaś
ją po porodzie, zniknęłaś, zachowałaś się jak tchórz, bojąc się macierzyństwa…
Zostawiłaś mi ją pod drzwiami, do cholery, i teraz sądzisz, że oddam ci moje
dziecko?</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Nie drwij ze mnie, Oliver. Nie
oszalałam, to ja widziałam, jak Sophie robi swoje pierwsze kroki, to ja
musiałam ją nosić po nocach, kiedy miała kolki… Przestań ze mnie kpić, nie
oszukasz mnie!</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>─ Tatusiu, co to jest za pani? <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Najpierw usłyszałam cichutki głosik,
dopiero później zobaczyłam jak mała dziewczynka, chowająca się za nogą
mężczyzny, wychyla z ciekawością głowę. Jej spojrzenie zdradzało, że była
ciekawa, kim jestem, chociaż dla mnie było to tak oczywiste; przecież byłam jej
mamą, zawsze tuż przy niej… Ale mimo to, coś wewnątrz mnie kazało mi się
poddać, przestać walczyć, ponieważ i tak z góry byłam skazana na niepowodzenie.
Patrzyłam z rozczuleniem na moją córkę i nie potrafiłam wyobrazić sobie życia
bez niej. W jednej chwili przemknęła mi myśl, że może rzeczywiście to wszystko
urojenia, a wspomnienia, związane z moją córką, były zmyślone. Oliver ukucnął
naprzeciwko dziewczynki i uśmiechnął się, biorąc w swoje dłonie rączki
dziewczynki.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>─ Nikt ważny, Sophie. Pani pomyliła adres.
Wróć do salonu i dokończ jedzenie swojej kolacji, bo później odwiedzi nas
święty Mikołaj, a przecież wiesz, że on przychodzi tylko do grzecznych dzieci.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Dziewczynka pokręciła ze zrozumieniem
głową, szeroko się uśmiechając. Spojrzała na mnie, a potem przybliżyła się do
mężczyzny i mocno go przytuliła. Mocne ramiona Olivera przytuliły dziewczynkę z
czułością, jakiej jeszcze nigdy nie było mi dane zobaczyć. Kilka sekund później
Sophie oderwała się od niego, odwróciła się i wróciła do pokoju, ani razu nie
oglądając się za siebie. Moje serce pękało z każdą chwilą na coraz mniejsze
kawałki. Oddech nienaturalnie przyspieszył, a w oczach zebrały się łzy. Wood
podniósł się do góry; był ode mnie wyższy i takie też było jego spojrzenie.
Uważał się za kogoś lepszego.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Sophie… ─ wyszeptałam, zaciskając wargi.
─ Będę walczyć i...</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">─ Daj spokój, Granger… Co tym zdziałasz?
Nie widzisz jakie ma dobre życie, jak dobrze jej bez ciebie? Ma wszystko czego
potrzebuje, kochającego ojca, który jest przy niej zawsze. Odpuść, nie nadajesz
się na matkę, po prostu. A teraz wybacz, ale mam gości i córkę, muszę się nimi
zająć. Do widzenia, Hermiono ─ powiedział i patrząc mi prosto w oczy, zamknął
drzwi.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>Wybiegłam na środek drogi, głośno
krzycząc. Nie zważając na to, co działo się wokół mnie, upadłam na kolana i
głośno zapłakałam. Nie wiedziałam jak walczyć, wszystko w tej jednej chwili
straciło dla mnie sens, było bezwartościowe; bez Sophie byłam niczym. A gdy z
nieba spadł śnieg, nadal płakałam, bardzo dobrze słysząc wszystko, co działo
się w domu obok.</i></span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gwałtownie zaczerpnęłam powietrza,
otwierając oczy na oścież. Wstałam z łóżka, ignorując kręcenie w głowie, i
pierwsze co zrobiłam, to pobiegłam do pokoju Sophie, chcąc sprawdzić, czy ten
koszmar był tylko koszmarem, a nie niczym więcej. Odetchnęłam z ulgą, widząc
zakopaną w pościeli dziewczynkę. Ten sen był dla mnie tak realistyczny; serce
nadal biło mi w nierównym tempie, nie mogąc się uspokoić. Bluzka, którą
założyłam na noc do spania, była cała mokra od potu. Wyobrażenie Olivera jako
ojca idealnego i Sophie mówiącej do niego „tatusiu”, było dla mnie dużym
przeżyciem. Zaczęłam zastanawiać jak wyglądałoby moje życie, gdyby Wood nie
zostawił nas samych, a moja córka miałaby normalną rodzinę. Nie potrafiłam
sobie tego wyobrazić, ale dobrze wiedziałam, że kiedy Sophie dorośnie, będzie
chciała poznać swojego ojca; nie miałam w tej kwestii nic do powiedzenia.
Stojąc w progu drzwi, prowadzących do pokoju dziewczynki, miałam idealny widok
na okno. Słońce powoli wychylało się zza horyzontu, budząc się do życia.
Westchnęłam i uśmiechnęłam się lekko do siebie, dobrze wiedząc, że ten dzień
będzie dobry ─ w końcu moja córka miała spełnić dzisiaj swoje kolejne, małe
marzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Mamo, szybciej! W końcu się spóźnimy na
pokaz fajerwerków ─ marudziła Sophie kilkanaście minut przed wyjściem, podczas
gdy ja przygotowywałam się do wyjścia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dziwnie się czułam, wybierając te
ładniejsze ubrania, schowane jeszcze w walizkach; w ostatnich dniach ubierałam
rzeczy, które będą wygodne i dobrze będę się w nich czuła. Nie zależało mi na
moim wyglądzie, nie dbałam o to… Dzisiaj jednak, wychodząc gdzieś indziej niż
do szpitala, chciałam czuć się kobietą, dorosłą i zadbaną, a nie być jej
wrakiem. Robiłam to tylko i wyłącznie dla siebie. Sophie już od samego rana
biegała po całym domu, wybierając dla siebie ubrania i przymierzając je. Nie
wiedziałam, skąd tyle u niej sił, tym bardziej, iż poprzedniego dnia wyglądała
na bardzo zmęczoną, a w tej chwili tryskała życiem i radością. Kilka razy
musiałam sprawdzać jakie atrakcje będą w wesołym miasteczku; fajerwerki i
karuzele były chyba dla niej najważniejszym punktem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Spokojnie, mamy jeszcze kilka minut,
zanim przyjedzie po nas taksówka. Poza tym, nie wiem, czy pamiętasz, ale
zaprosiłaś jeszcze doktora Malfoya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Pamiętam ─ odparła z powagą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po sekundzie coś jej się przypomniało,
ponieważ zrobiła przerażoną minę i pobiegła szybko do swojego pokoju. Wróciła
ze swoim plecakiem, niosąc pod pachą Rudolfa, swojego misia. Przypomniał mi się
obraz Olivera ze snu, bawiącego się z dziewczynką właśnie tym pluszakiem.
Wciągnęłam głośno powietrze, zwracając na siebie uwagę córki. Przyglądała mi
się z uwagą, jakby czekała na jakieś wyjaśnienie, skąd z mojej strony takie
zdziwienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ To dobry pomysł, żebyś brała Rudolfa,
Sophie? Nie zgubisz go? ─ zapytałam, wpinając w swoje włosy ostatnią wsuwkę.
Byłam gotowa, mogłyśmy ruszyć w drogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Mamo, Rudolf jest moim najlepszym przyjacielem,
nigdy go nie zgubię. Zresztą on sam się znajdzie! Przecież wie, gdzie mieszkamy
─ odpowiedziała zupełnie przekonana, zastanawiając się, czemu w ogóle w to
wątpiłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pokręciłam ze zrozumieniem głową,
uśmiechając się. Wyjęłam z szafy swój płaszcz oraz kurtkę należącą do
dziewczynki. Podałam ją małej blondynce, by sama mogła się ubrać. Pomogłam jej
jedynie w założeniu butów; ukochane trampki według Sophie pasowały na każdą
okazję i nawet nie pozwalała mi kwestionować tej decyzji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Wychodzimy? Nie zapomniałaś niczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Wychodzimy, spóźnimy się! ─ krzyknęła z
paniką dziewczynka, wybiegając z mieszkania. Po raz ostatni zerknęłam, czy
wyłączyłam światła w pokojach, a w kuchni nie zostawiłam włączonego gazu; wszystko
było w porządku. Zamknęłam za sobą drzwi, chowając po chwili klucze do torby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Sophie złapała mnie za rękę i pociągnęła
schodami w dół. Mieszkałyśmy w zwykłej kamienicy, na drugim piętrze.
Mieszkanie, które zajmowałyśmy, było odnowione i nie potrzebowało już żadnego
remontu, co dla mnie liczyło się najbardziej. Gdy Sophie była chora, nie miałam
czasu ani głowy, by przejmować się jeszcze odnowieniem poszczególnych
pomieszczeń. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wyszłyśmy na zewnątrz ─ powietrze było już
chłodniejsze niż po południu, ale nie można było się tym faktem dziwić, w końcu
jesień zawitała już na dobre. Stanęłyśmy przed klatką. Rozejrzałam się w
poszukiwaniu zamówionej już rano taksówki, jednak nigdzie jej nie dostrzegłam. Coś
było nie tak; Sophie, stojąca obok mnie, zaczęła nerwowo się rozglądać. Wyjęłam
z torby telefon i wybrałam numer do kierowcy samochodu. Po trzech sygnałach
mężczyzna w końcu odebrał telefon. Dowiedziałam się jednak, iż moja taksówka
została odwołana; zanim na dobre zaczęłam się kłócić, taksówkarz sam się
rozłączył, mając najwyraźniej dość mojego głosu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Miałam ochotę głośno przekląć, ale w
obecności Sophie zatrzymałam złość w sobie. Z odrobiną niepewności zaczęłam
szukać w torebce kolejnej wizytówki; poprzedniego dnia wyjęłam z niej wszystkie
rzeczy, więc dobrze wiedziałam, iż po prostu jej tam nie będzie. Byłam gotowa
wrócić się do domu, aby znaleźć w książce telefonicznej numer do jakiegokolwiek
kierowcy, kiedy dosłownie przed nami zatrzymał się samochód. Szyba odsunęła
się, ukazując nam rozbawionego Malfoya. Sophie głośno się zaśmiała, a ja miałam
ochotę ze złości krzyknąć. Nawet kilka lat po zakończeniu nauki w Hogwarcie
musiał mnie denerwować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Zamawiały panie taksówkę? ─ zapytał,
wychodząc z samochodu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Tak, ale… Chwila, to ty go odwołałeś,
prawda? ─ zapytałam, gdy Malfoy pomagał wchodzić zadowolonej Sophie do
samochodu, mówiącej coś cicho do mężczyzny. ─ Sophie, tylko zapnij pasy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Ten dzień miał być dla twojej córki idealny,
prawda? Pomyślałem, że dobrze by było, gdyby miała swój samochód, który może ją
zawieźć, gdzie tylko zapragnie. Nie myśl zbyt dużo, Granger, bo dostaniesz
zmarszczek ─ powiedział, otwierając przede mną drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Stał zdecydowanie za blisko, czułam jego zapach,
drażniący mnie w pewien sposób. Musiał wziąć naprawdę na poważnie to
zaproszenie, ponieważ założył na siebie czarny płaszcz. Zauważyłam wystający
szary kołnierzyk od koszuli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Twoja troska jest wzruszająca, Malfoy.
Radziłabym nie mówić tego na głos, bo jeśli Sophie usłyszy, że możesz ją
zawieźć gdzie tylko zechce, każe ci jechać do Londynu, żeby odwiedzić swoje
koleżanki. Ona naprawdę bierze wszystko na serio, uważaj ─ odparłam,
mrużąc oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Dawno nie byłem w Londynie, mogę się
przejechać, czemu nie. Będzie problem z transportem, ale coś wymyślę, w końcu
nie poddaję się łatwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zamknął drzwi samochodu, kiedy usiadłam na
swoim miejscu. Odwróciłam się do Sophie i uśmiechnęłam się szeroko, widząc jej zadowoloną
buzię. Posadziła na swoich kolanach Rudolfa, mocno go do siebie przytulając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Malfoy usiadł obok mnie i odpalił
samochód, odjeżdżając spod kamienicy. Był całkowicie skupiony na jeździe; ciszę
przerywała jedynie piosenka lecąca z radia. Mimo wszystko atmosfera w
samochodzie była dziwnie zwyczajna, tak jakby fakt, że jadę z nim samochodem do
wesołego miasteczka, nie był niczym szczególnym. Mężczyzna spokojnie zmieniał
biegi, co rusz dodając gazu, zatrzymując się na każdym skrzyżowaniu, jeśli
nadeszła taka potrzeba. Żałowałam, że nie zrobiłam prawa jazdy wtedy, kiedy
jeszcze miałam taką możliwość; teraz mogłam jedynie dzwonić po taksówki, co nie
było zbyt dobre dla moich wydatków, zwłaszcza teraz. Właśnie w tym momencie
obiecałam sobie, że nauczę się jeździć samochodem, kiedy tylko sprawa z Sophie
się ustabilizuje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkamy? ─
zapytałam, odchrząkując.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Hm, jak to było? Nie pytaj jak znalazłem
twój adres, mam swoje sposoby. Ten był akurat telefonem do pracy i poproszeniem
koleżanki o sprawdzenie w papierach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zaśmiałam się, kładąc swoje dłonie na
torebce. Spojrzałam kątem oka na Mafloya — wydawał się być całkowicie
rozluźniony, jakby takie chwile, kiedy idzie gdzieś indziej niż do pracy,
zdarzały się naprawdę rzadko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wesołe miasteczko było rozstawione
niedaleko naszego domu, dlatego po kilku minutach jazdy mogliśmy już podziwiać
ogromny, kolorowy namiot. Słyszałam jak Sophie, siedząca z tyłu, wzdycha z
zachwytem. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech, u Malfoya także
zauważyłam pewną radość. Sophie zarażała nas swoim dobrym humorem, dzięki niej
akceptowaliśmy swoją obecność i nawet nie przeszkadzało mi, iż mój szkolny wróg
siedzi tak blisko mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Mężczyzna zaparkował niedaleko wejścia.
Jak przystało na <i>prawdziwego arystokratę</i>, jakim przecież był,
szybko wyszedł z samochodu i otworzył drzwi, zarówno z mojej strony, jak i od
strony dziewczynki. Założyła na swoje plecy plecak, z którego wystawał Rudolf.
Wyciągnęła w moją stronę rączkę, aż w końcu ruszyłyśmy przed siebie. Draco
szedł tuż obok nas, a Sophie co chwilę upewniała się, czy aby na pewno tam
jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Sophie, gdzie chcesz najpierw iść? ─
zapytałam, kucając naprzeciwko dziewczynki i poprawiając jej szalik. Rozejrzała
się wokół siebie i wskazała ręką na jedną z karuzeli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Tam, proszę, mogę iść tam?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Jasne, że możesz, to twój dzień ─
odparłam, podnosząc się z ziemi. Jak na razie nie było na placu zbyt dużo
ludzi, podejrzewałam, że dopiero za jakiś czas wszyscy zaczną się schodzić. ─
Mam wejść tam z tobą?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Mamo, jestem już duża ─ upomniała mnie
dziewczynka, a stojący obok mnie Mafloy parsknął śmiechem. ─ Widzisz, on mnie
rozumie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Sophie, mówiłam ci coś już kiedyś, że to
nie jest twój kolega, zebyś do niego tak mówiła ─ powiedziałam. ─ Dobrze,
kupimy ci jeden bilet, ale na następną karuzelę zabierzesz też mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ No dobra ─ odparła i pobiegła w kierunku
wybranej już karuzeli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Ruszyliśmy za dziewczynką, która już z
zachwytem przyglądała się maszynie. Nie mogła się doczekać, kiedy karuzela
ruszy. Podeszłam do mężczyzny, u którego wykupywało się specjalne żetony i
kupiłam jeden z nich. Sophie mogła od razu wybrać dla siebie miejsce, nie
zastanawiała się nad tym zbyt długo; zdecydowała się na jednorożca, co nie było
dla mnie dużym zdziwieniem. Zanim wygodnie usiadła, kilka razy upewniłam się,
czy na pewno chce jechać i się nie boi, jednak odprawiła mnie jednym zdaniem,
które słyszałam ostatnio tak często: „jestem już duża”. Pamiętałam niektóre
chwile tak, jakby to było wczoraj, gdy powiedziała swoje pierwsze słowo czy
nauczyła się na pamięć wierszyka na Dzień Matki. Dawała mi wiele powodów do
dumy, a teraz dała kolejny; była odważna, dla mnie była najodważniejsza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">W końcu karuzela ruszyła; na ten jeden
moment zapomniałam o Malfoyu, którego nawet przy mnie nie było. Sophie szeroko
się uśmiechała i to było dla mnie najważniejsze. Nie wiedzieć czemu w kącikach
moich oczu pojawiły się łzy — pozbyłam się ich natychmiast, szybko mrugając
oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Wata cukrowa dla szanownej pani. ─ Usłyszałam
głos Malfoya. Odwróciłam się w jego kierunku i zobaczyłam ogromną, różową kulę
waty cukrowej. Zaśmiałam się, spoglądając z politowaniem na mężczyznę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Dobrze, że Sophie cię chciała zabrać, od
razu obudziło się w tobie dziecko. Chociaż, hej, czekaj, ono nigdy cię nie
opuściło! Zawsze byłeś dziecinny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ A ty zawsze przemądrzała ─ odparł,
podając mi watę. ─ Dla Sophie też wziąłem, tylko mniejszą, chyba nie masz mi
tego za złe?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Będzie najszczęśliwsza na świecie, jeśli
dostanie od ciebie watę cukrową. Jadła ją naprawdę strasznie dawno temu. W
Londynie nie było często takich atrakcji dla dzieci, więc pewnie dlatego tak
się ucieszyła, widząc wesołe miasteczko tutaj.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Do Denver dość często przyjeżdżają, więc
uważaj, żebyś nie zbankrutowała na karuzelach i wacie cukrowej ─ powiedział.
Kątem oka zerknęłam na niego; przypatrywał się z uwagą poruszającej się
karuzeli, nie spuszczając z niej wzroku. Przeniosłam swoje spojrzenie także na maszynę,
patrząc na moją córkę i próbując jak najlepiej zapamiętać tę chwilę. Bo takie
momenty były warte zapamiętania, dla takich chwil warto było żyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Nie tęsknisz za domem? ─ zapytał nagle,
kompletnie wytrącając mnie z zamyślenia. Nie zdążyłam mu jednak odpowiedzieć,
ponieważ karuzela zatrzymała się, a Sophie po chwili do nas dobiegła. ─
Proszę, wata cukrowa specjalnie dla ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Dziękuję! ─ odkrzyknęła, odbierając ją i
uśmiechając się szeroko do Malfoya. Darzyła go coraz większą sympatią. Biło od
niego dziwne ciepło, dzięki któremu przyciągał do siebie ludzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Może usiądźmy na ławce i zjedzmy na
spokojnie, hm? ─ Mina Sophie wyrażała zupełnie co innego; bała się, że nie
zdąży wszystkiego obejrzeć, nie starczy jej czasu. Widziałam to w jej oczach,
gdy spoglądała na wszystkie atrakcje, jakie na nią czekały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ To dobry pomysł ─ poparł mnie Draco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wolnym krokiem zaczęliśmy się kierować w
tamtą stronę, podczas gdy Sophie już usadowiła się na ławce tak, aby było jej
wygodnie. Wyjęła z plecaka Rudolfa i razem z nim podziwiała miejsce, w jakim
przyszło jej się znaleźć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Pytałeś mnie, czy tęsknię za domem. To
chyba oczywiste, że tęsknię. Każdego dnia brakuje mi tamtych ulic, ludzi, z
jakimi przyszło mi pracować czy sąsiadów. Brakuje mi wszystkiego, co w jakiś
sposób wiązało mnie z domem. A ty? Tęsknisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Może na początku tęskniłem, ale teraz…
teraz tutaj jest mój dom, więc nie, nie tęsknię ─ odparł pewnym głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Kłamiesz. Tęsknisz, i to cholernie,
tylko nie chcesz tego sam przed sobą przyznać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Znowu się przemądrzasz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Przepraszam ─ odpowiedziałam nieszczerze,
nawet nie próbując tego ukryć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Doszliśmy do ławki i zajęliśmy na niej
miejsce; ja po prawej stronie Sophie, Malfoy po lewej. Dziewczynka zerknęła to
na mnie, na siedzącego obok mężczyznę i… przytuliła się do niego, wywołując u
mnie ogromne zdziwienie. Blondyn zerknął na mnie zszokowany, jakby badając moją
reakcje. Ja jedynie kiwnęłam głową i odwróciłam wzrok od rozgrywającej się
sceny. Było to dla mnie coś nowego, Sophie nigdy nie zachowywała się tak ufnie
w stosunku do innych ludzi i nie wiedziałam, co było powodem tej zmiany.
Oparłam się wygodnie o ławkę i zaczęłam jeść swoją watę cukrową. Po jakimś
czasie siedzenia w ciszy poczułam jak przytula się do mnie dziewczynka. Od razu
odwzajemniłam uścisk, całując córkę z czubek głowy. Ktoś, kto obserwowałby nas
z boku, mógłby pomyśleć, że jesteśmy szczęśliwą rodziną; jakżeby się mylił!
Byliśmy dwójką samotnych ludzi, których jedyne co łączyło to wspólna
przeszłość, a mała dziewczynka siedząca pośrodku była czynnikiem, prowadzącym
do polepszenia naszych relacji…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zapadła noc. Na drodze jeździło już coraz
mniej samochodów, ruch był o wiele mniejszy, niż kiedy wyjeżdżaliśmy. Słońce
już dawno zaszło, a księżyc zajął jego miejsce. Na niebie nie było ani jednej
chmurki, zupełne przeciwieństwo pogody z mojego koszmaru. Gwiazdy migotały na
niebie, układając się w przeróżne konstelacje. Było dobrze. W samochodzie cicho
grała muzyka, działając uspokajająco na nas wszystkich. Malfoy prowadził
samochód zupełnie rozluźniony, a ja wyglądałam przez okno, podziwiając
otaczającą nas okolicę. Z pewnością mogłam zaliczyć ten dzień do udanych,
wszystko wyszło tak, jak było zaplanowane, ale mimo wszystko najważniejsze było
to, że Sophie była szczęśliwa. Jej szczęście sprawiało radość mi i tak naprawdę
niczego więcej nie potrzebowałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dojechaliśmy pod kamienicę. Kiedy Draco
zatrzymał samochód, między nami zapadła cisza. Odwróciłam się do tyłu, do
Sophie; nie odzywała się od kiedy wyjechaliśmy i tak jak podejrzałam ─ zasnęła.
Przytulała się do Rudolfa, a jej plecak leżał tuż obok niej. Westchnęłam cicho
i zanim zdążyłam coś powiedzieć, odezwał się Malfoy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Pomogę ci. ─ Wysiadł z samochodu tylko
po to, by otworzyć mi drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Dziękuję ─ odparłam ze skinięciem głowy.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wyszłam na zewnątrz, podczas gdy Malfoy
już wziął rzeczy należące do Sophie. Przez ramię przewiesił jej plecak, a w
dłonie wziął, nawet nie wiem jakim cudem, Rudolfa. Dziewczynka była wyczulona
na punkcie swojego misia i w czasie snu musiała mieć go przy sobie. Malfoy bez
słowa przepuścił mnie, bym odpięła delikatnie pasy i wzięła córkę na ręce.
Poruszyła się, a ja byłam pewna, że już się obudzi ─ na szczęście tylko mocniej
się przytuliła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Zaprowadzę was do domu ─ szepnął cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zamknął samochód i powoli zaczęliśmy iść w
stronę wejścia. Otworzył przede mną drzwi; powiedziałam ledwo słyszalne <i>„dziękuję”</i>.
Zanim doszliśmy na górę, już zaczynały drętwieć moje ręce. Przypomniałam sobie,
iż klucze od mieszkania schowałam do torby, szukanie ich jedną dłonią było
naprawdę trudne, tym bardziej, że Sophie powoli zaczynała zsuwać się z moich
ramion. Malfoy na szczęście zauważył moje próby znalezienia kluczy, ponieważ
bez żadnego słowa wziął moją torebkę i odszukał ją za mnie. Włożył klucz do
zamka i przekręcił go, otwierając drzwi. Przepuścił mnie do środka, a gdy
myślałam, że już w tym momencie się pożegnamy, on wszedł za mną. Mimo to
zignorowałam mężczyznę i przeszłam do pokoju Sophie, marząc tylko o tym, aby
już ją położyć w łóżku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zamknęłam drzwi od jej pokoju; w kuchni
paliło się światło, więc widocznie Malfoy musiał się już rozgościć. Stanęłam w
progu pomieszczenia, patrząc co robi. Stał przy oknie i czytał… czytał gazetę,
której jeszcze nie zdążyłam wyrzucić. Przez chwilę przyglądałam mu się, nie
zdarzając swojej obecności. Draco zmienił się, zmężniał, w niczym nie
przypominał nastolatka, którym był w Hogwarcie. Przeszedł przemianę nie tylko z
wyglądu, ale także z charakteru; przynajmniej tak mi się wydawało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Wiesz, że nieładnie jest grzebać w
rzeczach obcej osoby bez pozwolenia? ─ zapytałam, wchodząc do kuchni i
opierając się o ścianę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Czekałem aż się odezwiesz. Stoisz od
kilku minut i mi się przyglądasz, jestem tak interesujący? A poza tym ─ nie
jesteś obcą osobą, jesteś Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Nie jesteś interesujący, po prostu zastanawiam
się w jaki sposób powinnam się ciebie pozbyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Sarkazm do ciebie nie pasuje, Granger.
Ta gazeta… ─ zaczął, odkładając ją na swoje miejsce. ─ Wiedzą, gdzie jesteś.
Zaraz znowu zaczną węszyć, nie dadzą ci spokoju, wiesz o tym? O mnie też się
dowiedzą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Nie dramatyzuj, Malfoy. Nie zauważyłam,
żeby ktoś za mną chodził czy mnie śledził… Napisali w Proroku jeden artykuł, że
ktoś mnie widział na Pokątnej, ale dadzą mi spokój, nie będą ciągle rozwlekali
tego tematu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Nie zdziw się, Granger, kiedy do twoich
drzwi zapukają twoi przyjaciele. Zorientowałem się, nie patrz tak na mnie.
Zawsze nierozłączni, a teraz nagle jesteś sama? Wystarczyło tylko połączyć fakty,
nie jestem taki głupi, za jakiego mnie masz. W końcu jestem Ślizgonem, zawsze
wszystkiego się dowiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Sam nie jesteś lepszy. A twoi
przyjaciele? Parkinson, Zabini czy może Nott? Nie osądzaj mnie, Malfoy, skoro
niczego nie wiesz, a sam popełniasz identyczne błędy. Proszę, proszę,
poruszyłeś temat Hogwartu, czyżby wróciły wspomnienia? ─ zapytałam, lekko się
uśmiechając. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i podszedł bliżej. Był o
wiele ode mnie wyższy, więc musiałam zadrzeć głowę, by widzieć jego twarz. Jego
niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z uwagą, jakby chciał odczytać moje
myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Żebyś wiedziała, przez twój przyjazd
wszystko wróciło o wiele intensywniejsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Odwróciłam się, zrywając kontakt wzrokowy
i podchodząc do drzwi wyjściowych. Dawałam mu tym samym znać, że dzisiejszy
dzień dobiegał już końca; nadszedł czas się rozstać. W tym dniu coś
nieodwracalnie zmieniło się w naszych relacjach, oboje zdawaliśmy sobie z tego
sprawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ To był dobry dzień ─ powiedziałam cicho.
─ Dziękuję, że zgodziłeś się z nami jechać. Sophie była naprawdę szczęśliwa,
cały dzień biegała po domu i stresowała się, że nie zdążymy. To było dla niej
naprawdę ważne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Ja też dziękuję. Mogłem się trochę
oderwać od pracy, od ciągłych konferencji, w których biorę udział. To wyjście
dobrze mi zrobiło, zresztą najlepsze było ono dla twojej córki<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Pokręciłam głową na znak, iż wiem o co mu
chodzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Kolejna chemioterapia…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Za tydzień. Dobrze jest widzieć, że
pierwsze leczenie przyjęła dobrze, to bardzo ważne w całym cyklu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Tak, ja też się bardzo cieszę. Zaczęły
jej wypadać włosy… i nie wiem jak mam jej to powiedzieć. Nie wiem, czy powinnam
ci o tym mówić, ale spotkałeś się już z takimi przypadkami, więc pewnie znasz
się lepiej i powiedziałbyś mi, co mam zrobić, jak wytłumaczyć...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Powiedz prawdę. Nie ma co kłamać, po
prostu powiedz, że leczenie tej choroby niesie za sobą skutki, między innymi
wypadanie włosków. Powiedz, że kiedy to wszystko się skończy, jej włosy bardzo
szybko odrosną, w dodatku jeszcze piękniejsze i zdrowsze. Jesteś mądra,
Granger, poradzisz sobie z tym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Komplement z ust Draco Malfoya, czyżbym
była w niebie? Zrobię tak, jak mówisz, to chyba rzeczywiście najlepszy sposób.
To… dobranoc, Malfoy — powiedziałam, przegryzając ze stresu wargę.
Prowadziliśmy normalną rozmowę, jak normalni, dorośli ludzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">─ Dobranoc, Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przełknęłam głośno ślinę, czując
przyspieszone bicie serca. Jego obecność źle na mnie działała, zachowywałam się
dziwnie i nie w moim stylu. Mężczyzna jeszcze przez chwilę stał naprzeciwko
mnie, zastanawiając się nad czymś, jednak w końcu spojrzał w moje oczy, skinął
głową i wyszedł, pozostawiając mnie samą z milionem myśli kotłujących się w
głowie. Oparłam się o ścianę i głośno odetchnęłam. Mimo wszystko cieszyłam się,
że ten dzień dobiegł już końca. Zbyt długie przebywanie w towarzystwie Malfoya
nie wpływało na mnie dobrze. Usiadłam na podłodze przy drzwiach, zastanawiając
się, co tak właściwie wyprawiam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/05/rozdzia-12.html" target="_blank">Poprzedni </a>| <a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/08/rozdzia-14.html" target="_blank">Następny</a></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com58tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-30162646795106918592015-05-10T14:24:00.000+02:002017-07-01T16:49:27.844+02:00Rozdział 12<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mamo, a długo jeszcze będziemy jechać? <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Usłyszałam znudzony głos Sophie, siedzącej obok mnie. Zerknęłam na
nią kątem oka i cicho westchnęłam pod nosem. Od piętnastu minut co chwilę
pytała kiedy będziemy. Taksówkarz, prowadzący samochód, nieznacznie chrząknął,
zaciskając mocniej dłonie na kierownicy. Nie dziwiłam się mężczyźnie, że powoli
traci cierpliwość, sama byłam na jej skraju, jednak zrobiłam to, czego od
zawsze uczyła mnie babcia: w duchu policzyłam do dziesięciu i zdenerwowanie
momentalnie przeszło. Spojrzałam na dziewczynkę, patrzącą na mnie z
wyczekiwaniem, aż w końcu odpowiem. Minęły cztery dni od pierwszej
chemioterapii i trzy od kiedy wyszłyśmy ze szpitala. Przez pierwszy dzień może
i było trudno, ale każdy kolejny wydawał się prostszy. Pojawiający się uśmiech
na twarzy mojej córki był potwierdzeniem, że pierwsze cierpienie minęło i teraz
może być tylko lepiej; wierzyłam w to, wiara w takich chwilach była
najcenniejsza. Skóra dziewczynki była nadal nienaturalnie blada, a gdy
dzisiejszego ranka rozczesywałam jej włosy zauważyłam, że wypada ich coraz
więcej. Nie wiedziałam jak powinnam jej to powiedzieć, bałam się tej reakcji. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Sophie, dopiero co wyjechaliśmy, a ty zdążyłaś już zapytać cztery
razy kiedy będziemy. Jak pan kierowca dojedzie na miejsce, to będziemy,
spokojnie — odparłam, obserwując dokładnie rekcję dziewczynki. Zrobiła
naburmuszoną minę i odwróciła się w stronę okna, opierając czoło o szybę. Nie
zdziwiłam się zbytnio, kiedy tak się
zachowała. Była moją córką, potrafiłam już przewidzieć, jak może
postąpić w niektórych przypadkach i nie było to dla mnie czymś nowym. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Między nami siedział Rudolf — miś, którego ostatnio nie
odstępowała nawet na krok. Nie pozwoliła mi go nawet wyprać; musiałam zrobić to
w nocy, kiedy spała, ponieważ inaczej nie dałabym rady. Przekonywanie, iż nawet
misie muszą się kąpać, nic nie dawało. Sophie pozostawała w tej kwestii
nieugięta. Byłam świadoma tego, że pozwalam dziewczynce na zbyt wiele, że nie
powinnam, bo to niesie za sobą konsekwencje, ale często po prostu nie
potrafiłam powiedzieć<span class="apple-converted-space"><i> </i></span><i>nie</i>.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mamo, patrz, wesołe miasteczko… i cyrk! — krzyknęła
niespodziewanie Sophie, odwracając się w moją stronę. Podążyłam wzrokiem w
stronę, którą wskazywała palcem i uśmiechnęłam się szeroko. Sophie wpatrywała
się z zachwytem w wielki, kolorowy, rozstawiony już namiot; kąciki jej ust
ciągle były uniesione do góry. — Mamusiu, pojedziemy tam? Proszę, proszę,
proszę!<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Zobaczymy, Sophie. Najpierw sprawdzimy, kiedy będą występy i
wtedy podejmiemy decyzję — powiedziałam, nie chcąc, by Sophie traciła nadzieję.
Obawiałam się, że cyrk pełen ludzi, a tym samym pełen zarazków, nie był zbyt
dobrym pomysłem, szczególnie jeśli chodziło o dziewczynkę. Prawdopodobieństwo,
iż zrozumie moją decyzję, było równe zeru, więc musiałam mieć naprawdę dobrą
wymówkę. Chciałam spełnić wszystkie jej marzenia, ale takie wydarzenie niosło
ze sobą wiele niebezpieczeństw. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W końcu samochód dojechał pod szpital. Wyjęłam z torby portfel i
wyszukałam kilka drobnych, by zapłacić za przejazd. Sophie w tym momencie
odpinała pas, czekając, aż będziemy mogły wyjść z samochodu. Widziałam po jej
minie, że chce o coś zapytać, jednak powstrzymywała się; sama nie wiedziałam z
jakiego powodu. Wysiadłam z samochodu, pomagając po chwili wyjść Sophie,
przytrzymując ją za rączkę, by się nie przewróciła. Gdy kierowca już odjechał,
ukucnęłam naprzeciwko córki, zasuwając do końca jej kurtkę. Poprawiłam czapkę,
która zsunęła jej się z głowy. W jej oczach dostrzegłam nutkę strachu, jednak
kiedy uśmiechnęłam się, wszelkie obawy zniknęły. Sophie mi ufała, chociaż
ostatnio pozwoliłam, aby tyle cierpiała. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wstałam z chodnika, a dziewczynka instynktownie złapała mnie za
dłoń, lekko ją ściskając. Kiedy wczorajszego wieczoru kładłam Sophie spać,
wyznała mi, że tęskni za przedszkolem, za innymi dziećmi; nawet za Oscarem,
który kiedyś nazwał ją głupią, bo nie ma taty — a moje serce ścisnęło się z
żalu, ponieważ nie mogłam nic zrobić. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ruszyłyśmy wolnym krokiem w stronę kliniki; miałam nadzieję, że
nie będziemy tutaj zbyt częstymi gośćmi, jednak jak na razie miałyśmy
przyjeżdżać co trzy dni na badania kontrolne. Sophie nie była tym zbytnio
uradowana, ale gdy wyjaśniłam jej po co będziemy przybywać z niechęcią zgodziła
się. Kiedy szłyśmy w stronę windy, aby skierować się na<span class="apple-converted-space"> </span><i>„nasze”<span class="apple-converted-space"> </span></i>piętro, mijałyśmy mnóstwo ludzi.
Każda pielęgniarka witała nas uśmiechem i skinieniem głowy. Atmosfera, jaka
panowała w tym szpitalu każdego dnia, była niesamowita. Było dobrze widać, że
pracownikom kliniki zależy na pacjentach i ich nastrojach, więc to dlatego
większość osób emanowała dobrą energią. Stanęłyśmy przy windzie — Sophie
nacisnęła guzik przywołujący ją, stojąc na palcach. Dziewczynka rozglądała się
po korytarzu, szukając jakiejś znajomej twarzy. W końcu winda przyjechała, jej
drzwi brzdęknęły i rozsunęły się na oścież. Sophie wbiegła do środka, nawet na
mnie nie czekając. Podążyłam za nią wzrokiem i zauważyłam, że stoi obok
Malfoya, uśmiechając się promiennie do niego. Oczywiście, mogłam podejrzewać,
iż tutaj go spotkam. Ostatnio zbyt często na siebie wpadaliśmy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Dzień dobry — powiedział, kiwając sztywno głową w moją stronę.
Odpowiedziałam mu, wykonując ten sam gest. W windzie zapanowała dziwna,
niezręczna cisza, którą przerywała jedynie moja córka, nucąca pod nosem jakąś
melodię, usłyszaną pewnie w radiu. Rozładowywała dziwne napięcie. Stała między
nami, trzymając w swoich małych rączkach misia. Wydawało mi się, że to dzięki
niej zaczęłam się rozumieć z Malfoyem i że to dzięki niej podpisaliśmy
niewidzialny sojusz.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Mamo, a dzisiaj idziemy do tego pana doktora? — zapytała Sophii,
wskazując na Draco palcem. Zanim zdążyłam zrugać dziewczynkę za pokazywanie na
kogoś palcem, drzwi windy otworzyły się, a kobiecy głos poinformował nas, że
jesteśmy już na odpowiednim piętrze.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— Tak, dzisiaj możesz przyjść do mnie — powiedział Malfoy, kiedy
wyszliśmy z windy, kucnął naprzeciwko dziewczynki, tym samym patrząc się prosto
w jej oczy. — W tajemnicy ci powiem, że Megan też chciała, żebyś do niej
przyszła, ale chciałem ją ubiec.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">— To dlatego byłeś w windzie? — zapytała z podejrzliwością,
zupełnie zaskakując mnie swoją spostrzegawczością. Blondyn przez kilka chwil
również wydawał się być zdziwionym, jednak dość szybko wszystko wróciło do
normy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Można tak powiedzieć.<span class="apple-converted-space"> </span>─<span class="apple-converted-space"> </span>Pokiwał wolno głową, spoglądając na
mnie. Po chwili wstał, a kiedy Sophie odeszła od nas kilka metrów, podziwiając
automat ze słodyczami, podszedł do mnie. ─ Jeśli ci to nie przeszkadza, dzisiaj
ja zrobię Sophie pobrania krwi, Megan wzięła sobie wolne, a o ile dobrze wiem z
tego, co mi przekazała, Sophie nie za bardzo chce, żeby ktoś inny pobierał jej
krew.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Dobrze ─ odparłam, nawet się nie zastanawiając. ─ Mamy iść do
twojego gabinetu czy…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Do punktu szczepień i pobrań krwi, tak chyba będzie najlepiej. Zabierz
Sophie, a ja naszykuje wszystko, co potrzebne. Dzisiaj pobiorę tylko dwie
probówki krwi, więc powinno pójść szybko. ─ Zaczęliśmy iść w stronę
dziewczynki. ─ Widać, że czuje się już o wiele lepiej, to dobrze. Za dwa
tygodnie podamy kolejną chemioterapię, jeśli wyniki na to pozwolą. Następną
chemię powinna przyjąć lepiej, to był jej pierwszy kontakt z tak silnym lekiem,
często tak jest.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Ale to nie zmienia faktu, że się martwię. Widziałeś kiedyś
matkę, która nie martwiłaby się o swoje chore dziecko? Chyba zauważyłeś jak
Sophie przyjęła pierwszą chemię, teraz pewnie będzie się bała, gdy powiem jej,
że musi przyjąć lek jeszcze raz. To nie jest dla mnie łatwe, Malfoy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Nie możesz jej traktować jak bańki mydlanej, która w każdej
chwili może pęknąć. Dzieci to wyczuwają. Zwracaj na nią większą uwagę, na
otoczenie w jakim przebywa, ale nie pokazuj jej, że się tak przejmujesz. I
czyżbyśmy wracali do Mafloy — Granger?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ A czy kiedykolwiek od tego odeszliśmy? Nie przypominam sobie,
żebyśmy zwracali się do siebie po imieniu. Nadal jesteś dla mnie tym samym
dupkiem, którym byłeś w szkole ─ powiedziałam, wzruszając ramionami. Na moich
ustach pojawił się lekki uśmiech i sama nie wiedziałam już co było jego
przyczyną.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ A ty nadal jesteś tą samą wszystko wiedzącą Granger z szopą na
głowie. ─ W jego głosie wyczułam nutkę rozbawienia.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Teraz jesteśmy kwita ─ odparłam, stając w miejscu, gdy doszliśmy
do gabinetu Malfoya. Zwróciłam uwagę na Sophie, siedzącą na krześle i
rozmawiającą o czymś z Rudolfem. Zmarszczyłam czoło, kiedy usłyszałam<span class="apple-converted-space"> </span><i>„mama i Draco”…<span class="apple-converted-space"> </span></i>Podniosłam dłoń i skierowałam ją
ku skroni, lekko je pocierając. ─ Pójdę lepiej do Sophie, zanim zacznie snuć
domysły o czym tak długo rozmawiamy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Zagoiła się? ─ zapytał mężczyzna, wskazując na moją rękę. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przez kilka sekund nie wiedziałam o co chodzi, jednak po chwili
wszystko sobie przypomniałam. Nie mogłam uwierzyć, że prowadzimy zwykłą
rozmowę, bez żadnych kłótni, rozmowę, w której nie omawialiśmy etapów leczenia
Sophii, a rozmawialiśmy jak zwyczajni młodzi ludzie. Od kiedy urodziła się moja
córka jedyni mężczyźni, z jakimi miałam kontakt, to sprzedawcy, taksówkarze lub
sąsiedzi… Bałam się, że jeśli znowu komuś zaufam, zostanę skrzywdzona, tak jak
było w przypadku Olivera. Często zastanawiałam się jak wygląda jego życie, czy
spełnia swoje marzenia, realizuje cele, które już dawno, na początku Hogwartu,
sobie postawił. Mimo że mnie skrzywdził, pozostawiając samą z małą istotą pod
sercem, nie miałam mu tego za złe. Był dobrym człowiekiem; wierzyłam w to
bardzo mocno. Jego stosunek do mnie nie zmieniał faktu, iż był ojcem mojego
dziecka, tego zmienić nie mogłam. Żałowałam, że tak ułożyło się moje życie, a
Sophie nie może mieć pełnej, kochającej rodziny ─ na chwilę obecną miała<span class="apple-converted-space"> </span><i>tylko</i><span class="apple-converted-space"> </span>mnie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Tak, dziękuję, wszystko już w porządku ─ odpowiedziałam,
spuszczając wzrok na dłoń, którą kilka dni temu opatrywał Malfoy. Wmawiałam
sobie, iż to nic wielkiego, jednak… coś się zmieniło, bezpowrotnie, bez
możliwości zawrócenia do wcześniejszych relacji. Spojrzałam na mężczyznę,
przypatrującemu się z uwagą moim ruchom. W jego wzroku było coś, przez co nie
potrafiłam oderwać spojrzenia od niebieskich oczu Malfoya. W końcu jednak
przyszło opamiętanie i przestałam bezczelnie wpatrywać się w postać stojącą
naprzeciwko mnie. ─ Pójdę po Sophie i…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Dobrze ─ odparł, nie pozwalając mi skończyć; odwrócił ode mnie
swój wzrok, zniknął za zakrętem na korytarzu. Dopiero w tej chwili zdałam sobie
sprawę, że wstrzymywałam oddech. Nie miałam szansy na za zbyt długie
analizowanie tego, co przed chwilą między nami zaszło, ponieważ podbiegła do
mnie Sophie i łapiąc mnie za rękę, zaczęła ciągnąć mnie w kierunku automatu ze
słodyczami. Westchnęłam pod nosem, wiedząc, że będę musiała odmówić, a
niespecjalnie miałam ochotę oglądać obrażoną twarz mojej córki. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Sophie, skarbie, nie mamy teraz czasu, żeby oglądać słodycze.
Chyba słyszałaś co powiedział pan doktor; musimy do niego iść, bo musi cię
zbadać. Dzisiaj rano o tym rozmawiałyśmy i obiecałaś, że będziesz grzeczna ─
wytłumaczyłam, kucając naprzeciwko dziewczynki. Jej oczka, jeszcze przed chwilą
radosne, teraz były zawiedzione.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Ale ja chciałam tylko ten soczek ze słomką, bo tam jest Kubuś
Puchatek ─ odparła, przyciskając Rudolfa do swojej klatki piersiowej. Podążyłam
wzrokiem w to miejsce, w które wpatrywała się dziewczynka i rzeczywiście było
tak ja mówiła. Kartonik z napojem znajdował się w automacie na górnej półce;
zdziwiłam się, że Sophie go dostrzegła.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ No dobrze ─ powiedziałam w końcu, po dłuższym zastanowieniu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Chciałam, żeby ten dzień był i dla mnie, i Sophie dobry, dlatego
tym razem postanowiłam się poddać. Zresztą, zwykły pomarańczowy sok nie
zawierał szkodliwych konserwantów, był o wiele lepszy niż czekoladowe batoniki,
które dziewczynka uwielbiała, tak jak każde inne dziecko. Wstałam z podłogi i w
kieszeniach płaszcza wyszukałam kilka drobnych. Odpowiednią ilość pieniędzy
wrzuciłam do urządzenia, wybierając soczek, upatrzony wcześniej przed Sophie.
Już po chwili, zupełnie zadowolona, uśmiechnięta od ucha do ucha, szła sama w
kierunku punktu pobrań krwi. Nadal byłam pod wrażeniem tego, jak taka mała
rzecz może wywołać uśmiech u dziecka. A uśmiech na twarzy swojej pociechy był
najlepszym prezentem, jaki tylko można było otrzymać. Od zawsze, kiedy tylko
usta Sophii się śmiały, ja również byłam radosna. Dziewczynka odziedziczyła
charakter po mnie ─ niewiele trzeba było, aby wyprowadzić ją z równowagi, a
żeby się już nie gniewała, potrzebne było dużo czasu i przy okazji całe pokłady
cierpliwości do niej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Mała blondynka zapukała pewnie w drzwi; kiedy chciała bez
pozwolenia wejść do środka, zwróciłam jej uwagę, że trzeba poczekać na zgodę.
Sophie pokiwała głową, dokładnie analizując moje słowa. Nie musiałyśmy długo
czekać, ponieważ chwilę później drzwi pomieszczeni otworzyły się na oścież, a
mężczyzna zaprosił nas ruchem dłoni do środka. Moja córka wbiegła do środka,
uśmiechając się promiennie do Malfoya, a ja powoli wkroczyłam do pokoju za nią.
Dziewczynka siedziała już na leżance, kiedy usłyszała hasło<span class="apple-converted-space"> </span><i>„pobieranie krwi”,</i><span class="apple-converted-space"> </span>wiedziała co robić, chociaż nadal się
bała. Byłam jednak przy niej i dzięki temu czuła się pewniej. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zajęłam miejsce obok Sophie, a kiedy Draco nachylił się w naszą
stronę z igłą, wtuliła się w moje ramię, byleby tylko nic nie widzieć.
Pocałowałam ją w czubek głowy, chcąc dodać jej pewności siebie, chcąc jej
pokazać, iż jestem przy niej i nie musi się bać. Pobieranie krwi nie trwało na
całe szczęście długo. Minęło kilka minut, gdy dziewczynka mogła odetchnąć z
ulgą; widziałam jej zaszklone od łez oczy, jednak nie rozpłakała się.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Chyba nie było tak strasznie, prawda? ─ zapytał Malfoy,
zakładając niewielki opatrunek w zgięciu ręki mojej córki. ─ Zobacz co dzisiaj
dla ciebie mam. Naklejkę „najlepszy pacjent pod słońcem”, co ty na to,
żebyśmy przykleili ci ją na sweterek, żeby wszyscy widzieli jaka
jesteś dzielna?<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Tak, tak! ─ odparła z ochotą, podskakując na leżance.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zaśmiałam się, widząc radosną, a jednocześnie niecierpliwą minę
dziewczynki. Z ogromną niecierpliwością czekała, aż naklejka zostanie przyklejona
przez lekarza, a ona tym samym będzie mogła każdemu ją pokazywać. W tej kwestii
przypominała mi Olivera, który, jeśli wraz z drużyną wygrał puchar Quidditcha,
chodził po Hogwarcie i z dumą opowiadał każdemu jak wyglądał mecz. Przed nikim
nie potrafiłam tego przyznać, raczej wolałam skrywać to w sobie, ale zawsze
imponował mi swoim zachowaniem, umiejętnościami. Był mądry, a kiedy przyszedł
moment wojny, nie zastanawiał się po której stronie stanąć. Walczył przeciwko
Voldemortowi, walczył, aby przyszłość była lepsza i mimo że stchórzył, gdy
wyznałam mu, iż oczekuję dziecka, nadal w jakimś stopniu był… ważny. Czy
kochałam go? Nie, nie potrafiłam. Nie chciałam roztrząsać tego, co było
dawniej, pragnęłam żyć<span class="apple-converted-space"> </span><i>tu i
teraz</i>, to było dla mnie najcenniejsze. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Mamo, a może pan doktor pójdzie z nami do wesołego miasteczka? ─
zapytała nagle Sophie, zupełnie wytrącając mnie z zamyślenia. Spojrzałam na nią
zaskoczona, ale dziewczynka jedynie zerkała to na mnie, to na Malfoya, czekając
na odpowiedź. Jej pewność siebie zawsze mnie zaskakiwała, jednak w tym momencie
zdziwienie osiągnęło apogeum.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Sophie, pan doktor ma na pewno bardzo dużo zajęć i nie ma czasu,
żeby chodzić do wesołego miasteczka ─ powiedziałam cicho, czując, że na moje
policzki wstępują delikatne rumieńce zawstydzenia. ─ Poza tym nie ustaliłyśmy
jeszcze, czy tam pójdziemy, nie znamy jeszcze Denver tak dobrze.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Ale pan doktor zna! ─ krzyknęła z zachwytem dziewczynka,
klaszcząc w dłonie. ─ Pójdzie pan z nami? Proszę, proszę! ─ zwróciła się w
stronę Draco. Mężczyzna wstał, a ja automatycznie również podniosłam się z
leżanki; jedynie Sophie siedziała, wymachując nogami w powietrzu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Czy ja wiem… Mam ostatnio bardzo dużo małych pacjentów, którzy
mnie potrzebują tutaj, w szpitalu ─ mówił, patrząc prosto w moje oczy. Między
nami działo się coś dziwnego, coś, czego nie potrafiłam przerwać, a nawet w
pewnym stopniu nie chciałam. Malfoy, widząc błagalny wzrok mojej córki,
ostatecznie westchnął i dodał: ─ Jeśli twoja mama się zgodzi, mogę wybrać się z
wami do wesołego miasteczka.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Sophie pisnęła i zeskoczyła z leżanki, od razu podbiegając do mnie
i przytulając się z całą siłą, jaką miała w swoim małym ciałku. Nie miałam
innej możliwości od tej, by się zgodzić. Sprawa była już przegrana ─
wiedziałam, że nawet jeśli powiedziałabym<span class="apple-converted-space"> </span><i>nie</i>,
w końcu skapitulowałabym, zgadzając się. Czy robiłam źle, chcąc dla własnego
dziecka jak najlepiej, pragnąc widzieć radosny uśmiech, tym bardziej teraz, gdy
przed nią były takie trudne chwile? Potrzebowałam jej szczęścia, jak zwykły
człowiek potrzebuje tlenu; bo bez Sophie nie potrafiłam żyć, od kiedy poczułam
jej pierwszy ruch, tuż pod moim sercem, stało się to dla mnie oczywiste.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ No… dobrze ─ wydukałam.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zaczęła opowiadać jak będzie super, kiedy pójdziemy razem do
cyrku; cieszyła się i wydawało mi się, że fakt, iż Draco zgodził się iść z
nami, był dla niej najważniejszy. Sophie znała go krótko, bo zaledwie kilka
dni, a już mu zaufała, widziałam to w jej oczkach. Malfoy miał w sobie coś,
dzięki czemu dzieci go lubiły i nie bały się. Wokół siebie potrafił wytworzyć
przyjazną atmosferę, przynajmniej w szpitalu. Byłam ciekawa jak wyglądała jego
historia po wojnie, co robił i czemu znalazł się tutaj, w Denver. Od zawsze
byłam żądna informacji i najwyraźniej ta cecha charakteru nie zmieniała się w
mojej osobowości. Chciałam<span class="apple-converted-space"> </span><i>po
prostu</i><span class="apple-converted-space"> </span>wiedzieć, choć ta
wiadomość pewnie nie uratowałaby mi życia ani nie zmieniła go w jakiś
diametralny sposób. Wszystko pozostałoby takie samo, jedynie moja ciekawość
zostałaby zaspokojona.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Bez żadnego słowa ukucnęłam na podłodze, biorąc w swoje ręce
kurtkę Sophii, którą wcześniej, gdy weszła do gabinetu, zdjęła. Pomogłam córce
ją założyć, uważając przy tym na opatrunek, znajdujący się na rączce.
Dziewczynka ciągle coś mówiła w kierunku Malfoya, nie zamykała się jej buzia,
ja jednak trwałam w dziwnym zawieszeniu, jakbym znajdowała się poza światem, w
innym wymiarze. Miałam déjà vu, nie opuszczało mnie dziwne wrażenie, iż
kiedyś taka sytuacja się zdarzyła i to dokładnie w tym miejscu. Poczułam na
sobie wzrok mężczyzny, więc otrząsnęłam się i zasuwając kurtkę Sophie aż pod
samą jej brodę, wstałam z posadzki, strzepując z kolan niewidzialne drobinki
kurzu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Sophie, może pójdziesz przywołać nam windę? Ja za chwilę do
ciebie dojdę, dobrze? ─ zapytałam, schylając się w stronę dziewczynki. Ta, na
początku zrobiła kwaśną minę, ale po chwili kiwnęła twierdząco głową.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Tylko za chwilę przyjdź ─ powiedziała, bacznie mnie obserwując i
ściskając w dłoniach róg swojej kurtki.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Za minutę już będę, obiecuję ─ odparłam. Obserwowałam
dziewczynkę aż do momentu, gdy zniknęła za drzwiami. Uśmiechnęłam się sama do
siebie; była już taka <span class="apple-converted-space"> </span>duża,
a ja dobrze pamiętałam jej pierwsze słowo, pierwsze kroki stawiane na ziemi w
moją stronę. Każda chwila z Sophie była dla mnie najcenniejsza i każda
zasługiwała na dokładne zapamiętanie. Powoli odwróciłam się w kierunku Malfoya,
właśnie zdejmował swój kitel, przewieszając go przez oparcie fotela.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Malfoy, jeśli nie chcesz iść z nami do wesołego miasteczka, po
prostu mi powiedz. Wytłumaczę to Sophie, chwilę będzie obrażona, ale w końcu
jej przejdzie. Poza tym nawet nie jestem pewna, czy ona powinna tam iść, więc
może najlepszym wyjściem będzie odłożenie wizyty w cyrku na później, kiedy
Sophie wyzdrowieje i…<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Zawsze tyle gadasz? ─ przerwał mi nagle Draco; dopiero
zauważyłam, że opiera się o szafkę, wpatrując się we mnie z powątpiewaniem. ─
Za dużo myślisz, Granger. Kilkanaście minut temu mówiłem ci, żebyś nie
traktowała małej jak kawałka szkła, które w każdej chwili może się stłuc, a ty
znowu chcesz odseparować ją od ludzi. To najgorsze, co możesz dla niej zrobić.
Zabierz ją do tego wesołego miasteczka i niech się cieszy, przed nią trudne
chwile, nie zabieraj jej tych dobrych momentów.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zmarszczyłam czoło i wolno podeszłam do mężczyzny, stając w końcu
naprzeciwko niego, w odległości kilkunastu centymetrów. Złość zagotowała się w
mojej krwi, a ja naprawdę miałam ochotę wyjąć różdżkę z torby i rzucić w niego
jakimś zaklęciem. Nie robiłam tego ponad pięć lat, ale takich rzeczy się nie
zapomina ot tak, jak na skinienie. Magia była częścią mnie i nawet jeśli kiedyś
mocno pragnęłam, nie mogłam jej się pozbyć.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Myślałam, że tak będzie dla niej lepiej, czy to dziwne? Jestem
tylko matką, martwię się o jej zdrowie, to normalne. Zresztą, nie wiesz co
czuję, więc nie próbuj mi robić wykładów. Poradzę sobie sama, to, że jestem
teraz w trudniejszej sytuacji nie oznacza, że się poddam. Nie bez powodu tiara
przydzieliła mnie do Gryffindoru ─ zakończyłam sucho, nawet nie zdając sobie
sprawy z tego, iż nawiązałam do Hogwartu po raz pierwszy w obecności Malfoya.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Jak za starych, dobrych lat, co, Granger? ─ sarknął Malfoy; po
chwili jednak wyprostował się, przyjmując poważny wyraz twarzy, jakby
przypomniał sobie coś ważnego. ─ Wyniki Sophie będą jutro, jeśli coś będzie nie
w porządku, powiadomię cię o tym.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">W odpowiedzi skinęłam głową i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.
Udawałam, iż nie usłyszałam jego pierwszej wypowiedzi; nie wiem, czy chciałam
wracać pamięcią do wcześniejszych lat, chociaż sama zaczęłam, wspominając o
Gryffindorze. Przez tę jedną, krótką chwilę przez moją głowę przeleciała myśl,
w jakim domu będzie Sophie, gdy przyjdzie czas wysłania jej do Hogwartu. Może i
nie pokazywała jak na razie żadnych zdolności magicznych, ale wierzyłam, że z
czasem się one ujawnią. Momentalnie, zupełnie nie wiem czemu, przypomniałam
sobie artykuł z gazety, którą znalazłam dokładnie trzy dni temu, pod drzwiami
pokoju hotelowego, a na moich plecach pojawiły się nieprzyjemne dreszcze. Teraz
nie mogłam się wychylać, musiałam pozostać niezauważona. Obawiałam się jednak,
iż było już za późno.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ To kiedy idziemy do wesołego miasteczka? ─ Usłyszałam rozbawiony
głos Malfoya, zanim wyszłam z gabinetu.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Sophie osobiście do ciebie zadzwoni, nie martw się, pewnie sama
będzie się o to wypytywała, nie zapomni tak łatwo. Do widzenia, Malfoy.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Miłego dnia, Granger.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Po wyjściu Granger z gabinetu usiadłem na fotelu, mogąc wreszcie
zaczerpnąć powietrza. Wcale nie zamierzałem pobierać krwi Sophie, ale kiedy
zobaczyłem je w windzie, nie mogłem postąpić inaczej. Zamierzałem wrócić do domu,
by wreszcie się wyspać; dzisiejszego dnia przypadł na mnie nocny dyżur. Jednak
jak zwykle coś musiało pójść nie po mojej myśli. Los sobie ze mnie żartował,
jakby chciał tym samym pokazać mi, że nie mam po co z nim walczyć, bo i tak
jestem na straconej pozycji. Od kiedy Granger pojawiła się w Denver wszystko
zaczęło się zmieniać, a ja nie miałem na to wpływu; pozostawało mi zaakceptować
te zmiany. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wyciągnąłem z szafy kurtkę, zarzucając ją po chwili na swoje
ramiona. Za oknem robiło się już coraz zimniej, każdy czekał, aż spadnie
pierwszy śnieg, zwiastujący zimę. Sam nie mogłem się doczekać kiedy z nieba
zacznie sypać biały puch, ponieważ dzieci w szpitalu reagowały na ten widok
entuzjastycznie; dla takich chwil warto było tutaj pracować, mimo że czasami
było trudno. Patrzenie na śmierć małych istot, które dopiero co zaczęły
poznawać życie… To dlatego w mugolskim świecie zacząłem pracować jako onkolog ─
by przyczynić się w jakimś stopniu do ratowania niewinnych, podczas gdy kiedyś
odbierałem im życie.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych, uprzednio biorąc w ręce
odpowiednio zabezpieczone probówki z pobraną krwią. Miałem zamiar zanieść je
jeszcze do laboratorium, zanim wrócę do domu. Chciałem poznać wyniki badań jak
najszybciej, ponieważ gdyby coś się pogorszyło, trzeba było od razu działać. Po
dziewczynce nie było widać choroby, była jedynie trochę bledsza, ale
wiedziałem, że białaczka jest chorobą, która atakuje od środka. W przypadku
mojego poprzedniego pacjenta, Henry’ego, również tak było, tyle że przypadłość
została wykryta o wiele później, więc szanse na wyzdrowienie były… małe. Nie
zmieniało to faktu, iż nie walczyłem – walczyłem jak nigdy wcześniej, nie chcąc
ponieść porażki. W zawodzie lekarza najgorsze jest pogodzenie się z porażką i
świadomością, że nic więcej nie można już zrobić, że po prostu to koniec. Na
początku zawsze jest trudno, dopiero później człowiek przyzwyczaja się do tej
myśli.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wyszedłem na korytarz, od razu kierując się w stronę laboratorium,
gdzie musiałem zostawić probówki z krwią. Najchętniej sam dopilnowałbym, aby
badanie zostało wykonane od razu, natychmiast, ale jedyne o czym marzyłem, to
chwila odpoczynku, wytchnienia, czego w ostatnim czasie naprawdę mi brakowało.
Minąłem dziewczynę, która niecałe dwa tygodnie temu rozpoczęła pracę na naszym
oddziale; czułem na swoich plecach jej wzrok. Byłem jednak obojętny na
jakiekolwiek zaczepki ze strony kobiet ─ jedyne co było dla mnie ważne to
praca, Megan i Timber ─ niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałem. Dlatego
wchodząc do laboratorium, nie byłem tam zbyt długo. Wydałem kilka poleceń i już
z powrotem szybkim krokiem kierowałem się w stronę wyjścia. Chciałem jak
najszybciej znaleźć się w domu, aby móc wyjść z moim psem na spacer i
porozmawiać przez telefon z Megan. Megan… Nie wiedziałem jaki jest powód jej
nieobecności w pracy i w pewnym sensie martwiłem się; odkąd zaczęła pracę w
szpitalu, wzięła urlop tylko dwa razy. Ciągle uparcie sądziła, że odpoczywa
wtedy, gdy jest w pracy i większa część osób nawet jej wierzyła. Gdybym dobrze
jej nie znał, sam popełniłbym ten błąd. Była pogodną osobą, jednak nie
potrafiła mówić o swoich problemach ─ to nas łączyło.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wsiadłem do samochodu, odpalając silnik. Ostrożnie wycofałem i
wyjechałem spod kliniki, kierując się w stronę domu. Uchyliłem lekko szybę;
zimne, jesienne powietrze, smagało mnie po twarzy sprawiając, że od razu byłem
bardziej rozbudzony. Właśnie tego potrzebowałem, orzeźwienia. Zmieniając bieg i
dodając po chwili gazu, poczułem, iż to jest to miejsce, w którym pragnąłem od
zawsze być; odnalazłem się w niemagicznym świecie, chociaż uważałem, iż będzie
inaczej. Mimo wpajanych przez ojca ideologii, koniec końców, znalazłem się w
Denver, w<span class="apple-converted-space"> </span><i>mugolskiej</i><span class="apple-converted-space"> </span>części miasta. Czy to nie było
śmieszne, wręcz sarkastyczne? Przez kilkanaście lat żyłem w przekonaniu, że
mugole nie zasługują na dobre życie, a tak naprawdę niczym nie różnili się od
czarodziejów ─ jedynie nie posiadali magii ─ ale akurat ten aspekt ich życia
przypadł mi do gustu. Bo życie bez magii było o wiele prostsze. Robiłem to, co
chciałem, rozmawiałem z kim chciałem, kogo lubiłem i w pewnym sensie, mimo że
ciągle wlekły się za mną wspomnienia, byłem sobą. To było dobre życie. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Westchnąłem pod nosem, zatrzymując się na skrzyżowaniu, kiedy
zapaliło się czerwone światło. Musiałem chwilę odczekać, zanim mogłem ruszyć
dalej. Na mieście był duży ruch, ale zbytnio się tym nie zdziwiłem, w końcu
była sobota, ludzie wychodzili ze swoich mieszkań, aby zaczerpnąć ostatnich
chwil ładnej pogody.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dojechałem do domu po kilku minutach, parkując niedaleko mojego
mieszkania. Pośpiesznie wysiadłem z samochodu, od razu kierując się w stronę
domu. Po drodze spotkałem sąsiadkę, z którą dla grzeczności zamieniłem parę
zdań, nawet nie próbując dłużej podtrzymywać tematu. Ona jak zwykle zapytała o
pracę, a ja o pogodę ─ utarty schemat, nie zmieniający się od praktycznie
samego początku mojego pobytu tutaj. Czasami widziałem ukradkowe spojrzenia
mieszkańców bloku, gdy przechodziłem parkingiem czy podczas spaceru z Timber;
byli ciekawi co tu robię, skąd w ogóle się wziąłem i czemu nigdy nigdzie nie
wyjeżdżam. Nie dziwiłem im się, sam często zastanawiałem się nad samym sobą. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Dotarłem w końcu do domu. Z kieszeni kurtki, w której znajdowało
się mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, znalazłem klucze. Włożyłem je do zamka, po
chwili przekręcając. Niemal natychmiast usłyszałem szczeknięcie. Udało mi się
wejść do środka, kiedy Timber nieoczekiwanie skoczyła na mnie, nadal głośno
szczekając i wyrażając tym swoją radość.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Timber, cicho, cicho. Siad ─ rozkazałem. Suczka od razu spełniła
polecenie; usiadła na podłodze, wpatrując się we mnie i merdając wesoło ogonem.
Uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją po głowie, narażając się tym samym na
obślinienie ręki. ─ Pewnie chcesz wyjść na dwór… Dobra, chodźmy, nie możesz tak
siedzieć w domu, ja zresztą też. ─ Timber, jakby chciała potwierdzić moje
słowa, szczeknęła, od razu się podnosząc i już podchodząc do drzwi wyjściowych.
Włożyłem kurtkę do szafy, zamieniając ją na ciepłą bluzę. Z szafki
wziąłem smycz i zaczepiłem ją na obroży psa.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Spacerowaliśmy między blokami, Timber wiernie trwała przy moim
boku, co było dla mnie nowością; zawsze wyrywała się i biegała za chociażby
własnym ogonem. Wciąż była szczeniakiem, chciała się bawić, a na osiedlu nie
miała do tego zbytniej sposobności. Musiałem wychodzić z nią do parku, ponieważ
nie chciałem narazić się na gniew moich sąsiadów. Niektórzy uważali, że posiadanie
takiego psa w bloku jest nieodpowiedzialne ─ na szczęście takich osób była
garstka i nawet o nich nie myślałem. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wyjąłem z kieszeni spodni telefon i długo się nie zastanawiając, wystukałem
numer Megan. Miałem zrobić to tuż po wyjściu z pracy, ale perspektywa snu była
zbyt przejmująca i zaćmiła na jedną chwilę mój umysł. Po pięciu sygnałach
włączyła się poczta głosowa, a po czwartej próbie dodzwonienia się do kobiety
zrezygnowałem i postanowiłem sprawdzić osobiście, czy wszystko u niej w
porządku. Zawsze odbierała telefon; zwykle to ja dostawałem burę za
nieodbieranie, będąc przy okazji skazanym na monolog o mojej
nieodpowiedzialności i dziecinności. Wiedziałem, że w tej kwestii nie ma co się
kłócić z Megan, była nieustępliwa i nie było wymówki, która mogłaby wytłumaczyć
nieodebrane połączenie. Tak naprawdę byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi i
tworzyliśmy zgrany duet. Ona radziła się mnie w niektórych kwestiach, a ja jej.
Oboje byliśmy srogo potraktowani przez los i chyba to nas połączyło. To dlatego
drogę do domu Megan pokonałem praktycznie biegiem, nie oglądając się za siebie.
Timber truchtała obok mnie, najwyraźniej bardzo zadowolona z takiego obrotu
spraw. <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wbiegłem na klatkę schodową, od razu kierując się w stronę
mieszkania kobiety. Gdy kilka razy zapukałem i odpowiedziała mi głucha cisza,
zacząłem się naprawdę martwić. Nie przerwałem dzwonienia na telefon i pukania
do drzwi. Timber patrzyła na mnie, przekrzywiając łeb raz w jedną, raz w drugą
stronę, jakby sądziła, że chyba zwariowałem. Za sobą usłyszałem odgłos
otwieranych drzwi ─ zza progu wyjrzał mężczyzna w średnim wieku ─ był sąsiadem
Megan. W jednej chwili rozpoznał mnie, w końcu byłem u Megan dość częstym
gościem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Nie wie pan, czy gdzieś wyjeżdżała, wychodziła z domu? ─
zapytałem, siląc się na obojętny ton głosu. Nigdy nie przejmowałem się drugim
człowiekiem, obchodził mnie własny czubek nosa; dopiero niedawno zrozumiałem,
że obecność drugiego człowieka w życiu jest... niezbędna.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Nie widziałem jej od wczoraj, gdy rano wróciła do domu. Panie,
gdyby chciała otworzyć, to by otworzyła, uparta z niej kobieta, ale też silna.
Niech pan idzie do domu i wróci tutaj wieczorem, pewno otworzy ─ odparł.
Zacisnąłem zęby, próbując uspokoić mój oddech, a Timber stojąca przy moim boku,
warknęła na mężczyznę.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Pan wybaczy, ale zrobię co będę chciał i mogę tu nawet stać pół
dnia, a pana nie powinno to chyba obchodzić.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ A niech pan robi co chce ─ powiedział w końcu, wzruszając
ramionami i zerkając na Timber. Po kilku sekundach trzasnął drzwiami, a ja
odetchnąłem, chociaż złość nadal krążyła w moim ciele. Nikt nie miał prawa
mówić mi co mam robić, jedynie bliskie mi osoby, a było ich już niewiele.
Przymknąłem oczy i odliczyłem w myślach do dziesięciu ─ był to naprawdę dobry
sposób na uspokojenie oddechu i pozbycie się gniewu. Odwróciłem się z powrotem
w kierunku drzwi, opierając dłonie na drewnie. Nie wiedziałem już co myśleć o
tym wszystkim. Byłem zmęczony, a jednak przeczuwałem, iż powinienem tu zostać. Megan
znajdowała się w środku, tylko z jakiegoś powodu nie chciała mi otworzyć. W
pewnej chwili przeszło mi przez myśl, że może coś się stało, może zemdlała,
jednak szybko odgoniłem tę sugestię.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Megan… Tu Draco. Wiem, że tam jesteś i cokolwiek się stało, otwórz.
Coś jest nie tak, jestem twoim przyjacielem i czuję się zobowiązany do pomocy.
Ty mi pomagałaś, kiedy wszystko się burzyło, teraz ja chcę pomóc tobie, tylko
musisz mi na to pozwolić. Będę tu stał, dopóki nie otworzysz drzwi, możesz być
tego pewna. Jesteś dla mnie zbyt ważna, bym mógł zostawić cię samą, rozumiesz?
─ Odpowiedziała głucha cisza. Już miałem usiąść na podłodze i po prostu czekać,
kiedy usłyszałem dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Drzwi uchyliły się, a ja
zauważyłem Megan; praktycznie jej nie poznałem.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Draco? ─ zapytała cichym głosem, upewniając się, czy to oby na
pewno ja.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Tak, Megan. Wpuścisz mnie do środka? <o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Kobieta spojrzała to na mnie, to na Timber, widocznie
zastanawiając się co powinna zrobić. Po kilku sekundach czekania w końcu
otworzyła szerzej drzwi, wpuszczając mnie do mieszkania. Przekroczyłem próg
drzwi, a Megan od razu zatrzasnęła wejście, zamykając wszystkie zamki.
Zerknąłem na nią zdziwiony, jednak nie skomentowała swojego zachowania. Nie
patrząc na mnie, ruszyła w stronę kuchni. Niczym zahipnotyzowany poszedłem za
nią, ówcześnie rozkazując Timber pozostanie w przedpokoju. Gdy wszedłem do
pomieszczenia, jedyne co we mnie uderzyło, to bałagan, jaki tam panował.
Wszystkie rolety były zasłonięte; żadne promienie słońca nie miały tu dostępu.
Światło było zgaszone, więc z zewnątrz wyglądało to tak, jakby nikt tutaj nie
mieszkał. Megan siedziała przy stole, ściskając w swoich dłoniach kubek z kawą.
Jej rozbiegane oczy zdradzały strach, niepokój. Usiadłem obok niej, na krześle;
nie poruszyła się nawet o centymetr.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Megan, co się stało? ─ zapytałem, zwracając jej uwagę na siebie.
W oczach kobiety momentalnie pojawiły się łzy. Odwróciła swój wzrok,
spoglądając na telefon, leżący niedaleko niej na stole. Wziąłem urządzenie w
dłonie. Odblokowałem ekran i momentalnie wszystko stało się jasne.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Znalazł mnie. Mój mąż mnie znalazł ─ wyszeptała, wpatrując się w
ścianę naprzeciwko. Głos był zimny, obojętny, jakby już nic jej nie obchodziło.
Spojrzałem jeszcze na raz na wygaszacz, czytając po raz kolejny dwa słowa z
smsa: <i>„Mam cię”</i>. Już samo patrzenie na te literki przyprawiało mnie
o dreszcze; jedynie z opowiadań Megan wiedziałem, jaki był jej mąż. W tej
chwili potrzebowała najbardziej wsparcia drugiej osoby i zamierzałem jej to
zapewnić. Sen, o którym jeszcze przed chwilą myślałem, odszedł w niepamięć, to
nie było już ważne. Najważniejsza była teraz Megan.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Nie znajdzie cię. Trzeba to gdzieś zgłosić, nie możemy tego tak
zostawić, Megan.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Nie, Draco. Nie rozumiesz, że on ma kontakty i że cokolwiek bym
nie zrobiła, jest to skazane na niepowodzenie? Już po wszystkim, znajdzie mnie
i zmusi do powrotu do domu, a potem wszystko wróci do normy, wszystko będzie
tak, jak wcześniej.<o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">─ Uspokój się, Megan, pomogę ci, rozumiesz? Ukryjesz się u mnie w
domu, nie zna mnie, nic ci się nie stanie. Jestem tutaj, żeby ci pomóc i to
zrobię. Nie pozwolę cię skrzywdzić, obiecuję ─ powiedziałem. Złapałem dłonie
kobiety; drżała. Nie zamierzałem jej teraz zostawiać. </span><span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.8pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 2.0pt; mso-para-margin-bottom: .4gd; mso-para-margin-left: 0cm; mso-para-margin-right: 0cm; mso-para-margin-top: 2.0pt; text-align: justify; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="line-height: 150%;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/03/rozdzia-11.html" target="_blank">Poprzedni </a>| <a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/07/rozdzia-13.html" target="_blank">Następny</a></span></span></div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com47tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-68529458247045877912015-03-27T17:32:00.001+01:002017-07-01T16:51:34.163+02:00Rozdział 11<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Godziny jeszcze nigdy tak bardzo nie dłużyły mi się
jak te, w których czekałam, aż pierwsza chemioterapia się skończy. Widząc, jak
moja córka co jakiś czas wymiotuje, sama byłam bliska płaczu; niewiele
brakowało, żebym odłączyła kroplówkę podającą chemię. Nie chciałam patrzeć jak
Sophie się męczy, zrobiłabym wszystko, byleby nie musiała więcej przyjmować
tego leku. Nie życzyłam żadnej kobiecie mającej dziecko takiego cierpienia.
Łzy, które spływały co jakiś czas po policzkach dziewczynki, były
potwierdzeniem, że cierpiała. Mimo podanych leków przeciwwymiotnych przez
dwanaście godzin nic się nie zmieniało. Jedynym pocieszeniem było to, iż czas
ciągle leciał, nie zatrzymywał się w miejscu, a więc każda sekunda coraz
bardziej zbliżała nas do zakończenia pierwszej chemii. Z czasem dostrzegłam u
siebie drżące ręce ─ najgorsze było jedynie to, że nie potrafiłam zapanować nad
tym niewyobrażalnym strachem. Do głowy przychodziły mi same najczarniejsze
scenariusze i sama nie wiedziałam, jak sobie z tym radzić. Musiałam patrzeć na
naszą sytuację pozytywnie, a jak na razie znajdywałam same negatywy. Malfoy,
mimo że mógł jechać do domu, ponieważ czas jego dyżuru dobiegł końca, ciągle
przychodził i sprawdzał stan Sophie. Wykazywał troskę, co było dość dziwne ─
nigdy nie widziałam go w takiej odsłonie. Kiedyś był wredny, cyniczny i
chłodny. W tej sytuacji trudno było mi uwierzyć w taką przemianę, zadawałam
sobie więc jedno pytanie: jak to możliwe? Jak bardzo musiał się zmienić, żeby
teraz ratować życie ludziom, gdy niegdyś je odbierał? Dobrze wiedziałam jaki
był jego udział w wojnie przeciwko Voldemortowi. Walczył przy jego boku i dopiero
kiedy szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na dobrą stronę, uciekł, jak
zwykły tchórz… Ciągle miałam do niego żal i obawiałam się, że nigdy on nie
zniknie. Mogliśmy zacząć się akceptować, ale to nie zmieniało faktu, iż dalej
nie do końca mu ufałam; nie wiedziałam jakie są jego zamiary i czemu nie
przekazał sprawy leczenia Sophie komuś innemu, co przecież mógł to zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Cichy głos Megan mówiącej, że
nadszedł ten czas, aby odłączyć chemioterapię, znacznie mnie uspokoił. Odetchnęłam
z ulgą. Przenieśli nas do innego pokoju, który od tego momentu miał być
zajmowany przez nas po przyjęciu każdej chemii. Mimo że sen wstąpił na moje
powieki, nie potrafiłam tak po prostu zasnąć. Obawy, rodzące się w mojej głowie,
były zbyt prawdziwe, bym mogła je zignorować. Najlepszym wyjściem z tej
sytuacji było trwanie przy łóżku Sophie i wpatrywanie się w nią, czekając, aż
się obudzi. Nie wiedziałam jak zareaguje; bałam się nawet o tym myśleć ─ mogła
zacząć płakać, mogła się zaśmiać, mogła też nic nie powiedzieć ─ była dzieckiem
i na swój sposób stała się nieprzewidywalna. Wpatrując się z uwagą w małe
ciałko mojej córki, wydawało mi się, że jest jeszcze drobniejsza, niż przed
podaniem chemii. Nigdy nie należała do dzieci, które z chęcią jadły obiady;
zwykle zanim zjadła swoją porcję, musiałam za nią biegać i traciłam wiele
nerwów. Teraz uświadomiłam sobie, że ta cała historia z białaczką mogła zacząć
się tak naprawdę już dawno temu, po jej narodzeniu, tyle że nie potrafiłam
dojrzeć żadnych symptomów choroby… Dopiero teraz zaatakowała, z podwójną mocą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">W moim umyśle pojawiła się
złośliwa myśl, że to wszystko dzieje się przeze mnie. Może gdybym odpowiednio
pilnowała Sophie, choroba zostałaby wykryta we wcześniejszym stadium i nie
byłoby problemów z wyleczeniem. Potrząsnęłam z rozdrażnieniem głową ─
obwinianie się niczego nie mogło zmienić, nie cofnęło czasu, a jedynie wszystko
pogorszy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Ta cała sytuacja wydawała mi
się bezsensowna, czułam się samotna wśród tylu ludzi, nie miałam komu zwierzyć
się ze swoich obaw i były one ciężarem. Przytłaczały mnie i nie pozwalały
przestać o nich rozmyślać. Z rozdrażnieniem pokręciłam głową, czując, że jeśli
zaraz nie wstanę, oszaleję przez te myśli. Podniosłam się więc z krzesła i od
razu podeszłam do okna, opierając rozgrzane czoło o chłodną szybę. Gdzieś w
środku odetchnęłam z ulgą; na ten jeden moment pozwoliłam zapomnieć sobie o
wszystkich problemach, chociaż było to lekkomyślne z mojej strony. Wiatr
delikatnie poruszał koronami drzew z pobliskiego parku, wprawiając je w powolne
kołysanie. Chmury kłębiące się na niebie zakrywały cały księżyc ─ gdyby nie
latarnie, na ulicach byłoby całkowicie ciemno. Gdzieś w oddali było słychać
pohukiwania sów, jakby skarżyły się na pogodę, jaka zapanowała na całym
świecie. Kiedy z ciemnych chmur spadły ciężkie krople deszczu, odbijające się o
parapety domów, sama miałam chęć zapłakać, głośno i żałośnie, jednak zdusiłam
to w sobie. Właśnie w tym momencie, wyglądając przez okno zrozumiałam, że nie
mogę się tak zachowywać. Od kiedy dowiedziałam się o chorobie Sophie obiecałam
sobie bycie silną, jednak i tak w końcu nadchodził moment, w którym emocje
przejmowały nade mną kontrolę. Chciałam to zmienić; uwierzyłam, iż mogę. Nie
bez powodu tiara przydziału kilkanaście lat temu przydzieliła mnie do
Gryffindoru ─ m u s i a ł a m pokazać nie tylko sobie, ale i innym wokół, że
dam sobie radę. Poczułam przypływ odwagi i siły, aby pokonać kolejne przeszkody
w moim życiu. Choroba Sophie była jedną z nich, a jeszcze wiele kłód los miał
mi podstawić pod nogi ─ byłam tego bardziej niż pewna. Białaczka była jedną z
nich i nawet jeśli poprzeczka została tak wysoko postawiona, byłam zobowiązana
ją przeskoczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Gwałtownie zrobiłam krok w
tył, odchodząc od okna. Spojrzałam na Sophie, której oczka ciągle były
zamknięte. Chemioterapia naprawdę ją wykończyła i chciałam, a wręcz pragnęłam,
by spokojnie przespała całą noc. Sen w niektórych przypadkach był największym
lekarstwem i potrafił zdziałać cuda ─ może w przypadku mojej córki też miało
tak być? Zawsze pozostawała nadzieja, nadzieja piękna, ale często złudna…
Zdjęłam z oparcia drewnianego krzesła bluzę, po czym założyłam ją na swoje
ramiona. Potrzebowałam kofeiny, dużej ilości kofeiny, w natychmiastowym tempie.
Złośliwy głosik szeptał mi to ucha, iż to nieodpowiedzialne, abym zostawiała
Sophie samą, jednak wiedziałam, że gdyby coś się działo, pielęgniarki od razu
będą o tym wiedzieć i nie pozwolą, by mojej córce stała się krzywda. W małej
torebce wyszukałam kilka drobnych, po czym wyszłam z sali, cicho zamykając za
sobą drzwi. Ruszyłam wzdłuż korytarza, w stronę znajomego mi automatu. W jednym
z nich można było kupić ciepłą kawę czy herbatę, a w drugim słodycze;
dostrzegłam też w nim napoje energetyczne. Szybko przeanalizowałam ich
szkodliwość, ale dla mnie najważniejsza była skuteczność ─ później mogłam martwić
się o swoje zdrowie, w tej chwili najważniejsza była Sophie. Wrzuciłam
pieniądze do automatu i wybrałam energetyka, którego nazwę chociaż trochę
kojarzyłam. Już po chwili trzymałam puszkę w dłoniach. Rozejrzałam się po korytarzu,
szukając pustego krzesła, co nie było trudne; ich rząd stał pod ścian. Zajęłam
jedno miejsce, cicho pod nosem wzdychając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Ta noc dłużyła mi się jak
żadna inna. Zanim otworzyłam napój, mój wzrok przyciągnęła sylwetka Malfoya,
znikająca za zakrętem. Natychmiast zerwałam się z krzesła, zapominając o
trzymanej w rękach puszce. Puściłam się biegiem za mężczyzną, próbując nie
stracić go z oczu. Szedł do swojego gabinetu, więc i ja skierowałam się w tę
stronę. Szłam przed siebie bez konkretnego celu, chciałam po prostu z nim
porozmawiać, dowiedzieć się czegoś nowego, czegoś, co zapaliłoby we mnie płomyk
nadziei… W końcu dotarłam do drzwi, za którymi mężczyzna niedawno zniknął.
Pewnie w nie zapukałam i nie czekając na odpowiedź, wtargnęłam do środka. Malfoy
właśnie zakładał na swoje ramiona czarną, skórzaną kurtkę. Zauważyłam, że kitel
lekarski został niedbale przewieszony przez oparcie fotela. Odwrócił się w moją
stronę; na jego twarzy dostrzegłam cień zaskoczenia, jednak nie trwało to
długo. Teraz, gdy go zobaczyłam, zdałam sobie sprawę jakie emocje kumulowały
się we mnie przez cały dzień. Rozgoryczenie, złość i smutek… Czemu nie potrafił
pomóc mojej córce? ─ nie potrafiłam tego zrozumieć. Zanim zdążył cokolwiek
powiedzieć, zaatakowałam, rzucając w niego słowami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Czego chcesz, co? Co chcesz
dostać w zamian za to, by uratować moją córkę? Mam dużo pieniędzy, mogę ci je
wszystkie oddać, tylko ją, do cholery, uratuj. Mogę dać ci całą magię jaką
posiadam, cokolwiek, ale zrób coś! Po prostu pomóż, niczego więcej nie chcę,
dam ci wszystko co mam... Musisz pomóc, rozumiesz? Ja nie mogę jej stracić, nie
zniosę tego. ─ Głos pod koniec załamał się, jednak nie mogłam odkryć przed
kimkolwiek swojej słabości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Malfoy wpatrywał się we mnie
przenikliwym wzrokiem, lustrując całe moje ciało. Nie zauważyłam momentu, w
którym podszedł bliżej; tak blisko, że byłam w stanie rozpoznać kolor jego
oczu. Nie wiedziałam co się dzieje, kiedy dotknął mojej dłoni ─ dopiero kiedy
nie czułam już dotyku jego chłodnej ręki, a on sam odszedł kilka metrów w
stronę kosza, zrozumiałam co się właśnie stało. Zabrał mi napój energetyczny,
który ściskałam w dłoniach, gdy tu przyszłam; spojrzałam na swoje ręce i
dostrzegłam, iż w niektórych miejscach były poranione od zbyt mocnego trzymania
puszki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Magia, Granger, ma do siebie
to, że nie pomaga w przypadkach mugolskich chorób, a białaczka nią jest. Takie
choroby trzeba zwalczać lekami, które są na nie przeznaczone. Nie chcę żadnych
pieniędzy, leczę twoją córkę, bo chcę, a nie, bo muszę ─ mówił spokojnie,
szukając czegoś w szufladzie biurka. Po chwili wyprostował się, trzymając w
dłoniach bandaże i gaziki. Ja natomiast uparcie wpatrywałam się w swoje dłonie,
zaciśnięte w pięści. Nie potrafiłam spojrzeć na Malfoya; bałam się, że zobaczy
w moich oczach strach. Skuliłam się w sobie, czując, iż nagle, jak za
dotknięciem różdżki, zrobiło się zimno. Poczułam na swojej skórze nieprzyjemne
dreszcze. ─ Usiądź, Granger, trzeba opatrzyć ranę ─ powiedział mocnym głosem. Podniosłam
wzrok do góry, napotykając niebieskie oczy blondyna. Bez jakiegokolwiek słowa
sprzeciwu wypełniłam polecenie, siadając na krześle. Mężczyzna przysunął drugie
krzesło, jednak nie usiadł na nim, a położył wszystkie rzeczy, które w tym
momencie były mu potrzebne; gaziki, bandaż i płyn dezynfekujący. Ukląkł na
podłodze w celu zabandażowania niewielkiej rany. Kiedy poczułam jego zimną dłoń
na mojej skórze, odsunęłam rękę zupełnie nieświadomie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Nie trzeba, to nic wielkiego
─ wydusiłam, nie chcąc, by mój dawny wróg mnie dotykał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Nie zachowuj się jak
dziecko, Granger. Trzeba to opatrzyć, bo wda się zakażenie, a chyba tego nie
chcesz. Poza tym jeśli chcesz jakoś funkcjonować, to nie pij tego świństwa,
tylko wyśpij się i odżywiaj zdrowo, a zapewniam cię, że będziesz tryskała
siłami. Nie rób tego dla siebie, ale dla swojej córki, to ona w tym momencie
najbardziej cię potrzebuje. Zawsze byłaś tą najmądrzejszą, więc teraz też się
wykaż ─ odparł, a na moje policzki wstąpiły rumieńce zażenowania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">W końcu po kilku sekundach
uległam i bez słowa wyciągnęłam dłonie w stronę Malfoya. Zegar wiszący na
ścianie irytująco tykał, zagłuszając panującą w gabinecie ciszę. Zimne ręce
mężczyzny zwinnie opatrywały niewielką ranę; kiedy przyłożył do niej gazik,
nasiąknięty płynem do dezynfekcji, cicho syknęłam, czując pieczenie. Malfoy,
jakby było to zupełnie naturalne, podmuchał moją dłoń, by uśmierzyć ból. Nie
wierzyłam, że to dzieje się naprawdę ─ ja i mój dawny wróg, jak gdyby nigdy
nic, przebywaliśmy razem w jednym pomieszczeniu, nie rzucając w swoją stronę
żadnych obelg. Pod wpływem wielu wydarzeń oboje dojrzeliśmy i wydawało mi się,
że już nic nie będzie tak jak dawniej, że coś się zmieniło… Nie wiedziałam
jednak co dokładnie; nawet nie chciałam tego wiedzieć. Czasem niewiedza była
najlepszym wyjściem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Nie minęło wiele czasu, kiedy
w końcu odsunął się, nawet na mnie nie spoglądając. Wstał z podłogi, strzepując
ze spodni niewidzialne drobinki kurzu, po czym zebrał wszystkie rzeczy i z
powrotem schował je do szuflady biurka. Nie wiedziałam, czy powinnam się
odezwać czy lepiej pozostać w ciszy i czekać na reakcję ze strony mężczyzny. Po
kilku następnych sekundach czekania postanowiłam wyjść, po prostu wrócić do
sali, w której spała Sophie, aby dalej czuwać nad jej łóżkiem. Dopiero kiedy
odgłos szurnięcia krzesłem, gdy wstawałam, przerwał ciszę, Malfoy spojrzał się
na mnie. Pod wpływem jego wzroku nie ruszyłam się ani o centymetr. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Dziękuję za opatrzenie rany
i… i przepraszam za ten naskok, nie powinnam była ─ powiedziałam, zakładając
zabłąkany lok za ucho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Zamierzasz teraz wrócić do
córki? ─ zapytał, jakby nie usłyszał mojej wcześniejszej wypowiedzi. Poczułabym
się urażona, jednak zmęczenie, jakie opanowywało moje ciało, nie pozwalało mi dobrze
myśleć ani funkcjonować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Tak, właśnie tak. Muszę przy
niej czuwać, żeby nic złego się nie stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Jedź do domu, Granger ─
odparł. ─ Jeśli będziesz zmęczona, w niczym nie pomożesz, a jedynie będziesz
przeszkadzać. W obecnym stanie możesz zasnąć nawet na stojąco, czego nie polecam.
Gdzie się zatrzymałaś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ W pobliskim hotelu. Malfoy,
muszę zająć się moją córką, potrzebuje mnie i nie mam zamiaru jej zostawić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Zadzwonię po taksówkę. ─
Zignorował mój sprzeciw, wstając z fotela i podchodząc do szafy. Kurtkę, którą
niedawno zakładał, teraz z powrotem chował do szafy. ─ Sophie do rana się nie
obudzi, ponieważ zostały podane jej środki nasenne. Teraz potrzebuje jak
największej dawki snu, aby organizm choć trochę się zregenerował. Jeśli jutro
wszystko będzie w porządku, dostaniecie wypis, ale będziecie musiały pojawiać
się co kilka dni na badania kontrolne ─ mówił. ─ Teraz nie jesteś tutaj
potrzebna, ten jeden raz mi uwierz. Ty też jesteś człowiekiem i potrzebujesz
odpoczynku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Nie zostawię jej samej…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Nie będzie sama. Zostanę
przy niej tej nocy. I tak już bym nie zasnął, więc nie robi mi zbyt wielkiej
różnicy, czy będę siedział w szpitalu czy u siebie w domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Nie wiedząc co odpowiedzieć,
nie odpowiedziałam nic, a jedynie kiwnęłam twierdząco głową. Takie zachowanie
ze strony blondyna wydawało mi się nieco podejrzane, ale widząc troskę w jego
oczach, gdy zajmował się swoimi pacjentami, wszelkie obawy znikały. Zaufałam
mu, powierzając w jego ręce moją córkę i miałam nadzieję, że nie zawiedzie.
Musiałam przekonać samą siebie, że mężczyzna wie co robi, co nie było to łatwe
zadanie ze względu na łączącą nas przeszłość. Jej ciężar odbijał się od nas
echem, nie pozwalając zapomnieć. Wspomnienia wydarzeń, których oboje byliśmy
głównymi bohaterami, może i blakły, jednak ciągle były zbyt wyraźne. Miałam mu
za złe to, co robił kiedyś. Wszystkie obelgi, zaklęcia rzucane w stronę
słabszych, a przede wszystkim gorszych ─ każde wyzwisko pamiętałam dokładnie ─
nie wiedziałam jedynie czemu. Te wydarzenia tak mocno odbiły się na moim życiu.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Rozmyślania przerwał mi głos
Malfoya, który rozmawiał z kimś przez telefon. Przez chwilę, zagubiona jeszcze
we własnych myślach, nie potrafiłam rozpoznać słów, jakie wypowiadał; dopiero
po kilkunastu sekundach wszystko wróciło do normy. Zamawiał taksówkę, prosząc
kierowcę, by podjechał na parking szpitala. Tak, <i>poprosił, </i>tworząc tym samym w mojej głowie istny chaos. Bo przecież
dawny Malfoy nigdy nie prosił, on żądał, chciał, musiał mieć. Wydawało mi się, że
w jego słowniku nie ma takiego słowa, to nie było przecież w jego stylu.
Złośliwy głosik szeptał, że nie powinnam oceniać, skoro tak naprawdę go nie
znałam, a moje wyobrażenie o nim opierało się jedynie na latach szkolnych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Taksówka będzie za dziesięć
minut, więc możesz już powoli schodzić na dół ─ powiedział, odkładając telefon
na biurko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Chciałabym iść jeszcze do
Sophie, żeby sprawdzić, czy nic się nie zmieniło… Tak, wiem, że do rana nie
powinna się obudzić, ale nie mogę iść spać, nie wiedząc, czy na pewno wszystko
w porządku. Poza tym wszystkie moje rzeczy zostawiłam w sali, więc tak czy
inaczej muszę tam wrócić ─ dodałam, widząc wyraz twarzy Malfoya. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Nic się nie zmieniłaś,
Granger, zawsze uparta i zawsze stawiająca na swoim ─ odparł i w geście
kapitulacji otworzył drzwi, przepuszczając mnie pierwszą. Powiedziałam ciche
„dziękuję”, ignorując wcześniejszą wypowiedź blondyna, i przeszłam obok niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Ruszyłam wzdłuż korytarza, nie
czekając na Malfoya ─ wiedziałam, że za mną idzie, ponieważ odgłosy kroków
odbijały się echem od ścian. Pielęgniarka, którą mijałam, gdy wcześniej tędy
przechodziłam, teraz gdzieś zniknęła. Czułam się zdezorientowana, bo wydawało
mi się, iż w tak dużym budynku jesteśmy kompletnie sami. Nikt nie krzyczał,
nikt nie płakał, nie widziałam żadnej zanoszącej się płaczem matki czy
zdesperowanych dziadków, nie widzących co ze sobą zrobić. Przez te kilka dni
nie miałam okazji widzieć tu pustych korytarzy; zwykle ktoś tu był, przechadzał
się czy przysypiał na plastikowym krześle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Idąc ciągle przed siebie,
czułam się obserwowana przez mężczyznę, kroczącego za mną. Przez jedną, krótką
chwilę chciałam się do niego odwrócić, by choć chwilę porozmawiać, jednak głos
rozsądku doradził, abym tego nie robiła. To mój dawny wróg; może i ja nie
czułam do niego tak wielkiej nienawiści, jak kiedyś, ale nie wiedziałam co on
myśli o mnie ─ i wolałam, żeby tak zostało. Nie potrzebowałam tej informacji,
nie uratowałaby mi ona życia, a z własnego doświadczenia wiedziałam, iż
niektóre sprawy lepiej pozostawić nietkniętymi. Zbyt dokładne analizowanie
jakichkolwiek zdarzeń mogło doprowadzić do łez, do smutku. W końcu doszliśmy do
sali, w której spała Sophie. Cicho otworzyłam drzwi, uważając, by nie
skrzypnęły, jakbym bała się obudzić dziewczynkę, chociaż dobrze wiedziałam, że
działają na nią leki nasenne. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę łóżka, na
którym spała moja córka. Przysiadłam na brzegu, wpatrując się w spokojną twarz
dziecka. Tak jak powiedział Malfoy, sen był dla niej najważniejszy i chciałam
zrobić wszystko, by mogła jak najwięcej odpoczywać. Zrozumiałam, że od teraz
musiałam postawić Sophie ponad wszystko inne; od tego momentu jej zdrowie było
dla mnie priorytetem. Nie mogłam zawieść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">W końcu zmusiłam samą siebie
do wstania ─ następnego poranka musiałam być na nogach dla mojej córki, dla
Sophie. Pochyliłam się nad nią i odgarniając kilka pasemek włosów, pocałowałam
ją w czoło. Chciałam, by czuła się przy mnie bezpiecznie, by widziała we mnie
swoją ochronę przed całym złem, jakie otaczało świat. Może i nie potrafiłam
zapewnić jej wszystkiego, ale dawałam z siebie tyle, na ile było mnie stać. Czasami
bałam się, że to może niewystarczające, że nie daję z siebie tyle, ile powinnam
była.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Zabrałam swoją torebkę wiszącą
na oparciu krzesła, zerkając kątem oka na Malfoya. Stał oparty o parapet okna,
przyglądając się z uwagą moim ruchom, zupełnie jakby je analizował z
dokładnością niejednego matematyka. Założyłam na siebie płaszcz, a na szyję
niedbale zarzuciłam chustkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Dziękuję, Malfoy ─ rzuciłam,
zanim wyszłam z sali. Mężczyzna nie odpowiedział, a jedynie kiwnął sztywno
głową. Zajął miejsce na krześle, na którym wcześniej siedziałam ja, i… i po
prostu był, pilnując mojej córki, mimo że nie musiał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Zbyt długo się nie
zastanawiając, ruszyłam w stronę windy, aby wrócić do hotelu, zanim zdążyłabym
zmienić decyzję. Potrzebowałam snu bardziej, niż na początku mi się wydawało.
Napędzała mnie adrenalina i to ona nie pozwoliła mi ani trochę zmrużyć oczu.
Teraz, gdy kierowałam się w stronę wyjścia, emocje powoli opadały i mogłam
odetchnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Na korytarzu mijałam jedynie
pojedyncze osoby, które były pochłonięte w swoich własnych myślach, zupełnie
tak jak ja. Kiedy wyszłam na świeże powietrze, w końcu odetchnęłam z ulgą.
Rozejrzałam się wokół, ale nie zauważyłam nigdzie taksówki, więc pewnie nie
zdążyła jeszcze przyjechać. Nie wiedząc co ze sobą zrobić, sięgnęłam do mojej
torebki po paczkę papierosów. Jednego z nich odpaliłam, wyszukawszy wcześniej
zapalniczkę. Nim zaciągnęłam się dymem papierosowym, dostrzegłam, iż moje
dłonie drżą… Nie byłam tym faktem zbytnio zdziwiona, szczególnie dlatego, że od
kilkunastu godzin nie zmrużyłam oczu. Byłam po prostu zmęczona; bałam się
spojrzeć w lustro i zobaczyć własne odbicie, ponieważ podejrzewałam jak
wyglądam. Nigdy nie byłam uzależniona od używek, nie byłam ich zwolennikiem, a
nawet w jakimś stopniu je potępiałam — jedynie czasami, kiedy chciałam odpocząć
od problemów, sięgałam po papierosa czy lampkę wina. Wyrzuciłam papierosa, a
raczej jego niedopałek, po czym przydeptałam butem, gdy zauważyłam nadjeżdżającą
taksówkę. Samochód zatrzymał się praktycznie przede mną. Otworzyłam drzwi i
weszłam do środka, podając kierowcy od razu adres hotelu. Zasnęłabym, gdyby nie
fakt, że jadąc przez centrum Denver, zakochałam się w tym mieście. Oświetlone
uliczki, wysokie, zadbane kamienice, a gdzieś w oddali wysokie wieżowce, w
których oknach nadal świeciły się światła… Nie byłam pewna, czy należę do tego
świata, czy to było moje miejsce. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do hotelu.
Wysiadłam z samochodu, uprzednio dając kierowcy odpowiednią ilość pieniędzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Wchodząc do pokoju, nie
zauważyłam leżącej pod drzwiami gazety, która zmieniła w jednej chwili
wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Ta noc nie należała do
długich, ciągnących się w nieskończoność, wręcz przeciwnie; poranek nadszedł
szybciej niż początkowo się spodziewałem. Nie potrafiłem choćby na sekundę
zmrużyć oczu, mimo że próbowałem. Przeczucie, iż powinienem pilnować
dziewczynki, było silniejsze ode mnie. Siedziałem na krześle i wpatrywałem się
w spokojną twarz dziecka, równocześnie przypominając sobie siebie, gdy byłem w
jej wieku. Moje dzieciństwo nie należało do takich, o których opowiadało się z
uśmiechem na ustach, z dumą. Nie opowiadałem kolegom o silnym, odważnym tacie,
uczącym mnie grać w piłkę czy latać na miotle. Nie potrafiłem mówić o mamie,
pieczącej ciasteczka na święta i lepiącej ze mną bałwana, gdy nadchodziły
święta. Nie potrafiłem, bo tego zwyczajnie w moim dzieciństwie zabrakło.
Złośliwy głosik szepnął mi do ucha, że użalam się nad sobą i miał rację. Ciągle
przywoływałem do siebie wspomnienia i dokładnie je analizowałem, jakby to miało
mi coś dać. A jak było naprawdę? Naprawdę nic nie zyskiwałem oprócz kilku
nieprzespanych nocy wypełnionymi wyrzutami sumienia… Nie potrafiłem cofnąć
czasu ─ jedyne co mi pozostało to pogodzenie się z przeszłością i w końcu
odcięcie się od niej. Zastanawiałem się, ile razy jeszcze będę musiał to sobie
powtarzać, aby w końcu uwierzyć… Bo zazwyczaj i tak w końcu wracałem do zdarzeń
sprzed lat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Zerknąłem na zegarek, który
zajmował miejsce na mojej ręce. Dochodziła godzina szósta rano; normalnie
pewnie Timber wypędziłaby mnie z łóżka, przerywając sen, aby wyjść na spacer.
Miałem wyrzuty sumienia, że zostawiłem ją samą, na pastwę sąsiadki, która
pewnie znowu rozpieszczała suczkę, karmiąc ją samymi smakołykami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Tego dnia miałem mieć wolne,
więc był przede mną cały dzień, aby się wyspać. Już w nocy postanowiłem, iż
wypiszę córkę Granger ze szpitala i od razu pojadę do domu. Mógłbym to zrobić
wcześniej, ale nie lubiłem pozostawiać niezakończonych spraw. Wolałem być
pewny, że wszystko pójdzie dobrze, po mojej myśli. Według działania leku
nasennego, który został podany Sophie, dziewczynka miała obudzić się za
godzinę. Nie wiedziałem tylko jak zareaguje, kiedy się obudzi ─ miałem
nadzieję, że będzie przy tym Granger. Jedyne, czego dziewczynka potrzebowała,
to miłości swojej matki, poczucia bezpieczeństwa i czucia, że jest kochana. <i>Żałosne myślenie…</i> ─ pomyślałem, wstając
z krzesła. Wbrew mojej woli przypomniałem sobie wydarzenie jeszcze z Hogwartu,
kiedy dostałem zadanie od Voldemorta, aby zabić Dumbledore’a. Czemu akurat
musiałem sobie przypomnieć <i>to</i>
zdarzenie, które było ściśle związane z Granger? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Hogwart nocą wyglądał naprawdę strasznie i nawet
największy twardziel zadrżałby ze strachu. Ja jednak, nie wiedząc czemu, nie
potrafiłem już odczuwać lęku, radości; te emocje zniknęły gdzieś w zgiełku
codzienności. Kierując swoje kroki w stronę Pokoju Życzeń, nie myślałem, jakie
mogą spotkać mnie konsekwencje, jeśli jakiś nauczyciel przyłapałby mnie na
wałęsaniu się po korytarzach w nocy. Może nawet byłoby dobrze; przynajmniej
decyzja naprawienia szafki zostałaby odciągnięta na później, a ja miałbym jakąś
wymówkę. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Stanąłem przed ścianą na siódmym piętrze. Przymknąłem
oczy i wyobraziłem sobie dokładnie miejsce, w którym pragnąłem teraz się
znaleźć. Powtórzyłem prośbę trzy razy, a kiedy z powrotem uniosłem powieki do
góry, przede mną ukazały się drzwi, prowadzące do Pokoju Życzeń. Niepewnie,
przełykając głośno ślinę, uniosłem dłoń, by po chwili nacisnąć na klamkę.
Drewniane wejście otworzyło się z cichym skrzypnięciem. Obejrzałem się za siebie
dla pewności, by sprawdzić, czy oby na pewno nikt mnie nie śledził; korytarz
był pusty. Byłem sam. S a m. W myślach powtarzałem to słowo, delektując się
jego dźwięcznością. Nie zastanawiając się zbyt długo, wszedłem do środka
pomieszczenia; drzwi same zamknęły się za mną, jakby Pokój dobrze wiedział, że
nie chciałem, aby jakiś nieproszony gość tutaj wszedł. Z kieszeni płaszcza
wyjąłem jabłko ─ jego kolor był intensywnie zielony, jakby było niedojrzałe. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Idąc przed siebie mijałem przeróżne szafki, regały z
książkami czy zakurzone, stare fotele… Było to miejsce, w którym można było
znaleźć wszystko i nic; trzeba było wiedzieć jak szukać. Ja już wiedziałem.
Potrzebowałem wiele czasu, aby odkryć każdą tajemnicę tego pomieszczenia, aby zrozumieć
jak funkcjonuje. Kiedy ostatni raz tu byłem, udało mi się naprawić szafkę
zniknięć, teraz jedynie pozostało sprawdzenie mi, czy ów przedmiot prawidłowo
działa. Nie mogłem zawieść, Czarny Pan nie dawał drugiej szansy. Miałem jedynie
jeden ruch i nie mogłem spudłować. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Drogę do szafki znałem dokładnie na pamięć. Te kilka
krętych ścieżek nie stanowiło dla mnie większego problemu. W końcu dotarłem na
miejsce, do którego zmierzałem już od samego początku. Ciągle trzymając w
swojej dłoni jabłko, drugą ręką zrzuciłem z szafy czarną narzutę. Przekręciłem
kluczyk, tym samym sprawiając, że cały mechanizm został już uruchomiony ─ już
po chwili drewniane drzwi z cichym trzaskiem otworzyły się na oścież. Czując
buzującą w ciele pewnego rodzaju adrenalinę, położyłem jabłko na spodzie szafy,
po czym jednym ruchem nadgarstka z powrotem ją zamknąłem. Z kieszeni płaszcza
wyciągnąłem różdżkę; udawałem, iż nie widzę drżących rąk i nagłego ciepła,
jakie wstąpiło na mój kark. Nie potrafiłem przyznać sam przed sobą, że
wolałbym, aby szafa po prostu nie zadziałała… jakież to byłoby proste
rozwiązanie. Zbyt proste. Uniosłem różdżkę, kierując jej końcówkę w stronę
szafki. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Harmonia nectere passus. Harmonia nectere passus ─
powtórzyłem mocniej i pewniej zaklęcie, kiedy za pierwszym razem nic się nie
wydarzyło. Usłyszałem dziwny szczęk, jakby ktoś otwierał szafę, tyle że po
drugiej stronie. Wkładając do niej jabłko, chciałem poznać jej działanie, a
przede wszystkim sprawdzić, czy w ogóle będzie funkcjonowała. Ten przedmiot był
mi jedynie potrzebny do tego, aby wpuścić śmierciożerców do Hogwartu. Czarny
Pan chciał zająć zamek od środka, a do tego byłem już potrzebny tylko ja. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Kiedy po raz trzeci wypowiadałem zaklęcie, pomyślałem
o matce, czekającej na jakiekolwiek wiadomości ode mnie. Nie wiedzieć czemu
zabronili nam się widywać; nie wiedziałem w czym miałoby mi to pomóc, bo wystarczyło
jedno dobitne powiedzenie „zabij albo ucierpi twoja matka” i już wiedziałem co
robić. Byłem słaby. Miałem swoją słabość i nie byli nią przyjaciele, których
zresztą i tak nie miałem, ale moja własna matka. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Szafa z powrotem się otworzyła, a ja wyciągnąłem dłoń
do miejsca, w którym pozostawiłem jabłko. Ciągle tam było, ale coś się
zmieniło; z jednej strony było nadgryzione. Szafka zniknięć działała
prawidłowo. Już niedługo śmierciożercy mieli zaatakować Hogwart, a ja miałem im
pomóc, będąc jednym z nich. Właśnie tego chciał mój ojciec, więc nie miałem
zamiaru niczego mu utrudniać. Całkowicie obojętny odłożyłem jabłko na jedną z
półek stojących obok szafki. Plan Czarnego Pana okazał się skuteczny. Teraz już
nikt nie mógł go powstrzymać ─ ani Dumbledore, ani tym bardziej Potter. Był
zbyt potężny, miał wielu zwolenników, którzy byli gotowi pójść za nim w ogień,
nawet jeśli nic nie mieli za to dostać. Zacząłem się cofać do wyjścia, zupełnie
pogrążony w swoich myślach. Serce łomotało mi w piersi; tylko w ten sposób
wiedziałem, że coś tam jest. Zanim wyszedłem z Pokoju Życzeń, ostatni raz
zerknąłem za siebie… To miejsce w ostatnim czasie było m o j e. Jedyne
pomieszczenie, w którym mogłem pokazać siebie bez obawy, że ktokolwiek to
zobaczy i wykorzysta przeciwko mnie. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Co tam robiłeś, Malfoy? ─ Usłyszałem znienawidzony
głos… głos Granger. Odwróciłem się w stronę, z której dobiegał dźwięk i
uśmiechnąłem się pod nosem. Kątem oka zerknąłem za siebie; drzwi do Pokoju
Życzeń już się zamykały, więc mój sekret był bezpieczny. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ To samo pytanie mogę zadać tobie, Granger. Nie robię
nic, o czym musiałabyś wiedzieć i co dotyczyłoby ciebie ─ odparłem spokojnie,
chowając dłonie w kieszeniach płaszcza. Gryfonka stała kilka metrów ode mnie;
próbowała udawać, że jest spokojna, opanowana. Jedyne co zdradzało jej
zdenerwowanie to nerwowe ściskanie różdżki, trzymanej w ręce. Nie miała przy
sobie ani Pottera, ani Weasleya, a ze mną nie był żaden ze Ślizgonów. Byliśmy
sami. Podszedłem bliżej do dziewczyny, ale ona pozostawała niewzruszona. Nadal
trwała w jednej pozie, gotowa w każdej chwili zaatakować, gdyby naszła taka
potrzeba.</span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Wiem, że coś knujesz i tym razem nie ujdzie ci to na
sucho, Malfoy ─ wycedziła przez zaciśnięte zęby. ─ Może i Dumbledore z jakiegoś
głupiego powodu ci zaufał i pozwolił wrócić do szkoły, ale to nie znaczy, że
każdy jest tak ufny, nie w stosunku do ciebie, szczególnie do ciebie. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Uważaj, Granger, uważaj. Takie słowa bardzo szybko
mogą obrócić się przeciwko tobie. Na twoim miejscu już szukałbym jakiegoś
schronienia… Najlepiej gdzieś na drugim końcu świata, chociaż i tak będzie dla
ciebie zbyt blisko. Zapach twojej krwi jest tak charakterystyczny, że aż trudny
do ominięcia. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Grozisz mi, Malfoy? ─ zapytała, mrużąc
niebezpiecznie oczy. Atmosfera między nami zrobiła się jeszcze chłodniejsza.
Dreszcze na plecach zdradzały, iż było mi zimno; dzisiejszego dnia pogoda była
naprawdę parszywa. Zresztą nie robiło to zbytniej różnicy ─ od kiedy Czarny Pan
powrócił, deszcz, wiatr i burze panowały nad słońcem. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Nie, Granger, ja jedynie spokojnie ostrzegam. Poza
tym wałęsanie się nocą po zamku jest bardzo niebezpieczne, nie sądzisz? Bardzo
szybko może kogoś spotkać krzywda… </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Lepiej martw się, żeby tobie nic się nie stało ─
odpowiedziała dziewczyna. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Ta rozmowa wydaje się coraz bardziej niedorzeczna ─
powiedziałem obojętnie, chcąc wreszcie to przerwać, i ruszyłem z miejsca w
stronę Gryfonki. Podszedłem do niej tak blisko, iż byłem w stanie policzyć
liczbę piegów na jej twarzy. Czułem jej przyspieszony oddech na swojej twarzy,
widziałem rozbiegane oczy. ─ Dobranoc, Granger. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Minąłem dziewczynę, idąc wzdłuż korytarza i
uśmiechając się sam do siebie. Ta rozmowa zdecydowanie poprawiła mój humor;
lubiłem te rozmowy z Granger, lubiłem patrzeć na jej niepewność i strach. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Nienawidziłem jej za to, że potrafiła wybrać dobrą
stronę, mimo wszystko. </span></i><span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">Spojrzałem na śpiącą
dziewczynkę, zastanawiając się, czemu zdecydowałem się z nią zostać, czemu
kazałem jechać Granger do domu… Przecież nadal odczuwałem do niej nienawiść,
nie powinna mnie obchodzić, a jednak nie potrafiłem nadal zachowywać się jak
chłopak, którym byłem kilkanaście lat temu. To wszystko było zbyt zawiłe,
czułem, że już niekiedy gubię się we własnym życiu, nie mogąc odnaleźć drogi
powrotnej. Zerknąłem na zegarek i dostrzegłem, iż minęło dopiero pół godziny.
Wstałem z krzesła, aby rozprostować kości, po czym podszedłem do okna,
wyglądając przez nie. Całe miasto budziło się właśnie do życia. Na ulicach
pojawiało się coraz więcej samochodów, co wskazywało na to, że mieszkańcy
Denver już o tak wczesnej porze pędzili do swoich obowiązków, do pracy. Kiedy
dostrzegłem na parkingu wychodzącą z taksówki sylwetkę młodej kobiety,
usłyszałem cichy, praktycznie ledwo słyszalny głosik.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">─ Mamo? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; mso-bidi-font-family: "DejaVu Sans Condensed"; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;"><a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/02/rozdzia-10.html" target="_blank">Poprzedni </a>| <a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/05/rozdzia-12.html" target="_blank">Następny </a><o:p></o:p></span></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com66tag:blogger.com,1999:blog-964846852440036039.post-14201030011463404512015-02-03T14:41:00.000+01:002017-06-30T22:55:00.217+02:00Rozdział 10<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po podpisaniu odpowiednich dokumentów
chwilę rozmawiałam z Malfoyem na temat leczenia Sophie, które jeszcze tego
samego dnia miało się zacząć. Wraz z innymi lekarzami uznał, że należy je
zacząć jak najszybciej; wyniki badań mogły przecież z każdym dniem się
pogarszać, choroba już powoli wyniszczała ciałko mojej córki, więc nie mogli
czekać ani godziny dłużej z rozpoczęciem chemioterapii. W takiej chwili każda
sekunda była cenna i nie mogliśmy jej marnować na zbędne czekanie. Bez
jakiegokolwiek wahania zgodziłam się z lekarzem, nawet nie próbując
kwestionować jego decyzji. To że przeczytałam na temat tej choroby stos
książek, nie oznaczało, że jestem mądrzejsza — zresztą nawet ta myśl nie
przeszła mi przez głowę. To on był w tej sytuacji lekarzem i to on znał się na
swoim fachu najlepiej. Jednak myśl, że Draco Malfoy, mój wróg, ma leczyć moją
córkę, przyprawiała mnie o nieprzyjemne dreszcze. Nie potrafiłam sobie tego
wyobrazić. Jednak jeśli to właśnie on miał pomóc mojej małej Sophie, nie miałam
innego wyjścia jak po prostu mu zaufać. Mimo wszystkich wyrządzonych szkód, kłótni,
wyzwisk rzucanych bezpodstawnie w moją stronę, <i>musiałam </i>mu zaufać.
Nie robiłam tego ani dla siebie, ani tym bardziej dla Malfoya, ale dla mojej
małej córeczki, która w każdej sekundzie walczyła o swoje życie. To ona była
dla mnie najważniejsza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Malfoy zdecydował ostatecznie o dożylnym
podawaniu chemioterapii — sądził, że ta metoda jest najbardziej skuteczna, a mi
pozostało tylko przytaknąć twierdząco głową, zgadzając się z nim. Martwiły mnie
co prawda skutki, jakie wywoływało to leczenie, ale czy miałam inne wyjście?
Każde użytkowanie jakiegoś leku niosło za sobą działania niepożądane; tyle razy
czytałam na ulotkach po spożyciu jakiegoś leku, że może ono wywołać bóle głowy
czy zawroty. Chemioterapia również niosła za sobą konsekwencje. Wypadanie
włosów, depresja, krwotoki… To jedne z niewielu skutków tego rodzaju leczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wychodząc z gabinetu Malfoya, rzuciłam
chłodne <i>„Do zobaczenia”</i>, bo przecież za kilka godzin ponownie
mieliśmy się spotkać. Wydawało mi się, że to, iż leczy moją córkę, nie zrobiło
na nim żadnego wrażenia. Myślałam, że mur nienawiści między nami w jakimś
stopniu runął — w końcu tyle czasu się nie widzieliśmy i żadne z nas nie miało
zapewne czasu, aby myśleć o starych dziejach. Okazało się zupełnie inaczej;
Malfoy najwyraźniej nadal chciał trwać w chłodnych stosunkach, a ja nie miałam
zamiaru nic z tym robić. Zezłościłam się sama na siebie za takie myślenie…
Zdecydowanie zbyt dużo poświęcałam myśli Draco Malfoyowi. W mojej głowie
powinna istnieć tylko Sophie; w końcu to ona od zawsze była moim
najważniejszym, a zarazem jedynym priorytetem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Mijając recepcję, przy której stała jedna
z wielu pielęgniarek, uzupełniająca papiery i marszcząca ze złością czoło,
zerknęłam na duży zegar wiszący na ścianie. Jego wskazówki pokazywały już
godzinę dziewiątą, a więc w gabinecie Malfoya spędziłam więcej czasu, niż
początkowo zakładałam. Ten wielki zegar, znajdujący się praktycznie na samym
środku korytarza, zdawał się być przypomnieniem chorym i ich rodzinie, że czas
nieubłagalnie płynie i ani trochę nie zwalnia swojego biegu; co najwyżej w
niektórych, ważnych momentach wskazówki wydawały się poruszać szybciej. Czas
zdecydowanie nie był sprzymierzeńcem dla chorych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Skinęłam głową w stronę pielęgniarki, a
ona w zamian odpowiedziała mi uśmiechem. Wciąż nie potrafiłam się nadziwić, że
z twarzy tych kobiet nigdy nie znikały uśmiechy, mimo tego że spotykają się na
co dzień ze śmiercią i cierpieniem. Potrafią pocieszać, kiedy przyjdzie taka
pora, osoby, które zmagają się z ciężkimi, nieuleczalnymi chorobami. W tym
szpitalu nie było podziału na ciężej chore dzieci czy mniej. Każdy pacjent był
dla lekarzy tak samo ważny i traktowano ich na równi. Cieszyłam się, iż to
tutaj nasza pani doktor — Charlotte — skierowała nas, bo wiedziałam, że lekarze
dadzą z siebie wszystko, by uratować moją córeczkę. Minęłam na korytarzu
kobietę, ścierającą ukradkiem spływające łzy z policzków. Zaciskała nerwowo
pięści, chodząc w jedną i drugą stronę. Mogłam jedynie przypuszczać, co dzieje
się w jej życiu; pewnie ktoś bliski jej sercu właśnie w tej chwili prowadził
walkę na śmierć i życie. Takie osoby spotykało się tutaj co chwilę, była to
pewnego rodzaju normalność. Nigdy nie chciałam przeżyć tego, co osoby płaczące
na korytarzach, które tak często spotykałam; pozostawała mi jedynie wiara w to,
iż Bóg oszczędzi Sophie. Wiara była najlepszym, co mogło mnie spotkać. To ona w
czasach wojny podnosiła tak wiele razy na duchu, niejednokrotnie dodając
odwagi. To wiara powstrzymywała ludzi od odebrania sobie życia czy przejścia na
stronę Voldemorta, bo tak po prostu było łatwiej. Wydawało się to prostsze od
ciągłego ukrywania się i drżenia na każdy szelest, trzymając różdżkę zawsze w
pogotowiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Las nocą nawet nie wygląda przerażająco —
po prostu jest straszny. Każdy, nawet najmniejszy ruch, wywoływał gęsią skórkę
i drżenie rąk. Na nic zdawało się wmawianie sobie, że jestem bezpieczna;
przecież sama nakładałam zaklęcia ochronne wokół terenu, na którym obecnie
przebywaliśmy. Nie potrafiłam zapanować nad strachem. Tyle razy stawałam w
obliczu śmierci w Hogwarcie, tyle razy musiałam stawać przeciw mocom zła, a
bałam się ciemności, jaka panowała wśród drzew. „Cóż za ironia” — pomyślałam,
cicho parskając pod nosem. Mimowolnie potarłam swoje ramiona, by choć trochę
się rozgrzać. Mimo iż siedziałam na ogrzewanym przez zaklęcie kocu, ciągle
czułam chłód od ziemi. Moje powieki zaczynały stawać się coraz bardziej
ociężałe, więc kilka razy potrząsnęłam głową, próbując się nieco rozbudzić. Już
kolejną noc z rzędu musiałam pełnić wartę i byłam wykończona. W dzień, kiedy to
Harry sprawował opiekę nad naszym terenem, powinnam wypoczywać, ale mimo
zmęczenia nie potrafiłam zmrużyć oczu. Od momentu, gdy Ron nas zostawił, nie
myślałam o niczym innym, jak o nim. Zastanawiałam się całymi dniami i nocami,
czy jest bezpieczny i czy przez swój wybuchowy charakter nie wpędził samego
siebie w jakieś kłopoty. W końcu już nie raz musiałam wraz z Harrym wyciągać go
z tarapatów przez niewyparzony język. Ciągle tłumaczyłam to sobie tym, że taki
już jest i już nic go nie zmieni, jednak w mojej głowie wciąż pojawiał się
złośliwy głosik twierdzący, iż gdyby chciał, zmieniłby się. Okazał się
tchórzliwy, kiedy przyszła próba naszej przyjaźni — uciekł, twierdząc, że tak
jest lepiej, a przede wszystkim prościej. Lepiej było zniknąć, niż wyjaśnić
wszelkie nieporozumienia. Zdenerwowałam się na siebie za takie myślenie i ze
złością zerwałam medalion z szyi, odrzucając go niedaleko mnie. Ten naszyjnik
nie działał na mnie dobrze; gdy nosiłam go ze sobą, byłam oschła w stosunku do
Harry’ego i myślałam o Ronie w samych negatywach. Przecież to był mój
przyjaciel, mój Ron… Cokolwiek robił, nie miałam innego wyjścia, jak akceptować
jego decyzje, mimo że nie zawsze się z nimi zgadzałam. Kilka razy głęboko
odetchnęłam, uspokajając skołatane serce. Jedynym plusem tego, że znajdowaliśmy
się w lesie, był ciągły dostęp do świeżego powietrza. Dzięki kilku wdechom
momentalnie stawałam się spokojniejsza.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Zerknęłam na medalion leżący kilka metrów
ode mnie. To przez cholerne horkruksy i samego Voldemorta musiałam wieść takie
życie; ukrywać w lesie, bać każdego cienia, martwić o swoich najbliższych, tym
samym modląc się, żeby przeżyli ten horror. Łudziliśmy się, że uda nam się
odnaleźć wszystkie cząstki duszy Voldemorta, ale jakie mieliśmy szanse — my,
nastolatkowie, przeciwko największemu czarnoksiężnikowi na świecie? Zawsze
pozostawała nadzieja, ale czy nadzieja mogła uchronić nas, kiedy przyjdzie czas
ostatecznej walki…? Pesymistyczne myśli nie opuszczały mnie nawet na krok,
szczególnie gdy byłam sama, a Harry’ego nie było w pobliżu. On przynajmniej
starał się rozładowywać napięcie, tworzące się nagle, znienacka, gdy każde z
nas zatapiało się we własnych myślach. Oboje kalkowaliśmy każde nasze
zachowania; widziałam, jak Harry często mi się przygląda, próbując wyczytać coś
z mojej postawy.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Wstałam z zimnej ziemi, chowając dłonie w
kieszeniach kurtki. Zadrżałam, gdy poczułam jak silny wieje wiatr. Pogoda
stawała się z każdym dniem coraz brzydsza, często padał deszcz i teraz
pozostawało nam jedynie czekać na pierwszy śnieg. Obawiałam się, że namiot,
kiedy pierwsze białe płatki puchu spadną, nie będzie dla nas zbyt dobrym domem.
Już teraz odczuwaliśmy skutki brzydkiej pogody — Harry co chwilę chodził
zasmarkany, a w nocy słyszałam, jak usiłował stłumić kaszel w poduszkę, bylebym
tego nie usłyszała.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Podniosłam z ziemi medalion i przez chwilę
w całkowitym skupieniu mu się przyglądałam. Jak wielką moc musiał posiadać
Voldemort, aby w takim przedmiocie ukryć cząstkę siebie? Po chwili z powrotem
odrzuciłam naszyjnik, a z kieszeni kurtki wyciągnęłam różdżkę. Może tym razem
uda mi się go zniszczyć; to nie mogło być takie trudne, Dumbledore nie mógł ot
tak zostawić nas bez żadnej wskazówki. Może zaklęcia, które wcześniej rzucałam,
wypowiadałam niepoprawnie i nie wkładałam w nie wystarczająco dużo siły?</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Confrigo! Diffindo! Incendio! </span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Kolejne zaklęcia mknęły w stronę
horkruksa; w ich wymowę dawałam z siebie wszystko. Medalion z każdym wymawianym
zaklęciem odskakiwał kilka metrów ode mnie, jakby chciał uciec przed rzucanymi
klątwami. Pozostawał jednak w nienaruszonym stanie — nawet nie udało mi się zrobić
rysy. W końcu zmęczona i zupełnie zrezygnowana, opuściłam różdżkę, wzdychając
ciężko pod nosem. To wszystko było trudniejsze, niż wydawało mi się na początku
wyprawy. Sądziłam, że przez tak długi czas już coś osiągniemy, znajdziemy
kolejne cząstki duszy Voldemorta, a my nadal tkwiliśmy w miejscu, nie wiedząc
jak powinniśmy je zniszczyć. Byłam głupia, jeśli uważałam, że zwykłe zaklęcia
będą mogły coś zdziałać. Mieliśmy tu do czynienia z czarną magią i tylko nią
można było unicestwić horkruksy. Podniosłam medalion z ziemi, od razu
zakładając go na szyję. Jedyne co nam pozostawało na obecną chwilę, to
chronienie naszyjnika, dopóki nie znajdziemy sposobu na zniszczenie go.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Odwróciłam się w stronę naszego namiotu i
dopiero zdałam sobie sprawę jak bardzo oddaliłam się od niego. Na szczęście
nadal znajdowałam się na terytorium zabezpieczonym przez zaklęcia i nic mi nie
groziło. Nagle usłyszałam szelest gałęzi i kilka męskich głosów, dochodzących
zza najbliższych drzew. Odruchowo mocniej chwyciłam różdżkę, wstrzymując
oddech. Moje serce momentalnie przyspieszyło bicie, jakby chciało wyskoczyć ze
swojego miejsca. Nawet nie cofnęłam się o krok; bałam się, że nieznajomi
usłyszą mój ruch i stanie się coś strasznego. Nie zauważyłam, iż wstrzymałam
oddech, czekając na to, co wydarzy się w kolejnych sekundach.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Myślisz, że Czarny Pan da nam nagrodę za
złapanie tej dwójki? W końcu zawsze mogą mu się przydać — powiedział głośno
jeden z mężczyzn. Jego głos zdawał się być coraz bliżej. W milczeniu
przysłuchiwałam się ich rozmowie, a w duchu modliłam się, żeby nie ruszyli w
moją stronę, tylko w przeciwną.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Myślę, że tak — odparł mocniejszy głos,
który rozpoznałam od razu</span><span style="font-family: Georgia, serif;">. Fenrir
Greyback. Mimowolnie wzdrygnęłam się, gdy przypomniałam sobie jego osobę.
Był wilkołakiem i przywódcą szmalcowników. Za to, ilu osobom odebrał życie,
miałam ochotę własnoręcznie go zabić; byłam pewna, iż nie miałabym wyrzutów
sumienia, chociaż pewnie byłoby inaczej. Śmierć zawsze pozostawiała jakiś ślad.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Mam nadzieję, Greyback, że nie
przypiszesz wszystkich zasług sobie. Ja też miałem swój udział w załapaniu tej
dwójki, nawet dość duży.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Swoją działkę dostaniesz, nie musisz się
o to martwić. Co do tego jestem uczciwy.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Głosy były coraz bliżej, a mnie powoli
ogarniało przerażenie. W końcu dwóch mężczyzn wyłoniło się zza drzew, oboje
nieśli kogoś na swoich plecach. Rozpoznałam drugiego osobnika — był to Scabior.
Zanim Voldemort się odrodził, poszukiwano go za liczne rozboje i napady. Dwie
osoby, które były niesione przez szmalcowników, zostały brutalnie położone na
ziemi. Udało mi się zauważyć, że te postacie to dziewczyna i chłopak;
podejrzewałam, iż byli oni niewiele młodsi ode mnie i Harry’ego. Nie wyglądali
dobrze. Najprawdopodobniej zostali złapani już dawno, a teraz szmalcownicy
chcieli zanieść ich przed oblicze samego Czarnego Pana. Zamrugałam kilka razy
oczami, czując zbierające pod powiekami łzy. Chciałam im pomóc, ale wiedziałam,
że tym samym sprowadziłabym na mnie i mojego przyjaciela duże
niebezpieczeństwo. Już i tak byliśmy poszukiwani, a gdybym teraz napadła na
Greybacka i Scabiora… Mocno zacisnęłam usta, usiłując dać upust emocjom. Nie
mogłam nic zrobić, oprócz patrzenia. Czułam ogarniającą mnie bezradność.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Greyback, ja tu zostaję. Nie mam siły
dalej iść. Ta dziewucha waży o wiele więcej, niż wygląda! — sapnął z wyrzutem
Scabior, siadając na ziemi. Z kieszeni spodni wyciągnął małą torebkę, w której
znajdowało się kilka kawałków chleba. Nie zważając na swoich towarzyszy wepchnął
do ust część bochenka, głośno mlaskając. Wilkołak spojrzał z wyrzutem na
szmalcownika, a przez jego twarz przemknął cień obrzydzenia.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Właśnie nie, kretynie. Musimy jak
najszybciej dotrzeć do Czarnego Pana, już i tak jesteśmy wystarczająco
spóźnieni. Mam nadzieję, że kara nie będzie taka straszna jak zobaczy nasze
zdobycze. Scabior, nie nauczyła cię matka w domu jeść?</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— I powiedział to wilkołak. — Zaśmiał się
w odpowiedzi mężczyzna, chowając resztki chleba do kieszeni. Wstał z ziemi i
odwrócił się od Greybacka, odchodząc kilka metrów od niego, a tym samym
przybliżając się do mnie. Mimo że znajdowałam się w niewielkiej odległości od
bariery, która nas ochraniała, obawiałam się, iż szmalcownikowi uda się mnie
ujrzeć. Ten strach nie był do mnie podobny. Nie byłam już tą samą Hermioną
Granger, która nie bała się nigdy stawiać śmiałych kroków i szła przez życie z
podniesioną głową. To nie byłam ja… Tłumaczyłam to sobie jedynie tym, że wojna
zmienia ludzi i ich postrzeganie na świat.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Scabior stanął tuż przy barierze
ochronnej, którą jeszcze dzisiejszego dnia wzmacniałam zaklęciami. Tasował
wzrokiem cały obszar przed sobą, jakby coś mu nie pasowało. Wydawało mi się, że
dobrze mnie widzi, ponieważ to na mnie kierował swoje spojrzenie. Nie postawił
jednak w moją stronę już żadnego kroku, jakby coś go hamowało.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Ten zapach… — mruknął cicho, głęboko się
zamyślając. Zaklęłam na siebie w duchu, przy okazji gratulując głupoty. Gdy
ostatnim razem wyczuł moje perfumy, postanowiłam więcej już ich nie używać,
jednak zwyczajnie zapomniałam o tym postanowieniu.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Ostatnio też coś czułeś i jakoś nic nie
znaleźliśmy. Idziemy Scabior, Czarny Pan nie lubi czekać.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— No idę — warknął w odpowiedzi
szmalcownik, odwracając się do swojego towarzysza. Spojrzał na nieprzytomną
dziewczynę, leżącą na ziemi, plunął śliną gdzieś w bok i brutalnie podniósł ją,
zakładając na plecy. Mocniej ścisnęłam różdżkę w dłoni, bo już byłam gotowa
rzucić zaklęcie, ratując tym samym dwójkę tych młodych ludzi… Musiałam to
zrobić, inaczej miałabym wyrzuty do końca życia. Nagle, zupełnie
niespodziewanie, poczułam czyjąś dłoń na swoich ustach. Już miałam zacząć
krzyczeć, kiedy poczułam zapach perfum mojego przyjaciela i od razu się
uspokoiłam.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Nie — powiedział cichym, aczkolwiek
stanowczym głosem, jakby dobrze wiedział, co chciałam zrobić. W tym też czasie
szmalcownicy zebrali się i ponownie ruszyli w drogę. Wezbrała się we mnie
wściekłość, jednak dla bezpieczeństwa wolałam chwilę odczekać, żeby zwolennicy
Voldemorta odeszli trochę dalej. Z każdą sekundą moje zdenerwowanie rosło, aż w
końcu emocje sięgnęły zenitu.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>— Mogłam ich uratować, rozumiesz?! —
wrzasnęłam, odwracając się twarzą do Harry’ego i wyrywając się z jego uścisku.
Widocznie wyszedł z namiotu w pośpiechu, ponieważ nie założył kurtki; miał na
sobie jedynie bluzę, z którą praktycznie nigdy się nie rozstawał. — Kolejni
ludzie zginą, bo ja byłam zbyt tchórzliwa? Harry, nie chcę już więcej ofiar!
Miałam okazję ich uratować i jeśli zginą, nigdy sobie tego nie wybaczę, nigdy.
I tobie też tego nie wybaczę — dokończyłam cichym głosem, omijając zaskoczonego
Pottera i ruszając w stronę namiotu. </i></span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Już po chwili doszłam do pokoju, w którym
leżała Sophie. Tak jak się spodziewałam, dziewczynka siedziała na łóżku,
kompletnie rozbudzona, a obok na krześle swoje miejsce zajmowała jedna z
pielęgniarek — Megan. Rozmawiała o czymś z moją córką; obie wydawały się być
zainteresowane rozmową. Kiedy weszłam do sali, Sophie natychmiast na mnie
spojrzała i na jej twarzy pojawiło się coś na kształt ulgi. Rano była jeszcze
podłączona do kroplówki, ale teraz została ona najwyraźniej odłączona.
Pielęgniarka spojrzała na mnie, po czym uśmiechnęła się ciepło, wstając z
krzesła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Śniadanie już było roznoszone, ale
Sophie stwierdziła, że nie zje, dopóki nie wróci mama… Ale skoro mama wróciła,
to mogę przynieść śniadanko? — zapytała, stając w progu drzwi. Zerknęłam na
Sophie, która położyła się na łóżku, przykrywając się kołdrą po sam czubek
głowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Oczywiście — odparłam natychmiast. —
Przepraszam za kłopot…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Ależ to żaden kłopot! — przerwała mi
kobieta, machając ręką. — To jest sekunda, za chwilkę przyniosę — ucięła,
uśmiechając się w stronę Sophie, która nadal się ukrywała pod pierzyną, i
wyszła z sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Gdzie byłaś? — Dziewczynka lekko
wychyliła głowę, ciekawa, czy jej powiem. Podeszłam do okna, wyglądając przez
nie i sprawdzając jaka była pogoda. Jak na wrzesień, pogoda była naprawdę
ładna. Delikatne słońce ogrzewało mieszkańców miasteczka, a po ostatnich
deszczach nie było już śladu. Żałowałam, że razem z Sophie nie mogłyśmy korzystać
z tak pięknej pogody, ale w końcu są rzeczy ważne i ważniejsze — a zdrowie
mojej córki zdecydowanie było najważniejsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Rozmawiałam z panem doktorem. Wiesz,
Sophie, ten lekarz uznał, że jeszcze dzisiaj podadzą ci specjalny lek, dzięki
któremu będziesz zdrowa i będziemy mogły wrócić do domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— A będę mogła zabrać ze sobą Rudolfa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Oczywiście, że tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Mamo — zaczęła Sophie po chwili
namyślenia. W tym czasie ja wyjęłam z torebki szczotkę i przysiadłam na brzegu
łóżka. Dziewczynka widząc w moich dłoniach ów przedmiot, odwróciła się do mnie
tyłem. Uwielbiała jak czesałam jej włosy. Może i gdy była mniejsza uciekała z
wrzaskiem na widok grzebienia, ale z wiekiem jej to przeszło. — Ten pan doktor
jest bardzo miły. I jest nawet mądry, ale i tak ty zawsze będziesz
najmądrzejsza, bo wszystko wiesz! Ale mamo… Może ożenisz się z tym panem
doktorem? Bo ty jesteś mądra i on też trochę, i będzie super!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Kochanie, kobieta może wyjść za mąż, ale
to mężczyzna się żeni — upomniałam dziewczynkę, rozczesując jej jasne włoski.
Gardło ścisnęło mi się z żalu, kiedy dotarła do mnie myśl, że po chemioterapii
te włoski wypadną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">„Sophie wyzdrowieje i odrosną szybciej,
niż ci się wydaje, Hermiono”</span></i><span style="font-family: Georgia, serif;"> —
podpowiedziała mi podświadomość, a ja w myślach przytaknęłam. Wszystko musiało
się ułożyć. Nie brałam pod uwagę innej opcji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Wstając z fotela po prawie dwóch godzinach
bezustannego siedzenia, poczułem, że moje kości wreszcie się rozprostowują.
Uzupełnianie dokumentów w tej pracy było najgorszą katorgą; mogłem robić
wszystko, byle nie to. Może i byłem przez Megan często wyręczany i przeglądała
za mnie papiery, ale nie mogłem jej tak wykorzystywać. Już i tak pomagała mi
zbyt wiele. Ja miałem swoje zadania — musiałem je wypełniać bez żadnego
marudzenia. Podszedłem do okna, podnosząc żaluzje do góry i pozwalając, aby
ciepłe promienie słońca wpadły do mojego gabinetu. Jesień była moją ulubioną
porą roku; liście na drzewach przybierały przeróżne kolory, aby w końcu spaść
na ziemię, a deszcz, który ostatnio padał coraz częściej, wprawiał mnie w
zamyślenie. Krople deszczu, uderzające o parapet, potrafiły uspokoić skołatane
nerwy. Poza tym Timber miała niezły ubaw, kiedy wskakiwała w kałuże i moczyła
się wodą. Zastanawiałem się jak będzie tej zimy; w tamtym roku ciężko było ją
wyciągnąć z domu, a gdy już to się udało, uciekała przed śniegiem padającym z
nieba. Zaśmiałem się na to wspomnienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Z kieszeni spodni wyciągnąłem ruchomą
fotografię, którą zawsze trzymałem przy sobie. Mimo że odciąłem się od świata
magii, to zdjęcie ciągle było ze mną, gdziekolwiek bym się nie znalazł.
Pilnowałem go jak oka w głowie, nawet nie myśląc o tym, że może się gdzieś
zawieruszyć. Mała fotografia przedstawiała moją rodzicielkę — o ile dobrze
pamiętam, gdy ją zrobiono, po raz pierwszy wybierałem się do Hogwartu. Żałowałem,
iż nie mogłem w ostatnich latach być przy matce, wspierać w trudnych chwilach.
Tych błędów nie mogłem cofnąć, czas na to minął. Pozostało mi jedynie
pogodzenie się z nimi i nauczenie się żyć ze świadomością ogromnej porażki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Draco, rzuć wreszcie to cholerne
zaklęcie! — wrzasnął gdzieś blisko znajomy głos, pełen złości, nienawiści i
irytacji. Różdżka po raz pierwszy tak bardzo ciążyła w mojej dłoni, że jedyne
czego pragnąłem, to pozbycie się jej.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— No rzuć, Draco! Zabij ją w końcu! —
krzyknęła ciotka Bellatrix; jej głos byłem w stanie rozpoznać wszędzie, o
każdej porze dnia i nocy.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Spojrzałem na młodą dziewczynę, leżącą na
zimnej posadzce. Mogła mieć około czternastu lat. Ze strachem w oczach
spoglądała to na mnie, to na moich towarzyszy, jakby miała jeszcze nadzieję, że
jej nie skrzywdzę. Nie potrafiłem wypowiedzieć tych dwóch śmiercionośnych słów,
jednak dobrze wiedziałem, iż będę musiał, inaczej poniosę konsekwencje. Ojciec
nie przestawał grozić mi śmiercią matki, a tego bym nie przeżył. To była tylko
kolejna akcja, w której musiałem brać udział, kolejny zwykły dzień. Odkąd
ukończyłem Hogwart, moja codzienność wyglądała tak samo — wstać, wmusić w
siebie śniadanie, udać się na zebranie, podczas którego Voldemort wyznaczał
każdej osobie konkretne zadania, i po prostu przeżyć. Już jakiś czas temu
zauważyłem, że podnoszę się z łóżka z przymusu i kilka razy przyłapałem się na
myślach, by w końcu zakończyć swoje życie. Bo co to za życie, skoro ciągle
musiałem się bać o istnienie nie tylko moje, ale i matki? Nie lepiej byłoby po
prostu je zakończyć? W tych czasach nikt nie był bezpieczny, a dziewczyna
leżąca przede mną była przykrym przypomnieniem, iż wojna nie oszczędza nikogo.
Młody, stary, głupi, mądry, czarodziej czy mugol… Co to obchodziło Czarnego
Pana? Jeśli ktoś nie chciał dołączyć się do jego szeregów, miał tylko do wyboru
jedną opcję: śmierć.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Jeśli tego nie zrobisz, ja zrobię to za
ciebie i obiecuję, że ta dziewucha będzie przy tym bardziej cierpiała, aż w
końcu zacznie błagać o śmierć — powiedział ojciec, nawet nie próbując mówić
ciszej.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Dziewczyna leżąca na ziemi spojrzała na
mnie; w jej oczach dostrzegłem nie tylko łzy, ale i coś jeszcze… przyzwolenie.
Mimo że nie była czarownicą, a mugolem i nie wiedziała co się dzieje, dała mi
pozwolenie na odebranie życia. Cała jej rodzina została już zabita; w domu
znajdowała się jedynie ona i my — oprawcy. W moim gardle zebrała się gula, a w
oczach pojawiły się łzy, jednak po chwili szybko się ich pozbyłem. Nie mogłem
okazać żadnej słabości. Pokiwałem głową i podniosłem różdżkę do góry, kierując
ją w stronę nieznajomej.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Avada Kedavra — powiedziałem z mocą,
nawet się nie zająkując. Zielony promień ugodził w dziewczynę, zatrzymując
bicie jej młodego serca. Wypowiadając zaklęcie, zniszczyłem jej życie; ile bym
dał, żeby znaleźć się na jej miejscu, zamienić rolami, bylebym nie musiał już
więcej zabijać...</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Dobrze, synu. Tylko następnym razem nie
zastanawiaj się tak długo, bo jeszcze pomyślę, że boisz się zabić.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Jestem z ciebie dumna, Draco — wysyczała
Bellatrix tuż przy moim uchu. Mocny zapach drogich perfum zmieszanych z Ognistą
w przypadku kobiety nie był zbyt dobrym połączeniem. Zemdliło mnie, ale
zatrzymałem w sobie odruch wymiotny. — Jestem pewna, że Czarny Pan należycie
cię za to wynagrodzi.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Zerknąłem na leżącą bez życia nieznajomą.
Przypomniałem sobie moment, w którym napadliśmy wraz z innymi śmierciożercami
na ten dom; dziewczyna akurat czytała książkę, zupełnie pogrążona w swoim
świecie fantazji. Kiedy ojciec przyciągnął ją do pokoju, do reszty jej rodziny,
była kompletnie zdezorientowana. Mimo to szarpała się, próbowała uciekać, ale
ze śmierciożercami, uzbrojonymi w różdżki, nie miała żadnych szans. Nikt nie
mógł jej pomóc.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Draco, nie bądź sentymentalny. To tylko
głupia mugolka, nie jest nic warta. To zwykłe ścierwo, a teraz, kiedy Czarny
Pan doszedł do władzy, takie śmierci zmiecie z powierzchni ziemi jednym ruchem
różdżki. Wreszcie nadejdzie upragniony spokój i równowaga.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">— Idziemy, Draco, dopóki nie zlecieli się
Aurorzy. Banda nieudaczników — warknął pod nosem Lucjusz, wychodząc z domu. Za
nim posłusznie ruszyły kolejne osoby, aż w końcu pozostałem sam. Ukucnąłem tuż
obok martwej dziewczyny, zamykając jej oczy, które odkąd jej serce przestało
bić, były otwarte na oścież. Była ładna, nawet bardzo. Z wyglądu kogoś mi
przypominała, jednak nie potrafiłem przypomnieć sobie, kogo konkretnie.
Zauważyłem na jej ręce srebrną bransoletkę; ktoś wygrawerował na niej napis, a
było to imię: A m e l i a. Z pewnym sentymentem pogładziłem jej zimną już dłoń,
szepcząc ciche, ledwo słyszalne „Przepraszam”. Gdy usłyszałem na ulicy pierwsze
krzyki, szybko podniosłem się z podłogi i ostatni raz zerkając na dziewczynę,
teleportowałem się do siedziby Czarnego Pana.</span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><i>I już do końca życia miał mnie
prześladować widok przerażonych oczu nieznajomej Amelii.</i></span><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Szklanka, którą wziąłem do rąk, gdy
wstałem od biurka, z głośnym brzdękiem upadła na podłogę, rozbijając się na
milion małych kawałków, zupełnie wytrącając mnie z zamyślenia. Zakląłem
głośniej, gdy zauważyłem, że resztki kawy rozlały się po podłodze. Przetarłem
twarz dłońmi, próbując zebrać myśli. Obraz leżącej przede mną martwej
dziewczyny wciąż mnie nawiedzał. Trudno jednak było mi o tym zapomnieć,
ponieważ to właśnie ona była pierwszą osobą, na którą skierowałem śmiercionośne
zaklęcie. Nie minęła nawet minuta, kiedy do gabinetu wpadła zaniepokojona
Megan, nie trudząc się, by zapukać. Spojrzała na mnie, a następnie na kawałki
szkła leżące na ziemi i uśmiechnęła się ciepło. W jej oczach dostrzegłem błysk
troski — czasami zachowywała się tak, jakby była moją matką, zresztą nie miałem
jej tego za złe. Nie miała swoich dzieci, więc swoją opiekuńczość przelewała na
mnie. Jedynie czasem jej marudzenie odnośnie mojego wyglądu czy stanu lodówki było
nieznośne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Draco, czy ty chcesz, żebym w końcu
padła na zawał? Idę spokojnie przez korytarz, a nagle słyszę huk dochodzący z
twojego gabinetu. Naprawdę, o mało co serce nie wyskoczyło i z piersi. Kiedyś
mnie zabijesz i nie będzie miał kto się tobą zajmować — powiedziała kobieta,
wchodząc bez zapytania do pokoju, omijając mnie i siadając na fotelu za
biurkiem. Kiedy Megan zaczęła robić porządek na nim, przewróciłem oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Akurat to był przypadek, zagapiłem się i
wypuściłem szklankę z rąk — odparłem na swoją obronę. Podszedłem do szafki, na
której zwykle robiłem kawę, i wyciągnąłem z szuflady zmiotkę. Wróciłem do
miejsca, gdzie leżało rozbite szkło, po czym wolnym ruchem sprzątnąłem je,
uważając, by nic nie zostało na podłodze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Ostatnio coś często zdarzają ci się
takie przypadki. Trzymasz zmiotkę w szafce na kawę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Zawsze może się do czegoś przydać, a
wiesz, że ja wolę być przygotowany na każdą okazję — odpowiedziałem,
uśmiechając się pobłażająco w stronę Megan. Szkło wyrzuciłem do kosza stojącego
przy drzwiach. Usiadłem naprzeciwko kobiety, która najwyraźniej nie chciała
zejść z mojego miejsca. Pielęgniarka pokiwała wolno głową, głęboko się nad
czymś zastanawiając. Już od kiedy weszła do gabinetu, miała zamyślony wyraz
twarzy i co chwilę spoglądała w moją stronę, jakby jakaś myśl nie dawała jej
spokoju. — Megan, chciałaś się o coś zapytać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Właściwie to tak. Chciałam się zapytać,
co cię łączy z panią Hermioną, matką małej Sophie… Bo wiem, czuję to, że coś
jest na rzeczy! Kiedy ją zobaczyłeś, zamurowało cię, widziałam to w twoich
oczach i nawet nie próbuj zaprzeczać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Nic mnie z nią nie łączy — powiedziałem
spokojnie, wstając z krzesła i podchodząc z powrotem do okna. — To moja znajoma
ze szkoły, tylko że nigdy jakoś za sobą szczególnie nie przepadaliśmy. Zresztą,
to za małe słowo. My się nienawidziliśmy, więc stąd moje zdumienie, kiedy ją
zobaczyłem i gdy się okazało, że mam leczyć jej córkę. Teraz już rozumiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Nie widziałem Megan, ale mogłem sobie
wyobrazić, jaka mina pojawiła się na jej twarzy. <i>Zdumienie.</i> Pewnie
nie wiedziała, że tak szybko jej wszystko wyjaśnię. Zwykle musiała chodzić za
mną, prosić i przekupywać, aż w końcu ulegałem. Nie potrafiłem odmówić, kiedy
mówiła, iż ugotuje mi obiad na cały tydzień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Myśląc o Granger, myślałem o przeszłości.
Upływający czas coraz bardziej dawał mi się we znaki. Każde wspomnienie bladło
i czasami miałem wrażenie, że niewiele brakuje, aby przestały mnie one
nawiedzać. Obraz twarzy mojej matki także powoli zanikał. Nie pamiętałem już,
czy kiedykolwiek się śmiała; nie pamiętałem tego melodyjnego dźwięku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Rozumiem, już rozumiem. Nie sądzisz, że
czas pogodzić się z przeszłością?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Megan, nie zaczynaj po raz kolejny tego
tematu. Ostatnio zrobiłaś mi na ten temat wykład i myślę, że już wystarczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Po prostu się o ciebie martwię! Czasem
wyglądasz jak cień człowieka, zacznij w końcu żyć. Wyjdź do jakiegoś baru,
zapoznaj się z kimś… Jesteś zbyt młodym człowiekiem, żeby siedzieć ciągle w
domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Nie mam czasu na takie bzdury —
odpowiedziałem cicho. — Mam pracę, mam Timber, mam ciebie. Nic więcej nie jest
mi potrzebne do szczęścia. Tak jest dobrze, Megan.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Zapadła między nami niezręczna cisza. Moje
serce biło szybko i miałem wrażenie, iż jego dźwięk słychać w całym pokoju. Nie
odważyłem się odezwać pierwszy; i ja, i Megan, musieliśmy się uspokoić, żeby nie
wszcząć kłótni. Oboje mieliśmy wybuchowe charaktery — czasem wystarczyła krótka
wymiana zdań, by zaraz się na siebie obrazić. Co prawda szybko nam
przechodziło, jednak później potrafiliśmy te kłótnie sobie wypominać. Megan
była dobrą przyjaciółką. Potrafiła wywoływać u innych ludzi uśmiechy, a gdy ze
mną było coś nie tak, nie musiałem nic mówić, bo ona i tak wszystko wiedziała.
Zasługiwała na szczęście i miałem nadzieję, że w końcu je odnajdzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Chyba czas na śniadanie. — Westchnąłem,
słysząc burczenie w brzuchu. Kobieta najwyraźniej usłyszała ten dźwięk,
ponieważ głośno się zaśmiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Nie uważasz, że trochę za późno na śniadanie?
Jest już po dwunastej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— A więc czas na wczesny obiad —
powiedziałem, odwracając się z powrotem do Megan. — Idziesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Nie, Draco, przygotuję małą Sophie do
chemioterapii. O ile dobrze mi wiadomo, zaplanowałeś pierwszą dawkę na
pierwszą, a to już za godzinę. Ustaliłeś już wszystko z matką dziewczynki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Tak, była tu rano, dość długo
rozmawiałem z nią o przebiegu chemioterapii i wszystkich skutkach ubocznych —
odparłem, zakładając na siebie kitel lekarski. Megan wstała z fotela i razem ze
mną ruszyła do wyjścia. Wychodząc z gabinetu i kierując się w stronę windy,
pomachałem kobiecie na pożegnanie. Z radością odmachała mi, śmiejąc się. Po
chwili odwróciła się i odeszła w swoją stronę, po drodze uśmiechając się do
każdego, kto obok niej przechodził. Pokiwałem głową z niedowierzaniem. Mało
było takich osób, które potrafiły samym swoim istnieniem roztaczać wokół dobry
humor. Megan należała do tego grona, nie miałem ku temu żadnych wątpliwości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Gdy wszedłem do baru znajdującego się na
parterze, na chwilę musiałem przystanąć, ponieważ nie mogłem uwierzyć, że jest
tu aż tyle ludzi. Dawno nie było takiego tłoku, więc Lucy musiała mieć teraz
ręce pełne roboty, radziła sobie jednak doskonale; chodziła zwinnie między
stolikami, przy okazji zamieniając z klientami kilka słów. Ruszyłem w stronę
wolnego stolika ustawionego pod oknem. Po drodze witałem się z każdym
napotkanym lekarzem, bo każdą osobę stąd znałem lub po prostu kojarzyłem.
Lekarze w tym szpitalu znali się na swojej pracy i oddawali się jej w całości.
Nie raz widziałem, jak przyjeżdżają w nocy na nagłe wezwanie. Może i ten zawód
wymagał dużego poświęcenia, ale widok uśmiechu na twarzy pacjenta od razu
niszczył wszystkie wątpliwości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Przy jednym ze stolików dostrzegłem
siedzącą Granger — była całkowicie pochłonięta we własnych myślach. Grzebała
widelcem w swoim obiedzie, usiłując coś zjeść. W ostatnich dniach jej pobytu
tutaj z córką nie wyglądała zbyt dobrze. Sińce pod oczami wskazywały na to, że
się nie wysypia, jej cera była przeraźliwie blada, jakby zaraz miała zemdleć.
Przez moją głowę przeszła nawet dziwna myśl, aby dosiadł się do niej, jednak po
chwili otrzeźwiałem; to ciągle była Granger, której nienawidziłem. Nasze
relacje polegały jedynie na kontaktach lekarz — pacjent i nie miałem zamiaru
rozmawiać z nią na żadne inne tematy. W jej oczach nadal byłem tym samym
rozpieszczonym chłopakiem z Hogwartu. Minąłem ją więc bez słowa i zająłem swoje
miejsce przy stoliku. Nie minęła chwila, kiedy obok mnie pojawiła się Lucy z
małym notesikiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Co będzie dla ciebie, Malfoy? —
zapytała, puszczając w moją stronę oczko. Wyjęła ze swoich włosów ołówek i
czekała, aż złożę zamówienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Lucy, dobrze wiesz, co zawsze jem na
obiad. Poproszę naleśniki z serem, tylko powiedz swojej koleżance, żebym tym
razem ich nie przypaliła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Nie przesadzaj, nie były aż tak spalone!
Zresztą, to twoja wina. Gdybyś nie wpadł jej w oko, nie byłoby problemu. Teraz
biedaczka czeka, aż w końcu ją zobaczysz. Niech zgadnę; do naleśników podać
dużą kawę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Jak zwykle bezbłędnie, Lucy. — Kobieta
zaśmiała się, pokręciła z niedowierzaniem głową i odeszła w stronę baru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Czekałem zaledwie kilka minut, aż w końcu
parujące danie zostało postawione przede mną. W tym też czasie zauważyłem, iż
Hermiona Granger wstaje od swojego stolika i odnosi praktycznie nienaruszony
obiad do baru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Po kilku minutach znajdowałem się już z
powrotem na oddziale dziecięcym. Swoje spojrzenie przeniosłem na duży zegar i
ze zdziwieniem stwierdziłem, że dochodziła już godzina pierwsza. Może i nie
musiałem iść do pokoju, w której była przeprowadzana chemioterapia Sophie, ale
chciałem się upewnić, że wszystko jest w porządku. Nie minęła minuta, kiedy cicho
wszedłem do sali. Mimo że znajdowało się w niej dużo łóżek, tylko jedno było
zajmowane przez małą dziewczynkę. Obok, na fotelu, siedziała Granger,
rozmawiając o czymś ze swoją córką. Mała blondynka została już podłączona do
kroplówki, bo właśnie na taką metodę postawiłem wraz z innymi lekarzami.
Wspólnie uznaliśmy, iż w przypadku tak małego dziecka, będzie ona najlepsza.
Sophie na dźwięk otwieranych drzwi podniosła wzrok do góry i uśmiechnęła się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Mamo, zobacz, pan doktor mnie odwiedził!
— krzyknęła. Jej małe oczka były zaczerwienione, więc pewnie płakała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Jak się czujesz? — zapytałem, stając
przy łóżku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Super, pani pielęgniarka powiedziała, że
jestem bardzo dzielna. I nawet dużo nie płakałam, tylko trochę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Jak pani pielęgniarka mówi, że jesteś
dzielna, to rzeczywiście musi tak być. Odwiedzę cię za niedługo, dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">Dziewczynka w odpowiedzi pokiwała
twierdząco głową, uśmiechając się. Przy swoim boku miała misia; o ile dobrze mi
się wydawało, nazywał się Rudolf, już mi o nim zdążyła wszystko opowiedzieć.
Posłałem w jej stronę uśmiech i odwróciłem się w kierunku drzwi, aby wyjść. Za
sobą usłyszałem dźwięk kroków, więc zdziwiłem się, kiedy zauważyłem, iż idzie
za mną Granger.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Wyjdźmy, proszę — powiedziała cicho,
zerkając za siebie na swoją córkę. Przytaknąłem głową, zgadzając się z nią. Po
wyjściu na korytarz stanęliśmy nieco z boku, aby nie przeszkadzać nikomu, kto
będzie akurat przechodził obok nas. — Ile godzin będzie musiała przyjmować
chemię? Czytałam, że to zależy od podawanego rodzaju leku, a o tym niestety nic
nie wiem… Nie chciałabym, żeby długo się męczyła. Już przed chwilą mówiła, że
jej niedobrze, a to dopiero sam początek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Dwanaście godzin — odparłem bez
zająknięcia. — Uprzedzając twoje następne pytanie, kolejna chemia będzie za
trzy tygodnie, chociaż w dużym stopniu zależy to od tego, jak Sophie będzie na
nią reagowała. Niemniej jednak dużo zależy od nastawienia chorego, a widzę, że
jak na razie twoja córka jest wesoła. Wszystko się jednak okaże za dwanaście
godzin, kiedy skończymy podawanie tej serii chemioterapii. Trzeba będzie
jeszcze raz przeprowadzić badania, a potem dostaniecie wypis i do domu. Co do
tego, później udzielę ci odpowiednich wskazówek dotyczących jedzenia, w jakim
pomieszczeniu powinna przebywać. Na razie jesteś jej potrzebna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<i><span style="font-family: Georgia, serif;">Miała ładne oczy.</span></i><span style="font-family: Georgia, serif;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Dziękuję — odpowiedziała, lekko się uśmiechając,
jakby do samej siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Pani Hermiono, można prosić? Sophie
zaczęła wymiotować i przydałaby się pani przy niej — przerwała nam Megan,
wychylając się zza drzwi. Granger spojrzała na mnie przerażona; mógłbym
przysiąc, iż w jej oczach zajaśniały łzy, jednak pozbyła się ich, szybko
mrugając.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;">— Już idę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin: 2pt 0cm 4.8pt; text-align: center; text-indent: 21.3pt;">
<span style="font-family: Georgia, serif;"><a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2014/12/rozdzia-9.html" target="_blank">Poprzedni </a>| <a href="http://niewolnicy-wlasnych-wspomnien.blogspot.com/2015/03/rozdzia-11.html" target="_blank">Następny</a></span></div>
</div>
</div>
Mrs M.http://www.blogger.com/profile/13575756068823786221noreply@blogger.com89